To
nie abstrakcja ani utopia. Wojna możliwa jest w każdej chwili i w
każdym regionie świata.
Powód zawsze się znajdzie. Tak jest od
wieków.
Ciekawa może być wszelka dyskusja o przyszłym polu
walki.
Sens ma dyskusja merytoryczna, tylko kto ma ją prowadzić?
Trzeba przyjąć za pewnik że zawsze jesteśmy gotowi, ale do
wojny która już była.
Taka jest opinia ekspertów wojskowości.
Co więc z tą przyszłą wojną?
Z zasady poddaję w
wątpliwość opinie wszelkich ekspertów. Jednak teoretyków.
Na
realnym polu walki są ludzie, odpowiednio wyposażeni i
przeszkoleni. Rzadziej mamy do czynienia z sytuacją że jest tam
rekrut bez przeszkolenia i słabo wyposażony.
Teraz nazywają to
krótko mięso armatnie, na wschodzie - miasoróbka.
Co wiemy o współczesnym polu walki? Dużo i mało.
To nie
tylko miejsce styku wrogich wojsk i konflikt interesów.
Naprzeciwko
siebie mogą stanąć siły wyrównane ale może być dysproporcja
sił. Do tego trzeba dołożyć element zaskoczenia po jednej
stronie. Tak było podczas zajmowania Krymu przez wojska rosyjskie
/zielone ludziki/. Tak było podobno podczas ataku Hamasu w Izraelu.
Tylko że to są tzw. informacje oficjalne. Informacje nieoficjalne
są często odmienne. Zwłaszcza w kwestii zaskoczenia. Poza tym od
lat poddaję w wątpliwość użycie broni atomowej. Jej posiadanie
to co innego.
Bezsens jej użycia widoczny jest szczególnie w
Europie. Chyba że jej posiadacz wyznaje zasadę „po nas choćby
potop”.
Niezorientowanym przypominam że skutkiem wybuchu bomby
atomowej jest trwałe skażenie terenu /skuteczne dłużej niż
kilkadziesiąt lat/. Powierzchnia skażenia zależy od mocy użytego
ładunku. Ważniejszy jest przewidywany kierunek i obszar skażenia
zależny od wiatru.
Na terenie skażonym nie może przebywać
człowiek ponieważ jest narażony na chorobę popromienną która, w
zależności od stopnia napromieniowania, skutkuje w skrajnym
przypadku śmiercią.
Obszar skażony wyłączony jest na lata z
użytkowania przez ludzi. Nie można również wykorzystać niczego z
terenów skażonych. Każdorazowe przejście strefy skażonej
skutkuje napromieniowaniem które kumuluje się, przy tym jest
szkodliwe dla organizmu ludzkiego.
To jest sprzeczne z celem
wojny która ma zapewnić korzyść zwycięzcy.
Pozostają więc
rozważania o wojnie konwencjonalnej.
Dzisiaj takim materiałem
do analizy są: wojna na Ukrainie, wojna w Izraelu, ataki
terrorystyczne czy wojny lokalne w wielu państwach Afryki.
Charakterystyczne że te konflikty rozgrywane są bez formalnego
wypowiedzenia wojny.
Rosja swoją napaść na Ukrainę nazwała
eufemistycznie operacją specjalną. Wojska izraelskie walczą z
Hamasem w interesie ludności cywilnej Izraela. Teraz doszło jeszcze
starcie z Iranem.
Problemem powtarzalnym jest ignorowanie
wszelkich porozumień międzynarodowych dotyczących zasad
prowadzenia wojen.
/Moim zdaniem wynika to z przeświadczenia że
zwycięzców się nie sądzi. /
Wachlarz jest szeroki.
Od
traktowania jeńców wojennych i rannych poczynając, po traktowanie ludności
cywilnej na terenach objętych działaniami wojennymi i głęboko
poza linią frontu.
Rosja do otwartej ingerencji na Krymie
wprowadziła tzw. zielone ludziki, czyli oddziały wojskowe
pozbawione na umundurowaniu cech identyfikacyjnych /inaczej mówiąc
no name-ów/.
W przypadku Rosji i Izraela można powiedzieć
wprost że mamy do czynienia z terroryzmem państwowym.
Drugim
aspektem jest dysproporcja sił. Zarówno siły żywej jak i
dysponowanego uzbrojenia.
W wojnie Rosji przeciwko Ukrainie Rosja
dysponuje przewagą liczebną wojsk i możliwością ich uzupełniania
rezerwistami. Pomijam poziom wyszkolenia, wyposażenia i efektywność
dowodzenia. Rosja dysponuje lotnictwem strategicznym, rakietami
średniego i dalekiego zasięgu oraz marynarką wojenną, a ponadto w
roli straszaka ma broń atomową.
Brak sukcesów wojsk rosyjskich
na polu walki jest tematem analiz sztabowców.
Rosja prowadzi
faktycznie wojnę na wyniszczenie Ukrainy. Realizuje to przez ostrzał
rakietowy tzw. infrastruktury krytycznej na całym obszarze państwa.
Celem jest demontaż państwa ukraińskiego, a w konsekwencji
przejęcie zajętych terytoriów.
To mieści się w koncepcji
odtwarzania ZSRR. Między wierszami pojawia się jeszcze coś innego.
Ukraina ma istotne dla polityki światowej położenie
geostrategiczne. Toczy się walka o to kto będzie miał do swojej
dyspozycji lądowe szlaki komunikacyjne Europa-Azja w kierunku
Środkowego i Dalekiego Wschodu Azji, a także przez Morze Czarne.
Rozstrzygnięciami zainteresowane są nie tylko Chiny.
Ognisk
zapalnych we współczesnym świecie nie brakuje. To Europa, Azja,
Afryka, a w znacznie mniejszym stopniu Ameryka, zwłaszcza
Południowa.
Umiejętnie podsycane konflikty mogą wybuchać w
każdej chwili i z byle powodu. Przy tym państwa uwikłane nie
zawsze mogą być do nich przygotowane.
Do prowadzenia
skutecznych działań zbrojnych potrzebny jest sprzęt który
produkują nieliczni.
Jest to produkcja oparta na wzorcach własnych
lub licencjach. Ważna też jest skala produkcji. Produkcja ponad
potrzeby własne oznacza możliwość eksportu który jest źródłem
znaczących dochodów producentów i pośredników.
Warto też
zwrócić uwagę że wyposażenie poszczególnych armii na świecie
nie jest w pełni nowoczesne. Ta tzw. supertechnika stanowi zaledwie
kilka procent. Podstawowe wyposażenie to uzbrojenie stare lub wręcz
przestarzałe pod względem technicznym. Podobnie jest z wszelką
amunicją.
Tematem samym w sobie są państwa Afryki które od
lat toczą między sobą wojny etniczne, a ostatnio religijne.
Stosowane uzbrojenie obejmuje pełen repertuar od dzid i łuków, po
nowoczesne uzbrojenie którego nie powstydziłyby się
najnowocześniejsze armie świata.
Siłą rzeczy w pierwszym
etapie działań zbrojnych używany jest sprzęt najnowszy, a dopiero
gdy wojna przedłuża się sięga się do zapasów magazynowych.
Żadne państwo na świecie nie jest zdolne uzupełniać potrzeb
frontu z bieżącej produkcji.
Zapasy też są ograniczone.
Po
ponad dwóch latach wojny na Ukrainie pojawiają się pierwsze
wnioski do zmian taktyki walk współczesnych armii. To dotyczy
wniosków uniwersalnych, bo różnią się one dla konkretnych
sytuacji wynikających z potencjału skonfliktowanych stron.
Przy
współczesnych możliwościach wywiadowczych mało realny jest atak
przez zaskoczenie. Koncentracja sił zawsze jest widoczna jak na
talerzu. Wszelkie manewry w strefie przygranicznej powodują
adekwatne działania po drugiej stronie granicy.
Zneutralizowano
skuteczność działania wojsk powietrzno-desantowych. Skuteczność
ataku rakietowego i przy użyciu dronów zależy od stopnia
rozbudowania obrony powietrznej przeciwnika. Wzorcem do naśladowania
jest obrona powietrzna Izraela. Bez przesady. Wojna z Hamasem
pokazała że przy zmasowanym ataku część dronów i rakiet
osiągnie wyznaczone cele.
Na dzisiaj kluczowa jest odporność
systemów nawigacji rakiet i dronów na zakłócenia.
Wzrasta
znaczenie działań dywersyjnych na tyłach wroga. Z jednej strony
wykorzystanie przewagi w powietrzu, a z drugiej strony grupy
dywersyjne przenikające głęboko na tyły frontu i siejące
spustoszenie w infrastrukturze.
Ale ... kij ma zawsze dwa końce.
Znowu przykład z walk na Ukrainie. W ostatnim czasie siły
specjalne Ukrainy dokonały na terytorium Rosji kilku udanych ataków
na rafinerie, zbrojeniowe zakłady produkcyjne, czy obiekty stricte
wojskowe. Jednak USA patrzą nieprzychylnym okiem zwłaszcza na ataki
na rafinerie, bo w ich ocenie destabilizuje to światowy rynek paliw.
Wojna na Ukrainie trwa w najlepsze, ale też przybywa wniosków
co do sposobu jej prowadzenia. Najbardziej rzuca się w oczy wzrost
zastosowania dronów, czyli tak naprawdę środków bezzałogowych.
To nie tylko środki powietrzne, ale również morskie. Te powietrzne
są coraz większe i o bardzo dużym zasięgu. Są przy tym bardzo
precyzyjne. Zwalczanie polega nie tylko na ich zestrzeliwaniu, ale na
zakłócaniu systemu naprowadzania. Drugi kierunek prac to
zwiększenie prędkości przelotowej.
Inne istotne spostrzeżenie
dotyczy dostępności amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm. Okazuje
się że zapasy bardzo szybko się zużywają, a produkcja bieżąca
jest stosunkowo niska. Poza tym są ograniczone możliwości
szybkiego zakupu na rynkach trzecich.
Historia współczesnych
wojen zna przypadki gdy walki na froncie ustawały z braku amunicji i
części zamiennych /Indie-Pakistan/.
Jednocześnie obserwowane
są inne sytuacje.
Wprowadzane są nowe rodzaje broni, ale po
pierwsze jeszcze lokalnie, a po drugie zabronione konwencjami
międzynarodowymi. Wspomnę o co najmniej dwóch. To bomba
paliwowo-powietrzna, zwana też termobaryczną
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bomba_paliwowo-powietrzna
i amunicja kasetowa
https://pl.wikipedia.org/wiki/Amunicja_kasetowa
Ta ostatnia znana jest od II wojny światowej, ale jest
nieustannie doskonalona.
Ciekawym rozwiązaniem jest amunicja
krążąca https://pl.wikipedia.org/wiki/Amunicja_krążąca
Jest tego znacznie więcej. Za to wzrasta zapotrzebowanie na
elektronikę przystosowaną do użycia na polu walki. Jest to towar
deficytowy, a przez to dostępny nie dla wszystkich chętnych.
Doświadcza tego Rosja która elementy i podzespoły elektroniczne
musi importować, a w wyniku nałożonych sankcji ten rynek stał się
niedostępny. Znowu jest to tylko część prawdy, bo Rosja zdobywa
to co potrzebuje poprzez pośredników, a to z kolei pokazuje
iluzoryczność wszelkich sankcji.
Zasada wyścigu zbrojeń jest
prosta jak przysłowiowa konstrukcja cepa. Każdy nowy rodzaj broni
wprowadzony na front wymaga szybkiego opracowania i wprowadzenia
broni która „nowinkę” zneutralizuje.
W powyższych
rozważaniach nie można pominąć szczegółu dotyczącego
charakteru przyszłej wojny. Uwidoczniło się to podczas ataku
powietrznego Iranu na Izrael.
Chodzi o to że przyszła wojna
może mieć charakter lokalny, ale też może przejść w wojnę
globalną.
To pociąga za sobą konsekwencje w postaci odpowiedzi na
pytanie czy pojedyncze państwo jest w stanie skutecznie stawić
czoła jakiemukolwiek agresorowi? Prosta odpowiedź brzmi NIE. Taką
wojnę mogą prowadzić USA, może Chiny, ale już nie Rosja.
Rosja
wszczęła wojnę z Ukrainą wychodząc z założenia że ma przewagę
gwarantującą sukces.
Minęły ponad dwa lata walk i tego sukcesu
nie ma.
Otwarte pytanie dotyczy dalszych losów tej wojny. Rosja
przebąkuje że mogłaby ją przerwać, nie zakończyć, pod
warunkiem zachowania dotychczasowych zdobyczy terytorialnych.
Jest
to oczywiście nie do przyjęcia dla Ukrainy, ale może się okazać
że zostanie do tego zmuszona.
Jest też inna opcja oparta na
intensyfikacji pomocy udzielanej Ukrainie przez NATO, UE i być może
inne państwa niestowarzyszone. Przegrana Ukrainy jest postrzegana
jako stworzenie precedensu że z pozycji siły można wprowadzać w
świecie własne porządki.
Realnym zagrożeniem dla wszystkich
stały się ataki z powietrza przy użyciu rakiet i dronów.
Obrona
przed tym zagrożeniem jest przede wszystkim kosztowna. Jej
skuteczność to inny problem. Ostatnio można to było obserwować
podczas ataku Iranu na Izrael.
Wiadomo że Izrael posiada bardzo
rozbudowany i do pewnego stopnia skuteczny system obrony powietrznej
znany jako Żelazna Kopuła
https://pl.wikipedia.org/wiki/Żelazna_Kopuła
Jednak w konkretnej sytuacji potrzebne było wsparcie ze strony
wielu państw, nie tylko USA, żeby zapewnić skuteczność obrony
przed zmasowanym atakiem rakiet i dronów.
Dlaczego o tym piszę?
Polska buduje od kilku lat podobny system. Robią to również
inne kraje w Europie. Jest to ciągle obrona punktowa, dotycząca
obszaru jednego państwa lub jego części.
Sprawa nabrała
nowego wymiaru gdy pojawiła się inicjatywa Niemiec że trzeba
zbudować wspólny system dla całej Europy
https://www.pap.pl/aktualnosci/europejska-zelazna-kopula-czym-jest-i-jak-ma-dzialac
. Dla rzuconego hasła nie ma jednak szczegółów wykonawczych.
Dyskusja trwa już dwa lata. Na początek okazało się że sprawą
jest zainteresowanych tylko 18 państw Europy.
A co z
pozostałymi? Dlaczego przykładowo jest brak zainteresowania ze
strony Francji? Włoch? Hiszpanii? Portugalii?
Wyjaśnienie może
być wielorakie.
Na dzisiaj strefa konfliktu znajduje się na
wschodniej granicy Polski i jej przedłużeniu na granicy państw
Pribaltiki z Federacją Rosyjską. Atak możliwy jest z terytorium FR
i Białorusi. Przy takim założeniu, w ocenie większości państw
europejskich inwestowanie w rozbudowany system obrony powietrznej
jest bezsensowne.
Istota skuteczności systemu obrony powietrznej
polega na tym, że musi być zdolny do zwalczania celów na małych,
średnich i dużych wysokościach. Musi więc posiadać system
rozpoznania powietrznego w tym obszarze. To z kolei może zapewnić
system naziemnych stacji radiolokacyjnych wsparty rozpoznaniem
wykonywanym przez samoloty typu AWACS.
Takim sprzętem dysponują
nieliczni.
Żeby system był skuteczny musi być wzajemnie
skorelowany. Dane z rozpoznania muszą być przekazywane w czasie
rzeczywistym do właściwych środków ogniowych. Dzisiejszy stan
techniki nie pozwala na jego pełne zautomatyzowanie. Nie można się
obejść bez udziału człowieka.
I tu jest kluczowy problem.
Kogo można obdarzyć takim zaufaniem żeby powierzyć mu
bezpieczeństwo Europy? Czołówkę chętnych stanowią Niemcy. Kto
im zaufa?
W dotychczasowych komentarzach przeważa opinia że tak
naprawdę system jest projektem raczej biznesowym i miałby zapewnić
portfel zamówień dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.
Próbkę
tego mieliśmy ostatnio przy rozdysponowaniu funduszy unijnych na
uruchomienie produkcji amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy.
https://defence24.pl/przemysl/ue-wspiera-produkcje-amunicji-wiemy-ile-otrzyma-polska-zbrojeniowka
Udział Polski w podziale tych środków jest śladowy.
Nie znam
dotychczas racjonalnego wytłumaczenia tej sytuacji. Za to jestem
przekonany że do niemieckiego pomysłu powinniśmy, wbrew stanowisku
premiera, zachować duży dystans. I
naczej mówiąc, powinniśmy
realizować swój plan, a do pomysłu paneuropejskiego możemy
dołączyć w przyszłości. O ile dojdzie do jego realizacji.