Szukaj na tym blogu

12 października 2022

Czy wojna na Ukrainie ma tylko jedno dno?

Ciekawa jest obserwacja odprysków wojny na Ukrainie. Jednym z nich jest kryzys energetyczny.
Co ma piernik do wiatraka? Na pierwszy rzut oka trudno zrozumieć związki przyczynowo-skutkowe,
a one są.
Rosja przygotowywała grunt do agresji przez lata. Wynika to z obsesji Putina który od około 20 lat dąży do odtworzenia ZSRR. Nie były to działania zbyt wysublimowane, ale za to wielotorowe.
Może zaskakiwać, że „przy okazji” doszło do współpracy z UE. Poważnie? Może to tylko zbiegi okoliczności?
Powiedzmy że to się tak nazywa.
Nie mnie ustalać co było najpierw. Ważne o czym mówi się tu i teraz. A o czym się mówi? O korupcji wśród elit władzy. Nie sądzę żeby przechodzenie sprzedajnych polityków niemieckich, austriackich, francuskich i jakich jeszcze, do władz Gazpromu, wynikało z ich fascynacji Rosją. Magnesem były oferowane honoraria.
Ale, nic za darmo. Ci sprzedajni politycy wnosili do Gazpromu swoją wiedzę, doświadczenie polityczne i posiadane kontakty w świecie polityki międzynarodowej.
Lata stabilizacji w Europie spowodowały, że politycy europejscy patrzyli na otaczającą rzeczywistość przez pryzmat możliwych do osiągnięcia zysków. Nie tylko osobistych. Prym wiedli Niemcy. Zgubiła ich jednak pazerność. Chcieli zmonopolizować dystrybucję rosyjskiego gazu w Europie.
Zainwestowali w NS1 i NS2.
W ramach „współpracy” Rosja zamknęła przesył gazu przez rurociąg jamalski.
Po wznowieniu działań wojennych na Ukrainie i nakładanych na Rosję kolejnych sankcjach w dystrybucji gazu w Europie nastąpił chaos. Gazu brakuje, a nowe kierunki dostaw nie można uruchomić z dnia na dzień. Widzę też taką możliwość, o której media milczą. Chodzi o możliwość wznowienia przesyłu gazu rurociągiem jamalskim. Przecież go nie zdemontowano, a ponowne uruchomienie nie potrwa lata.
Jaka jest więc cena wywoławcza po stronie rosyjskiej?
Na wzroście cen gazu zyskuje Gazprom. Ograniczenie liczby odbiorców rekompensuje wzrost cen rynkowych. Do tego dochodzą machinacje po stronie Gazpromu związane ze zrywaniem podpisanych umów /żądanie opłat w rublach/.
Doszło do uszkodzeń NS1 i NS2 na dnie Bałtyku. Wszyscy są zgodni że to sabotaż ze strony Rosji. Przywrócenie drożności możliwe jest dopiero wiosną 2023, ale są też inne opinie że uszkodzenia mogą uniemożliwić dalsze użytkowanie ponieważ woda dostała się do wnętrza rur.
Szokuje reakcja KE która próbuje przejąć ponownie kontrolę nad obrotem dostawami gazu.
Ktoś ma jeszcze wątpliwości czyje interesy reprezentuje?
Niemcy nie przygotowali dla siebie wariantów alternatywnych. Gaz miała zapewnić Rosja poprzez NS1
a później NS2. Ten ostatni mimo że jest gotowy, nie został dopuszczony do eksploatacji z przyczyn politycznych, wbrew interesom gospodarczym Niemiec.
To co obserwujemy to pełna improwizacja.
Poszukiwanie nowych kierunków dostaw gazu, próby zakupu pływających terminali, przejęcie zakupów gazu na potrzeby całej UE przez KE itd.  
Tego „entuzjazmu” nie podzielają pozostałe kraje UE. Obowiązuje zasada „każdy sobie rzepkę skrobie”. Jawnie robią to Węgry które zapewniły sobie dostawy gazu rosyjskiego na warunkach Moskwy.
Niemcom popsuła szyki „awaria” NS1, a później NS2. Sytuację utrudnia obstrukcja krajów arabskich które nie chcą zwiększyć wydobycia gazu, co by skutkowało spadkiem jego ceny. Trudno się dziwić
że każdy pilnuje własnych interesów.
Na ten stan rzeczy nakładają się problemy logistyczne. Liczba dostępnych gazowców jest stała i teraz nie nadążają z dostawami. Budowa nowych gazociągów wymaga czasu i pieniędzy.
To nie koniec problemów. Pokazuje to przykład rurociągu z Hiszpanii do Francji, którym może popłynąć gaz z Afryki na potrzeby Europy zachodniej. https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/swiat/artykuly/8562375,midcat-gazociag-hiszpania-niemcy-planuja-budowe-francja.html
https://www.dw.com/pl/gazoci%C4%85g-pirenejski-nowe-podej%C5%9Bcie/a-63337347
Francuzom to nie odpowiada. Ciekawe jakich argumentów użyją Niemcy żeby Francja zmieniła zdanie?
Są jednak państwa które sobie poradziły z problemem. Do nich należy Polska która wcześniej zbudowała terminal LNG w Świnoujściu, a ostatnio uruchomiła rurociąg Baltic Pipe ze złóż gazu w Norwegii. Ponadto zbudowano połączenia z sieciami gazowymi Słowacji, Czech i Litwy.
W korzystnej sytuacji jest Litwa, a także państwa posiadające własne złoża gazu np. Norwegia
i Wlk. Brytania.
Jakie jest przełożenie dostępu do zasobów gazu do stanu gospodarki?
Największym odbiorcą gazu jest przemysł chemiczny, w tym produkcja nawozów sztucznych.
W zachodniej Europie, za wyjątkiem Francji i Niemiec są to również elektrownie opalane gazem.
Francja bazuje na elektrowniach atomowych.
Niemcy dla ochrony własnych interesów gospodarczych obalają wszelkie granice. Może z niewielkimi wyjątkami. https://biznesalert.pl/niemcy-miks-energetyczny-wegiel-oze/
Z jednej strony starają się nadawać nowy kierunek rozwoju energetyki. Stawiają na OZE.
Likwidują u siebie energetykę jądrową. Wcześniej wyłączyli z eksploatacji kopalnie węgla kamiennego. Wszystko na rzecz czystego powietrza i redukcji emisji CO2.
Niemcy cierpią na rozdwojenie jaźni. Dla „równowagi” Niemcy uruchamiają teraz nowe kopalnie węgla brunatnego, które zapewniają 31,5% wytwarzanej energii elektrycznej. Są za to znaczącym producentem CO2.
Wokół religii jaką jest hasło „ocieplenie klimatu” istnieje spore zamieszanie.
Wykonanie zadań postawionych przez KE na najbliższe lata staje pod znakiem zapytania za sprawą wojny na Ukrainie i jej następstw dla gospodarki nie tylko europejskiej.
Na rynku dostaw brakuje gazu i węgla kamiennego co powoduje wzrost ich cen. Po wybuchu wojny na Ukrainie zapotrzebowanie na węgiel kamienny w Niemczech wzrosło o 12,5% rok do roku.
Teraz niespodzianka. Można wznowić wydobycie węgla kamiennego bo niemieckie kopalnie zaprzestały tylko wydobycia, ale utrzymywano je w ruchu. Podobnie postąpiła Wlk. Brytania.
Gorzej jest w Polsce. Tu pod naciskiem KE doszło do likwidacji zamykanych kopalń, co praktycznie uniemożliwia wznowienie wydobycia. To proces nieodwracalny. Uruchomienie nowego szybu wydobywczego to proces długotrwały, powyżej 5 lat.
Mix energetyczny Polski w 2022 roku https://www.rynekelektryczny.pl/produkcja-energii-elektrycznej-w-polsce/  w ponad 50% zapewniają elektrownie węglowe /węgiel kamienny/ i ponad 30% węgiel brunatny/. Reszta pochodzi z OZE, w tym niecałe 4% z elektrowni gazowych.
https://www.wnp.pl/energetyka/zobacz-jak-powstaje-cena-energii-na-gieldzie,631333.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp#comment
Dlaczego więc produkcja energii elektrycznej jest w Polsce tak droga? Odpowiedź jest względnie prosta.
W miarę przejrzyście omówiono problem tu https://www.wnp.pl/energetyka/zobacz-jak-powstaje-cena-energii-na-gieldzie,631333.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Dla obniżenia kosztu energii dla odbiorcy końcowego Polska proponuje zawieszenie obowiązku zakupu energii  poprzez giełdę ponieważ cena giełdowa ustalana jest względem najdroższego producenta jakim są elektrownie gazowe. Drugim czynnikiem windującym cenę jest ETS https://pl.wikipedia.org/wiki/Europejski_System_Handlu_Emisjami
Uprawnienia do emisji CO2 stały się przedmiotem spekulacji giełdowej. https://www.rachuneo.pl/artykuly/cena-uprawnien-do-emisji-co2  Cena z początkowych 5 euro oscyluje już wokół 100 euro. Polska proponuje ustalenie sztywnej ceny np. 32 euro, początkowo na dwa lata i wycofanie uprawnień z obrotu giełdowego. Niestety, pomysły te nie mają szans na uzyskanie poparcia KE, głównie za sprawą Niemiec. 

Tak przy okazji, nurtuje mnie pytanie kto zapłaci za wzmożoną emisję CO2 i innych zanieczyszczeń atmosfery podczas trwającej wojny na Ukrainie? Na granicach zewnętrznych Ukrainy postawiono systemy filtrujące powietrze?

07 października 2022

Wznawiam działalność na blogu.

Po kilkudniowej przerwie trzeba odrabiać zaległości.
Od czego zacząć? Najlepiej od początku czyli od czego?
Trudno mi zdecydować bo nazbierało się sporo.

Zagrożenie rozwinięciem się wojny poza granice Ukrainy jest czy go nie ma?
W mojej ocenie jest próba szerzenia paniki po stronie państw wspierających Ukrainę.
Trzeba zachować chłodną głowę.
Jak długo może blefować Rosja? Jakie ma argumenty po swojej stronie?
W polu totalna klapa. To co teraz wyczyniają krasnoarmiejcy przejdzie do podręczników sztuki wojennej.
Po pierwsze brak woli walki. Po drugie skala bezmyślności i okrucieństwa wobec Ukraińców, w tym ludności cywilnej. Nie ma znaczenia czy to Rosjanie, czy Buriaci, czy inni Czeczeńcy.
Mobilizacja głębokich rezerw po stronie rosyjskiej pokazuje degrengoladę ich wojsk będących w polu.
Nie ma woli  walki, nie ma motywacji, a teraz nie ma czym walczyć. W dodatku poddający się Rosjanie „zapominają” zniszczyć swoje uzbrojenie dzięki czemu Ukraińcom pozostaje skierować ją przeciwko wojskom rosyjskim, bo i amunicja jest pod ręką. Z obsługą nie ma problemu bo to sprzęt Ukraińcom doskonale znany.

W tej sytuacji broń atomowa to brzytwa w rękach małpy. Czy Putin ma świadomość jak zareaguje NATO na użycie broni atomowej nawet w skali lokalnej, czyli tzw. broni taktycznej?  
Putin może rozumować „po mnie choćby potop” czy nawet koniec świata, ale tego podejścia nie popierają jego współpracownicy, zwłaszcza najbliżsi. Chcą korzystać z tego co nagarnęli.
Kolejnym problemem jest bunt w b. republikach zakaukaskich które czekają na okazję żeby uwolnić się spod kurateli Rosji.
Co do samej Ukrainy, to kto jeszcze liczy że zrezygnują z odzyskania zagrabionego, w tym Krymu?

Mnie ciekawi jak naprawdę Ukraińcy zachowują się wobec jeńców rosyjskich? Czy nie dochodzi do samosądów? W mediach o tym cicho. Mało też informacji o tym ilu jeńców rosyjskich ma Ukraina na stanie? W kotłach pod Izumem i Chersoniem miały być ich tysiące. Jeszcze ich liczą?
Zajadów ze śmiechu dostaję gdy czytam kolejne wypowiedzi szefowej KE która chwali się jak to KE pomaga Ukrainie. Bezczelność i tupet tej baby nie zna granic.
Salwy śmiechu wzbudzają też kolejne pakiety sankcji nakładanych na Rosję.
Ale powoli przyzwyczajamy się. Jednak coraz poważniej przyglądam się przymiarkom do przyszłej odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych. Jaki będzie udział Polski? Nie chodzi o udział finansowy, ale o zaangażowanie polskich firm.

11 września 2022

Dzień jak co dzień.

W kwestii „Raportu” opozycja swoim postępowaniem konsekwentnie potwierdza zasadę „nie dyskutuj z kretynem…”  Trzeba mieć mentalność kretyna żeby w dyskusji bezkrytycznie wprowadzać równoważnik reparacji za zbrodnie wojenne III Rzeszy vs. pieniądze należne Polsce z KPO.
Co ma jedno z drugim wspólnego?
Zbrodnie wojenne https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_wojenna o których mówimy zostały opisane
w Statucie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. Zbrodnie wojenne omówiono
w art. 6 (b): pogwałcenie praw i zwyczajów wojennych. Takie pogwałcenie będzie obejmowało, ale nie będzie ograniczone do morderstw, złego obchodzenia się lub deportacji na roboty przymusowe albo
w innym celu ludności cywilnej na okupowanym obszarze lub z tego obszaru, do mordowania lub złego obchodzenia się z jeńcami wojennymi lub osobami na morzu; do zabijania zakładników; do rabunku własności publicznej lub prywatnej; do bezmyślnego burzenia osiedli, miast lub wsi albo do spustoszeń nie usprawiedliwionych koniecznością wojenną
.
W listopadzie 1946 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ zaleciło wprowadzenie artykułu 6 Statutu
do kodeksów krajowych. Polska ratyfikowała je rok później.
Kwestie przedawnienia reguluje Konwencja o niestosowaniu przedawnienia wobec zbrodni wojennych
i zbrodni przeciw ludzkości, przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych dnia 26 listopada 1968 r.
Tekst został opublikowany w Dzienniku Ustaw 1970 r. nr 26, poz. 208.
Reparacje mają wypłacić Niemcy jako prawni spadkobiercy III Rzeszy, a pieniądze z KPO
ma wypłacać KE w ramach porozumień wewnętrznych państw UE.
Nie widać różnicy?
W sferze niedomówień pozostaje pytanie co zrobi Polska jeśli KE będzie konsekwentnie odmawiała wypłaty należnych kwot? Polska ciągle żyruje fundusz odbudowy dla całej UE.
Mamy nad tym przejść do porządku dziennego? Płakać i płacić?
Poważnie?

W świetle prawa międzynarodowego zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu.
Czy ktoś to kwestionuje? Czy istnieje dokument prawny potwierdzający że Niemcy rozliczyli się ze zbrodni popełnionych wobec Polski przez III Rzeszę?
Gdyby tak było Niemcy dawno położyliby taki dokument na stole i zamknęli dalszą dyskusję.

Dla porządku przypomnę że w debacie świadomie lub wskutek niewiedzy miesza się pojęcia reparacji i odszkodowań. Wątpiących odsyłam do wiedzy źródłowej.
Niemcy, jak diabeł święconej wody unikają używania określenia „reparacje”. Wszędzie gdzie dotychczas wypłacili poszkodowanym jakieś kwoty są to według nich odszkodowania. W rozumieniu Niemiec jest to przejaw ich dobrej woli, zadośćuczynienia poszkodowanym, a nie obowiązek prawny.
To zasadnicza różnica.
Dla porządku trzeba też dodać, że Polska otrzymała od Niemiec odszkodowania indywidualne,
ale raczej są to kwoty symboliczne. Szerzej problem opisany jest tu https://repozytorium.ka.edu.pl/bitstream/handle/11315/29579/STOLARCZYK_Reparacje_wojenne_dla_Polski_2020.pdf?sequence=1&isAllowed=y  

Problem prawny występowania dzisiaj o reparacje polega na tym że nie ma uznanej procedury postępowania. Nie ma organu międzynarodowego który powinien rozpatrywać roszczenia.
Mówi się nawet, że nie było od 1945 roku.

Skuteczność wystąpienia rządu MM wobec Niemiec będzie zależała od wsparcia międzynarodowego.
W większym stopniu zależeć będzie prawdopodobnie od stanowiska USA które było uczestnikiem ustaleń „Wielkiej Czwórki” i „Wielkiej Trójki”

Idiotyczne są pretensje opozycji że „Raport” nie zawiera instrukcji postępowania w procesie uzyskania reparacji. Reparacje to negocjacje, a tu strony nie wykładają na starcie wszystkich kart na stół.
Opozycja powinna o tym wiedzieć. Może i wie, ale opozycja w Polsce faktycznie reprezentuje interesy Niemiec i to jest problem z którym aktualnie rządzący nie są w stanie sobie poradzić.
 

Jak widać tradycje Targowicy są u nas nieśmiertelne.

08 września 2022

Parę uwag na boku.

Wojna na Ukrainie trwa już siódmy miesiąc. W przeliczeniu na dni dochodzi do 200.
Końca wojny nie widać, a pojawiają się opinie że może potrwać nie wiadomo jak długo.
Zmianie ulegnie sposób jej prowadzenia. To ma być wojna na wyniszczenie. Oczywiście Ukrainy.  
Niczego nie można dzisiaj przesądzać.

Wojna to koszty. Premier MM powiedział ostatnio, że intencją Rosji jest doprowadzenie Ukrainy
do upadłości gospodarczej. Pytanie kto jest zainteresowany takim obrotem sprawy?
Ważniejsze pytanie brzmi: kto przejmie wówczas masę upadłościową?
Spokojnie, to odległa przyszłość.

To nie jedyny problem będący skutkiem trwającej wojny.
To co widzą u siebie mieszkańcy państw sąsiadujących z Ukrainą i tych bardziej odległych,
to uciekinierzy z terenów Ukrainy objętych działaniami wojennymi.
Najnowsze statystyki mówią, że tych uciekinierów jest już prawie 12 mln, z tego do Polski wjechało ponad 6 mln. Nie oznacza to że tylu ich pozostaje w Polsce. Rachunek jest bardzo utrudniony,
bo część tych uchodźców przemieszcza się dalej do innych krajów /nie podlegają ewidencji wewnątrz strefy Schengen/, część wraca na Ukrainę, czasem wielokrotnie. Dotyczy to wg danych Straży Granicznej około 4,3 mln.
Z tego wynika, że około 1,7 mln Ukraińców zatrzyma się w Polsce na dłużej. Z tego 1,25 mln otrzymało PESEL.
Według danych z czerwca około 800 tysięcy to młodzież w wieku szkolnym i dzieci, ale w Polsce tylko 140 000 chodziło do szkoły i około 40 000 do przedszkoli.
Minister Czarnek podał że na cele szkolne dla Ukraińców Polska wydała już blisko 1 mld zł.
Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia finansowego ze strony KE mimo że UE jest do tego statutowo zobowiązana.
Informacja z maja br. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1225349%2Cpolska-nie-dostala-zadnych-nowych-unijnych-srodkow-na-uchodzcow-z-ukrainy
Od tego czasu właściwie nic się nie zmieniło. Głównym hamulcowym są oczywiście Niemcy.
Do podjęcia skutecznych decyzji wymagana jest jednomyślność UE.
Problemem finansowym zaczynają być koszty utrzymania w Polsce tak licznej grupy uchodźców.
Według dostępnych danych około 420 000 Ukraińców pracuje w Polsce legalnie, w tym 180 000 kobiet.
Dotychczasowe koszty związane z pobytem w Polsce /zakwaterowanie, wyżywienie, opieka medyczna, obowiązek szkolny/ to kwota rzędu 10 mld zł. Mimo tego że pomoc uchodźcom jest uregulowana w przepisach unijnych Polska do dnia dzisiejszego nie otrzymała na ten cel ani eurocenta.
I tu powstaje pytanie jak jest z tym wsparciem w pozostałych krajach UE? W mediach jakoś nic na ten temat nie znalazłem. 
W Europie jest podobno około 7 mln uchodźców z Ukrainy. Poza Polską czołówka to Rumunia, Mołdawia i Węgry. W pozostałych krajach są w mniejszych ilościach.

Relacje KE czy UE vs Ukraina to ciąg skandali. KE składa wobec Ukrainy deklaracje pomocy finansowej ale za tym nie idą konkrety. Obiecanych pieniędzy jak nie było tak nie ma.
Podobnie wygląda pomoc militarna. Tu przynajmniej Niemcy są konsekwentni. Nie przekażą ciężkiej broni i już. Nawet nie bawią się w działania pozorne.
Wydaje mi się że gdyby nie USA, Niemcy już dawno przeszłyby do otwartej współpracy z Rosją.

Opisana wyżej sytuacja wskazuje że do sytuacji czarno-białej daleko.
Rosji udaje się dzielić wewnętrznie Europę i to na wielu płaszczyznach. To ich niewątpliwy sukces.
Kolejne sankcje są dziurawe jak sito. W dodatku wiele krajów na wszelkie możliwe i niemożliwe sposoby je omija nie ponosząc żadnych konsekwencji. To nie tylko Niemcy i Francja.
Takim niezręcznym dla Polski przypadkiem są Węgry.

UE jest dzisiaj w godzinie próby. Jak z tego wyjdzie? Nie wiadomo i nie jest to dobra wiadomość.
Czy zwyciężą partykularne interesy Niemiec i ich akolitów, czy ważniejsza okaże się jedność świata zachodniego?

Nie chcę być złym prorokiem, ale ta jedność na dzisiaj to tylko slogan propagandowy.
Fakty są zdecydowanie inne.
W tej sytuacji szczególnie obrzydliwie, wg mnie, brzmią oferty, składane przez wiele państw, odbudowy infrastruktury Ukrainy po zakończeniu działań wojennych. Będzie okazja do poważnych zysków.  

03 września 2022

Jest „Raport” i co dalej?

Zgodnie z oczekiwaniami „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945” https://straty-wojenne.pl/#sec-4671 wywołał nie tylko zainteresowanie, ale i ożywioną dyskusję.
Jak można było się spodziewać zdania zabierających głos w dyskusji są podzielone. To jest w zasadzie wielogłos, bo ani to debata dwustronna, ani trójgłos.  
Dlaczego?
Z jednej strony mamy materiał przedstawiony oficjalnie przez Sejm RP, poparty przez rząd MM.
Z drugiej mamy pierwsze komentarze strony niemieckiej tj. rządu i mediów niemieckich.
Kolejną grupę stanowi polska opozycja która, odnoszę wrażenie, zaklina wbrew faktom rzeczywistość. Stara się zadośćuczynić oczekiwaniom swego głównego sponsora.
Chodzi o kluczową sprawę, czyli czy Polska ma podstawy prawne do wystąpienia z roszczeniami wobec Niemiec?
Przedmiotem przepychanki słownej jest ocena stanowiska władz polskich z 1953 roku które rzekomo zrzekły się reparacji od NRD, pod naciskiem Moskwy.

Ocenie podlegają dwa fakty. Zgodnie z obowiązującą konstytucją z 1952 roku uprawnionym do takiej decyzji był Sejm, a tymczasem podjął ją rząd B. Bieruta. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1413791%2Cczlonek-rady-instytutu-strat-wojennych-zrzeczenie-sie-reparacji-w-1953  
Wykonawcy polecenia Kremla popełnili jednak błąd formalny. Niemożliwy dzisiaj do zweryfikowania. Wymogi proceduralne nakazywały sporządzenie protokołu z posiedzenia Rady Ministrów. Niestety, dokumentu takiego nie ma w archiwach. Nie dysponują takim dokumentem Niemcy. Oznacza to ni mniej ni więcej, że decyzja rządu BB nie ma mocy prawnej.
Dyskusja w tym wątku pokazuje jak sprzedajni są obecni politycy polskiej opozycji.

Na pytanie co dalej? nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Po pierwsze dlatego że Polska nie przekazała jeszcze oficjalnie raportu Niemcom. Reakcje publikowane w mediach nie mają dla stron mocy wiążącej. To jest tylko stroszenie piór.

Polska musi być konsekwentna w swym postanowieniu że będzie dochodziła praw wobec Niemiec jako prawnych następców III Rzeszy.
Mamy jednak niepokojące sygnały, że w razie zmiany rządu, co nie jest wykluczone po wyborach, opozycja wycofa się z roszczeń reparacyjnych wobec Niemiec.
Z drugiej strony, jeśli sprawa wejdzie na ścieżkę prawną, wyników należy oczekiwać po latach.
Jest mało prawdopodobne żeby między Polską a Niemcami doszło do ugody.

Na zakończenie warto przypomnieć, opinię prof. B. Musiała:
„Niemcy mają podpisane dwustronne umowy reparacyjne ze wszystkimi krajami europejskimi, które w jakiś sposób zostały dotknięte niemieckimi działaniami wojennymi czy też okupacją. Jedynym krajem, który nie ma takiego potwierdzenia jest Polska - czyli państwo, które było najbardziej dotknięte niemiecką okupacją, zarówno pod względem strat demograficznych, jak i zniszczeń. To jest ten paradoks” .

Tych paradoksów jest niestety więcej. Wychodzą one na światło dzienne w trakcie czytania „Raportu”.
Osobiście za kluczowy uważam fakt braku urealnionej liczby ofiar II wojny światowej po stronie polskiej.
W publikacjach od lat posługujemy się liczbą około 6 milionów ofiar. Rzecz w tym, że w tej liczbie są obywatele polscy pochodzenia żydowskiego. Wygląda to groteskowo gdy swoje ofiary oddzielnie liczą Żydzi i oddzielnie Polacy. Suma nijak się nie zgadza.
Nie wiadomo jak rozliczono ofiary na terenach wschodnich II RP, które po wojnie znalazły się w granicach ZSRR.
Szokuje więc opinia jaką usłyszałem z ust prof. Wysockiego z UKSW, że powinniśmy mówić
nie o 6, ale o 9-12 mln ofiar. Jakie są dzisiaj szanse na zweryfikowanie tych danych bez dostępu do danych będących w dyspozycji Federacji Rosyjskiej?
Ustalenie kwoty reparacji, w tym aspekcie, staje się wobec tego sprawą niejako wtórną.
Zresztą autorzy raportu przyznają, że przedstawiona przez nich kwota reparacji jest raczej ostrożna, nie zawyżona.

Otwarte na dzisiaj pytanie brzmi: jak się odniesie do tego sąd, jeśli będzie proszony o rozstrzygnięcie?
Dodam do tego pytanie od siebie: czy Polska zostanie zmuszona, pod naciskiem USA, do rezygnacji z reparacji od Niemiec?
Zbyt często ostatnio trafiam na opinie że źle nam rokuje aktywność obecnego ambasadora  USA w Polsce.
Do tych ambasadorów nie mamy od lat szczęścia. Zachowują się jak gubernatorzy w podbitej kolonii, nie powiem że w bantustanie.
Nigdy nie mamy pewności czy działają w imieniu rządu USA, czy jest to z ich strony samowola, dyskretnie akceptowana przez Departament Stanu, która w skrajnym przypadku może doprowadzić do odwołania ambasadora.
To ostatnie traktuję jako nasze pobożne życzenie.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...