Szukaj na tym blogu

24 maja 2025

Nadchodzi czas poważnych decyzji.

 

Do głosowania, czyli 1 czerwca, coraz bliżej. Robi się też coraz bardziej nerwowo.
W sztabach analizowane są szanse kandydatów i liczenie głosów. W tym wyścigu nie ma faworyta.
Są za to „haki” mające pogrążyć przeciwnika. Rzecz w tym że haki mają różny ciężar gatunkowy. Wyciąganie jako argumentu spraw sprzed 15 lat jest zwyczajnie żałosne, bo nawet nie śmieszne.
Z drugiej strony ujawniane są fakty, wcześniej znane, ale z nowymi pakietami szczegółów.
Są to sprawy które kwalifikują się do sądowego rozpoznania, już na wstępie zagrożone wieloletnimi wyrokami skazującymi na pobyt w więzieniu. Sprawy są na etapie postępowania prokuratorskiego i dziwić może dlaczego przedostały się do mediów?
Jak to jest z tajemnicą śledztwa?
Mówię o procederze przemytu osób nielegalnie przekraczających granice Polski.
Przekroczenia następują nie tylko na granicy z Białorusią, ale także na granicy z Federacją Rosyjską /enklawa królewiecka/. Jeden ze szlaków przemytniczych wiedzie ze Słowacji do Gdańska.
Granica ze Słowacją jest granicą wewnętrzną w UE i praktycznie nie jest strzeżona.
W sprawie przemytu jest wiele niewiadomych a rząd milczy i nie udziela żadnych informacji, a tym bardziej wyjaśnień. Można przyjąć za pewnik że nic konkretnego nie usłyszymy przed wyborami drugiej tury.
W mediach pojawiają się też informacje że proceder ma cichą akceptację KE.
Co jeszcze ciekawsze nie ma tu żadnego dementi.

Skoro o wyborach 1 czerwca mowa warto wspomnieć o targach przegranych kandydatów odnośnie udzielenia poparcia dwójce która pozostała w grze.
Mam w tej sprawie swoje zdanie. Uważam że po pierwsze niepoważne jest traktowanie wyborców jak worków czegokolwiek, chociaż najczęściej używa się określenia „worków kartofli”.
Wyborca może się sugerować podpowiedziami, czy wręcz poleceniami określonych środowisk,
ale w ostateczności do urny wyborczej musi podejść samodzielnie.
Po drugie, w głosowaniu finalnym wybór ogranicza się do dwóch kandydatów. Wyborca może oddać swój głos na jednego z nich, albo oddać głos nieważny. Może też zrezygnować z udziału w głosowaniu. Frekwencja wyborcza będzie zależała od pogody, ale trzeba też pamiętać że to Dzień Dziecka i wielu rodziców stanie przed dylematem, co ważniejsze?
I to pytanie, czy można zapewnić że głosy przegranego, z jego wskazania pójdą na konkretną kandydaturę? Mam poważne wątpliwości. Częściowo może tak.
Z tego podsumowania niewiele wynika, ale też nie ma żadnej gwarancji że wszystko jasne.
Komu wystarczy slogan „Każdy byle nie Trzaskowski”. Można to odwrócić. Co wtedy?
Kiedyś już napisałem że mam wątpliwości co do tzw. zbiorowej mądrości Polaków. Może to się czasem sprawdza, ale czy to już nadszedł ten czas? Tego nie jestem pewien. Pokładać taką nadzieję nie zaszkodzi.
Można też mieć cichą nadzieję że do końcowego sukcesu Nawrockiego przyłożą rękę nieprzychylni mu dziennikarze.
Po wczorajszej debacie telewizyjnej nie usłyszałem tam wyraźnej opinii że Nawrocki ma szansę wygrać drugą turę. Oczywiście poza wypowiedziami w TV Republika i wPolsce24. Żadnemu z prowadzących
i zapraszanych gości nie chce przejść przez gardło że szanse Trzaskowskiego niepokojąco maleją.
Na dokładkę Trzaskowski ma przed sobą wieczorne spotkanie z Mentzenem który chyba nie jest jego fanem.

19 maja 2025

Patriotyzm Polaków- co to takiego?

 

Są wyniki pierwszej tury potwierdzone przez PKW. Wiadomo kto przeszedł do drugiej tury.
Nie wiadomo jakie szanse mają finaliści.
Dywagacje dotyczą tego na kogo oddadzą swój głosujący na przegranych.
Mam poważne wątpliwości czy ci wyborcy dostosują się do poleceń/sugestii swoich faworytów.
Nie wykluczam że w jakimś stopniu to nastąpi.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę z kim mamy do czynienia?
Kim są przegrani? Mentzen, Braun, Hołownia, Zandberg, Biejat, Senyszyn, Stanowski, Jakubiak, Bartoszewicz, Maciak, Woch. Razem to 25,22% pierwszej piątki i 3,87% końcówki, czyli nieco więcej niż wynosi błąd statystyczny.
Do zwycięstwa obydwu kandydatom brakuje po około 20%.
Frekwencja wyniosła 67, 31% co jest podobno najlepszym wynikiem pierwszej tury w III RP.
Są małe szanse żeby niezdecydowani ruszyli do urn w drugiej turze.
Kto ma wobec tego zapewnić zwycięstwo?
Dzisiaj tego dylematu nie rozwiążą żadne symulacje. Za dużo niewiadomych.
Sceptycznie odnoszę się do publikowanych przez sondażownie informacji kto na kogo głosował.
Co niby ma z nich wynikać?
Po wyniku widać że Mentzen i Braun zebrali razem 21,15% głosów.
Lewica / Biejat, Zandberg, Senyszyn/ 10,18%.
Co do reszty, nie komentuję.
Na głosy lewicy nie ma co liczyć. Raczej przejdą na Trzaskowskiego, ale to dalej nie jest powyżej wymaganych 50%.
Żałośnie wypadł marszałek rotacyjny, a to druga osoba w państwie. Poważnie. 
Podobnie zachował się po ogłoszeniu wyników, deklarując bezwarunkowe poparcie Trzaskowskiego. Potwierdził tym samym że jego formacja jest faktycznie przystawką KO. 
Zapomniał przy tym że na jego wynik składają się głosy PSL.
Skąd jego pewność że PSL jest za Trzaskowskim? Prędzej uwierzę że dojdzie do rozpadu Trzeciej Drogi którą teraz nazywają drogą donikąd.
Z powyższego, przynajmniej dla mnie wynika, że kluczowe dla końcowego wyniku wyborczego będą głosy oddane przez zwolenników Brauna i Mentzena. Kogo poprą?
Między bajki wkładam opcję że zostaną w domu bo będą grillować.
W tym miejscu zasadne jest pytanie o patriotyzm Polaków.
Wydaje mi się że jest to niepotrzebna napinka. Wielu się obrazi.
Wobec tego stonuję i zapytam o dobro własne i najbliższych.
Co uzyskamy, a co stracimy, być może bezpowrotnie, głosując na Trzaskowskiego lub Nawrockiego?
W mojej ocenie tylko Nawrocki.
Jedyna wątpliwość dotyczy możliwości skutecznego wycofania Polski z zobowiązań podjętych przez koalicję 13 grudnia. W kampanii wyborczej można opowiadać różne rzeczy ale po objęciu urzędu prezydent RP staje wobec prawa które zobowiązuje się przestrzegać.
Z Trzaskowskim jest prosta sprawa. W sposób nieskrępowany mówi dzisiaj jak i gdzie będzie działał na szkodę Polski i Polaków.

Wybór należy do nas. Musimy sami zadbać o siebie.
Nie ma co liczyć na cud, a tym bardziej na obcych.
Oni pilnują własnych interesów a my musimy zachować zdrowy rozsądek. 

16 maja 2025

Dyskusja o dyskusjach

 

Nie o debatach. To nie przejęzyczenie.
W toczącej się debacie publicznej ciekawym wątkiem są, według mnie, animozje osobiste.
Dyskusja najczęściej nie ma charakteru merytorycznego, za to sprowadza się do wycieczek osobistych między interlokutorami.
Przykłady? Proszę bardzo.
Numerem jeden jest bezdyskusyjnie układ Tusk-Kaczyński. Drugim stał się prezes NIK zwalczający obóz który zapewnił mu obecną władzę. Trzecim, a może równorzędnym z Banasiem jest poseł o niezwykle kruchym zdrowiu, który stał się szarą eminencją zdolną zniszczyć każdego bez wyjątku. Każdego kto stanie mu na drodze. Za ciekawostkę można uznać przejście przez niego do pracy zespołowej. Zatrudnianie najemników, bo chyba nie wolontariuszy, nie jest właściwym określeniem.
Na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
W każdym z przywołanych przypadków powodem gierek jest prywata.
Wątkiem wynikającym z trwającej kampanii wyborczej są rozgrywki między kandydatami do fotela prezydenta RP. Ktoś niezorientowany może odnieść wrażenie że role zostały rozdane.
Kolejka jest dość długa, a przez to wszyscy którzy w niej występują są zajęci wzajemnym opluwaniem się, wyciąganiem na światło dzienne spraw im tylko znanych, a przez to brakuje im czasu na zajęcie się sprawami istotnymi dla ogółu społeczeństwa, dla których znaleźli się na listach.
Kolejne debaty miały to zmienić, ale kto w to wierzy?
Może to nie do końca odpowiada stanowi faktycznemu, bo sprawy obcych ani na chwilę nie schodzą im z oczu.
Pod tym względem bezkonkurencyjni są ludzie koalicji 13 grudnia i ich akolici.
Tu mają dopiero pole do popisu. Tak naprawdę toczy się wojna wszystkich ze wszystkimi.
Tylko co z tego ma wyniknąć? Raczej dla kogo?
Moim zdaniem mamy do czynienia z tematami zastępczymi przy których brakuje miejsca na merytorykę. Chodzi zwyczajnie o odwracanie uwagi od spraw istotnych. Tylko kto je zdefiniował?
Kogo w sumie interesują osobiste animozje między prezesem PiS a prezesem PO?
Ta historia ociera się o 50-lecie! 
Specem od odwracania uwagi, zwłaszcza od siebie, jest mecenas, obecny poseł.
Ukryty teraz za immunitetem parlamentarnym, typowy Stefek Burczymucha.
Ciekawe, na długo mu tej odwagi starczy?
Życie pokazuje że mają kluczowe znaczenie cechy osobowościowe.
Ciekawym przyczynkiem w temacie jest trwająca kampania do wyborów prezydenckich 2025.
Teoretycznie wszyscy kandydaci powinni mieć równe szanse w wyścigu wyborczym.
Taka jest teoria. Gorzej z praktyką dnia codziennego.
Najbardziej rzuca się w oczy dostęp do mediów, a w ślad za nim poszanowanie prawa.
Kandydatów jest kilkunastu ale a priori wiadomo że szanse ma kilku, może trzech, czterech, a miejsce jest tylko dla jednego.
Kryterium przy urnie wyborczej powinna być rozpoznawalność kandydata i jego oferta programowa dla potencjalnego wyborcy.
Mamy za sobą kolejne debaty kandydatów i dalej tkwimy w niewiedzy. Inaczej mówiąc każdy wie swoje.
Nie znam opinii innych obserwatorów debat, ale ta ostatnia zalatywała mi ewidentną ustawką.
Zamiast konkretów mieliśmy kolejny pakiet wycieczek wzajemnych z przewagą oczywistych kłamstw. Formuła debaty nie pozwalała na ich prostowanie na żywo co stwarzało wrażenie że wierutne kłamstwa to szczera prawda.
Swego rodzaju nowością są próby dyskredytowania kandydatów z powodu ich domniemanych powiązań z ośrodkami wrogimi Polsce. Są podejrzenia że za tymi ruchami kryją się służby specjalne. Kandydaci pokroju Maciaka pojawiają się nie po raz pierwszy. Było chyba dosyć czasu żeby podejrzenia zweryfikować.
Większą wagę przywiązuję do sposobu pozyskania wymaganych 100 tysięcy podpisów dla kandydata do wyścigu o fotel prezydenta RP. Pojawiły się pogłoski że niektórzy kandydaci te głosy pozyskali nieuczciwie. Czy zweryfikuje to PKW? Wątpię. Dotychczas temat medialnie nie istnieje.
PKW tymczasem kombinuje przy mechanizmie wyborów prezydenckich.
https://pkw.gov.pl/uploaded_files/1745430357_wytyczne-obwodowe-w-kraju-prezydent-2025-904.pdf Jakoś nie mogę doszukać się informacji o dalszym ciągu sprawy. Jest https://www.money.pl/gospodarka/pkw-uznala-postanowienie-kwestionowanej-izby-sadu-najwyzszego-7154536498477984a.html Niestety, wiele wskazuje że PKW stało się stroną a nie arbitrem.
Media znalazły nowy temat którym stało się pochodzenie mieszkań których właścicielem ma być Nawrocki. Z upływem czasu widać że otoczenie Trzaskowskiego chce zrobić za wszelką cenę z igły widły. Nie zdziwię się jeśli docelowo będzie to kolejny strzał w stopę.
Ekipa Trzaskowskiego została zaskoczona wizytą Nawrockiego w USA. Trzeba było ten fakt „przykryć”. Czy się udało? Osobiście uważam że nie.
W dzisiejszych realiach jak na dłoni widać bezsilność opozycji, zwłaszcza obozu kandydata Nawrockiego. Spieszę wyjaśnić że bezsilność jest skutkiem stronniczości organów państwa które z zasady powinny reagować obiektywnie.
Szczególną frustrację wywołuje możliwość składania pozwów sądowych w trybie wyborczym.
To strata czasu i sił. Próbki tego postępowania można było obserwować w przypadku pozwów składanych wobec Mentzena czy Hołowni..
https://www.pap.pl/aktualnosci/mentzen-przegral-w-trybie-wyborczym-chodzi-o-wypowiedz-posla-polski-2050
https://www.tvp.info/86080434/wybory-prezydenckie-2025-szymon-holownia-wygral-proces-przeciwko-slawomirowi-mentzenowi
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9797731,pozew-holowni-przeciw-poslom-pis-zakonczony-ugoda-sad-umorzyl-postepo.html
Godziny dzielą nas od ciszy wyborczej. Bez sondaży wiedziałem że realna jest druga tura w której wystąpi duet Nawrocki-Trzaskowski. W niedzielę nie oczekuję radykalnego rozstrzygnięcia. Niewiadomą pozostanie co dalej? Niewiadomą pozostaje zbiorowa mądrość społeczeństwa.
Jak dalece Naród jest świadomy skutków swych decyzji przy urnie wyborczej?

11 maja 2025

Odpowiadam @Anonimowemu ale nie dla mnie.

 

Odpowiadam obszerniej niż w komentarzu, bo sprawy nie można skwitować jednym zdaniem.
Ciągi przyczynowo-skutkowe to nasza odwieczna słabość. To nie tylko okres III RP.
Sedno polega na tym że do wiadomości ogółu przedostają się tylko informacje wycinkowe.
Całokształt widzi i rozumie niewielu.
W szczegółach mogę to rozwinąć przy okazji.
Moje pierwsze spostrzeżenie jest takie: suweren, czy jak kto woli potencjalny wyborca, reaguje spontanicznie na otaczającą rzeczywistość. Przeciwko sobie ma zawodowego polityka który mówi mu co chce, a nie co wie. Krótko mówiąc, manipuluje. Szczegół polega na tym w czyim interesie manipuluje? W interesie własnym, partii, państwa czy obcych?
W III RP tego nie rozstrzygnęliśmy ostatecznie.
Nikt mnie nie przekona że transformacja, czyli to co nastąpiło w pierwszych latach III RP, dokonała się w interesie narodowym. To nasi sprzedajni politycy realizowali w interesie obcych.
Reszta dokonywała się przy okazji.
Nie wymaga większego wysiłku wskazanie o jakich obcych mowa. Nie znaleźliśmy w sobie dość siły,
a tym bardziej woli politycznej, żeby winnych sprzeniewierzenia majątku narodowego pociągnąć do jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Zdrada interesów narodowych ma miejsce w polityce zagranicznej. Nie są to sprawy incydentalne.
W III RP, można czepiać się wcześniejszych lat.
Odpuszczono sobie warunki przystąpienia Polski do UE. Ważniejsze było kiedy, a nie na jakich warunkach.
Z upływem lat było tylko gorzej.
Nie zmienia tego fakt zmiany kolejnych rządów które to firmowały.
Uczciwie można powiedzieć tylko tyle że nie wiemy za jaką cenę nas sprzedawano?
Nie zgadzam się również co do tego że wszelkie zło należy przypisać ekipie DT.
Tu nie ma świętych, dziewic i niepokalanych. Kolejne ekipy rządzące, od 1989 roku, mają swoje za uszami.
Faktem pozostaje że najbardziej bezczelni są w tym politycy obecnej ekipy rządzącej.
Oni zwyczajnie nie kryją się z tym że preferują interesy obcych, zwłaszcza Niemiec. Nie ma tylko rzetelnej informacji o cenie sprzeniewierzenia. Lista systematycznie się wydłuża. To nie tylko sprawa paktu migracyjnego.
Nagłośniono i słusznie sprawę KPO. Jako Polska zostaliśmy ograni jak małe dzieci. Przepychanka medialna dotyczy odpowiedzi na pytanie komu personalnie to zawdzięczamy? Widziały gały co brały? Skoro widziały, dlaczego złożono podpisy pod takimi ustaleniami?
Czas biegnie, ekipy rządzące się zmieniają, a przyznanych pieniędzy nie ma. To co jest to kroplówka. Skończą się terminy wypłat i trzeba kredyt spłacać. W całości.
Po 1989 roku kolejne rządy likwidowały poszczególne gałęzie gospodarki. Dorabiano do tego różne ideologie. Po jakimś czasie zdano sobie sprawę z tego że co nie wyprodukujemy sami musimy kupić
u obcych. Kupować można albo za gotówkę albo na kredyt. Najłatwiej na kredyt bo spłacać będą inni /nasi następcy/. W ten sposób rośnie zadłużenie państwa, czyli nas.
Z czasem ujawnił się nowy problem w postaci utrudnień w pozyskaniu kolejnych kredytów.
Wzrastają ich koszty obsługi. Nie możemy iść w ślady Grecji bo nie mamy wysp do sprzedania.
Za to ochoczo oddajemy w ręce obcych kolejne „srebra rodowe”. Decyzje nie podejmuje suweren ale grupa wybrańców która preferuje interes własny, albo partyjny. I znowu odbywa się to bezkarnie.
Jak długo jeszcze będziemy słuchali bredzenia że „nikt mnie nie ogra”? Co chwila możemy się przekonać że ten „gracz” traktowany jest w środowisku rzekomo jemu równych jako popychle.
Polska pozbawiana jest sukcesywnie dostępu do środków unijnych które są faktycznymi pożyczkami tyle, że na preferencyjnych warunkach.
Szczegół polega na tym że Polska te pożyczki widzi jak własne ucho, ale spłacać ma solidarnie, bo takie są zasady jak głosi to były krul europy.
Ten brak dbałości o interesy Polski powoduje że olewają nas również władze Ukrainy które swoje istnienie zawdzięczają udostępnieniu naszego państwa dla uchodźców wojennych, a także wszelkiej pomocy płynącej ze świata na Ukrainę. W uznaniu tych zasług być może otrzymamy jakieś ochłapy z pańskiego stołu przy podziale rynku odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych.

Od około półtora roku żyjemy w republice kartoflanej /to nie ja, to Ziemkiewicz/.
Króluje bezprawie oparte na eufemizmie „realizujemy prawo jak my je rozumiemy”, a nie na jego literalnym brzmieniu. W ślad za tym idzie kłamstwo w żywe oczy.
Rząd nie informuje o podejmowanych działaniach, zwłaszcza długofalowych oraz podejmowanych zobowiązaniach w ramach UE. Mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją że o tych ustaleniach informują nas media niemieckie, czy ogólnie obcojęzyczne.
W trwającej kampanii prezydenckiej koalicja rządząca robi dosłownie wszystko żeby wygrał ich kandydat. Nie jest to ścisłe bo ma wygrać kandydat popierany przez DT.
Mamy poważny dylemat. Koalicja rządząca ma większość w Sejmie i Senacie, ale nie wiadomo jak zagłosują wyborcy w dniu 18 maja i ewentualnie 1 czerwca?
Czy te większości się pokryją, czy ujawni się zupełnie inna prawda?
Częściową odpowiedź poznamy już za tydzień.

10 maja 2025

Wybory tuż tuż.

 

Do wyborów został tydzień.
Za wcześnie na jakiekolwiek podsumowanie.
Pora odpowiedzieć sobie na pytanie czego możemy realnie oczekiwać po prezydencie który zostanie wybrany 18 maja, może 1 czerwca? Realnie rzecz ujmując, niewiele.
Wszystko zależy jaki będzie ciąg dalszy zdarzeń. Czy będzie to kontynuacja, czyli wzmocnienie koalicji 13 grudnia, czy próba budowy sceny politycznej na nowo?
Jeśli tak miałoby się stać, jakie są szanse na powstanie nowego układu?
Tu do głosu dochodzi mój sceptycyzm.
Czarny scenariusz to wygrana kandydata faworyzowanego przez DT.
Wówczas dojdzie do tzw. domknięcia systemu. To nie żadne science fiction.
Alternatywą jest wygrana Nawrockiego. Realność tej opcji jest sprawą otwartą nie tylko przez najbliższy tydzień.
Jest mało prawdopodobne żeby wynik wyborczy został ustalony już w pierwszym terminie.
Przy takiej ilości kandydatów jest mało prawdopodobne żeby jeden kandydat uzyskał minimum 50%+1. Rozstrzygnięcie nastąpi więc 1 czerwca. Wtedy ostateczny wynik będzie zależał od tego na kogo zagłosują wyborcy którzy zagłosowali na przegranych w pierwszej turze. Tu jest znowu ciekawa sprawa. Nie ma żadnej gwarancji że postąpią zgodnie z sugestią przegranego kandydata. Gdyby tak się stało, maleją szanse Nawrockiego. To wszystko jest wróżeniem z fusów. Rzeczywistość jest taka że wyborcy nie zwierzają się ze swych preferencji. W przybliżonej ocenie nie pomaga nawet zwiększenie liczby ankietowanych. Doświadczyliśmy tego wielokrotnie w poprzednich wyborach. Prawda wyjdzie na jaw dopiero po zamknięciu lokali wyborczych i przekazaniu wyników z wszystkich komisji wyborczych. Ostateczny wynik poznamy po jego ogłoszeniu przez PKW i zatwierdzeniu przez Sąd Najwyższy.
To długa droga.
W nadchodzącym tygodniu może się wiele zdarzyć zwłaszcza że czeka nas jeszcze jedna debata kandydatów. Widać że niewielkie znaczenie ma oferta kandydata dla wyborców. Ważniejsze jest czy uda się skutecznie zdyskredytować kontrkandydata? Tu zaś widać jakie znaczenie ma ujawnianie kolejnych spraw które nie mogą być, z braku czasu, zweryfikowane.
Wygrywa taktyka wrzucania granatu do szamba.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...