Szukaj na tym blogu

30 czerwca 2022

O czym tu dyskutować?

Na dzisiaj problem sprowadza się do tego o czym dyskutować? Czy pępkiem świata jest teraz wojna na Ukrainie, czy konsekwencje tej wojny dla porządku światowego?
Jest oczywiste, że dla Ukraińców priorytetem jest wojna i skutki dla jej mieszkańców.
To ich ojczyzna, miejsce zamieszkania, dla większości miejsce pracy i ich przyszłość. Wojna jest też walką o tożsamość narodową której Rosja chce ich pozbawić.
Wielcy tego świata uznali, że Rosji trzeba dać po łapach bo Rosja chce rozdawać karty, a widać że gra znaczonymi. Kłamstwo ma krótkie nogi.
Wojnę obserwuje cały świat, jednak reakcje są diametralnie różne. Inaczej reagują państwa sąsiadujące z Ukrainą od strony europejskiej, w tym Polska, a inaczej te mniej czy bardziej odległe, czy położone na innych kontynentach.
Te reakcje to werbalne poparcie jednych dla Ukrainy, a drugich Rosji. Nie brakuje też postaw obojętnych, bo nie neutralnych.
Nie zmienia tego że nie rozumiem popierających agresję Rosji. Wróć. Doskonale rozumiem.
Te państwa i Rosję łączy wspólnota interesów ekonomicznych. W końcu pecunia non olet.
Układy nie powstawały z dnia na dzień. Różnica polegała na tym, że Rosja prowadziła politykę długofalową, w jej mniemaniu mocarstwową, a jej wspólnicy w interesach widzieli tylko swoje doraźne korzyści.
Wraz z wybuchem wojny Rosji z Ukrainą wyszło szydło z worka. Okazało się że za głupotę, zwłaszcza polityczną, trzeba płacić i to drogo. Inwestorzy, zwłaszcza europejscy, współpracę z Rosją traktowali biznesowo. Natomiast Rosja potraktowała to teraz bardziej politycznie.
Wojna przeważyła szalę na korzyść polityki. Kto na tym zyska, a kto straci?
Co jest na stole?
Uzbierało się tego sporo i to pod wieloma względami. Według wartości finansowej prym wiodą Niemcy. Kolejka jest jednak znacznie dłuższa. Zarobić chcieli Francuzi, Włosi, Austriacy, Holendrzy.
Dla nich Rosja wygląda zupełnie inaczej niż dla państw graniczących z Federacją Rosyjską, a zwłaszcza byłych republik radzieckich. Te sympatie mają ciągłość historyczną sięgającą czasów Lenina dla którego byli użytecznymi idiotami.
USA i KE postanowiły Rosję ukarać sankcjami. Dotychczas uruchomiono już sześć pakietów.
Po ich wdrożeniu zorientowano się że sankcje działają w dwie strony i poszkodowane są również państwa należące do UE.
Innym ujawnionym aspektem sankcji jest ich nieszczelność. Znowu, wina jest obustronna.
Rosja stosuje triki obejściowe i uzyskuje dostęp do towarów objętych embargiem przez najróżniejszych pośredników, państwa i firmy. Pomagają w tym kraje UE które wprowadzają sankcje. Nie spotykają je za to żadne konsekwencje. Na tej liście jest nie tylko Francja, dostawca optoelektroniki do rosyjskich czołgów.
Nie wszystko jest tu takie czytelne, proste i oczywiste. Są państwa które na sankcjach zarabiają i to nieźle, ale poza potępieniem moralnym nic im nie można zrobić.
Największy paradoks dotyczy obrotu gazem i ropą. Sankcje spowodowały drastyczny wzrost cen ropy i gazu i mimo redukcji dostaw, zwłaszcza na rynek europejski, zyski Rosji wzrosły w stosunku do okresu bezpośrednio przed wybuchem wojny w lutym 2022. W ślad za tym nastąpiło umocnienie rubla, ale tu Rosja zaliczyła pyrrusowe zwycięstwo, bo ekonomicznie więcej na tym tracą po stronie własnego eksportu.
Z upływem czasu Rosji przybywa problemów które podważają jej mniemanie o swej potędze.
Przedłużająca się wojna podkreśla jej bezsens, a ambicja nie pozwala na wycofanie się. 
Zawiodły kalkulacje które legły u podstaw decyzji o napaści na Ukrainę.
Ukraina nie jest osamotniona mimo że nie jest członkiem NATO ani nie jest członkiem żadnego sojuszu wojskowego. NATO nie angażuje się  w wojnę swymi siłami zbrojnymi, ale wspiera Ukrainę dostawami uzbrojenia z wysokiej półki, a nie z demobilu. Zastrzeżenie dotyczy ilości i tempa dostaw. Potrzeby Ukrainy są duże, a nie wszyscy deklarujący pomoc wywiązują się z danych obietnic.
W tej „konkurencji” liderem są Niemcy którzy nie mogą się zdecydować kogo naprawdę popierają. Ukrainę czy Rosję? 
Pojawił się nowy problem. Ukrainie kończą się zapasy własne, zwłaszcza amunicji artyleryjskiej. Uzupełnianie jest utrudnione, bo z jednej strony kończą się dostawy w ramach pomocy z państw
b. UW, a z drugiej nie ma możliwości dostaw z produkcji własnych zakładów zbrojeniowych.
Dostawy z państw NATO związane są ze zmianą standardów, a to wymaga dodatkowo szkoleń w zakresie obsługi i eksploatacji nowych wzorów uzbrojenia. Wszystko to odbywa się w deficycie czasu.
Trudności przeżywa również strona rosyjska. Ilość zniszczonego uzbrojenia oraz straty ludzkie powodują że Rosja musi sięgać do coraz głębszych rezerw, a jednocześnie stosuje coraz okrutniejsze metody walki, notorycznie naruszając prawo międzynarodowe.
Nowy sprzęt to faktycznie złom z tzw. zapasów wojennych, mający za sobą dziesiątki lat magazynowania, najczęściej w nieodpowiednich warunkach. Do tego dochodzi uzupełnianie stanów osobowych kierowanych na front rezerwistami i poborowymi bez elementarnego przeszkolenia.
Rosja te niedoróbki kompensuje atakami terrorystycznymi na ludność cywilną i systematycznym niszczeniem infrastruktury na zajmowanych terenach.
Niestety, nie zanosi się w najbliższym czasie na zdecydowaną odpowiedź Ukrainy. Po prostu nie ma czym.
Pasmo nieszczęść jakie dosięgają Rosję powiększa decyzja o przyjęciu do NATO Szwecji i Finlandii.
Do formalnego zamknięcia tematu jeszcze daleko, ale ewentualny protest Rosji zda się na nic.
Nie pora na huraoptymizm. Trudno przewidzieć z czym zdolna jest teraz wyskoczyć Rosja.
Faktem jest że jej pole manewru gwałtownie zawęża się. Bałtyk stanie się morzem wewnętrznym NATO.
Co wtedy dalej z enklawą królewiecką i Petersburgiem?
NATO przypomniało również Białorusi gdzie jej miejsce w szyku.
Zmiana doktryny NATO polegająca na potraktowaniu Rosji jako wroga spowoduje konieczność zmiany stanowiska Rosji wobec NATO. To zrozumiałe. Pozostaje czekać na efekty.
Najpierw muszą zostać uporządkowane sprawy dotyczące Ukrainy.
Uporządkowanie dla mnie oznacza zakończenie działań wojennych, bez żadnych warunków wstępnych.  Powrót do granic sprzed aneksji Krymu w 2014 roku. Uruchomienie międzynarodowego trybunału do osądzenia zbrodni wojennych Rosji na Ukrainie. Ustalenie trybu odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych, ze wskazaniem źródeł finansowania odbudowy. 
Na ile to wszystko jest realne i ile czasu zabierze?
Zastanawiam się czy w tym konkretnym przypadku jest sens mówienia o traktacie pokojowym między Rosją i Ukrainą?

p.s. Żeby utrudnić wnioskowanie trzeba próbować przewidzieć możliwe reakcje wobec wojny Chin, Indii i krajów Dalekiego Wschodu.

26 czerwca 2022

O co chodzi w tej wojnie?

Przy okazji tego wpisu http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/sprawa-rybusa można zauważyć parę ciekawych reakcji.  
Podstawowa, w mojej ocenie, to brak w dyspucie hierarchii ważności spraw.
W trwającej wojnie na Ukrainie i sprawach wokół niej najważniejsze jest zwycięstwo Ukrainy polegające na niedopuszczeniu do kolejnego uszczuplenia jej terytorium. Nie jest to proste i oczywiste dla każdego chociażby z powodu braku jednolitego frontu poparcia Ukrainy.
Czy za tym stoi tylko brak wyobraźni?
Czy ci dzisiaj obojętni, albo jawnie przeciwni poparciu Ukrainy nie mają świadomości że mogą być kolejną ofiarą bezprawia? Czy biorą pod uwagę, że mogą być pozostawieni sami sobie?
Rosja już teraz kieruje pogróżki wobec każdego państwa które ma własne zdanie w sprawach spornych lub w jej pojęciu zagraża jej interesom. W ten sposób na celowniku znalazła się Litwa,
a wcześniej Mołdowa. Zagrożonych jest więcej.
Na czym polega logika wstrzymywania dostaw gazu i ropy do Niemiec? Do innych krajów jestem w stanie zrozumieć. Tu nie pomaga nawet ostentacyjne bojkotowanie pomocy militarnej Ukrainie. Kolejne deklaracje Niemiec o dostawach oczekiwanego uzbrojenia dla Ukrainy, za którymi nic nie idzie, przestały już szokować.
Szczęście Ukrainy polega na tym, że nie wszystkie państwa postępują podobnie. Nie wszystkie państwa dysponują takimi możliwościami gospodarczymi jak Niemcy.
Tu wypada przypomnieć, że dalsze dostawy broni, pozostałości po przynależności do UW, przestają spełniać swoją rolę ponieważ wyczerpują się zapasy amunicji do tej broni.  
Jaki sens ma wypominanie dzisiaj Ukrainie, że po 2014 roku dalej współpracowała z Rosją?
Co ci krytykanci zrobili, po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę, dla jej gospodarczego przestawienia się na nowe rynki zbytu i nowe kierunki współpracy gospodarczej, o współpracy wojskowej nie zapominając? 
Nie mam zamiaru rozgrzeszać Ukrainy za zmarnowane lata po odzyskaniu niepodległości.
Dzisiaj przechodzą reedukację w przyspieszonym tempie.
Wypada życzyć sobie że będzie to proces trwały.
W końcu ponoszone ofiary nie mogą iść na marne.
Przypuszczam że wkrótce zaczną pojawiać się analizy o potrzebie zmian na współczesnym polu walki.
Nie mam złudzeń, że w tej wojnie testowane są nowe rodzaje broni, ale również zmiany w taktyce działań wojennych.
Wnioski z tych analiz muszą być wprowadzone do praktyki naszych Sił Zbrojnych.

21 czerwca 2022

Idzie nowe?

W komentarzach dotyczących wydarzeń których jesteśmy świadkami pojawia się opinia,
że „idzie nowe”. Na czym to nowe ma polegać jeszcze nie wiadomo.
Co innego chciejstwo, a co innego chłodna analiza zdarzeń.
Po stronie chciejstwa jest marzenie o odzyskaniu pola przez elementy konserwatywne.
Może faktycznie jest to podejście racjonalne, wynikające z coraz bardziej zaskakujących pomysłów lansowanych przez utopistów spod znaku lewicy.
Świat balansuje na ostrzu brzytwy, a lewica brnie w swoje szaleńcze pomysły.
Jedyne co jest w tym dobre, to brak konsekwencji. O logice nie wspomnę. 

Od jesieni 2021 odbywają się w kolejnych krajach wybory parlamentarne, czy prezydenckie i ich wyniki niejednego zaskakują.
Równocześnie, od końca lutego 2022 nałożyła się na to wojna rozpętana przez Rosję na Ukrainie.
Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją. Agresor, zanim ruszył w pole, musiał mieć pewność wygranej i gwarancje bezkarności dla takiego postępowania. Gdyby było inaczej, można zaryzykować twierdzenie, że jest niespełna rozumu. Mogło być też tak, że źle ocenił albo przeciwnika, albo swoje możliwości.
Która wersja jest prawdziwa, pokaże czas. 

Pozostańmy przy faktach. Motyw wojny, a więc obrona ciemiężonej ludności rosyjskojęzycznej na Ukrainie jest oględnie mówiąc „od czapy”. Poważniej brzmi chęć restytucji Związku Radzieckiego. Tylko kto pytał Ukrainę czy chce wrócić do tego związku? To jest próba uszczęśliwiania na siłę.
Problem powinie być sformowany inaczej. Dlaczego nie ma zdecydowanej reakcji organizacji międzynarodowych, czyli ONZ i OBWE, które powinny … Właśnie co powinny? Wyrazić oburzenie? Potępić? czy  coś więcej? Ile czasu do namysłu potrzeba żeby zareagować?
Zaistniała sytuacja pokazuje po raz kolejny, że umowy międzynarodowe są warte tyle ile papier na którym je spisano. 

Rosja zachowuje się jak podwórkowy żul który uważa, że nikt mu nie podskoczy i tylko on decyduje o porządku na podwórku. Trzeba przyznać, że ta wersja sprawdzała  się w realu. Do czasu.
Rozpoczynając w lutym 2022 „wojnę pełnoskalową” Rosja planowała zakończenie jej w ciągu trzech dni defiladą swych wojsk na kijowskim Kreszczatiku. Coś jednak poszło nie tak. Dzisiaj już 118 dzień walk a sukcesów jak nie było tak nie ma. Z każdym dniem maleją szanse na ich osiągniecie.

Do euforii po stronie Ukrainy też daleko. Jednak Rosja jest zmuszona sięgać do coraz głębszych rezerw ludzkich i materiałowych. Rezerwy te nie są bezgraniczne.
Dla odmiany Ukraina otrzymuje wsparcie, zwłaszcza materiałowe, z wielu państw, a tym samym rośnie szansa na pokonanie agresora.

Wojska rosyjskie nie przebierają w środkach. Według mnie Rosja zdaje sobie sprawę, że nie utrzyma dłużej zajętych terenów na wschodzie Ukrainy. Dlatego stosuje taktykę spalonej ziemi, co przekłada się na niszczenie wszystkiego co się da zniszczyć. Stosuje też na masową skalę praktyki złodziejskie.
Robią to pojedynczy żołnierze, rabując wszystko co da się zabrać ze sobą, ale rabunkiem zajmuje się też Rosja jako agresor. Tu kradzież odbywa się w skali giga. Z zajętych terenów Ukrainy wywożone są wyroby hutnicze, z elewatorów zboże. Blokowane są porty morskie /Odessa/ co uniemożliwia eksport zboża.
Na oddzielną uwagę zasługuje postępowanie z ludźmi. Dotyczy to ludności cywilnej, w tym dzieci, a także jeńców wojennych.
To wszystko odbywa się za zgodą i wiedzą Moskwy.

Jednak „nosił wilk razy kilka …” Rosję, za sprawą Litwy spotkała niespodzianka. https://www.tvp.info/60847031/rosja-grozi-litwie-za-blokade-kaliningradu
Sprawa ma charakter rozwojowy. Kto odpuści? Co będzie przedmiotem negocjacji?
Zanim do tego dojdzie można obserwować reakcje Moskwy której w głowie się nie mieści, że ją też można szantażować, w dodatku w majestacie prawa, tym razem unijnego /sankcje/.
Wydaje się że dla Rosji nadchodzi godzina prawdy.
Litwa jest członkiem NATO i nie można na nią pohukiwać bezkarnie. W tej sytuacji śmiesznie brzmią takie wypowiedzi rosyjskich polityków:
„Unia Europejska musi naprawić sytuację związaną z blokadą Kaliningradu, w przeciwnym razie Rosja będzie miała wolną rękę i będzie mogła rozwiązać kwestię tranzytu dowolnymi środkami”.
Jakoś umknęło uwadze tego polityka, że od ponad trzech miesięcy Rosja tak robi na Ukrainie.

Muszę przyznać, że ciekawi mnie co się naprawdę kryje za takimi buńczucznymi wypowiedziami.
Ciekawi mnie również, czy wszczynając kolejną awanturę wojenną Rosja brała pod uwagę skalę zmian jakie mogą nastąpić w wyniku wojny z Ukrainą? Nie chodzi bynajmniej o zmiany terytorialne.
Czy to się per saldo Rosji opłaci?

Wywiady wojskowe analizują na bieżąco rozwój wydarzeń na Ukrainie. Wnioski z tych analiz, co jest oczywiste, nie są publikowane. Z tych publikowanych wynika, że Rosja cienko przędzie. Sama żądza pognębienia Ukrainy to za mało. Powoli widać, że wojna długotrwała przerasta możliwości gospodarcze Rosji. To nie jest gospodarka autarkiczna.
Świadczą o tym kolejne terminy sukcesów, teraz tylko punktowych, których wojska rosyjskie nie są w stanie osiągnąć. 

Teraz zasadne staje się pytanie czy dojdzie do upokorzenia Rosji? A jeżeli tak, to na jaką skalę?

15 czerwca 2022

Ukraina – czyj problem?

Temat „Ukraina” jest interesujący z wielu względów. W końcu to nasz sąsiad.
Ukrainą interesuję się od lat i to bez żadnych uprzedzeń. Nie mam ku temu powodów, ani osobistych, ani rodzinnych. Z czystej ciekawości. 
Zdarzyło mi się zajrzeć tam, w ramach wycieczki, ponad 15 lat temu. Dokładnie na zachodnią Ukrainę, czyli Lwów i okolice m.in. Kamieniec Podolski. Była to raczej wycieczka sentymentalna. Chciałem na własne oczy zobaczyć co przetrwało i w jakim stanie, po wiekach obecności Polaków na tych terenach.
Ale teraz nie o tym.
Zacznę od tego że wiedza przeciętnego współczesnego Polaka o Ukrainie jest niewielka, żeby nie powiedzieć wprost żadna. Bliskie prawdy to na poziomie „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza.
Najczęstsze skojarzenie to Kresy RON i Kresy II RP.
Szczególnie złe skojarzenia dotyczą okresu międzywojennego, II wojny światowej i pierwszych lat powojennych, za sprawą UPA, rzezi wołyńskiej, banderowców i akcji „Wisła”. W latach późniejszych obraz Ukrainy postrzegaliśmy przez pryzmat propagandy rosyjskiej nie zawsze Ukraińcom przychylnej.
Spora w tym zasługa kolejnych przywódców ukraińskich którzy nie wiedzieć czemu próbowali patrzeć na nas z góry i wrogo odnosili się do krytyki poczynań ich pobratymców  wobec Polaków na przestrzeni minionego wieku /co najmniej od końca I wojny światowej/.
Co wiemy o Ukrainie? Wiemy gdzie leży. Wiemy jaka jest duża powierzchniowo /nieco ponad 600 000 km2 czyli  prawie 1,5 raza Polska/. Ludnościowo możemy oceniać orientacyjnie na około 40 mln /ta informacja ostatnio jest płynna; wojna robi swoje/.
Dalej już są tzw. schody.
Językiem urzędowym jest ukraiński. Jednak wśród Ukraińców przyjeżdżających do Polski często słyszy się język rosyjski. To zaskakuje zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że niepodległa Ukraina ma za sobą 30 lat istnienia. To więcej niż jedno pokolenie. Sami Ukraińcy rosyjskojęzycznych oceniają u siebie na 30% mieszkańców /tak mówią zainteresowani/. Próba wyeliminowania języka rosyjskiego jako równoprawnego języka urzędowego jest jedną z oficjalnych przyczyn agresji rosyjskiej od 2014 roku. Nieoficjalnie przyczyną agresji jest odmowa oddania się Ukrainy pod opiekuńcze skrzydła matuszki Rosiji której zachłanność nie zna granic.
Federacji Rosyjskiej udało się 24 lutego 2022 i w kolejnych tygodniach wykopać rów między Rosjanami a Ukraińcami, nie do zasypania przez kolejne dziesięciolecia, a może dłużej.
Jeszcze taka ciekawostka, Ukraińcy między sobą nie zawsze potrafią wśród rosyjskojęzycznych odróżnić Ukraińca i Rosjanina. 

W komentarzach do bieżących wyników agresji Rosji na Ukrainę powtarza się pytanie czy Rosja zaatakowałaby gdyby mieli świadomość porażek jakie ich spotykają? Czy było to ryzyko wkalkulowane bo cele tej agresji są ważniejsze niż zniszczenie Ukrainy jako państwa i narodu?
Odpowiedzi jeszcze długo nie poznamy. Ona się dopiero tworzy.
W tym miejscu powtórzę coś o czym napisałem już dawno temu. Jeśli w światowej księgowości pojawią się zbyt duże rozbieżności w rubrykach „winien” i „ma” jedynym wyjściem będzie reset,
a to oznacza tylko jedno, wojna.
Rosję można łatwo uspokoić i pokazać jej miejsce w szyku, ale świat paraliżuje strach, bo to według tych wystraszonych polityków grozi trzecią wojną światową o nieprzewidywalnych skutkach. Jest to podejście irracjonalne, bo skutki wojny dotkną również Federację Rosyjską.
Nie da się prowadzić wojny światowej z wyłączeniem terytorium agresora. Faktem jest że Putin kiedyś powiedział że już nigdy wojna nie będzie się toczyła na ziemi rosyjskiej. Ale to są tylko słowa.
Rosja wszelkimi sposobami prze do wojny światowej.
Niektóre znaczące państwa żyją złudzeniami że wojny można uniknąć. Wystarczy spełnić żądania terytorialne Rosji. Na początek dotyczące Ukrainy. Jest to niezmiernie proste i łatwe do momentu kiedy pojawia się pytanie czy równie łatwe do spełnienia byłoby oddanie Alzacji i Lotaryngii,
czy Zagłębia Ruhry?
Co to znaczy „wyjście Putina z twarzą”? Twarz najpierw trzeba mieć.
Rosja ma dzisiaj przewagę terytorialną i ludnościową. Do tego bardzo sprawny aparat propagandy. I ma za nic prawo międzynarodowe. Jest pewna swej bezkarności.
To jednak za mało do odniesienia sukcesu militarnego i politycznego.
Wojna która miała trwać trzy dni trwa już czwarty miesiąc i jej końca nie widać.
Ukraina walczy i nie poddaje się a w państwach popierających wzrasta świadomość że z tej drogi nie ma odwrotu. Dzisiaj są to ofiary po stronie Ukrainy i Rosji, a jutro mogą to być ofiary z całego świata.
Tu trzeba przypomnieć układ monachijski https://www.tygodnikprzeglad.pl/hanba-monachium/  i komentarz Churchilla „Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli i tak”.

Trzy miesiące wojny spowodowały że pospadały maski i zobaczyliśmy bliższe prawdy oblicze otaczającego świata. Co są warte sojusze, nie tylko wojskowe, a także papierowe zobowiązania.
Problem przed którym stoimy nie ogranicza się do odpowiedzi na pytanie czy i kiedy Ukraina zwycięży, ale czy będziemy zdolni postawić Rosję przed międzynarodowym trybunałem karnym i osądzić za zbrodnie wojenne i  zbrodnie przeciw ludzkości?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, a raczej utrwala się pogląd że Rosji wiele ujdzie na sucho, bo zbyt wiele państw jest uwikłane po uszy w interesach z których nie warto im się wycofywać.
W rozważaniach o sytuacji militarnej i gospodarczej Ukrainy trzeba sobie zdawać sprawę, że skuteczność jej oporu wobec agresji rosyjskiej zależy wyłącznie od wszelkiej pomocy zewnętrznej. Z tym jest różnie. Zdecydowana postawa Europy, od aneksji Krymu oszczędziłaby obecnych następstw.
Takiej postawy nie było wówczas i nie ma jej obecnie.

Skandalem jest polityka UE wobec wojny na Ukrainie. Jaskrawo widać, że wszelkie działania uzależnione są od interesu Niemiec które z Rosją jawnie lub skrycie współpracują od wieków. Można wręcz wysnuć wniosek, że UE służy realizacji niemieckich interesów gospodarczych i politycznych, nie zawsze zgodnych z interesami pozostałych członków. To powoduje kolejne pytanie dlaczego te pozostałe kraje członkowskie na to bezkrytycznie przystają? Jaki mają w tym interes?

Powtarza się pytanie co pozostało z koncepcji założycielskiej Unii Roberta Schumana? https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Schumana
Na postawione wyżej pytanie mam swoją odpowiedź. Pozostałe kraje UE są zbyt słabe gospodarczo żeby prowadzić samodzielną politykę i liczą że przy silnych gospodarczo Niemczech zawsze coś skapnie dla nich. Dotychczas to się sprawdzało. 
Niemcy i nie tylko, przez lata powojenne rozwijały się gospodarczo dzięki planowi Marshalla https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla ; korzystały przy tym z parasola militarnego wojsk USA stacjonujących w RFN. Dopiero teraz zamierzają wydatkować poważniejsze kwoty na modernizację Bundeswehry. 
Polska miała być objęta również planem Marshalla, ale pod naciskiem ZSRR z tej pomocy zrezygnowała.

Kraje satelickie ZSRR, po rozpadzie Kraju Rad, nie były w stanie działać wspólnie.
Marzeniem większości z nich /w części europejskiej/ było przystąpienie do UE. https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Europejska
Od 2004 roku do UE przystąpiło 11 państw z b. RWPG oraz Cypr i Malta.
Pozostała Białoruś i Ukraina, a na Bałkanach Albania, Serbia, Czarnogóra oraz Macedonia Północna. Rekordzistą w kolejce oczekujących jest Turcja która złożyła formalny wniosek w 1987 roku, ale doczekała się jedynie unii celnej.
Wyższym stopniem wtajemniczenia państw członkowskich jest przyjęcie wspólnej waluty euro €.
Tu entuzjazm jest rozrzucony bo spośród członków tzw. starej Unii na przyjęcie euro nie zdecydowała się Dania i Wlk. Brytania która zdążyła wystąpić z UE /Brexit/. Euro nie przyjęła dotychczas Polska, Czechy, Chorwacja, Węgry, Rumunia i Szwecja. Formalnie są do tego zobowiązane, ale nie wiadomo kiedy to nastąpi.
Brak współdziałania b. państw RWPG wykorzystują zwłaszcza Niemcy, a po drugiej stronie Federacja Rosyjska. Klinicznym przykładem są Węgry pod rządami Orbana.
Różnie oceniano jego postawę polityczną w ostatnich miesiącach, ale bomba wybuchła gdy Orban postawił warunki zaporowe, a przy tym dla wielu zaskakujące, przy negocjowaniu szóstego pakietu sankcji wobec Rosji. Co się za tym kryło?
Zbiegiem okoliczności w mediach pojawiły się dwa teksty http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/mihaly-karolyi-bela-linder-demilitaryzacja-wegier-bela-kuhn-pokoj-w-trianon-i-ii-armia-pod-stalingradem-czyli-ruletka-wegierska-i-agentura-sowiecka 
i  https://infosecurity24.pl/za-granica/putin-orban-dwa-bratanki-opinia
z których widać dwulicowość w postępowaniu Orbana.
Trzeba przyznać, że przez lata dobrze się maskował.
Nie jestem tak entuzjastyczny w ocenie, bo z treści notki w https://infosecurity24.pl/  wynika, że nasze służby znały przeszłość Orbana, ale polscy politycy, dla doraźnych celów informacje te ignorowali.
Obowiązywało hasło „Polak Węgier dwa bratanki”.

Zupełnie inaczej odczytuje się z kolei te informacje https://obserwatorlogistyczny.pl/2022/02/23/nowy-jedwabny-szlak-wegry-planuja-wspolna-spolke-kolejowa-z-rosja/
https://www.portalmorski.pl/porty-logistyka/50196-korytarz-baltyk-adriatyk-w-kontekscie-nowego-jedwabnego-szlaku
Trwająca wojna na Ukrainie powoduje, że Chiny będą realizowały inne trasy przewozu towarów,
z pominięciem Rosji i Ukrainy, co już jest testowane.
Kombinacje z wykolegowaniem Polski z interesu jakim jest NJS trwają od dawna. https://www.portalspozywczy.pl/technologie/wiadomosci/nowy-jedwabny-szlak-ominie-polske,158368.html
https://biznesalert.pl/nie-tylko-nord-stream-ale-tez-jedwabny-szlak-omija-polske/
Rzecz w tym że nasze media nie są zainteresowane w upowszechnianiu takich informacji, w myśl powiedzonka „po co babcię denerwować?”.
W tym miejscu można zadać pytanie czy znajdziemy inne źródła skompensowania utraconych zysków, liczonych w dziesiątkach miliardów euro?

Mówiąc o Ukrainie nie można pominąć milczeniem pytania o jej przyszłość.
W obecnych  realiach nie wiadomo jakie przyjąć założenia wyjściowe.
O jakiej Ukrainie mamy rozmawiać? O tej z początku 2014 roku, czy o Ukrainie atakowanej od ponad trzech miesięcy przez wojska rosyjskie, tracącej już około 20% swego terytorium? O tej Ukrainie dla której prognozowany jest spadek PKB rzędu 35-40%? Pytań więcej niż odpowiedzi.
Nie wiem czy ktoś wierzy w cud, bo ja nie.
Wojna na Ukrainie nie skończy się szybko, może przed końcem tego roku. Nie wiadomo czy będzie to jej koniec, czy tylko zamrożenie działań wojennych. Na jak długo? Aż Rosja zbierze siły do jej kontynuacji?
W 1939 roku Europa Zachodnia nie chciała umierać za polski Gdańsk. Wiemy czym to się skończyło. Dzisiaj „pacyfistom” niemieckim szkoda wysłać ciężkie uzbrojenie na pomoc walczącej Ukrainie. Uważają za ważniejsze pilnowanie dobrych relacji z Rosją Putina. Wspiera ich Francja Macrona która kombinuje jak umożliwić Putinowi wyjście z twarzą z awantury która ośmiesza dorobek cywilizacyjny świata po 77 latach od zakończenia wojny która pochłonęła dziesiątki milionów istnień ludzkich, nie licząc rannych itd. Wojny, która stawia pod znakiem zapytania celowość powoływania takich organizacji jak chociażby ONZ.
Jest też pytanie kluczowe dla dalszych losów Ukrainy. To pytanie kierowane do polityków ukraińskich.
Jak widzą przyszłość Ukrainy? Z kim ma się sprzymierzyć i na jakich zasadach?
Jako samodzielny byt Ukraina ma znikome szanse przetrwania.
Federację Rosyjską i Białoruś, jako wspólników, można skreślić.
Pojawiają się sugestie, że takim sprzymierzeńcem mogłaby stać się Polska.
Czy to jest realne?
Po pierwsze, do tanga trzeba dwojga. Czy Ukraina będzie zainteresowana współpracą gospodarczą,
czy rywalizacją z Polską? Czy obecne dobre relacje Polski i Ukrainy mają szanse się utrzymać dłużej?
Z czym mielibyśmy wówczas do czynienia?
Polska i Ukraina to powierzchniowo prawie 1 milion km2 /322,5 tys. km2 i 603,5 tys. km2/.
Poza Federacją Rosyjską to największy obszar w Europie. Pod względem liczby ludności to około
80 mln obywateli.
Te dane skoryguje trwająca wojna.
Podstawowe pytanie dotyczy pozycji jaka zostanie przyznana Ukrainie względem UE.
Kolejne pytanie, jaką i od kogo, realną pomoc otrzyma Ukraina na odbudowę ze zniszczeń wojennych?
Przy tym wszystkim musimy mieć świadomość, że Rosja nie zrezygnuje ze swych chorobliwych ambicji mocarstwowych, a Niemcy do spółki z Francją zrobią wszystko żeby nie wyrosła im pod bokiem konkurencja zdolna pokrzyżować szyki w słodkim tete a tete z Putinem.
Świat nie pozostawia złudzeń i daje do zrozumienia, że jeśli chcecie liczyć na kogoś, to liczcie na siebie.

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...