Szukaj na tym blogu

05 listopada 2020

Nie dajmy się zwariować.

Reżyserowana histeria naszych mediów stała się po prostu nudna.
Są sprawy ważne, są istotne, ale są też pospolite „michałki”.
Nie można tego wszystkiego ustawiać w jednym rządku, bo wiadomo czym to się skończy.
Uwaga obserwatorów koncentruje się wówczas na ustalaniu kto najbardziej ściemnia.
Jako kraj mamy dosyć swoich problemów z którymi nie zawsze sobie radzimy. Wobec tego pod byle pretekstem uruchamia się w tv „wydanie specjalne” i … wytrwale bije pianę. Na telefon lub przed kamerką internetową czeka stale ten sam zestaw gadających głów i sadzi się ze swą mądrością na dowolny temat, nieskażony znajomością rzeczy. Do tego dochodzi namolne powtarzanie, czasem przez kilka dni, jakiejś w sumie mało znaczącej informacji, jakby adresowano ją do osób z ograniczoną poczytalnością.
To już dawno przestało działać.
Nasze media potrafią do znudzenia zajmować się wydarzeniami we Francji, czy ostatnio we Wiedniu. Ekscytują się wyborami w USA.
Nie znajdują jednak dość czasu antenowego na ciekawe w sumie dyskusje o sprawach istotnych dla nas. Najpierw przenoszą je na anteny lokalne, a w programie ogólnopolskim emisja o północy, niczym filmy dozwolone od lat 18.
Takie postępowanie utrwala w społeczeństwie przekonanie, że władza nie radzi sobie z problemami dnia codziennego.
Od wiosny walczymy dzielnie z koronawirusem. Mamy przewagę nad resztą świata, że kolejne etapy walki docierają do nas z niewielkim opóźnieniem. Powinien więc być czas na właściwe przygotowanie się.
Poza tym, w okresie letnim, kiedy problem przygasł, można było przegrupować siły. Niestety ten czas zmarnowano bo władza była zbyt zajęta sobą i wewnętrznymi rozgrywkami.
Dzisiaj ten problem tzn. walka z pandemią zaczyna wyglądać niezwykle poważnie, ale jeszcze nie tragicznie. Ilość zakażeń i niestety zgonów zdecydowanie zwyżkuje. Do apogeum daleko, a może niedaleko?.
Skoro wiemy jak mnożą się zakażenia, wielu z nas nie potrafi zrozumieć dlaczego władza nie potrafi zdyscyplinować organizatorów demonstracji ulicznych.
Nie ma mowy żeby były to protesty spontaniczne.
A może nie chce i dlatego pozostają bezkarni?
Coraz częściej czytam i słyszę opinie, że jest to władzy na rękę.
Spostrzeżenie o tyle istotne, że w wybranych sprawach władza chce i może. Tu wyraźnie widać,
że władza na coś czeka. Chyba nie na Godota.
Poza tym władza nie szanuje samej siebie. Powinna być w wypowiedziach bardziej powściągliwa, bardziej dojrzała politycznie. Nie powinna mówić wczoraj czegoś z czego musi wycofać się dzisiaj.
Jeśli to wina doradców i ekspertów, to trzeba ich wysłać na zieloną trawkę. Im prędzej, tym lepiej.
Wczesną jesienią premier mówił, że epidemia minęła, czy mija. Wkrótce musiał zmienić zdanie.
Sęk w tym, że za tymi wypowiedziami idzie konkretne działanie albo jego brak.
Przykładowo premier mówił, że drugiego lockdownu w Polsce nie będzie bo nie wytrzyma tego nasza gospodarka. Tymczasem jesteśmy na dobrej drodze do jego wprowadzenia. To może być kwestia dni.
Pożyjemy, zobaczymy. 
Obecna sytuacja nie nastraja optymistycznie. Coraz częściej musimy sobie uświadamiać, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Chorują nie tylko statystyczni Kowalscy.
Groteskową jest sytuacja gdy media próbują uczynić Rabieja jedynym winnym dezorganizacji służby zdrowia w Warszawie. Trzaskowski robi z siebie macho bo może zwalniać i zatrudniać ludzi,
ale ponadto właściwie nic nie robi. W tym jest mistrzem.
Awaria Czajki już spowszedniała, a szambo dalej wybija.
Gdyby Trzaskowski poważnie traktował swój urząd, powinien dawno zakazać demonstracji ulicznych. Chodzi tylko o dostosowanie się do obowiązującego prawa.
Skutki niefrasobliwości są już widoczne w postaci poważnego wzrostu zakażeń, nie tylko w Warszawie, bo na gościnne występy zwożeni są ludzie z całej Polski.
Jestem prawie pewien, że taki zakaz wyda w stosunku do Marszu Niepodległości planowanego
na 11 listopada 2020.
To jest od lat ulubiona „rozgrywka” między rządzącymi a opozycją.
Jednak jej ofiarą pada społeczeństwo.
Nie tylko ja obserwuję i komentuję rozwój wydarzeń wokół nas.
Coraz mniej ludzi reaguje na tzw. wrzuty medialne.
Takim najświeższym przykładem są osoby związane z kierowaniem i inspirowaniem protestów ulicznych. Nic nie mówi się o pociągnięciu do odpowiedzialności karnej organizatorów protestów.
Za to z uporem godnym lepszej sprawy powtarza się do znudzenia przypadki  naruszania prawa w ramach prowadzonej działalności gospodarczej pani L. To nie są sprawy które miały miejsce wczoraj, czy miesiąc temu. Dlaczego nie mają zakończenia?
To kolejny przykład potwierdzający istnienie państwa teoretycznego.

04 listopada 2020

Koniec żartów, czy jeszcze nie?

 

To co się dzieje we Wiedniu, wcześniej we Francji, czy Hiszpanii, jest ilustracją z życia wziętą, dowcipu z brodą o synku pomagającym tacie zaparkować samochód. Jak to leciało?
Tato ciofaj, ciofaj. Upss. Teraz wysiądź i zobacz co zrobiłeś.

W 2015 roku zdjęto pola minowe na granicy Turcja-Grecja /były tam od czasu wojny o Cypr/.
W Turcji było w tym czasie, w obozach dla uciekinierów, około 4 mln ludzi, samych Azjatów.
Szybko rozwinął się bardzo dochodowy interes. Gangi przemytników zorganizowały przerzut do Europy tych łaknących lepszego życia.
Ci ludzie nie wygrali losu na loterii. Za przerzut muszą zapłacić w gotówce /podobno około 6 tys. USD/ albo podpisują zobowiązanie do zapłaty w przyszłości określonej kwoty.
Z gangami nie ma żartów. Swoją należność wyegzekwują.
Wkrótce powstał też nowy szlak przerzutowy, z Afryki do Europy. Czynny po dzień dzisiejszy.
Był efektem wtórnym Arabskiej Wiosny https://pl.wikipedia.org/wiki/Arabska_wiosna 
Tylko skrajni naiwniacy wierzą w spontaniczność tych wydarzeń.
Bliższa prawdy jest opinia, że w Afryce sprawy wymknęły się spod kontroli. Dowodzi tego brak stabilizacji politycznej w całej Afryce północnej. A to już 10 lat.
Dzisiaj o wielu wątkach tej wędrówki ludów media milczą. Przypomnę więc, że media pisały, że między Turcją a Europą zachodnią „przepadło” ponad 10 tysięcy nieletnich. Nie chodzi o tych którzy zginęli w trakcie przerzutu. Tych trzeba liczyć dodatkowo. Te dzieci trafiły do burdeli, a te które miały mniej szczęścia, na „części zamienne” do transplantacji. To nadzwyczaj dochodowy interes.
Został medialnie przykryty przez fundamentalistów muzułmańskich którzy wzięli na siebie szerzenie islamu w Europie.

Dzisiaj nie wiadomo czy Merkel podjęła samodzielnie i samowolnie decyzję o wpuszczeniu tej tłuszczy do UE? Czy tylko wykonała czyjeś polecenie? Jeśli tak to czyje?
Skutek takiej polityki jest taki, że „stara UE” wchłonęła kilka milionów tych niechcianych dzisiaj ludzi.
Oni nie mają najmniejszej ochoty zasymilować się w nowym dla nich środowisku cywilizacyjnym. Zachowują swoją religię i swoje obyczaje, nie wykazując cienia tolerancji dla Europy i Europejczyków. Odpowiada im życie na koszt innych. W przeważającej mierze nie podejmują pracy zarobkowej, żyją z zasiłku socjalnego, mieszkają w gettach. Należą do gangów handlarzy narkotyków i innych, równie nielegalnych działań.
Hedonistyczna Europa nie ma dość siły by podjąć skuteczną walkę z tą plagą. Pojedyncze przypadki /Węgry, Polska, Czechy/ to za mało. Konieczna jest zmiana podejścia do problemu emigrantów socjalnych i islamskich radykałów.

Ile jeszcze czasu upłynie zanim Europa zachodnia zmieni zdanie? Jaką ostatecznie cenę zapłacą?

Na koniec coś o czym miałem zamiar napisać dawno, ale jakoś mi to umykało.
W mediach do znudzenia emitowane są mniej lub bardziej wartościowe, programy publicystyczne.
Dla mnie stały się one bezwartościowe. Z prostego powodu. Różni gawędziarze, od polityków poczynając, poprzez prezesów TVP i PR, na REM i jej prezesie kończąc, nawijają o misji mediów publicznych.
Ta misja ma być powodem do płacenia przez nas abonamentu.
I teraz co otrzymujemy w zamian?
Przykładów mam codziennie bez liku. Zaczyna się od tego, że prowadzący zaprasza do programu rozmówcę, potem nie dopuszcza go do głosu, bo sam ma więcej do powiedzenia, wchodzi w słowo,
a szczytem jest przerywanie w pół słowa, bo musi być czas na reklamy.
W prywatnej tv czy w prywatnym radio mogę to tolerować. Ale w mediach publicznych?
Ważniejsza jest pazerność księgowych?
Za co w końcu płacę ten abonament? Żeby Kurski czy Czabański śmiał mi się w nos?
Od lat mówi się o odstąpieniu od abonamentu ale jak widać brak woli politycznej.
A może tylko pomyślunku? Za duże przywiązanie do osobistego luksusu. ?

03 listopada 2020

Czy leci z nami pilot?

Wobec trwających protestów ulicznych ciekawie prezentują się rozważania na temat „i co dalej?”
Pod uwagę brane są różne wersje, zależne od sytuacji zewnętrznej. Dominuje gra na zwłokę.
Punktem odniesienia jest wynik wyborów prezydenckich w USA który powinien rozstrzygnąć się najpóźniej do 12 listopada. Sprawa jest w miarę prosta, bo możliwe są tylko dwie opcje, albo Trump, albo Biden.
Z punktu widzenia interesów Polski lepsza jest reelekcja. Na ile jednak realna? Tego nie wiadomo i nie bardzo pewni wyniku są sami Amerykanie.
Trzeba brać pod uwagę zbyt wiele czynników, a dominującym jest sytuacja gospodarcza spowodowana pandemią koronawirusa. W USA ilość zakażonych zbliża się do 9,5 mln i około 240 tys. zgonów spowodowanych przez Covid-19. Dla porównania, w całej Europie odnotowano do dzisiaj około 10 mln zakażonych.
Na to nakłada się regres gospodarczy, chociaż Trump twierdzi, że widoczne jest znaczne odbicie.
Ważne będą skutki długofalowe, bo pandemia szybko nie skończy się i świadomość tego jest coraz większa.
W niepewnej sytuacji trwają podchody, ze strony Niemiec pod adresem USA, w celu wymuszenia dla Niemiec większej swobody działania w obszarze Europy Środkowo-Wschodniej. To może być możliwe raczej w razie wygranej Bidena. Biden ma dla swoich wyborców ofertę która niekoniecznie im odpowiada. Przykładowo dotyczy to likwidacji subwencji rządowych dla przemysłu wydobywczego kopalin węglowodorowych. Mówiąc prościej, ropy i gazu. Nie przeszkadza mu że eksport daje znaczące dla budżetu dochody, nie mówiąc o zatrudnieniu.
Wszystko to powoduje, że wynik wyborów rozstrzygnie się dopiero przy urnach, chociaż od kilkunastu dni trwa głosowanie korespondencyjne. Zainteresowanie wyrażające się uczestnictwem w głosowaniu jest najwyższe w historii USA. Taka jest opinia mediów.

Od tygodnia, dla odmiany, obserwujemy narastanie protestów ulicznych w kraju. Zjawisko dla wielu niezrozumiałe, bo cała Polska znalazła się w tzw. czerwonej strefie i z tego tytułu obowiązuje zakaz zgromadzeń w grupie powyżej 5 osób. Zakazu tego nikt nie uchylił, a jednocześnie policja i inne służby porządkowe go nie egzekwują. W różnych miastach Polski protestują grupy liczące nawet kilkadziesiąt tysięcy osób.
Nastąpiło tu totalne pomieszanie z poplątaniem. Policja ochrania te demonstracje. Przed kim?
Wśród demonstrujących prym wiodą bojówki lewicowe, które są szczególnie agresywne wobec miejsc kultu religii katolickiej w różnych miejscach Polski.
Media enigmatycznie donoszą, że przekraczane są /oczywiście przez bojówki demonstrujących „wściekłych macic”/ kolejne granice, respektowane przez komunistów, a wcześniej najeźdźców rodem z III Rzeszy Niemieckiej.

Pretekstem do demonstracji stało się orzeczenie TK w sprawie legalności przerywania ciąży.
W kolejnych dniach demonstracji lista powodów staje się coraz dłuższa i wyraźnie widać, że chodzi
o destabilizację państwa, a ostatecznie o odzyskanie władzy utraconej w przegranych demokratycznych wyborach 2019.
Szanse wydają się być znikome, ale nie wykluczam, że aktyw protestów wejdzie szturmem do wielkiej polityki. Niektórzy próbują zrobić to po raz kolejny. Wśród nowicjuszy widać też zgrane karty do których zaliczam działaczy KOD-u.

Jest jednak coś na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę. Dotyczy to bezkarności protestujących na ulicach wielu miast polskich. Zmuszono tym sposobem do tworzenia grup samoobrony wokół miejsc kultu religijnego. Policja zaś ochrania nielegalne demonstracje i jeśli już to spisuje i zatrzymuje tych którzy się bronią przed agresją bojówek lewackich.

Tak się składa, że od kilku lat wielkim wydarzeniem w dniu 11 listopada jest Marsz Niepodległości, organizowany nie tylko w Warszawie.
Mimo obowiązujących ograniczeń Polacy oczekują, że Marsz powinien odbyć się również w tym roku. Skoro lewica może demonstrować przez kilka dni i być ochraniana przez policję.
Tymczasem pojawiła się informacja, że prezydent Warszawy rozważa wydanie zakazu Marszu.
Gdyby tak się stało odczytam to jako oczywistą prowokację.
Ludzie z całej Polski na Marsz i tak przyjadą, a policja nie będzie w stanie ich powstrzymać.
Trzeba jednak obawiać się prowokacji. Nie zapominam, że prowokatorami byli ludzie z policji.
Tu nic się nie zmieniło od lat. Czy policja potrafi zneutralizować bojówki Antify które pojawiły się znowu na naszych ulicach?  

Do pełnego obrazu sytuacji trzeba dodać, że jednym z celów demonstracji organizowanych teraz przez tzw. Strajk kobiet, jest doprowadzenie do sytuacji ulicznej w której poleje się krew.
To jest wręcz ich marzenie polityczne.
 

Stoimy przed trudnym zadaniem. Zrealizować swoje zamiary i nie dać się sprowokować.
Covid-19 dalej zbiera swoje żniwo, ale ciągle nie ma jednoznacznych przesłanek przyczynowo-skutkowych.

30 października 2020

Chcieliście to macie.

 

Wokół przebiegu Covid-19 narasta histeria podsycana przez media. Czy jest uzasadniona?
Dowiemy się w najbliższych dniach.
Są fakty które mają różne znaczenie w poszczególnych państwach.
W Polsce i nie tylko, brak jednak wewnętrznej spójności w decyzjach rządu i służb medycznych.
Po stronie rządu dominuje strach przed podejmowaniem radykalnych decyzji mimo jednoznacznych ocen medyków.
Ogólnie sytuację można sprowadzić do eksperymentu na żywym organizmie jakim są poszczególne społeczeństwa.
Jest nakaz noszenia maseczek ochronnych, zachowania tzw. dystansu społecznego, zachowanie higieny rąk oraz maksymalne zredukowanie migracji ludzi.
W ślad za tym idzie błądzenie w ciemnościach.
Przypomnę, że na początku roku ówczesny minister zdrowia publicznie wyrażał się lekceważąco o skuteczności używania powszechnie dostępnych maseczek jednorazowego, czy wielokrotnego użytku. Jednocześnie, w pierwszym odruchu walki z koronawirusem, zakazano wstępu do lasów.
Ten numer na pewno przejdzie do annałów medycyny. Może nie tylko.
Nic się nie zmieniło, maseczki mają dla nas znaczenie psychologiczne. Niech tak będzie.
Wkrótce minie rok od stwierdzenia pierwszego przypadku SARS-CoV-2, ale dalej nie ma leku i nie ma szczepionki. Kiedy będą? Nie wiadomo. Uczciwej odpowiedzi nie ma. Deklaracje fachowców są niezobowiązujące. Trzeba przyjąć, że w miarę bezpieczna i skuteczna szczepionka, dostępna dla Kowalskiego, może pojawić się realnie pod koniec 2021 roku.
Zasadą jest, że od fazy laboratoryjnej do powszechnej dostępności leku mija około 2 lat.
Prof. Gut podał przykład leku który powstał po ponad 50 latach od rozpoczęcia badań.
Inna hipoteza zakłada, że choroba sama wygaśnie po około dwóch latach.
Tak czy inaczej trzeba czekać i … nie zachorować samemu. Niezła perspektywa. 

Stan na dzisiaj jest taki, że wg oficjalnych statystyk na świecie zmarło blisko 1 200 000 chorych, zakażonych jest ponad 45 000 000 ludzi, a wyzdrowiało ponad 33 000 000 chorych.
W tych statystykach jest podstawowy błąd. Nie wiadomo ilu ludzi jest naprawdę zarażonych.
W statystykach uwzględnione są jedynie osoby poddane testom które wykazały, że dana osoba jest zakażona.

Wobec lockdownów wprowadzanych w kolejnych krajach UE pojawił się nowy problem. Niektóre państwa kwestionują wyniki testów przedstawiane służbom medycznym przy przekraczaniu granicy państwowej.
O co tu chodzi? Testy produkuje zaledwie kilka firm na świecie. Zarabiają na nich nie ci co powinni?
Wirusolodzy, światowe autorytety uważają, że statystyki wykazują tylko około 10% zakażeń, a 90% zarażonych przechodzi Covid-19 bezobjawowo, niestety zarażając nieświadomie otoczenie.
Powodów do marudzenia mają więcej. Dotyczą one skuteczności stosowanych testów.
Dalszym problemem jest mutowanie wirusa. Znowu wirusolodzy twierdzą, że jest już czwarta mutacja różniąca się znacznie, głównie agresywnością i przebiegiem choroby, od wersji z końca 2019 roku.

Niezależnie od powyższego sprawdza się wcześniejsza prognoza o nałożeniu się sezonowej grypy na drugą falę Covid-19. To powoduje, że po uspokojeniu jakie odnotowaliśmy latem gwałtownie wzrasta ilość zakażeń i zgonów.
O ile służba zdrowia jest teraz lepiej przygotowana sprzętowo, to gorzej sytuacja wygląda z tzw. czynnikiem ludzkim. Brakuje lekarzy i personelu pomocniczego. Podobno będzie jeszcze gorzej.
Teraz służbie zdrowia z pomocą przychodzi wojsko. 20 tysięcy ludzi to poważne wzmocnienie, chociaż nie są to w 100% wyszkoleni medycy.
W skrajnych przypadkach ogniska zarażeń na oddziałach szpitalnych powodują ich czasowe wyłączenie z funkcjonowania z powodu braku personelu. Ten problem dotyczy nie tylko Polski.

Wzrost zakażeń stawia nas przed dylematem. Co robić? Kolejne ograniczenia nie przynoszą oczekiwanych skutków. Pozostaje jeszcze lockdown, ale to ostateczność. Może być zabójczy dla naszej gospodarki. Obiecane wsparcie finansowe z UE nie wiadomo kiedy przyjdzie.
Ktoś niedawno złośliwie powiedział, że banki są zamknięte, ale kasy urzędów skarbowych już nie.
Wybór jest więc taki, że możemy przeżyć pandemię, ale wielu z nas nie będzie miało środków do życia.

W tej sytuacji trwające na ulicach protesty są przejawem bezgranicznej głupoty uczestników i cynizmu graniczącego ze zbrodnią, po stronie organizatorów tych zadym.
Przykład Hiszpanii z tegorocznej wiosny został zapomniany i zlekceważony. Teraz pozostaje śledzenie codziennych statystyk zachorowań i zgonów. Na straszenie i apele już za późno.

Na koniec podtrzymam swoją opinię. III RP jest jednak państwem teoretycznym. Potrafi nakazać zamknięcie cmentarzy w całej Polsce w związku z obchodami Dnia Wszystkich Świętych.
Nie potrafi, czy nie chce? wyegzekwować w tym samym czasie zakazu zgromadzeń w związku z objęciem całej Polski czerwoną strefą.
Właśnie z Placu Zamkowego ruszył tłum który będzie protestował.
Kto to finansuje? Nie sądzę żeby to uczestnicy z własnej kieszeni.

Nie wiem na ile to się sprawdzi, ale wczoraj słyszałem, że uczestnicy marszów z wielkich miastach mają ruszyć w Polskę do małych miast i miasteczek i tam roznosić zarazę. Coś w tym jest.
Wczoraj https://twitter.com/sbalcerac podał taką informację:

Wczorajszy "marsz" w Olsztynie. Policjanci zatrzymywali dwukrotnie 21-letniego mieszkańca Rzeszowa, który szedł na czele i wykrzykiwał wulgaryzmy przez megafon. Przy mężczyźnie znaleziono skradziony telefon warty 500 PLN. Był nietrzeźwy, został doprowadzony do izby wytrzeźwień.


Takich przypadków z innych miast Polski jest więcej.
To są te spontaniczne protesty.

29 października 2020

Nie róbta z taty wariata!

 

Komu zabrakło wyobraźni? A może to działanie celowe?
Tych pytań przybywa.
Koronawirus nabrał wigoru i szaleje. Mamy z nim sporo kłopotów. 

Po co więc sprowokowano awanturę o zwierzęta futerkowe, a teraz o orzeczenie TK? To mają być tematy zastępcze w debacie publicznej?
Czy tylko ktoś ze świata polityki nie przewidział takiego obrotu wydarzeń?
Zostały przekroczone kolejne, dotychczas nieprzekraczalne granice. Podkreśla się, że to na co pozwala sobie dzisiaj lewacka dzicz było tabu dla niemieckiego okupanta, a później dla władzy komunistycznej. 

Przed nami doroczna wędrówka ludów związana z dniem Wszystkich Świętych, później będziemy świętowali 11 Listopada.
Szwankuje logika.
Ile brakuje do podjęcia decyzji o zamknięciu cmentarzy w dniu 1 listopada?
Jednocześnie ani słowa o zakazie Marszu Niepodległości. Za to słyszę, że na gościnne występy do Polski wybierają się bojówkarze niemieckiej Antify. Dlaczego ten temat jest pompowany medialnie? Przecież ci bojówkarze są znani służbom polskim i niemieckim. Przyjadą na dokumentach niemieckich, nie polskich. Kto im pozwoli na przekroczenie granicy? Przecież Niemcy wprowadzili obowiązek kwarantanny dla wjeżdżających z Polski. Do nas dalej można, jak do stodoły? 

Chaos decyzyjny i informacyjny pogłębia się. Do ochrony kościołów i miejsc kultu religijnego /obrządku rzymsko-katolickiego/ stanęli ludzie Bąkiewicza i kibice, albo jak komu pasuje kibole.
Nagle ktoś przypomniał sobie że można wykorzystać do ochrony ludzi z Klubów Gazety Polskiej. Pozazdrościli sukcesu? 

Na Placu Trzech Krzyży w Warszawie straż Marszu Niepodległości zmagała się z lewacką hołotą, a policja temu kibicowała.
Jak można wysyłać policję dla uśmierzenia rozrób bez odpowiedniego wyposażenia /ubiory i sprzęt techniczny/? Nie było czasu? Czy znowu celowe działanie? 

Wystąpienia wicepremiera nie będę komentował, bo go absolutnie nie rozumiem.
W obecnym podziale kompetencji odpowiada za tzw. resorty siłowe, a o utrzymanie porządku apeluje do społeczeństwa, do jego części katolickiej. Coś mi tu nie pasuje.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...