Szukaj na tym blogu

13 listopada 2022

Nadchodzą wybory i to nie jedne.

Prawdopodobnie zostanie przesunięty termin wyborów samorządowych. Powodem są względy organizacyjne po stronie PKW. Decyzja w rękach prezydenta RP.
Uwagę komentatorów zaczyna skupiać przewidywany przebieg kampanii wyborczych, a one faktycznie są już w toku. Wielu twierdzi że kolejna kampania wyborcza zaczyna się po oficjalnym ogłoszeniu wyników poprzednich wyborów.
Czyja argumentacja pozwoli na wygranie tych wyborów?
Dla mnie ważniejsza jest odpowiedź na pytanie jaka będzie polityka ekipy która wygra wybory?
Polityka zarówno wewnętrzna jak i zagraniczna.
W ugruntowanych demokracjach ta polityka jest w miarę stabilna i przewidywalna, niezależnie od formacji rządzącej. Jak to wygląda u nas widać, słychać i czuć.
Pytanie uważam za istotne bo nawarstwiają się problemy które na pewno same się nie rozwiążą a będą miały kluczowe znaczenie dla społeczeństwa.
Tematem  wyjściowym na dzisiaj jest wojna na Ukrainie i jej skutki również dla Polski.
Podstawową niewiadomą jest odpowiedź na pytanie jak długo potrwa wojna?
Dzisiaj przeważa opinia że mogą to być nawet 2-3 lata bo to wojna na wyniszczenie.
Osobiście nie wykluczam niespodzianek.
Odpowiedź dodatkowo komplikuje nadchodząca zima. Jaka ona będzie?
Skala zniszczeń infrastruktury na Ukrainie jest tak duża że należy oczekiwać ponownej fali uciekinierów z Ukrainy. Jako pewnik można przyjąć, że znaczna ich część pozostanie w Polsce.
Jak na to zareagują Polacy?
Ktoś tym steruje.
Na dzisiaj po stronie konkretów jest systematyczna i trwająca dewastacja infrastruktury Ukrainy.
Szacuje się ją na ponad 40% i końca zniszczeń nie widać bo wojna trwa.
W tym szaleństwie, po stronie Rosji, jest metoda na wypracowanie korzystnej pozycji negocjacyjnej do przyszłych rozmów z Ukrainą.
Są przesłanki że toczą się rozmowy zakulisowe. Robią to USA.
Tu widać perfidię świata zachodniego który z jednej strony dąży do maksymalnego osłabienia gospodarczego Rosji, a z drugiej strony nie pozwala Ukrainie na osiągnięcie spektakularnych sukcesów. Takie sukcesy zmusiłyby Rosję, w ocenie analityków zachodnich, do eskalacji działań wojennych na Ukrainie, a tego wszyscy się boją.
Uczciwie mówię, że nie rozumiem tej argumentacji, Rosja jest nieprzewidywalna.
A może rozumiem aż za dobrze?
Po buńczucznych zapowiedziach Rosja dała do zrozumienia, że nie skorzysta z broni atomowej. Przyczyniły się do tego prawdopodobnie Chiny których przywódca wypowiedział się niedawno, że nie życzy sobie takiej wojny w Europie. Ważniejsze są względy gospodarcze.
Pozostaje więc wojna konwencjonalna w której Rosji o sukcesy coraz trudniej.
Wiele wskazuje na to, że Rosja szuka „sponsora” który zaaranżuje rozmowy z Ukrainą. Tylko czego takie rozmowy miałyby dotyczyć? Ochotników, czy użytecznych idiotów, do pośrednictwa nie brakuje. Ostatnio wychylił się Macron, według którego Ukraina nie powinna się zbytnio stawiać, bo popiera ją poniżej 50% państw. Wobec tego nie powinna się ociągać i zasiąść do stołu negocjacyjnego.
Macron nie jest pierwszym i na pewno nie ostatnim który zerwał kontakt z rzeczywistością.
Rosja ciągle blefuje, a rzeczywistość jest dla niej coraz bardziej brutalna.  
Po drugiej stronie, czyli państw sprzyjających Ukrainie pojawiło się pytanie kto na tej wojnie więcej traci? Pytanie jest jak najbardziej na miejscu i na czasie.
Rosja do tej wojny przygotowała się, na swój sposób, dobrze. Przygotowania trwały dość długo i były wielokierunkowe, a jednak nie wszystko idzie po myśli Kremla. Żaden cel nie został osiągnięty.
Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie co dalej?
Pamiętajmy też o negatywnym wpływie na światową gospodarkę, trwającej blisko dwa lata, pandemii covid-19. Zresztą, pandemia nie skończyła się, ona tylko przyczaiła się.
Wojna która po kilku dniach miała zakończyć się defiladą zwycięskich wojsk rosyjskich w Kijowie trwa nadal. Gdyby nie pomoc USA, Wlk. Brytanii i Polski, mówilibyśmy o niej od dawna w czasie przeszłym.
To największe zaskoczenie dla moskiewskich strategów.
Inni też pomagają, ale ich pomoc pozostawia wiele do życzenia. Często jest to pozoracja pomocy,
a faktycznie gra na zwłokę. Dobre wyniki osiąga w tej konkurencji KE.
Przyznana pomoc finansowa nie jest równoznaczna z przelaniem deklarowanej kwoty na konto Ukrainy.
Szczególnie ciekawie wygląda to w przypadku deklarowanej przez KE pomocy finansowej w 2023 roku. Obiecano 18 mld euro których fizycznie KE nie ma. https://www.ukrinform.pl/rubric-economy/3611230-ue-planuje-przekazac-ukrainie-pierwsze-trzy-z-18-mld-euro-pomocy-juz-na-poczatku-stycznia.html
https://www.tvp.info/64422415/pomoc-dla-ukrainy-niemcy-blokuja-pomoc-z-unii-europejskiej
KE zamierza zaciągnąć pożyczkę którą mają żyrować wszystkie państwa UE. Niemcy kombinują jak wyłączyć się z tej pomocy. 
Mamy więc narastającą inflację i światowy kryzys energetyczny spowodowany bezkrytycznym zaufaniem do regularnych dostaw gazu rosyjskiego.
Politycy europejscy zapomnieli o zasadzie ograniczonego zaufania.
Sankcje są mało skuteczne, a ponadto obróciły się też przeciwko tym którzy je nałożyli na Rosję.
Zakaz importu ropy, gazu i węgla kamiennego z Rosji do UE spowodował kryzys energetyczny, a w Rosji mimo ograniczenia eksportu, spowodował olbrzymi wzrost dochodów Gazpromu i innych spółek branży energetycznej. Warto zwrócić uwagę że kraje OPEC nie są zainteresowane zwiększeniem wydobycia i eksportu ropy i gazu, o co zabiegają USA.
Żeby nie popadać w euforię. Wojna na Ukrainie trwa już dziewiąty miesiąc, Ukraina ciągle walczy bo otrzymuje pomoc w sprzęcie głównie z USA i Wlk. Brytanii. Nie można pominąć pomocy z Polski.
Mało wiemy o innych formach pomocy.
Ale … przemysł zbrojeniowy pracuje ciągle według etatu pokojowego, czyli na pół gwizdka.
Kolejne dostawy na Ukrainę będą szły z produkcji bieżącej a nie z zapasów magazynowych.
Co ważniejsze dostawy dojdą do skutku w 2023 roku.
Wojna poczeka?
Wracam do spraw polskich.
Przy pierwszej fali uciekinierów, na początku agresji Rosji na Ukrainę, była nadzieja, że Polska uzyska wsparcie finansowe KE. Koszty pobytu krótko i długoterminowego Ukraińców w Polsce /to już 9 miesiąc/  liczone są w miliardach złotych. Tymczasem KE dotychczas przyznała Polsce pomoc w wysokości blisko 700 mln zł i obiecuje kolejne 200 mln zł. https://www.gov.pl/web/mswia/prawie-700-mln-zl-z-ue-na-wsparcie-dla-uchodzcow-z-ukrainy
To i tak postęp bo początkowo KE proponowała Polsce przeksięgowanie pieniędzy wcześniej przyznanych w planach wieloletnich na inne cele. Krótko mówiąc, na KE zawiedliśmy się po raz kolejny.
Gdy zaczęła się wojna, w lutym 2022, nie można było negocjować z KE warunków przyjęcia uciekinierów z Ukrainy, gdy setki tysięcy czekały na przejściach granicznych. W dodatku była to zima w pełni.
Dzisiaj wielu Polaków zastanawia się czy jedynym wynagrodzeniem będzie wdzięczność Ukraińców i dobra prasa dla Polski w obcych mediach?
Wokół Ukrainy problemów jest więcej. Dostawy uzbrojenia są kluczowe, ale potrzebna jest pomoc finansowa. Z tym jest jednak poważny problem. Przyznanie wsparcia finansowego, a przekazanie Ukrainie obiecanych kwot to dwie różne sprawy. Niechlubną rolę w blokowaniu pomocy finansowej odgrywają Niemcy. Oficjalnie obawiają się że Ukraina nie będzie w stanie spłacić w przyszłości zaciągniętych kredytów.
Dopełnieniem złej woli KE wobec Polski jest dalsze blokowanie wypłat z KPO. Duże nadzieje wiążemy z negocjacjami następcy Szymańskiego.
Mniejszą wagę przywiązuję do wypowiedzi prezesa PiS, że Polska skończyła z polityką ustępstw wobec nie kończących się żądań KE. 
UE jest podobno wspólnotą państw europejskich. To dziwna wspólnota. Obowiązuje w niej prawo dżungli.
Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Wobec tego polecam https://wpolityce.pl/gospodarka/617998-niemcy-i-francja-podniosa-konkurencyjnosc-swych-gospodarek
W uzupełnieniu „wyjaśnienie” opozycji https://konkret24.tvn24.pl/najnowsze/niemcy-dostaja-miliardy-a-polska-ochlapy-czego-kaczynski-nie-mowi-6172585
To jest typowe rżnięcie głupa przez opozycję. Doskonale wiedzą „gdzie jest haczyk?”.
To właśnie odmowa udzielenia pomocy publicznej spowodowała upadek polskiego przemysłu stoczniowego aby mógł bez przeszkód rozwijać się niemiecki m.in. w Rostocku.
Widać jak na dłoni, że nie wystarczy mieć kasę na wsparcie zagrożonych upadłością zakładów.
Trzeba jeszcze mieć przychylnego komisarza w KE, który zrozumie powagę sytuacji.
Tu nie ma żelaznych kryteriów. Liczy się tylko widzimisię komisarza, albo wytyczne szefowej KE, co na jedno wychodzi. Zawsze stoi za tym Berlin i jego interesy.
Tak w praktyce wygląda równouprawnienie w UE.
Jak dotychczas nie potrafimy skutecznie bronić się przed taką interpretacją wspólnoty państw UE.
Można spytać czy jest to problem tylko Polski czy również pozostałych państw unijnych? Czy wszyscy zgadzają się na żyrowanie dobrobytu Niemiec, często kosztem własnego społeczeństwa?
Na takie pytania chciałbym usłyszeć odpowiedź nie tylko prezesa PiS.
Tych pytań jest znacznie więcej. Poczesne miejsce powinno zająć pytanie co jest naprawdę ważne dla Polski i Polaków? Wiąże się to ze stanowiskiem opozycji wobec postępowania rządu MM w warunkach trwającej wojny na Ukrainie i wychodzenia z kryzysu pocovidowego.
Sama krytyka dla krytyki to zdecydowanie za mało. Dziecinadą jest też totalne dyskredytowanie polityki wewnętrznej i zagranicznej rządu MM.
Przeciwwagą, po stronie opozycji, jest brak programu dla Polski. Nie można traktować poważnie, jako programu, odsunięcia PiS od władzy. Opozycja apeluje żeby ją wybrać, a oni wtedy pokażą co potrafią. Może warto odświeżyć sobie pamięć i przypomnieć „osiągnięcia” opozycji sprzed 2015 roku?
To tylko 7 lat wstecz.
Warto podjąć poważną dyskusję o celowości działań podejmowanych przez obecnie rządzących.
Nie chodzi mi bynajmniej o dzielenie włosa na czworo. Chodzi o strategię.
Świat przyspieszył i to zdecydowanie. Jeśli chcemy nadążyć, musimy podejmować poważne wyzwania. Takim jest wykorzystanie położenia geograficznego Polski, które jednocześnie jest położeniem geopolitycznym w Europie.
Planowane i realizowane inwestycje napotykają i napotykać będą na opór zarówno ze strony opozycji, jak i państw ościennych, zwłaszcza Niemiec oraz Brukseli. Opór Brukseli będzie inspirowany z Berlina.
Do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Niewielu spośród Polaków zdaje sobie sprawę że w infrastrukturze komunikacyjnej ciągle likwidujemy pozostałości po zaborach. Dlatego takie znaczenie ma budowa połączeń kolejowych i drogowych w układzie północ-południe. To leży nie tylko w interesie Polski.
Budowa CPK dla jednych to gigantomania. To ludzie o małej wyobraźni i wielkich kompleksach.
To są kosztowne przedsięwzięcia i bardziej trzeba się zastanawiać czy na to wszystko znajdziemy zabezpieczenie finansowe. W II RP budowa Gdyni i COP też była wyzwaniem.
Nie mam przekonania do inwestycji w energetykę jądrową, ale to temat na oddzielne opowiadanie. Ponosimy konsekwencje zaniechań z co najmniej 40 minionych lat. Jednocześnie nie stać nas na własne zdanie. Możliwe jest że go nie mamy.
Wielką niewiadomą jest zachowanie się Ukrainy po zakończeniu działań wojennych. Co zostanie z naszych dobrych obecnie relacji wzajemnych? Czy sympatie Ukrainy pójdą za pieniędzmi na odbudowę zniszczeń wojennych?

11 komentarzy:

  1. Żeby nie być gołosłownym. Zamiast zajmować się biciem piany i wzajemnym wytykaniem sobie kto jest więcej winien, nie ważne czego? Chciałbym żeby debata wyborcza i nie tylko, dotyczyła celowości wykorzystania środków z KPO. To tylko jeden z wielu programów unijnych
    https://ec.europa.eu/info/overview-funding-programmes_pl
    Jestem przeciwny uszczęśliwianiu na siłę.
    Pieniądze udostępniane przez KE muszą być wydatkowane na cele wskazane przez KE. Taki jest wymóg KE.
    Nie można zapominać, że KE nie finansuje wskazanych zadań w 100% a jedynie ich część. Resztę trzeba sfinansować ze środków własnych. Prosta logika wskazuje, że w ten sposób muszą być realizowane cele którymi zainteresowana jest KE, a właściwie państwa mające w niej głos decydujący.
    W sytuacji kiedy tych środków nie mamy w nadmiarze, powinniśmy wydatkować je z głową.
    Nie wolno zapominać że część tych środków to kredyty które trzeba spłacić nawet jeśli to kredyty preferencyjne.
    Zwracam uwagę na coś jeszcze. Rozliczenie funduszy unijnych jest rozłożone w czasie. Ten czas to minimum 7 lat, a w przypadku KPO ponad 20 lat. Chcę przez to powiedzieć że zobowiązania podejmowane przez obecną ekipę rządzącą będą realizowane przez kolejne ekipy których zapatrywań politycznych nie jesteśmy w stanie dzisiaj przewidzieć. Żeby rozwiać wątpliwości do reszty dodam, że nie ma możliwości wycofania się z zobowiązań podjętych przez poprzedników.
    Na tym polega między innymi ciągłość państwa.
    Następca Szymańskiego próbuje postawić w Brukseli sprawy KPO na nogach. Czy mu się to uda? Zobaczymy. https://www.wnp.pl/finanse/polska-nie-zawiozla-do-brukseli-zadnych-ustepstw-w-sprawie-kpo,644882.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy okazji, chciałbym usłyszeć na jakiej podstawie prawnej opierają się publiczne wystąpienia Hołowni w kuluarach Sejmu RP? Wszedł tylnymi drzwiami? Hołownia nie jest jeszcze parlamentarzystą!
    Występuje na zaproszenie „odszczepieńców”?

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż zagladałam na Twój temat,ale miałam kiepską głowę .Na dodatek wszystko zostało zdominowane ,przez"rakietki błąkające"się po Polskiej stronie,czyli Natowska przestrzeń..Świat zamarł,a chłopcy dalej bawią się otwierając zawleczkę z granatem...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma takiego obowiązku.
      Jak zagmatwana jest sprawa widać z tego wpisu i komentarzy. http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/nie-lubie-biezaczki-ale-sa-wyjatki
      Ja od paniki czy histerii jestem daleki.

      Usuń
  4. Wiem nie ma takiego obowiązku.Ale zaglądam tutaj jak na coś przyjaznego i wyważonego w opiniach . Malarzy ,którzy zostali pacykarzami obrazów politycznych nie brakuje w przestrzeni neta.. Sam wiesz i widzisz czytając doniesienia..Czasami rzeczywiście trzeba to traktować jako zwyczajny donos...

    Rzeczywiście sprawa jest zagmatwana z tymi rakietami...Kusiło mnie nawet zapytać w pewnym momencie pana Stanisława -skoro tak :to czy dowieziono ich na taczkach dla prowokacji?...

    Oczywiście Bibuła i całe kilometry artykułów w poczytnej prasie i portalach aż pęcznieją od radosnych i katastroficznych dzwięków o dwóch takich rakietach co "se"spadły o wypadku przy pracy --wojną zwanym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teatr tej wojny jest okropny w swoim błazeńskim wymiarze...A scena może łatwo zamienić się w III wojnę,gdzie nie będzie już miejsca dla ludzi...Jak to możliwe,że ludzkość na całym świecie daje się strzyc pokornie całym stadem ,co w konsekwencji może się skończyć wybiciem stada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja przewrotnie zapytam się na co ta ludzkość ma realny wpływ?
      Ludzkość w swej masie działa spontanicznie, a ci którzy kreują rzeczywistość robią to metodycznie, naukowo. I nie robi tego żaden tłum ale starannie wyselekcjonowana grupa fachowców.
      Do tego nie znanych z imienia i nazwiska szerszej publiczności.
      Do tego ci ludzie doskonale znają się między sobą nie od dzisiaj.
      Nie ja wymyśliłem „reset”.
      Zarządzanie na poziomie świata przebiega inaczej niż na poziomie straganu z warzywami. Na straganie można ciągle radzić sobie z kartką i ołówkiem w ręku. Jako uzupełnienie kalkulator.
      Na poziomie światowym ciągle trwa walka o prymat i jest to równowaga chwiejna.
      Do wyceny aktywów potrzebne są coraz wymyślniejsze komputery które o pieniądzu nic nie wiedzą.
      Tam są tylko ciągi cyfr. Czym to grozi pokazała afera https://businessinsider.com.pl/gielda/przyczyny-upadku-banku-lehman-brothers/p11peh7
      Człowiek który przy tym majstruje ma w głębokim poważaniu pojedynczego człowieka czy jakąś społeczność. Gdyby nie kontrola innych ludzi nikt by nie zauważył, że ten pierwszy świadomie, czy przypadkowo, przesunął przecinek o kilka miejsc.
      Teraz ktoś zauważył że w światowej księgowości istnieje od dawna taki bałagan że może go uratować tylko reset. Dla tego ktosia nie ma żadnego znaczenia jakim kosztem dokona się ten mityczny reset.
      W rachunkach ma być porządek.
      Co w tej sprawie ma do powiedzenia pojedynczy człowiek czy nawet społeczność?

      Usuń
  6. Trochę jednak ma...Dlatego obserwuje się wzmożone działania kreatorów informacji...aby całe narody nie zorientowały się gdzie "leży pies pogrzebany". Stąd wojny i operacje specjalne.
    A księgowości nie da się oszukać nawet wymyślnym system elektronicznym ,bo zawsze wychodzi strona "Winien - Ma "
    Dodać się należy ,że kolumna z prawej strony “Ma”, to strona ,która zawsze odzwierciedla to, co posiadamy. I żaden wymyślny system tego nie zakłamie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie to jest przyczyną tych pomysłów z resetem?...może i tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie reset ma na celu urealnienie pozycji „ma” bo chodzi o reset pozycji „winien”.
      Taki jest cel wojny. W bałaganie jaki wywołuje ukrywa się wszystkie zobowiązania bez obowiązku ich świadczenia.
      W dawnych czasach przegrany musiał płacić kontrybucje czy reparacje. I to załatwiano od ręki.
      Po I WW Rosja miała zapłacić Polsce odszkodowania których nie otrzymaliśmy do dzisiaj.
      Po II WW tych odszkodowań od ZSRR nawet nie określono. Z Niemcami sprawa w toku.
      W wojnie na Ukrainie nie ma jeszcze poważnych rozmów jak się zabrać do wyliczenia strat Ukrainy i wyegzekwowania odszkodowań od FR.

      Usuń

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...