Szukaj na tym blogu

23 sierpnia 2022

Problem z rybami czy z politykami?

Afera rybna na Odrze podkreśla kampanijność działania kolejnych rządów.
To nie złośliwość z mojej strony tylko stwierdzenie faktu.
Dlaczego tak się dzieje?
Gospodarka odpadami powinna być traktowana poważnie, a przede wszystkim powinna być skuteczna. Odpady są jednym z atrybutów cywilizacji ludzkiej.
Od lat świat próbuje bezskutecznie rozprawić się z problemem, konkretnie z ich zagospodarowaniem.
W gospodarce wodnej problemem są oczyszczalnie ścieków, w szczególności ich brak w stosunku do potrzeb, często za mała wydajność istniejących, a także ich niesprawność, często utajniana.
To nie tylko przypadek Czajki.
O awariach oczyszczalni ścieków rzadko jest informowana społeczność lokalna. Chyba, że skutki mogą być groźne dla zdrowia i życia.
W zarządzaniu kryzysowym kluczowe są procedury, te jednak muszą być przestrzegane, a nie kontestowane.
W przypadku afery na Odrze nie stanęli na wysokości zadania zarówno urzędnicy terenowi /administracja i samorząd/, jak i szczebla centralnego.
Jeśli się nie zna szczegółów sprawy do końca, nie wolno w żadnym przypadku pozwalać sobie na krotochwile w stylu „mogę wejść do tej wody żeby pokazać niedowiarkom że nic mi nie zagraża”.
To jest polityczne samobójstwo. Dziwię się że premier nie zdymisjonował tego wiceministra. Przez jego głupotę muszą się tyle gimnastykować żeby wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
Opanowanie żywiołu jakim jest gospodarka odpadami nie polega /według mnie/ na mnożeniu kar, ale na ich bezwzględnym i szybkim egzekwowaniu. Producenci odpadów powinni je z kolei utylizować zgodnie z nałożonymi zobowiązaniami.
Gdyby kary były dotkliwe i egzekwowalne nie byłoby problemu z bezkarnym i niereglamentowanym przywozem do Polski materiałów niebezpiecznych i odpadów w ogóle. Do tego trzeba dołożyć brak odpowiedzialności za ich utylizację.
Kto potrafi powiedzieć ile kar nałożono i wyegzekwowano za nielegalną wwózkę do Polski odpadów niebezpiecznych? Ile kar nałożono i wyegzekwowano za nielegalne składowiska odpadów niebezpiecznych? Ile kar nałożono i wyegzekwowano za umyślne podpalenia składowisk odpadów niebezpiecznych? Ilu ustalono sprawców takich podpaleń? Jaka jest skuteczność kontroli korzystania z wydanych pozwoleń na tworzenie i prowadzenie składowisk odpadów?
Może warto prześledzić kto tworzy lobby „nadzorujące” stanowienie prawa z tego obszaru?
Orientuję się w procesie stanowienia prawa. Okazji do mieszania w projekcie aktu prawnego nie brakuje. Najwygodniej jest mieszać podczas tzw. trzeciego czytania, gdy za poradą lobbystów można zgłosić poprawkę typu dodatkowy przecinek, przestawienie wyrazów lub inną, pozornie niewinną poprawkę.
Skutki najczęściej uwidaczniają się po opublikowaniu ustawy w Dzienniku Ustaw, ale wówczas korekta jest trudna do przeprowadzenia.
To z czym mamy od lat do czynienia w Polsce to przejaw bezsilności państwa, czy tylko działania pozorowane? Jednoznacznej odpowiedzi nie znam. Za to kolejne ujawniane afery sugerują że warto mieszać i korzystać z efektów.
Nikogo nie dziwi opinia że więcej można zarobić przy odpadach niż na handlu narkotykami.
Zwłaszcza że ryzyko kryminalne niewspółmiernie mniejsze.
Czy kolejna nowelizacja ustaw o gospodarce odpadami ma być panaceum na nasze problemy?
Chyba nie tędy droga.
Przy różnych okazjach podkreśla się że problem nie tkwi w mnożeniu prawa, ale w jego egzekwowaniu.
Sama dyskusja spowodowana sytuacją na Odrze ujawnia wiele problemów organizacyjnych i to zarówno po polskiej jak i niemieckiej stronie. Najpoważniejszym jest wadliwy podział kompetencyjny. Odpowiedzialność za gospodarkę wodną, od szczebla centralnego w dół, nie ma charakteru jednolitego. 
Skutkiem jest rozmywanie odpowiedzialności.
Optymalnym rozwiązaniem powinno być łączenie uprawnień z dysponowaniem funduszami przeznaczonymi na gospodarkę wodną. Dzisiaj jest to w sferze pobożnych życzeń. Galimatias jest wręcz nieziemski. Przypadkowi ludzie na stanowiskach decyzyjnych to tylko wierzchołek góry lodowej.
Na obecnym etapie afery rybnej można już postawić pytanie czy w zakresie gospodarki wodnej czeka nas rewolucja?
Sprawa nie powinna być przykryta stwierdzeniem że masowe śnięcie ryb w Odrze to nie tylko polski problem.
W trakcie trwania afery /bo ona jeszcze się nie skończyła/ ujawniono podobne przypadki w Czechach i w Niemczech, a dramatyczniejszą sytuację mają Francuzi którym rzeki całkowicie wysychają, a w ślad za tym zanika w nich życie biologiczne.
Novum w sprawie jest informacja o możliwej przyczynie śnięcia ryb https://www.gospodarkamorska.pl/zlote-glony-moga-zyc-w-wodzie-nie-sprawiajac-problemow-zabojczy-jest-dopiero-ich-zakwit-66049
Według mnie jest to dość karkołomne wyjaśnienie bo w ww. notatce znalazłem takie zdanie: „Algom tym najbardziej odpowiadają słonawe wody przejściowe - znajdujące się w ujściach lub w pobliżu ujść rzek.”
Według dostępnych informacji śnięte ryby zaobserwowano najpierw na Kanale Gliwickim, a więc daleko od ujścia Odry. Z drugiej strony wiadomo jak zasolone są wody kopalniane.
Druga sprawa która nas intryguje to odpowiedź na pytanie dlaczego tak nagłośniono medialnie śnięcie ryb w Odrze? https://www.gospodarkamorska.pl/minister-moskwa-badamy-i-porownujemy-podobne-kryzysy-na-rzekach-jak-na-odrze-66075
Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Jakoś śnięcie ryb w Odrze nie wzbudza nerwowości po niemieckiej stronie. Nawet po nagłośnieniu sprawy po stronie polskiej nie bardzo kwapili się do likwidacji skutków masowego śnięcia ryb wzdłuż niemieckiego brzegu Odry. Można odnieść wrażenie że to nie ich problem.
Dla Niemców ważniejsza jest ich myśl przewodnia według której blokują wszelkie inicjatywy gospodarcze Polski, nie tylko dotyczące regulacji Odry.
Błędem naszej polityki było wyciszanie takiego stawiania spraw przez KE która działa pod dyktando Berlina. Przy tej okazji ujawnia się głupota polityczna naszej opozycji. Według nich polski europoseł po przejściu do Brukseli ma reprezentować interesy całej UE, a interesy Polski tylko wtedy, gdy nie kolidują z interesami unijnymi. To dowód zaprzedania obcym interesom. Za jaką cenę? Tylko za szklane paciorki?
Innego zdania są politycy niemieccy. Zadbali przede wszystkim o obsadzenie znaczących stanowisk w KE swoimi przedstawicielami. Przewodnicząca KE jest niemieckim politykiem, przez wiele lat w rządzie Merkel. Ona nie ma najmniejszych skrupułów czyje interesy ma reprezentować. Głosowania w PE również odbywają się pod dyktando Niemiec które przewodniczą najliczniejszej formacji jaką jest EPL.
Skandaliczna jest dystrybucja funduszy unijnych. Zgadzam się że w aktualnym budżecie KE nie można było zaplanować wydatków związanych ze skutkami wojny na Ukrainie. Ale złym gospodarzem jest ten który w budżecie nie tworzy rezerwy na wydatki nagłe.
Polsce takiego wsparcia KE odmawia. Podobna sytuacja ma miejsce z pomocą finansową w usuwaniu skutków pandemii covid-19. Tu jest jeszcze gorzej, bo formalnie pomoc została Polsce przyznana, ale piętrzone są trudności z przekazaniem tej pomocy Polsce.
Kuriozum w sprawie jest zobowiązanie Polski do współfinansowania funduszu z którego nie korzysta.  
Na to wszystko nakłada się strach naszych rządzących przed zdecydowaną reakcją na szerzące się bezprawie.
Obawiam się że dalej będzie dominowało kunktatorstwo rządu MM który liczy nie wiadomo na co.

21 sierpnia 2022

Czy jesienią czekają nas wykopki?

Czy to przepowiednia samospełniająca się? https://cai24.pl/na-glowne/46901/pozegnanie-premiera/
O tym że premier MM prowadzi niejasną grę z KE mówi się od dawna. Podobnie jak o tym że w środowisku PiS traktowany jest jak ciało obce.
Jest związany ze środowiskiem banksterskim i musi mieć gdzie wrócić. Obecne stanowisko nie jest dla niego dożywotnie.
Gdyby nie prezes JK miałby jeszcze bardziej pod górkę. Kreowanie MM na „delfina” jest działaniem zdecydowanie na wyrost. Absolutnie się do tej funkcji nie nadaje. Dlaczego? To zupełnie inny temat.

Pole manewru rządu MM dzisiaj jest już żadne. Skoro prezes wyraźnie powiedział „ani kroku wstecz, za nami ściana” to trzeba postępować stosownie do tego stwierdzenia. Wszelkie kombinowanie pogrąży PiS. Czasu jest niewiele, bo wchodzimy w czas wyborów. Nie da się dłużej co innego mówić, a co innego robić. Myślenie pomijam.

Obawiam się najgorszego. PiS zamierza planowo przegrać nadchodzące wybory.
W opozycji też można żyć i to całkiem nieźle.

Rządzący są zwyczajnie zmęczeni latami rządzenia przy ustawicznym rzucaniu kłód pod nogi przez opozycję. Nie jest pocieszeniem że zastana sytuacja przerasta możliwości kompetencyjne opozycji.
Chyba żaden rząd po 1989 roku nie musiał stawić czoła tylu problemom, nie tylko gospodarczym.
Myślę że przynajmniej prezes PiS uznawany za genialnego stratega, miał pełną świadomość że rzeczywistym celem KE było wzięcie Polski pod but. W dodatku bez przebierania w środkach.
Temu rządowi zabrakło odwagi i przebojowości. I to od samego  początku, od wyborów w 2015 roku.
Kunktatorstwo do jakiegoś momentu sprawdzało się. Brak zdecydowanej postawy wobec zachłanności urzędników KE doprowadził do konieczności postawienia naszych relacji wzajemnych na ostrzu noża.
Tylko kto to ma rozegrać jeśli we własnym gronie MM ma ludzi nieprzychylnych?
Ta nieprzychylność ma swoje uzasadnienie. Można polemizować czy zjazd po równi pochyłej zaczął się w lipcu 2020, czy wcześniej. Ten stan pogłębia się. To nie dreptanie w miejscu.
Przeszliśmy pandemię covid-19. Pomagamy Ukrainie. Nie otrzymujemy wsparcia materialnego od KE a nie jesteśmy w Europie potentatem gospodarczym. Zamiast podjąć jakiekolwiek, byle skuteczne działania, oczekujemy że ta KE w końcu się nad nami zlituje.
Do tego trzeba dodać rozdmuchaną do nieprzyzwoitości aferę ze śniętymi rybami w Odrze.
Ryby wskutek niekorzystnych warunków atmosferycznych giną masowo w różnych rzekach Europy. Jednak tylko w przypadku Polski media i politycy opozycji wykreowali z tego aferę która w zamiarze miała doprowadzić do upadku rządu MM. Jak na gang Olsena przystało, nic z tego nie wyszło.
Na nasze szczęście.

Nie zapominajmy że szczęściu trzeba pomagać. Rozsądni ludzie ciągle zastanawiają się czy opozycja jest świadoma tego co robi? Przy różnych okazjach podkreśla się że Polacy, ściśle polska opozycja, jest pod tym względem niechlubnym wyjątkiem w cywilizowanym świecie, bo konsekwentnie działa na szkodę suwerena. Krótko mówiąc, partyjne zacietrzewienie przyćmiewa zdrowy rozsądek. Wypowiedzi i zachowania wielu polityków opozycyjnych noszą w sobie znamiona zaawansowanej choroby psychicznej. Ale nie wolno przechodzić obok tego obojętnie bo bezkarność rozzuchwala.
Tym bardziej że opozycja ma za sobą wymiar sprawiedliwości który z zasady powinien być apolityczny. To jest kolejny dowód gangreny toczącej III RP.

15 sierpnia 2022

A politycy opozycji dalej swoje.

Nie wiem czy już osiągnęli wyżyny głupoty? Czy tylko zlej woli?
Ostatnio bryluje Karolina Pawliczak, dla której nie ma znaczenia czy wyłowiono kilka ton czy kilkanaście tysięcy ton tych ryb. Odra była aż tak zarybiona?
Jak można mówić o dobrej woli opozycji jeśli dla nich miarodajne są informacje urzędników niemieckich, a bez znaczenia są informacje, w tej samej sprawie, polskiego rządu?
Ten chór jest o wiele liczniejszy. Tylko to już mało kogo dziwi.

Kolejny przykład  ich finezji to sprawa KPO. Według tejże pani „pieniądze leżą na stole” tylko rząd MM nie chce ich podjąć. W główce tej pani nie mieści się wypowiedź niejakiego dupiarza, że rząd MM zobaczy je jak własne ucho https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-06-18/trzaskowski-pieniadze-z-ue-beda-mrozone-zostana-odmrozone-gdy-platforma-wygra-wybory/
Przy okazji dużo pustosłowia krąży wokół „kamieni milowych”. Takim ciekawym odniesieniem jest komentarz ze strony opozycji, że niepotrzebnie się awanturujemy, bo inne państwa mają tych kamieni więcej niż Polska. Możliwe że tak jest, ale kamień kamieniowi nierówny. W przypadku Polski są to kamienie młyńskie.
O czym mowa? https://ksiegowosc.infor.pl/wiadomosci/5484812,Kamienie-milowe-polskiego-KPO-Lista-Podatek-od-wlascicieli-pojazdow-spalinowych-oskladkowanie-wszystkich-umow-cywilnoprawnych-i-inne.html
https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/8439651,kpo-kamienie-milowe-polska-ke-niemcy-wlochy-hiszpania.html
Nie wiem jak się odnieść do wypowiedzi premiera MM że nie znał szczegółowych zapisów dotyczących owych kamieni milowych. Według mnie powinien je znać, bo na tym szczeblu nie wolno podpisywać niczego w ciemno. To nie jest sprawa prywatna. Poza tym premier ma całą armię pomocników, tu z ministrem Szymańskim na czele. Za co oni biorą pensje? Z naszych pieniędzy.
W tej sprawie, niestety, a może na szczęście dla nas, obowiązuje zasada „widziały gały co brały”.
Jeśli są uzasadnione prawnie powody, trzeba umowę zerwać, bo nie może obowiązywać jednostronnie. Nie możemy w niej partycypować w części dotyczącej zobowiązań i jednocześnie być pozbawionymi korzyści.

Na to wszystko nakładają się relacje z Niemcami. Przez lata polskojęzyczne media niemieckie w Polsce /a jest ich niestety sporo/ lansowały opinie że nasze relacje wzajemne dzisiaj to cud, mniód i malina. Tak było do czasu gdy gastarbeiterzy z Polski masowo jeździli do Niemiec na zbiory szparagów, do opieki nad stetryczałymi Niemcami, do niskopłatnych robót fizycznych /miejscowi Niemcy nie podejmowali się tych prac bo mieli większy socjal/.

Awantury o to co komu wolno trwają nie od dzisiaj.
Niestety ale powszechnie wiadomo, że z pamięcią u nas nie za bardzo.
Przypomnę więc, że spory graniczne o tor wodny na Zalewie Szczecińskim, dokładniej na Zatoce Pomorskiej, to nie mój wymysł. https://radioszczecin.pl/1,361733,sprawa-granicy-z-niemcami-na-morzu-nieuregulowan
https://podroze.onet.pl/ciekawe/zapomniana-wojna-graniczna-prl-i-nrd-sekrety-pomorza-zachodniego-roman-czejarek/xyd3bl9
https://www.tygodnikprzeglad.pl/zablokowac-szczecin/
To za sprawą Niemiec doprowadzono do upadku polskie stocznie, a w tym czasie KE zezwoliła Niemcom na dotowanie ich stoczni w b. NRD.
Dzisiaj solą w oku Niemiec jest zamiar budowy terminala kontenerowego  w Świnoujściu.
Na samą myśl o budowie elektrowni atomowej w zachodniej części Polski propaganda niemiecka i politycy dostają drgawek.
Mogę tak jeszcze długo, ale co to zmieni?

Jak długo można lawirować? Jak długo można tkwić w rozkroku? Czy po ostatnich wypowiedziach prezesa PiS można oczekiwać że wreszcie nadszedł ten czas i zdecydowanie powiemy basta?
Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Chciałbym się mylić.
Kunktatorstwo naszych polityków od lat zbyt często odbija się nam czkawką. Dajemy się podprowadzać jak małe dzieci. Niestety, politycy za popełniane błędy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. W najgorszym razie przesiadają się do ław opozycji. To jedyna kara.
Na ewidentnym kłamstwie czy półprawdach niczego pozytywnego nie zbudujemy.

Opozycja nie ma nic pozytywnego do zaoferowania. Za to bardzo chętnie szuka pretekstów do destabilizacji sytuacji wewnętrznej w kraju. Liczą że tym sposobem wrócą do koryta.
Dzisiaj próbują wykorzystać masowe śnięcie ryb w Odrze. Dni mijają a przyczyny śnięcia ryb nie znamy. Nie są w stanie ustalić tego również Niemcy. Mają w dodatku swój problem bo śnięte ryby pojawiły się w Sprewie. Tam oczywiście o zatruciu ryb rtęcią czy jej związkami nie ma mowy.
Ryby to nie moja działka. Lubię je, ale jako danie na stole.
Obecna afera zginie śmiercią naturalną. Takie jest moje zdanie.
Powodem jest niski stan wody na Odrze i wysokie temperatury powietrza, a z tym wody w rzece.
Powód śnięcia ryb to tzw. przyducha. https://portalkomunalny.pl/wody-polskie-pomor-ryb-w-odrze-nie-ma-zwiazku-z-rybami-snietymi-w-kanale-kedzierzynskim-525219/
Media wraz z opozycją „zapominają” że przypadki masowego śnięcia ryb zdarzają się na różnych rzekach. Niemcy mieli taki przypadek w 2018 roku na Renie.

Jeśli opozycja przejmie władzę to tylko po to żeby robić za podnóżek swych mocodawców z Berlina.
Ciekawe czy zastanawiają się nad tym czy warto?

07 sierpnia 2022

Skąd będą na to pieniądze?

To pytanie nurtuje mnie od dawna. Poruszam się w obrębie budżetu domowego,
a w rzeczywistości mam rozeznanie w wydatkach trzech rodzin. Tak wyszło.
Z pustego i Salomon nie naleje. To oczywista oczywistość.
Pięknie. I co dalej?
Spróbuję po kolei.

Polska jest europejskim krajem średniej wielkości i średnio zamożnym. To ostatnie za sprawą skutków drugiej wojny światowej. Mogło być lepiej, bo ta wojna skończyła się ponad 75 lat temu.
Nawet dzisiaj miewam wątpliwości czy już jesteśmy na swoim.
W latach 80-tych zaświtała nadzieja, że teraz na pewno będzie lepiej.
Pozostała nadzieja, bo lepiej już było. Tak mówią dzisiaj sceptycy.
Nie poddajemy się. Mamy taką naturę, że ciągle próbujemy licząc, że w końcu się uda wyjść na prostą. Ciągle mamy jednak pod górkę. Co szczególnie deprymuje, również za sprawą braci Polaków.
Przez lata powojenne odbudowywaliśmy Polskę ze zniszczeń wojennych i grabieży ze strony Niemiec hitlerowskich, a po nich naszych wyzwolicieli z Czerwonej Armii.
W 1989 roku ci podobno mądrzejsi i bywali w wielkim świecie „wytłumaczyli” nam, że to co było naszą dumą, cośmy odbudowali i zbudowali „tymi rencamy”, nie jest warte funta kłaków.
Zburzyć szkoda, najlepiej rozdać, nawet za symboliczną złotówkę chętnym, zwłaszcza obcym którzy będą wiedzieli co z tym „szmelcem” zrobić. Wmawiano nam latami, że inni robią to lepiej i taniej. Zamiast produkować, możemy kupować. Gotowe. Nie powiedzieli tylko za co?
Skąd wziąć pieniądze?
Dzieci mówią że pieniądze bierze się z bankomatu. A dorośli? Z banku. Jakie to proste!
Poniewczasie okazało się że roztrwoniliśmy dorobek ponad 40 lat powojennych oraz pieniądze z wyprzedaży tego co udało się sprzedać.
Zakpiono z nas ponownie wprowadzając tzw. powszechne świadectwa udziałowe. https://pl.wikipedia.org/wiki/Powszechne_%C5%9Bwiadectwo_udzia%C5%82owe
Co się z nimi stało?
Skończyło się na tym, że trzeba znowu zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Za to nieliczni wzięli się do … liczenia pieniędzy. Swoich. Powstały nowe fortuny. Często z niczego. To taki polnische wirtschaft którego zazdroszczą nam różne gamonie.
Na tym świecie nic nie jest wieczne i nic nie jest pewne.
Miało nas spotkać nowe szczęście za sprawą wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wielu z nas trudno uwierzyć, że co dobre dla innych nie musi być dobre dla nas. Przytomniejsi zwracali uwagę, że w tym eurokołchozie są równi i równiejsi, o czym lata wcześniej pisał Orwell w swej książce „Rok 1984”. Wyraziliśmy na to zgodę, co kiepsko o nas świadczy.
Frustracja narasta, bo z upływem lat rośnie świadomość, że sceptycy mieli rację.
Rozwojowo jesteśmy na etapie czegoś co nazwano III RP. Ponad 30 lat to dużo i mało.
Dla jednych to więcej niż jedno pokolenie, dla drugich to tyle co nic /wobec wieczności/.
Trudno się przyznać, ale w masie mamy pamięć akwariowej rybki. A szkoda.
Podejmując na bieżąco decyzje warto pamiętać sytuacje sprzed 20-30 lat. Gwałtowne obniżenie standardu życiowego, inflacja /nasze milionowe zarobki/. bezrobocie lokalnie przekraczające znacznie 30%, emigracja zarobkowa /na zmywak/. Jakoś z tego wybrnęliśmy.

Było też coś ważnego, co doceniamy szczególnie teraz. Wokół naszych granic panował pokój i spokój. Do tego stopnia, że wielu polityków zaczęło uważać, że wojska potrzebujemy tyle żeby starczyło na defilady i na kontyngenty do misji pokojowych. Zrezygnowano z obowiązkowego poboru. Szkoda pieniędzy.
Wojny i konflikty zbrojne trwają cały czas. Tyle że w bezpiecznej odległości od Polski.
Nasi politycy sprawujący kolejno rządy po 1989 roku zapomnieli o historii, albo pamiętali, ale próbowali nas uśpić. Chodzi o konsekwencje wynikające z naszego położenia geopolitycznego.
Po 1989 roku nie udało się trwale uporządkować relacji z sąsiadami z zachodu i wschodu. Poważnie?
W ostatnich dniach jeden z komentatorów zwrócił uwagę, że Polska powinna negocjować z Niemcami umowę o dobrym sąsiedztwie, ponieważ obecna została zawarta z RFN przed formalnym zjednoczeniem. Tematem obchodzonym niczym śmierdzące jajo są reparacje wojenne od Niemiec jako prawnych spadkobierców III Rzeszy. Niemcy odszkodowania wypłacili dotychczas Izraelowi i Grecji. https://pl.wikipedia.org/wiki/Reparacje_od_Niemiec_po_II_wojnie_%C5%9Bwiatowej
Ta lista jest znacznie dłuższa, ale nie ma wśród tych państw Polski. Niemcy konsekwentnie rżną głupa twierdząc, że Polsce nic się nie należy, a poza tym otrzymaliśmy tzw. Ziemie Zachodnie i Prusy Wschodnie. Zapominają dodać, że nie oni o tym decydowali.
Podobny problem dotyczy roszczeń wobec Federacji Rosyjskiej jako prawnego spadkobiercy ZSRR.
Zasadnicza różnica między nimi polega na tym, że Niemcy wojnę przegrali, a ZSRR znalazł się po stronie zwycięzców, a tych jak wiadomo się nie sądzi.

Problemem samym w sobie jest brak traktatu pokojowego po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku. To mimo wszystko stwarza atmosferę tymczasowości po zakończonej wojnie. Podsyca ją zwłaszcza Federacja Rosyjska i co ciekawe politycy naszej totalnej opozycji.
Niemiecką wersję ustaleń traktatowych próbuje się przekazać tu https://wiadomosci.dziennik.pl/historia/wydarzenia/artykuly/554215,reparacje-wojenne-niemcy-ii-wojna-swiatowa-ofiary-polska.html
Temat reparacji wojennych wraca cyklicznie i odnoszę wrażenie że robi się to z pobudek politycznych. Tak jak w tym powiedzonku „chciałabym, a boję się”.
Wrócę jednak do rzeczywistości.

W latach powojennych najbardziej niezadowoleni z nowego porządku europejskiego byli niemieccy rewizjoniści. Jednak traktowano ich jak folklor polityczny.
Problem rewizji granic nabrał innego wymiaru po rozpadzie ZSRR. Zdaniem Putina było to największe nieszczęście jakie spotkało naród rosyjski po II wojnie światowej.
W ślad za tym polityka Federacji Rosyjskiej zaczęła zmierzać w kierunku podważenia powojennego status quo. Kłopot polega na tym że nie ma chętnych do powrotu pod opiekuńcze skrzydła matuszki Rassiji.
Ani dobrym słowem, ani prośbą, ani groźbą. Dała się na to nabrać Białoruś pod przywództwem Łukaszenki. Duża w tym zasługa świata zachodniego który był ślepy i głuchy na umizgi Łukaszenki który chciał na zachód, ale na swoich warunkach. Z konieczności wybrał mniejsze zło.
Sporo zamieszania jest w tzw. republikach zakaukaskich które przy pomocy FR rozgrywają swoje problemy sąsiedzkie /Gruzja, Armenia, Azerbejdżan i kilka pomniejszych/. Leżące dalej na wschód Turkmenistan, Uzbekistan, Kirgistan i Kazachstan starają się szukać swego szczęścia w budowaniu pozytywnych relacji zwłaszcza z Chinami.

Najwięcej kłopotów przysporzyła Rosji Ukraina. W czasach istnienia ZSRR Białoruś i Ukraina /jako republiki/ były niestałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ, ale co ważniejsze miały swoje miejsce wśród państw członkowskich ONZ.
Ukraina po usamodzielnieniu się w 1991 roku jeszcze przez wiele lat miała ścisłe związki gospodarcze z Federacją Rosyjską.
Droga do usamodzielniania się Ukrainy nie jest usłana różami.
Pierwszym przywódcom, po 1991 roku, /Krawczuk, Kuczma, Janukowycz/ trudno było ograniczyć związki polityczne, gospodarcze i wojskowe z Federacją Rosyjską.
Sytuacja zaczęła się komplikować w 2014 roku, w następstwie pomarańczowej rewolucji i Euromajdanu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Ukraina#Niepodleg%C5%82a_Ukraina
Putin uznał, że Ukraina weszła w posiadanie Krymu bezprawnie /decyzja Chruszczowa/, a ponadto uznał, że we wschodniej Ukrainie jest dyskryminowana mniejszość rosyjskojęzyczna. Ciąg dalszy znamy.

Mimo wszystko trudno przejść do porządku dziennego nad tym, że w cywilizowanym świecie jakiekolwiek państwo może jednostronnie decydować o tym co jest dobre i słuszne dla drugiego.
Powszechna opinia o Federacji Rosyjskiej jest taka, że to imperium zła w czystej postaci. Tymczasem obecni przywódcy Rosji systematycznie obrzucają cały świat inwektywami i obraźliwymi epitetami, a tam gdzie czują się wystarczająco silni, posuwają się do czynnej agresji zbrojnej. Pod tym względem Rosja tkwi w epoce kamienia łupanego.
Putin chce doprowadzić do wymazania Ukrainy z politycznej mapy świata. Chcieć w tym przypadku nie oznacza móc. Wznowienie działań wojennych w lutym br. spowodowało lawinę zdarzeń których skutków końcowych nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Po ponad 160 /dzisiaj 165 dni/ dniach walk FR nie jest w stanie osiągnąć zwycięstwa ani poważniejszych sukcesów. Nie widzę potrzeby rozpisywania się teraz na ten temat.  

Polska i wiele innych krajów, nie zawsze sąsiadujących bezpośrednio z Federacją Rosyjską, zdaje sobie sprawę że ma do czynienia z państwem nieprzewidywalnym i jak dotychczas bezkarnym. Narasta jednak świadomość że najwyższy czas położyć tamę temu chuligaństwu politycznemu.
Jednym z warunków stawianych przez Rosję, dotyczących zachowania status quo na Ukrainie, było wykluczenie możliwości dalszego poszerzania NATO i redukcja potencjału militarnego Sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej do stanu sprzed 1997 roku. W nowej sytuacji dotychczas neutralne Szwecja i Finlandia, zgłosiły swój akces do NATO. Formalności załatwiane są błyskawicznie i wkrótce obydwa państwa staną się pełnoprawnymi członkami Sojuszu.
Dla Rosji oznacza to wydłużenie granicy z NATO o 1340 km. Poza tym obie armie nie wymagają specjalnego przygotowania do współdziałania z wojskami NATO. Bonusem jest uczynienie z Bałtyku morza wewnętrznego NATO.

Wojna na Ukrainie spowodowała zasadniczą zmianę wśród polityków i społeczeństwa w podejściu do roli naszych sił zbrojnych w zapewnieniu obronności i bezpieczeństwa państwa.
Od początku istnienia III RP przechodziliśmy poważną ewolucję.
W 1989 roku Wojsko Polskie w ramach Układu Warszawskiego liczyło około 450 000 żołnierzy,
w tym zasadniczej służby wojskowej. W kolejnych latach stan zmniejszono do około 90 000 oraz zrezygnowano z zasadniczej służby wojskowej. Bardzo opieszale modernizowano uzbrojenie. Przełom nastąpił pod koniec 2015 roku kiedy postanowiono utworzyć Wojska Obrony Terytorialnej /WOT/  https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojska_Obrony_Terytorialnej
Dzisiaj stworzono podstawy formalne do utworzenia armii liczącej łącznie do 300 000 żołnierzy zawodowych, łącznie z WOT. https://defence24.pl/polityka-obronna/zmiany-w-programie-rozwoju-sil-zbrojnych-rp-ruch-sejmu Wypada przypomnieć, że jeszcze w 2019 roku nasze potrzeby oceniano na 150 000 żołnierzy.

Wzrost liczebny to jedno, a modernizacja uzbrojenia i wyposażenie tych wojsk w nowoczesny sprzęt, to drugie. Zakłada się że na potrzeby wojska będziemy przeznaczali około 2,5% PKB.
Taka skala wydatków nakazuje ich racjonalizację. Nie wszystko musimy kupić zagranicą.
Mamy własny przemysł zbrojeniowy. Możemy eksportować. Poza tym zakupione uzbrojenie wymaga obsługi serwisowej, części zapasowych i zamiennych, a przede wszystkim amunicji.
Zakupy muszą być robione z głową. Trzeba pamiętać, że istnieje coś takiego jak offset https://pl.wikipedia.org/wiki/Offset_(handel_zagraniczny) który trzeba maksymalnie wykorzystać. Dlatego obiecująco wyglądają kontakty z Koreą. Mogą być obustronnie korzystne zwłaszcza że to kontynuacja,

Powagę sytuacji widać po zachowaniu opozycji. Protestuje bardziej dla zasady, ale w kluczowych sprawach przynajmniej nie przeszkadza. Wszyscy zdają się pamiętać, że jeśli będziemy żałować na własne wojsko, będziemy utrzymywać obce.

Warto też zwrócić uwagę na dotychczasowe doświadczenia z wojny na Ukrainie. Zwiększa się odległość bezpośrednia między walczącymi wojskami. Przewagę uzyskuje strona posiadająca środki rażenia o większym zasięgu i większej dokładności trafienia w cel. Karierę na współczesnym polu walki robią drony, artyleria rakietowa i lufowa dalekiego zasięgu. Lotnictwo również atakuje skutecznie cele bez ich widzialności wzrokowej.
Tagi:  

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...