Szukaj na tym blogu

16 października 2021

Związki przyczynowo-skutkowe, czyli nie wie prawica co czyni lewica, a … ceny rosną.

Wygląda na to że żyjemy w rzeczywistościach alternatywnych. Niemożliwe? Niby dlaczego? 
Polska na węglu stoi. Nikt temu nie zaprzeczy. Wzrastają koszty jego wydobycia. To też fakt.
Dlatego opłacalny jest jego import, a to wywołuje niezadowolenie braci górniczej. Trudno im się dziwić.
Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne. Ogólnie to takie na które mamy wpływ jako państwo, ale są i te wynikające z rozgrywek ponad naszymi głowami.

Jedną z przyczyn jest odchodzenie od węgla na rzecz OZE. Płacimy coraz wyższe składki, czy jak kto woli kary, za emisję CO2. Półśrodkiem są elektrownie opalane gazem.
Rozwiązaniem są też elektrownie jądrowe.
Każde z tych rozwiązań ma swoje „plusy dodatnie i plusy ujemne”.
Wszystkich zadowolić się nie da.

Problemem na dzisiaj jest bezkrytyczne uleganie naciskom różnych lobby.
Właśnie jedno lobby wymusiło opłaty za emisję CO2. Nie ma znaczenia że naukowo udowodniono że emisja CO2 spowodowana działalnością człowieka ma się nijak do emisji CO2 przedostającego się do atmosfery w sposób naturalny. https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-dwutlenek-wegla-emitowany-przez-czlowieka-nie-ma-znaczenia-31/
Na przykład kogo obciążyć kosztami erupcji wulkanów?

Co jest grane?
https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-rafal-wos-idzie-nowy-kolonializm-tym-razem-zielony,nId,5508333  
Prawa do emisji CO2 stają się przedmiotem intratnego handlu.

Na czym faktycznie polega „wina” CO2?
Może czasem warto coś przeczytać zamiast tylko przerzucać się inwektywami?
Chociażby ten tekst http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/polska-ruletka i komentarze, a zwłaszcza tego autora http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/polska-ruletka#253174
Polemika powinna dotyczyć konkretów.
Cały świat zmuszany jest do poszukiwania źródeł energii elektrycznej innych niż oparte o węgiel kamienny i brunatny. Nie wszyscy chcą się do tych rygorów dostosować. Rozsądek miejscami bierze górę, zwłaszcza że ostatnie tygodnie zmuszają do weryfikacji wcześniejszych zobowiązań.
Jak wytłumaczyć że w Polsce niebotycznie wzrastają koszty energii elektrycznej, podobnie jak w innych państwach, gdy wytwarzanie tej energii oparte jest u nas w podstawowej mierze na węglu? Dlatego rząd znowu będzie odgrywał dobrego wujka i dopłaci tym biedniejszym?
Z czego? Są jakieś nieprzebrane rezerwy?
Uświadomiono sobie że wiatr nie zawsze wieje, słońce świeci w dzień i to nie zawsze.
Bilans energetyczny się nie spina. Coraz częściej mówi się o możliwych blackoutach.
Jak to pogodzić z deklaracjami wyłączania w krótkim czasie z eksploatacji elektrowni węglowych?

Na siłę lansowany jest transport elektryczny. Tylko dlaczego do osobowych samochodów elektrycznych dopłaca reszta społeczeństwa? Dzisiaj jest to zabawka dla bogatych.
Kogo stać na kupno „elektryka” za około 150 tysięcy złotych?
Do tego dochodzi możliwość bezpłatnego ładowania w ogólnodostępnych stacjach ładowania akumulatorów.
W tej euforii brakuje refleksji skąd się bierze prąd do tych akumulatorów? Z powietrza?
Raczej nie.
Jest jeszcze taki „drobiazg”. Stacji ładowania jest za mało w stosunku do ilości elektryków pojawiających się na drogach. Nie będą też przybywać jak grzyby po deszczu.
Są też zastrzeżenia do wydajności stacji ładowania. Doświadczyli tego w tym roku Chińczycy. https://spidersweb.pl/autoblog/kolejki-do-ladowarek-w-chinach/

Niestety, ale w ten wyścig dała się wkręcić Polska. Podejmowane zobowiązania mają podłoże polityczne. Wkrótce nadejdzie chwila kiedy będziemy musieli liczyć siły na zamiary i padnie groźne „sprawdzam”.
To nie tylko problem dostępności odpowiednich funduszy. To problem deficytu czasu i problem podejmowania trudnych decyzji politycznych.

Nie wszystkie drogi są dla nas otwarte. Jeszcze nie zapadły żadne decyzje wykonawcze a już Niemcy nie zgadzają się na budowę w Polsce elektrowni jądrowych. Niemcy są specjalistami w torpedowaniu większości naszych poczynań. Działają przy tym zgodnie, bez oglądania się na barwy polityczne.   

A co u nas? Nic nowego.
Przy całej mojej sympatii dla ekipy rządzącej, ważniejsze są rozgrywki frakcyjne i walki między poszczególnymi koteriami. Tak się dzieje od samej góry tej piramidy. Premier z Sasinem walczą o stołki dla swoich.  Kurtyka ze swoimi zdolnościami negocjacyjnymi nie znajduje uznania i jest przewidziany do wymiany. Techniczny premier sportem będzie się zajmował tylko amatorsko. Rolnictwu obiecują już nie tylko gruszki na wierzbie ale w pakiecie nowego, kolejnego ministra.

W sprawach zasadniczych zmiany niewielkie albo żadnych. Taki stan rzeczy można akceptować w czasach zdecydowanego spokoju, czy wręcz nudy. Tego nie da się powiedzieć o obecnych czasach.
Jeśli rząd na każdym kroku powtarza że żyjemy w państwie prawa i UE też stoi na straży prawa, to nie może to być jedynie pustosłowiem.

Wszystko kręci się wokół konstytucji III RP, tej z 1997 roku. W obecnym układzie sił politycznych na inną nie ma co liczyć. Wobec tego zapisy tej konstytucji nie mogą być dla nas martwa literą. Podobnie nikt, poza TK, nie ma prawa dokonywać jej wykładni na własny czy partyjny użytek.
W relacjach z UE nie możemy pod żadnym pozorem tolerować handlu wymiennego, w rodzaju „pieniądze za podporządkowanie się woli unijnych kacyków” którzy faktycznie reprezentują interesy państw ich delegujących lub preferują własne poglądy polityczne.
Polska musi być twardym negocjatorem.

W sprawie migrantów z Białorusi trzeba Niemcom powiedzieć wprost że nie dajemy rady i niech są gotowi na ich przyjmowanie w większych ilościach bo oni u nas nie chcą pozostać.
KE poza udzielaniem sprzecznych porad, nie zrobiła nic dla rozładowania problemu.

W sprawie konfliktu o KWB Turów trzeba wrócić do punktu wyjścia, czyli ustalenia winnych.
Jak mogliśmy dać sobie wmówić winę, skoro w tym rejonie działają inne kopalnie węgla brunatnego, tyle że leżące w Czechach i w Niemczech, a po czeskiej stronie jest jeszcze kopalnia kruszywa która nie jest obojętna dla tamtejszego środowiska naturalnego. W tym rejonie problemy z wodą Czesi mają od dziesięcioleci. Teraz wydaje im się że trafili na frajera.
Czeskich cwaniaków trzeba załatwić ich własną bronią.

Co do pieniędzy z FO to trzeba zdecydowanie przypominać że to żadna łaska ze strony KE. Pieniądze nam przyznano i po minięciu terminu oceny wniosku i nie zgłoszeniu Polsce żadnych uwag, mają być wypłacane, bez dodatkowych warunków. To jest kredyt bankowy zaciągnięty przez KE i żyrowany przez Polskę. Jeśli tych pieniędzy KE nam odmawia, powinniśmy zerwać umowę. Taka jest logika faktów.

Jeszcze słowo w jednej sprawie. Pojawiają się sugestie że powinno dojść do debaty Kaczyński-Tusk.
Pytam się dlaczego? Dlaczego ma być nobilitowany notoryczny oszust polityczny?
Co PiS zyska przez taką debatę?
Realnie Tusk jest p.o. szefa PO, nie w drodze wyboru, a w drodze kantu w zarządzie PO.
Czy takiego kogoś należy traktować poważnie?

10 października 2021

Teraz albo nigdy?

W najbliższej perspektywie,  bo dziś wieczorem, ma dojść do konfrontacji, z jednej strony awanturników spod znaku V kolumny, a tak naprawdę użytecznych idiotów, z tymi którzy ciągle uważają, że Polska to nie hasło bez pokrycia, to nasz dom.
Czy skończy się na buńczucznych zapowiedziach rudego?  
Według mnie zależy to od woli rządzących.
Co jest ważniejsze? Dać się ludziom wyszumieć? Czy nie prowokować do podgrzewania, czy radykalizacji nastrojów?  W imię czego?
Przecież „zachęta” rudego nie ma logicznego uzasadnienia, poza tym że burdy są w interesie Niemiec.
Niemcy mają swoje problemy i każda pomoc z zewnątrz jest mile widziana. Wszak ich ambasador w Warszawie nie jest przypadkowy.

Obserwuję ten cyrk od lat i widzę, że lata tresury, czy jak kto woli, prania mózgów, robią swoje.
Czego naprawdę chce opozycja? Powrotu do koryta. Są za słabi żeby zrobić to samodzielnie.
Są zbyt rozproszeni, zwłaszcza ideowo. Jednocześnie nie są w stanie znaleźć czynnika ich jednoczącego. Sobotnie rekolekcje lewicy są tego najlepszym dowodem. https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-czarzasty-i-biedron-wybrani-na-przewodniczacych-nowej-lewicy,nId,5571724#crp_state=1

Uwaga ogólna dotycząca opozycji, zwłaszcza totalnej.
Najpierw miesiącami uciekali od uczestnictwa w programach publicystycznych tv publicznej, a dzisiaj przychodzą żeby dyskusję zamulać. Przychodzi im to tym łatwiej, że nie są w stanie zrozumieć prawd oczywistych dla większości z nas.

Młodymi można łatwo manipulować. Gorzej z tymi starszymi. Tu na przeszkodzie stoi skleroza, bo „panie dawniej jak było tak było, ale było!”
Co było to inna sprawa.
Dzisiaj w zdecydowanej mierze to emeryci i awanturują się z nudów. To widać po twarzach.
Ile czasu można spędzać przed telewizorem? Na ulicy wszystko jest proste. Żadnego programu poza ******** i j*ć pis. Czego chcieć więcej.
Żeby tylko pogoda im dopisała.

Żadnej refleksji że pieniądze przeznaczone na ochronę tej hucpy można wydać racjonalniej.
Najlepsze na dzisiaj jest oświadczenie tego mazgaja od polski 2050 że jego tam nie będzie.
Wysyła tylko delegację. Czegoś się boi?  

Można wręcz odnieść wrażenie że im /tej opozycji od siedmiu boleści/ się już nie chce, ale ciągle ich ktoś popycha, albo w d…ę kopie i szepce do ucha: tusku musisz! 
Jednak z niewolnika nie ma robotnika. Wzrasta też świadomość, że przed prowokacją i prowokatorami trzeba się bronić, ale trzeba wiedzieć jak.

08 października 2021

Si vis pacem, para bellum.

Ta oczywista, tylko dla niektórych, prawda powoli przebija się do świadomości naszego społeczeństwa.
Jeszcze niedawno, już za III RP, chciano zlikwidować Wojsko Polskie jako zbędne w czasach pokojowych.
Z blisko pół milionowej armii w końcówce PRLu pozostawiono około 90 tysięcy, podobno zawodowej armii, bo zlikwidowano obowiązkowy pobór. Teraz sukcesywnie zwiększa się liczebność wojska, dzisiaj do około 250 tysięcy, a słychać że to nie jest ostatnie słowo.
O czym to świadczy? Tylko o tym że jest realne zagrożenie ze strony wschodniego sąsiada który nie kryje się z tym, że porządek powojenny i zmiany po 1989 roku traktuje jako stan przejściowy.
Do naszych decydentów powoli dociera prosta prawda, że jak mamy na kogoś liczyć to powinniśmy raczej na siebie. W 1939 roku nie było chętnych do umierania za Gdańsk.
NATO po ostatnich deklaracjach Bidena zaczyna rozpływać się we mgle.
Dzisiejsze zainteresowania polityczne i militarne USA koncentrują się na relacjach z Chinami,
a właściwie walce o prymat we współczesnym świecie.
W Europie pierwsze skrzypce mają grać Niemcy. Europa ma się bronić sama. Wraca koncepcja wspólnych sił zbrojnych Europy. Jest w tym jednak za dużo niedomówień. Wnioski z przeszłości nie skłaniają do oddania naszego bezpieczeństwa w ręce Niemców.

Siłą rzeczy stajemy wobec kolejnego trudnego problemu.
Zwiększenie liczebności naszej armii wymaga znacznego zwiększenia nakładów na zbrojenia.
Jest jednak próg możliwości którego w czasach pokojowych żadna władza nie odważy się przekroczyć.
Jakie jest wyjście? Racjonalne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość.
Zwiększenie liczebności wojsk wymaga ich uzbrojenia. Nie chodzi przecież o utworzenie armii rezerwistów.
Czym więc uzbroić te nowe jednostki ?
Okazuje się że można wykorzystać sprzęt wcześniej przeznaczony do złomowania ze względu na jego moralne zużycie. Prościej mówiąc, sprzęt przestarzały którego nie zamierzano remontować,
a tym bardziej modernizować.
Idąc tym tokiem rozumowania MON podpisuje umowy na remont i modernizację czołgów T-72 oraz wozów BWP-1
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/armia-wyda-miliardy-na-ratowanie-archaicznego-sprzetu-czy-to-ma-sens,497316.html
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Żadna armia na świecie nie jest w 100% wyposażona w najnowszy sprzęt. Ten najnowszy nie stanowi na ogół więcej niż 30-40% uzbrojenia.

Mędrków krytykujących wszystko i wszystkich nigdy nie brakowało.

07 października 2021

Co tam panie na wschodnim pograniczu?

Do zamieszania na granicy polsko-białoruskiej trzeba będzie jeszcze wracać wielokrotnie.
Z mojej perspektywy widać, że urzędnicy i politycy z Brukseli są coraz bardziej na bakier ze zdrowym rozsądkiem.
Chcą Polsce pomóc? Proszę bardzo. Niech KE przyzna natychmiast Polsce poważne fundusze na budowę skutecznej zapory blokującej przechodzenie podrzutków z Białorusi.
Szczegółową relację z podejmowanych działań Polska może złożyć w Brukseli po zakończeniu afery z „turystami”.
Przypominam, że wg relacji ministra z rządu Orbana na taki „mur” Węgry wydały około 4 mld euro.
Wg oświadczenia ministra Kamińskiego jesteśmy w stałym kontakcie z kierownictwem Fronteksu i to na dzisiaj powinno wystarczyć. Innej pomocy Polska póki co nie oczekuje.
Obecność osób postronnych w pasie granicznym jest zbędna, a raczej niewskazana.
To nie jest widowisko które należy relacjonować na żywo.
Straż graniczna, policja i wojsko wykonują teraz zadania w warunkach stanu wyjątkowego.
NGOsy niech się wybiorą na Białoruś i niech tam się wykazują.
Dziennikarze i politycy chcą przy okazji piec swoją pieczeń i nie widzę powodu żeby rząd miał im to ułatwiać, zwłaszcza że opozycję interesuje wyłącznie negowanie poczynań rządu.
Samo deklarowanie że oni zrobiliby to lepiej to za mało.  
Z drugiej strony, wobec nachalnych żądań komisarzy unijnych Polska powinna jednoznacznie oświadczyć w Brukseli, że nie będzie stwarzać trudności „turystom” z Białorusi którzy otwarcie deklarują, że interesuje ich wyłącznie azyl w Niemczech.
Zobaczymy jaka będzie reakcja Niemców.  
Sprawa jest niewygodna dla KE i poza wygłupami lewactwa brukselskiego nie ma konkretnych wystąpień pod adresem Polski.
https://www.rmf24.pl/raporty/raport-stan-wyjatkowy/news-unia-europejska-wzywa-polskie-wladze-by-wpuscily-media-do-st,nId,5567489#crp_state=1

Różnym domorosłym mędrkom stawiam jedno pytanie: co KE i Fronteks zrobiły dotychczas dla zażegnania konfliktu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej?
Przeszkadzać potrafi byle dureń.

01 października 2021

Komu pomoże a komu zaszkodzi Turów?

Po wczorajszej rundzie rozmów polsko-czeskich, czy czesko-polskich widać ponad wszelką wątpliwość, że Czesi nie są zainteresowani dojściem do porozumienia. Stawiają warunki zaporowe, nie do końca zrozumiałe dla drugiej strony sporu granicznego.
https://www.wnp.pl/gornictwo/brak-zgody-ws-turowa-bardzo-dobra-polska-oferta-nie-zostala-przyjeta,496467.html
https://www.wnp.pl/gornictwo/brak-zgody-ws-turowa-bardzo-dobra-polska-oferta-nie-zostala-przyjeta,496467.html
Jest też opcja taka, że sedno sporu tkwi gdzie indziej.
Pora zacząć się zastanawiać jakie będą efekty sporu o Turów. Krótko i długoterminowe.
Kopalni nie zamkniemy. Co do tego nie ma cienia wątpliwości. Nie stać nas na taki gest. Poza tym nie warto.
Czy Czesi ustąpią? Tego nie wiem. Wydaje mi się że nie chodzi tylko o wybory które wpływają na stanowisko negocjatorów po czeskiej stronie. To wynika z systematycznego podbijania przez nich stawki. Czują za sobą wsparcie Niemiec. Czy przelicytują? To się okaże.
Istotniejsze jest pytanie jak daleko będzie się cofać Polska i dlaczego? Jakie racje mają przeważyć?
Czy Czechom chodzi tylko o wyłudzenie pieniędzy bo trafili na frajerów?
Proponowane rozwiązania np. budowa ekranów ziemnych, powinny być udowodnione co do ich skuteczności. Tego brak.
Poziom wód gruntowych i dostępność wody pitnej jest po części problemem wydumanym.
Czesi nie prowadzą czystej gry.
Skoro problem ma charakter lokalny, powinien być negocjowany na poziomie lokalnym, a nie Pragi, czy Warszawy. Pada też pytanie dlaczego po polskiej stronie negocjuje Kurtyka a nie np. Sasin. W końcu spór dotyczy klimatu czy zasobów naturalnych, tu kopalin?
Co do samej wody, konkretnie jej deficytu po stronie czeskiej, to dziwi utajnienie przez Czechy informacji o ilości wody odpompowywanej przez lata całe z czeskiej kopalni sąsiadującej z KWB Turów?

Moim zdaniem Polska powinna doprowadzić do resetu negocjacji uzasadniając to złą wolą strony czeskiej, a także wątpliwą argumentacją roszczeń.
Na argumenty strony czeskiej są argumenty polskie i powinien to rozstrzygnąć kompetentny sąd.
Nie jest nim na pewno TS UE.
W mojej ocenie spór kwalifikuje się do arbitrażu międzynarodowego. Tego nie robi się na kolanie.
To co wyprawia TS UE powoduje anarchizację prawa międzynarodowego.
Co do zasady w tak kluczowej sprawie nie powinien wypowiadać się pojedynczy sędzia, w dodatku podejrzewany o stronniczość.

Wydaje mi się że Polska powinna już dysponować docelowym planem wygaszania kopalni Turów, opartym na naukowych przesłankach i doświadczeniu np. Niemców którzy już mają do czynienia z zamykaniem kopalń w których wyczerpały się złoża.
Ten proces rozłożony jest w latach /10-20 lat i dłużej/ i jest niewykonalny z dnia na dzień czego domaga się TS UE.

Decyzja TS UE nie może mieć klauzuli natychmiastowej wykonalności. Gdzie jest tryb odwoławczy?
Tu jest też kolejny dziwoląg proceduralny. Kara nałożona na Polskę nie jest egzekwowana bo Polsce nie dostarczono jeszcze tej decyzji na piśmie!

W komentarzach wokół sprawy Turowa zwraca się uwagę na konsekwencje wynikające z przekazania sporu do TS UE.
Jest duże prawdopodobieństwo że Polska nie będzie bezczynna i w rewanżu wniesie przeciwko Czechom oskarżenia w sprawach dotyczących ochrony środowiska naturalnego w rejonach granicznych /Sudety/.
Powodów jest nadto.
Tylko że Polska przez lata, w imię poprawnych stosunków dobrosąsiedzkich, milczała.
Warto było?

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...