Szukaj na tym blogu

06 lutego 2025

Wybory prezydenckie nadchodzą

Coraz bardziej, przynajmniej dla mnie, widać że rozmieniamy się na drobne. Zatracamy rozeznanie tego co dla nas jest ważne, a co jest pilne.
Czy takim otrzeźwieniem będzie wystąpienie Prezesa TK?
Zastępca Prokuratora Krajowego nadał już sprawie bieg. Jak będzie wyglądała kontynuacja?
Jak się zachowa Prokurator Generalny? Na uwagę zasługuje zachowanie premiera. Jest tak pewny siebie, czy robi dobrą minę do złej gry? Czy działa jego parasol ochronny?
Pytanie istotne na dzisiaj dotyczy granic kłamstwa w wykonaniu DT. Czy mamy się do tych kłamstw przyzwyczaić, czy też jest jakaś czerwona linia której DT pod żadnym pozorem przekraczać nie wolno?
Nie mnie to oceniać. Faktem pozostaje że DT narzuca narrację. Tylko czy nie jest to łabędzi śpiew?
Zauważyłem jednak że po ponad roku sprawowania rządów w III RP, a właściwie po wielu latach obecności DT w polskiej polityce kłamstwa uchodzą mu bezkarnie, co nie znaczy że one nie szkodzą Polsce i Polakom. Dlaczego? Bo kłamie z wdziękiem? Na luzie? Bo te kłamstwa są lekceważone?
Bo ... można te przypuszczenia rozwijać długo jeszcze.
Problem, w mojej ocenie, polega na czym innym. Na polskiej scenie politycznej nie było komu DT skutecznie skontrować. Obojętne co przez to rozumiem. Czy po wystąpieniu Prezesa TK coś się zmieni?
Tu chyba dochodzimy do sedna. DT zachowuje się jak podwórkowy ż
ul. Nie dlatego że jest taki mocny, decyzyjny. Po prostu czuje za sobą poparcie któremu nikt w Polsce nie jest w stanie skutecznie się przeciwstawić. Jest też taka możliwość że nie chce.
Żeby nie było niedomówień. Nie chodzi o jedną osobę. Ten ktoś jest w pewnym sensie hybrydą.
To wspólnota interesów obcych zagrażająca od wieków Polsce.
DT w Polsce nie jest sam. Ma spore grono akolitów dzięki którym stworzył większość rządzącą. Przekleństwo polega na tym że są to „wybrańcy narodu”, posiadacze polskich dowodów tożsamości, ale reprezentujący i działający w interesie obcych. Często gęsto te interesy splatają się z prywatą.
To nie zmienia się od wieków i w naszej historii, z różnym natężeniem występuje od zawsze. Zaprzeczać może tylko ten kto nie zna dobrze historii Polski.
Przez miniony rok koalicji 13 grudnia udało się całkowicie zanegować obowiązujący w III RP porządek prawny. Mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją gdy pierwszy lepszy parlamentarzysta czy urzędnik, związany z koalicją 13 grudnia, z samozadowoleniem malującym się na twarzy obwieszcza że Trybunał Konstytucyjny to jakiś twór bez znaczenia i wszystkie jego postanowienia można, nie będę dosadnie określał co. Podobna opinia dotyczy werdyktów Sądu Najwyższego, czy Krajowej Rady Sądownictwa.
Szczegół dotyczy tego że dla rządzących nie mają znaczenia wszystkie decyzje in gremio ale tylko te które im nie pasują, bo oni stosują prawo według własnego rozumienia. Nie powiem widzi mi się.
Na czoło uznanych wysuwa się oczywiście wynik wyborów parlamentarnych z 2023 roku.
Do tego dochodzi wstawianie swoich do nielegalnego, ich zdaniem, KRS. Za tym idą określone profity. W dalszej kolejności mamy kwestionowanie kompetencji Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego. Listę zamyka ignorowanie instytucji Prezydenta RP.
To wszystko nie stanowi przeszkody w obsadzaniu intratnych finansowo stanowisk swoimi.
Prym wiodą rady nadzorcze.
Czy da się temu przeciwstawić?
Do wczoraj w kręgach opozycji dominowała apatia i żałosne pojękiwanie jaka to krzywda nas spotyka. Jedno publiczne wystąpienie to zmieniło. Nagle rozwiązały się języki. Stało się też coś innego.
Po pierwsze rządzący starają się zaklinać rzeczywistość. W mediach prorządowych ani słowa o wystąpieniu Prezesa TK. Nie tym w Sejmie
https://www.google.com/search?client=opera&q=wystąpienie+prezesa+trybunału+konstytucyjnego&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8
Pierwsze dzisiejsze informacje idą w kierunku ośmieszania wystąpienia Prezesa Święczkowskiego.
To też o czymś świadczy.
Czy akolici premiera dalej ufają jego sprawczości? Czy przypadkowo nie dociera do nich że premier w razie czego weźmie dupę w garść i się ewakuuje? Ma w tym doświadczenie.
A co z nimi? Mają szanse że zainteresują się nimi sądy, a niektórymi Trybunał Stanu.
Na abolicję nie mogą liczyć. Przynajmniej na razie.
Prezydent wydaje się zaskoczony sytuacją. Tak też można.
Z chwilą formalnego rozpoczęcia kampanii prezydenckiej priorytetem stało się wygranie tych wyborów, najlepiej w pierwszej turze. Ale przez kogo? Wszyscy kandydaci chcą wygrać.
Nie wiadomo jak będzie się kampania rozwijała, ale realne może być wyautowanie obecnego kandydata koalicji 13 grudnia już w pierwszej turze. Co wtedy? Nic. Końca świata nie będzie.
Zanim do tego dojdzie trwa czarowanie. Jedną z form jest manipulacja sondażami. Z sondaży które podtyka nam się pod nos wynika że Trzaskowski zdecydowanie prowadzi w stawce.
Jest to w jaskrawej sprzeczności z tym co obserwujemy w realu. A tu coraz częściej słychać że Trzaskowskiemu nie idzie do tego stopnia, że jego sponsorzy poważnie rozpatrują jego wymianę na lepszy model. Z tej samej strony słychać głosy że PiS zamierza wycofać Nawrockiego i zastąpić go Czarnkiem. Czy to da się skomentować?
Kłopot w tym że zastępcę Trzaskowskiego trudno znaleźć w szeregach PO/KO. Doszło do tego że alternatywą może być Hołownia. Czy taki pomysł można traktować poważnie? Zwłaszcza że ostatnio Hołownia zaznacza w swych oficjalnych wypowiedziach że rząd DT istnieje dzięki poparciu Trzeciej Drogi.
Równolegle obserwuję kontynuację nagonki na lewicę. W szeregach rządowych zabrakło miejsca dla Wieczorka i Gduli, a ostatnio głośno jest o kłopotach z rozliczeniem kilometrówek posła Andrzeja Szejny.
https://tvn24.pl/kielce/kielce-prokuratura-bada-kilometrowki-posla-nowej-lewicy-andrzeja-szejny-st8290342
Żyję trochę na tym świecie i te zagrywki odczytuję jako próby spacyfikowania lewicy przez DT.
Przecież czeka na swój czas poseł Czarzasty który miał zostać kolejnym marszałkiem rotacyjnym.
Na jego nieszczęście Hołownia nie chce dobrowolnie zrezygnować z dostępu do laski marszałkowskiej.
W koalicji 13 grudnia zgrzyta od dawna. Sedno sprowadza się do tego żeby przetrwać do wyborów prezydenckich a później się zobaczy. Z najnowszej wypowiedzi DT wynika że dojdzie do poważnej rekonstrukcji rządu, ale dopiero po wyborach. Nic nie traci na aktualności pytanie dlaczego mamy wierzyć w te deklaracje?
Na dzisiaj mamy inne problemy. Mamy do czynienia z nowym anty-Midasem. Mówię o koalicji rządzącej. Tak się składa że jedyne co im wychodzi to deficyt budżetowy na skalę nieznaną przez całą III RP. To ledwie w rok rządów.
Z zadań rozpoczętych przez poprzednią ekipę zostają popłuczyny. Na nic nie ma pieniędzy. Wsparcie finansowe z KE zostaje na papierze. Słyszałem opinię że Hiszpania zagospodarowała już wszystkie przyznane środki. Rząd DT nie zdążył jeszcze złożyć wniosków na pełną przyznaną kwotę. Jak w tej sytuacji mówić poważnie o jej wydatkowaniu? Nie ma sensu kolejny raz powtarzać co udało się temu rządowi dotychczas ugrobić? W tej konkurencji są niedoścignieni.
Do kompletu wspomnę jeszcze o zadufaniu DT. Ma tak dobre kontakty w świecie, jeszcze lepsze w KE. Tymczasem Polska jest traktowana z buta na każdym kroku.
Przed nami wojna ekonomiczno-dyplomatyczna z USA. UE która chwaliła ekipę DT za praworządność nagle decyzją TS UE przyłożyła Polsce karę
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/gigantyczna-kara-dla-polski-od-tsue-za-sadownictwo/xbglcrn
Czy Polska ma własną drukarnię euro?
Jeszcze słowo o polityce historycznej rządu DT. Nie wypowiadałem się dotychczas na ten temat. Przypomnę że, szczególnie w czasach PRL-u wydarzenia historyczne miały znaczące miejsce w polityce. Do tych zdarzeń które utkwiły w naszej pamięci zaliczam obchody 1000-lecia Państwa Polskiego, 1000-lecia Chrztu Polski i 550 rocznica bitwy pod Grunwaldem.
Obchodziliśmy również 100-lecie odzyskania Niepodległości.
W tym roku przypadają bardzo ważne dla historii Polski rocznice. To 1000-lecie koronacji pierwszych historycznych królów Polski Bolesława Chrobrego i Mieszka II i 500 rocznica Hołdu Pruskiego.
Sejm uznał że w 2025 roku będą obchodzone rocznice bądź upamiętnienia według tego wykazu
https://dzieje.pl/wiadomosci/sejm-i-senat-uchwalily-patronow-2025-roku-w-kulturze-i-historii
Dziwnym trafem w tym wykazie zabrakło Hołdu Pruskiego.
Gdyby ktoś zapomniał rządzi nami od ponad roku historyk z wykształcenia.
Mimo tego nie doczekamy się znaczących uroczystości o charakterze ogólnopaństwowym,
w szczególności związanych z 1000-leciem koronacji pierwszych królów Polski.
W publikowanych komentarzach pojawia się teza że rządzący nie chcą robić przykrości Niemcom. Dziwi mnie jednak że na ten temat nie wypowiedział się urzędujący prezydent RP.
Jemu nie wypada?


25 stycznia 2025

Problem z Polską, czy polski problem?

 

Znaleźliśmy się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
Rządzącym marzy się reset, oczywiście na ich warunkach.
Oczywiście, biorąc pod uwagę realia to niemożliwe.
W sprawie wyborów prezydenckich chcą za wszelką cenę mieszać mając świadomość że nic z tego
nie będzie.
W tej sprawie zabrała głos I Prezes Sądu Najwyższego i stwierdziła jednoznacznie że procedura jest opisana szczegółowo i nie ma podstaw do jej zmiany. https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art41721711-malgorzata-manowska-o-wyborach-bedzie-orzekac-izba-kontroli-innej-opcji-nie-ma
Ingerencja z zewnątrz /TS UE i KE/ jest bezprawna. Jest to wyraźnie zapisane w traktacie unijnym.
Dla odmiany humbugiem jest twierdzenie koalicji 13 grudnia że Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN jest nielegalna. Dokumentu potwierdzającego takie stanowisko nie ma i nie było.
Przez systematyczne powtarzanie przez koalicję że obecny stan prawny jest niezgodny z prawem unijnym nic się nie zmieni.
Brakuje jednak konsekwentnego powtarzania przez opozycję że racja jest po naszej stronie.
Koalicja 13 grudnia celowo brnie w kłamstwo, bo taki jest jej interes polityczny.
Coraz bardziej widać że do resetu musi dojść, ale dopiero wtedy gdy strony sporu uświadomią sobie
że doszły do ściany i dalej lawirować się nie da.
Reset nie może być powierzchowny, musi dotyczyć zmian od konstytucji poczynając poprzez zmianę zapisów dotyczących praw, obowiązków i odpowiedzialności wszystkich struktur państwa.
To zadanie długoterminowe i odpowiedzialne.
Przypomnę, kilka lat temu gdy zaczęto mówić o potrzebie napisania nowej wersji konstytucji pojawiła się opinia że na jej napisanie trzeba przeznaczyć minimum dwa lata, ale wcześniej trzeba powołać zespół ekspertów którzy będą w stanie pogodzić interesy wszystkich stron.
Taki projekt powinien być poddany konsultacji społecznej, a przyjęty w referendum.
Nie ma więc mowy o jakimkolwiek pudrowaniu konstytucji z 1997 roku. Przy jej przyjmowaniu powiedziano że powinna być zmieniona po około 20 latach. Ten czas minął.
Dopiero po zmianie konstytucji można przystąpić do zmian obowiązującego prawa.
Pozostaje jednak pytanie jak się zachować w okresie przejściowym?
Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją w której koalicja 13 grudnia zachowuje się jakby miała rządzić
do końca świata, a nawet dzień dłużej. Zdają się zapominać że mają tylko większość konstytucyjną,
a koalicja w każdej chwili może się rozpaść. W dodatku z byle powodu.
Obszarów konfliktowych jest sporo. Jak długo będzie skuteczna koalicja strachu?

Dzisiaj obowiązuje gra pozorów. Rządzący idą na rympał.
PKW wykracza poza swoje kompetencje. Ma wydać decyzję o ważności wyborów, o wypłacie dla komitetów wyborczych, o wypłacie subwencji. Tymczasem w tych decyzjach pojawia się dywagowanie czy SN jest kompetentny czy nie?
Ta sama PKW olała protesty wyborcze które mogły mieć znaczący wpływ na wynik wyborów parlamentarnych 2023.
Proszę zwrócić uwagę na zapis w uchwale SN z dnia 11 stycznia 2024 pkt. 6 str. 5 https://sejmsenat2023.pkw.gov.pl/sejmsenat2023/statics/PKW_AKTUALNOSCI/uploaded_files/1705106116_i-nsw-1237-23.pdf
https://konkret24.tvn24.pl/polityka/wybory-2023-rekordowa-liczba-protestow-w-sprawie-wyborow-i-referendum-dane-sadu-najwyzszego-st7460378
Co gorsze nikt tego jednoznacznie nie potępia!
Nie ma jednoznacznego stanowiska czy w naszym porządku prawnym obowiązuje zapis tego prawa, czy opinia rzekomego autorytetu który nie ponosi żadnej odpowiedzialności za głoszone poglądy. Samych autorytetów namnożyło się niczym królików i przez to się zdewaluowały.
Są wykorzystywane koniunkturalnie.
W obecnej sytuacji brakuje nam rzeczywistego autorytetu który byłby poparty przez większość społeczeństwa. Taka osoba powinna, mocą swego autorytetu, jednoznacznie stwierdzić jakie są granice prawa krajowego i jak głęboka może być ingerencja struktur unijnych i międzynarodowych
w sprawy wewnętrzne Polski.
W sposób drastyczny ujawniło się to po przejęciu rządów przez koalicję 13 grudnia.
Przez dwie kadencje rządów ZP KE i TS UE młotkowali Polskę za rzekomy brak praworządności. Zaznaczam, że pojęcie to w prawie unijnym nie jest zdefiniowane.
Po zmianie rządu w listopadzie 2023 wątek praworządności w Polsce zniknął jak za machnięciem leszczynowej różdżki.
W porządku prawnym III RP nie uległo zmianie nic. Za to mocy nabrało bezprawie w wykonaniu rządu DT. KE i TS UE zamilkły. Zatkało ich, czy taka jest umowa z DT?
Bez odpowiedzi, póki co, pozostaje stanowisko KE, TS UE i innych światowych struktur prawnych
i politycznych, wobec postępowania rządu DT.
Czyżby akceptowali jawne bezprawie?
Ingerencja USA jest mało prawdopodobna.
Już jest płacz naszych polityków że Trump nie zmienił decyzji Bidena w sprawie dostępności dla Polski czipów potrzebnych do prac na AI.
Brak zaufania nie uległ zmianie. Kiedy spakuje się kierownik ambasady polskiej w USA?
Może Trump zmieni zdanie wobec zachowań Tuska?
Jest jednak akcent optymistyczny. Przynajmniej ja go widzę.
Prezydent Trump w swoim wystąpieniu telewizyjnym w Davos dał do zrozumienia że wersal się skończył. Nie ma darmowych obiadów. Europa poniesie również koszty odbudowywania się gospodarki USA. Po decyzjach podjętych w dniu inauguracji prezydentury Europa musi dokonać samookreślenia. Czy jest w stanie pójść na otwartą konfrontację z USA?
Powodów nie brakuje.
To wycofanie USA z porozumień paryskich /klimatycznych/. Zasadnicza zmiana w polityce migracyjnej polegająca na masowej deportacji nielegalnych imigrantów. To także powrót do energetyki opartej
o kopaliny /węgiel kamienny, gaz ziemny/ kosztem OZE.
Potężne nakłady finansowe na rozwój AI.
Zagrożenie wojną celną z Chinami, a być może z UE.
Otwarty temat to NATO.
Dla Trumpa sprawą prestiżową jest doprowadzenie do zakończenia wojny na Ukrainie. Jak to zrobi? Będzie próbował. Dla niego to sprawa biznesowa. Uważa za niecelowe inwestowanie w tą wojnę. Zobaczymy w jakim zakresie będą bruździć UE /głównie Niemcy i Francja/ oraz Wlk. Brytania.
Na własną rękę nie mają szans, a o wspólników coraz trudniej.
Nie zapominam oczywiście o pytaniu dla nas kluczowym, jak w nowej rzeczywistości odnajdzie się rząd DT?

20 stycznia 2025

Didaskalia?

 

Parę moich uwag po lekturze tekstów na SN /Magazynier i K-Bedryczko/
Nie uważam się za eksperta, ale ...
Od porwania i śmierci AM minęło sporo czasu, nawet jak na kryteria historyczne.
Jako pewnik mogę przyjąć że nic więcej się nie dowiemy. Nie ma takiej potrzeby.
Jeśli pojawi się coś nowego to tylko dla zaciemnienia istoty sprawy.
Tak się składa że to wszystko rozgrywało się na moich oczach /w chwili porwania AM byłem już dorosłym człowiekiem/. Sprawę traktowałem i traktuję jako jedną z wielu.
Zasadnicze pytanie jakie dzisiaj można i trzeba zadawać brzmi: komu to było potrzebne i czy osiągnął cel?
W mojej ocenie odpowiedź jest tak. Tylko co to oznacza? No właśnie.
Lata 70 to był okres ekspansji komunizmu na Europę. Co przynajmniej mnie wkurzało to wspieranie finansowe komunistów we Włoszech i Francji. Wiedziałem że żyją na wyższej stopie niż my.
Kto dzisiaj pamięta że wzorem święta Trybuny Ludu były podobne imprezy w Paryżu i Rzymie? /L'Humanite i L'Unita/ .
Na ich organizację płaciła m.in. Polska. Nasze media z tym się nie kryły.
Po zabójstwie AM Włochy można powiedzieć wyhamowały ten zwycięski pochód komunizmu. Podkreślam, wyhamowały, bo świat zachodni ma inne niż my podejście do ideologii komunizmu.
Oni nawet opowieści rosyjskich dysydentów traktowali z przymrużeniem oka.

Ukraina to inny problem. Można powiedzieć ogólnoświatowy. W dodatku nie jeden, a kilka a nawet kilkanaście.
Po pierwsze rozwód z Rosją dla nikogo nie należy do łatwych.
W toczących się dyskusjach zauważam skłonności do spłycania problemu, albo tendencyjnego pomijania istotnych szczegółów.
Co byśmy nie powiedzieli o Rosji to trzeba przyznać że prowadzi politykę długofalową.
Podboje terytorialne prowadzą od wieków. Mają świadomość że doklejanie kolejnych terytoriów to nie to. Dlatego konsekwentnie mieszają podbite narody.
My to szczególnie widzimy na terenach graniczących z Polską i znajdujących się w pobliżu naszych granic. Inna sprawa że te tereny ze swej natury nigdy nie były jednorodne narodowo.
W okresie trwania ZSRR „ulubionym” zajęciem kacyków z Kremla były przesiedlenia.
Mało państw na świecie ma takie możliwości żeby miotać ludźmi na tysiące kilometrów.
Dzisiaj zbierają owoce, bo Ruscy są wszędzie i to w ilościach znaczących, czy to na Białorusi,
w Pribaltice czy na Dalekim Wschodzie.
W omawianym tekście jest sporo ciekawych i w sumie nowych informacji.
Nas faktycznie zalewa szum informacyjny.
O wielu aspektach nasze media rozprawiają niechętnie, ale „ulica” swoje wie.
A więc jednak wszechogarniająca korupcja. To przybrało takie rozmiary, że Trump zapowiedział powołanie komisji Kongresu która ma rozliczyć sposób wykorzystania pomocy udzielanej Ukrainie.
W sumie nie dziwi ocena militarna mijających lat wojny. Przeraża jednak skala strat ludzkich po obydwu stronach konfliktu.
Na tym tle mam pytanie jaka jest realna wiedza o sytuacji na Ukrainie u PAD i rządu /zarówno obecnego jak i poprzedniego/. Jak między sobą oceniają celowość dotychczasowej pomocy udzielanej Ukrainie?
Na koniec jeszcze jedno. Ocena religijności Ukraińców.
Dla mnie to szok. Niestety, to może być szczera prawda. W końcu kilka pokoleń indoktrynacji swoje robi.
Sprawa ma dla mnie drugie dno. W sytuacji obecnej beznadziei wraca stare „jak trwoga to do Boga”. Mniejsze znaczenie jak ten Bóg się nazywa.

Co do meritum. Po przeczytaniu tekstu K-B mam zupełnie inne spojrzenie na zapowiedź Trumpa odnośnie wojny na Ukrainie. Z drugiej strony, co mu się uda? Widać narastający opór tych co jeszcze się na tej wojnie za mało dorobili.
Jednocześnie nie tracę z pola widzenia tego komentarza:
Jakie będą priorytety polityki zagranicznej Trumpa? Jakie miejsce zajmie w nich Europa?

Przed chwilą Donald Trump został zaprzysiężony jako 47 prezydent USA.
Teraz będę z uwagą obserwował co się będzie działo z jego obietnicami wyborczymi i deklaracjami składanymi w przemówieniu inauguracyjnym. 

13 stycznia 2025

Kim są Polscy Polacy?

Kto i dlaczego próbuje robić z nas idiotów czy innych osobników ograniczonych umysłowo? To nie jest sprawa ostatnich godzin, dni, tygodni, miesięcy ale lat całych. Pojawia się niczym deus ex machina przy różnych okazjach.

Przykład na zasadzie pełnego przypadku. Dotyczy kopalni węgla kamiennego.
KE wszelkimi sposobami stara się nam wmówić że węgiel kamienny jest passe bo ... i tu następuje litania powodów. Dlatego na Polsce wymuszane jest zamykanie kopalni tego węgla, a także zniechęcanie do budowy nowych.
Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego coś ma być szkodliwe dla nas a dziwnym trafem nie szkodzi innym.
O co tu naprawdę chodzi?
Niemcy od lat zamykali u siebie kopalnie węgla kamiennego /podobnie jak elektrownie atomowe/ bo jego wydobycie uznali za nieopłacalne ekonomicznie. Równolegle rozwijali wydobycie węgla brunatnego, budując nowe kopalnie nawet na terenach będących pod ochroną, nie tylko z powodów przyrodniczych.
https://energetyka24.com/gornictwo/niemcy-odkrywka-oszczedzi-las-hambach-ale-zrowna-z-ziemia-6-wiosek
https://pigsw.pl/ochrona-przyrody-po-niemiecku-wycinka-legendarnego-lasu/
O tym że taka polityka zalatuje hipokryzją nie muszę przekonywać.
Pierwsza rzecz dotyczy strony technicznej zamykania kopalń węgla kamiennego.
W Niemczech nieczynne kopalnie są zalewane wodą. W razie potrzeby wodę można wypompować i wznowić wydobycie.
W Polsce te kopalnie są likwidowane w sposób trwały poprzez zasypywanie szybów.
Taki jest podobno nakaz KE.
Teraz najciekawszy szczegół tej polityki.
Od kilku lat w mediach pojawiają się informacje że obcy kapitał ubiega się o koncesje na wydobywanie węgla kamiennego w Polsce. Najbardziej znana medialnie to sprawa Bogdanki gdzie zamierzała się ulokować firma rodem z Australii.
Teraz wyskoczyła sprawa złoża Dębieńsko na Śląsku na które ostrzą sobie zęby Niemcy.
Pierwsze pytanie, z czym mamy do czynienia po stronie naszych decydentów? Z bezmyślnością?
Z głupotą? Z pazernością? /podejrzenie łapówki/ czy tylko działaniem na szkodę interesu narodowego?
Sprawa Bogdanki opisana jest tu
https://tubalecznej.pl/informacje-leczynskie/miliardowa-kara-dla-polski-chodzi-o-zloza-w-okolicy-bogdanki/KDF2BoE42v1AgXL6Jgz0
Podstawowe, według mnie, pytanie dlaczego Polska przyjęła do rozpatrzenia ten wniosek?
Złoże graniczy przez ścianę z eksploatowanym złożem kopalni Bogdanka.
Kopalnię zawsze lokalizuje się tak żeby zapewnić wydobycie na lata, a nie zamknięcie po wyczerpaniu złoża. Poza tym przyznanie koncesji stoi w jaskrawej sprzeczności z interesami Polski.
Tak na marginesie, czy ktoś z decydentów zostanie w tej sprawie pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności? Zakładam że nie.
Od lat w III RP podkreśla się znaczenie naszej suwerenności państwowej.
Dlaczego więc decydenci podejmują decyzje na szkodę interesu narodowego? Ta polityka ma już swoją długoletnią tradycję.
Jeszcze z czasów PRL ciągnie się sprawa budowy w Polsce elektrowni atomowej. Pierwsze podejście
/Żarnowiec/ zostało zaniechane z powodu kryzysu gospodarczego który doprowadził do upadku PRL-u.
W kolejnych latach na temat budowy elektrowni atomowej, czy nawet atomowych /kilku/ gada się i wydatkuje bezproduktywnie miliardy złotych. Do tej pory /III RP/ to 6-8 mld które poszły w błoto.
Efektem jest brak docelowej lokalizacji, wykonawcy, dostawcy urządzeń, szkolenia personelu do pracy w tych elektrowniach, a przede wszystkim źródeł finansowania.
Wiadomo że jeśli nie przejdziemy do konkretów, za jakieś 10 lat będziemy ponownie miewali 20 stopień zasilania który teraz nazywa się blackoutem.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Awaria_zasilania Poza tym znaczenie ma czas trwania budowy inwestycji. W wersji optymistycznej to 8-10 lat, ale praktycznie to dwukrotność wynikająca z obserwacji budowy w różnych państwach nie tylko europejskich. Podobnie z kosztami inwestycji. Nigdy nie udało się zmieścić jej w planowanym budżecie.
Antidotum na nasze problemy energetyczne mają być oze
https://pl.wikipedia.org/wiki/Odnawialne_źródła_energii Mniej się przypomina że oze mają być stabilne tzn. zapewniać uzupełnienie potrzeb bieżących. Z tym jest gorzej. Stabilność zapewniają jedynie elektrownie jądrowe.
Wniosek końcowy jest oczywisty. Jeśli nam zabraknie prądu, będziemy go kupować u tych którzy będą go mieli w nadmiarze. Tylko że oni będą dyktowali ceny sprzedaży.
W punkcie wyjściowym wraca pytanie dlaczego? Dlaczego niczym pelikany łykamy durną propagandę KE o zielonym ładzie i podobnych pierdołach?
Mamy własne złoża węgla kamiennego i brunatnego. Dlaczego, z jednej strony rezygnujemy z wydobycia, a z drugiej strony wpuszczamy do Polski obcy kapitał który chce wydobywać węgiel i wyprowadzać zyski z Polski, zostawiając nam całą resztę, czyli szkody górnicze i pochodne narzucane przez KE?
Tych absurdów ekonomicznych jest o wiele więcej. Część z nich jest pochodną wojny na Ukrainie.
Utrudnienia w transporcie kolejowym i drogowym na kierunku wschód-zachód i granica z Ukrainą- porty morskie wynikają z usłużności naszych rządów wobec Ukrainy. Odbywa się to kosztem naszej gospodarki. W skrajnym przypadku doprowadzono do upadłości PKP Cargo.
W „uznaniu” Ukraińcy do spółki z DB Cargo przejmują przewozy towarowe w Polsce.
Gdzie tu logika?
Bez należytego rozgłosu realizowane jest przygotowanie do transportu zbóż z Ukrainy do naszych portów morskich. Była też kolportowana wersja że zamiast portów polskich zboże będzie transportowane do portu na Litwie. Pomysłodawcy zapomnieli powiedzieć którędy to zboże dotrze z Ukrainy na Litwę.
Tak czy inaczej problem dotyczy wywozu kilku milionów ton rocznie, a to oznacza blokowanie przewozów kolejowych i drogowych kosztem potrzeb gospodarki polskiej.
Tu dochodzimy do kolejnego problemu jakim jest dostępność polskich portów do przewozu towarów masowych i kontenerowych, a także płynnych i gazowych.
Okazuje się że od lat nabrzeża portowe sprzedawane są obcym. Nie chodzi o ich udostępnianie. Powtarzam, nabrzeża są sprzedawane na wyłączność. W ten sposób właścicielem są m. in. Chiny. Ostatnio sporo zamieszania spowodowała informacja o udostępnieniu nabrzeża w porcie szczecińskim firmie niemieckiej
https://forsal.pl/biznes/aktualnosci/artykuly/9707851,niemiecki-koncern-przejal-kontrole-nad-polskim-operatorem-portu-w-szcz.html
Od lat powtarza się że Niemcy osiągają metodami pokojowymi to czego nie udało się im podczas II wojny światowej.
Porty polskie są konkurencyjne dla portów niemieckich w basenie Morza Bałtyckiego.
Mieliśmy budować port kontenerowy w Świnoujściu. Mieliśmy regulować Odrę. Mamy w Świnoujściu gazoport. Mamy też od lat problemy z Niemcami o tory wodne na Zalewie Szczecińskim.
Rządzący nie potrafią, nie mogą, czy nie chcą, wyciągać wniosków?
Polityka Niemców względem Polski sprowadza się do marginalizacji naszej roli na morzu, w tym przypadku w basenie Bałtyku. Czego nie mogą zrobić bezpośrednio, wykorzystują KE.
Wystarczy przypomnieć sprawę dofinansowania Stoczni Szczecińskiej. https://orka2.sejm.gov.pl/IZ5.nsf/main/306BD314
W tym czasie Niemcy dofinansowali stocznię w Rostocku. KE nie dojrzała tu żadnego naruszenia prawa.
Po przystąpieniu Szwecji i Finlandii do NATO zapanowała euforia że Bałtyk stał się morzem wewnętrznym NATO. Życie szybko to skorygowało. Zaczęły się mnożyć przypadki dywersji w infrastrukturze ulokowanej na dnie Bałtyku. Początkowo uważano że to przypadkowo uszkodzono kable podmorskie. Później rurociągi. Okazało się jednak że stoi za tym flota cieni.
Rosja nie daje za wygraną. Szkodzi ile się da.
Zastanawiające dla mnie jest dlaczego kolejne rządy III RP są tak nieskuteczne w odbudowie Marynarki Wojennej? Mamy około 500 km wybrzeża morskiego. Mamy porty pełnomorskie.
Mamy flotę handlową. Faktem jest że nie jesteśmy potęgą morską. Ale dlaczego tak łatwo ustępujemy obcym?
Ta bierność, czy bezradność dotyczy nie tylko gospodarki morskiej.
Po transformacji ustrojowej kolejne rządy III RP specjalizują się w działaniach pozornych.
Bezsporny prymat dzierży ekipa związana z nazwiskiem DT. Od samego początku tj. od 1989 roku jedyne co potrafią to trwonić dorobek poprzedników. Tu nie chodzi o brak odwagi czy wyobraźni. Przyjęto z góry założenie że mamy być, zwłaszcza dla Niemiec, rynkiem zbytu dla ich produkcji, dostawcą taniej siły roboczej i miejscem wypoczynku dla niemieckich emerytów.
Ten brak wyobraźni i odwagi ma wszelkie znamiona sabotażu decyzyjnego.
Łatwo powiedzieć że się nie da, że nas nie stać itd. Nie przemawia do rozumu że w okresie międzywojennym podejmowaliśmy śmiałe decyzje gospodarcze. Zabrakło nam czasu.
Dzisiaj koalicja 13 grudnia robi wszystko żeby obcy, przy biernej postawie rządu, transferowali zyski do swoich central. Żeby wykupywali kolejne zakłady produkcyjne by je następnie likwidować w ramach zwalczania konkurencji gospodarczej.
Te poczynania, w całej okazałości uwidaczniają się w kampanii wyborczej 2025.
Kandydat na prezydenta z ramienia koalicji 13 grudnia nie ma nam nic do zaoferowania.
Nie ma w nim woli walki.
Obserwuję go od dawna. Owszem ma ochotę zostać prezydentem III RP, ale najlepiej żeby mu przyniesiono nominację na tacy. Nie zdziwię się jeśli w końcu, wzorem poprzednich wyborów prezydenckich wymienią go na lepszy model.
Tymczasem rządzący cały swój wysiłek i energię skupiają na szukaniu dziur w całym.
„Dzięki” temu brakuje czasu i energii na kontynuacji prac rozpoczętych przez poprzedników.
Ich cechą szczególną jest pamięć wybiórcza. Zapominają że byli u władzy 8 lat temu i sprawowali ją też 8 lat.
Trzeba też obiektywnie przyznać że poprzednikom zabrakło determinacji w porządkowaniu wielu dziedzin naszego życia. To nie tylko wymiar sprawiedliwości.
Dzisiaj część polityków zwana dla niepoznaki prawicą, ponosi konsekwencje braku przewidywalności. Według mnie przekombinowali.
Jedni i drudzy mają cechę wspólną. To brak skuteczności w działaniu.
Ponad rok rządów koalicji 13 grudnia za nami. Nie ma dnia żeby rządowe media w likwidacji nie informowały o wykryciu kolejnych afer autorstwa poprzedniej ekipy. To klasyka gonienia króliczka.
Przez ten rok nie doprowadzono do żadnego procesu sądowego i prawomocnego skazania sprawców. Za to co krok mamy przypadki które ośmieszają dzisiejszą władzę. Nie zmienia to faktu że ta władza działa na szkodę nas wszystkich i żyje w przekonaniu swej bezkarności.
Poglądowym przykładem nieudolności, a może jednak świadomego działania na szkodę interesu narodowego jest rosnący deficyt budżetu.
Dzisiaj nie mamy wiedzy w czyjej kieszeni lądują te zniknięte pieniądze?


05 stycznia 2025

O co chodzi?

 

Witam w Nowym Roku 2025.

Nawiązuję do komentarzy pod poprzednim wpisem.
Pytanie trzeba odwrócić. Czyje interesy reprezentują kolejne rządy III RP?
Patrząc na efekty tych rządów odpowiedź może zastanowić niejednego.
Powodów do zadowolenia nie mamy zbyt wiele. Powiedzieć że wcale, to gruba przesada.
Jeżeli popadniemy w tony malkontenckie to trzeba to rozwinąć.
W mojej ocenie zbyt często dochodziło do preferowania interesów obcych ze szkodą dla interesu Polski i Polaków
Problem dotyczy czegoś innego. Z czego wynika takie działanie rządzących?
Czy rzeczywiście z tego że oni tak rozumieją interes Polski i Polaków?
Z tym bym polemizował i to poważnie.
Do wyjaśnienia jest kluczowa sprawa, czym kierowali się przy podejmowaniu decyzji?
Wiedzą, doświadczeniem życiowym, czy wytycznymi otrzymywanymi z ośrodków zewnętrznych?
W ten sposób wchodzimy w obszar teorii spiskowych.
Trudno nam uwierzyć że kolejne rządy i prezydenci podejmowali i podejmują decyzje strategiczne dla państwa w oparciu o posiadaną wiedzę, w najlepiej pojętym interesie nas wszystkich.
Jest coś co to wszystko spaja. To poczucie bezkarności. Od 1989 roku nie było przypadku skutecznego pociągnięcia do odpowiedzialności polityka za działanie na szkodę państwa polskiego.
Przecież to nie oznacza automatycznie że nie było powodu.
Powody były i to od samego początku. Tylko że III RP skonstruowano tak że osoby decyzyjne zostały na samym początku ubezwłasnowolnione przez stanowiony system prawa.
Mówi się że III RP powstała w wyniku umowy społecznej. To kto z kim się umawiał i gdzie to jest spisane? A może poza jawnym zapisem jest część tajna, znana tylko wybrańcom?
Wszystkie wersje są możliwe. Dlaczego? Tu można zrobić uzupełnienie wedle własnego rozeznania rzeczywistości.

Grzech pierworodny III RP polega na tym że nie dokonano powszechnej weryfikacji dopuszczonych do sprawowania funkcji publicznych w państwie, czyli w parlamencie, w kolejnych rządach i wszystkich strukturach państwa.
W pierwszych latach istnienia III RP o tym mówili głośno nieliczni. Nie dopuszczano ich do głosu i tym sposobem winnym zapewniono bezkarność i udział w sprawowaniu władzy.
Przed społeczeństwem ukryto informacje o zasadach tworzenia w PRL sieci współpracowników SB i wywiadu oraz kontrwywiadu wojskowego. Podobnie ukryto informacje o zasadach ewidencji tych współpracowników oraz archiwizacji ich dorobku. Było to o tyle istotne że archiwa były nie tylko w Polsce, ale w Moskwie, a co jeszcze ciekawsze, również w Berlinie. To wynikało z zasad współpracy służb w tzw. bloku wschodnim.
Te ostatnie znalazły się w posiadaniu RFN. Chaos pierwszych miesięcy tworzenia III RP spowodował że część archiwów służb trafiła w ręce prywatne i przyczyniła się na wiele lat do gry teczkami, czyli zwyczajnego szantażowania polityków z pierwszych szeregów, czy jak kto woli, ówczesnych elit.
Po wielu latach przeżyliśmy jeszcze jeden szok gdy ujawniono że część tych archiwów jest w posiadaniu USA.
Nasza historia najnowsza obf
ituje w wiele pikantnych szczegółów. Dla mnie takim jest sesja wyjazdowa Knesetu w Krakowie, gdy niczym pannę na wydaniu oceniano ówczesnego kandydata na prezydenta RP. To było jak na współczesność dawno.
Dzisiaj jest niewiele lepiej. Pamiętamy jak szefowa KE wysyłała niczym chłopca na posyłki, obecnego premiera z zadaniem zaprowadzenia porządku w krnąbrnej Polnische Volksrepublik.
Reakcja była przewidywalna. DT zwarł pośladki, ochoczo wrzasnął Jawohl i zabrał się do dzieła. Nawet pozwala sobie na regularne łamanie prawa stanowionego w III RP. Jest pewien swej bezkarności.
Cechą wspólną tego postępowania jest możliwość ewakuacji pod immunitet parlamentarny, najlepiej unijny. Teraz też są pogłoski że premier i minister od sprawiedliwości /jak my ją rozumiemy/ mają już upatrzone dziuple.
Jak to jest z tą samodzielnością decyzyjną kolejnych rządów III RP?
O czym my rozmawiamy? Jaka samodzielność?
Jakie inauuguracyjne podróże zagraniczne odbywały kolejne rządy? Mam przypomnieć?
Problemy są z utrzymaniem dobrych relacji i współpracy z sąsiadami, tymi mniejszymi od nas.
Nie klei się na północnym wschodzie, na południu, a także w Trójkącie Weimarskim.
Wszędzie nasz udział sprowadza się do możliwie największego wykorzystania Polski dla własnych partykularnych celów. Naszym przywódcom nie zależy, czy nie potrafią, albo nie chcą? Dlaczego?
Lepiej wisieć u klamki w Berlinie, czy Waszyngtonie?

Tak się złożyło że kolejna prezydencja Polski w UE jest wykonywana przez PO/KO. Jednak to nie jest sprawa partyjna, a tym bardziej prywatna kogokolwiek. Wobec tego fochy premiera idą na nasz wspólny polski rachunek i ja się na to nie zgadzam. Powinniśmy być w zgodzie z tym co deklarujemy. Chyba że trzeba brać poprawkę na nowomowę. Tylko że ta nowomowa ma już wieloletnią tradycję sięgającą PRL-u. Co innego mówimy, co innego myślimy a co innego robimy. Dzisiaj wyszło na to że uroczysta inauguracja prezydencji to było odwalenie pańszczyzny. Odmówiono udziału przedstawicieli którzy powinni tam być bo taki jest cywilizowany zwyczaj. Innych zaproszono, ale tak żeby sami zrezygnowali, a jeszcze inni, widząc co się dzieje, popadli w chorobę dyplomatyczną. Faktem jest że jest smród który rozniósł się co najmniej na Europę. Kierownik „uśmiechniętej Polski” nie znalazł uznania w oczach komitetu organizacyjnego zaprzysiężenia prezydenta Trumpa i nie dostał zaproszenia na uroczystość. Znalazł się w jednym szeregu z prezydentem FR i przywódcą Białorusi. Powód do dumy czy tylko samozadowolenia?
To ma być zadatek do przyszłych relacji z USA?

Za kilka dni powinna ruszyć oficjalna kampania wyborcza do wyborów prezydenckich 2025.
Poprzedza ją gra nerwów. Od strony formalno-prawnej nie można już nic zrobić bo zabrakło czasu.
Na odwołanie wyborów nie można pozwolić bo zabraniają przepisy. Tymczasem rządzący kombinują co zrobić żeby unieważnić wybory gdyby wygrał je nie ich kandydat.
Mijający rok rządów koalicji 13 grudnia powinien nam uświadomić że zagranica będzie wobec wydarzeń w Polsce ślepa i głucha, co demonstrują od ponad roku. Oni będą reagować jeśli rozwój wydarzeń pójdzie nie po ich myśli. Zanim to może nastąpić swoją robotę będą wykonywać polskojęzyczne media które siedzą w kieszeni sponsorów i właścicieli ulokowanych poza Polską.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...