Szukaj na tym blogu

30 marca 2021

Różne twarze pandemii Covid-19

Takim never ending story w pandemii koronawirusa jest funkcjonowanie służby zdrowia i żeby nie było podtekstów, dotyczy to nie tylko Polski.
Nie znam wzorcowego systemu służby zdrowia w skali całego świata.
Zacznę od tego, że w ostatnich latach, w sprawach ochrony zdrowia publicznego, świat nieźle przysnął. Przez lata nic godnego uwagi się nie działo.
Wydarzeniem powtarzalnym jest grypa sezonowa.
Problemem światowym jest walka z chorobami tropikalnymi, z AIDS i z chorobami cywilizacyjnymi,
Koronawirus wyskoczył nagle, bez uprzedzenia a świat nie był na niego przygotowany. Stąd panika i psychoza strachu podsycana przez media. Czy uzasadniona? Nie wiem. Przynajmniej mam wątpliwości.
Im dłużej interesuję się tym zagadnieniem tym bardziej nabieram przekonania, że ktoś nieźle bawi się naszym kosztem. Tylko że to nie jest zabawa. Naprawdę umierają ludzie. Wielu z tych którzy przeżywają chorobę długo nie może dojść do siebie. Rehabilitacja chorych dobrze wygląda w tv. Samo mówienie że jest niezbędna to stanowczo za mało.
Po ponad roku trwania pandemii okazuje się że pomoc medyczna potrzebna jest również zdrowym fizycznie, ale mającym problemy psychiczne. Dotyczy to nie tylko dorosłych, ale młodzieży i dzieci. Zdalne nauczanie, trwające miesiącami, generuje problemy wcześniej nie znane. Kontaktów „na żywo” z młodymi rówieśnikami nie zastąpi smartfon czy internet.
Samotność to w większości problem ludzi starych, którzy nie mają kontaktów z rodziną, sąsiadami, nie mówiąc o rówieśnikach. Teraz tą samotność pogłębia strach przed koronawirusem. Strach jest podsycany przez media. Psychoza udziela się. Rodziny dobrowolnie ograniczają kontakty wzajemne.
Jednocześnie jest duża dowolność w egzekwowaniu przepisów administracyjnych dotyczących zgromadzeń publicznych. Żeby daleko nie szukać, proszę zobaczyć ilu ludzi uczestniczyło na Powązkach w pogrzebie Jana Lityńskiego. Sanepid dał dyspensę?
Nie wszyscy mają świadomość że na pandemii świat się nie kończy. Ona tylko doskonale dezorganizuje nasze życie, nie tylko codzienne. To już trwa ponad rok i nikt nie wie kiedy i czym się zakończy. 
Nie można wszystkiego oceniać wyłącznie przez pryzmat tego co obserwujemy w Polsce.
Nie można też pandemii oceniać wyłącznie przez pryzmat ponoszonych wydatków z budżetu państwa.
Moim zdaniem rząd musi w walce z pandemią ignorować opozycję. Sama sobie winna skoro nie chce współpracować, a jedyne co robi to neguje wszystkie poczynania rządu i nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Rząd popełnia błędy, ale nie popełnia ich ten kto nic nie robi. Chociaż i takiego można oskarżyć o zaniechanie.
W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że po roku trwania pandemii jesteśmy w punkcie wyjścia. Różnica zasadnicza polega na tym, że w Polsce z powodu Covid-19 na cmentarzach przybyło ponad 52 tysiące grobów, a na świecie ponad 2,7 mln. To dużo czy mało?
To nie są jedyne koszty. Przebyta choroba pozostawia długotrwałe ślady. Konieczna jest specjalistyczna, wielokierunkowa rehabilitacja. To są kolejne koszty społeczne. Do tego dochodzą straty w gospodarce.
Co jest szczególnie przykre w obecnej sytuacji? Brak sensownych rozwiązań. Mamy do czynienia z odbijaniem się od ściany do ściany.
Najpierw dominował strach. Środki zaradcze to podejmowane decyzje administracyjne na zasadzie może pomoże. Po roku trwania pandemii dominuje pogląd, że panaceum na pandemię jest szczepionka.
O tym przekonamy się po miesiącach od szczepień na masową skalę. Dzisiaj pandemia ma się dobrze. Obserwujemy jej trzecia falę.
W skali światowej jest duży rozrzut reakcji na pandemię. Kraje będące producentami szczepionki oraz zdolne wyłożyć duże pieniądze na jej zakup szczepią w szybkim tempie swoje społeczeństwa. Pierwsze reakcje są pozytywne i rokują sukces. Tak postępują USA, Wlk. Brytania, Izrael.
Jest zrozumiałe że na pandemii robią interesy życia producenci środków dezynfekujących i odkażających, maseczek ochronnych, ubiorów specjalistycznych, sprzętu szpitalnego, producenci tlenu medycznego itp.
Dla „równowagi” dni klęski przeżywają całe branże np. lotnicza, hotelarska, gastronomiczna, kulturalna itd.
A co ze służbą zdrowia? Tu problemów nie ubywa, a wręcz przybywa.
Od czego zacząć? Problemem nr 1 są braki kadrowe. Można budować szpitale tymczasowe, ale nie ma skąd wziąć kolejnych lekarzy i personelu pomocniczego. System nie dysponuje rezerwami ludzkimi.
Poza tym lekarze i personel pomocniczy to też ludzie którzy mają rodziny, chorują i zdarza się że umierają z powodu zakażenia koronawirusem. Import personelu medycznego nie daje oczekiwanych efektów zwłaszcza, że w podobny sposób próbują ratować się inni.  
Dużo uwagi poświęca się profilaktyce w zwalczaniu koronawirusa. Mniej słyszymy na temat leczenia tych którzy mieli nieszczęście zachorować. Tu też daleko do euforii. Nie pojawił się jeszcze lek adresowany wyraźnie przeciwko Covid-19. Jest jednak informacja która niejednego zaskakuje.
We wczorajszym programie „Warto rozmawiać” https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,30032021,52686156 usłyszałem, że medycyna zna około 1,5 tysiąca leków /to nie pomyłka/ które mogą być stosowane w leczeniu Covid-19. Najczęściej wymieniany jest remdesivir i amantadyna.
Są to leki na inne schorzenia, ale stwierdzono ich skuteczność w leczeniu Covid-19. Trudność polega na tym, że te leki nie są dopuszczone oficjalnie do stosowania z powodu braku kierunkowych badań klinicznych. W tej grupie są też leki producentów zagranicznych nie dopuszczone do stosowania w Polsce. O tym decyduje Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji https://www.aotm.gov.pl/produkty-lecznicze/  
Duży bezwład w działaniu tej instytucji, wspartej autorytetami z zakresu medycyny, powoduje że przez ponad pół roku nie można było rozpocząć badań klinicznych amantadyny. Wspomniano o tym również w przywołanym wyżej programie.  
Pokłosiem pandemii w Polsce jest tzw. nadmiarowa śmiertelność w 2020 roku https://www.money.pl/gospodarka/indeks-excess-mortality-czyli-nadliczbowe-zgony-w-2020-polska-na-drugim-miejscu-w-ue-6599948393917408a.html . Według tego wskaźnika widać jak pandemia wpływa na śmiertelność. Z tej analizy wynika że w Polsce w 2020 roku zmarło o 82 tys. więcej niż wyniosła średnia liczba zgonów w latach 2016-2019. Powyższe wynika z danych zebranych w Rejestrze Stanu Cywilnego. Według statystyk covidowych zgony stanowiły 28,5 tys. z tych 82 tys.  
Nadliczbowe zgony, po angielsku nazywane "excess mortality”, pokazują ukryte ofiary epidemii.
Odnoszą się do liczby zgonów w czasie kryzysu, która wykracza poza poziom, jaki obserwowaliśmy w normalnych warunkach.
To bardziej kompleksowa miara całkowitego wpływu pandemii na śmiertelność niż tylko liczba zgonów z powodu COVID-19. Obejmuje bowiem również przypadki śmiertelne z powodu COVID-19, które nie zostały prawidłowo zdiagnozowane i zgłoszone, a także zgony z innych przyczyn, które można przypisać ogólnemu kryzysowi w systemie ochrony zdrowia.
Tymczasem możemy obserwować czym i kiedy zakończy się trzecia fala pandemii. 

p.s. Pisząc o służbie zdrowia nie mogę pominąć skuteczności szczepień przeciwko Covid-19.
Otóż w Polsce szczepienia zaczęto właśnie od personelu medycznego. Ten etap mamy za sobą.
Tylko co się zmieniło w relacji pacjent-lekarz? Tu nie chodzi o wiedzę płynącą z telewizora ale o braną prosto z życia.
I tu głębokie rozczarowanie. Ulubioną formą kontaktu z pacjentem pozostała teleporada.
Jak w tej sytuacji mamy ufać skuteczności szczepień?
Z tej łączki jest jeszcze jedna ciekawostka. Anglicy planują szczepienie seniorów 70+ trzecią dawką. Szczepienia mają ruszyć we wrześniu.  https://www.medonet.pl/porozmawiajmyoszczepionce,szczepionka-przeciw-covid-19--kto-otrzyma-trzecia-dawke-,artykul,38905901.html

21 marca 2021

Nadchodzi 11 rocznica klęski III RP

Brzmi to kiepsko, ale według mojej oceny oddaje istotę problemu.
Katastrofa lotnicza 10 kwietnia 2010 roku była zwieńczeniem konfliktu w elitach władzy III RP.
Ówczesny szef PO to człowiek z przerośniętym ponad wszelką miarę ego, a przy tym mściwy i pamiętliwy wobec swoich przeciwników i osobistych wrogów. Byli wśród nich bracia Kaczyńscy.
Jeśli chodzi o osobiste kwalifikacje, to raczej miernota jakich w świecie polityki nie brakuje. Przy tym wszystkim skrupulatny w realizacji poleceń przekazywanych przez jego mocodawców.

W 2010 roku miały się odbyć planowe wybory prezydenta RP. Urzędujący prezydent Lech Kaczyński wyraził wolę startu w walce o reelekcję. Po drugiej stronie poważnym kontrkandydatem miał być Donald Tusk, wówczas premier. Jednak w wyniku ustaleń wewnętrznych w PO, czy może nawet koalicji rządzącej, wystawiono innego kandydata, czyli Bronisława Komorowskiego, wówczas marszałka Sejmu.

Lech Kaczyński nie był murowanym zwycięzcą. Jego wygrana była ambicją brata-bliźniaka, Jarosława. Taki był punkt wyjścia kampanii prezydenckiej 2010.
Knucie wokół LK nastąpiło znacznie wcześniej, bo już w 2009 roku, podczas obchodów rocznicy
1 września 1939 roku na Westerplatte w których brał udział premier Federacji Rosyjskiej Putin.
Jest podejrzenie że na molo w Sopocie nastąpił dogowor między Tuskiem i Putinem.
Realizacja następowała w kolejnych miesiącach.

Warto też wspomnieć, że w tym czasie w Rosji trwał remont rządowego samolotu Tu-154M nr boczny 101. Samolot wracał do Polski pod koniec grudnia 2009 roku i z tym jest związana tajemnicza śmierć Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego w kancelarii prezesa Rady Ministrów.
Nawiasem mówiąc, tych tajemniczych śmierci kojarzonych z katastrofą smoleńską GaPol naliczył dotychczas 68.
Tu jest sporo informacji uzupełniających, w kategorii „o czym mówi ulica” https://www.glospasleka.pl/forum/katastrofa-smolenska-czy-to-przypadek-,fp,251.html

Tusk cały czas zachowywał się jak harcerzyk, a nie szef rządu blisko 40-milionowego państwa europejskiego. Odmówił prezydentowi RP wspólnego wyjazdu do Smoleńska na uroczystości w dniu 10 kwietnia 2010 roku. Za to pojechał indywidualnie, jako premier, aby wystąpić tam wspólnie z Putinem w dniu 7 kwietnia i uczcić pamięć nie tylko polskich oficerów tam pomordowanych, ale także Rosjan mordowanych w czasie czystek stalinowskich.
Tu wspomnienie o planach prezydenta LK na kolejne tygodnie wiosny 2010 roku. https://www.se.pl/wiadomosci/polska/smolensk-3-dni-do-katastrofy-donald-tusk-i-wladimir-putin-razem-w-katyniu-aa-M3zt-QHFb-bZvQ.html

Nastał wreszcie feralny 10 kwietnia 2010 roku.
Zadziwiający splot nieszczęść i pechowych wydarzeń które trudno zebrać w jednym miejscu po dzień dzisiejszy.
Przy wjeździe na lotnisko Warszawa Okęcie /część wojskowa/ nie działał monitoring przez co nie można ustalić kto z uczestników wylotu i kiedy przybył na miejsce. Mówiono że ostatni przyjechał LK z żoną. Są jednak głosy, że ostatnim był poseł PO Grzegorz Dolniak którego  o udziale w delegacji powiadomiono wczesnym rankiem 10 kwietnia 2010. Poleciał w zastępstwie Grzegorza Schetyny https://twitter.com/jnizinkiewicz/status/586611559876665344
Inne zmiany w składzie delegacji:
Jarosław Kaczyński był jedną z osób, które miały lecieć 10 kwietnia 2010 roku samolotem rządowym do Smoleńska wraz ze swoim bratem Lechem Kaczyńskim i innymi przedstawicielami polskiego rządu. Jednak z powodów osobistych musiał zostać w kraju /matka w szpitalu/.
Na zwolnione przez Jarosława Kaczyńskiego miejsce w samolocie Tu-154 M wszedł poseł PiS Zbigniew Wassermann. Wśród innych osób, które ostatecznie nie poleciały, znaleźli się m.in. Wojciech Jaruzelski (zrezygnował), poseł PiS Arkadiusz Mularczyk (zrezygnował), Adam Macedoński  https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Macedo%C5%84ski (z powodu stanu zdrowia), dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski (zrezygnował) oraz europoseł z ramienia PiS Paweł Kowal (zrezygnował). Z kolei obecny szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz wybrał się wówczas do Smoleńska pociągiem. https://www.glospasleka.pl/forum/katastrofa-smolenska-czy-to-przypadek-,fp,251.html

Kilka dni wcześniej mówiono /przed wyjazdem/, że wyjazd do Katynia miał być początkiem kampanii wyborczej prezydenta LK. Tymczasem w składzie delegacji nie było fotografa Macieja Chojnowskiego wykonującego zwykle zdjęcia pary prezydenckiej. Temu zawdzięczamy że nie ma oficjalnej dokumentacji fotograficznej z Okęcia?
Kto jeszcze miał szczęście nie wsiąść do samolotu?
Delegacja państwowa była liczna i początkowo miała lecieć dwoma samolotami. Niestety, samolot wiozący generalicję miał awarię i generałów wsadzono do samolotu razem z prezydentem LK. Rzadko się zdarza żeby samolot podstawiony do ważnego lotu nagle okazał się niesprawny. Jeszcze ciekawszy jest fakt, że przy tak ważnej okazji nie podstawiono samolotu zapasowego. Już to świadczy, że katastrofa ma drugie, trzecie i dalsze dno.
Ta opowieść jest wewnętrznie niespójna, bo media informowały, że prawdopodobnie w noc poprzedzającą w Tu-154M nr  boczny 101 przemontowywano część  środkową samolotu i wstawiano dodatkowe 9 foteli dla VIP-ów, czyli generałów którzy zginęli. Prawdy trudno dojść, bo dokumentacja techniczna samolotu /w niej powinny być odnotowane zmiany w konstrukcji samolotu; sprawdzenie wyważenia i tzw. oblot samolotu/ znalazła się wśród szczątków na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj i jest w rękach Rosjan.

Generałowie którzy zginęli byli oficerami wysokiego szczebla w strukturach NATO.
Mówiono, że gen. Gągor miał zająć wysokie stanowisko sztabowe w Kwaterze Głównej NATO.
Dziwne, że dowództwo NATO nie zrobiło nic w sprawie ustalenia okoliczności katastrofy. To stawia pod znakiem zapytania realne wsparcie Polski, w razie zagrożenia militarnego, na podstawie art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego, zwanego też Traktatem Waszyngtońskim.  

W trakcie prac komisji Macierewicza media informowały, że USA przekazały Polsce zdjęcie satelitarne z lotniska Smoleńsk Siewiernyj z czasu kiedy doszło do katastrofy. Znowu zagadka, kto odebrał zdjęcie i dlaczego utajnił ten fakt? O zdjęciu zaczęto mówić kilka lat po katastrofie.

Doszło do katastrofy. Jak to możliwe że w Europie /Smoleńsk leży w Europie/ przez kilkanaście dni nie można było ustalić dokładnej godziny katastrofy? To nie daleka, bezludna Syberia. Dlaczego na lotnisku nie było straży pożarnej? Dlaczego na lotnisku nie czekał na gości transport? Dlaczego gości miał witać tylko mer Smoleńska? /innych oficjeli nie było/, a była to delegacja państwowa z prezydentem Polski na czele.
Lista pytań dlaczego jest bardzo długa i po 11 latach bez odpowiedzi.

Prawdziwą twarz Putina widać dopiero podczas „akcji ratowniczej”
Samolot podchodził do lądowania z prędkością rzędu 250 km/godz, z wysokości około 200-300 metrów, spadł na błotnisty teren, nie zostawił żadnego krateru, rozpadł się na kilkadziesiąt tysięcy fragmentów /około 60  tysięcy/ na głównej powierzchni 45x160m /szczątki znajdowano na znacznie większym obszarze/.
Na zdjęciach z miejsca katastrofy nigdy nie widziałem kabiny pilotów i co znacznie ciekawsze, ani jednego fotela lotniczego z przedziału pasażerskiego!

Historia katastrof lotniczych nie zna przypadku żeby wśród dowodów śledztwa unieważniono zeznania członków zespołu kontroli lotów lotniska.
Ale to tylko mały pikuś. Pilnujący miejsca katastrofy żołnierze zajęli się okradaniem zwłok!
Zamiast szczegółowo dokumentować miejsce katastrofy, Rosjanie sprowadzili ciężki sprzęt i szczątki samolotu potraktowano jako złom metalowy składowany na bezładną kupę. Fragmenty samolotu były rozkradane przez osoby postronne, jako pamiątki. Zabezpieczono około 30% szczątków, resztę rozkradziono lub pozostawiono w ziemi, teren splantowano spychaczami i przykryto w części betonowymi płytami drogowymi /rzekomo dla ułatwienia poruszania się ciężkiego sprzętu drogowego/. Szczegółowy opis jest tu https://niezalezna.pl/data/internet_RAPORT.pdf
Z premedytacją profanowano zwłoki. To było przyczyną późniejszych przypadków wielokrotnego komisyjnego otwierania grobów i trumien ofiar.

Co można powiedzieć o samym śledztwie? Od strony formalnej jedno śledztwo przeprowadził rosyjski MAK. Raport znany jest jako raport Anodiny, prywatnie żony b. premiera FR J. Primakowa.
Raport końcowy nie zawierał nic szczególnego, ale to nie powinno dziwić. W ocenie katastrof lotniczych w około 70% przypadków MAK obciąża winą pilotów. Tak było i teraz. Ustalenia MAK jako swoje powieliła komisja Jerzego Millera który na stanowisku przewodniczącego komisji zastąpił Edmunda Klicha.
Komisja poszła na łatwiznę. To jest też jedna z ciekawostek dotyczących śledztwa.
Dalej było jeszcze ciekawiej, bo kolejne komisje zajmowały się weryfikowaniem ustaleń raportów poprzednich komisji. Była więc komisja Laska i sejmowe komisje którym przewodniczył Antoni Macierewicz.
Zaczęło się od Zespołu Parlamentarnego https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_Parlamentarny_ds._Zbadania_Przyczyn_Katastrofy_Tu-154M_z_10_kwietnia_2010_roku powołanego w lipcu 2010 roku.
Aktualnie śledztwo firmuje http://podkomisjasmolensk.mon.gov.pl/pl/index.html
Pod koniec 2019 roku prokuratura zabezpieczyła bliźniaczy egzemplarz Tu-154M nr boczny 102 jako materiał dowodowy w śledztwie https://www.polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2408199,Prokuratura-przejmuje-TU154M-nr-102-Samolot-staje-sie-dowodem-w-sledztwie
Wcześniej, przez lata, samolot nie miał gospodarza, chociaż ma ciągle właściciela, czyli AMW.

Uczciwie mówiąc śledztwo utknęło w lesie. Na skutek błędów strony polskiej nie ma dzisiaj szans na realny postęp.
Hipoteza najbliższa prawdy mówi o eksplozji /jednej lub kilku/ które doprowadziły do niesterowności  przy podejściu do lądowania, a w efekcie do jego całkowitego zniszczenia i śmierci pasażerów oraz załogi.
Hipotezy nie można zweryfikować jako materiału dowodowego dla sądu mimo, że zrobiono wiele badań porównawczych z wykorzystaniem bliźniaczego samolotu Tu-154M nr boczny 102.

Czy dotychczasowe śledztwo można jakoś podsumować? I tak i nie.
Szczątki wraku pozostają na terenie Rosji która nie chce zwrócić ich Polsce. To czysta złośliwość
z ich strony. Wrak ma dla Polski raczej wartość sentymentalną, bo dowodowej dla sądu już nie.
Został wielokrotnie niszczony, a jedną z form było dokładne umycie. Wszystko to w ramach zacierania śladów.

Problem jest z ustaleniem odpowiedzialności personalnej. Jeśli wina była po stronie załogi, to nikt nie żyje i nie może dowieść swej niewinności. Winni po stronie rosyjskiej są dla nas nieosiągalni.
Nie wiadomo jak dzisiaj podejść do winnych po stronie polskiej. Janicki jako szef BOR został awansowany. Arabski został ambasadorem w Madrycie, Parulski został awansowany.
Dziwi mnie postawa Edmunda Klicha. Na co on liczy? Na naszą krótką pamięć? 10 kwietnia 2010 roku nie wiedział że Tu-154M nr boczny 101 był samolotem wojskowym, z załogą wojskową, a lot miał status HEAD? Po co więc pchał się do tego Smoleńska?

15 marca 2021

Hołownia, czyli kto?

Jak zaklasyfikować ten przypadek? Dla mnie to jemioła polityczna. Mam i inne określenia.
Patrząc na to co robi, to człowiek który żeruje na najniższych instynktach społecznych.
Powiem krótko, to łajza. Jak inaczej określić człowieka który był celebrytą telewizyjnym i przez niewidzialną rękę został wypchnięty do polityki. Tylko do Żeleńskiego mu daleko. Skoro mu się nie udało powinien wrócić do poprzedniego zajęcia. Z czegoś trzeba żyć. Niekoniecznie z zasiłku, czy pozostaniu na utrzymaniu zony.
Tymczasem znalazł sobie nowy sposób na życie. Poszedł na rympał. Bez pieniędzy, bez zaplecza, próbuje się wepchnąć do wielkiej polityki, na razie krajowej. Tylko że charyzmy potrzebnej trybunowi ludowemu nie widzę w nim za grosz /nie chcę silić się na metafory/.
Jego mocodawcy są jednak skuteczni w działaniu. Wyłuskują w parlamencie najbardziej sfrustrowanych, czy nad wyraz ambitnych i tworzą podwaliny pod nową siłę polityczną.
Hołownia nie jest jeszcze parlamentarzystą. Póki co jest politycznym nikim. Mimo tego na plecach posłanek i jednego senatora dostał się do sejmu i tam odprawia swoje jasełka.
W mojej ocenie obecność Hołowni na terenie Sejmu czy Senatu jest dopuszczalna na posiedzeniach plenarnych lub poszczególnych komisji. Wszelkie próby uprawiania kampanii politycznej na terenie parlamentu powinny być natychmiast przerywane przez straż marszałkowską.
Statystyki poparcia traktuję z przymrużeniem oka. Nadejdzie czas wyborów i będzie musiał znaleźć grono swoich współwyznawców. Czyim kosztem? Na pewno nie będą to niezdecydowani którym wybory wiszą od zawsze.
Ciekawi mnie jak długo będzie tolerowany przez rządzących, bo póki co będzie zajmował się podbieraniem ludzi z lewej strony sceny politycznej. Mogą mu się trafić rodzynki w centrum i bardziej na prawo. Karierowicze byli, są i będą, ale ci dobrze wyczuwają na jakiego konia postawić.
Na dzisiaj Hołownia ze swoim stylem bycia wzbudza we mnie nie tyle ciekawość co raczej obrzydzenie. Jak inaczej odbierać człowieka który chce zaistnieć w polityce, a w ramach prowadzonej kampanii politycznej zachowuje się jak … właśnie kto? 

Czy takiemu komuś można powierzyć wpływ na realną politykę państwa liczącego blisko 40 milionów mieszkańców, państwa usytuowanego geopolitycznie w ważnym miejscu współczesnego świata?  

09 marca 2021

W tej układance nie wszystko jest proste, jasne i oczywiste.

Po pierwsze pandemia nie spowodowała że świat stanął w miejscu. Konieczne były i są działania doraźne dla opanowania sytuacji tzn. jej niekontrolowanego rozwoju.
W walce z pandemią nie ma jednolitych metod działania nie tylko w Europie, ale i na świecie.
Wynika to z różnych przesłanek.
Są kraje które rozwój pandemii próbowały puścić na żywioł. Motywem było wytworzenie tzw. odporności stadnej. Od siebie dodam, że być może chodziło o ograniczenie kosztów walki ze skutkami pandemii która prędzej, czy później, powinna wygasnąć samoistnie.
Ten model nie sprawdza się w praktyce. Przykładem chociażby Szwecja.
Inną metodą jest wprowadzanie lockdownów dla całych państw; później zmodyfikowano to do regionów.
Ta metoda ma szanse na dłuższe praktykowanie ponieważ pandemia nie wygasa.
W pierwszym okresie nie było wiadomo jak skutecznie leczyć chorych na koronawirusa. Był to okres wielkiej improwizacji. Ten stan, z niewielkimi modyfikacjami trwa.
Skutecznego leku na Covid-19 nie ma po dzień dzisiejszy. Taka jest przynajmniej wersja oficjalna.
W przyspieszonym tempie przystąpiono do profilaktyki. Do dzisiaj nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy droga na skróty jest słuszna? https://www.cefarm24.pl/czytelnia/odpornosc/rodzaje-szczepionek-przeciw-covid-19-jak-dziala-szczepionka-mrna-i-wektorowa
Prawda jest taka, że innego wyjścia nie ma.
Dopuszczono do stosowania szczepionki bez wymaganego pełnego cyklu badań klinicznych.
Jest to o tyle wymagające podkreślenia, że szczepionka /mRNA/ nie została wcześniej dopuszczona do stosowania chociaż prace nad nią trwają od blisko 20 lat. To z kolei wywołuje wątpliwości różnej natury, nie tylko etycznej.
Wątpliwość podstawowa dotyczy możliwych skutków ubocznych, zarówno krótkoterminowych jak i długoterminowych. Nie chodzi tu bynajmniej o szeptaną propagandę czy zwalczanie się producentów szczepionek.
Czym przykładowo wytłumaczyć, że francuscy lekarze niechętnie się szczepią przeciwko Covid-19?
Jest tu jakaś logika? https://www.medonet.pl/porozmawiajmyoszczepionce,astrazeneca---we-francji-pojawily-sie-skutki-uboczne-u-150-osob-personelu-medycznego,artykul,39087267.html
https://niepoprawni.pl/blog/zygmunt-zielinski/szczepionka-przeciw-covid-jakim-kosztem
Oponentów jest więcej https://www.rmf24.pl/raporty/raport-program-szczepien-przeciw-covid/swiat/news-austria-wstrzymala-szczepienia-przeciw-covid-19-z-uzyciem-pr,nId,5092256
Jednocześnie przybywa producentów szczepionek przeciwko Covid-19 i prawdopodobnie EMA będzie sukcesywnie dopuszczała je do stosowania.
Czy wśród producentów szczepionek znajdzie się Polska? Wiele na to wskazuje. Może to być konfekcjonowanie szczepionki już produkowanej, a może być to szczepionka własna, opracowana w Polsce.

Z leczeniem chorych na Covid-19 jest inny problem. Leku jako takiego nie ma. W sytuacjach bez wyjścia stosowane są respiratory, ale efekty są raczej mierne. Dużo zależy od doświadczenia operatora respiratora. Po prostu respirator nieumiejętnie użyty przyspiesza zgon chorego.
W lżejszym przebiegu choroby stosowane są leki zasadniczo przeznaczone do leczenia innych schorzeń, ale jak to się pięknie mówi tonący brzytwy się chwyta.
Jest jeszcze inny aspekt zagadnienia.
W pierwszym okresie trwania pandemii umierali szczególnie ludzie starsi, schorowani. Covid-19 był dla nich przysłowiowym gwoździem do trumny. Do statystyk wprowadzono eufemistyczne określenie chory miał choroby związane. Znowu od siebie dodam, że szpitale nadużywały tego określenia, bo za takiego pacjenta otrzymywały z NFZ wyższe świadczenie. To efekt przyjętych przepisów o zwalczaniu pandemii.
Z czasem statystyki uległy zmianie i wśród zmarłych pojawiają się coraz młodsi, bez owych chorób związanych.

Ciekawie wygląda profilaktyka w skali makro.
Jest to nieustający eksperyment na zasadzie może pomoże.
Najpierw było mycie i dezynfekowanie rąk, stosowanie rękawic ochronnych, dowolnych maseczek ochronnych na usta i nos, zachowanie dystansu /1,5-2,5 m/ między dowolnymi osobami przebywającymi w przestrzeni publicznej.
Do optymistycznych należała informacja, że koronawirus nie zagraża dzieciom /chyba do 14 roku życia/. Dzieci mogą być co najwyżej roznosicielami wirusa.
Szybko nastąpiła korekta informacji.
Małe dzieci też mogą chorować i co gorsze, mogą umierać na Covid-19.
Kolejną złą informacją była ta że wirus mutuje. Dzisiaj zidentyfikowano co najmniej 7 mutacji, jedna gorsza od drugiej.
To wymaga zmian w profilaktyce. Maseczki na twarz już nie mogą być byle jakie. Praktycznie powinny odpowiadać standardowi maseczki chirurgicznej standardu FFP2.
Tylko dlaczego zakaża się personel medyczny na oddziałach zakaźnych, mimo stosowania specjalnych ubiorów ochronnych? 
To niech rozstrzygają eksperci.
Faktem pozostaje że na tych „aktualizacjach” trzepią kasę „zaradni” ludzie.

Rząd poprzez polecenia administracyjne nakazuje zachowania mające ograniczyć rozprzestrzenianie się pandemii.
Wydanie polecenia to jedno, a jego egzekwowanie, to drugie.
Do najistotniejszych ograniczeń zaliczam zakaz zgromadzeń, czyli przebywania w przestrzeni publicznej większych grup niż 5 osób. Naruszenie zakazu skutkuje nałożeniem mandatu przez policję, albo sanepid.
Znowu, w Polsce to raczej teoria.
Owszem, policja chwali się nałożeniem sporej ilości mandatów, ale jednocześnie ta sama policja i sanepid nie kwapią się by karać uczestników demonstracji ulicznych trwających w różnych miastach od jesieni 2020 roku po dzień dzisiejszy.
Przy okazji, ciekawa sprawa, nikt dotychczas nie wykazał, że te demonstracje w sposób widoczny wpływają na wzrost zarażeń i zgonów na Covid-19.
Wobec tego co jest grane?
Do pełnego obrazu sytuacji trzeba dodać, że ukarani mandatami odwołują się do sądów powszechnych i sądy przyznają im rację.

Po ponad roku trwania pandemii pora zastanowić się nad jej skutkami dla gospodarki i wpływu na przyszłość funkcjonowania społeczeństw. Tu nie chodzi tylko o Polskę.

Ale, o tym przy innej okazji.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...