Szukaj na tym blogu

20 listopada 2022

Z KPO wiąże się sprawa ETS

Na pierwszy rzut oka ETS to cud, miód i jeszcze malina https://climate.ec.europa.eu/eu-action/eu-emissions-trading-system-eu-ets_pl
Tylko że pierwszy rzut oka jest często mylący. Na ww stronie jest rozdział Zagwarantowanie uczciwych zasad funkcjonowania europejskiego rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla
którego nie ma komu przetłumaczyć mimo że wisi na stronie w języku polskim.
Nie sądzę żeby tam były mało istotne informacje. Tym bardziej że nieuzbrojonym okiem widać że ta uczciwość KE na wodzie pisana.
Tu i tu mamy do czynienia z tresurą opornych.
To dotyczy postępowania KE nie tylko wobec Polski. https://nowedotacjeunijne.eu/kpo/
Dla mnie i sądzę że dla wielu Polaków sprawa jest trudna do zrozumienia, a tym bardziej do zaakceptowania.
Do rozważenia jest kilka możliwych wariantów:
- co faktycznie ustalono w lipcu 2020 roku w Brukseli? Do czego zobowiązał się premier MM?
- jakie były ustalenia w sprawie „kamieni milowych”?
- co i na jakiej podstawie KE dodała do lipcowych ustaleń z Brukseli i zostało to przyjęte przez rząd MM do wykonania, a warunkuje dostęp do środków z KPO?
Sprawę KPO udało się tak zagmatwać, że niewielu orientuje się o co faktycznie idzie gra.
Po doświadczeniach minionych miesięcy trzeba przyjąć, że postępowanie KE jest kontynuacją polityki realizowanej od co najmniej 2015 roku, gdy do władzy, w wyniku demokratycznych wyborów doszła Zjednoczona Prawica. Wyraźnie zaznaczyła to szefowa KE https://www.bankier.pl/wiadomosc/KE-Polska-nie-dostanie-pieniedzy-z-KPO-jesli-nie-przywroci-niezaleznosci-sadow-8410887.html  która bez owijania w bawełnę reprezentuje interesy Niemiec.
Czy KE postawi na swoim?
Ważniejsza dla Polski jest odpowiedź na pytanie jakie mamy pole manewru?
Wielu komentatorów za obecny stan spraw obciąża ministra ZZ. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Zwłaszcza po wysłuchaniu dyskusji Marka Jurka i prof. T. Grosse w programie Wildsteina w TVP Info
„O co chodzi” https://www.tvp.info/64198239/17112022-1730
Na co zwrócili uwagę występujący w programie?
KE kwestionuje suwerenność Polski oferując pieniądze za praworządność w ich rozumieniu.
Mechanizm praworządności nie ma podstaw traktatowych.
Na wejściu Polski do UE więcej zarobili inni /Niemcy, Francja, Włochy/ nie Polska.
Tak wynika z opracowania profesorów T. Grosse i Z.Krysiaka.
Gdzie Polska może, walcząc o swoje, blokować prace KE? To np. polityka klimatyczna, tworzenie kolejnego FO dla Ukrainy.
W interesie Polski, w ocenie dyskutantów, jest rezygnacja z KPO ponieważ Polska będzie płatnikiem netto od 2023 i przez 30 lat będzie spłacać pieniądze swoje i żyrować pieniądze innych członków UE.
Istnieje realne zagrożenie że nie zdążymy wydać wszystkich przyznanych pieniędzy. Państwa które już otrzymały pieniądze wydają je od 2021roku.
Według Marka Jurka pakt fiskalny https://pl.wikipedia.org/wiki/Pakt_fiskalny nie dotyczy Polski ponieważ dotyczy strefy euro. Podobnie konwencja stambulska, w związku z polityką KE wymaga ponownych negocjacji.
Najciekawsza dla mnie opinia dotyczy tego że Premier MM nie miał upoważnienia Sejmu do deklaracji złożonej w Brukseli w lipcu 2020. 
Dziwi mnie że tych wątków nie podnoszą inni dyskutanci. Faktem jest że opozycja nie jest tym zainteresowana.
Może warto skorzystać z doświadczeń Orbana? Węgrom KE też bruździ od dawna. https://twitter.com/dominikacosic/status/1537758656900612096
Z tej informacji wynika że z KE należy rozmawiać korzystając z argumentów wyłącznie dla niej zrozumiałych. Węgry przyjęły metodę blokowania prac KE dla zasady. Wzajemny szantaż.
Ważne że skuteczny.  
KE musi przepchnąć kilka ważnych spraw wymagających zgody wszystkich państw członkowskich.
Tego obejść się nie da.
Pierwsze z brzegu to pomoc dla Ukrainy, czyli znalezienie pieniędzy, bagatela 18 mld euro w planie na 2023 rok i wprowadzenie podatku od korporacji.
Polska od dłuższego czasu próbuje uporządkować sprawy wokół ETS. Wypowiadałem się już na ten temat. Zwrócę uwagę że premier, prezydent i parlament zatrudniają tabuny prawników którzy w tej sprawie powinni wesprzeć merytorycznie stanowisko premiera. Mogę przyjąć że KE jest głucha na zdanie Polski. Ale co na to pozostali członkowie UE? Im jest wszystko jedno?
Po COP27 i spotkaniu G20 widać, że nie wszystko idzie po myśli KE i fanów walki z ociepleniem klimatycznym. Są głosy że KE chce wziąć na siebie ciężar walki z ociepleniem klimatycznym.
To oznacza wprowadzenie kolejnych podatków dla państw UE. Znowu się bezkrytycznie zgodzimy?  
Czy mamy liczyć na cud, czyli opamiętanie się urzędników KE?
Nie można zapominać że zidiocenie tych urzędników idzie znacznie dalej. W zanadrzu mają fit for 55 https://pl.wikipedia.org/wiki/Gotowi_na_55

13 listopada 2022

Nadchodzą wybory i to nie jedne.

Prawdopodobnie zostanie przesunięty termin wyborów samorządowych. Powodem są względy organizacyjne po stronie PKW. Decyzja w rękach prezydenta RP.
Uwagę komentatorów zaczyna skupiać przewidywany przebieg kampanii wyborczych, a one faktycznie są już w toku. Wielu twierdzi że kolejna kampania wyborcza zaczyna się po oficjalnym ogłoszeniu wyników poprzednich wyborów.
Czyja argumentacja pozwoli na wygranie tych wyborów?
Dla mnie ważniejsza jest odpowiedź na pytanie jaka będzie polityka ekipy która wygra wybory?
Polityka zarówno wewnętrzna jak i zagraniczna.
W ugruntowanych demokracjach ta polityka jest w miarę stabilna i przewidywalna, niezależnie od formacji rządzącej. Jak to wygląda u nas widać, słychać i czuć.
Pytanie uważam za istotne bo nawarstwiają się problemy które na pewno same się nie rozwiążą a będą miały kluczowe znaczenie dla społeczeństwa.
Tematem  wyjściowym na dzisiaj jest wojna na Ukrainie i jej skutki również dla Polski.
Podstawową niewiadomą jest odpowiedź na pytanie jak długo potrwa wojna?
Dzisiaj przeważa opinia że mogą to być nawet 2-3 lata bo to wojna na wyniszczenie.
Osobiście nie wykluczam niespodzianek.
Odpowiedź dodatkowo komplikuje nadchodząca zima. Jaka ona będzie?
Skala zniszczeń infrastruktury na Ukrainie jest tak duża że należy oczekiwać ponownej fali uciekinierów z Ukrainy. Jako pewnik można przyjąć, że znaczna ich część pozostanie w Polsce.
Jak na to zareagują Polacy?
Ktoś tym steruje.
Na dzisiaj po stronie konkretów jest systematyczna i trwająca dewastacja infrastruktury Ukrainy.
Szacuje się ją na ponad 40% i końca zniszczeń nie widać bo wojna trwa.
W tym szaleństwie, po stronie Rosji, jest metoda na wypracowanie korzystnej pozycji negocjacyjnej do przyszłych rozmów z Ukrainą.
Są przesłanki że toczą się rozmowy zakulisowe. Robią to USA.
Tu widać perfidię świata zachodniego który z jednej strony dąży do maksymalnego osłabienia gospodarczego Rosji, a z drugiej strony nie pozwala Ukrainie na osiągnięcie spektakularnych sukcesów. Takie sukcesy zmusiłyby Rosję, w ocenie analityków zachodnich, do eskalacji działań wojennych na Ukrainie, a tego wszyscy się boją.
Uczciwie mówię, że nie rozumiem tej argumentacji, Rosja jest nieprzewidywalna.
A może rozumiem aż za dobrze?
Po buńczucznych zapowiedziach Rosja dała do zrozumienia, że nie skorzysta z broni atomowej. Przyczyniły się do tego prawdopodobnie Chiny których przywódca wypowiedział się niedawno, że nie życzy sobie takiej wojny w Europie. Ważniejsze są względy gospodarcze.
Pozostaje więc wojna konwencjonalna w której Rosji o sukcesy coraz trudniej.
Wiele wskazuje na to, że Rosja szuka „sponsora” który zaaranżuje rozmowy z Ukrainą. Tylko czego takie rozmowy miałyby dotyczyć? Ochotników, czy użytecznych idiotów, do pośrednictwa nie brakuje. Ostatnio wychylił się Macron, według którego Ukraina nie powinna się zbytnio stawiać, bo popiera ją poniżej 50% państw. Wobec tego nie powinna się ociągać i zasiąść do stołu negocjacyjnego.
Macron nie jest pierwszym i na pewno nie ostatnim który zerwał kontakt z rzeczywistością.
Rosja ciągle blefuje, a rzeczywistość jest dla niej coraz bardziej brutalna.  
Po drugiej stronie, czyli państw sprzyjających Ukrainie pojawiło się pytanie kto na tej wojnie więcej traci? Pytanie jest jak najbardziej na miejscu i na czasie.
Rosja do tej wojny przygotowała się, na swój sposób, dobrze. Przygotowania trwały dość długo i były wielokierunkowe, a jednak nie wszystko idzie po myśli Kremla. Żaden cel nie został osiągnięty.
Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie co dalej?
Pamiętajmy też o negatywnym wpływie na światową gospodarkę, trwającej blisko dwa lata, pandemii covid-19. Zresztą, pandemia nie skończyła się, ona tylko przyczaiła się.
Wojna która po kilku dniach miała zakończyć się defiladą zwycięskich wojsk rosyjskich w Kijowie trwa nadal. Gdyby nie pomoc USA, Wlk. Brytanii i Polski, mówilibyśmy o niej od dawna w czasie przeszłym.
To największe zaskoczenie dla moskiewskich strategów.
Inni też pomagają, ale ich pomoc pozostawia wiele do życzenia. Często jest to pozoracja pomocy,
a faktycznie gra na zwłokę. Dobre wyniki osiąga w tej konkurencji KE.
Przyznana pomoc finansowa nie jest równoznaczna z przelaniem deklarowanej kwoty na konto Ukrainy.
Szczególnie ciekawie wygląda to w przypadku deklarowanej przez KE pomocy finansowej w 2023 roku. Obiecano 18 mld euro których fizycznie KE nie ma. https://www.ukrinform.pl/rubric-economy/3611230-ue-planuje-przekazac-ukrainie-pierwsze-trzy-z-18-mld-euro-pomocy-juz-na-poczatku-stycznia.html
https://www.tvp.info/64422415/pomoc-dla-ukrainy-niemcy-blokuja-pomoc-z-unii-europejskiej
KE zamierza zaciągnąć pożyczkę którą mają żyrować wszystkie państwa UE. Niemcy kombinują jak wyłączyć się z tej pomocy. 
Mamy więc narastającą inflację i światowy kryzys energetyczny spowodowany bezkrytycznym zaufaniem do regularnych dostaw gazu rosyjskiego.
Politycy europejscy zapomnieli o zasadzie ograniczonego zaufania.
Sankcje są mało skuteczne, a ponadto obróciły się też przeciwko tym którzy je nałożyli na Rosję.
Zakaz importu ropy, gazu i węgla kamiennego z Rosji do UE spowodował kryzys energetyczny, a w Rosji mimo ograniczenia eksportu, spowodował olbrzymi wzrost dochodów Gazpromu i innych spółek branży energetycznej. Warto zwrócić uwagę że kraje OPEC nie są zainteresowane zwiększeniem wydobycia i eksportu ropy i gazu, o co zabiegają USA.
Żeby nie popadać w euforię. Wojna na Ukrainie trwa już dziewiąty miesiąc, Ukraina ciągle walczy bo otrzymuje pomoc w sprzęcie głównie z USA i Wlk. Brytanii. Nie można pominąć pomocy z Polski.
Mało wiemy o innych formach pomocy.
Ale … przemysł zbrojeniowy pracuje ciągle według etatu pokojowego, czyli na pół gwizdka.
Kolejne dostawy na Ukrainę będą szły z produkcji bieżącej a nie z zapasów magazynowych.
Co ważniejsze dostawy dojdą do skutku w 2023 roku.
Wojna poczeka?
Wracam do spraw polskich.
Przy pierwszej fali uciekinierów, na początku agresji Rosji na Ukrainę, była nadzieja, że Polska uzyska wsparcie finansowe KE. Koszty pobytu krótko i długoterminowego Ukraińców w Polsce /to już 9 miesiąc/  liczone są w miliardach złotych. Tymczasem KE dotychczas przyznała Polsce pomoc w wysokości blisko 700 mln zł i obiecuje kolejne 200 mln zł. https://www.gov.pl/web/mswia/prawie-700-mln-zl-z-ue-na-wsparcie-dla-uchodzcow-z-ukrainy
To i tak postęp bo początkowo KE proponowała Polsce przeksięgowanie pieniędzy wcześniej przyznanych w planach wieloletnich na inne cele. Krótko mówiąc, na KE zawiedliśmy się po raz kolejny.
Gdy zaczęła się wojna, w lutym 2022, nie można było negocjować z KE warunków przyjęcia uciekinierów z Ukrainy, gdy setki tysięcy czekały na przejściach granicznych. W dodatku była to zima w pełni.
Dzisiaj wielu Polaków zastanawia się czy jedynym wynagrodzeniem będzie wdzięczność Ukraińców i dobra prasa dla Polski w obcych mediach?
Wokół Ukrainy problemów jest więcej. Dostawy uzbrojenia są kluczowe, ale potrzebna jest pomoc finansowa. Z tym jest jednak poważny problem. Przyznanie wsparcia finansowego, a przekazanie Ukrainie obiecanych kwot to dwie różne sprawy. Niechlubną rolę w blokowaniu pomocy finansowej odgrywają Niemcy. Oficjalnie obawiają się że Ukraina nie będzie w stanie spłacić w przyszłości zaciągniętych kredytów.
Dopełnieniem złej woli KE wobec Polski jest dalsze blokowanie wypłat z KPO. Duże nadzieje wiążemy z negocjacjami następcy Szymańskiego.
Mniejszą wagę przywiązuję do wypowiedzi prezesa PiS, że Polska skończyła z polityką ustępstw wobec nie kończących się żądań KE. 
UE jest podobno wspólnotą państw europejskich. To dziwna wspólnota. Obowiązuje w niej prawo dżungli.
Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Wobec tego polecam https://wpolityce.pl/gospodarka/617998-niemcy-i-francja-podniosa-konkurencyjnosc-swych-gospodarek
W uzupełnieniu „wyjaśnienie” opozycji https://konkret24.tvn24.pl/najnowsze/niemcy-dostaja-miliardy-a-polska-ochlapy-czego-kaczynski-nie-mowi-6172585
To jest typowe rżnięcie głupa przez opozycję. Doskonale wiedzą „gdzie jest haczyk?”.
To właśnie odmowa udzielenia pomocy publicznej spowodowała upadek polskiego przemysłu stoczniowego aby mógł bez przeszkód rozwijać się niemiecki m.in. w Rostocku.
Widać jak na dłoni, że nie wystarczy mieć kasę na wsparcie zagrożonych upadłością zakładów.
Trzeba jeszcze mieć przychylnego komisarza w KE, który zrozumie powagę sytuacji.
Tu nie ma żelaznych kryteriów. Liczy się tylko widzimisię komisarza, albo wytyczne szefowej KE, co na jedno wychodzi. Zawsze stoi za tym Berlin i jego interesy.
Tak w praktyce wygląda równouprawnienie w UE.
Jak dotychczas nie potrafimy skutecznie bronić się przed taką interpretacją wspólnoty państw UE.
Można spytać czy jest to problem tylko Polski czy również pozostałych państw unijnych? Czy wszyscy zgadzają się na żyrowanie dobrobytu Niemiec, często kosztem własnego społeczeństwa?
Na takie pytania chciałbym usłyszeć odpowiedź nie tylko prezesa PiS.
Tych pytań jest znacznie więcej. Poczesne miejsce powinno zająć pytanie co jest naprawdę ważne dla Polski i Polaków? Wiąże się to ze stanowiskiem opozycji wobec postępowania rządu MM w warunkach trwającej wojny na Ukrainie i wychodzenia z kryzysu pocovidowego.
Sama krytyka dla krytyki to zdecydowanie za mało. Dziecinadą jest też totalne dyskredytowanie polityki wewnętrznej i zagranicznej rządu MM.
Przeciwwagą, po stronie opozycji, jest brak programu dla Polski. Nie można traktować poważnie, jako programu, odsunięcia PiS od władzy. Opozycja apeluje żeby ją wybrać, a oni wtedy pokażą co potrafią. Może warto odświeżyć sobie pamięć i przypomnieć „osiągnięcia” opozycji sprzed 2015 roku?
To tylko 7 lat wstecz.
Warto podjąć poważną dyskusję o celowości działań podejmowanych przez obecnie rządzących.
Nie chodzi mi bynajmniej o dzielenie włosa na czworo. Chodzi o strategię.
Świat przyspieszył i to zdecydowanie. Jeśli chcemy nadążyć, musimy podejmować poważne wyzwania. Takim jest wykorzystanie położenia geograficznego Polski, które jednocześnie jest położeniem geopolitycznym w Europie.
Planowane i realizowane inwestycje napotykają i napotykać będą na opór zarówno ze strony opozycji, jak i państw ościennych, zwłaszcza Niemiec oraz Brukseli. Opór Brukseli będzie inspirowany z Berlina.
Do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Niewielu spośród Polaków zdaje sobie sprawę że w infrastrukturze komunikacyjnej ciągle likwidujemy pozostałości po zaborach. Dlatego takie znaczenie ma budowa połączeń kolejowych i drogowych w układzie północ-południe. To leży nie tylko w interesie Polski.
Budowa CPK dla jednych to gigantomania. To ludzie o małej wyobraźni i wielkich kompleksach.
To są kosztowne przedsięwzięcia i bardziej trzeba się zastanawiać czy na to wszystko znajdziemy zabezpieczenie finansowe. W II RP budowa Gdyni i COP też była wyzwaniem.
Nie mam przekonania do inwestycji w energetykę jądrową, ale to temat na oddzielne opowiadanie. Ponosimy konsekwencje zaniechań z co najmniej 40 minionych lat. Jednocześnie nie stać nas na własne zdanie. Możliwe jest że go nie mamy.
Wielką niewiadomą jest zachowanie się Ukrainy po zakończeniu działań wojennych. Co zostanie z naszych dobrych obecnie relacji wzajemnych? Czy sympatie Ukrainy pójdą za pieniędzmi na odbudowę zniszczeń wojennych?

08 listopada 2022

Czemu służą media publiczne?

Zabieram się do tego niechętnie, ale co za dużo to niezdrowo.
Będzie więc o mediach zwanych rządowymi, a które są podobno mediami publicznymi.
Sądziłem, jak widzę bezpodstawnie, że trochę się to unormuje po zmianie prezesa TVP.
O co mi chodzi? O programy publicystyczne.
Spróbuję jak to się mówi po literkach.
Zdarza mi się dość często słuchać, bo oglądać nie ma co, takie programy w TVP Info.
Przykład 1: jest emisja programu który jest nagle przerywany  w pół słowa, planszą PILNE, po czym jest relacja live z prezydentem RP, premierem, dowolnym ministrem ...
Bardzo często w takim wystąpieniu nie ma nic ważnego, a nawet istotnego. Za to w przerwanym programie zaproszony gość miał naprawdę coś interesującego do przekazania. To PILNE można z powodzeniem wyemitować z opóźnieniem kilku minut i nic by się nie stało.
Mogę przyjąć że ucierpiałaby miłość własna tego „ważniaka”.
Przykład 2: na fali covid-19 upowszechniły się programy w których wszyscy albo część, poza prowadzącym, uczestniczą w programie przez łącze internetowe lub telefon. Zdarza się że mówca nagle znika z wizji, albo fonii i winne są „usterki na łączach” albo „usterki techniczne”. 
Tylko dlaczego zdarza się to wtedy gdy treść wypowiedzi jest nie pomyśli prowadzącego program?
 Przykład 3: /dotyczy radia i tv/ emisja odcinka programowego powinna odbywać się w wyznaczonym czasie. Media publiczne są finansowane z budżetu. Jeśli się je ogląda/słucha, okazuje się że priorytet mają reklamy, a właściwie bloki reklamowe. Do rzadkości należy dzisiaj punktualne rozpoczęcie programu /zgodnie z ramówką/. Wyjątek stanowią „dzienniki”.
Jednak, program nie tylko zaczyna się, ale i kończy. I tu jest kolejna maniera prowadzących.
Obojętnie czy to debata, czy rozmowa z zaproszonym gościem, prowadzący „uprzejmie” informuje „została minuta”, albo sekundy i … przez minuty do kolejnego programu lecą reklamy.
Według mnie to pazerność zarządów tv i radia. W końcu te apanaże z czegoś się biorą.

Jednak mnie bawi zupełnie coś innego.
TVP jak nazwa wskazuje, powinna swój czas antenowy poświęcać Polsce i sprawom polskim.
Tymczasem dzisiaj prowadzący dziennik wieczorny w TVP Info poinformował że około północy rozpoczyna się relacja live z wyborów uzupełniających do Izby Reprezentantów i Senatu USA!
Tymczasem na programy/debaty o Polsce i Polakach regularnie brak czasu.
Szkoda go marnować, bo wszyscy wszystko wiedzą.

06 listopada 2022

Co zima nam przyniesie?

To typowe wróżenie z fusów.
Składa się na to wiele czynników. Najważniejszy, według mnie jest taki, że żadna strona konfliktu nie jest dzisiaj w stanie wygrać tej wojny o własnych siłach. Wobec tego może osiągnąć sukces ta strona która uzyska skuteczniejsze wsparcie logistyczne. Oczywiście z zewnątrz.
Tu, wydaje mi się że Rosja stoi na przegranej pozycji. Dlaczego?
Chociażby dlatego, że pomoc dla Ukrainy jest jawna, a pomoc dla Rosji obłożona jest międzynarodowymi sankcjami. Można dywagować na temat skuteczności sankcji.

Wojna ujawniła słabość gospodarki rosyjskiej.
Zapasy uzbrojenia są na wyczerpaniu, a nie są w stanie ich uzupełniać z braku dostępu do nowoczesnej elektroniki. Kanały przemytnicze podnoszą koszty. Zakupy interwencyjne w Korei Północnej czy w Iranie  dyskredytują Rosję jako podobno jedną z najsilniejszych gospodarek świata.

Teraz trwa wojna na wyniszczenie gospodarcze Ukrainy. Rosja wie że musi oddać tereny zajęte, ale odbudowa zniszczeń potrwa lata.
Na dzisiaj są małe szanse że Rosja zostanie pociągnięta do odpowiedzialności międzynarodowej. Dowodem według mnie są opowieści o utworzeniu nowego planu Marshalla dla Ukrainy. https://polskieradio24.pl/42/259/artykul/3058951,plan-marshalla-dla-ukrainy-kanclerz-niemiec-i-szefowa-ke-sa-za-stworzeniem-takiego-projektu
Nie ma w nim mowy o zmuszeniu Rosji do reparacji wojennych na rzecz Ukrainy.

Wojna na Ukrainie ujawnia rozbieżność interesów wielkich tego świata. Wszystkie kraje pomagające Ukrainie lub uchylające się od pomocy, nie kryją swoich docelowych zainteresowań.
Z jednej strony jest to chęć jak najszybszego przywrócenia relacji gospodarczych z Rosją, a z drugiej strony korzystne ulokowanie swoich interesów na Ukrainie, na etapie jej odbudowy.
Największe „akrobacje” wyczyniają Niemcy. Można się od nich uczyć hipokryzji.
Niby pomagają, ale po wniknięciu w szczegóły okazuje się że ta pomoc pozostawia wiele do życzenia.
W pojedynczych przypadkach są to kpiny z nas wszystkich /osławione hełmy/.
Schizofrenia Niemców wynika z ich wcześniejszego zaangażowania we współpracę gospodarczą z Rosją.
Nie przeszkadza to Niemcom do przymierzania się do roli nadzorcy wydatkowania funduszy przeznaczonych na przyszłą odbudowę Ukrainy. Krótko mówiąc, Niemcy chcą decydować kto zostanie dopuszczony do odbudowy infrastruktury Ukrainy i co chyba ważniejsze, decydować o uznaniu poniesionych wydatków na odbudowę. Na razie nic nie słychać jakie Niemcy przewidują zaangażowanie finansowe w odbudowę Ukrainy ze zniszczeń wojennych.

Powinniśmy zwracać uwagę na wszelkie skryte formy poparcia Rosji. Tu mamy nie tylko Niemcy, ale i Francję. Sporą grupę stanowią państwa niechętne stosowaniu się do sankcji nakładanych na Rosję, bo ważniejszy jest ich interes. To nie tylko Węgry, ale chociażby Austria czy państwa bałkańskie.
Na dzisiaj istotna jest możliwość eskalacji wojny na Ukrainie o ile Rosja zmusi do jawnego udziału w tej wojnie Białoruś.

Jak bumerang wraca pytanie komu na czym zależy w wojnie na Ukrainie?
Logicznie rozumując, biorąc pod uwagę państwa zaangażowane w pomoc Ukrainie, Rosję można zneutralizować skutecznie w krótkim czasie. Niestety, nie ma ku temu woli politycznej. Zainteresowane państwa nie mogą uzgodnić między sobą stanowisk.

Na dzisiaj mogę powiedzieć, że USA nie dopuszczą do zmarnowania swego zaangażowania finansowego w pomoc Ukrainie. Pytanie dodatkowe brzmi: czy to zaangażowanie jest wystarczająco silne? Trzeba pamiętać o sabotowaniu tych działań przede wszystkim przez Niemcy.

Nas powinny bardziej interesować ciągoty Niemiec do przerobienia UE w eurokołchoz  w którym Niemcy maja odgrywać bezdyskusyjną rolę wiodącą. Kanclerz Niemiec wyznaczył już termin osiągnięcia tego celu. To rok 2025. To już niedługo.

03 listopada 2022

Fajnopolacy?

Czy kolejni rządzący w III RP wyjdą kiedykolwiek poza ustawiczne jojczenie?
Potwierdzają tym, że chodzi jedynie o gonienie króliczka. Ani rządzący, ani poprzednicy, ani obecna opozycja, nie są faktycznie zainteresowani doprowadzeniem czegokolwiek do końca. Są zbyt zajęci sobą.
Takie są logiczne wnioski z obserwacji sceny politycznej III RP. Realne są tylko wymiany na szczytach władzy. Ważny jest szum medialny i paliwo do kolejnych kampanii medialnych.
Wszystko sprowadza się do realizacji kolejnych etapów:
1. Wygrać wybory,
2. Dotrwać do końca kadencji,
3. Zorganizować kolejne wybory tak żeby je wygrać.
4. Po wygraniu wyborów dotrwać do końca kadencji …
Zadziwiająco proste.
W kampanii wyborczej też istnieją schematy:
1. Opowiadać co zrobiliśmy, najbezpieczniej w sferze planowania, typu co będzie za 5 i więcej lat. Stworzyć następcom jak najwięcej problemów do rozwiązania.
Moim zdaniem suweren powinien pytać o efektywność dokonań.
2. Za sprawy niezrealizowane winić opozycję i poprzedników.
3. Co obiecaliśmy, a nie zostało zrealizowane, postaramy się zrealizować, ale musicie umożliwić nam wygranie tych wyborów.
Pomiędzy tym jest jeszcze przerywnik-zastrzeżenie: musimy wygrać zdecydowaną większością,
bo koalicje są kulą u nogi.

Na tym modelu jedziemy już ponad 30 lat.

Jakie praktyczne znaczenie ma posiadanie przez ugrupowanie wygrywające wybory programu wyborczego?
Kiedy, w toku kampanii wyborczej, suweren zażądał szczegółowego rozliczenia z realizacji takiego programu?
Nie przypominam sobie czegoś takiego. Nie było też przypadku żeby ugrupowanie polityczne zrobiło to z własnej inicjatywy. Jeśli było, to taka „spowiedź” miała charakter bardzo powierzchowny. 

Co z powyższego wynika? I wiele i nic.

Wynik wyborów ustalany jest gdzie indziej. Gdzie? Zależy jaką opcję przyjmiemy.

Czy mają znaczenie polityczne zabiegi wokół obsadzania obcych przedstawicielstw dyplomatycznych w Polsce? Każdy kto jest sprawnym obserwatorem zna odpowiedź.
Po konsekwencjach zmiany na stanowisku ambasadora Niemiec widać że weszliśmy w nową fazę dyplomacji. Czy ktoś nas pytał o zdanie? Nietaktem jest pytanie czy to zdanie zostało uwzględnione.
Można do tego dołożyć zachowania kolejnych ambasadorów Izraela w Polsce.

Dobiegamy końca drugiej kadencji rządów obecnej ekipy. Siedem lat temu nikt nie przewidywał co nas będzie czekało. Co będzie ważne, a co pilne. Suweren też zachowywał się jak dziecko we mgle.
Powód jest bardzo prosty. Brak wiedzy i brak odporności na manipulacje.
Społeczność medialna sama z siebie nie potrafi live ocenić co jest ważne, a co jest pilne.
Istotą przekazu medialnego dla gawiedzi jest zaciemnianie. Nadmiar wiedzy jest szkodliwy.
Tego trzeba ludziom oszczędzać. Tym bardziej że to społeczeństwo z natury jest leniwe i niezdolne do skutecznej reakcji. W porę, bo po fakcie to różnie bywa.
Z tym lenistwem to może przesadzam. Uwaga społeczeństwa skupiona jest na tym jak dotrwać
„od mieszka pełnego do mieszka pustego”. To jest szczególnie nośne teraz.

Poparcie lub zdanie odrębne społeczeństwo wyraża zwykle w demonstracjach ulicznych.
A powinno przede wszystkim wyrażać je przy urnie wyborczej.

Mnie przynajmniej szokuje kiedy media informują o demonstracjach ulicznych na świecie z udziałem miliona i więcej ludzi. Proszę sobie przypomnieć jaka jest frekwencja na takich demonstracjach w Polsce.
Nawet na Marszu Niepodległości 11 listopada w blisko 2 milionowej Warszawie, a uczestnicy są z całej Polski. Za kilka dni zobaczymy najnowszą edycję Marszu. Nie sądzę żebym był rozczarowany tym co zobaczę.

Gdzie się podziały polskie związki zawodowe? Rozpłynęły się we mgle. Zostali jeszcze działacze.

Ta śladowa frekwencja wynika z podejścia Polaków. Dlaczego akurat ja?

Mamy odwieczny problem z pracą organiczną. Jakaś spontaniczna akcja to może tak. Jeżeli potrzebna jest systematyczna praca, do tego w dłuższym czasie, to już problem nie do przebrnięcia.

Trochę na marginesie. Od około 15 lat jestem komentatorem na blogach. Mam więc spory zasób wiedzy z tego podwórka.
Pierwszy podział komentujących dotyczy celu pisania. Jedną grupę stanowią zainteresowani  wymianą poglądów, a drugą trolle. To jest powodem zniechęcenia wielu komentatorów którzy najpierw przenoszą się na inne blogi, a ostatecznie rezygnują całkowicie.
Tematem samym w sobie jest cenzura według nie wiadomo jakich kryteriów.

Jak wyglądają nasze wybory przy urnie wyborczej? Ilu z nas głosuje w sposób rozumny, a ilu robi to pod wpływem emocji? Po ogłoszeniu wyników dziwimy się dlaczego tak wyszło?
Do tego dołożę frekwencję przy urnach.
Rzadko komentatorzy wypowiadają się dlaczego ta frekwencja nie zwala z nóg.
Powód jest czytelny. Pierwotnej przyczyny trzeba szukać w czasach PRL-u. Suweren znał motto Stalina: nie ważne kto jak głosuje, ważne kto liczy głosy.
W dzisiejszych realiach, przy względnie niskiej frekwencji wynik końcowy jest przewidywalny.
Wzrost frekwencji to pójście do urn niezdecydowanych, a ci nie wiadomo jak zagłosują.
Po co więc dodatkowy kłopot z przewidywaniem wyniku końcowego?
Warto zwrócić uwagę że taki układ odpowiada zarówno rządzącym jak i opozycji. Jedni i drudzy nie domagają się wprowadzenia obowiązkowego uczestnictwa w wyborach np. pod karą administracyjną.
Taki obyczaj funkcjonuje w świecie.

Nie do przezwyciężenia jest problem współodpowiedzialności każdego z nas za Państwo.
Tu akurat pasuje powiedzenie: ryba psuje się od głowy. Tego nie rozumieją zwłaszcza politycy opozycji.
Polska jest państwem nas wszystkich którzy tu żyją. Nie jest własnością partyjną. Nie jest też na sprzedaż w imię interesów partyjnych.
Nie do pojęcia dla mnie jest dlaczego politycy którzy podjęli się nas reprezentować działają na szkodę Polski i Polaków? Co gorsze, to działanie nie jest jednorazowe i przypadkowe. Robią to z premedytacją i systematycznie. Dlaczego? Kto zna odpowiedź?
W dyskusjach medialnych /trudno to nazwać dyskusją, bo interlokutorzy wykrzykują swoje racje i nie interesuje ich co mówi ta druga strona/ pojawia się coraz częściej pytanie: kogo reprezentują politycy wybrani do Parlamentu Europejskiego z Polski? Chyba nie Polskę skoro głosują przeciwko interesom Polski i w dodatku są z tego powodu z siebie dumni. To są agenci obcych państw. Innego wytłumaczenia nie widzę. Jeżeli tak rozumieją swój interes partyjny to znaczy że ich partia-matka nie jest partią reprezentującą Polaków. 
To jednak dziwi, bo tylko ich guru zdobył się na jawną wypowiedź że polskość to nienormalność.
Gdyby to był normalny człowiek powinien dawno wyemigrować na stałe z Polski, jak zrobiły to wcześniej miliony. To kiepska paralela, bo te miliony wyjeżdżały z Polski za chlebem, często za sprawą tego któremu w Polsce źle, ale lgnie tu jak ćma do ognia.
To nie zboczenie psychiczne, ma zadanie do wykonania.

Uważam że w Polsce jest nadmiar struktur fasadowych, ciał kolegialnych.
Ich skuteczność, zwłaszcza polityczna jest znikoma. Zasiadają w nich tysiące ludzi którzy bezproduktywnie marnują czas, a zwykle są za to wynagradzani z naszych pieniędzy.
Znowu powtórzę się, ale za takich darmozjadów, w dodatku szkodników uważam naszych przedstawicieli z opozycji w PE. Nie robią nic dla Polski, ale nie ominą żadnej okazji żeby Polsce szkodzić.
Klasyka tych ciał kolegialnych sięga czasów PRL. Przed żniwami zdarzał się dylemat, jeszcze trwały sianokosy, a już trzeba rozpoczynać żniwa. Co robiła partia-matka? Zwoływała plenum.
Ten model kultywowany jest po dzień dzisiejszy. Ma na celu zagadanie problemu, a nie jego rozwiązanie.

Czasy się zmieniły i życie toczy się o wiele szybciej. Szybciej trzeba podejmować decyzje. Do tego potrzebna jest właściwa ocena rzeczywistości, a więc wiedza i doświadczenie.

Wchodzimy znowu w sezon wyborów. Za nierozsądne uważam majstrowanie przy ordynacji wyborczej z nastawieniem, że zmiany będą obowiązywały już w tych wyborach. To działanie spóźnione.
Dotychczas obowiązywała zasada, że wprowadzane zmiany będą dotyczyły kolejnych wyborów.
W nadchodzących wyborach  te zmiany nie pomogą rządzącym bo wzbudzą podejrzenie że rządzący nie są w stanie wygrać na dotychczasowych zasadach.
Sondaże weryfikowane są przy urnach wyborczych. 


Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...