Szukaj na tym blogu

23 kwietnia 2024

Jaka może być przyszła wojna?

 

To nie abstrakcja ani utopia. Wojna możliwa jest w każdej chwili i w każdym regionie świata.
Powód zawsze się znajdzie. Tak jest od wieków.
Ciekawa może być wszelka dyskusja o przyszłym polu walki.
Sens ma dyskusja merytoryczna, tylko kto ma ją prowadzić?
Trzeba przyjąć za pewnik że zawsze jesteśmy gotowi, ale do wojny która już była.
Taka jest opinia ekspertów wojskowości.
Co więc z tą przyszłą wojną?
Z zasady poddaję w wątpliwość opinie wszelkich ekspertów. Jednak teoretyków.
Na realnym polu walki są ludzie, odpowiednio wyposażeni i przeszkoleni. Rzadziej mamy do czynienia z sytuacją że jest tam rekrut bez przeszkolenia i słabo wyposażony.
Teraz nazywają to krótko mięso armatnie, na wschodzie -
miasoróbka.
Co wiemy o współczesnym polu walki? Dużo i mało.
To nie tylko miejsce styku wrogich wojsk i konflikt interesów.
Naprzeciwko siebie mogą stanąć siły wyrównane ale może być dysproporcja sił. Do tego trzeba dołożyć element zaskoczenia po jednej stronie. Tak było podczas zajmowania Krymu przez wojska rosyjskie /zielone ludziki/. Tak było podobno podczas ataku Hamasu w Izraelu. Tylko że to są tzw. informacje oficjalne. Informacje nieoficjalne są często odmienne. Zwłaszcza w kwestii zaskoczenia. Poza tym od lat poddaję w wątpliwość użycie broni atomowej. Jej posiadanie to co innego.
Bezsens jej użycia widoczny jest szczególnie w Europie. Chyba że jej posiadacz wyznaje zasadę „po nas choćby potop”.
Niezorientowanym przypominam że skutkiem wybuchu bomby atomowej jest trwałe skażenie terenu /skuteczne dłużej niż kilkadziesiąt lat/. Powierzchnia skażenia zależy od mocy użytego ładunku. Ważniejszy jest przewidywany kierunek i obszar skażenia zależny od wiatru.
Na terenie skażonym nie może przebywać człowiek ponieważ jest narażony na chorobę popromienną która, w zależności od stopnia napromieniowania, skutkuje w skrajnym przypadku śmiercią.
Obszar skażony wyłączony jest na lata z użytkowania przez ludzi. Nie można również wykorzystać niczego z terenów skażonych. Każdorazowe przejście strefy skażonej skutkuje napromieniowaniem które kumuluje się, przy tym jest szkodliwe dla organizmu ludzkiego.
To jest sprzeczne z celem wojny która ma zapewnić korzyść zwycięzcy.
Pozostają więc rozważania o wojnie konwencjonalnej.
Dzisiaj takim materiałem do analizy są: wojna na Ukrainie, wojna w Izraelu, ataki terrorystyczne czy wojny lokalne w wielu państwach Afryki.
Charakterystyczne że te konflikty rozgrywane są bez formalnego wypowiedzenia wojny.
Rosja swoją napaść na Ukrainę nazwała eufemistycznie operacją specjalną. Wojska izraelskie walczą z Hamasem w interesie ludności cywilnej Izraela. Teraz doszło jeszcze starcie z Iranem.
Problemem powtarzalnym jest ignorowanie wszelkich porozumień międzynarodowych dotyczących zasad prowadzenia wojen.
/Moim zdaniem wynika to z przeświadczenia że zwycięzców się nie sądzi. /
Wachlarz jest szeroki.
Od traktowania jeńców wojennych i rannych poczynając, po traktowanie ludności cywilnej na terenach objętych działaniami wojennymi i głęboko poza linią frontu.
Rosja do otwartej ingerencji na Krymie wprowadziła tzw. zielone ludziki, czyli oddziały wojskowe pozbawione na umundurowaniu cech identyfikacyjnych /inaczej mówiąc no name-ów/.
W przypadku Rosji i Izraela można powiedzieć wprost że mamy do czynienia z terroryzmem państwowym.
Drugim aspektem jest dysproporcja sił. Zarówno siły żywej jak i dysponowanego uzbrojenia.
W wojnie Rosji przeciwko Ukrainie Rosja dysponuje przewagą liczebną wojsk i możliwością ich uzupełniania rezerwistami. Pomijam poziom wyszkolenia, wyposażenia i efektywność dowodzenia. Rosja dysponuje lotnictwem strategicznym, rakietami średniego i dalekiego zasięgu oraz marynarką wojenną, a ponadto w roli straszaka ma broń atomową.
Brak sukcesów wojsk rosyjskich na polu walki jest tematem analiz sztabowców.
Rosja prowadzi faktycznie wojnę na wyniszczenie Ukrainy. Realizuje to przez ostrzał rakietowy tzw. infrastruktury krytycznej na całym obszarze państwa.
Celem jest demontaż państwa ukraińskiego, a w konsekwencji przejęcie zajętych terytoriów.
To mieści się w koncepcji odtwarzania ZSRR. Między wierszami pojawia się jeszcze coś innego. Ukraina ma istotne dla polityki światowej położenie geostrategiczne. Toczy się walka o to kto będzie miał do swojej dyspozycji lądowe szlaki komunikacyjne Europa-Azja w kierunku Środkowego i Dalekiego Wschodu Azji, a także przez Morze Czarne.
Rozstrzygnięciami zainteresowane są nie tylko Chiny.
Ognisk zapalnych we współczesnym świecie nie brakuje. To Europa, Azja, Afryka, a w znacznie mniejszym stopniu Ameryka, zwłaszcza Południowa.
Umiejętnie podsycane konflikty mogą wybuchać w każdej chwili i z byle powodu. Przy tym państwa uwikłane nie zawsze mogą być do nich przygotowane.
Do prowadzenia skutecznych działań zbrojnych potrzebny jest sprzęt który produkują nieliczni.
Jest to produkcja oparta na wzorcach własnych lub licencjach. Ważna też jest skala produkcji. Produkcja ponad potrzeby własne oznacza możliwość eksportu który jest źródłem znaczących dochodów producentów i pośredników.
Warto też zwrócić uwagę że wyposażenie poszczególnych armii na świecie nie jest w pełni nowoczesne. Ta tzw. supertechnika stanowi zaledwie kilka procent. Podstawowe wyposażenie to uzbrojenie stare lub wręcz przestarzałe pod względem technicznym. Podobnie jest z wszelką amunicją.
Tematem samym w sobie są państwa Afryki które od lat toczą między sobą wojny etniczne, a ostatnio religijne. Stosowane uzbrojenie obejmuje pełen repertuar od dzid i łuków, po nowoczesne uzbrojenie którego nie powstydziłyby się najnowocześniejsze armie świata.
Siłą rzeczy w pierwszym etapie działań zbrojnych używany jest sprzęt najnowszy, a dopiero gdy wojna przedłuża się sięga się do zapasów magazynowych.
Żadne państwo na świecie nie jest zdolne uzupełniać potrzeb frontu z bieżącej produkcji.
Zapasy też są ograniczone.
Po ponad dwóch latach wojny na Ukrainie pojawiają się pierwsze wnioski do zmian taktyki walk współczesnych armii. To dotyczy wniosków uniwersalnych, bo różnią się one dla konkretnych sytuacji wynikających z potencjału skonfliktowanych stron.
Przy współczesnych możliwościach wywiadowczych mało realny jest atak przez zaskoczenie. Koncentracja sił zawsze jest widoczna jak na talerzu. Wszelkie manewry w strefie przygranicznej powodują adekwatne działania po drugiej stronie granicy.
Zneutralizowano skuteczność działania wojsk powietrzno-desantowych. Skuteczność ataku rakietowego i przy użyciu dronów zależy od stopnia rozbudowania obrony powietrznej przeciwnika. Wzorcem do naśladowania jest obrona powietrzna Izraela. Bez przesady. Wojna z Hamasem pokazała że przy zmasowanym ataku część dronów i rakiet osiągnie wyznaczone cele.
Na dzisiaj kluczowa jest odporność systemów nawigacji rakiet i dronów na zakłócenia.
Wzrasta znaczenie działań dywersyjnych na tyłach wroga. Z jednej strony wykorzystanie przewagi w powietrzu, a z drugiej strony grupy dywersyjne przenikające głęboko na tyły frontu i siejące spustoszenie w infrastrukturze.
Ale ... kij ma zawsze dwa końce.
Znowu przykład z walk na Ukrainie. W ostatnim czasie siły specjalne Ukrainy dokonały na terytorium Rosji kilku udanych ataków na rafinerie, zbrojeniowe zakłady produkcyjne, czy obiekty stricte wojskowe. Jednak USA patrzą nieprzychylnym okiem zwłaszcza na ataki na rafinerie, bo w ich ocenie destabilizuje to światowy rynek paliw.
Wojna na Ukrainie trwa w najlepsze, ale też przybywa wniosków co do sposobu jej prowadzenia. Najbardziej rzuca się w oczy wzrost zastosowania dronów, czyli tak naprawdę środków bezzałogowych. To nie tylko środki powietrzne, ale również morskie. Te powietrzne są coraz większe i o bardzo dużym zasięgu. Są przy tym bardzo precyzyjne. Zwalczanie polega nie tylko na ich zestrzeliwaniu, ale na zakłócaniu systemu naprowadzania. Drugi kierunek prac to zwiększenie prędkości przelotowej.
Inne istotne spostrzeżenie dotyczy dostępności amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm. Okazuje się że zapasy bardzo szybko się zużywają, a produkcja bieżąca jest stosunkowo niska. Poza tym są ograniczone możliwości szybkiego zakupu na rynkach trzecich.
Historia współczesnych wojen zna przypadki gdy walki na froncie ustawały z braku amunicji i części zamiennych /Indie-Pakistan/.
Jednocześnie obserwowane są inne sytuacje.
Wprowadzane są nowe rodzaje broni, ale po pierwsze jeszcze lokalnie, a po drugie zabronione konwencjami międzynarodowymi. Wspomnę o co najmniej dwóch. To bomba paliwowo-powietrzna, zwana też termobaryczną https://pl.wikipedia.org/wiki/Bomba_paliwowo-powietrzna
i amunicja kasetowa https://pl.wikipedia.org/wiki/Amunicja_kasetowa
Ta ostatnia znana jest od II wojny światowej, ale jest nieustannie doskonalona.
Ciekawym rozwiązaniem jest amunicja krążąca https://pl.wikipedia.org/wiki/Amunicja_krążąca
Jest tego znacznie więcej. Za to wzrasta zapotrzebowanie na elektronikę przystosowaną do użycia na polu walki. Jest to towar deficytowy, a przez to dostępny nie dla wszystkich chętnych. Doświadcza tego Rosja która elementy i podzespoły elektroniczne musi importować, a w wyniku nałożonych sankcji ten rynek stał się niedostępny. Znowu jest to tylko część prawdy, bo Rosja zdobywa to co potrzebuje poprzez pośredników, a to z kolei pokazuje iluzoryczność wszelkich sankcji.
Zasada wyścigu zbrojeń jest prosta jak przysłowiowa konstrukcja cepa. Każdy nowy rodzaj broni wprowadzony na front wymaga szybkiego opracowania i wprowadzenia broni która „nowinkę” zneutralizuje.
W powyższych rozważaniach nie można pominąć szczegółu dotyczącego charakteru przyszłej wojny. Uwidoczniło się to podczas ataku powietrznego Iranu na Izrael.
Chodzi o to że przyszła wojna może mieć charakter lokalny, ale też może przejść w wojnę globalną.
To pociąga za sobą konsekwencje w postaci odpowiedzi na pytanie czy pojedyncze państwo jest w stanie skutecznie stawić czoła jakiemukolwiek agresorowi? Prosta odpowiedź brzmi NIE. Taką wojnę mogą prowadzić USA, może Chiny, ale już nie Rosja.
Rosja wszczęła wojnę z Ukrainą wychodząc z założenia że ma przewagę gwarantującą sukces.
Minęły ponad dwa lata walk i tego sukcesu nie ma.
Otwarte pytanie dotyczy dalszych losów tej wojny. Rosja przebąkuje że mogłaby ją przerwać, nie zakończyć, pod warunkiem zachowania dotychczasowych zdobyczy terytorialnych.
Jest to oczywiście nie do przyjęcia dla Ukrainy, ale może się okazać że zostanie do tego zmuszona.
Jest też inna opcja oparta na intensyfikacji pomocy udzielanej Ukrainie przez NATO, UE i być może inne państwa niestowarzyszone. Przegrana Ukrainy jest postrzegana jako stworzenie precedensu że z pozycji siły można wprowadzać w świecie własne porządki.
Realnym zagrożeniem dla wszystkich stały się ataki z powietrza przy użyciu rakiet i dronów.
Obrona przed tym zagrożeniem jest przede wszystkim kosztowna. Jej skuteczność to inny problem. Ostatnio można to było obserwować podczas ataku Iranu na Izrael.
Wiadomo że Izrael posiada bardzo rozbudowany i do pewnego stopnia skuteczny system obrony powietrznej znany jako Żelazna Kopuła https://pl.wikipedia.org/wiki/Żelazna_Kopuła
Jednak w konkretnej sytuacji potrzebne było wsparcie ze strony wielu państw, nie tylko USA, żeby zapewnić skuteczność obrony przed zmasowanym atakiem rakiet i dronów.
Dlaczego o tym piszę?
Polska buduje od kilku lat podobny system. Robią to również inne kraje w Europie. Jest to ciągle obrona punktowa, dotycząca obszaru jednego państwa lub jego części.
Sprawa nabrała nowego wymiaru gdy pojawiła się inicjatywa Niemiec że trzeba zbudować wspólny system dla całej Europy https://www.pap.pl/aktualnosci/europejska-zelazna-kopula-czym-jest-i-jak-ma-dzialac . Dla rzuconego hasła nie ma jednak szczegółów wykonawczych. Dyskusja trwa już dwa lata. Na początek okazało się że sprawą jest zainteresowanych tylko 18 państw Europy.
A co z pozostałymi? Dlaczego przykładowo jest brak zainteresowania ze strony Francji? Włoch? Hiszpanii? Portugalii?
Wyjaśnienie może być wielorakie.
Na dzisiaj strefa konfliktu znajduje się na wschodniej granicy Polski i jej przedłużeniu na granicy państw Pribaltiki z Federacją Rosyjską. Atak możliwy jest z terytorium FR i Białorusi. Przy takim założeniu, w ocenie większości państw europejskich inwestowanie w rozbudowany system obrony powietrznej jest bezsensowne.
Istota skuteczności systemu obrony powietrznej polega na tym, że musi być zdolny do zwalczania celów na małych, średnich i dużych wysokościach. Musi więc posiadać system rozpoznania powietrznego w tym obszarze. To z kolei może zapewnić system naziemnych stacji radiolokacyjnych wsparty rozpoznaniem wykonywanym przez samoloty typu AWACS.
Takim sprzętem dysponują nieliczni.
Żeby system był skuteczny musi być wzajemnie skorelowany. Dane z rozpoznania muszą być przekazywane w czasie rzeczywistym do właściwych środków ogniowych. Dzisiejszy stan techniki nie pozwala na jego pełne zautomatyzowanie. Nie można się obejść bez udziału człowieka.
I tu jest kluczowy problem. Kogo można obdarzyć takim zaufaniem żeby powierzyć mu bezpieczeństwo Europy? Czołówkę chętnych stanowią Niemcy. Kto im zaufa?
W dotychczasowych komentarzach przeważa opinia że tak naprawdę system jest projektem raczej biznesowym i miałby zapewnić portfel zamówień dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.
Próbkę tego mieliśmy ostatnio przy rozdysponowaniu funduszy unijnych na uruchomienie produkcji amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy. https://defence24.pl/przemysl/ue-wspiera-produkcje-amunicji-wiemy-ile-otrzyma-polska-zbrojeniowka Udział Polski w podziale tych środków jest śladowy.
Nie znam dotychczas racjonalnego wytłumaczenia tej sytuacji. Za to jestem przekonany że do niemieckiego pomysłu powinniśmy, wbrew stanowisku premiera, zachować duży dystans. I
naczej mówiąc, powinniśmy realizować swój plan, a do pomysłu paneuropejskiego możemy dołączyć w przyszłości. O ile dojdzie do jego realizacji.

14 kwietnia 2024

Aborcja, prawo i polityka

To co się dzieje wokół problemu aborcji wymaga szczególnej uwagi. 
To jest kolejna, po działaniach Sienkiewicza, próba anarchizacji porządku prawnego III RP.
Stosowana jest różnorodna argumentacja. 
Trzeba się oswoić z myślą że za tym stoi mała, ale wrzaskliwa grupa aktywistów którym chodzi o zwrócenie na siebie uwagi.
Żenujący dla mnie jest widok w tej grupie starych kobiet które wiek rozrodczy mają dawno za sobą. 
Dajmy jednak temu spokój. Ważniejsze jest że lewactwo chce swój cel osiągnąć metodą małych kroków. To nie jest działanie lokalne. To się dzieje nie tylko w Europie, ale na całym świecie.
Wszędzie jednak opiera się na manipulacji obowiązującym prawem. 
Ocenę prawną przedstawiono tu https://repozytorium.amu.edu.pl/server/api/core/bitstreams/a3ec7f82-a859-4b83-a709-90ab60ffebac/content /str. 1-7; zwracam uwagę że tekst pochodzi z 1984 roku/ 
oraz tu https://palestra.pl/pl/czasopismo/wydanie/5-2021/artykul/prawna-ochrona-zycia-dziecka-poczetego-w-aspekcie-prawa-kobiety-do-aborcji-glosa-do-wyroku-trybunalu-konstytucyjnego-z-22.10.2020-r.-k-1-20

Z cytowanego materiału zwracam uwagę na to zdanie „... dokonywanie tych zabiegów /przerywania ciąży – przyp. mój/ z przyczyn ekonomicznych lub dla rozwiązania trudności demograficznych uznane zostało za „poważane i oczywiste naruszenie prawa do życia".
Wtedy nie dyskutowano jeszcze o skutkach stosowania pigułki poronnej.
Dzisiaj wraca nowomowa https://www.termedia.pl/mz/Konsultacja-farmaceutyczna-w-sprawie-pigulki-dzien-po-,55593.html i typowa manipulacja mająca na celu odwrócenie uwagi od meritum.
Ostatnio usłyszałem argument „o czym my rozmawiamy skoro więcej ludzi umiera wskutek niewydolności istniejącego w Polsce systemu służby zdrowia”.
Nie wolno przejść obojętnie wobec informacji że na świecie wykonuje się około 40 mln aborcji!
Czy to są dane zweryfikowane?
W uzupełnieniu przypomnę że abortowane płody ludzkie są wykorzystywane przez przemysł farmaceutyczny. https://www.tysol.pl/a86504-tylko-u-nas-prof-grzegorz-gorski-o-co-tak-naprawde-chodzi-z-ta-aborcja-o-pieniadze

04 kwietnia 2024

Przegadany temat

 

Dzisiaj trochę przekrojowo. To taka nowa świecka tradycja.
W tej historii jest chyba wszystko co można powiedzieć o prowadzeniu prac badawczo-rozwojowych
i wdrożeniowych uzbrojenia i sprzętu wojskowego w Polsce, nie tylko w III RP
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/budowa-wozu-bojowego-borsuk-to-niekonczaca-sie-opowiesc-kiedy-w-koncu-trafi-do-wojska,814672.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp18-03-2024
Zacznę od tego że dobrze działający przemysł zbrojeniowy jest źródłem znaczących dochodów budżetu państwa. Ważniejsze że jest motorem postępu technicznego i technologicznego gospodarki narodowej. Warto pamiętać że rozwiązania stosowane w technice wojskowej często rozwijane są
w technice cywilnej. Taka jest prawidłowość.
Problemem wyjściowym są duuuże pieniądze, a ściślej ich chroniczny brak.
Bardziej dyplomatycznie, zła dystrybucja tych pieniędzy.
Nowoczesnego uzbrojenia nie da się wyprodukować tanio i szybko. Chyba że będą to atrapy.
Rozwiązaniem pośrednim jest zakup licencji, albo zmiana podejścia do problemu.
Istotne znaczenie ma koncepcja projektowania nowej broni. Tu sukcesy odnoszą Niemcy.
W ich konstrukcjach stosowana jest budowa modułowa tzn. nowy projekt zawiera w sobie elementy pochodzące z produktów będących już na wyposażeniu wojsk, które sprawdziły się na polu walki.
Zawsze jednak obowiązuje rachunek ekonomiczny.
Żeby zaangażować się w uruchomienie produkcji uzbrojenia trzeba mieć zagwarantowany jej zbyt.
To dotyczy zarówno rynku krajowego jak i eksportu. Na eksport można liczyć jeśli dany produkt jest na uzbrojeniu wojsk własnych. To jest gwarancja jakości i przydatności na polu walki.
Przykładem nietrafionej konstrukcji są osławione śmigłowce francuskie Caracal EC725.
Stanowiły śladowe wyposażenie armii francuskiej, a eksport zakończył się klapą.
Okazały się zbyt drogie w eksploatacji.
Historia przemysłu zna wiele takich przypadków.
W tym miejscu wypada powiedzieć że FR w trwającej wojnie z Ukrainą ponosi nie tylko straty wizerunkowe. W konfrontacji z uzbrojeniem dostarczanym przez państwa NATO uzbrojenie rosyjskie okazuje się gorsze. Po kilkunastu miesiącach trwających walk zaczęło się to odbijać na eksporcie rosyjskiego uzbrojenia. Dotychczasowi importerzy rezygnują z tego rynku i szukają nowych dostawców.
Rynek uzbrojenia to nieustanny wyścig nowych konstrukcji i środków skutecznego ich zwalczania. Nowe konstrukcje powstają w wyniku analizy przebiegu współczesnych wojen.
Złośliwi twierdzą że zawsze jesteśmy przygotowani do wojny która już była.
W odniesieniu do potrzeb wojsk własnych trzeba brać pod uwagę możliwości, a nie tylko potrzeby.
Skoro nie stać nas na przysłowiowego Mercedesa jeździmy, w skrajnym przypadku maluchem.
W skali makro można tych Mercedesów kupić mniej, ale wówczas będziemy prowadzili mniej efektywne działania operacyjne.
Wrócę do meritum.
Prace badawczo-rozwojowe i wdrożeniowe to cykl znany też jako „od pomysłu do przemysłu”.
W odniesieniu do uzbrojenia i sprzętu wojskowego różnica polega na tym że nie może to być „radosna twórczość” ale praca pod konkretne zapotrzebowanie. Argumentem są koszty.
Oznacza to ni mniej ni więcej tylko doprowadzenie produktu do stanu zapewniającego jego zakup/odbiór przez docelowego odbiorcę.
Zdarza się że prace badawczo-rozwojowe nad nową generacją uzbrojenia poprzedzone są pracami koncepcyjnymi, czy studialnymi. W ich wyniku wybiera się rozwiązanie najbardziej perspektywiczne.
Na tym etapie potencjalny odbiorca, czyli armia określa na piśmie wymagania jakie musi spełniać zamawiany produkt. Praca przechodzi kolejne fazy i w zależności od złożoności może trwać nawet 10 lat i nigdy nie ma 100% gwarancji sukcesu końcowego.
Dużo takich przykładów znajdziemy w przemyśle zbrojeniowym USA.
Jednym z decydujących czynników są koszty. Dlatego we współczesnym świecie prace nad nowym samolotem, śmigłowcem, czy czołgiem, prowadzone są przez kilka państw które wspólnie finansują przedsięwzięcie. To zaś gwarantuje produkcję dłuższej serii, a w konsekwencji obniża koszty eksploatacji.
Nie można pomijać specjalizacji.
Jeśli wyrób spełnia wymagania odbiorcy końcowego, przechodzi badania weryfikujące i po ich spełnieniu kierowany jest do produkcji przemysłowej.
To jeszcze nie jest pełen sukces.
Przejście od pojedynczego egzemplarza do produkcji seryjnej niesie z sobą niespodzianki.
Dlatego procedury przewidują dla nowego wyrobu eksploatację próbną. A czas biegnie.
Z tego biorą się miesiące i lata zanim można rozkręcić produkcję na dobre.
Przykładem to ilustrującym jest produkcja samolotu F-35 zakupionego przez Polskę, a którego dostawy opóźniają się.
Są też inne przykłady, jak choćby słynny śmigłowiec Apache
https://pl.wikipedia.org/wiki/Boeing_AH-64_Apache od dziesięcioleci produkowany i modernizowany. W dodatku wielokrotnie z powodzeniem sprawdzony na polu walki.
Tu jest kolejne wąskie gardło. Wszystko zależy od tego co ma być produkowane np. amunicja do broni strzeleckiej, czy artyleryjskiej, samochód terenowy, transporter, czołg, działo, śmigłowiec, czy samolot.
Kolejny problem do rozwiązania to gdzie ma być produkcja. W nowym zakładzie, czy w zakładzie o tym samym profilu produkcyjnym.
Produkcja w skali przemysłowej to produkcja powtarzalna, a więc realizowana na linii produkcyjnej gdzie kolejno dokładane są elementy składowe wyrobu finalnego.
Inaczej wygląda to przy produkcji np. broni strzeleckiej, a inaczej przy produkcji samolotu czy śmigłowca. Chodzi o wielkość hal produkcyjnych i ilość zaangażowanych specjalistów.
Przykładowo zakłady lotnicze znane jako PZL Mielec, w czasach PRL, w szczytowym okresie rozwoju zatrudniały około 20 tysięcy ludzi. W zdecydowanej większości byli to wysokiej klasy specjaliści.
Ale też produkowano równolegle kilka różnych typów samolotów.

Zainteresowanie produkcją zbrojeniową wzrasta w sytuacji zagrożenia konfliktami.
Z zasady uzbrojenia nie produkuje się „na magazyn”. Nikogo na to nie stać. Ponieważ skala produkcji bieżącej jest ograniczona zdolnościami produkcyjnymi, praktyką jest tworzenie rezerw za utrzymanie których odpowiada Skarb Państwa. Tylko według jakich kryteriów ustalać wielkość tych rezerw?
Te kryteria są znane fachowcom.
Dzisiaj takim dyskutowanym tematem jest stan zapasów amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm.
Wbrew pozorom jest to produkt złożony technicznie i technologicznie.
Według informacji dostępnej w mediach polskie zakłady produkują rocznie około 40 tysięcy tych pocisków. W czasach pokojowych była to ilość wystarczająca.
Zapotrzebowanie ulega radykalnej zmianie w czasie wojny czy zagrożenia wojennego.
Znowu do głosu dochodzi doświadczenie z wojny na Ukrainie.
Ten kaliber jest dość popularny ze względu na skuteczność na polu walki. Stąd też duże zużycie za którym nie nadąża produkcja.
Zdolności produkcyjne całej Europy są mniejsze niż bieżące zużycie wojsk ukraińskich.
Po wyczerpaniu zapasów własnych Ukraina korzysta z dostaw poszczególnych państw NATO i UE.
I tu zaczynają się przysłowiowe schody. Zakłady zbrojeniowe UE pracują ciągle w trybie pokojowym, czyli na jedną zmianę. Przejście na produkcję 3-zmianową to bliżej nieokreślona przyszłość. Doszło do paradoksalnej sytuacji. W ramach pomocy Ukrainie skupywana jest ta amunicja po całym świecie.
Te zapasy też się wkrótce skończą i co wtedy?
Druga strona medalu jest taka że w sytuacji zagrożenia wojną, w ramach mobilizacji, powołuje się rezerwistów. Tych żołnierzy trzeba umundurować, wyposażyć w broń. Skąd ją wziąć?
Na pewno nie ze sklepu.
Podobny problem jest w przypadku decyzji o rozbudowie własnych wojsk, zwiększeniu ich liczebności. Wówczas w krótkim czasie trzeba powołać pod broń większą ilość żołnierzy których trzeba umundurować, wyposażyć w broń osobistą, ale również zakwaterować i zapewnić regularne wyżywienie. Na to trzeba zaplanować w budżecie państwa środki.
Wyposażenie w ciężką broń zależy od przeznaczenia bojowego formowanej jednostki.
Nową jednostkę trzeba szkolić żeby przedstawiała wartość bojową, a nie była wyłącznie zbieraniną przypadkowych ludzi.
Wnioski z toczącej się wojny na Ukrainie są podstawą do podejmowania decyzji strategicznych.
Na dzisiaj jest ich już wiele, ale gorzej z realizacją.
Inaczej wygląda to dla państwa będącego stroną w wojnie, a inaczej dla państwa które świadczy pomoc, ale trudno zdefiniować jego zobowiązania.
Nazywając rzeczy po imieniu, Ukrainie pomaga otwarcie NATO, ale jest to wyłącznie pomoc finansowa i sprzętowa dlatego, że Ukraina nie jest członkiem NATO. Nie jest też członkiem UE.
Zarówno NATO jak i UE uznały, że w ich interesie jest niedopuszczenie do zwycięstwa Rosji.
Powodem jest agresywna od lat polityka Rosji wobec sąsiadów.
Żeby nie popadać w euforię przypomnę że nie wszystkie państwa, zarówno NATO jak i UE, są za wspieraniem Ukrainy, zwłaszcza sprzętowo. Najwięcej akrobacji wyczyniają Niemcy którzy dzierżą prymat w składaniu obietnic, a ciągną się w ogonie udzielających realnej pomocy.
Dla Rosji czas stanął w miejscu i ciągle uważają że muszą decydować o losach Europy Środkowo-wschodniej mimo, że ZSRR rozpadł się ponad 30 lat temu. Swoje stanowisko popierają siłą militarną. Jeśli się temu przyjrzeć bliżej, Rosja od lat blefuje. Robi to jednak skutecznie.
Blefuje też druga strona czyli państwa wspierające Ukrainę.
Nie dotyczy to wszystkich w równym stopniu. Porównanie potencjału gospodarczego i militarnego Rosji i NATO wskazuje że Rosja powinna być bez szans. Tymczasem Rosja przeszła na gospodarkę stanu wojennego, a UE i USA ciągle tkwią w przekonaniu że żyjemy w czasach pokojowych, a wojna na Ukrainie to działania peryferyjne. Narasta jednak świadomość że agresja Rosji wobec sąsiadów raczej nie wygaśnie. NATO boi się zdecydowanych działań, bo może stać się to przyczyną konfliktu zbrojnego na poziomie III wojny światowej.
Według mnie to błąd w rozumowaniu. Brak zdecydowanej reakcji NATO rozzuchwala Rosję która dopiero zbiera siły, a jest przecież zaangażowana w wojnę z Ukrainą.
Z upływem czasu powstrzymanie agresji Rosji będzie coraz trudniejsze ponieważ ze swych mrzonek nie zrezygnuje. Ostrzeżeniem powinny być powtarzające się informacje o kolejnych państwach na zachodniej granicy FR zagrożonych konfliktem pod byle pretekstem.
W wojnie na Ukrainie kryterium oceny powinna być udzielana pomoc, w stosunku do potencjalnych możliwości. Przez minione dwa lata pomoc z Europy to głównie wyzbywanie się przestarzałego poradzieckiego sprzętu wojskowego. Z kolei USA miesiącami ociągały się z przekazywaniem uzbrojenia które mogło skutecznie zwiększyć skuteczność działań obronnych. Od kilku miesięcy pomoc USA stała się zakładnikiem kampanii prezydenckiej.
Sytuacja militarna Polski nie jest do końca czytelna. Przyczynia się do tego również zmiana opcji rządzącej. Rozbudowa i modernizacja naszych sił zbrojnych to zadanie na lata, przy tym zadanie kosztowne. Nie możemy się ekscytować zakupami, bo dostawy są rozłożone w czasie, a produkcja krajowa to ułamek naszych potrzeb. Ponosimy konsekwencje polityki poprzednich rządów które cieszyły się z resetu i uważały że pokój po II wojnie światowej dano nam na zawsze.
Przyszłość też nie rysuje się kolorowo bo powtarza się model polityki międzynarodowej okresu międzywojennego. Same pakty i gwarancje, nawet pisemne, niczego nam nie gwarantują.
Nie można naszego bezpieczeństwa budować na poglądach pacyfistów i dyletantów którzy swoją wiedzę wojskową i znajomość polityki międzynarodowej opierają na rozmowach przy kawiarnianym stoliku. Tym ludziom interes partyjny i prywata dawno przyćmiły zdrowy rozsądek.
Ten tekst już sygnalizowałem https://niepoprawni.pl/blog/romuald-kalwa/czy-unia-europejska-i-nato-obronia-polske-przed-rosja
W mojej ocenie dowodzi powagi sytuacji w jakiej się znajdujemy. Trwa wyścig z czasem.
Tymczasem nasi politycy na siłę szukają sobie tematów zastępczych które mają podbudowywać ich nadwątlone ego. Nic poza tym.
To co opisałem wyżej jest bardzo wąskim wycinkiem spraw które wpływają na bezpieczeństwo Polski i regionu. Musimy jako społeczeństwo zdawać sobie sprawę że gra idzie o większe stawki niż pokój i spokój w Polsce. Polska jest w tej grze tylko jednym z trybików. Dlatego nasz wysiłek musi koncentrować na tym żeby racje wielkich tego świata nie rozgrywały się na naszym terytorium.
Co się za tym kryje? To już domena polityków i ich zdolności negocjacyjnych.
Odrębnym tematem, ale ściśle związanym z powyższym opisem jest analiza potencjalnych punktów zapalnych w Europie, a ściślej wzdłuż europejskich granic Federacji Rosyjskiej. To temat kwalifikujący się do odrębnej notki.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...