Szukaj na tym blogu

16 lutego 2023

Futurologia to nie żart

Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo.
Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji.
W jakimś stopniu problem rozstrzygnie się w najbliższym czasie. Dokładniej, chodzi o efekty militarne i polityczne zapowiadanej od dawna ofensywy wojsk rosyjskich we wschodniej Ukrainie.
W mojej ocenie teraz chodzi o reputację walczących stron na arenie międzynarodowej. To jest próba sił.
Rosja rzuca na szalę wszystko co ma aktualnie do dyspozycji.  
W ocenie analityków ma dziś niewiele. Przede wszystkim „mięso armatnie” czyli rezerwistów niezbyt chętnych do walki. Do tego niezbyt wyszkolonych, a co najważniejsze, niezbyt dobrze uzbrojonych i zabezpieczonych logistycznie.
Atutem koronnym jest ich ilość. Szacuje się że do walki Rosja skieruje dodatkowo nawet do 500 tysięcy żołnierzy.
Do tego Rosja walczy nieczysto. Narusza prawo międzynarodowe w  wielu punktach.
Stosuje terror wobec ludności cywilnej. Używa broni zakazanej konwencjami międzynarodowymi.
A co po drugiej stronie?
Do euforii daleko, ale wzrasta determinacja, nie tylko po stronie walczących Ukraińców.
Wzrasta realne poparcie państw wspierających Ukrainę.
Obserwujemy swoisty wyścig z czasem. Czy deklarowana pomoc militarna dotrze na Ukrainę zanim wygasną walki?
Jestem spokojny co do jednego. Jeśli Rosja przegra, wykonawcy zbrodni wojennych nie trafią pod trybunał wojenny, jakkolwiek byśmy go nazwali. Może jakieś płotki.
Proszę sobie uzmysłowić kogo postawiono przed takim sądem po 1945 roku, poza procesem w Norymberdze? Były „okazje” w Azji, Afryce czy Europie /Bałkany/.
Dzisiaj wojna trwa w najlepsze. Ale wręcz batem trzeba zmuszać niektóre państwa europejskie do pomocy Ukrainie.
Co wielu dziwi jest spora grupa państw, nawet w Europie, patrząca przychylnym okiem na poczynania Rosji na Ukrainie. Motywy takich postaw są różne. Nie zawsze jest to oportunizm.
Za to tworzy się kolejka chętnych do odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych.
Cynizm polega na tym, że pieniądze na odbudowę nie będą pochodziły z poszczególnych państw.
Będą to kredyty i pożyczki /przez kogo żyrowane?/ których wydatkowanie będzie nadzorowane.
Właśnie, przez kogo?
Słychać że ostrzą sobie na to zęby Niemcy. I mają duże szanse.
Jeśli tak się stanie, Polska niewiele na tym skorzysta.
Bardzo wymowna jest ta mapa wskazująca obszary na których poszczególne państwa będą realizowały odbudowę. https://www.money.pl/gospodarka/odbudowa-ukrainy-juz-wiadomo-na-czym-skupi-sie-polska-6787489467996736a.html
Żeby ożywić te rozważania postawię pytanie: jak długo nr 1 będzie na Ukrainie Zełenski?
Co się zmieni po jego odejściu?
Wojna to jeden problem, a korupcja drugi. A może odwrotnie?
Jeżeli tam będą przerabiane takie pieniądze /mówi się że na odbudowę będzie potrzebne nawet 750 mld $/ to trzeba być wyjątkowo naiwnym żeby nie podejrzewać korupcji.
A teraz futurologia z drugiej strony.
Putin wiecznie żywy? Prawda czy fałsz?
Kiedyś już ruszyłem ten wątek. Jakie motywy zdecydują kto go zastąpi? Jak to wpłynie na wojnę na Ukrainie?
Tu są co najmniej dwie opcje. Następcą będzie ktoś z otoczenia Putina, albo dla zmyły ktoś w rodzaju Nawalnego. Co z tego będzie miała Polska?
Polecam studzić gorące głowy. Nic dobrego.
Nawalny nie ma dobrego zdania o Polsce. Tym bardziej nie ma najbliższe otoczenie Putina.
Taka jest prawda.
Najgorsze co może nas spotkać to sytuacja gdy USA dojdą do wniosku że Rosja została tak osłabiona militarnie i gospodarczo że można jej stawiać warunki nie do odrzucenia.
USA Niemców się nie wyrzekną. Nigdy.
Polska jest dla USA partnerem przejściowym. Teraz wykorzystują nasze położenie geopolityczne.
Taka jest polityka światowa.
To nie koniec tych czarnych scenariuszy.
Dla nas najważniejsze powinno być własne podwórko.
Jesienią mają się odbyć wybory parlamentarne.
Teoretycznie ich wynik powinien zależeć od nas, wyborców. To jest wariant optymistyczny.
Rzeczywistość jest bardziej złożona.
Przeciętny wyborca nie głosuje rozumnie. Nie jest do tego przygotowany.
Na końcowy wynik wyborów składa się wiele czynników. Wśród nich jest frekwencja wyborcza. Ta zaś zależy od pogody, a także podejścia wyborców. Niebezpieczne jest propagowanie tezy, że od nas nic, albo niewiele zależy. Na to odporny jest tzw. żelazny elektorat. Gdzie on jest?
Na „ustawianie” wyborców wpływa, niestety, zagranica która wspiera totalną opozycję. Taki destruktorem są instytucje KE, propaganda niemiecka i nie zapominajmy o rosyjskiej.
To wszystko powoduje że wyniku końcowego wyborów nie możemy być pewni.
Jeśli chodzi o mnie to od lat nie potrafię rozgryźć przyczyn nieskuteczności Państwa Polskiego.
Chodzi mi o nieskuteczność polityki wewnętrznej.
Snuje się od lat rozważania z których nic konstruktywnego nie wynika.
Teoretycznie obowiązuje trójpodział władzy. Niestety niewiele z tego wynika. Tworzymy prawo którego się nie przestrzega i nie egzekwuje.
W ten obraz wpisuje się również prezydent RP.
Trwa zamieszanie wokół TK. Dlaczego prezydent w tej sprawie milczy? Odesłanie ustawy nowelizującej podziały kompetencyjne wewnątrz wymiaru sprawiedliwości, dokonane pod dyktando KE, ten chaos powiększy. To nie pierwszy przypadek takiego postępowania. W czyim interesie to robi?
Nie ma dnia żeby media nie przynosiły informacji o wykryciu kolejnych afer, o kolejnych zatrzymaniach sprawców. I co z tego? Więzienia powinny pękać w szwach od skazańców odbywających prawomocne wyroki. Dobra zmiana kończy drugą kadencję. Jeśli nie teraz to kiedy?


13 lutego 2023

Celowe działanie czy tylko użyteczni idioci?

Ile trzeba mieć złej woli żeby publikować taki tekst? https://www.wnp.pl/wiadomosci/675465.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Problem jest poważniejszy, bo właściciel strony jej nie nadzoruje. Wystarczy spojrzeć na komentarze.
To jest popis niechlujstwa w publicystyce.
Mnie jednak chodzi o meritum. Od dziennikarza wymaga się odpowiedzialności za słowo.
Tekst w założeniu powinien być informacyjny. Tymczasem jest dezinformacja.
Tak bywa kiedy autor chce być specem od wszystkiego, albo zwyczajnie manipuluje faktami.
Czego się czepiam?
Przemysł zbrojeniowy to bardzo szeroki repertuar produktów. Jest mało państw które są w stanie produkować wszystko, dla wojsk lądowych, lotnictwa, marynarki wojennej, czy wojsk specjalnych.
Na ogół mamy do czynienia ze specjalizacją. Taki wyspecjalizowany zakład ma jednak ograniczone zdolności produkcyjne. Im produkt finalny bardziej złożony, tym mniej go w skali roku.
Produkuje w pierwszej kolejności na potrzeby swojego państwa, jego wojsk.
Eksportuje nadwyżki, albo jest podwykonawcą dla innych producentów.
W przypadku opisywanym w notce mamy porównywalny produkt z zakładów w Polsce i Korei Płd.
Tak się złożyło, że podwozie /układ jezdny/ jest wspólne. To wyrób koreański. https://pl.wikipedia.org/wiki/AHS_Krab
System wieżowy to licencja brytyjska.
Krab jest na wyposażeniu naszych wojsk od lata 2017 roku, ale są to niewielkie ilości.
Wynika to ze zdolności produkcyjnych przemysłu krajowego. Ponieważ konstrukcja okazała się udana, rozbudowano zdolności produkcyjne HSW /nowa hala produkcyjna/.
Wersja koreańska https://pl.wikipedia.org/wiki/K9_Thunder jest w całości opracowaniem własnym Korei Płd.
Napaść Rosji na Ukrainę uświadomiła rządowi MM że nasze zdolności obronne są za małe w stosunku do potrzeb. Zapadły decyzje o zwiększeniu liczebności wojsk, a tym samym wzrosło zapotrzebowanie na wiele asortymentów uzbrojenia.
W opisywanym przypadku złożono w Korei zamówienie na dostawę 212 armatohaubic K9A1.
Docelowo mamy zamówić 672 w wersji K9A1 i K9/PL /460 sztuk/ Wersja spolonizowana K9A1/PL ma być produkowana w Polsce. Dostawy mają być zrealizowane do 2026 roku.
Można się zastanawiać nad realnością tego planu.
Wrócę jednak do treści linkowanej notki. Umowę z Koreą Płd podpisano pod koniec lipca 2022 roku. Pierwsza partia 24 K9A1 dotarła do Polski /port w Gdańsku/ w grudniu 2022 roku.  
Przynajmniej dla mnie jest oczywiste, że nie pochodziły z bieżącej produkcji lecz z zapasów fabrycznych.
W innym przypadku dostawa byłaby realna może w połowie tego roku.
Przewidziane jest zastosowanie w wersji K9/PL rozwiązań zastosowanych w wersji koreańskiej K9A2.
Skąd ten pospiech?
Dla nowego uzbrojenia trzeba stworzyć warunki jego użytkowania tzn. skompletować i wyszkolić załogi do obsługi, Zabezpieczyć serwis obsługowy. Zapewnić zapasy amunicji, części zamiennych. Dla wybranych rodzajów uzbrojenia trzeba wybudować garaże lub hangary.
Uwagi z pierwszego okresu użytkowania można wykorzystać w produkcji kolejnych partii uzbrojenia.
Osobiście uważam że obawy naszego przemysłu zbrojeniowego o brak zamówień są nieuzasadnione.
Zwiększenie zdolności produkcyjnych w krótkim czasie nie zawsze jest możliwe. Nowe linie produkcyjne wymagają nowych hal produkcyjnych, wyposażenia i wykwalifikowanego personelu.
Tego wszystkiego nie można wziąć po prostu z półki.

11 lutego 2023

Czy to koniec KPO dla Polski?

Patrząc na dzisiejsze komentarze po wczorajszym, wieczornym wystąpieniu PAD, odnoszę wrażenie, że nasza waadza zaplątała się we własne nóżki, albo jak mawiają niektórzy, zakiwała się. Dotarło wreszcie że piniendzy z KPO nie ma i w najbliższym czasie nie będzie.
Taki jest interes Brukseli i Niemiec.
Jakie jest wyjście?
Trudno wyrokować bo jeszcze nikt się nie wychylił. Ani z prawej, ani z lewej strony.
Są różne wypowiedzi ale raczej w stylu Pytii Delfickiej. Momentami przypomina to wrzucenie granatu do szamba.  
Trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za powstałą sytuację.
O co tym razem chodzi? O pieniądze. To zbyt proste i oczywiste.
Spróbuję to jakoś poskładać.
Według mojej oceny, po przegłosowaniu przez Sejm i odrzuceniu poprawek Senatu do ustawy nowelizującej polski wymiar sprawiedliwości podrzucono to zgniłe jajo PAD.
Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją. Większość polityków polskich ma świadomość że łamane jest prawo, a dokładnie naruszana jest Konstytucja, ta z 1997 roku. Dopiero PAD zdecydował się postawić sprawę na ostrzu noża. Odium ma spłynąć na TK który ma jednoznacznie powiedzieć że król jest nagi.
PAD jest w wygodnej sytuacji. Nie „grozi” mu trzecia kadencja, więc nic nie musi.
Wie, że nowelizacja narusza jego prerogatywy, a na to się nie zgadza. Informował o tym wcześniej.
Po drugiej stronie jest premier który dał się ograć cwaniakom z Brukseli w lipcu 2020 roku i brnie tą drogą. Konsekwencje tej postawy są takie że jesteśmy jednym z gwarantów pożyczki zaciągniętej przez KE a rozdysponowanej między kraje unijne. https://pl.wikipedia.org/wiki/Next_Generation_EU
Szkopuł polega na tym że wypłatę przyznanych kwot uzależniono od spełnienia tzw. kamieni milowych https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/krajowy-plan-odbudowy-283-kamienie-milowe-kpo-co-musi-zrobic-polska-by-otrzymac-pieniadze-z-ue-6637333
To jest ta zagrywka eurokratów. Ze sprawy finansowej zrobiono polityczną. Dlaczego wszyscy zgodzili się na takie matactwo?
Konkret jest taki że w lutym 2023 z pieniędzy należnych z KPO Polska nie otrzymała jeszcze ani złotówki.
Na pewno nie otrzymamy ich do czasu wejścia w życie noweli ustawy która trafiła do TK.
Jak długo będzie tam tkwiła? Nie wiadomo. Tryb w jakim ją PAD przekazał powoduje że sprawą musi się zając 11 sędziów spośród 15. Trudna sprawa bo w TK trwa bunt sędziów wobec Julii Przyłębskiej. https://www.rp.pl/opinie-prawne/art37745151-tomasz-pietryga-czy-bunt-w-trybunale-konstytucyjnym-to-ustawka
Jest więc pretekst do odkładania rozstrzygnięcia skuteczności nowelizacji ustawy. Do tego trzeba dodać świadomość rządzących że pieniędzy z KPO Polska nie otrzyma przynajmniej do wyborów parlamentarnych na jesieni 2023. Taki cel postawiła sobie Bruksela podpuszczana przez naszą destrukcyjną opozycję.
Co z tym fantem zrobić? Oto jest pytanie. Czy potrzebny jest kozioł ofiarny. Kto nim będzie?
Czy raczej potrzebne są radykalne decyzje po polskiej stronie?
Proszę uważnie przeczytać ten wpis https://niepoprawni.pl/blog/krzysztofjaw/prezydent-skierowal-ustawe-o-sn-do-tk-jakie-mamy-wyjscia a szczególnie komentarze.

Kolejne pomysły eurokratów są groźne dla Polski w skutkach. Bez pieniędzy z KPO możemy się obejść. Tym bardziej że nie jest to żadna darowizna. 

Gra toczy się o znacznie większą stawkę.

09 lutego 2023

Parę uwag i spostrzeżeń dotyczących wniosków z wojny na Ukrainie.

Jeżeli odejdziemy od politycznej poprawności i zaczniemy nazywać rzeczy po imieniu to zaczniemy wysnuwać wnioski kwestionujące oficjalną propagandę.
Jednak nie odważę się stawiać znaku równości przy naszym zaangażowaniu w wojnę o Kuwejt,
w Iraku czy Afganistanie i obecną wojną na Ukrainie. Tam robiliśmy bardziej za listek figowy dla interesów głównie USA. To wszystko działo się tysiące kilometrów od nas. Mieliśmy mieć z tego jakieś wymierne korzyści, a obeszliśmy się smakiem i realnie ponieśliśmy straty materialne, zwłaszcza w Iraku, .
Ukrainę mamy przez miedzę. 
Po 1989 roku mieliśmy przez moment szansę, że od ruskiego niedźwiedzia będzie oddzielał nas bufor w postaci byłych republik radzieckich które wybiły się na niepodległość.
Niestety krótkowzroczność styropianowych polityków z Wałęsą na czele doprowadziła do tego że mamy znowu granicę o długości 630 km z naszym odwiecznym wrogiem.
Jeśli Ukraina wróciłaby pod ruski but, to dojdzie kolejne 535 km, a to już razem ponad 1100 km.
Jest czego pilnować po naszej stronie.  
Na dzisiaj nasza szansa polega na tym, że Ukraina nie chce powrotu pod opiekuńcze skrzydła Rosji.
W miarę naszych możliwości, a według niektórych nawet ponad miarę, staramy się pomóc Ukrainie.
Wojna trwa i nie ma czasu na negocjacje i ustalanie warunków udzielenia naszej pomocy.
Może to wielu podniesie ciśnienie, ale przypomnę, że jeszcze w 2016 roku Polska podpisała z Ukrainą umowę w sprawie wzajemnej współpracy w dziedzinie obronności https://www.prawo.pl/akty/m-p-2019-50,18806214.html ,
Praktycznie nie mamy wyboru. Na negocjacje przyjdzie czas po wojnie. Musimy się sami dogadać, bez niczyjego pośrednictwa.
Trzeba do tego podejść pragmatycznie. Wojna wyniszcza gospodarczo Ukrainę. Odbudowa będzie trwała dziesiątki lat i będzie zależała od skali i warunków pomocy zewnętrznej.
Osłabiona Ukraina jest dla nas niegroźna.
Pod znakiem zapytania stoi nasz udział w odbudowie Ukrainy. Dokładniej skala naszego zaangażowania w odbudowę. Skąd będą pieniądze? Kto będzie nadzorował ich wydawanie? Jak się ustawi do nas Ukraina po wojnie? Po prostu co zostanie z długu wdzięczności wobec Polski? Ilu Ukraińców wróci z Polski do siebie?
W komentarzach zwraca się uwagę że uciekinierzy pozostający w Polsce to ich klasa średnia.
Im mniej w głowie polityka. Przede wszystkim chcą spokojnie żyć i odkuć się materialnie.
Jakie korzyści będzie miała Polska z odbudowy Ukrainy?
Wątpię żeby tam pomoc szła przez Białoruś, Słowację, Węgry czy Morze Czarne.
Trzeba umieć to zdyskontować.
Jaka rola zostanie przypisana Polsce w procesie odbudowy? Czy się na nią zgodzimy?
Co będziemy mieli do powiedzenia? 
Pytań jest wiele, a odpowiedzi nie znam żadnej.
W tych rozważaniach nie można pominąć roli wielkich tego świata.
Podstawowe pytanie: jak dalece można wierzyć w deklaracje polityków? Zwłaszcza tych najważniejszych?  
Odpowiedzi udzieli każdy według własnej oceny.
Ja opieram się na znajomości historii i polityki międzynarodowej.
Dzisiaj bazujemy na oświadczeniach publicznych prezydenta USA, korzystnych dla Polski.
Ten prezydent ma swoje lata i nawet w USA zastanawiają się czy dotrwa do końca kadencji.
Co wtedy?
W komentarzach pojawia się pogląd że następcą będzie prezydent wyłoniony spośród Republikanów. Dochodzimy do clou. Republikanie są zdania, że USA zbyt mocno zaangażowane jest w wojnę na Ukrainie. Po wyborach zamierzają to zaangażowanie zredukować.
Co to oznacza dla Polski?
Tak naprawdę nie wiadomo.  
Wałkowanie przez lata tematu tzw. flanki wschodniej NATO doprowadziło do zwiększenia obecności wojsk NATO w Polsce. Tak naprawdę nie wiadomo ile tego wojska u nas jest.
Wojna na Ukrainie spowodowała że USA utworzyło w Polsce swoją bazę logistyczną z której przekazywane są na Ukrainę kolejne partie uzbrojenia. Kto pamięta że bazę ochrania prawie 4 tysiące marines? Jest przynajmniej dla mnie oczywiste że nie są uzbrojeni wyłącznie w broń osobistą.

Wojna na Ukrainie spowodowała że zasadniczemu przewartościowaniu uległo podejście do własnych sił zbrojnych.
Mając przez miedzę sąsiada któremu ciągle mało, musimy mieć siły zbrojne zdolne się przeciwstawić jego zachłanności.
Przynależność do NATO zmienia naszą sytuację o tyle, że mamy zagwarantowane, przynajmniej na papierze, wsparcie polityczne i militarne na wypadek agresji FR.
Nie życzę nikomu żebyśmy to wsparcie musieli kiedykolwiek testować.
Rozbudowujemy własne siły zbrojne. Teraz trzeba to robić w miarę szybko.
Żołnierza trzeba nie tylko znaleźć, ale trzeba go ubrać i odpowiednio wyposażyć. Dopiero później wyszkolić.
W związku z tym mamy nieco problemów do rozwiązania.
Mamy własny przemysł zbrojeniowy, ale nie produkujemy wszystkiego co jest wojsku potrzebne.
Nie jesteśmy w stanie wyprodukować niektórych asortymentów w ilościach potrzebnych,
w dodatku w krótkim czasie. Stąd potrzeba zakupów u obcych.
Zakłady zbrojeniowe z zasady nie produkują na magazyn. Realizują konkretne zamówienia.
Jeśli rusza machina wojenna realizują zamówienia w kolejności zgłoszeń. Preferencje mogą mieć stali klienci.
Przy zakupach o dużej wartości możliwy jest tzw. offset. https://pl.wikipedia.org/wiki/Offset_(handel_zagraniczny)
Import uzbrojenia ma jeden zasadniczy mankament, nie wiadomo jak się sprawdzi w godzinie próby. Czy zadziała, czy starczy amunicji, a w dłuższej perspektywie, czy będzie dostęp do części zmiennych i serwisu?
Co chcę przez to powiedzieć? Proszę sobie przypomnieć atak FR na Gruzję https://www.rp.pl/swiat/art13871541-rewelacje-wikileaks-izrael-pomogl-rosji-przed-wojna-z-gruzja
Ta część pytań jest szczególnie istotna w stosunku do oferty Niemiec. Nie muszę chyba tego rozwijać.

Wątpię żeby dzisiaj w sposób odpowiedzialny ktokolwiek wypowiedział się w sprawie przyszłości Ukrainy. Istota tego konfliktu polega według mnie na tym że rzeczywisty powód wojny jest zupełnie inny od oficjalnie głoszonego przez Rosję. Rosja zamierzała, we współpracy z Niemcami, utworzyć wspólnotę państw Europy i części Azji pod przywództwem Berlina i Moskwy.
Dlatego, przez pierwsze miesiące wojny Niemcy torpedowały wszelkie poczynania NATO i KE wspierające Ukrainę. Ta taktyka obowiązuje rząd niemiecki w dalszym ciągu, chociaż uległa niewielkiej modyfikacji. Nie ma już otwartego „nie”, za to od decyzji do jej wykonania upływa sporo czasu, z nadzieją że Ukraina przyjmie każdą propozycję FR.
Niemcy są zainteresowane wyłącznie przerwaniem/zakończeniem wojny po to żeby mogli wrócić do relacji biznesowych z Rosją.
Niemcy mają w Europie zwolenników którzy mniej lub bardziej otwarcie ich popierają. To nie tylko Austria, Węgry czy Francja. Są wśród nich państwa bałkańskie z Serbią na czele.
Teraz obserwujemy wyścig z czasem po obu stronach konfliktu.
Rosja za wszelką cenę chce odnieść chociaż połowiczny sukces. Takim sukcesem miałoby być zajęcie terytoriów obwodów donieckiego i ługańskiego w granicach administracyjnych Ukrainy.
Poza tym Rosja nie jest zainteresowana zakończeniem wojny, a co najwyżej jej zamrożeniem.
Nie ma żadnej wypowiedzi znaczącego polityka rosyjskiego że uległy zmianie priorytety wobec Ukrainy.
Wznawiając wojnę w lutym 2022 Rosja musiała być pewna sukcesu. Spotkało ją rozczarowanie.
Teraz realizuje taktykę spalonej ziemi. Wykorzystuje skuteczność szantażu użycia broni atomowej.
Pomija istotny szczegół że nie jest jedynym w świecie posiadaczem tej broni i środków jej przenoszenia.
To zaś powoduje że użycie gwarantuje odwet strony przeciwnej.
Przy użyciu broni konwencjonalnych Rosja nie ma dzisiaj szans. Warunek jest jeden, NATO in gremio nie może dalej tylko kibicować tej wojnie. Pomoc nie może pochodzić wyłącznie od części jej członków przy równoczesnej kontestacji pozostałości.
Nie może być argumentem obawa że pomoc Ukrainie doprowadzi do III wojny światowej.
Oportunistom trzeba przypomnieć słowa Churchilla: Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także.

p.s. wyrzuty sumienia nie są na miejscu. Dyskusja czy polemika to wyrażenie własnego zdania.
Spijanie z dziubków mi niepotrzebne.

Dawno temu pisałem że jeśli sprawy finansów światowych zbytnio się zagmatwają potrzebny będzie reset. Jedynym sposobem od wieków jest wojna.


07 lutego 2023

Wokół wojny na Ukrainie

Wojna na Ukrainie przyspiesza i rośnie zagrożenie jej rozszerzeniem. Dlatego nie powinno dziwić że rząd MM podjął decyzje o znacznym zwiększeniu wydatków na zbrojenia oraz o wzroście liczebności naszych wojsk docelowo do 300 tysięcy żołnierzy.
To jest duży wysiłek, ale jednocześnie nie możemy zapominać, że dzięki rządom PO-PSL nie mamy służby zasadniczej, a tym samym potencjalna rezerwa w większości nie ma zielonego pojęcia o wojsku i posługiwaniu się bronią. Według ostrożnych szacunków, w razie wojny powinniśmy powołać pod broń 5-10% zdolnych do służby wojskowej. Ile to jest? 
Jest tu jednak kłopotliwe pytanie: czy zdążymy? Czy zdążymy rozbudować armię do planowanego rozmiaru? Czy dotrze do nas zakupione uzbrojenie i czy zdążymy wyszkolić bojowo obsługi tego uzbrojenia?
Mnie dręczy jeszcze jedno pytanie: jeśli to uzbrojenie pochodzi z importu to co z zapasami amunicji
i serwisem? Nie chcę być złośliwy /a jestem/ jeśli gwarantem mają być Niemcy to możemy się już pakować.
Sprawa jest o tyle poważna że wojska rosyjskie, póki nie zostaną pokonane w polu, nie spoczną. Dowództwo wyznaje zasadę: u nas ludiej mnogo.
Bądźmy szczerzy, własnymi siłami, bez zdecydowanego wsparcia NATO, niewiele zrobimy.
Tu jest kolejny problem. W razie zagrożenia reakcja musi być szybka i zdecydowana.
Dotychczasowe doświadczenia powodują że stawiam tu duży znak zapytania.
Nie ma szans żeby się wojska rosyjskie gremialnie zbuntowały przeciwko Putinowi.
Nie wykluczam do końca buntu wewnątrz obozu Putina. Zakładam, nie wiem czy słusznie, że w jego najbliższym otoczeniu nie stanowią większości chętnej do pójścia z nim na dno.
Uważam też że mają zbyt wiele do stracenia. Dorobili się i chcą z tych dobrodziejstw skorzystać w życiu doczesnym. Z ich punktu widzenia lepiej się dogadać.
Nie wiadomo jeszcze kto może znaleźć się w kręgu „zamienników”.
Pozostaje kwestia ceny. Przebiegłość i zdrada w tym środowisku to nic nowego ani nadzwyczajnego.
W tym kontekście warto zapoznać się z tekstem http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/prawda-o-polityce-to-zawsze-prawda-wielkiej-skali
Wybór cywilizacyjny dla tzw. reszty świata jest bardzo ograniczony, a ciągle widać że niewielu ma tego świadomość.
Zwiastunem nowego podejścia może być stanowisko administracji amerykańskiej która zaczyna lansować pogląd że przedłużanie wojny na Ukrainie może być zbyt kosztowne dla świata zachodniego.
Dlatego trzeba doprowadzić do jak najszybszego jej zakończenia. Nie wchodzi w rachubę zawieszenie broni czy rozejm. Nie jest to w interesie Ukrainy która poniosła zbyt duże straty ludzkie i materialne.
Nie jest to również w interesie reszty świata. Coraz częściej pojawiają się opinie że wszelkie porozumienia podpisywane przez władców Kremla są warte tyle co papier na którym je spisano.
Świadczy to o postępującym spadku zaufania do rosyjskiego kierownictwa.
Nawiasem mówiąc kiedy to zaufanie było realne?
Wobec tego, zdaniem USA, trzeba umożliwić Ukrainie zakończenie wojny na jej warunkach, a to oznacza że trzeba Ukrainie dać do ręki argumenty. Widać to po planowanych kolejnych pakietach pomocy wojskowej dla Ukrainy. Ma się tam pojawić uzbrojenie o którym Ukraina mogła dotychczas tylko marzyć. Warunkiem darczyńców jest gwarancja Ukrainy że nie zaatakuje terytorium FR.
Myślę że dla Ukrainy to niewielki problem. Wystarczy że będą mieli pod ostrzałem Krym i tereny okręgów ługańskiego i donieckiego, zajętych przez wojska rosyjskie od 2014 roku.
Zagrożenie dla Ukrainy jest realne o czym świadczą pojawiające się informacje że Rosja planuje powołać pod broń około 0,5 mln rezerwistów którzy wezmą udział w kolejnej ofensywie planowanej w połowie roku.

Zapędy FR trzeba utemperować, bo w świecie rośnie kolejka chętnych do pójścia tą drogą.
Na czele stoją Chiny wspierające Rosję. Nie chodzi wyłącznie o Tajwan.
Zapalnych punktów na mapie świata jest więcej i to na każdym kontynencie, poza Australią i może Antarktydą.  
Niestety, trzeba zdać sobie sprawę, że stosunek wielu państw do wojny na Ukrainie, zwłaszcza z UE,
nie uległ istotnej zmianie.
Deklarowane i udzielane wsparcie to dwa światy. Z USA, Polski czy Wlk. Brytanii pomoc przekazywana jest w miarę szybko, a Niemcy w dalszym ciągu czekają kiedy wojna się skończy i są pierwsi w kolejce chętnych do udziału w odbudowie Ukrainy ze zniszczeń wojennych. Czyżby nie docierało do nich że żadnej odbudowy nie będzie zanim nie skończy się ta wojna? A po wojnie trzeba zrobić najpierw rozminowanie wszystkich terenów objętych działaniami wojennymi. To potrwa. I też będzie kosztowało. Kto za to zapłaci?

Ostatnio coraz częściej czytam wypowiedzi na temat co będzie dalej po zakończeniu wojny na Ukrainie https://www.wnp.pl/budownictwo/zaslugi-w-pomocy-dla-ukrainy-nie-zapewnia-nam-udzialu-w-odbudowie,674507.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Jest o czym myśleć.
Po blisko rok trwającej wojnie jest sporo ciekawych obserwacji w skali światowej.
Wzrosło zainteresowanie zbrojeniami. Przemysł zbrojeniowy notuje znaczący wzrost obrotów
i zysków.
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/swiat-zbroi-sie-na-potege-najwieksze-koncerny-licza-gigantyczne-zyski,672125.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Na obecnym etapie przedmiotem handlu są zapasy magazynowe, albo odstępowanie potrzebującym własnego uzbrojenia które można okazyjnie upłynnić i zastąpić nowocześniejszym.
To dotyczy wojny na Ukrainie.
Mniej się mówi o warunkach tych dostaw i pomocy  Ukrainie. To nie jest pomoc charytatywna.
Co stanowi zabezpieczenie udzielanego kredytu?
Trzeba też mieć świadomość że jeszcze nigdzie, poza FR, przemysł zbrojeniowy nie przestawił się na produkcję czasu „W”.
Nowocześniejsze uzbrojenie wymaga dłuższego przygotowania do zastosowania bojowego.
Ta faza wojny pokaże co jest ważniejsze, ilość żołnierzy w polu, czy efektywność posiadanego uzbrojenia?

Obserwujemy równocześnie radykalną przebudowę społeczeństwa ukraińskiego.
Nie ma co udawać że nie wiemy o co chodzi. Lata przebywania wewnątrz ZSRR i wcześniej carskiej Rosji wytworzyły nawyki trudne do wyplenienia. To głównie korupcja która trawi kraj.
W warunkach pokojowych walka z nią trwałaby latami i nie wiadomo jaka byłaby jej skuteczność.
Na wojnie obowiązują jednak inne prawa. Prezydent Ukrainy uzyskał tu nieoczekiwane wsparcie ze strony USA które zdały sobie sprawę że udzielana pomoc nie trafia w całości zgodnie z przeznaczeniem.
Przypuszczam że doszło do koordynacji działań. Efekty obserwujemy w tych dniach.
Nie wpadajmy w euforię. Żelenski pogrywa sobie z Polską, ale próbuje tego samego z KE i USA.
Czy mu pozwolą? Oto jest pytanie.
Nie zapominajmy też że Żelenski walczy z układami wewnętrznymi na Ukrainie.

To co napisałem wyżej można potraktować jako spojrzenie jednostronne czy nawet tendencyjne.
Są jednak dostępne inne oceny obecnej sytuacji.
W zeszłym tygodniu słuchałem w PR24 wywiadu z prof. Zbigniewem Lewickim /nie mogę tego znaleźć/. Komentował aktualną sytuację i o kulisach wojny na Ukrainie wyraził opinię która niejednego by zaszokowała.
To wymaga szerszego rozwinięcia. Ciekawi mnie ilu myśli podobnie, bo powiedzieć głośno boją się.
Mnie to specjalnie nie dziwi.
Istota tej wypowiedzi sprowadza się do stwierdzenia, że USA rękami Ukrainy prowadzą wojnę z FR
by  osłabić ją ale nie zniszczyć /FR/ jako pomocnika w przyszłym konflikcie z Chinami.
Nas wykorzystują jako platformę logistyczną.
Polska dla USA nie była nigdy i nie jest partnerem. Niemcy to co innego.
Co się kryje praktycznie za określeniem „sojusznik”?
Proszę sięgnąć do informacji sprzed ponad roku i przypomnieć sobie wypowiedzi prezydenta USA o Polsce. Przestają wtedy szokować zachowania ambasadora USA w Polsce który żeruje na nazwisku, ale o Polsce wie niewiele więcej od przeciętnego Amerykanina.


Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...