Prawdopodobnie zostanie przesunięty termin wyborów
samorządowych. Powodem są względy organizacyjne po stronie PKW. Decyzja w rękach prezydenta RP.
Uwagę komentatorów zaczyna skupiać przewidywany przebieg kampanii wyborczych, a
one faktycznie są już w toku. Wielu twierdzi że kolejna kampania wyborcza
zaczyna się po oficjalnym ogłoszeniu wyników poprzednich wyborów.
Czyja argumentacja pozwoli na wygranie tych wyborów?
Dla mnie ważniejsza jest odpowiedź na pytanie jaka będzie polityka ekipy która
wygra wybory?
Polityka zarówno wewnętrzna jak i zagraniczna.
W ugruntowanych demokracjach ta polityka jest w miarę stabilna i przewidywalna,
niezależnie od formacji rządzącej. Jak to wygląda u nas widać, słychać i czuć.
Pytanie uważam za istotne bo nawarstwiają się problemy które na pewno same się
nie rozwiążą a będą miały kluczowe znaczenie dla społeczeństwa.
Tematem wyjściowym na dzisiaj jest wojna
na Ukrainie i jej skutki również dla Polski.
Podstawową niewiadomą jest odpowiedź na pytanie jak długo potrwa wojna?
Dzisiaj przeważa opinia że mogą to być nawet 2-3 lata bo to wojna na
wyniszczenie.
Osobiście nie wykluczam niespodzianek.
Odpowiedź dodatkowo komplikuje nadchodząca zima. Jaka ona będzie?
Skala zniszczeń infrastruktury na Ukrainie jest tak duża że należy oczekiwać ponownej
fali uciekinierów z Ukrainy. Jako pewnik można przyjąć, że znaczna ich część
pozostanie w Polsce.
Jak na to zareagują Polacy?
Ktoś tym steruje.
Na dzisiaj po stronie konkretów jest systematyczna i trwająca dewastacja
infrastruktury Ukrainy.
Szacuje się ją na ponad 40% i końca zniszczeń nie widać bo wojna trwa.
W tym szaleństwie, po stronie Rosji, jest metoda na wypracowanie korzystnej
pozycji negocjacyjnej do przyszłych rozmów z Ukrainą.
Są przesłanki że toczą się rozmowy zakulisowe. Robią to USA.
Tu widać perfidię świata zachodniego który z jednej strony dąży do maksymalnego
osłabienia gospodarczego Rosji, a z drugiej strony nie pozwala Ukrainie na
osiągnięcie spektakularnych sukcesów. Takie sukcesy zmusiłyby Rosję, w ocenie
analityków zachodnich, do eskalacji działań wojennych na Ukrainie, a tego wszyscy
się boją.
Uczciwie mówię, że nie rozumiem tej argumentacji, Rosja jest nieprzewidywalna.
A może rozumiem aż za dobrze?
Po buńczucznych zapowiedziach Rosja dała do zrozumienia, że nie skorzysta z
broni atomowej. Przyczyniły się do tego prawdopodobnie Chiny których przywódca
wypowiedział się niedawno, że nie życzy sobie takiej wojny w Europie. Ważniejsze
są względy gospodarcze.
Pozostaje więc wojna konwencjonalna w której Rosji o sukcesy coraz trudniej.
Wiele wskazuje na to, że Rosja szuka „sponsora” który zaaranżuje rozmowy z
Ukrainą. Tylko czego takie rozmowy miałyby dotyczyć? Ochotników, czy
użytecznych idiotów, do pośrednictwa nie brakuje. Ostatnio wychylił się Macron,
według którego Ukraina nie powinna się zbytnio stawiać, bo popiera ją poniżej
50% państw. Wobec tego nie powinna się ociągać i zasiąść do stołu negocjacyjnego.
Macron nie jest pierwszym i na pewno nie ostatnim który zerwał kontakt z
rzeczywistością.
Rosja ciągle blefuje, a rzeczywistość jest dla niej coraz bardziej brutalna.
Po drugiej stronie, czyli państw sprzyjających Ukrainie pojawiło się pytanie
kto na tej wojnie więcej traci? Pytanie jest jak najbardziej na miejscu i na czasie.
Rosja do tej wojny przygotowała się, na swój sposób, dobrze. Przygotowania
trwały dość długo i były wielokierunkowe, a jednak nie wszystko idzie po myśli
Kremla. Żaden cel nie został osiągnięty.
Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie co dalej?
Pamiętajmy też o negatywnym wpływie na światową gospodarkę, trwającej blisko
dwa lata, pandemii covid-19. Zresztą, pandemia nie skończyła się, ona tylko
przyczaiła się.
Wojna która po kilku dniach miała zakończyć się defiladą zwycięskich wojsk
rosyjskich w Kijowie trwa nadal. Gdyby nie pomoc USA, Wlk. Brytanii i Polski,
mówilibyśmy o niej od dawna w czasie przeszłym.
To największe zaskoczenie dla moskiewskich strategów.
Inni też pomagają, ale ich pomoc pozostawia wiele do życzenia. Często jest to pozoracja
pomocy,
a faktycznie gra na zwłokę. Dobre wyniki osiąga w tej konkurencji KE.
Przyznana pomoc finansowa nie jest równoznaczna z przelaniem deklarowanej kwoty
na konto Ukrainy.
Szczególnie ciekawie wygląda to w przypadku deklarowanej przez KE pomocy
finansowej w 2023 roku. Obiecano 18 mld euro których fizycznie KE nie ma. https://www.ukrinform.pl/rubric-economy/3611230-ue-planuje-przekazac-ukrainie-pierwsze-trzy-z-18-mld-euro-pomocy-juz-na-poczatku-stycznia.html
https://www.tvp.info/64422415/pomoc-dla-ukrainy-niemcy-blokuja-pomoc-z-unii-europejskiej
KE zamierza zaciągnąć pożyczkę którą mają żyrować wszystkie państwa UE. Niemcy
kombinują jak wyłączyć się z tej pomocy.
Mamy więc narastającą inflację i światowy kryzys energetyczny spowodowany
bezkrytycznym zaufaniem do regularnych dostaw gazu rosyjskiego.
Politycy europejscy zapomnieli o zasadzie ograniczonego zaufania.
Sankcje są mało skuteczne, a ponadto obróciły się też przeciwko tym którzy je
nałożyli na Rosję.
Zakaz importu ropy, gazu i węgla kamiennego z Rosji do UE spowodował kryzys
energetyczny, a w Rosji mimo ograniczenia eksportu, spowodował olbrzymi wzrost
dochodów Gazpromu i innych spółek branży energetycznej. Warto zwrócić uwagę że
kraje OPEC nie są zainteresowane zwiększeniem wydobycia i eksportu ropy i gazu,
o co zabiegają USA.
Żeby nie popadać w euforię. Wojna na Ukrainie trwa już dziewiąty miesiąc,
Ukraina ciągle walczy bo otrzymuje pomoc w sprzęcie głównie z USA i Wlk.
Brytanii. Nie można pominąć pomocy z Polski.
Mało wiemy o innych formach pomocy.
Ale … przemysł zbrojeniowy pracuje ciągle według etatu pokojowego, czyli na pół
gwizdka.
Kolejne dostawy na Ukrainę będą szły z produkcji bieżącej a nie z zapasów
magazynowych.
Co ważniejsze dostawy dojdą do skutku w 2023 roku.
Wojna poczeka?
Wracam do spraw polskich.
Przy pierwszej fali uciekinierów, na początku agresji Rosji na Ukrainę, była
nadzieja, że Polska uzyska wsparcie finansowe KE. Koszty pobytu krótko i
długoterminowego Ukraińców w Polsce /to już 9 miesiąc/ liczone są w miliardach złotych. Tymczasem KE
dotychczas przyznała Polsce pomoc w wysokości blisko 700 mln zł i obiecuje
kolejne 200 mln zł. https://www.gov.pl/web/mswia/prawie-700-mln-zl-z-ue-na-wsparcie-dla-uchodzcow-z-ukrainy
To i tak postęp bo początkowo KE proponowała Polsce przeksięgowanie pieniędzy
wcześniej przyznanych w planach wieloletnich na inne cele. Krótko mówiąc, na KE
zawiedliśmy się po raz kolejny.
Gdy zaczęła się wojna, w lutym 2022, nie można było negocjować z KE warunków
przyjęcia uciekinierów z Ukrainy, gdy setki tysięcy czekały na przejściach
granicznych. W dodatku była to zima w pełni.
Dzisiaj wielu Polaków zastanawia się czy jedynym wynagrodzeniem będzie
wdzięczność Ukraińców i dobra prasa dla Polski w obcych mediach?
Wokół Ukrainy problemów jest więcej. Dostawy uzbrojenia są kluczowe, ale
potrzebna jest pomoc finansowa. Z tym jest jednak poważny problem. Przyznanie
wsparcia finansowego, a przekazanie Ukrainie obiecanych kwot to dwie różne
sprawy. Niechlubną rolę w blokowaniu pomocy finansowej odgrywają Niemcy. Oficjalnie
obawiają się że Ukraina nie będzie w stanie spłacić w przyszłości zaciągniętych
kredytów.
Dopełnieniem złej woli KE wobec Polski jest dalsze blokowanie wypłat z KPO. Duże
nadzieje wiążemy z negocjacjami następcy Szymańskiego.
Mniejszą wagę przywiązuję do wypowiedzi prezesa PiS, że Polska skończyła z
polityką ustępstw wobec nie kończących się żądań KE.
UE jest podobno wspólnotą państw europejskich. To dziwna wspólnota. Obowiązuje
w niej prawo dżungli.
Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Wobec tego polecam https://wpolityce.pl/gospodarka/617998-niemcy-i-francja-podniosa-konkurencyjnosc-swych-gospodarek
W uzupełnieniu „wyjaśnienie” opozycji https://konkret24.tvn24.pl/najnowsze/niemcy-dostaja-miliardy-a-polska-ochlapy-czego-kaczynski-nie-mowi-6172585
To jest typowe rżnięcie głupa przez opozycję. Doskonale wiedzą „gdzie jest
haczyk?”.
To właśnie odmowa udzielenia pomocy publicznej spowodowała upadek polskiego
przemysłu stoczniowego aby mógł bez przeszkód rozwijać się niemiecki m.in. w Rostocku.
Widać jak na dłoni, że nie wystarczy mieć kasę na wsparcie zagrożonych
upadłością zakładów.
Trzeba jeszcze mieć przychylnego komisarza w KE, który zrozumie powagę sytuacji.
Tu nie ma żelaznych kryteriów. Liczy się tylko widzimisię komisarza, albo
wytyczne szefowej KE, co na jedno wychodzi. Zawsze stoi za tym Berlin i jego
interesy.
Tak w praktyce wygląda równouprawnienie w UE.
Jak dotychczas nie potrafimy skutecznie bronić się przed taką interpretacją
wspólnoty państw UE.
Można spytać czy jest to problem tylko Polski czy również pozostałych państw
unijnych? Czy wszyscy zgadzają się na żyrowanie dobrobytu Niemiec, często
kosztem własnego społeczeństwa?
Na takie pytania chciałbym usłyszeć odpowiedź nie tylko prezesa PiS.
Tych pytań jest znacznie więcej. Poczesne miejsce powinno zająć pytanie co jest
naprawdę ważne dla Polski i Polaków? Wiąże się to ze stanowiskiem opozycji
wobec postępowania rządu MM w warunkach trwającej wojny na Ukrainie i
wychodzenia z kryzysu pocovidowego.
Sama krytyka dla krytyki to zdecydowanie za mało. Dziecinadą jest też totalne
dyskredytowanie polityki wewnętrznej i zagranicznej rządu MM.
Przeciwwagą, po stronie opozycji, jest brak programu dla Polski. Nie można
traktować poważnie, jako programu, odsunięcia PiS od władzy. Opozycja apeluje
żeby ją wybrać, a oni wtedy pokażą co potrafią. Może warto odświeżyć sobie
pamięć i przypomnieć „osiągnięcia” opozycji sprzed 2015 roku?
To tylko 7 lat wstecz.
Warto podjąć poważną dyskusję o celowości działań podejmowanych przez obecnie
rządzących.
Nie chodzi mi bynajmniej o dzielenie włosa na czworo. Chodzi o strategię.
Świat przyspieszył i to zdecydowanie. Jeśli chcemy nadążyć, musimy podejmować
poważne wyzwania. Takim jest wykorzystanie położenia geograficznego Polski,
które jednocześnie jest położeniem geopolitycznym w Europie.
Planowane i realizowane inwestycje napotykają i napotykać będą na opór zarówno
ze strony opozycji, jak i państw ościennych, zwłaszcza Niemiec oraz Brukseli.
Opór Brukseli będzie inspirowany z Berlina.
Do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Niewielu spośród Polaków zdaje sobie sprawę że w infrastrukturze komunikacyjnej
ciągle likwidujemy pozostałości po zaborach. Dlatego takie znaczenie ma budowa
połączeń kolejowych i drogowych w układzie północ-południe. To leży nie tylko w
interesie Polski.
Budowa CPK dla jednych to gigantomania. To ludzie o małej wyobraźni i wielkich
kompleksach.
To są kosztowne przedsięwzięcia i bardziej trzeba się zastanawiać czy na to
wszystko znajdziemy zabezpieczenie finansowe. W II RP budowa Gdyni i COP też
była wyzwaniem.
Nie mam przekonania do inwestycji w energetykę jądrową, ale to temat na
oddzielne opowiadanie. Ponosimy konsekwencje zaniechań z co najmniej 40 minionych
lat. Jednocześnie nie stać nas na własne zdanie. Możliwe jest że go nie mamy.
Wielką niewiadomą jest zachowanie się Ukrainy po zakończeniu działań wojennych.
Co zostanie z naszych dobrych obecnie relacji wzajemnych? Czy sympatie Ukrainy
pójdą za pieniędzmi na odbudowę zniszczeń wojennych?
Szukaj na tym blogu
13 listopada 2022
Nadchodzą wybory i to nie jedne.
08 listopada 2022
Czemu służą media publiczne?
Zabieram się do tego niechętnie, ale co za dużo to
niezdrowo.
Będzie więc o mediach zwanych rządowymi, a które są podobno mediami
publicznymi.
Sądziłem, jak widzę bezpodstawnie, że trochę się to unormuje po zmianie prezesa
TVP.
O co mi chodzi? O programy publicystyczne.
Spróbuję jak to się mówi po literkach.
Zdarza mi się dość często słuchać, bo oglądać nie ma co, takie programy w TVP
Info.
Przykład 1: jest emisja programu który jest nagle przerywany w pół słowa, planszą PILNE, po czym jest
relacja live z prezydentem RP, premierem, dowolnym ministrem ...
Bardzo często w takim wystąpieniu nie ma nic ważnego, a nawet istotnego. Za to
w przerwanym programie zaproszony gość miał naprawdę coś interesującego do
przekazania. To PILNE można z powodzeniem wyemitować z opóźnieniem kilku minut
i nic by się nie stało.
Mogę przyjąć że ucierpiałaby miłość własna tego „ważniaka”.
Przykład 2: na fali covid-19 upowszechniły się programy w których
wszyscy albo część, poza prowadzącym, uczestniczą w programie przez łącze
internetowe lub telefon. Zdarza się że mówca nagle znika z wizji, albo fonii i
winne są „usterki na łączach” albo „usterki techniczne”.
Tylko dlaczego zdarza się to wtedy gdy treść
wypowiedzi jest nie pomyśli prowadzącego program?
Przykład 3: /dotyczy radia i tv/
emisja odcinka programowego powinna odbywać się w wyznaczonym czasie. Media
publiczne są finansowane z budżetu. Jeśli się je ogląda/słucha, okazuje się że
priorytet mają reklamy, a właściwie bloki reklamowe. Do rzadkości należy
dzisiaj punktualne rozpoczęcie programu /zgodnie z ramówką/. Wyjątek stanowią „dzienniki”.
Jednak, program nie tylko zaczyna się, ale i kończy. I tu jest kolejna maniera
prowadzących.
Obojętnie czy to debata, czy rozmowa z zaproszonym gościem, prowadzący „uprzejmie”
informuje „została minuta”, albo sekundy i … przez minuty do kolejnego programu
lecą reklamy.
Według mnie to pazerność zarządów tv i radia. W końcu te apanaże z czegoś się biorą.
Jednak mnie bawi zupełnie coś innego.
TVP jak nazwa wskazuje, powinna swój czas antenowy poświęcać Polsce i sprawom
polskim.
Tymczasem dzisiaj prowadzący dziennik wieczorny w TVP Info poinformował że około
północy rozpoczyna się relacja live z wyborów uzupełniających do Izby Reprezentantów i
Senatu USA!
Tymczasem na programy/debaty o Polsce i Polakach regularnie brak czasu.
Szkoda
go marnować, bo wszyscy wszystko wiedzą.
06 listopada 2022
Co zima nam przyniesie?
To typowe wróżenie z fusów.
Składa się na to wiele czynników. Najważniejszy, według mnie jest taki, że
żadna strona konfliktu nie jest dzisiaj w stanie wygrać tej wojny o własnych
siłach. Wobec tego może osiągnąć sukces ta strona która uzyska skuteczniejsze
wsparcie logistyczne. Oczywiście z zewnątrz.
Tu, wydaje mi się że Rosja stoi na przegranej pozycji. Dlaczego?
Chociażby dlatego, że pomoc dla Ukrainy jest jawna, a pomoc dla Rosji obłożona
jest międzynarodowymi sankcjami. Można dywagować na temat skuteczności sankcji.
Wojna ujawniła słabość gospodarki rosyjskiej.
Zapasy uzbrojenia są na wyczerpaniu, a nie są w stanie ich uzupełniać z braku
dostępu do nowoczesnej elektroniki. Kanały przemytnicze podnoszą koszty. Zakupy
interwencyjne w Korei Północnej czy w Iranie dyskredytują Rosję jako podobno jedną z
najsilniejszych gospodarek świata.
Teraz trwa wojna na wyniszczenie gospodarcze Ukrainy. Rosja wie że musi oddać
tereny zajęte, ale odbudowa zniszczeń potrwa lata.
Na dzisiaj są małe szanse że Rosja zostanie pociągnięta do odpowiedzialności
międzynarodowej. Dowodem według mnie są opowieści o utworzeniu nowego planu
Marshalla dla Ukrainy. https://polskieradio24.pl/42/259/artykul/3058951,plan-marshalla-dla-ukrainy-kanclerz-niemiec-i-szefowa-ke-sa-za-stworzeniem-takiego-projektu
Nie ma w nim mowy o zmuszeniu Rosji do reparacji wojennych na rzecz Ukrainy.
Wojna na Ukrainie ujawnia rozbieżność interesów wielkich tego świata. Wszystkie
kraje pomagające Ukrainie lub uchylające się od pomocy, nie kryją swoich
docelowych zainteresowań.
Z jednej strony jest to chęć jak najszybszego przywrócenia relacji
gospodarczych z Rosją, a z drugiej strony korzystne ulokowanie swoich interesów
na Ukrainie, na etapie jej odbudowy.
Największe „akrobacje” wyczyniają Niemcy. Można się od nich uczyć hipokryzji.
Niby pomagają, ale po wniknięciu w szczegóły okazuje się że ta pomoc pozostawia
wiele do życzenia.
W pojedynczych przypadkach są to kpiny z nas wszystkich /osławione hełmy/.
Schizofrenia Niemców wynika z ich wcześniejszego zaangażowania we współpracę
gospodarczą z Rosją.
Nie przeszkadza to Niemcom do przymierzania się do roli nadzorcy wydatkowania
funduszy przeznaczonych na przyszłą odbudowę Ukrainy. Krótko mówiąc, Niemcy chcą
decydować kto zostanie dopuszczony do odbudowy infrastruktury Ukrainy i co chyba
ważniejsze, decydować o uznaniu poniesionych wydatków na odbudowę. Na razie nic
nie słychać jakie Niemcy przewidują zaangażowanie finansowe w odbudowę Ukrainy
ze zniszczeń wojennych.
Powinniśmy zwracać uwagę na wszelkie skryte formy poparcia Rosji. Tu mamy nie
tylko Niemcy, ale i Francję. Sporą grupę stanowią państwa niechętne stosowaniu się
do sankcji nakładanych na Rosję, bo ważniejszy jest ich interes. To nie tylko
Węgry, ale chociażby Austria czy państwa bałkańskie.
Na dzisiaj istotna jest możliwość eskalacji wojny na Ukrainie o ile Rosja zmusi
do jawnego udziału w tej wojnie Białoruś.
Jak bumerang wraca pytanie komu na czym zależy w wojnie na Ukrainie?
Logicznie rozumując, biorąc pod uwagę państwa zaangażowane w pomoc Ukrainie, Rosję
można zneutralizować skutecznie w krótkim czasie. Niestety, nie ma ku temu woli
politycznej. Zainteresowane państwa nie mogą uzgodnić między sobą stanowisk.
Na dzisiaj mogę powiedzieć, że USA nie dopuszczą do zmarnowania swego
zaangażowania finansowego w pomoc Ukrainie. Pytanie dodatkowe brzmi: czy to zaangażowanie
jest wystarczająco silne? Trzeba pamiętać o sabotowaniu tych działań przede wszystkim przez Niemcy.
Nas powinny bardziej interesować ciągoty Niemiec do przerobienia UE w eurokołchoz
w którym Niemcy maja odgrywać
bezdyskusyjną rolę wiodącą. Kanclerz Niemiec wyznaczył już termin osiągnięcia
tego celu. To rok 2025. To już niedługo.
03 listopada 2022
Fajnopolacy?
Czy kolejni rządzący w III RP wyjdą kiedykolwiek poza ustawiczne jojczenie?
Potwierdzają tym, że chodzi jedynie o gonienie króliczka. Ani rządzący, ani poprzednicy,
ani obecna opozycja, nie są faktycznie zainteresowani doprowadzeniem
czegokolwiek do końca. Są zbyt zajęci sobą.
Takie są logiczne wnioski z obserwacji sceny politycznej III RP. Realne są
tylko wymiany na szczytach władzy. Ważny jest szum medialny i paliwo do
kolejnych kampanii medialnych.
Wszystko sprowadza się do realizacji kolejnych etapów:
1. Wygrać wybory,
2. Dotrwać do końca kadencji,
3. Zorganizować kolejne wybory tak żeby je wygrać.
4. Po wygraniu wyborów dotrwać do końca kadencji …
Zadziwiająco proste.
W kampanii wyborczej też istnieją schematy:
1. Opowiadać co zrobiliśmy, najbezpieczniej w sferze planowania, typu co będzie
za 5 i więcej lat. Stworzyć następcom jak najwięcej problemów do rozwiązania.
Moim zdaniem suweren powinien pytać o efektywność dokonań.
2. Za sprawy niezrealizowane winić opozycję i poprzedników.
3. Co obiecaliśmy, a nie zostało zrealizowane, postaramy się zrealizować, ale
musicie umożliwić nam wygranie tych wyborów.
Pomiędzy tym jest jeszcze przerywnik-zastrzeżenie: musimy wygrać zdecydowaną
większością,
bo koalicje są kulą u nogi.
Na tym modelu jedziemy już ponad 30 lat.
Jakie praktyczne znaczenie ma posiadanie przez ugrupowanie wygrywające wybory
programu wyborczego?
Kiedy, w toku kampanii wyborczej, suweren zażądał szczegółowego rozliczenia z
realizacji takiego programu?
Nie przypominam sobie czegoś takiego. Nie było też przypadku żeby ugrupowanie
polityczne zrobiło to z własnej inicjatywy. Jeśli było, to taka „spowiedź”
miała charakter bardzo powierzchowny.
Co z powyższego wynika? I wiele i nic.
Wynik wyborów ustalany jest gdzie indziej. Gdzie? Zależy jaką opcję przyjmiemy.
Czy mają znaczenie polityczne zabiegi wokół obsadzania obcych przedstawicielstw
dyplomatycznych w Polsce? Każdy kto jest sprawnym obserwatorem zna odpowiedź.
Po konsekwencjach zmiany na stanowisku ambasadora Niemiec widać że weszliśmy w
nową fazę dyplomacji. Czy ktoś nas pytał o zdanie? Nietaktem jest pytanie czy
to zdanie zostało uwzględnione.
Można do tego dołożyć zachowania kolejnych ambasadorów Izraela w Polsce.
Dobiegamy końca drugiej kadencji rządów obecnej ekipy. Siedem lat temu nikt nie
przewidywał co nas będzie czekało. Co będzie ważne, a co pilne. Suweren też
zachowywał się jak dziecko we mgle.
Powód jest bardzo prosty. Brak wiedzy i brak odporności na manipulacje.
Społeczność medialna sama z siebie nie potrafi live ocenić co jest ważne, a co
jest pilne.
Istotą przekazu medialnego dla gawiedzi jest zaciemnianie. Nadmiar wiedzy jest
szkodliwy.
Tego trzeba ludziom oszczędzać. Tym bardziej że to społeczeństwo z natury jest
leniwe i niezdolne do skutecznej reakcji. W porę, bo po fakcie to różnie bywa.
Z tym lenistwem to może przesadzam. Uwaga społeczeństwa skupiona jest na tym
jak dotrwać
„od mieszka pełnego do mieszka pustego”. To jest szczególnie nośne teraz.
Poparcie lub zdanie odrębne społeczeństwo wyraża zwykle w demonstracjach
ulicznych.
A powinno przede wszystkim wyrażać je przy urnie wyborczej.
Mnie przynajmniej szokuje kiedy media informują o demonstracjach ulicznych na
świecie z udziałem miliona i więcej ludzi. Proszę sobie przypomnieć jaka jest
frekwencja na takich demonstracjach w Polsce.
Nawet na Marszu Niepodległości 11 listopada w blisko 2 milionowej Warszawie, a
uczestnicy są z całej Polski. Za kilka dni zobaczymy najnowszą edycję Marszu.
Nie sądzę żebym był rozczarowany tym co zobaczę.
Gdzie się podziały polskie związki zawodowe? Rozpłynęły się we mgle. Zostali
jeszcze działacze.
Ta śladowa frekwencja wynika z podejścia Polaków. Dlaczego akurat ja?
Mamy odwieczny problem z pracą organiczną. Jakaś spontaniczna akcja to może
tak. Jeżeli potrzebna jest systematyczna praca, do tego w dłuższym czasie, to
już problem nie do przebrnięcia.
Trochę na marginesie. Od około 15 lat jestem komentatorem na blogach. Mam więc
spory zasób wiedzy z tego podwórka.
Pierwszy podział komentujących dotyczy celu pisania. Jedną grupę stanowią
zainteresowani wymianą poglądów, a drugą
trolle. To jest powodem zniechęcenia wielu komentatorów którzy najpierw przenoszą
się na inne blogi, a ostatecznie rezygnują całkowicie.
Tematem samym w sobie jest cenzura według nie wiadomo jakich kryteriów.
Jak wyglądają nasze wybory przy urnie wyborczej? Ilu z nas głosuje w sposób
rozumny, a ilu robi to pod wpływem emocji? Po ogłoszeniu wyników dziwimy się
dlaczego tak wyszło?
Do tego dołożę frekwencję przy urnach.
Rzadko komentatorzy wypowiadają się dlaczego ta frekwencja nie zwala z nóg.
Powód jest czytelny. Pierwotnej przyczyny trzeba szukać w czasach PRL-u.
Suweren znał motto Stalina: nie ważne kto
jak głosuje, ważne kto liczy głosy.
W dzisiejszych realiach, przy względnie niskiej frekwencji wynik końcowy
jest przewidywalny.
Wzrost frekwencji to pójście do urn niezdecydowanych, a ci
nie wiadomo jak zagłosują.
Po co więc dodatkowy kłopot z przewidywaniem wyniku
końcowego?
Warto zwrócić uwagę że taki układ odpowiada zarówno rządzącym jak i opozycji.
Jedni i drudzy nie domagają się wprowadzenia obowiązkowego uczestnictwa w
wyborach np. pod karą administracyjną.
Taki obyczaj funkcjonuje w świecie.
Nie do przezwyciężenia jest problem współodpowiedzialności każdego z nas za
Państwo.
Tu akurat pasuje powiedzenie: ryba psuje
się od głowy. Tego nie rozumieją zwłaszcza politycy opozycji.
Polska jest państwem nas wszystkich którzy tu żyją. Nie jest własnością
partyjną. Nie jest też na sprzedaż w imię interesów partyjnych.
Nie do pojęcia dla mnie jest dlaczego politycy którzy podjęli się nas
reprezentować działają na szkodę Polski i Polaków? Co gorsze, to działanie nie
jest jednorazowe i przypadkowe. Robią to z premedytacją i systematycznie.
Dlaczego? Kto zna odpowiedź?
W dyskusjach medialnych /trudno to nazwać dyskusją, bo interlokutorzy
wykrzykują swoje racje i nie interesuje ich co mówi ta druga strona/ pojawia
się coraz częściej pytanie: kogo
reprezentują politycy wybrani do Parlamentu Europejskiego z Polski? Chyba
nie Polskę skoro głosują przeciwko interesom Polski i w dodatku są z tego
powodu z siebie dumni. To są agenci obcych państw. Innego wytłumaczenia nie
widzę. Jeżeli tak rozumieją swój interes partyjny to znaczy że ich partia-matka
nie jest partią reprezentującą Polaków.
To jednak dziwi, bo tylko ich guru zdobył się na jawną wypowiedź że polskość to nienormalność.
Gdyby to był
normalny człowiek powinien dawno wyemigrować na stałe z Polski, jak zrobiły to
wcześniej miliony. To kiepska
paralela, bo te miliony wyjeżdżały z Polski za chlebem, często za sprawą tego
któremu w Polsce źle, ale lgnie tu jak ćma do ognia.
To nie zboczenie psychiczne, ma zadanie do wykonania.
Uważam że w Polsce jest nadmiar struktur fasadowych, ciał kolegialnych.
Ich
skuteczność, zwłaszcza polityczna jest znikoma. Zasiadają w nich tysiące ludzi
którzy bezproduktywnie marnują czas, a zwykle są za to wynagradzani z naszych
pieniędzy.
Znowu powtórzę się, ale za takich darmozjadów, w dodatku szkodników
uważam naszych przedstawicieli z opozycji w PE. Nie robią nic dla Polski, ale
nie ominą żadnej okazji żeby Polsce szkodzić.
Klasyka tych ciał kolegialnych sięga czasów PRL. Przed żniwami zdarzał się
dylemat, jeszcze trwały sianokosy, a już trzeba rozpoczynać żniwa. Co robiła
partia-matka? Zwoływała plenum.
Ten model kultywowany jest po dzień dzisiejszy. Ma na celu zagadanie problemu,
a nie jego rozwiązanie.
Czasy się zmieniły i życie toczy się o wiele szybciej. Szybciej trzeba
podejmować decyzje. Do tego potrzebna jest właściwa ocena rzeczywistości, a
więc wiedza i doświadczenie.
Wchodzimy znowu w sezon wyborów. Za nierozsądne uważam majstrowanie przy
ordynacji wyborczej z nastawieniem, że zmiany będą obowiązywały już w tych
wyborach. To działanie spóźnione.
Dotychczas obowiązywała zasada, że wprowadzane zmiany będą dotyczyły kolejnych
wyborów.
W nadchodzących wyborach te zmiany nie
pomogą rządzącym bo wzbudzą podejrzenie że rządzący nie są w stanie wygrać na
dotychczasowych zasadach.
Sondaże weryfikowane są przy urnach wyborczych.
Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?
Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...