Tematem wartym szerszego omówienia
jest przebudowa Sił Zbrojnych RP.
Po transformacji ustrojowej
wojsko traktowano jak cały polski przemysł. Po co nam to?
Szkoda
na to pieniędzy. Są inne, ważniejsze wydatki.
Takim poglądom
sprzyjał reset Obamy.
Pieniądze z wyprzedaży majątku
narodowego, w ramach transformacji ustrojowej, nie wiadomo kiedy i
gdzie się rozeszły, a armia zaczynała istnieć w stanie
szczątkowym.
Niedawno ujawniono wstydliwy szczegół doktryny
obronnej z czasów pierwszego rządu Tuska,
że w razie ataku Rosji
na Polskę mieliśmy tworzyć linię obrony na Wiśle. Innymi słowy,
mieliśmy oddać bez walki całą Polskę Wschodnią!
Sytuacja
zaczęła się zmieniać pod wpływem wydarzeń za naszą wschodnią
granicą.
Utworzono WOT i zaczęto zwiększać liczebność
Wojska Polskiego. Początkowo raczej na papierze.
Wszystko
zaczęło nabierać przyspieszenia po 2015 roku, po Majdanie na
Ukrainie.
Zaczęto zdawać sobie sprawę że pokój światowy i
pokój w Europie są przejściowe.
Przypomnę że w czasach PRL-u
Polska miała dość rozbudowany przemysł zbrojeniowy, produkujący
jednak sprzęt na podstawie licencji udzielanych przez ZSRR. Rzadziej
były to opracowania własne. Faktem pozostaje że produkowaliśmy u
siebie.
Mieliśmy linie produkcyjne i wyszkolonych fachowców. W
niektórych obszarach mieliśmy produkcję rozwiniętą ponad
potrzeby własne. Ten nadmiar był przeznaczony na potrzeby wojsk
Układu Warszawskiego oraz na eksport na tzw. rynki trzecie.
Zyski
z eksportu stanowiły znaczącą pozycję w budżecie państwa.
Po
1989 roku eksport uległ załamaniu. Częściowo przyczyniła się do
tego polityka zagraniczna ministra Skubiszewskiego który, jak na
nuworysza przystało, bardzo rygorystycznie i bezkrytycznie, pilnował
przestrzegania listy negatywnej ONZ, czyli państw do których nie
wolno sprzedawać broni ofensywnych. Inne państwa UW czy RWPG nie
były tak pryncypialne. Chociażby Czechosłowacja,
czy później
Czechy które eksportowały uzbrojenie przez port w Szczecinie.
Odradzanie polskiego przemysłu zbrojeniowego następuje powoli.
Mamy własne konstrukcje nowoczesnego sprzętu i uzbrojenia które
stanowi również przedmiot eksportu.
Kupujemy i rozwijamy
licencje. To wszystko nie następuje z dnia na dzień.
Poważnym
utrudnieniem jest brak fachowców których nie przygotowują żadne
szkoły.
W modernizacji uzbrojenia Wojska Polskiego dużą rolę
odgrywa przypadek.
Budowę w Polsce stanowiska rakiet Patriot
opóźnił pierwszy rząd Tuska.
Do kolejki kupujących F-35
weszliśmy bo USA wykreśliły z niej Turcję, po zakupie rosyjskiego
systemu rakietowego S-400. Wcześniej Polska zrezygnowała z oferty
USA wejścia w program produkcji F-35.
Przyspieszenie
modernizacji wyposażenia wojsk spowodowało że to uzbrojenie trzeba
kupować
u obcych ponieważ krajowy przemysł zbrojeniowy nie jest w
stanie wyprodukować w tak krótkim czasie wymaganej ilości
uzbrojenia, a ponadto wielu asortymentów po prostu nie potrafi.
Chyba wszyscy zdążyli zauważyć że zakupy u obcych kuleją i
nie zawsze dlatego że mamy trudności finansowe. Ostatnio o tych
problemach można poczytać tu
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/opoznienie-wielomiliardowego-kontraktu-amerykanie-glownym-rozgrywajacym-ws-fa-50-dla-polski,885559.html?
To jest poważny argument na forsowanie produkcji u siebie, a
nie oglądanie się na obcych i ich widzimisię.
Jakość
uzbrojenia producentów europejskich jest często problematyczna bo
nie jest ono zweryfikowane na polu walki. Doświadczają tego wojska
ukraińskie które mogą testować uzbrojenie zarówno producentów
europejskich jak i USA.
Najwięcej rozczarowań dostarcza
uzbrojenie niemieckie przekazywane Ukrainie.
My przy okazji
przekonaliśmy się że tanio nie znaczy dobrze. Chodzi o
wielokrotnie opisywany prezent od Bundeswehry jakim są czołgi
Leopard. Otrzymaliśmy je tanio, ale modernizacja, remonty, zakupy
części zamiennych i amunicji której nie możemy sami produkować
bo Niemcy nie chcą udostępnić technologii, powodują że taniość
stała się iluzoryczna.
Innym problemem staje się logistyka.
Trzeba zredukować do minimum ilość typów sprzętu bojowego.
Przykładowo mamy czołgi produkcji własnej, mamy zmodernizowane
Leopardy i czekające na modernizację, mamy K2 i Abramsy. Tego nie
ma w żadnej armii świata. Nawet w USA!
Dla naszych potrzeb
ważne jest żeby uzbrojenie było dostosowane do realnego pola walki
jakim jest terytorium Polski. Poza tym, ze względu na ilość tego
uzbrojenia jesteśmy zainteresowani offsetem,
a także możliwością
serwisowania i remontów własnymi siłami.
Trwająca wojna na
Ukrainie zmusza naszych sztabowców do nowego spojrzenia na
współczesne pole walki, a w ślad za tym na potrzebę aktualizacji
doktryny obronnej, a kto wie czy nie na zmianę priorytetów w
zakresie modernizacji uzbrojenia. Coraz bardziej widać że na
współczesnym polu walki mniej widoczny jest żołnierz, a przewagę
uzyskuje się celnością i zasięgiem skutecznego rażenia celów
przeciwnika.
Wojna o której wyżej wskazuje że nie wystarczy
mieć nowoczesne uzbrojenie. Trzeba mieć zapewnioną ciągłość
dostaw amunicji. Właśnie to stało się piętą Achillesową
szczególnie armii europejskich które nie są w stanie szybko
zwiększyć produkcji amunicji artyleryjskiej np. kalibru 155 mm.
Wojna trwa ponad dwa lata, a europejscy członkowie NATO nie zdołali
przestawić własnego przemysłu zbrojeniowego na produkcję czasu
„W”.
Ten przykład jaskrawo pokazuje jak w praktyce może
wyglądać obrona Europy przed zakusami Rosji gdyby doszło do
wyeliminowania ze składu NATO USA. Sprawa jest bardzo delikatna bo
przywódcom światowym różne głupie pomysły chodzą po głowie.
Dla nas najgroźniejsze w skutkach będzie powierzenie przez USA
przywództwa wojskowego Niemcom które obecnie nie są do tego
przygotowane, zarówno politycznie jak i militarnie.
USA z kolei
mają inne priorytety i coraz częściej dają do zrozumienia że ich
interesy nie muszą pokrywać się z interesami europejskimi. USA są
coraz bardziej zirytowane zbyt małym zaangażowaniem finansowym
europejskich członków NATO.
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/koniec-wojny-w-sprawie-ukrainy-amerykanie-mysla-glownie-trumpem,885721.html?
Na tym tle szczególnej uwagi wymagają działania obecnego rządu
DT. Na ile należy traktować je serio, a na ile są to działania
pozorne, czy wręcz destrukcyjne. Od tych przykładów aż się roi.
To pytanie dotyczy obsady zarządów spółek Skarbu Państwa i
rad nadzorczych, zwłaszcza w przemyśle zbrojeniowym. Nie ma
żywszych reakcji w przypadku branż może niekontrowersyjnych,
ale
inaczej sprawa wygląda w przypadku przemysłu zbrojeniowego.
Jak
można przejść obojętnie wobec informacji że radna sejmiku
świętokrzyskiego, zajmująca się zielenią miejską, weszła do
zarządu zakładów zbrojeniowych Mesko, a następnie powołano ją
na prezesa zarządu?
https://www.radiomaryja.pl/informacje/partyjna-obsada-spolek-skarbu-panstwa-prof-k-szczucki-okazuje-sie-ze-to-platforma-obywatelska-jest-grupa-rekonstrukcyjna-polskiej-zjednoczonej-partii-robotniczej/
Powiem coś niepopularnego, ale poprzedniczka też nie była
lepsza
https://www.pulshr.pl/zarzadzanie/nowa-prezes-mesko-nie-ma-branzowego-doswiadczenia-nie-szkodzi-spojrzmy-na-to-troche-holistycznie,106677.html?mp=promo
Ta „choroba” nie ma końca. Dzisiaj w jednym z programów TV
Republika b. poseł PSL Jacek Soska powiedział że przy zmianie
władzy każdorazowo jest do przejęcia około 20 tysięcy stanowisk
w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu Państwa.
Rzadko
się zdarza żeby te osoby pociągano do odpowiedzialności karnej za
błędne decyzje.
Jedyną wymierną karą jest zwolnienie z
zajmowanego stanowiska.
Do czego prowadzi dyletanctwo widać po
kilku miesiącach rządów koalicji 13 grudnia.
Wiele kręci się
jeszcze siłą rozpędu, ale trend jest jednoznaczny.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wiarygodnosc-ekonomiczna-Polski-sukcesywnie-sie-pogarsza-To-przeklada-sie-na-niestabilnosc-gospodarki-8832573.html
Jako oczywistą oczywistość traktuje się utrzymywanie zapasów
zwłaszcza amunicji i to wszystkich kalibrów stosowanych przez naszą
armię. O ile dajemy radę z amunicją strzelecką i małych
kalibrów,
o tyle problemem jest amunicja artyleryjska kalibru 155
mm, obecnie najbardziej popularna.
Wojna na Ukrainie pokazuje że
jej zużycie na polu walki jest bardzo duże, a zdolności
produkcyjne poszczególnych państw raczej skromne. W pierwszych
miesiącach wojny zużyto posiadane zapasy,
nie tylko ukraińskie.
Później też nie było lepiej.
Wniosek, zwłaszcza dla NATO,
jest taki że trzeba pilnie budować nowe linie produkcyjne, nie
tylko dla odtworzenia zapasów.
Polska podejmuje kroki dla
uruchomienia własnej produkcji amunicji kalibru 155 mm. Są to
jednak zamiary rozłożone w czasie na lata. Co z tego wyjdzie?
Zobaczymy.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Co-z-budowa-fabryki-amunicji-artyleryjskiej-w-Polsce-Gen-Skrzypczak-Teraz-jestesmy-w-jarzmie-gigantow-z-Europy-8800383.html
W tych rozważaniach trzeba pamiętać że Polska powierzchniowo
jest krajem średniej wielkości i nie bardzo można liczyć że będą
warunki do kontynuowania produkcji w toku trwających działań
wojennych. Jako pewnik trzeba przyjąć że wróg już w pierwszej
fazie wojny będzie dążył do unieszkodliwienia, a raczej
zniszczenia, wszelkiej infrastruktury krytycznej.
Zanim nadejdzie
jakakolwiek pomoc trzeba liczyć wyłącznie na siebie.
Z
dotychczasowych poczynań rządu DT można wysnuć wniosek że
zagrożenie bezpieczeństwa Polski jest raczej iluzoryczne.
Ważniejsze dla nich jest zwalczanie opozycji i ucieczka we wszelkie
tematy zastępcze które w porównaniu do tych militarnych są
bezkosztowe. Przynajmniej doraźnie.