Na dzisiaj ważne dla nas jest to co się dzieje na i za
naszą wschodnią granicą.
Z jednej strony, za sprawą Łukaszenki, mamy tabuny „turystów” którzy Polskę
traktują jako kraj tranzytowy w drodze do raju jakim mają być dla nich Niemcy
albo inne państwa Europy zachodniej.
Ci „turyści’ pchają się do nas
bezpośrednio z Białorusi, ale mają też trasy alternatywne tj. via Litwa,
a w
odwodzie jest Ukraina, czy Słowacja.
Ciekawe dlaczego tranzyt nie wiedzie przez
Słowację i Czechy?
Odrębnym problemem jest Ukraina. Dla Polski jest to problem w wielu
płaszczyznach.
Istnienie Ukrainy jako samodzielnego bytu ma dla nas istotne znaczenie. Na
dzisiaj jest to dla Polski granica pokoju. Może się to zmienić jeśli w myśl
rosyjskiej doktryny Ukraina znajdzie się faktycznie w jej strefie wpływów
podobnie jak dzisiaj Białoruś.
Nie jest to problem akademicki. Rosja od lat nie kryje swoich intencji. Aneksja
Krymu i „zielone ludziki” w Donbasie to kolejne kroki w kierunku zawłaszczenia
jeśli nie całej Ukrainy, to przynajmniej jej wschodniej części uznawanej za
rosyjskojęzyczną.
Ukraina ma problem sama z sobą. Po rozpadzie ZSRR stała się samodzielnym
państwem. Jednak dopiero kijowski majdan uświadomił Ukraińcom że mają własne
państwo za które trzeba walczyć i ginąć. Ukraińcy boleśnie przekonali się co są
warte gwarancje udzielane przez światowe mocarstwa.
Z racji swego położenia geopolitycznego Ukraina nie ma szans na przyjęcie do UE
czy NATO.
„Stara Europa” nie ma w tym interesu. Ukraina jest poddawana podobnej „obróbce”
jak Polska po 1989 roku. Mocarstwa światowe nie zamierzają zostawić sprawy
przypadkowi.
Uzgodnienia względem Ukrainy następują za naszymi plecami. Nie chcą nas?
Trudno.
Konsekwentnie trzeba więc trzymać się z boku. Dlatego też powinniśmy unikać jak
diabeł święconej wody militarnego zaangażowania w konflikt ukraińsko-rosyjski
tym bardziej że nie jesteśmy związani żadnymi układami wojskowymi ani
politycznymi. Materialnie tak, ale nic poza tym.
Trzeba być ostrożnym bo jest wielu chętnych do wykorzystania Polaków jako mięsa
armatniego.
Trzeba też pamiętać, o czym pisano na początku majdanu, że w interesie Polski
nie jest zbytnie wzmacnianie Ukrainy która dla Polski nigdy nie była
przyjacielem na śmierć i życie.
Dzisiaj wiążą nas doraźne interesy.
Zmiana nastawienia mentalnego to proces rozłożony na dłuższy czas.
Ale … Ukraina to tylko jeden z problemów z którymi musimy się borykać.
Bardziej dokuczliwe jest życie codzienne a w nim inflacja która dobiera się do
naszych kieszeni.
Tu nie ma zmiłuj.
Widzimy skutki, a nie do końca znamy przyczyny. Kto czy co jest sprawcą? Gdzie
szukać przyczyn i czy są możliwości obrony?
Od strony teoretycznej wyjaśnienie jest proste. Winne są tzw. cykle
koniunkturalne. To jednak zbyt proste.
Bliższe prawdy są pochodne pandemii covid-19. Paraliż gospodarki w skali
światowej i ratowanie miejsc pracy spowodowały wpompowanie na rynek pustego
pieniądza. To tylko część prawdy.
Obserwujemy skutki wprowadzanych lockdownów. Korekty w gospodarce światowej
trwać będą latami.
Na to nakładają się skutki zdarzeń losowych np. katastrofalne powodzie czy
pożary.
Są też opinie że podejmowane działania, związane z pandemią, były nieadekwatne
do realnych zagrożeń z niej wynikających. Inna sprawa że dotychczasowe
działania są mało skuteczne /to oględnie powiedziane/.
Bliższa prawdy wydaje się opinia że pandemia wygaśnie sama w 2022 roku, albo
przynajmniej zmaleje do mało znaczącego problemu.
Z narracją wokół pandemii jest coś nie tak skoro nie można uchwycić związku
między skalą szczepień a stanem zdrowia poszczególnych społeczeństw. Dzisiaj
mamy wszystkiego po trochu, od wyszczepialności rzędu znacznie poniżej 10% do
ponad 90%, aplikowaniu szczepionki po raz trzeci, aż po opinie medyków że nie
powinno się szczepić czwartą dawką. Tych problemów jest znacznie więcej a mnożą
je nie tylko kolejne mutacje covid-19.
Tymczasem obrodziło nam politykami którzy urwali się z przysłowiowej choinki.
Ubzdurali sobie że trzeba za wszelką cenę walczyć z przyrodą o utrzymanie
warunków klimatycznych, ale kosztem egzystencji społeczeństw.
Te koszty prostą drogą doprowadzą do szybkiego zubożenia społeczeństw na
gigantyczną skalę.
To tych nawiedzonych polityków nie martwi.
Nie trzeba być prorokiem żeby przewidzieć do czego to doprowadzi. Nastroje
społeczne już dzisiaj powinny dawać politykom do myślenia.
Nie neguję potrzeby dbania o środowisko naturalne w którym żyjemy, ale nie da
się naprawić w ciągu nawet 50 lat tego co kolejne pokolenia zniszczyły przez
setki lat.
Prawda wydaje się cokolwiek inna. Kraje rozwinięte gospodarczo próbują w ten
sposób ograniczyć konkurencję ze strony krajów rozwijających się.
Warto zwrócić uwagę na fragment komentarza dotyczący postępowania rządu
premiera MM:
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/tylko-gowno-prawda-jest-ciekawa#264197
od miejsca „…proszę spojrzeć na obecną
sytuację następująco”.
To jest chyba kwintesencja.
Szukaj na tym blogu
17 grudnia 2021
Koniec roku coraz bliżej ale o podsumowaniu nie ma jeszcze mowy
15 grudnia 2021
Koniec roku za pasem
Czasem trzeba spojrzeć na otaczający świat i widzieć go jakim jest a nie jakim
chcielibyśmy go widzieć. Dobrą ilustracją jest ten tekst http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/tales-wspoczesny-czyli-zapomnijmy-o-ukrainie
O co chodzi? O uświadomienie sobie że nie mamy realnego wpływu na sytuację
geopolityczną wokół nas. Możemy być tylko obserwatorami albo świadomie, czy
nieświadomie wkręcanymi w toczące się wydarzenia.
Najtrudniej nam zrozumieć, że Rosja nie jest realnym mocarstwem. Jest tylko
zręcznie sterowana przez siły zewnętrzne rozgrywające swoje interesy.
Tego na pierwszy rzut oka nie widać.
Nie należy tego rozpatrywać w kategorii teorii spiskowych.
Takie są realia. Trzeba się z tym pogodzić i znaleźć swoje miejsce w tej
rzeczywistości.
Przegrywamy kolejne szanse jakie daje nam historia.
Wystarczy cofnąć się do mijających lat istnienia III RP. Nazywają to historią
alternatywną. Tymczasem chodzi o brak umiejętności wykorzystania szans jakie
daje przypadek. I nie tylko.
Taka lista „osiągnięć” sama w sobie jest ciekawa.
Czy w procesie jednoczenia Niemiec /RFN+NRD/ udało się zabezpieczyć polskie
interesy?
Poza potwierdzeniem uznania granicy na Odrze i Nysie, na pewno nie.
To nie tylko sprawa mniejszości polskiej w Niemczech. Ten problem dotyczy Polonii
in gremio /zamieszkałej w b. demoludach/. Nie potrafimy, czy nie chcemy,
negocjować w oparciu o parytety.
Trzeba uczciwie przyznać że w 1989 roku nie byliśmy przygotowani, zwłaszcza
merytorycznie, do realizacji zadań które stanęły przed polskimi politykami, a
zwłaszcza dyplomacją. Z upływem lat nie robimy pod tym względem postępów. Specjalnością
stały się puste gesty z których nic albo niewiele wynika.
Początek dał Mazowiecki spotkaniem w Krzyżowej. https://dzieje.pl/aktualnosci/rocznica-polsko-niemieckiej-mszy-pojednania-w-krzyzowej
Nie egzekwowano kolejnych ustaleń z rozmów na szczeblu rządowym. Z upływem czasu
jest tylko gorzej.
Nie mieliśmy szczęścia do kolejnych ministrów spraw zagranicznych. Lata tresury
spowodowały że nie byliśmy w stanie prowadzić konstruktywnych rozmów z Rosją
jako następcą ZSRR. Wyłom miał miejsce za rządów premiera Olszewskiego kiedy
wyprowadzono ostatecznie z Polski Armię Radziecką mimo dziwnych zachowań
Wałęsy. Zagadką z tego okresu jest rozmowa Wałęsy z Jelcynem który podobno chciał
odstąpić okręg kaliningradzki za jedyne 3 mln USD. https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Komunikaty_Mazursko_Warminskie/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3-s301-304/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3-s301-304.pdf
https://rcin.org.pl/Content/45984/PDF/WA303_56199_A453-SzDR-R-45_Gregorowicz.pdf
Postawiliśmy na współpracę z Zachodem który jednak jest wyłącznie zainteresowany
wykorzystaniem nas jako rynek zbytu dla swej produkcji, a także rezerwuar
taniej siły roboczej.
Przejściem do wyższej ligi miało być uczestnictwo w UE i NATO.
Znowu czegoś nie dopilnowano po polskiej stronie. Dlaczego? Nie ma chętnych do
udzielenia odpowiedzi na to interesujące pytanie.
Jesteśmy rolowani na każdym kroku.
Zaczęło się na etapie traktatu akcesyjnego do UE kiedy ustalono że polskie
rolnictwo będzie otrzymywało dotacje unijne na mniej korzystnych zasadach niż np.
francuskie.
Jesteśmy traktowani jako członek drugiej kategorii przy obsadzaniu stanowisk w
strukturach KE, co szczególnie uwidoczniło się przy podziale mandatów do PE po
Brexicie.
Sekowanie ma charakter ciągły, co wyraża się w postępowaniu TS UE wbrew
zapisom traktatowym.
Od dawna zastanawiam się dlaczego nasza obrona, na płaszczyźnie politycznej, przed
arogancją „starej Europy” jest taka rachityczna? Mamy rację w tym sporze czy
jej nie mamy?
Inna sprawa że KE w sposób dla niej wygodny zmienia reguły gry. Dotyczy to
interpretacji prawa unijnego, a także zasad głosowań na etapie tworzenia prawa
unijnego. Najświeższy przykład dotyczy debaty nad pakietem https://ec.europa.eu/poland/news/210618_fit_55_pl
Ze względu na jego znaczenie dla UE powinien być wprowadzony jednomyślnie. Tymczasem
pojawiają się głosy, że może być wprowadzony większością kwalifikowaną głosów.
Problemem jest nie tyle nieprzejrzystość prawa unijnego co sposób jego
interpretacji wobec konkretnych przypadków podlegającym identycznym regulacjom
prawnym.
Ostatnie dni, za sprawą mediów, przyniosły kolejny problem jakim jest korupcja
w kręgach unijnej władzy. Trwa medialna dyskusja, czy sprawą zajmą się organa ścigania,
bo politycy nabrali wody w usta i milczą. Na co liczą?
11 grudnia 2021
Biednemu to wiatr w oczy …
Może dzielę włos na czworo, ale staram się słuchać i
czytać co mówią inni.
No i wychodzi mi że nie wszystko da się przedstawić tylko w barwach
czarno-białych.
Tak też jest z konfliktem na granicy polsko-białoruskiej.
Czy to tylko zemsta Łukaszenki? Niezupełnie.
O inspirację posądzana jest Rosja. I nie chodzi tu o atawistyczną nienawiść do
Polski i Polaków.
Rosja wszelkimi dostępnymi jej sposobami stara się destabilizować sytuację w
swym najbliższym otoczeniu po to żeby podkreślić swoją dominację na obszarze
uważanym za rosyjską strefę wpływów.
Do tego miejsca jesteśmy zgodni.
Takie zdarzenie jest też pretekstem do rozgrywania własnych interesów
instytucji postronnych.
Tak też jest w omawianym przypadku. O kogo chodzi? Tradycyjnie o Niemcy i co
może zaskakiwać, KE.
Jedni i drudzy działają wespół w zespół. Dlaczego? Bo Polska wyłamuje się z
roli narzuconej jej przez Berlin i Brukselę. Chodzi o potulne wykonywanie
wytycznych i poleceń stamtąd płynących.
Nie ma znaczenia że te wytyczne i ustalenia nie mają umocowania w porządku
prawnym przyjętym przez państwa członkowskie.
Ten model realizowany jest konsekwentnie od rozpadu PRL i przejścia do III RP,
co nazwano transformacją ustrojową. Za rządów postkomuny i koalicji PO-PSL koegzystencja
miała charakter można powiedzieć bezkonfliktowy, a nawet wzorcowy.
Dobra zmiana, czyli to co nastąpiło po wyborach 2015 roku, jest w mojej ocenie ciągle
tylko zmianą fasadową.
Wszystkie podejmowane działania mają cechę wspólną która polega na tym żeby
sobie wzajemnie nie zrobić zbyt dużej krzywdy /chodzi o relacje
rządzący-opozycja/. Celem jest dotrwanie do końca kadencji i wygranie kolejnych
wyborów. Proste? Proste!
Nie zagłębiam się w to jakie są intencje rządzących albowiem po czynach ich
poznacie.
Trzeba sobie uświadomić, że ekipa rządząca nie jest monolitem. Nie byłaby nim
nawet gdyby tworzyła ją jedna partia. „Solidarność” też nie była monolitem.
W rzeczywistości mamy do czynienia z koalicją, w dodatku chwiejną która w
dodatku przeżywa kryzys przywództwa. Prezesowi udaje się pogodzić ogień z wodą
ale tylko dlatego że wszyscy udziałowcy mają pełną świadomość, że jego odejście
spowoduje pogrążenie się w walkach frakcyjnych i zniknięcie, albo w najlepszym
przypadku zmarginalizowanie.
Ten stan rzeczy powoduje że rządzącym brakuje konsekwencji w działaniu, a
często przemyślanych decyzji.
Tematem samym w sobie jest współpraca z prezydentem.
PAD w pierwszej kadencji próbował zbudować własne zaplecze polityczne, ale jako
politykowi zabrakło mu charyzmy. W sumie jest politykiem bez wyrazu.
Na jego kadencji
zaważy weto w walce o reformę sądownictwa i jego konsekwencje. https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art2532991-weta-andrzeja-dudy-do-ustaw-o-krs-i-sn-uzasadnienia
To co mogło umocnić jego pozycję okazało się totalną klapą, rzutującą
negatywnie na dalszą reformę wymiaru sprawiedliwości.
Ta reforma jest znakiem rozpoznawczym nieudolności zamierzonej, czy wrodzonej,
tej ekipy.
Osobiście na liście porażek na pierwszym miejscu stawiam reprywatyzację w
czasach III RP.
Ta ekipa specjalizuje się w działaniach pozornych. Jest w tym na tyle
sugestywna że jest to działanie powszechnie akceptowalne. Jest to również
kontynuacja polityki poprzednich ekip po 1989 roku.
Rzeczywistość zaś jest taka, że na komisji reprywatyzacyjnej wylansowało się
kilka osób.
Dalej, decyzje komisji są regularnie odrzucane kolejnymi wyrokami WSA, co jest
dyskretnie przemilczane w mediach. A co z poszkodowanymi? Mogą iść do kina.
Duża ustawa reprywatyzacyjna przepadła w kosmosie /za sprawą ówczesnej
ambasador Izraela w Warszawie/, a jej autor, dla spokoju sumienia został
wysiedlony do Brukseli.
Nie chcę używać brzydkich słów, ale ta ekipa doprowadziła do ustawowego
usankcjonowania niebywałego złodziejstwa jakim stała się reprywatyzacja. http://orka.sejm.gov.pl/proc9.nsf/ustawy/420_u.htm
Okazuje się że w tym konglomeracie każdy sobie rzepkę skrobie.
Mamy tu wszystkiego po trochu.
Zawodzi na całej linii polityka kadrowa. Za dużo nietrafionych nominacji i to
zarówno w obozie rządzącym jak i w otoczeniu PAD.
Brak zgody co do hierarchii ważności spraw do załatwienia. Nie wiadomo co jest
ważne, a co pilne.
Do tego mamy całkowite rozmydlenie odpowiedzialności.
Zbyt wiele otwartych frontów konfrontacyjnych w polityce krajowej i
zagranicznej. Kogo za to winić?
Nie wspominam o trwającej pandemii koronawirusa ponieważ tu musimy dostosowywać
się do sytuacji poza Polską. Mimo wszystko brakuje konsekwencji w działaniu. Plusem
jest to że nie popadamy jeszcze w radykalizm który obserwujemy w niektórych
państwach Europy zachodniej, czy Australii.
Wiele kontrowersji wzbudza konflikt na
granicy z Białorusią. Faktem jest że radzimy sobie z niechcianymi gośćmi.
Powszechną aprobatę zyskuje pomijanie „porad” płynących z KE, lewicy i …
oczywiście totalnej opozycji.
Zastrzeżenia budzą stosowane środki, zarówno wobec „turystów” Łukaszenki jak i
białoruskich pograniczników. Tu nie powinno być miejsca na litość, bo gra idzie
o nasze być albo nie być.
Czy musimy zadowalać się stwierdzaniem że mamy do czynienia z prowokacjami?
Nie ma „pokojowej” odpowiedzi na oślepianie laserem, reflektorem, na cięcie
nożycami zasieków?
Jak zwykle za dużo tu kunktatorstwa. Granica państwa to rzecz święta. Jeśli
broni jej Straż Graniczna i wojsko nie można tolerować agresji dla zachowania
świętego spokoju. Nikt tego nie doceni.
Podobnie nie można tolerować szargania munduru przez kołtuństwo, nawet z
immunitetem parlamentarnym. Prawo musi być prawem inaczej zmierzamy prostą
drogą do anarchii i rozpadu państwa. Egzekwowanie prawa musi być
natychmiastowe, przy współpracy a nie obstrukcji sądów.
Jeżeli mamy przeciwko sobie wszystkich nie pozostaje nic innego poza zatkaniem
sobie uszu i robienia tego czego wymaga od nas racja stanu.
Żołnierz, policjant i pogranicznik musi widzieć, że jego poświecenie nie idzie
na marne. Że oni bronią słusznej sprawy nie tylko dla własnej satysfakcji.
Wydarzenia ostatnich tygodni czy miesięcy uświadomiły nam dramatycznie że w
trudnym czasie możemy liczyć tylko na siebie. Wszyscy sojusznicy i przyjaciele
nie wyjdą poza deklaracje poparcia czy współczucia. Ważniejsze są ich interesy
długofalowe i doraźne.
Skoro o egzekwowaniu prawa to trzeba do znudzenia powtarzać, że to działanie
wielokierunkowe.
Dotyczy nie tylko Polski, ale w równym stopniu struktur międzynarodowych w
których funkcjonujemy.
Chodzi oczywiście o instytucje funkcjonujące z poziomu Brukseli i nie tylko.
Nie można się zgodzić na to że centrali wszystko wolno, zwłaszcza łamać prawo.
Warto przypomnieć rzymską maksymę że „żona Cezara musi być poza wszelkim
podejrzeniem”.
Czasy się zmieniły. Zasady też. Dzisiaj nawet jak cię złapią za rękę krzycz że
to nie twoja.
Dlatego dzisiaj EPL, na czele z Tuskiem milczy jak grób gdy dziennikarze
ujawniają zamiłowanie do uciech życia sędziów TS UE, czy innych urzędników
unijnych. Czekają aż sprawa przyschnie i ludzie zapomną.
Dla Polski ujawniona afera jest przede wszystkim potwierdzeniem dyspozycyjności
tych sędziów, ferowaniem wyroków na zamówienie polityczne.
Afera ma też swoje drugie dno. Uświadamia bezkarność sędziów TSUE i urzędników
KE.
Sędziowie są nieusuwalni przed upływem kadencji, a ich wyroki nie podlegają
praktycznie apelacji. Podobnie jest z urzędnikami unijnymi nad którymi
praktycznie nie ma żadnej kontroli. Formalnie jest.
Afery związane z tymi środowiskami powtarzają się co jakiś czas. Jednak nie
pociągają za sobą poważniejszych konsekwencji. Wspomina o tym https://twitter.com/sbalcerac/status/1469606301122580481
Ze swej strony mogę powiedzieć że taka sytuacja mnie dziwi. To oględnie powiedziane.
Nie ma sprzeciwu wobec zasad funkcjonowania TS UE? Dlaczego?
Sędziowie z nominacji politycznej państwa delegującego. Według jakiego
kryterium?
Wyroki wydawane przez jednego sędziego który później rozpatruje jednoosobowo
odwołanie od wydanego przez siebie wyroku? To patologia w czystej postaci.
TS UE działa dzisiaj niczym Sąd Ostateczny. Niestety, nie wobec wszystkich
podsądnych.
Świadczy o tym ilość wydanych wyroków których nie ma kto
wyegzekwować.
Marzycielom wydaje się że najwyższa pora na reformę tej patologii. Niestety, różnica
między teorią i praktyką jest tu jak między niebem a ziemią. Dlaczego? To
proste. Zbyt wielu ten model pasuje.
Po co tworzyć czytelne zasady?
Najlepiej łowi się ryby w mętnej wodzie.
05 grudnia 2021
Komu Polska jest solą w oku?
Nie chcę być cyniczny, czy tylko złośliwy, ale to co się dzieje w ostatnich
miesiącach wokół Polski ma wszelkie znamiona schizofrenii bezobjawowej.
To dotyczy mediów wszelakich i osób produkujących się w nich.
Z jednej strony zmasowany atak z udziałem tubylczej opozycji. Warto się pokusić
o ustalenie ilu z nich robi to z przekonania, ilu z polecenia partyjnego, a ilu
tylko dla mamony?
Do tego próby desantu, na naszej wschodniej granicy, darmozjadów z Azji i
Afryki.
Pod płaszczykiem poparcia dla skutecznej obrony zewnętrznej granicy UE następuje
kopanie nas po kostkach za brak akceptacji dla kolejnych „genialnych” pomysłów
komisarzy unijnych, wspieranych przez europejskie lewactwo spod znaku LBGTQ i
innych odchyłek od tego co jeszcze niedawno uważano za normę.
Jeżeli zagrożone jest bezpieczeństwo granicy zewnętrznej UE to w normalnie
funkcjonującej strukturze społecznej powinna być udzielona realna i
bezwarunkowa pomoc, adekwatna do tego zagrożenia. Tymczasem co mamy?
Zatroskanie, czy tylko zaniepokojenie sytuacją, wyrażane przez zdecydowaną
większość przywódców państw członkowskich UE. I nic poza tym. Ich to nic nie
kosztuje.
Pomoc finansowa owszem jest, ale dla Białorusi, żeby nie obciążali swego
budżetu kosztami utrzymania w strefie granicznej turystów sprowadzanych na
zwykłe wizy turystyczne tyle, że z obietnicą /nie wiem czy pisemną/ puszczenia
przez zieloną granicę do UE.
Unijna agencja Frontex https://frontex.europa.eu/pl/o-nas/czym-jest-frontex-/
powołana do pomocy w ochronie granicy zewnętrznej UE efektywnie nie robi w tej
sprawie nic. Jest to o tyle dziwne że nasza opozycja nie wyobraża sobie obrony
granicy UE bez zaangażowania Frontexu.
Jest to co najmniej niezrozumiałe z logicznego punktu widzenia.
Fronex to wszystkiego około 1,5 tys. urzędników, a na granicy
polsko-białoruskiej zebrano dotychczas około 20 tysięcy funkcjonariuszy Straży
Granicznej, Policji i wojska. Te siły zgromadzono przeciwko bliżej
nieokreślonej grupie „turystów” ściągniętych na Białoruś samolotami
białoruskich linii lotniczych Belavia z Rosji, Azji i Afryki. Liczebność tej
grupy jest ruchoma, oceniana nawet na ponad 30 tysięcy mężczyzn, kobiet i
dzieci.
Jak wygląda w praktyce działanie Frontexu? Przykład, za https://twitter.com/sbalcerac „... 10 urzędników unijnego @Frontex przybyło
do Finlandii, by bronić 1340 kilometrów granicy z Rosją Putina. Jeden urzędnik
przypadnie na 134 km granicy. Nabiegają się.”
Co mieli by robić urzędnicy Frontexu na granicy polsko-białoruskiej? W jakiej
liczbie by się tam pojawili?
Tu mamy do czynienia z ową schizofrenią.
Straż Graniczna i służby ją wspomagające ma do wyboru:
- nie dopuścić do nielegalnego przekraczania granicy przez „turystów”
Łukaszenki,
- przyjmować i rozpatrywać wnioski azylowe; trudność polega na tym, że wnioski
powinny być składane na oficjalnym przejściu granicznym lub w
przedstawicielstwie Polski /ambasada, konsulat/ albo
- przepuszczać „jak leci” wszystkich chętnych bo są oni zainteresowani
wyłącznie dotarciem do Niemiec lub innego państwa Europy zachodniej.
Gdzie tkwi „haczyk”? Jest i to nie jeden.
Celem jest wywołanie chaosu w Europie, w odwecie za kwestionowanie przez UE, w
tym Polskę, legalności wyborów prezydenckich na Białorusi. Łukaszenka chowa się
za plecami Putina i stąd jego odwaga.
Możliwe też że zamieszanie na naszej wschodniej granicy ma być przykrywką dla
kolejnej wojny na wschodzie Ukrainy. Ustalono już możliwy termin rozpoczęcia
działań wojennych. To marzec 2022.
Możliwe też że to element szantażu Rosji wobec UE i NATO. To nie tylko sprawa
NS2.
Rosja nie rezygnuje z roli rozgrywającego w Europie, zwłaszcza wobec postawy
USA prezentowanej za rządów nowego prezydenta. To nie tylko ewakuacja z
Afganistanu.
Narastanie chaosu pogłębiają deklaracje nowego rządu Niemiec które prą do
utworzenia z UE superpaństwa pod ich przywództwem i za aprobatą USA. Zadanie
trudne i raczej nierealne z powodu narastającego oporu wielu państw
członkowskich UE.
Niemcy nie przebierają w środkach do realizacji swego celu. Powszechnie wiadomo
że to oni pociągają za sznurki w Brukseli, w większości struktur KE. Są to
typowe wymuszenia rozbójnicze, wbrew prawu przyjętemu przez państwa
członkowskie przy akcesie do UE.
Warto dzisiaj postawić pytanie czy Niemcy mają w zanadrzu wariant zapasowy dla
swego obłąkanego pomysłu?
Ich akolici rozpuszczają plotki o możliwym Polexicie, ale doskonale wiadomo że to
w interesie Niemiec jest usunięcie Polski z UE. Chociażby dlatego że Polska
zbyt dobrze radzi sobie gospodarczo w dzisiejszych trudnych czasach. Polska
konsekwentnie potwierdza, że Polexit to wymysł propagandowy opozycji.
Faktem też pozostaje, że według aktualnego stanu prawnego nie ma możliwości
wypchnięcia Polski z UE wbrew jej woli.
Jest też realna taka możliwość. Inspiracja do rozgrywających się wydarzeń leży
poza kompetencjami wszystkich wyżej wymienionych.
Tu trzeba odgrzać pewne informacje z przeszłości.
Kto jest inspiratorem skoordynowanych działań mających na celu „zasilenie”
starej Europy masą roszczeniowo nastawionych, w większości młodych, głównie mężczyzn,
amatorów łatwego życia na koszt innych, w dodatku fanatyków religijnych?
Pada tu oczywiście nazwisko Soros.
Moim zdaniem nie tylko o niego chodzi. Jeden człowiek, nawet z duuużymi
pieniędzmi nie jest aż tak wpływowy. Ciekawych wyniku tego eksperymentu musi
być więcej.
O co w nim chodzi? O wymieszanie w krótkim czasie ras, kultur i religii.
Pytanie staje się teraz trywialnie proste: czy Europa, zwłaszcza ta „stara”,
potrafi się skutecznie obronić przed wdrożeniem tego planu? A może raczej czy
zechce? Czy sprawy zaszły już tak daleko że jest za późno na przeciwdziałanie?
Co możemy dostrzec, po pierwszej fali „nachodźców” w państwach dotkniętych tą
plagą?
Po pierwsze brak chęci do asymilacji w nowym środowisku społecznym. Wystarczy
spojrzeć na Francję, czy Szwecję.
Problem braku asymilacji przybyszów w Europie znany jest od dawna. Z jednej
strony dotyczy przybyszów z dawnych kolonii w Afryce, a z drugiej gastarbeiterów
z Turcji napływających latami do Niemiec. Jednym z powodów jest bariera
językowa. Nie zapominajmy jednak o różnicach kulturowych i wyznaniowych.
Po drugie dynamiczny rozwój przestępczości zorganizowanej. Znowu to samo co
wyżej. Na terenie Francji czy Szwecji powstały enklawy do których postronni nie
mają wejścia. Nie są od tego wolne miasta niemieckie, z Berlinem włącznie. Jest
jeszcze gorzej. Tam nawet policja boi się wejść. Dopiero poważne sprawy
kryminalne /morderstwa czy porachunki gangów/ powodują wejście dużych sił
policyjnych.
To są jednak działania doraźne.
Wielu z rozrzewnieniem wspomina dawne lata kiedy czuliśmy się bezpiecznie na
ulicach i nie tylko. I to o każdej porze dnia.
Kolejny skutek tego najazdu współczesnych Hunów to brak poszanowania dla
religii i kultury „autochtonów” czyli rdzennych europejczyków.
Jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić atak na duchownych czy miejsca
kultu religijnego.
Dzisiaj to spowszedniało.
Europa stacza się po równi pochyłej. Czy mamy do czynienia z efektem kuli
śnieżnej?
p.s. Wrócę
jeszcze do obecnych zajść na granicy polsko-białoruskiej.
Konfliktu nie jesteśmy w stanie zakończyć póki paraliżuje nas strach o to co
inni powiedzą.
Nie wiem kto jest doradcą naszych rządzących, ale uważam że obecna postawa obrońców
tej granicy jest najgłupsza z możliwych. Tak nie wolno postępować.
Turyści Łukaszenki i służby białoruskie wychodzą z założenia że im wszystko
wolno bo nie będzie zdecydowanej reakcji po polskiej stronie. To rozzuchwala.
Obrona granicy nie polega na cierpliwym znoszeniu agresji służb białoruskich i
obcokrajowców zmierzających za wszelką cenę do UE. To nie zawody Punch Down.
Egzekwowanie prawa do czegoś nas zobowiązuje. Nadmiar wyobraźni szkodzi. Nam.
Pora zdać sobie z tego sprawę.
Straszenie a wprowadzanie gróźb w życie to dwa różne światy. Postawienie na
ostrzu noża sprawy spokoju na granicy polsko-białoruskiej zmusi KE do
zdecydowanego stanowiska w rozmowach z Rosją. Działania wojenne na pewno nie
przyniosą dobrobytu ani Rosjanom ani Białorusinom.
Zamknięcie granicy
polsko-białoruskiej to najmniejsza strata dla Polski. Straty innych będą
większe.
03 grudnia 2021
Skąd się wziął światowy kryzys energetyczny w XXI wieku?
Ucichło wokół KWB Turów, ale problem nie zniknął. Po
części winna jest wymiana rządu w Czechach. Przesuwa się punkt ciężkości debaty
ale tylko pozornie.
To kolejne nasze never ending story.
W dyskusji wokół KWB Turów nie podnosi się problemu przyszłości energetyki, nie
tylko w Polsce.
To co ma być dyskusją faktycznie jest powierzchownym ślizganiem się po temacie,
a w realiach krajowych chodzi o dokopanie rządzącym.
Kryterium oceny jest koniunktura na rynku energetycznym.
Jakie są intencje UE czy tylko jej czołówki, czyli Niemiec wspieranych przez
Francję i wszelkiej maści organizacje proekologiczne?
Doprowadzić do wyeliminowania węgla brunatnego, kamiennego i atomu. To są hasła
kolejnych COP.
Te zapędy idą dalej. Przyszłością energetyki ma być OZE, fotowoltaika, farmy
wiatrowe itd.
Szczytne hasła to jedno, a szara rzeczywistość to drugie.
W czołówce hipokrytów są bez wątpienia Niemcy.
W 2017 roku Niemcy pozyskiwali energię elektryczną z:
- węgla brunatnego 24%,
- węgla kamiennego 16%,
- gazu 8%,
- biomasy 9%,
- wody 4%,
- wiatru 18%,
- słońca 8%,
- energii jądrowej 13%.
Energetyka konwencjonalna zabezpieczała im łącznie 62% zapotrzebowania na
energię elektryczną.
Wszystkie podejmowane w świecie zabiegi zmierzają do redukcji emisji CO2.
Zadziwiające, że tej propagandzie uległ bezkrytycznie współczesny świat. Z
wiedzą naukową i logiką ma to niewiele wspólnego. Dzisiaj na wycofanie się z
tych bredni raczej nie ma szans, chociaż niczego nie wykluczam.
„Reformatorów” ogarnął jakiś amok.
W 2017 roku Niemcy zakładali redukcję emisji CO2 w 2020 roku o 40% w stosunku
do stanu z 1990 roku.
Szerzej opisano sprawy tu https://wysokienapiecie.pl/6607-trudny-zwiazek-niemiec-z-weglem/
Pomysł ciekawy, ale zadam pytanie jakim kosztem ma być osiągnięty? Chodzi
również o koszty społeczne.
Wyniki uzyskane w 2019 roku https://www.google.com/search?q=produkcja+energii+elektrycznej+w+niemczech+2019&tbm=isch&client=firefox-b&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiBpJrj6KnzAhXD6CoKHRmpAA4QrNwCKAB6BQgBEOUB&biw=1264&bih=676
Niemcy w swych poczynaniach są bardzo przebiegli. Tak naprawdę chodzi im głównie
o eliminowanie konkurencji. Wykorzystują swą przewagę techniczną i
technologiczną, a także szukają rynków zbytu dla swych nadwyżek produkcyjnych,
również w obszarze wytwarzania energii elektrycznej.
Działają z wyprzedzeniem lat, a może i dziesięcioleci. Zawsze jednak dorabiają
do swych poczynań odpowiednio atrakcyjną narrację.
Udzielają dobrych rad innym chociaż sami są z nimi na bakier.
Doświadczamy tego ostatnio za sprawą kryzysu energetycznego.
Zawirowania w małych gospodarkach na świecie przeszłyby na pewno bez echa.
Jednak problem dotknął gigantów a tym udało się rozhuśtać rynki światowe.
Podobno jest to pokłosie pandemii covid-19.
Moim zdaniem problem jest o wiele bardziej złożony. Po prostu w jakimś momencie
problem wymknął się spod kontroli.
Co się kryje za obecnym światowym kryzysem energetycznym?
Przegląd sytuacji można znaleźć tu https://wysokienapiecie.pl/42076-skad-sie-wzial-nagly-kryzys-energetyczny/
Obecny kryzys jest sumą wielu zdarzeń, nie zawsze przypadkowych.
Ze względu na ich skalę największy wpływ ma sytuacja w Chinach. Wydarzenia
które mają tam miejsce w bieżącym roku /walka z korupcją, powodzie, wyzerowanie
zapasów węgla po zimie, zapowiedź surowej kolejnej zimy, konflikt handlowy z
Australią/ spowodowały gwałtowny wzrost zapotrzebowania na węgiel i gaz, a to
spowodowało skokowy wzrost cen na rynkach światowych.
Rynki światowe nie są w stanie zaspokoić potrzeb bieżących Chin na poziomie
znacznie ponad 60 mln ton węgla kamiennego. Co to jest wobec około 4 mld ton
ich rocznego zużycia.
Wskutek powodzi zawieszono w Chinach wydobycie węgla w 60 kopalniach
odkrywkowych.
Tu wypada przypomnieć, że węgiel kamienny na świecie wydobywany
jest również w kopalniach odkrywkowych np. w Australii czy USA.
Teoretycznie węgiel jest ale nie ma możliwości jego dowozu w ilościach
wynikających z obecnego zapotrzebowania Chin. W sferze zainteresowania jest
Australia, Rosja i Mongolia.
Nie trzeba czekać zimy bo blackouty w Chinach już są.
To wszystko spowodowało wzrost zapotrzebowania na gaz. Niestety tu też są
problemy logistyczne.
Deficyt surowców energetycznych to dzisiaj nie tylko problem dla Chin.
Nieszczęścia chodzą parami, a czasem większą gromadą. Pojedyncze katastrofy
mogą być mało odczuwalne. Gorzej gdy w krótkim czasie zdarzy się ich więcej.
Ten rok obfitował w pożary. Na Syberii pożar tłoczni gazu skomplikował dostawy
z Jamału do Europy.
Inny pożar zredukował dostawy gazu z Norwegii. Wznowienie pracy to najwcześniej
koniec marca 2022. Mówiąc o dostawach gazu z USA trzeba pamiętać że to gaz
łupkowy o innej charakterystyce pozyskiwania, a dodatkowo traktowany przez
administrację Bidena jako źródło dodatkowych wpływów podatkowych, a to
przekłada się na opłacalność wydobycia.
Specyfika rynku amerykańskiego jest taka że nie ma możliwości zawierania
kontraktów długoterminowych. Krótko mówiąc gaz z tego kierunku będzie drogi.
Europa też padła ofiarą własnej przebiegłości. W 2020 roku UE zmusiła Gazprom
żeby 50% gazu sprzedawał w transakcjach spot, a nie w przedłużonych kontraktach
długoterminowych.
Efekt końcowy widzimy. Ceny poszybowały w kosmos. I to nie tylko na surowce
energetyczne.
Brakuje wszystkiego bo nie ma wystarczających zapasów magazynowych, a bieżące
wydobycie na świecie schodzi na pniu. Nie daje rady również transport i to
zarówno morski jak i lądowy.
Wiele gospodarek w świecie płaci dzisiaj frycowe za brak zdolności
przewidywania i chęć maksymalizacji zysków.
Magazyny i składowiska w większości są puste. Węgla nie ma bo jest passe.
Gorzej, w UE są puste magazyny gazu ziemnego, bo GAZPROM prowadzi swoją
politykę cenową i „zapomniał” je napełnić przed zimą.
Lata stabilizacji spowodowały, że wiele państw zrezygnowało z umów
długoterminowych na rzecz zakupów na giełdzie. https://businessinsider.com.pl/poradnik-finansowy/rynek-spot-co-to-jest-na-czym-polega/jv6vkyk
W tle jest NS2. Opóźnienie jego uruchomienia jest w dużym stopniu przyczyną
obecnych problemów UE.
Zmiany cen gazu w UE w latach 2019-2021przedstawiono w tabeli w tym artykule https://wysokienapiecie.pl/42076-skad-sie-wzial-nagly-kryzys-energetyczny/
Na rynku hurtowym jest to wzrost ponad 4-krotny, a dla gospodarstw domowych o
około 14%.
Do pełni „szczęścia” trzeba dołożyć awersję do energetyki jądrowej.
Po katastrofie w Fukuszimie rząd Merkel zdecydował o wyłączeniu do 2022 roku
wszystkich niemieckich elektrowni jądrowych. Czym zastąpić ten ubytek mocy w
bilansie energetycznym Niemiec?
OZE się nie sprawdza. Na dzisiaj Niemcy pokrywają 40% zapotrzebowania z OZE i
10% z gazu ziemnego. Słońce nie zawsze świeci, wiatr nie zawsze wieje, więc
potrzebne są rezerwy mocy. Do tego trzeba dodać manipulacje /awarie, nieplanowe
remonty/ z dostawami gazu po stronie Gazpromu.
Przy kumulacji negatywnych oddziaływań energetyka niemiecka może stracić około
połowy mocy wytwórczych przy braku możliwości szybkiego ich uzupełnienia.
W Polsce to zagrożenie blackoutem jest mniejsze bo około 75% energii wytwarzają
elektrownie węglowe. Minusem jest import węgla który jednak dezorganizuje rynek
wewnętrzny.
Mankamentem są sieci przesyłowe. Są wyeksploatowane, a proces modernizacji
przebiega zbyt wolno. Zresztą, w naszych warunkach klimatycznych, w okresie zimowym /skoki
temperatury w okolicach 0 Celsjusza nie są rzadkością/. Oblodzone sieci
przesyłowe walą się niczym domki z kart.
Po drugiej stronie mamy restrykcyjne plany ograniczenia emisji CO2. Ceny
uprawnień do emisji CO2 biją kolejne rekordy https://spidersweb.pl/bizblog/ceny-emisji-co2-rekord-4/
Aktualnie zbliżają się do 80 euro za tonę emisji CO2, a specjaliści uważają że
nie jest to ostatnie słowo.
Oczywiście ceny węgla i gazu nie stoją w miejscu, a odpowiadają one za 35%
wytwarzanej w UE energii elektrycznej.
Dla KE ważniejsza jest idee fixe jaką jest walka z ociepleniem klimatu niż
zażegnanie niepokojów społecznych spowodowanych widmem blackoutów.
Problem z węglem nie powstał z dnia na dzień.
Problem Polski polega na tym, że nie chcemy uczyć się na błędach cudzych. Z
uporem powtarzamy cudze błędy i ponosimy bezsensownie ich koszty.
Internet ma to do siebie że materiały w nim zamieszczone na ogół nie znikają.
Przykładem jest ta notatka sprzed 5 lat https://wdolnymslasku.com/2016/09/23/dlaczego-polskie-kopalnie-sa-nierentowne-bo-niemcy-chca-je-wykupic/
O tym że na rynku surowców energetycznych będzie ciężko Niemcy wiedzieli
wcześniej. Stąd ich zainteresowanie węglem z Polski. https://www.google.com/search?q=niemcy+kupuj%C4%85+w%C4%99giel&client=firefox-b&sxsrf=AOaemvLkZ-YE6jPziiow4GqhtxyLrFqmfw:1637533162028&ei=6sWaYYqSAZCEwPAP69mCsAg&start=30&sa=N&ved=2ahUKEwiKr7izvqr0AhUQAhAIHeusAIY4FBDy0wN6BAgBEEA&biw=1280&bih=678&dpr=1
Wnioski?
Moim zdaniem Polsce blackouty tej zimy jeszcze nie grożą. Lokalnie są możliwe
ze względów pogodowych, ale to może zdarzyć się zawsze. Patrząc perspektywicznie,
może być różnie.
Zbyt pochopnie podporządkowujemy się kolejnym durnym pomysłom komisarzy
unijnych.
Nasza gospodarka, a ściślej społeczeństwo, nie będą w stanie wytrzymać
drakońskich ograniczeń wynikających z kolejnych pomysłów kacyków
brukselskich.
Chyba że komuś zależy żeby konflikt ze wschodniej granicy rozlał się na cały
kraj.
Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?
Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...