Szukaj na tym blogu

26 marca 2020

Koronawirus to jeszcze nie koniec świata


Tak się złożyło, że na początku miesiąca, po raz pierwszy w życiu pojechałem do sanatorium. Miałem tam być trzy tygodnie. Już po kilku dniach okazało się, że mamy znikome szanse na dotrwanie do końca turnusu. W piątek wieczorem klamka zapadła. Minister zdrowia zadecydował,
że mamy się pakować i wracać do domu.  Z tym powrotem to nie taka prosta sprawa.
Bez większych problemów mogli wracać posiadacze własnych środków lokomocji. Pozostali byli zdani na łaskę i niełaskę komunikacji publicznej i ewentualnie współsąsiadów z turnusu.
Ostatni turnusowicze wracali dopiero we wtorek.
Mając sporo wolnego czasu, bo zabroniono nam nawet spacerów poza sanatorium, mogłem obserwować narastanie epidemii koronawirusa, nie tylko na terenie sanatorium i najbliższej okolicy, ale i przekazów medialnych z Polski, Europy i całego świata. Po kilku dniach swoje spostrzeżenia zacząłem spisywać w czymś co nazwałem „dziennikiem zarazy”. Dzięki temu wiele obserwacji „na żywo” udało mi się utrwalić.
Z tych obserwacji istotna jest zmiana nastrojów społecznych, nie tylko w Polsce. Początkowo bardzo wielu sądziło, że nas ta sprawa nie dotyczy. Nic bardziej mylnego. W Polsce pojawiły się pierwsze zachorowania i czego należało oczekiwać, pierwsze ofiary śmiertelne. Z czasem analitycy zaczęli nas uświadamiać, że zachorowań będzie bardzo, bardzo dużo i ofiar śmiertelnych o wiele więcej niż pojedynczych przypadków. Jak się przed tą zarazą obronić? Okazało się, że koronawirusa się nie leczy, bo nie ma czym. Trzeba go przeczekać i liczyć, że organizm sam się obroni. Szczepionka uodparniająca będzie dostępna za rok-półtora. W tej sytuacji minister zdrowia i służby sanitarno-epidemiologiczne zaleciły samoizolację społeczeństwa. Administracyjnie nakazano zamknięcie szkół, uczelni, przedszkoli i żłobków. Najpierw na dwa tygodnie, a potem do Świąt Wielkanocnych.
To się sprawdza w praktyce. W Polsce wzrost zachorowań i wzrost śmiertelności następuje w słabszym tempie niż w innych państwach Europy. Teraz pozostaje obserwować co będzie dalej.
Mści się na nas beztroska, czy raczej bezmyślność współobywateli. Zdarzają się tacy którzy nie uznają za stosowne powiadomić ratowników medycznych o możliwym zarażeniu wynikającym
z kontaktu z osobami przebywającymi w strefach zarażonych. Skutkiem jest wzrost zakażeń personelu medycznego, powodujący wyłączenie z działalności całych oddziałów szpitalnych. Wzrasta ilość zakażeń wśród ratowników medycznych i służb publicznych /policji i straży pożarnej/.
O spostrzeżeniach ogólnych będę pisał później. Teraz piszę wyłącznie o faktach. Te fakty to ilość chorych w Polsce i na świecie i oczywiście ilość zmarłych z powodu zarażenia koronawirusem.
W przypadku liczby zmarłych następuje kuglowanie danymi, bo nie ma jednolitych wytycznych zarówno WHO jak i KE.
Dalej, statystyki mają na celu przestraszenie nas, bo nie odnoszą się do tej samej bazy wyjściowej.
Ilość zachorowań i zmarłych podawana jest dla konkretnego państwa, z pominięciem liczby jego mieszkańców.  Tymczasem, żeby liczby miały charakter poglądowy, powinna być podawana w odniesieniu np. do miliona mieszkańców. Zbliżamy się, w skali światowej, do pół miliona chorych i prawie 25 000 zmarłych. Wielu zadaje pytanie co to ma wspólnego z pandemią? Faktem jest że daleko do wyników jakie dawała np. hiszpanka, ale dzisiaj nic nie wiadomo o skutkach ubocznych zachorowania z powodu koronawirusa. Świat medyczny obserwuje, a także usilnie pracuje nad szczepionką /profilaktyka/ i metodami skutecznego leczenia.



abstynent warunkowy

3 komentarze:

  1. Witam...nie wiem dlaczego wycina system moje komentarze..napisałam i nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się ,że wróciłeś i piszesz...ja utknęłam na zachodzie ,na razie nie mogę wrócić do Polski.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie.
      Na sprawy techniczne mam tutaj wpływ właściwie żaden. Z doświadczenia, wpisy tworzę w edytorze i potem wklejam. Jeśli przypadkowo zniknie … powtarzam. To działa, a ja oszczędzam zdrowie i nerwy :)

      Usuń

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...