Zestrzelenie
ukraińskiego samolotu w Iranie powinno nam przypomnieć niesławne dochodzenie
jakie prowadzone jest od 10 kwietnia 2010 roku w celu ustalenia okoliczności w
jakich doszło do katastrofy polskiego samolotu rządowego Tu-154M, nr boczny
101, z 96 osobami na pokładzie, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego z małżonką
i osób towarzyszących, w delegacji na obchody 70 rocznicy wymordowania przez
Rosjan w Katyniu i kilku innych miejscach ponad 22 tysięcy żołnierzy i
policjantów, głównie oficerów, wziętych do niewoli po 17 września 1939 roku.
Wkrótce minie 10 lat od katastrofy.
Dotychczasowe wyniki śledztwa są kompromitacją dla nas jako Polaków.
Nie wyjaśniono niczego. Nie wskazano winnych. Procesy sądowe które odbyły się
dotychczas urągają zdrowemu rozsądkowi i wszelkiej logice. Nie pomogło nawet
posiadanie przez Polskę identycznego egzemplarza Tu-154M nr boczny 102, na którym
prowadzono podobno badania porównawcze.
Zabierając głos przy innej okazji minister Błaszczak zaczął doszukiwać się
analogii między tymi katastrofami. Pomysł wydaje mi się głęboko nietrafiony.
Gdzie są te analogie?
W Iranie przypadkowo zestrzelono rejsowy ukraiński samolot pasażerski ze 176
pasażerami i załogą na pokładzie. Próby matactw ze strony władz Iranu ucięły
dowody przedstawione m.in. przez USA. Kilka państw zadeklarowało pomoc w
ostatecznym rozwikłaniu zagadki zestrzelenia samolotu pasażerskiego.
Władze Iranu zobowiązały się do współpracy międzynarodowej w ustaleniu winnych
i pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Do uzgodnienia pozostają kwestie
oficjalnych przeprosin i odszkodowań dla rodzin ofiar katastrofy.
Cechą wspólną obydwu katastrof lotniczych był pokazywany w mediach sposób „zbierania”
pozostałości samolotu i jego zawartości. Żadne tam pieczołowite zbieranie
szczątków. Sprawę załatwiono przy użyciu spychaczy i buldożerów, niczym na
wysypisku śmieci.
O katastrofie lotniczej na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj napisano wiele, ale
tylko po to żeby utrudnić dojście do prawdy.
Nie ustalono elementarnych spraw, a więc godziny startu samolotu z lotniska
Warszawa Okęcie.
Nie można było precyzyjnie ustalić godziny katastrofy. Wszyscy przeszli do
porządku dziennego nad tym, że po katastrofie nie pokazano ani jednego fotela z
wyposażenia samolotu. Nie pokazano też pozostałości kabiny pilotów.
Ewenementem jest to, że samolot podchodzący do lądowania, na podmokłym terenie,
rozpadł się na ponad 50 tysięcy elementów, na przestrzeni około 1 km
kwadratowego, bez pozostawienia jednego krateru w miejscu uderzenia w ziemię.
W prowadzonym śledztwie, wbrew prawu międzynarodowemu, uznano samolot jako
cywilny samolot pasażerski. Resztki wraku w dalszym ciągu pozostają na terenie
lotniska w Smoleńsku, a Rosja konsekwentnie odmawia jego wydania Polsce.
Okoliczności katastrofy badały, niezależnie od siebie, dwie komisje, rosyjska i
polska. Niezależne jest tu pojęciem umownym, bo polska komisja skorzystała z
raportu MAK. Obie komisje nie prowadziły żadnych badań laboratoryjnych pozostałości
wraku.
Mógłbym o tych uchybieniach długo jeszcze.
Faktem pozostaje, że komisja sejmowa której przewodniczył poseł Antoni
Macierewicz, również dała za wygraną i mimo wznowienia jej prac, po wygranych
wyborach parlamentarnych w 2015 roku, również umilkła.
Przykrym dodatkiem do śledztwa jest zagadkowa śmierć, już blisko 50 osób które
zetknęły się ze śledztwem i zdarzeniami wokół niego.
Szczególnego podkreślenia wymaga fakt nie udzielenia Polsce pomocy międzynarodowej
dla ustalenia okoliczności katastrofy. Nawet zdjęcie satelitarne z miejsca
katastrofy, przekazane przez USA ówczesnym władzom polskim, przepadło bez wieści.
Wszystko to prowadzi do jednego wniosku którego nikt otwarcie nie podważa. 10
kwietnia 2010 roku nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj doszło do zamachu w
wyniku którego poniosło śmierć 96 osób, pasażerów i załoga. Zagadką pozostaje
kto był udziałowcem tej haniebnej akcji? To że do katastrofy doszło na
terytorium Federacji Rosyjskiej nie zamyka sprawy. Kim są współwinni?
Na ten temat panuje głucha cisza, niczym w rodzinnym grobie.
abstynent warunkowy
Szukaj na tym blogu
12 stycznia 2020
10 stycznia 2020
Rozmaitości w jednym flaku.
Od Nowego Roku nie możemy narzekać, że w mediach trwa sezon ogórkowy.
Zdarzeń jest tyle, że nie ma czasu na remanent. Ile z nich stanowią tematy ważne, a ile tworzy tylko szum medialny?
W światowej polityce tematem nr 1 jest konflikt Iran-USA. Napięcie wzrosło do zenitu po zabiciu w Bagdadzie, przez amerykańskiego drona, irańskiego generała Sulejmaniego. W odwecie Iran dokonał ostrzału rakietowego baz wojsk USA w Iraku. USA nie przyznają się do strat, poza stratami materialnymi. Do strat ludzkich po stronie Iranu trzeba doliczyć ponad 50 osób stratowanych podczas uroczystości pogrzebowych gen. Sulejmaniego. Przypadkowym uzupełnieniem jest katastrofa rejsowego samolotu pasażerskiego linii ukraińskich, który rozbił się kilka minut po starcie z lotniska w Teheranie. Trwają spekulacje o możliwym zestrzeleniu samolotu przez irańską obronę przeciwlotniczą. Sugeruje to kolejność zdarzeń. Samolot startował krótko po irańskim ataku rakietowym i być może został potraktowany przez irańską obronę przeciwlotniczą jako samolot amerykański, atakujący w odwecie za ostrzał rakietowy. Atmosferę podgrzewają Irańczycy odmawiając wydania czarnych skrzynek, dodatkowo twierdząc, że są poważnie uszkodzone.
Jest to tłumaczenie z kategorii „paluszek i główka”. Czarne skrzynki, w rzeczywistości pomarańczowe, są skonstruowane tak, żeby wytrzymały wszelkie przewidywalne zagrożenia mechaniczne i temperaturowe. Jednak jeśli ktoś chce je celowo zniszczyć, to nie ma siły. Z upływem czasu pojawia się coraz więcej dowodów potwierdzających tezę o przypadkowym zestrzeleniu.
Media przypominają przy okazji sprawę zestrzelenia nad Ukrainą rejsowego samolotu MH117.
Ciekawe, ile czasu minie zanim poznamy prawdę o okolicznościach zestrzelenia samolotu ukraińskiego? Tymczasem rozgrywki między Iranem i USA przejdą na płaszczyznę dyplomatyczną, bo żadnej ze stron nie opłaca się eskalować konfliktu. USA wprowadzają nowe sankcje gospodarcze wobec Iranu.
Czy na tym się skończy? Tego nie można być pewnym. Iran nie da się spacyfikować, a USA reprezentują w tym regionie nie tyle swoje interesy, co Izraela i państw arabskich wrogich Iranowi. Dodatkowo krzyżują się tu interesy Rosji i Chin.
Zwrócę uwagę na bicie piany przez opozycję polityczną w kwestii bezpieczeństwa żołnierzy polskich przebywających na misjach wojskowych na Bliskim Wschodzie. Głowa może rozboleć od tego ględzenia. Wywiad wojskowy nie jest od tego żeby dostarczał materiału politykom którzy beztrosko przekazują pozyskane informacje mediom. Hipokryzja tego towarzystwa sięga Himalajów. Warto przypomnieć jak to bywało z bezpieczeństwem Polaków na kontraktach w Azji i Afryce w czasach PRL i później rządów lewicy, a także koalicji PO-PSL. Jak rozliczono kontrakty naszych firm np. w Iraku, czy Libii.
Obecny polski „wkład” do wydarzeń na Bliskim Wschodzie związany jest z planowanym na 23 stycznia udziałem prezydenta Dudy w obchodach 75 rocznicy wyzwolenia obozu KL Auschwitz-Birkenau, które nie wiedzieć czemu, mają się odbyć w Yad Vashem, oficjalnie jako 5. Światowe Forum Holokaustu organizowane przez osobę prywatną jaką jest posiadający rosyjski paszport oligarcha Mosze Kantor. Prezydent RP dostał zaproszenie do udziału, ale odmówiono mu prawa do wystąpienia. Jest dla mnie oczywistym, że wyjazd jest bezprzedmiotowy i taka jest decyzja prezydenta Dudy.
Wiele okoliczności przemawia za tym, że tegoroczne Forum jest zaplanowaną ustawką w której pierwsze skrzypce ma odegrać prezydent Federacji Rosyjskiej Putin.
Pamiętajmy, że właściwym miejscem obchodów rocznicowych jest teren byłego obozu KL Auschwitz, gdzie 27 stycznia mają się odbyć uroczystości z udziałem oficjalnych delegacji państwowych https://historia.org.pl/2020/01/04/75-rocznica-wyzwolenia-auschwitz-2020/
Swego udziału nie potwierdziły dotychczas Białoruś, Dania, Francja, Litwa, Słowacja, Ukraina i Federacja Rosyjska.
Nie wiem czy słusznie, ale zakładam, że podczas uroczystości w Polsce dojdzie do jakiegoś skandalu, niekoniecznie dyplomatycznego. Zbyt wielu na tym zależy.
Jak zwykle swoją pieczeń usiłują przy okazji upiec Niemcy https://www.dw.com/pl/sueddeutsche-zeitung-skandal-wok%C3%B3%C5%82-upami%C4%99tnienia-rocznicy-wyzwolenia-auschwitz/a-51938745 podpierając się wątpliwej jakości pracami „historycznymi” Jana Tomasza Grossa, Jana Grabowskiego, czy Barbary Engelking.
Tymczasem na krajowym podwórku rej wodzi lokalny watażka na jakiego kreuje się obecny marszałek Senatu. Ciekawe, czym dla niego skończą się te harce? Dla mnie jego ekscesy świadczą o zbyt luźnym stanowieniu prawa określającego uprawnienia w stosunkach międzynarodowych osób uważanych za najważniejsze w państwie. Dzisiaj widać, że może robić co chce i nie spotkają go za to żadne reperkusje. Konsekwentnie zmierza do anarchizacji państwa.
Na podwórku krajowym dzieją się też inne, nie mniej ciekawe historie. Trwają popisy niezawisłych sędziów. Najnowsze osiągnięcie to odmowa aresztu tymczasowego wobec Zbigniewa S. Prokuratura postawiła mu prawie 190 zarzutów, w tym groźby karalne wobec ministra sprawiedliwości i jego rodziny, policjantów, prokuratorów.
W mojej ocenie Zbigniew S. kwalifikuje się raczej do lecznictwa zamkniętego.
Problemem samym w sobie jest walka z handlem narkotykami i dopalaczami. Wystarczy przypomnieć pokazówki z dopalaczami w tle premiera DT i co z nich wyniknęło. Media mają bardzo wdzięczny temat.
O zgrozo, tu nie ma nawet współpracy międzynarodowej wewnątrz UE.
Wymiar sprawiedliwości przez kilka lat ścigał niejakiego Jana S. Były wystawione dwa ENA. Został zatrzymany w Holandii, ale tamtejszy sąd nakazał jego zwolnienie. Wreszcie Jan S. wrócił do kraju i został skutecznie zatrzymany, jako prezent dla policji pod choinkę. W międzyczasie media donosiły o milionowych zyskach z handlu dopalaczami jakie osiągał. Nie spotkałem jednak rozważań na temat skąd Jan S. miał kasę na rozkręcenie interesu? Dostał kredyt na preferencyjnych warunkach, czy tylko był słupem w tym biznesie. Inne pytanie dotyczy parasola jaki nad nim roztoczono. https://www.planeta.pl/Kronika-policyjna/jan-stefaniuk-chial-zabic-ziobre-szokujace-informacje-o-zamachu
Zrozumiała jest więc wściekłość tych dorobkiewiczów którym nagle ZZ zaczął psuć interesy.
Teraz trzeba czekać na proces sądowy i wyroki jakie zapadną. Kiedy doczekamy się tzw. rozszerzonej konfiskaty mienia?
Na tle tak poważnych spraw prawie bez echa przeszło morderstwo dziennikarza Krzysztofa Leskiego. https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/nowe-fakty-ws-zabójstwa-krzysztofa-leskiego-dziennikarz-miał-rany-cięte-szyi/ar-BBYI7xf
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/znaki-przedziwne-na-niebie-i-ziemi
Jest w tej sprawie wiele znaków zapytania, ale na odpowiedź nie liczę. Po prostu KL komuś przeszkadzał. Może zawiniła jego zbyt dobra pamięć?
abstynent warunkowy
07 stycznia 2020
Nigdy nie mów nigdy.
Nie mam innego wyjścia. Słowo się rzekło. Po tylu latach pisania na blogach zmuszony jestem przejść „na swoje”.
Zaczynałem regularnie komentować na blogu @Kataryna gdzieś w 2008-2009 roku.
W kwietniu 2012 roku, „na ochotnika”, podjąłem się prowadzenia blogu http://naulicydzisiaj.blogspot.com/
Udostępniono mi „klucze” i jakoś to szło, ponad 7 lat. W grudniu przeszedłem z internetem na technologię LTE. Wydawało się, że wszystko jest ok. Przy próbie kolejnego logowania w Sylwestra natrafiłem na trudność nie do pokonania.
Z automatem nie da się rozmawiać, a właściciel strony przepadł w kosmosie.
Wszyscy którzy chcą zaistnieć w internecie przechodzą kolejne etapy rozwoju.
Ja jestem konserwatystą. Jestem wrogiem tt i jego pochodnych. Jestem przyzwyczajony mówić i pisać całymi zdaniami, nie półgębkiem, monosylabami, czy skrótami.
Miałem opory wewnętrzne przed pójściem na swoje. Przyjąłem jednak założenie, że ktoś te moje teksty czyta. Gorzej z komentarzami. Nie ma komu pisać. Za duży wysiłek. Jest jednak coś dla mnie budującego. Parę razy zauważyłem że jestem czytany przez czynnych polityków z grupy ”gadające głowy”. Wykorzystywali moje wpisy w debacie politycznej, zwłaszcza w tv.
Sodówa nie uderza mi do głowy. Za stary jestem.
Pisząc mam tę swoją satysfakcję, że czytam między wierszami i często moje prognozy są trafne.
To nie tylko moja zasługa. Nie jestem profesorem, ale wiem gdzie szukać i kogo pytać.
To tyle tytułem wstępu. Teraz do roboty.
Tu nie ma miejsca na próżnię, zwłaszcza polityczną. Chętnych do pracy u podstaw jest raczej niewielu. Bez tego jednak nic trwałego zbudować się nie da.
Tematów do obróbki nie brakuje. Brakuje chętnych do zajęcia się nimi. Od siebie dodam,
że piszącym często brakuje wiedzy i źródeł jej pozyskania.
Widać to na prostym przykładzie. Dla współczesnych takim źródłem szybkiego dostępu do informacji, nie tylko historycznej, jest wikipedia. Przez to jest to potężne źródło manipulacji.
Proszę zrobić mały test porównawczy. Wikipedia jest wielojęzyczna. Jednak hasła w poszczególnych językach zawierają inną treść merytoryczną. Czasami brakuje tłumaczenia na język polski. To nie tylko niedopatrzenie. Nie wystarcza też twierdzenie, że wikipedia nie może być traktowana jako źródło wiedzy, zwłaszcza historycznej.
Teoretycznie, jako Polska i Polacy, przywiązujemy dużą wagę do propagandy. To teoria. Praktykę widać na każdym kroku. Wydajemy stosunkowo duże pieniądze na promocję Polski na świecie. Robimy to jednak wyjątkowo nieudolnie. Wypada zadać pytanie, czy jest to skutek nieudolności osób wyznaczonych do realizacji, czy też sabotażu z ich strony?
Najczęściej te uwagi dotyczą Polskiej Fundacji Narodowej https://www.pfn.org.pl/ .
Według skrajnych opinii PFN służy „do przewalania” państwowej kasy. Patrząc na stronę internetową PFN można odnieść wrażenie, że tych działań jest multum. Gorzej z odbiorem społecznym.
Moim zdaniem celem nadrzędnym PFN powinna być szybkość reagowania na przypadki szkalowania Polski na arenie międzynarodowej.
Znowu posłużę się najświeższym przykładem. Koniec roku przyniósł skandaliczne wystąpienie Putina który wystąpił publicznie z nową interpretacją wydarzeń które doprowadziły do wybuchu II wojny światowej. Dla takich zdarzeń nie powinno być świąt. Tymczasem minęło już kilka dni, a PFN ma przerwę świąteczną. Zero reakcji.
Zamiast jojczenia jak to nas krzywdzą, powinny być publikowane materiał jak choćby ten http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/kredyty-od-hitlera-dostawy-od-stalina-czyli-wiktor-kopp-ambasador-dirksen-i-los-ii-rp , w dodatku tłumaczone na podstawowe języki obce, zwłaszcza w tym przypadku na rosyjski.
Może adresat jest niewłaściwy? Niestety, MSZ udaje, że ich to nie dotyczy. Numer z wezwaniem ambasadora FR do MSZ urąga Polakom. Lepiej było milczeć i udawać, że nic się nie stało.
W tym MSZ ma wprawę.
Często czytam, że „historię Polski, zwłaszcza współczesną, trzeba pisać na nowo”.
Tylko kto to ma zrobić?
Historię, dla celów politycznych, pisze się na zlecenie rządzących. Dlatego w czasach PRLu takim powodzeniem cieszyła się historia Polski np. Pobóg-Malinowskiego, istniejąca w drugim obiegu. Współcześnie istnieje wiele opracowań najnowszej historii Polski, ale z obiektywizmem ciągle mają niewiele wspólnego. Dotyczy to zwłaszcza okresu II wojny światowej i pierwszych lat powojennych. Chodzi zarówno o fakty historyczne jak i ich interpretację. Ile lat jeszcze minie zanim to się zmieni? Jakie są szanse?
Pojawiają się interesujące opracowania, ale nie są wystarczająco spopularyzowane. Zdarza się, że ktoś je nagłośni, ale wtedy okazuje się, że są już nieosiągalne. Wznowienia to rzadkość.
Drugim problemem są autorzy. Historyków z rzetelnym warsztatem jest niewielu. Roi się natomiast od autorów zajmujących się tzw. historią alternatywną. Ci opowiadają różne dyrdymały „dla chleba”, bo kredyty, rodzina itp.
Co jest w tym wszystkim zadziwiające? Przynajmniej dla mnie. Wstydliwe milczenie wokół tematów związanych z początkiem działań wojennych we wrześniu 1939 roku, epizody z okresu wojny, a także postępowanie wobec Polaków na Litwie, Białorusi, Rosji, Ukrainie, czy Słowacji.
Kończąc postawię jeszcze pytanie nawiązujące do osławionego wystąpienia Putina. Zwierzęce zachowania żołnierzy radzieckich z okresu kiedy Armia Czerwona szła na Berlin znamy głównie z przekazów rodzinnych. Literatura jest pod tym względem bardzo uboga.
Na tym tle żałośnie brzmią wypowiedzi naszych lewicowych polityków, że na zachodzie armia amerykańska zachowywała się podobnie. Różnica polega na tym, że te wypowiedzi nie wychodzą poza ogólniki. Zero konkretów. Nie wykluczam, że takie przypadki mogły mieć miejsce. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Żołnierze radzieccy za mordy, gwałty i grabieże nie ponosili żadnych konsekwencji. W armiach aliantów działały sądy polowe.
abstynent warunkowy
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?
Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...