Słucham ple, ple płynących z poszczególnych programów publicystycznych i
dochodzę n-ty raz do przekonania, że trzeba trzymać się zasady „nie dyskutuj z
kretynem…”.
To dotyczy również kwestii związanych z casus Turów.
Ponad wszelką wątpliwość widać o co tu chodzi. O nasze pieniądze. Nie tylko.
Cechą specyficzną węgla brunatnego jest to, że jego zużycie musi następować w
bliskim sąsiedztwie kopalni. Krótko mówiąc, elektrownia opalana węglem
brunatnym stanowi nierozerwalną parę.
Inaczej się nie da.
Już na tym przykładzie widać głupotę urzędników unijnych i sędzi TS UE
proponujących natychmiastowe zamknięcie kopalni Turów i dowożenie węgla z
innych kopalni /w domyśle z Czech lub Niemiec/, a najlepiej zamknięcie również
elektrowni i zakup energii elektrycznej z Czech lub Niemiec które mają nadwyżki
produkcyjne na które nie mają nabywców.
Ciekawi mnie kiedy Czesi uświadomią sobie że zostali zmanipulowani przez Niemców
i KE?
Afera wokół Turowa przyniesie im więcej szkody niż pożytku. Przede wszystkim
wywoła stare demony. Niemcom o to chodzi.
Ale po kolei. Mówmy o faktach, a te są następujące:
Na pograniczu Polska-Czechy-Niemcy jest czynnych kilka kopalń węgla brunatnego.
Jedna w Polsce,
5 w Czechach i 4 w Niemczech. Niemcy mają tych kopalni więcej. Jeszcze dwie nieco
na zachód,
dalej od granicy z Czechami i 3 bliżej Beneluksu.
Zanim nagłośniono konflikt o Turów w mediach było głośno o problemach kopalni
czeskich i niemieckich. Szerzej na ten temat można poczytać tu https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2021-03-31/wegiel-brunatny-w-czechach-i-w-niemczech-kontrowersje-i
Kopalnia węgla brunatnego to problem wielowątkowy, zwłaszcza w sferze środowiska
naturalnego.
Na poziomie lokalnym podkreśla się zapylenie, hałas, a także stan i jakość wód
podziemnych.
Ze względu na emisję CO2 podkreśla się wpływ na klimat.
Jak ważny jest węgiel brunatny w bilansie energetycznym Czech, Niemiec i Polski?
W Czechach jest to około 40% produkcji energii elektrycznej, w Niemczech poniżej
19%, a w Polsce Turów wytwarza około 7-8% zapotrzebowania.
Pozostałą część energii elektrycznej Czechy i Niemcy uzyskują z elektrowni
jądrowych, gazowych i OZE. Marginalizowany jest węgiel kamienny ze względu na
rosnące koszty wydobycia. Niemcy likwidują ponadto elektrownie atomowe. Akcję planują
zakończyć w 2022 roku. Czesi dla odmiany planują, dla zrównoważenia bilansu
energetycznego, rozbudowę elektrowni atomowych.
W dyskusji wokół Turowa ślizgamy się po temacie. Czesi zarzucają Polsce, że
kopalnia w Turowie powoduje obniżenie wód gruntowych w czeskich miejscowościach
sąsiadujących z kopalnią. Jednak nie ma na to przekonujących dowodów.
Ekspertyzy przedstawiane przez Czechów i Polskę tego zarzutu nie potwierdzają w
sposób jednoznaczny. Nieprawdą jest również że kopalnia zatruwa wody gruntowe.
Czesi wykazali, że wody spływają z Czech do kopalni, a nie odwrotnie.
Kolejny problem związany z obniżaniem poziomu wód gruntowych wynika z tworzenia
tzw. leja depresyjnego. To dotyczy każdej kopalni odkrywkowej.
Jeśli zaprzestanie się eksploatacji, kopalnię trzeba rekultywować. To proces
długotrwały.
Na obecnym etapie rozmów z Czechami tego tematu nie porusza się. Samo
zamkniecie kopalni nic nie wnosi do poprawy środowiska naturalnego.
Podobnie bezsensowne jest budowanie tamy od strony czeskiej.
Jeśli Czechy nie wycofają skargi z TS UE Polska powinna zresetować poziom
negocjacji. Nałożone przez TS UE na Polskę kary nic Czechom nie dają. Pieniądze
z kar pójdą do budżetu KE.
Czechom nie o to chodzi.
Komentatorzy podkreślają, że podbijanie stawki /wzrost żądań/ jest spowodowany
konfliktem w Polsce między koalicją rządzącą a opozycją.
Ciekawostką jest dotychczasowy brak akcji ze strony ekologów. Słyszałem w
mediach wypowiedź po stronie polskiej że „jesteśmy dogadani z ekologami”. Niestety,
wiele z tego nie wynika.
Pojawiają się ostrzeżenia, że po etapie negocjacji z Czechami do akcji wkroczą
Niemcy. Też zaczną protestować. Nie tylko w sprawie Turowa. Im nie w smak jest
zamiar budowy w Polsce elektrowni atomowych.
A myśmy jeszcze nie wyszli poza fazę rozmów o atomie. Zwłaszcza nie wiadomo nic
konkretnego o ewentualnych lokalizacjach.
Wspomnę o jeszcze jednym elemencie układanki. Czesi nie mogą do dzisiaj
przeboleć że tzw. worek żytawski znalazł się w Polsce. Szczegółowo jest to
opisane tu https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Dzieje_Najnowsze_kwartalnik_poswiecony_historii_XX_wieku_/Dzieje_Najnowsze_kwartalnik_poswiecony_historii_XX_wieku_-r2004-t36-n1/Dzieje_Najnowsze_kwartalnik_poswiecony_historii_XX_wieku_-r2004-t36-n1-s101-116/Dzieje_Najnowsze_kwartalnik_poswiecony_historii_XX_wieku_-r2004-t36-n1-s101-116.pdf
Szukaj na tym blogu
26 września 2021
Czesi to nasi bracia? Od kiedy?
23 września 2021
Powtarza się ferment wokół służby zdrowia.
On właściwie trwa nieustannie.
Jeśli przyjrzeć się jak działa służba zdrowia na świecie to okazuje się że nie
ma dobrych rozwiązań.
Nie sprawdza się żaden model, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, a taka
sytuacja ma miejsce w pandemii koronawirusa. Trzeba więc poszukiwać rozwiązań
optymalnych.
To nie jest sprawa tylko pieniędzy.
W Polsce trzeba to rozpatrywać w kilku płaszczyznach.
Pieniądze są ważne, ale na nich problem się nie kończy.
Demontaż służby zdrowia po 1989 roku trwał kilka lat. Jeśli opozycja mówi że
wszystkiemu winien jest PiS to zalecam długotrwałe zażywanie środków
wzmacniających pamięć.
Nie podejmuję się powiedzieć co było prapoczątkiem problemów służby zdrowia.
Zarobki w służbie zdrowia zawsze były niskie. Ale w PRL wszyscy wiedzieli, że
każdy pracownik od którego zależała skuteczność leczenia miał kieszeń.
Przez lata mało inwestowano w infrastrukturę /budynki i aparatura medyczna/ .
Ograniczano liczbę miejsc na uczelniach medycznych /mieliśmy nadwyżki/. Jeszcze
gorzej było ze szkolnictwem średnim, a później dodatkowo zwiększono wymagania
dla personelu pomocniczego /wymagane studia wyższe dla dyplomowanych
pielęgniarek/. Takie są trendy w światowej służbie zdrowia.
Po wejściu Polski do UE doszedł exodus lekarzy i personelu pomocniczego do
lepiej płatnej pracy w wielu krajach UE. To jest drenaż naszego rynku pracy.
Wykształcenie medyka jest długotrwałe i kosztowne. Wyjeżdżający na saksy nie
miał obowiązku zwrotu kosztów studiów. To dziwne, bo za PRL kończący studia
wojskowe podpisywał cyrograf zobowiązujący do pozostania w służbie zawodowej
6-12 lat /zależnie od ukończonej szkoły/.
Teraz nadrabia się zaległości, ale ludzie nie chcą i nie mogą czekać. Zresztą
każdy inaczej widzi efektywność wykorzystania pieniędzy wpompowywanych w służbę
zdrowia.
W mojej ocenie jest tu za duża skala marnotrawstwa.
Po pierwsze jest za dużo pośredników którzy przejadają pieniądze podatników.
Jest wadliwa organizacja całej służby zdrowia, zwłaszcza lecznictwa szpitalnego.
Przede wszystkim jest zbyt zawężona specjalizacja w leczeniu chorych. Zapomina
się o potrzebie kompleksowego leczenia chorego.
Podział między administrację centralną, samorządy i lecznictwo prywatne również
rozmywa odpowiedzialność i obniża efektywność leczenia.
Tego nikt nie ma odwagi ruszyć, a samym gadaniem nic się nie załatwi.
Nic nie da również obecny strajk. To są tylko igrzyska dla zaistnienia na scenie
politycznej.
Znowu kilka osób się wylansuje i wejdzie do Sejmu lub Senatu w najbliższych
wyborach. To już było.
Dzisiaj reforma służby zdrowia to improwizacja w której poszczególne grupy
interesów chcą jak najwięcej wydrzeć dla siebie. Najmniej zyska na tym pacjent.
Co jest najistotniejsze nie słychać żeby podejmowano jakiekolwiek kroki w
kierunku zbudowania służby zdrowia opartej na racjonalnych przesłankach. Ciągle
jesteśmy na etapie gaszenia pożarów bądź likwidacji kolejnych ognisk zapalnych.
Z tej mąki chleba nie będzie.
W uzupełnieniu odniosę się do jeszcze jednego problemu który jest dyskretnie
wyciszany.
Dotyczy pogranicza przemysłu farmaceutycznego i świata lekarskiego. Dzisiaj
widać to szczególnie podczas pandemii koronawirusa.
Choroba to jedno, a jej leczenie to drugie. Coraz mniej miejsca na działalność
charytatywną.
Na leczeniu trzeba zarobić i nie zapominać o zyskach z profilaktyki.
Służbie zdrowia raczej nie zależy kto płaci za leczenie, budżet czy pacjent. Najlepiej
jeśli płaci jeden i drugi.
Historię leczenia chorych na koronawirusa znamy bo to sprawa jeszcze nie
zamknięta.
Chętnych do zarobku przy takiej okazji było i jest wielu, ale nie wszyscy mieli
„dojścia”.
Kiedyś może usłyszymy jakie fortuny powstały dzięki koronawirusowi.
W Polsce również.
Towarem były maseczki, płyny dezynfekcyjne, ubrania ochronne, specjalne łóżka
szpitalne, respiratory i wiele innych akcesoriów.
Mało się mówiło o leczeniu, bo nie wiadomo było jak i czym?
Znaleźli się odważni lekarze którzy zdecydowali się rzucić na szalę swój autorytet
i zmierzyć z chorobą.
Chwała im za to. Jednak nie zapominajmy o zawistnikach. Tych nigdy nie brakuje
w żadnym środowisku.
Eksperymentatorzy starali się ratować chorych, a zawistnicy „kablowali”.
Wynik nierozstrzygnięty, bo mamy z jednej strony wdzięczność wyleczonych chorych
i ich rodzin, a z drugiej pryncypialne decyzje Izb Lekarskich i nadętych
autorytetów profesorskich którzy nie wahają się grozić niepokornym nawet
pozbawieniem prawa wykonywania zawodu.
Oportuniści poddali się. Wiedząc że można skutecznie leczyć nie kiwną palcem w
bucie gdy trzeba wyjść poza ustalone procedury. A co z etyką lekarską? Z
przysięgą Hipokratesa?
Rozgrzeszeniem dla oportunistów jest brak leku adresowanego na covid-19. Nie ma
dla nich znaczenia że są leki na inne schorzenia, skuteczne również w leczeniu
covid-19. Leki stosowane właśnie przez eksperymentatorów.
O pomstę do nieba
woła administracyjne ograniczanie dostępu do leków skutecznych w leczeniu
covid-19. To nie tylko amantadyna. Takich leków są dziesiątki a może i setki.
Mamy jednak do czynienia z presją lobby farmaceutycznego. Te leki pozbawiają
ich krociowych zysków.
Prace nad szczepionką i lekami adresowanymi na covid-19 gwarantują wsparcie
finansowe z budżetu centralnego. Presja czasu powoduje, że producent jest
prawnie zwolniony z wszelkich skutków wynikających z NOP. To jest ewenement w
skali światowej zwłaszcza jeśli mamy świadomość skali tych NOPów.
Zadziwień
jest więcej. Nie jestem fachowcem z branży mogę więc tylko sygnalizować swoje
wątpliwości. To mi wolno. Jeszcze.
Wiadomość z dzisiejszego dnia jest taka, że pandemia skończy się w połowie 2022
roku /przedstawiciel Moderny/. Nie jestem zgryźliwy, ale taka informacja była dostępna
na początku pandemii, czyli na przełomie zima/wiosna 2020.
19 września 2021
Rządy prawa czy bezprawia?
Chaos w krajowym sądownictwie narasta. Przyczyniają się do tego zarówno
politycy jak i sami sędziowie. Tym ostatnim się nie dziwię.
Sprawy zaszły za daleko żeby było jak było. Dzisiaj chodzi bardziej o to czyje będzie
na wierzchu.
Pewne opinie zaskakują. Przynajmniej mnie.
Reforma wymiaru sprawiedliwości jest jak najbardziej pożądana. Tego nie ma
sensu kwestionować.
Są jednak wątpliwości co do sposobu jej prowadzenia. Widać, że realizowana jest
w sposób co najmniej nieprzemyślany, a przede wszystkim nieprzygotowany.
Reforma realizowana jest od czasu objęcia rządów przez dobrą zmianę. Trwa to już
siódmy rok, a efekty są raczej mizerne.
Oprócz obstrukcji po stronie sędziów mamy ingerencję zewnętrzną, ze strony KE i
TS UE.
Według opinii naszych władców jest to działanie pozaprawne.
Na tym można by sprawę zamknąć.
Niestety, politycy opcji rządzącej zaczynają kombinować i nikt nie wie
dlaczego? Czyżbyśmy nie mieli racji, a rację ma KE?
Oto dowiaduję się, z ust premiera, że Izba Dyscyplinarna SN nie spełnia jego
oczekiwań.
Tylko nie wiem jakie były te oczekiwania. Prezydent coś też mruczy
pod nosem i nie wiem o co mu chodzi. Potem prezes PiS oświadcza, że jest
przygotowana ustawa która wychodzi naprzeciw żądaniom TS UE i KE, a która
spowoduje reorganizację SN, w tym likwidację ID i przekazanie jej uprawnień do
innych struktur SN.
Schizofrenia i paranoja w jednym?
Minister sprawiedliwości oświadcza, że wszystko jest na dobrej drodze i tylko
bez paniki.
Do tego trzeba dodać zachowanie I prezes SN która zawiesza działanie ID SN. Jaki
prawem?
Ze strachu? Przed kim? Skoro mamy za sobą i prawo i rację?
https://www.rmf24.pl/raporty/raport-batalia-o-sady/fakty/news-i-prezes-sn-o-konflikcie-wokol-sadownictwa-konieczne-pilne-d,nId,5491813#crp_state=1
Czasem słyszę opinie że wybór I prezes SN jest pomyłką rządzących.
Podobnie jak
wybór następcy Bodnara.
W samym sądownictwie wszystko po staremu. Sędziowie są nietykalni, jedni drugim
świadczą „uprzejmości”. Jeden sędzia orzeka o winie, a drugi zwalnia podsądnego
z wszelkiej odpowiedzialności. Czołowi anarchiści sądowi w rodzaju Tulei kreują
się na bohaterów narodowych.
Układ sił w parlamencie jest taki że nie ma szans na jakiekolwiek racjonalne
zmiany prawa.
Marazm trwa. Miało być lepiej, a jest gorzej. Czas leci. Lata mijają,
a my nawet nie dreptamy w miejscu. Po prostu lgniemy w bagnie niemożności.
Czasem pada pytanie dlaczego w innych krajach UE wolno zaprowadzać porządek, a u
nas ma być jak było?
Wygląda na to że komuś przeszkadzamy.
p.s. Przy okazji wypada odnieść się do poczynań Ministerstwa Sprawiedliwości.
Przykładowo, czytam coś takiego https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-do-8-lat-wiezienia-za-zakazenie-koronawirusem-ministerstwo-s,nId,5491897#crp_state=1
Czemu to ma służyć? Kto i na jakiej podstawie ma oskarżać o świadome zarażanie
koronawirusem? Dlaczego górną granicę kary ustalono na 8 lat? Może lepiej od
razu dożywocie?
Poza tym uważam, że jednak minister sprawiedliwości działa bez głowy. Rzucając
się na ‘bieżączkę” zapomina o pryncypiach.
Walka z koronawirusem to domena ministra zdrowia i jego służb,
Kto wnioskował o ustanowienie takiego prawa?
16 września 2021
NGO a sprawa polska
Od lat intrygują mnie NGOsy. Namnożyło się tego w Polsce jak stonki /jest ich
podobno około 143 000/.
Dla wielu ludzi jest to doskonały sposób na życie. Zero odpowiedzialności a
kasa leci.
Podstawowe pytanie, wg mnie, dotyczy nie tego czym się zajmują, ale źródeł ich
finansowania.
Okazuje się, że często te źródła są poza granicami kraju. Są one jawne, chociaż
nie zawsze.
NGO to organizacje pozarządowe, a więc formalnie państwo nie ma bezpośredniego
wpływu na ich działalność. https://pl.wikipedia.org/wiki/Organizacja_pozarz%C4%85dowa
Tak powinno być, a jak jest?
Polska nie ma wpływu /do pewnego stopnia/ na działalność NGO, za to wpływ mają
sponsorzy.
W myśl powiedzenia „nie ma darmowych obiadów” https://pl.wikipedia.org/wiki/TANSTAAFL
.
Spójrzmy na sprawę od strony formalnej.
W Polsce fundacje działają na podstawie ustawy http://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19840210097/U/D19840097Lj.pdf
Nie natrafiłem na kompleksowe opracowanie dotyczące NGO w Polsce. Znalazłem
takie, w ujęciu historycznym z 2013 roku https://www.salon24.pl/u/pinkpantherii/530412,niemieckie-fundacje-polityczne-w-polsce-i-nie-tylko /niewiele straciło na aktualności, poza
nazwiskami/.
Z opracowania tego widać czarno na białym, że każdy sponsor jest przypisany do
konkretnej formacji politycznej. Dodatkowo, każdy czerpie fundusze z budżetu
swego państwa.
Skoro tak, jest dla mnie oczywiste, że nie uprawiają działalności
charytatywnej. Sponsorzy oczekują czegoś w zamian.
To „coś” jest skonkretyzowane.
Skoro tak, to dlaczego polski rząd to toleruje?
Federacja Rosyjska u siebie postawiła sprawę jasno. NGO są u nich traktowane
jako organizacje wrogie. https://publicystyka.ngo.pl/agenci-spoleczenstwa-organizacje-pozarzadowe-w-rosji
Zwłaszcza te finansowane z zagranicy.
Ciekawe podejście do NGO mają Niemcy, ale w odniesieniu do organizacji
działających na terenie Niemiec. https://www.dw.com/pl/niemcy-lewicowe-ruchy-trac%C4%85-status-organizacji-po%C5%BCytku-publicznego/a-51383461
Niemile widziane są te NGO które angażują się w wewnętrzną działalność
polityczną Niemiec.
Na zewnątrz to co innego.
Na tym tle zadziwia bezradność koalicji rządzącej wobec działalności NGOsów w
Polsce.
Mówię o bezradności bo koalicja sprawuje rządy już drugą kadencję.
Jest też
opcja że to świadome zaniechanie. Coś w tym jest.
Jeśli się zajrzy w struktury poszczególnych NGOsów to, dla niektórych ze
zdziwieniem, można zobaczyć nazwiska wielu prominentnych osób z tzw. pierwszych
stron gazet.
Proszę zajrzeć do linkowanego wyżej tekstu https://www.salon24.pl/u/pinkpantherii/530412,niemieckie-fundacje-polityczne-w-polsce-i-nie-tylko zwłaszcza do obsad Rad Programowych. Prościej byłoby napisać kogo tam nie ma?
Może to wyjaśnia dlaczego NGOsom tyle w Polsce wolno?
To dotyczy nie tylko FOD Kramka.
Ile się trzeba natrudzić żeby znaleźć jakieś istotne informacje na temat
konkretnej fundacji czy stowarzyszenia. Efekty są zaskakujące, no może nie dla
każdego.
Na stronach oficjalnych wszystko jest w jak najlepszym porządku. Rzec można że
tylko oprawić w ramki i zawiesić na poczesnym miejscu na ścianie, niczym
politykę jakości w systemie zarządzania jakością.
Ciekawie zaczyna się robić
gdy zacznie się czytać „między wierszami”.
Niejako matką większości fundacji jest https://pl.wikipedia.org/wiki/Open_Society_Foundations
organizacja o zasięgu światowym i gigantycznych możliwościach finansowych. Z
nią powiązane są organizacje działające w poszczególnych krajach.
Nie wszędzie spotykają się z entuzjastycznym przyjęciem.
O Rosji wspominałem. Podobną metodę przyjął na Węgrzech Orban. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1770196,1,orbn-wyrzuca-z-wegier-uniwersytet-sorosa.read
Smaczkiem jest to że Orban był pod koniec lat 80 stypendystą fundacji Sorosa.
Metodą małych kroków doprowadził do wypchnięcia Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego
(CEU) z Węgier.
CEU przeniósł się do Wiednia, a Biuro OSF do Berlina.
Ciekawie czyta się komentarze dotyczące sprawy znanej jako lex CEU. Skąd to znamy?
Powodem starcia Orbana z fundacją OSF jest jego opinia że fundacja zbytnio
ingeruje w sprawy wewnętrzne Węgier. Orban postawił na swoim mimo szantażu ze
strony KE a także USA.
Wyobraźmy sobie takie postępowanie rządu MM.
Nie każdemu i nie wszystko wolno. Dlaczego? To temat na oddzielne opowiadanie.
13 września 2021
Na kogo wypadnie …
Żonglowanie statystykami trwa w najlepsze. Zwłaszcza jeśli przy ich pomocy
można sobie poprawić samopoczucie, albo sugerować innym jak jest dobrze.
Jak to się ma do rzeczywistości? Nijak.
Z jednej strony, do kolejnych wyborów jeszcze trochę, a z drugiej mogą zostać
przyspieszone.
Tymczasem tzw. sondaże uparcie pokazują to samo /z niewielkimi odchyłkami/.
Koalicja rządząca uparcie wali głową w „szklany sufit”, a opozycja której
ulubionym zajęciem jest kontestowanie lub sabotowanie poczynań ekipy rządzącej,
ciągle oscyluje wokół stałego wyniku, nieco ponad 20% poparcia ankietowanych.
Jakie są właściwe wyniki nie wiadomo, bo te nie są publikowane. Znają je tylko
zleceniodawcy badań.
W wynikach badań dostrzegam dwie ciekawostki. Jedna dotyczy wyników formacji
Hołowni. Szymek regularnie pieprzy trzy po trzy, para szesnaście i na tym
zyskuje teraz ponad 10% poparcia ankietowanych, a miewał już w okolicach 20%.
Żadnego programu i to działa. On ma tylko siać zamęt.
Czy ludzie są w swej masie rzeczywiście tacy głupi czy tylko bezrefleksyjni?
Z drugiej strony obserwuję regularne składanie do politycznej trumny PSLu.
Tymczasem w realnych wyborach PSL zawsze przewala się przez próg wyborczy i
często jest tym przysłowiowym języczkiem u wagi dla zwycięskiej partii która
nie jest w stanie utworzyć samodzielnie rządu większościowego.
Sondaże swoją drogą, a realne wybory swoją.
Rządzący starają się robić wrażenie, że chcą uchylić nieba wyborcom.
Potrzebowskich jest jednak zbyt wielu, a na dokładkę trwa tu nieustający
konflikt interesów. Dla wszystkich nie starcza, a jeśli się komuś dosypuje to
wiadomo, że innym trzeba ująć. Mniej jest takich którzy oczekują racjonalnego
podziału dóbr.
Ten schemat powtarza się od lat i nikt nie potrafi tego ogarnąć. Zmienił się
jednak ogląd sytuacji. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że wymiana ekipy
rządzącej może być dla nich jedynie zmianą na gorsze. Dlatego bieżąca polityka
wewnętrzna koncentruje się dla jednych na utrzymaniu status quo, a dla drugich
na próbie utargowania dodatkowych profitów.
Dzisiaj to wszystko rozgrywa się na tle walki z covid-19.
Trudność, dla rządzących, polega na tym, że pandemia nam spowszedniała.
Przestaliśmy się jej bać, co widać po zaniku zainteresowania szczepieniami
profilaktycznymi.
Nie wiemy co nas czeka z nastaniem jesieni. Samo straszenie nas tzw. czwartą
falą już nie starcza. Szczepienia też nie dają jednoznacznych wniosków. Więcej
tu myślenia życzeniowego.
Nie popieram agresywnych akcji antyszczepionkowców, ale jestem również
przeciwny reakcjom tzw. autorytetów ze świata medycyny którzy domagają się kar,
z pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu włącznie, dla lekarzy którzy
kwestionują wiele z dotychczasowych metod zwalczania pandemii.
Na to nakłada się polityka na poziomie UE.
Ponad rok temu KE uznała, że pandemia narobiła nieodwracalnych szkód w
gospodarce i trzeba to poszczególnym państwom chociaż w części zrekompensować. Opracowano
fundusz pomocowy i określono zasady jego stosowania. Wydawało się że dalej powinno
być już z górki.
Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Zapomniano o zasadzie: dajcie
mi władzę to was usadzę. Kombinatorzy unijni, wróć komisarze unijni, zaczęli
pisać własne warunki dystrybucji pomocy finansowej. Wynika z nich że niektóre
państwa zobaczą przyznane pieniądze jak własne ucho, chyba że się ukorzą. Hamulcem
ma być kryterium praworządności. To takie rozciągliwe kryterium pozwalające
grać na nerwach tym którzy uważają, że zapisy Traktatu unijnego trzeba
traktować serio. To podejście komisarzy wywołało falę oburzenia wśród znacznej
części państw członkowskich UE które widzą nadużywanie uprawnień wbrew zapisom
traktatowym. Optymiści widzą szansę na ukrócenie ich samowoli. W końcu co za dużo
to nie zdrowo.
Mnie ciekawi jak ostatecznie zachowa się rząd MM. Na dzisiaj obowiązuje wersja
że nie oddamy ani guzika.
Niestety, koniec kanikuły oznacza początek dorocznych awantur ulicznych. Wraca moda
na miasteczka namiotowe w Alejach Ujazdowskich. Trwający od lat konflikt między
kolejnym ministrem zdrowia a szeroko pojętym personelem medycznym.
W służbie
zdrowia nie ma takich pieniędzy które by nie przepadły tam niczym w kosmosie. Nikt
nie ma pomysłu jak przeciąć ten węzeł gordyjski.
Nieszczęście polega na tym, że kolejka do protestów nie kończy się na służbie
zdrowia.
Tymczasem na wschodniej granicy cisza przed burzą? Czy tylko wzajemne
stroszenie piórek?
Kto kogo bardziej wystraszy?
Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?
Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...