Szukaj na tym blogu

29 kwietnia 2023

Przedbiegi wyborcze.

Nie da się ukryć że wielkimi krokami zbliżają się wybory parlamentarne.
Najwięcej szumu jest wokół tego kto z kim i dlaczego? Tasowanie będzie trwało jeszcze długo
i nie wiadomo czym się skończy. Z punktu widzenia rządzących najlepiej by było gdyby opozycja zbytnio się nie zjednoczyła. W razie wygranej rządzących rosną szanse na samodzielne rządy.
Drugim tematem dla „gadających głów” są programy wyborcze poszczególnych formacji. Prawdę mówiąc bardziej chodzi o ich brak. Sztuka polega na tym żeby niczego nie obiecać
i słowa dotrzymać.
Na przeciwnym biegunie jest obiecanie wszystkiego i wewnętrzne zobowiązanie że to wszystko pójdzie w kąt po wygranych wyborach.
Rządzący starają się reklamować tym co udało się zrobić w trakcie sprawowania rządów.
Jest to szczególnie istotne, że władzę sprawują już ósmy rok.
Nie były to lata łatwe do sprawowania rządów, bo w ich trakcie przechodzimy pandemię covid-19, a także wojnę za miedzą.
Są powody do dumy, ale zawsze malkontenci będą uważali że można było lepiej. Można.
Tylko łatwiej gdybać post factum. W wersji live wygląda to o wiele gorzej. W sytuacjach nietypowych wszelkie instrukcje postępowania zawodzą i obowiązuje wielka improwizacja.
W cenie jest zmysł organizacyjny.
Tu rosną wielkie kariery i spektakularne upadki.
Covid-19 to już historia, ale chyba nie całkiem. Bardziej jest to teraz wyciąganie wszelkich brudów związanych z przebiegiem pandemii i to na całym świecie. To nie tylko Polska, ale także KE z jej przewodniczącą na czele.
Większym problemem, z nieprzewidywalnym rezultatem końcowym, jest trwająca wojna na Ukrainie. Wojna, w dotychczasowym przebiegu, pokazała że nie tylko Ukraina nie była do niej przygotowana. Pomijam szczegół że wojna Federacji Rosyjskiej z Ukrainą to walka Dawida
z Goliatem. Jest to próba udowodnienia światu że w konflikcie zbrojnym w XXI wieku liczy się tylko siła przy całkowitym lekceważeniu stanowionego prawa. Takie podejście reprezentuje nie tylko FR. W kolejce są Chiny które szukają okazji do „przytulenia” Tajwanu.
Na szczęście, nie tylko nasze, FR została zaskoczona skutecznością oporu jaki stawia już ponad rok Ukraina. To nie tylko zasługa samej Ukrainy. Wojna pokazała jak skomplikowane
są interesy we współczesnym świecie.
Wiele istotnych szczegółów zostało ujawnionych już w trakcie trwającej wojny. Które są istotne, a które mniej? Nie mnie oceniać.
Ale po kolei. Ukraina do kolejnego starcia z FR przygotowywała się od 2014 roku, od aneksji Krymu i zajęcia przez wojska rosyjskie wschodniej Ukrainy /Okręgi Doniecki i Ługański/.
W przygotowaniach pomagało kilka państw, szczególnie Wlk. Brytania i USA. Inni, poza Polską, dotychczas nie ujawniają się.
Brak sukcesu FR jest skutkiem wielu przyczyn. Na pewno to złe rozpoznanie przeciwnika, błędy w dowodzeniu, złe przygotowanie wojsk do działań wojennych. Sytuację, po stronie rosyjskiej pogorszyły kolejno nakładane sankcje.
Tu trzeba postawić pytanie dlaczego, skoro jest tak dobrze, z Ukrainą jest tak źle?
Po pierwsze jest za duża dysproporcja sił i możliwości militarnych.
FR dysponuje lotnictwem, bronią rakietową dalekiego zasięgu, rozbudowaną flotą i znaczną przewagą liczebną swoich wojsk.
Ukraina swoje sukcesy zawdzięcza wszechstronnej pomocy udzielanej przez NATO z USA
i Wlk. Brytanią na czele. Istotne znaczenie ma pomoc udzielana przez Polskę.
W tym sielankowym obrazku są jednak poważne rysy. Jest bardzo zróżnicowana postawa poszczególnych państw UE wobec wojny. Podobna jest postawa „reszty świata”.
W Europie powodem obstrukcji jest rozbieżność interesów w tym konflikcie, zwłaszcza Niemiec
i Francji które dość silnie związane są ekonomicznie z FR.
W rezultacie, zwłaszcza Niemcy torpedują pomoc militarną udzielaną przez UE i NATO Ukrainie.
Sprawa ma szersze tło. Dla „kibiców” ważne jest żeby wojna skończyła się jak najszybciej,
żeby można wrócić do interesów z FR. Cena jaką miałaby zapłacić Ukraina ich nie interesuje.
Dotychczasowy przebieg wojny ujawnił słabości dzisiejszego świata.
Pomoc militarna musi być kontynuowana ponieważ przemysł zbrojeniowy Ukrainy nie jest
w stanie zapewnić na bieżąco dostaw amunicji i uzupełniających dostaw uzbrojenia.
Nad tym wszystkim góruje strach Zachodu przed eskalacją wojny. To jest przyczyną odmowy dostaw na Ukrainę broni ofensywnych, zwłaszcza samolotów. Następuje to powoli i z wielkimi oporami.
W ferworze trwającej wojny zapomniano że Ukraina jest światowym producentem i eksporterem zbóż.
Przed wojną z 2022 roku eksport szedł przez ukraińskie porty na Morzu Czarnym. Teraz jest to utrudnione a w pewnych okresach było niemożliwe. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać.
Rolnictwo ma to do siebie że cykle produkcyjne zależą od pór roku. Zanim rozpoczną się kolejne żniwa trzeba opróżnić magazyny z poprzednich zbiorów. Trzeba było na gwałt szukać innych tras wywozu zboża. Niestety, nie stanęli na wysokości zadania koordynatorzy tej akcji, czyli KE. Zabrakło im wyobraźni, albo zrobili to celowo. Tym prostym sposobem udało się zdestabilizować rynek rolny w państwach bezpośrednio sąsiadujących z Ukrainą. Najświeższa informacja jest taka że KE zażegnała kryzys. Może i tak będzie, ale smród pozostał. Jest to doskonałe paliwo propagandowe dla opozycji zwłaszcza że trwają kampanie wyborcze. Trzeba sporej wiedzy żeby wskazać winnych. Tylko co z tego. Mleko się rozlało. Jak teraz udowodnić że się nie jest wielbłądem?
Bardzo prawdopodobne jest że mamy do czynienia ze zmyślnie przeprowadzoną akcją rozłożenia rolnictwa w byłych demoludach które mogłyby być realną konkurencją dla rolnictwa Europy zachodniej.
Reasumując, emocji do końca kampanii wyborczej /która oficjalnie jeszcze się nie zaczęła/ na pewno nam nie zabraknie.

23 kwietnia 2023

Jeśli opozycja wygra jesienią wybory to co?

Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”.
Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to żeby wykazać kto ma szanse wygrać jesienne wybory parlamentarne. Nikt jednak nie mówi co się zmieni jeśli opozycja dorwie się do władzy.
Upraszczając, opozycja obsadzi wszystkie intratne stanowiska swoimi. To można przyjąć jako pewnik.
Co poza tym?
Niewiadomą jest wojna na Ukrainie. Jest wysoce prawdopodobne że będzie trwała. Tylko nie wiadomo jakie będą notowania stron tej wojny. Kto będzie zyskiwał widoczną przewagę. Na zakończenie wojny raczej nie ma co liczyć.
Czy opozycja odważy się wycofać ze zobowiązań wobec Ukrainy? Zaryzykować można, tylko co dalej?
To nie jedyny problem z którym trzeba będzie się zmierzyć.
Obecny rząd przyjął zobowiązania związane z wojną na Ukrainie. To zobowiązania nie tylko wobec Ukrainy, ale też wobec NATO. Można dywagować, czy są zobowiązania wobec UE. Pytanie pozostaje.
W jakich sprawach rząd wyłoniony z obecnej opozycji będzie w stanie się wycofać? Są takie?
Widzę tu mały „haczyk”. Jaka jest dzisiaj rzeczywista pozycja polityczna i ekonomiczna Niemiec?
Czy dalej są tymi rozdającymi karty? Czy będą zmuszeni zająć się bardziej swoimi sprawami wewnętrznymi?
Osobiście mniej wagi przywiązywałbym do skutków afer które wstrząsają KE czy samymi Niemcami.
Warto zadać też pytanie o stanowisko USA które zaangażowały się w pomoc Ukrainie. Ta pomoc ma określony cel którym jest doprowadzenie do zwycięstwa Ukrainy. Dalsze konsekwencje będą dopiero omawiane. Chodzi o przystąpienie Ukrainy do NATO i UE. Jakie stanowisko zajmie ten przyszły rząd wyłoniony z opozycji? Mam pewność że USA nie dopuszczą do zmarnowania pomocy finansowanej przez amerykańskich podatników.

19 kwietnia 2023

Kogo reprezentuje obecny ambasador USA w Polsce?

Stawiam tu różne pytania i próbuję znaleźć na nie odpowiedź/odpowiedzi.
Wśród tych pytań jest i takie, dotyczące oficjalnych relacji Polska-USA.
Której wersji mamy się trzymać?
Tej prezentowanej przez rząd MM i prezydenta RP, a także media ich popierające, czy zachowań obecnego ambasadora USA w Polsce i opinii głoszonych przez Republikanów?
Logiczną wydaje się sytuacja w której ambasador reprezentuje oficjalne interesy USA.
Co wobec tego wolno ambasadorowi w kraju udzielającym akredytacji, a czego nie wolno,
albo przynajmniej nie wypada?
Za skandaliczną uważam wypowiedź Brzezinskiego że „będzie patrzył władzy na ręce, a w Polsce powinno dojść do "odnowy demokratycznej" https://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowy-ambasador-usa-w-polsce-kim-jest-mark-brzezinski/qen3kew .
Kto mu dał takie prawo?
To jest pożywka dla tych którzy twierdzą że USA traktują nas jak republikę bananową.
Czyżby mieli rację?
Z tego co przekazywały nam media ambasador Mark Brzezinski otrzymał /w drugim podejściu; pierwsza próba była w 2008 roku/ nominację i akredytację m.in. ze względu na „polskie korzenie”
czyli na ojca Zbigniewa Brzezińskiego https://pl.wikipedia.org/wiki/Mark_Brzezinski 
Mało kto wie o formalnych komplikacjach związanych z jego nominacją na ambasadora USA w Polsce.
Brzmi to pięknie, ale co z tego wynika?
Powiedziałbym że pozory mylą. Ten ambasador zachowuje się w Polsce co najmniej dwuznacznie.
Kiedyś uważałem że ambasador wyraża szacunek dla kraju w którym reprezentuje interesy swego państwa przez znajomość języka, a także historii /przynajmniej najnowszej/ i kultury.
Dla Brzezinskiego Polska jest krajem obcym chociaż ma również polskie obywatelstwo i często podkreśla swoje związki z Polską. Język polski zna słabo i niechętnie nim się posługuje.
Poważniejszy problem widzę gdzie indziej. Trudno mi uwierzyć że ambasador realizuje politykę Departamentu Stanu. Na upartego można przyjąć że USA stosują zasadę że „nie wkłada się wszystkich jajek do jednego koszyka”.
Nie będę owijał w bawełnę i powiem wprost, że nie podobają mi się umizgi ambasadora do totalnej opozycji w Polsce. Albo albo.
Nie mam pewności czy Brzezinski pozostałby w Warszawie gdyby opozycja wygrała na jesieni wybory.
Jakie może być podłoże takiego postępowania?
Nie bardzo wierzę w samodzielność postępowania ambasadora. Wobec tego co jest grane?
Obecna postawa USA w stosunku do Polski to stan przejściowy?
Politycznie ambasador jest zaklasyfikowany jako Demokrata.
Dotąd wszystko gra.
Jego postępowanie powinno być odczytywane jako realizacja polityki Bidena.
Tak się jednak składa że to Republikanie stoją na stanowisku że USA zbytnio zaangażowały się
w pomoc Ukrainie i jest raczej pewne że po wygraniu wyborów prezydenckich ten zamysł zrealizują.
Co to oznacza dla Polski? 
W USA odbędą się wkrótce wybory prezydenckie.
Nie wiadomo kto w nich wystartuje przeciwko sobie.
Tym bardziej nie wiadomo kto wygra.
W co więc gra ambasador Brzezinski?
Dla rozpoznania nastrojów opozycji w Polsce nie musi angażować się osobiście w kontakty
z opozycją. Ma do dyspozycji wystarczającą liczbę pracowników w Warszawie.

Dla bliższej oceny postępowania ambasadora wobec Polski  zasadne byłoby pytanie co konkretnie
dla Polski dobrego zrobił dotychczas?
Jest tym ambasadorem już drugi rok /od stycznia 2022/. 

Osobiście mogę powiedzieć że podobnie zachowywali się wszyscy, bez wyjątków, poprzednicy ambasadora w czasach III RP. Wobec tego czy to ambasadorowie czy namiestnicy?

p.s. Ciekawi mnie uzasadnienie do nadania w 2007 roku Krzyża Oficerskiego Orderu Zasługi RP za wybitne zasługi dla rozwoju polsko-amerykańskich stosunków, za promowanie pozytywnego wizerunku Polski w świecie. Mark Brzezinski /wówczas 42 lata/ był w ekipie Obamy który o Polsce miał wiedzę dość specyficzną.
Jak się dorabia gębę Polsce widać w tej informacji https://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowy-ambasador-usa-w-polsce-kim-jest-mark-brzezinski/qen3kew

16 kwietnia 2023

Dlaczego doszło do wojny na Ukrainie?

Wydaje się że o podłożu wojny na Ukrainie ciągle nie mówimy wszystkiego.
Co przez to rozumiem?
Do rozpatrzenia jest kilka warstw które składają się na obecny konflikt.
Rozpad ZSRR był wynikiem słabości wewnętrznej i narastania tendencji separatystycznych.
Polityka wewnętrzna władców Kremla nie sprzyjała utrzymaniu spójności państwa wielonarodowego
i wielokulturowego jakim był ZSRR. Do tego trzeba dołożyć rosnące rozwarstwienie społeczne, brak poszanowania godności człowieka, a w polityce międzynarodowej nieustanne dążenie, za wszelką cenę i kosztem własnego społeczeństwa, do dominacji militarnej w świecie. Gospodarka ZSRR i FR była i jest za słaba żeby równolegle podnosić dobrobyt społeczeństwa i rozwijać własny potencjał zbrojeniowy.
Ten model rozszerzono na państwa satelickie.
Po rozpadzie ZSRR powstałe państwa nie były zainteresowane zachowaniem jakichkolwiek więzi
z dawnym centrum decyzyjnym.
Na to nałożyła się mentalność obecnych władców Kremla. Oni są zdania że rozpad imperium był wypadkiem przy pracy i trzeba konsekwentnie dążyć do jego reanimacji. Nie przyjmują do wiadomości że to proces nieodwracalny. Od lat próbują wywołać sztucznie atmosferę zagrożenia istnienia państwa rosyjskiego. Tam gdzie nie wystarcza słowo w grę wchodzą czyny. Dlatego w minionych latach byliśmy świadkami zamachów terrorystycznych w Rosji, wojny w Czeczenii, Abchazji, Gruzji.
Po drodze udało się odzyskać wpływy na Białorusi.
Kością w gardle stała i stoi Ukraina.
Przez pierwsze lata istnienia Ukrainy udawało się utrzymać ścisłe więzy z Rosją, za sprawą pozostawionej nomenklatury partyjnej. Kolejnym krokiem była aneksja Krymu i wejście na wschodnią Ukrainę.
Pretekstem było rzekome zagrożenie praw mniejszości rosyjskojęzycznej na tych terenach.
Świat zachodni popełnił kardynalny błąd przez brak zdecydowanej i skutecznej reakcji.

Rosja jednak przelicytowała. Nie wzięli pod uwagę że na Ukrainie zaczął inwestować  kapitał zachodni
i to na olbrzymią skalę. To są inwestycje długoterminowe i ich utrzymanie nie można powierzyć przypadkowi. Dlatego bez większego rozgłosu zaczęto modernizować armię ukraińską i przygotowywać terytorium do obrony przed spodziewaną agresją ze strony FR.
Kiedy w lutym 2022 doszło do agresji armię rosyjską spotkała niespodzianka w postaci zorganizowanego i skutecznego oporu.
Kluczowym momentem było fiasko desantu rosyjskiego na lotnisko w Kijowie.
Po trwającej ponad rok wojnie Rosja nie osiągnęła żadnego z założonych celów strategicznych.  
Za to ponosi największe, od czasu zakończenia II wojny światowej, straty ludzkie i sprzętowe.
Wojna uwidoczniła wszystkie mankamenty rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego i niską jakość tego uzbrojenia na polu walki. Rosja ma za mało nowoczesnego uzbrojenia, a nałożone embargo utrudnia
a nawet uniemożliwia jego bieżącą produkcję, czy naprawę uszkodzonego.
Powtarza się pytanie dlaczego Rosja mimo tylu porażek walczy dalej?
Pytanie jest zasadne, a odpowiedź nie jest prosta.
Kontynuacja wojny jest osobistą decyzją Putina. To jego obsesja. Przywódcy rosyjscy, radzieccy i ponownie rosyjscy nie mają szacunku dla życia ludzkiego. Ważny jest cel do zrealizowania.
Dlatego praktykowali rozpoznanie bojem, a teraz wysyłają do walki żołnierzy źle wyszkolonych, słabo uzbrojonych, ale za to z bardzo niskim morale. Niewyobrażalna jest skala okrucieństw jakich dopuszczają się nie tylko wobec ludności cywilnej. Wojska rosyjskie całkowicie ignorują prawo wojenne, a na polu walki stosują broń zakazaną umowami międzynarodowymi.

Ukraina dokumentuje ujawnione zbrodnie wojenne licząc na to, że po zakończeniu działań wojennych możliwe będzie osądzenie i skazanie winnych ich popełnienia. Jest to zamiar dość problematyczny, bo rosyjskie zbrodnie wojenne, od czasów II wojny światowej nigdy nie były sądzone przez trybunały międzynarodowe.
Odpowiedzi wymaga postawione wyżej pytanie dlaczego nie ma reakcji światowej na popełniane zbrodnie, a także dlaczego nie ma światowego potępienia samej wojny?
Znowu nie ma prostej odpowiedzi.
Świat to nie tylko Europa i USA. Mamy do czynienia z relatywizacją zbrodni i wojny.
Po zakończeniu II wojny światowej kolejne wojny lokalne toczyły się i toczą nadal. Chyba non stop.
Giną setki tysięcy ludzi.
W zdecydowanej większości odbywało się to i odbywa z dala od Europy. Ognisk zapalnych nie brakuje. Pomijam deklaracje Rosji, że nie tylko Ukraina jest celem agresji.
Poważnym zagrożeniem jest stanowisko Chin wobec Tajwanu. Nie lepiej jest w Afryce.
Nie dziwi postawa Izraela.
Dlatego pokój na Ukrainie można zaprowadzić tylko siłą, bo warunki stawiane przez FR są nie do przyjęcia przez Ukrainę. Zresztą stawianie warunków przez agresora jest z gruntu chore.
Tylko jak to zrealizować? Dużo zależy od rozwoju wydarzeń w tym roku. Czym się skończy zapowiadana ukraińska kontrofensywa?
Przestrzegam przed hura optymizmem. Porażki wojsk rosyjskich nie zwiastują jeszcze przegranej wojny. Wyważone prognozy przewidują że do zakończenia wojny daleka droga.

Na tym nie kończą się pytania. Co dalej po zakończeniu działań wojennych?
Ukraina jest wyniszczona i zniszczona działaniami wojennymi. Skąd środki na odbudowę?
Kto i na jakich warunkach będzie realizował odbudowę?
Czy i jaka kara dotknie FR? Jaki będzie udział finansowy FR w odbudowie Ukrainy?
Jakie będą konsekwencje wojny dla FR?
Trzeba pamiętać że wojna ciągle nie toczy się na terytorium Rosji, a więc straty gospodarcze są głównie spowodowane nałożonymi sankcjami.
Niewiadomą pozostaje reakcja społeczeństwa rosyjskiego na straty ludzkie ponoszone w tej wojnie.
To zabici, ranni i chorzy psychicznie. Mniej się mówi o zachowaniu weteranów wycofywanych z frontu.
Z dostępnych informacji wynika że zaczyna to być poważny problem związany z bezpieczeństwem wewnętrznym.
Wśród wielu opinii o tej wojnie jest i ta że USA nie chcą zbytnio skrzywdzić Rosji.
Obawiają się że może to doprowadzić do poważnej dekompozycji sceny politycznej.
Nie jest to pozbawione logiki.
USA widzą swoje interesy strategiczne na Dalekim Wschodzie i konfrontacji z Chinami. Europa ma dla nich mniejsze znaczenie. Wydaje się jednak że nie mogą pozostawić spraw własnemu biegowi. Zwłaszcza po ostatnich ruchach prezydenta Francji i kanclerza Niemiec dla których wojna powinna się skończyć jak najszybciej bo gospodarki Francji i Niemiec nie mogą czekać.
Co na to pozostałe kraje UE?  

14 kwietnia 2023

Sąsiedzi. Gdzie wróg, a gdzie przyjaciel?

W ramach zmiany tematu zajmę się ostatnim wpisem Ewarysta.
http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/przemyt-plus
Temat jest ciekawy i co charakterystyczne, przez media dyskretnie dołowany.
Pytanie otwarte, w mojej ocenie, brzmi: czy relacje Polski z Ukrainą są wynikiem ewolucji stanowisk stron, czy wykonujemy tylko polecenia dyrygenta zza Wielkiej Wody?
Śmiem twierdzić że, jako społeczeństwo, o gospodarce Ukrainy mamy wiedzę szczątkową, a o historii raczej wybiórczą.
Uważam to za poważne niedopatrzenie z naszej strony.
I nie chodzi tylko o gospodarkę czasu wojny.
Minione prawie 30 lat zrobiły swoje. Przesunąłbym granicę czasową znacznie dalej.
Ile jest teraz Ukrainy w Ukrainie?
Z jednej strony agresja Rosji która uważa że wszystko co graniczy bezpośrednio z FR jest ich, albo od nich zależne. Ten schemat sprawdzał się od stuleci.
Z drugiej wszechogarniająca korupcja która zżera Ukrainę od lat i jest spadkiem po latach obecności wewnątrz Kraju Rad.
W kwestii oceny skali korupcji byłbym powściągliwy, bo jest to jednak zjawisko światowe, a nie lokalne.
Uczciwie mówiąc Ukraina nie miała swojego Balcerowicza, ale oddawanie majątku narodowego w ręce dawnej nomenklatury partyjnej i kapitału obcego opanowali nie gorzej niż to miało miejsce w Polsce.
Zasadnicze pytanie: kto dopuścił do wyprzedaży gruntów rolnych na taką skalę? Od tego nie ma odwrotu. Regulacje prawne wprowadzono zbyt późno.
Pytań jest znacznie więcej. Przykładowo, mam pytanie czy i czego nauczyli się Ukraińcy przez trwającą ponad rok wojnę? Jak na trwającą wojnę patrzą ukraińscy politycy?
Dużo już na ten temat napisano i powiedziano.
Zdana wyłącznie na własne siły Ukraina szybko zniknęłaby z mapy politycznej świata. Tak naprawdę uratowała ich zachłanność Rosji. Politycy ukraińscy i naród uświadomili sobie kto jest ich wrogiem a kto przyjacielem. Przeraża jednak cena jaką płacą za taką wiedzę.

Przebudowa wymaga zmian w psychice i mentalności społeczeństwa, a to wymaga czasu, na poziomie co najmniej pokolenia.
Ukraina to duży powierzchniowo kraj i przez to zróżnicowany kulturowo.
Zachodnia Ukraina miała historycznie większe związki z Polską. Natomiast wschodnia Ukraina przynajmniej dla mnie jest wielką niewiadomą.
Po ponad rok trwającej wojnie jedno uległo zasadniczej zmianie. Nie ma mowy o przyjaznych relacjach z Federacją Rosyjską. Nie tylko dzisiaj ale na lata całe. Pytanie trzeba rozwinąć. Jak silna będzie po stronie ukraińskiej chęć odegrania się na Rosji i Rosjanach?
Ukrainie potrzebna jest stabilność gospodarcza, militarna i polityczna.
Póki trwa wojna to tylko pobożne życzenia. Są podejmowane próby uporządkowania wzajemnych powiązań z Polską, ale jest tu zasadnicze ale. Czy polityka zbliżenia z Polską będzie kontynuowana przez następców prezydenta Zełenskiego?
Innych, znaczących sojuszników na swych granicach Ukraina nie ma. Sojusz z Polską byłby obustronnie korzystny. Nie można go budować za wszelką cenę.
Ukraina o własnych siłach nie będzie w stanie się odbudować. To oczywista oczywistość.
Trwają międzynarodowe rozmowy na temat pomocy w odbudowie. Przypuszczalnie będzie to pomoc firmowana przez KE, USA, Wlk. Brytanię i być może pojedyncze kraje np. Japonię.
Biorąc pod uwagę ukraińskie realia /nagminna korupcja/ musi być organizacja nadzorująca wydatkowanie tych funduszy.
Dzisiaj można podjąć próbę specyfikacji zadań które trzeba zrealizować w ramach programu odbudowy.
Kolejności raczej nie da się ustalić bo wiele prac musi być wykonywana równolegle.
Jak to widzę?
Zadanie na lata to rozminowanie terenów objętych walkami. Usunięcie min, niewypałów i niewybuchów może trwać nawet 10 lat. Takie opinie pojawiają się w mediach.
Trzeba dokonać inwentaryzacji wszelkiej infrastruktury dla oceny jej stanu i skali napraw, remontów i odbudowy.
Trzeba przywrócić funkcjonowanie wszystkich poziomów szkolnictwa.
Tu jest kilka spraw wzajemnie powiązanych.
To zniszczone budynki szkolne, zniszczone wyposażenie szkół i co niezmiernie istotne, ustalenie liczby zdolnych do wykonywania zawodu nauczyciela.
A co z rolnictwem, przemysłem i handlem?
Poważne pytanie dotyczy skali powrotów uchodźców. Ilu z nich zechce wrócić?
Trochę inne pytanie: jeśli ruszą poważne rozmowy na temat przyjęcia Ukrainy do UE to wiadomo, że ta UE zacznie stawiać warunki zaporowe. Co wówczas zrobi Ukraina? Podporządkuje się, czy zrezygnuje?
Odpowiedź jest z wielu względów trudna bo UE też musi się zreformować. Czy zechce?
Dowiodła tego pandemia covid-19.  Chodzi o udrożnienie łańcuchów dostaw, a także powrót do Europy niektórych gałęzi produkcji.
Zwracam uwagę że w tym opisie pominąłem zaszłości historyczne dotyczące zwłaszcza okresu II wojny światowej. Tu nie może być mowy o żadnej „grubej kresce”. W relacjach między Polską a Ukrainą musi być miejsce dla prawdy historycznej. Opory po stronie ukraińskiej są w dalszym ciągu, a po polskiej stronie nie ma chęci i powodów do ustępstw, może z wyłączeniem części polityków.
Nie może być zgody na relatywizację ludobójstwa Polaków, co pojawia się w wypowiedziach po stronie ukraińskiej.
Jakie są więc szanse na konsensus? Kto ustąpi? Są chętni?
Na koniec wspomnę o jeszcze jednej sprawie. Wśród obecnych na blogach jestem jednym z tych którzy na żywo interesowali się wojną na Bałkanach która doprowadziła do rozpadu Jugosławii. To nie prehistoria.
To było „zaledwie” ponad 30 lat temu https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozpad_Jugos%C5%82awii
Warto sobie przypomnieć jak reagowała Europa i świat na to co się działo wówczas. Przez te lata nie wszystkie problemy udało się rozwiązać, a konflikty wyciszyć. Przed Ukrainą długa droga.

07 kwietnia 2023

Polacy, radźcie sobie sami

Są sprawy do których wracamy czy nam się podoba czy nie.
Takim tematem jest deklarowane i udzielane Polsce przez KE wsparcie finansowe pomocy udzielanej uciekinierom z Ukrainy, z terenów objętych działaniami wojennymi.
To czego doświadczamy ze strony KE można określić jednym słowem hipokryzja.
Jakie są fakty? Dla przypomnienia.
Od 24 lutego 2022 roku granicę Polski z Ukrainą przekroczyło ponad 10 mln uciekinierów, z tego ponad
8,3 mln wróciło na Ukrainę. W Polsce pozostaje na pobyt stały około 1,4 mln Ukraińców i tyle mniej więcej otrzymało nr PESEL. Około 1 mln Ukraińców podjęło w Polsce pracę zarobkową i płaci podatki w Polsce. Tym samym ma prawo do świadczeń socjalnych i zdrowotnych.
Wielokrotnie podkreśla się że dla takiej ilości przybyszów nie zbudowano żadnych obozów, ani nie gromadzono ich w wydzielonych strefach. Wielu uciekinierów, na początku wojny, przyjęły polskie rodziny na własny koszt.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że przyjęcie „na garnuszek” takiej ilości przybyszów jest poważnym obciążeniem nie tylko dla budżetu państwa ale i części naszego społeczeństwa.
Ten aspekt pomocy trzeba zdecydowanie oddzielić od pomocy militarnej udzielanej Ukrainie przez Polskę na podstawie odrębnych uzgodnień.

Nie napiszę nic o szczytnych hasłach, o solidarności itp. którymi szermuje na prawo i lewo KE.
Liczą się tylko fakty.
W pierwszych miesiącach wojny miały nam wystarczyć dobre rady płynące z Brukseli.
Najważniejsza z nich to propozycja przeksięgowania przez Polskę pieniędzy wcześniej przeznaczonych na realizacje innych zadań. Polska z tej oferty nie skorzystała.
Dopiero po kilku miesiącach /jesienią/ KE zdecydowała o przekazaniu konkretnych pieniędzy,
czyli około 145 mln euro na pomoc uchodźcom ukraińskim. Lepsze to niż nic.
Tymczasem już w kwietniu 2022 premier MM w liście do szefowej KE określił dzienny koszt pobytu ukraińskiego uchodźcy na 21-30 euro. https://www.rmf24.pl/news-ile-kosztuje-pobyt-ukrainskich-uchodzcow-w-polsce-premier-pr,nId,5984831#crp_state=1 – co oznacza 21-30 mln euro dziennie
i 630-900 mln euro miesięcznie. Tych uchodźców mamy około 1,4 mln na pobyt stały, w tym około
200 tys. uczy się w Polsce w trybie stacjonarnym i około 200 tysięcy zdalnie w szkołach ukraińskich.
To dodatkowe koszty po stronie polskiej. https://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/8566882,ukraina-polska-uchodzcy-edukacja-dzieci-szkola.html Do tego trzeba dodać te kilka milionów które przez Polskę przeszły tranzytem. Im też trzeba było pomóc.
Te wydatki trzeba uzupełnić o świadczenia socjalne (np. opieka nad dzieckiem, opieka rodzinna, dofinansowanie pobytu dziecka w żłobku, klubie dziecięcym lub świetlicy).
A gdzie wydatki na edukację i opiekę zdrowotną?
Czytałem informację, że należy nam się refundacja za już poniesione wydatki w wysokości rzędu
co najmniej 9 mld euro, a inne źródła wspominają o 12 mld euro.
W praktyce stanowisko KE można skwitować krótko: liczcie sobie podwójnie, ale nie upominajcie się.
Takie postępowanie KE można skwitować jako świadome osłabianie gospodarcze Polski.
To się sumuje z blokowaniem wypłat z KPO.
To „zawdzięczamy” Niemcom. Nie ma co się z tym kryć. To szczera prawda. Im nie w smak jest rozwój gospodarczy i wzrost znaczenia politycznego Polski.
Dotyczy to nie tylko omawianego wątku.
Niestety z tym cynizmem Niemiec nie potrafimy skutecznie walczyć. Nie umiemy czy zwyczajnie paraliżuje nas strach? To trwa zbyt długo.
Mamy wojnę przez granicę i z jawnym wrogiem. Niemcy do tego wroga mają 400-500 km i właściwie nie wiadomo czy to dla nich wróg, czy raczej wspólnik w interesach? 
Niemcy uważają że ich bezpieczeństwo gwarantują wojska USA które stacjonują u nich od końca
II wojny światowej. Dodatkowo zarabiają na tym około 20 mld $ rocznie. Dlatego tak bronią się przed przesunięciem tych wojsk bardziej na wschód.
O jednym trzeba zawsze pamiętać, koszty jakie ponosimy pomagając Ukrainie są niczym w porównaniu do świadomości że wojna nie toczy się na naszej ziemi, nie walczą i nie giną w niej polscy żołnierze.
Dzisiaj oficjalnym powodem są względy formalne i proceduralne. Ukraina nie jest członkiem NATO ani UE.
Ważne jest jeszcze coś. Polska jest członkiem UE i posiada tzw. granicę zewnętrzną z Ukrainą
i Federacją Rosyjską. W trwającej wojnie na Ukrainie Polska ma ograniczony wybór, a właściwie nie ma żadnego. Wojna spowodowała falę uciekinierów których trzeba było przyjąć.
Ktoś odważyłby się zamknąć przed nimi granicę? Mieli szukać schronienia na Białorusi?
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/polska-pomoc-dla-ukrainy-przebila-wszystkich-oto-ile-poszlo-z-zasobow-armii/b8296z9

Ostatnio media upodobały sobie publikowanie zestawień ilustrujących skalę pomocy udzielanej przez różne państwa walczącej Ukrainie. Dzięki zręcznej manipulacji mediów dowiadujemy się, że Niemcy są po USA, na drugim miejscu pod względem kwot udzielanej pomocy. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach.
O jakie szczegóły chodzi?
Z punktu widzenia interesów Ukrainy istotna jest pomoc udzielona, a nie tylko zadeklarowana.
I tu mamy niespodziankę. Spora rozbieżność między pomocą deklarowaną a zrealizowaną.
Przykładowo Niemcy zadeklarowały pomoc sprzętową wartości 2,4 mld € ale zrealizowały dotychczas swą obietnicę w 58%. Polska zadeklarowała i przekazała sprzęt wartości 2,4 mld €. 
Jeszcze ciekawiej te zestawienia wyglądają jeśli odniesie się je do potencjału gospodarczego państwa które tej pomocy udziela.
Łączna wartość pomocy udzielonej przez Polskę to 56,6 mld zł, a to stanowi 2% PKB Polski.
Istotną pozycję w pomocy udzielanej Ukrainie stanowi pomoc udzielana uchodźcom.
Ta stanowi 8,36 mld €. Tu nie mamy konkurencji, Pomoc Niemiec to 6,8 mld €.
Sumarycznie na pomoc Ukrainie Polska wydała 56,6 mld zł /11,92 mld €/ a Niemcy które są potentatem gospodarczym w UE 12,96 mld €, z tego 6,8 mld € na pomoc uchodźcom.
Niemcy są konsekwentni w pozorowaniu pomocy Ukrainie. Jako zasadę przyjęli pomoc w obszarach nie kolidujących ze współpracą Niemiec z Federacja Rosyjską. Dlatego na wszelkie możliwe sposoby utrudniają pomoc militarną, nie tylko własną, ale także deklarowaną przez UE.
Tu https://konkret24.tvn24.pl/swiat/wojna-w-ukrainie-pomoc-militarna-niemiec-dla-ukrainy-co-wiemy-a-czego-nie-6646242 jest obszerne wyjaśnienie które faktycznie ten obraz jeszcze bardziej zaciemnia.
Tu https://defence24.pl/geopolityka/niemcy-manipuluja-pomoca-dla-ukrainy-co-mozemy-z-tym-zrobic-analiza jest sporo szczegółów ale i komentarzy.

Problem który coraz częściej powraca dotyczy odpowiedzi na pytanie jak będą wyglądały nasze relacje z Ukrainą po zakończeniu wojny. Bo ta wojna na pewno się skończy. Tylko nie wiadomo jak i kiedy?
Proste pytanie dotyczy tego jak Polska się wówczas odnajdzie? Kto będzie wówczas miał rację? Światełkiem w tunelu może okazać się wizyta prezydenta Ukrainy w Warszawie. Jej efektów nie powinniśmy odbierać jako odwdzięczenia się Ukrainy za okazane wsparcie i pomoc w trudnych chwilach.
Po pierwsze mamy wspólną granicę. Po drugie musimy porozumieć się w kwestii zasad współpracy
w czasie pokoju. Odbudowa ze zniszczeń wojennych nie będzie celem samym w sobie.
Odbudowana gospodarka ukraińska będzie szukała nowych rynków zbytu. Kto zastąpi rynek rosyjski?
Ukraina chce do NATO i do UE. Realizacja możliwa raczej w dłuższej perspektywie.
Wejście do NATO będzie zależało od tego jak NATO potraktuje protest Federacji Rosyjskiej.
Tego że protest będzie chyba nikt nie kwestionuje.
Inaczej wygląda sprawa przystąpienia Ukrainy do UE. Dzisiaj są w tej sprawie wyłącznie ogólniki.
Jeśli wojna się skończy  temat wróci ze zdwojona siłą.
Dzisiaj zamiar Ukrainy popiera wyłącznie Polska.
Osobiście nie mam złudzeń co do tego że przed Ukrainą będą piętrzone trudności.
Ukraina to kraj powierzchniowo prawie 2-krotnie większy od Polski, ludnościowo porównywalny
z Polską.
Przystąpienie do UE wiązałoby się ze zmianą układu sił w KE. Tym nie są zainteresowane państwa „starej Unii”. Skoro tak to w interesie Polski i Ukrainy byłoby doprowadzenie do ściślejszej współpracy gospodarczej, militarnej i politycznej.
Na ile jest to realne? Czy miałaby to być federacja, stowarzyszenie, czy jeszcze jakaś inna forma?
Puśćmy wodze fantazji. Powierzchniowo to około 1 mln km kw., a ludnościowo około 80 mln ludności.
W Europie to byłaby potęga. Początkowo jeszcze nie gospodarcza. Do tego trzeba doliczyć zasoby naturalne Ukrainy i jej położenie geograficzne.
Ten obraz powinien nam uświadomić, że zarówno UE jak i opozycja wewnętrzna w Polsce będą robić wszystko żeby ten projekt się nie ziścił. Ten brak entuzjazmu widać w mediach od dawna.


04 kwietnia 2023

Na co nas stać?

Jak to właściwie jest? Mamy tylko wrogów?
Czy nie za dużo frontów otwarto przeciwko Polsce?
Opozycja wewnętrzna, Niemcy, KE, TS UE, a w samej UE kto jest z nami?
Nawet  wojna na Ukrainie niewiele albo nic tu nie zmieniła.
Jaka jest wartość praktyczna przychylności USA, czy Wlk. Brytanii?
Dzisiaj widać że poparcie i pomoc Polski Ukrainie odbywa się naszym kosztem.
Ale jakie mamy wyjście?
Jaki jest kres naszych możliwości?
Na pewno nie zbijemy fortuny na pomocy Ukrainie. Otrzymywana z tego tytułu pomoc ze strony KE, USA, NATO czy Wlk. Brytanii, nie kompensuje, nawet w minimalnym stopniu, ponoszonych kosztów.
Na tym tle niepoważnie brzmią krytyczne uwagi Ukraińców o jakości pomocy militarnej udzielanej przez Polskę Ukrainie. Inna sprawa, że w mojej ocenie, portal wnp.pl bardziej zajmuje się judzeniem niż obiektywnym informowaniem.
To co obserwuję w ponad rok trwającej wojnie, to całkowity brak przygotowania Europy do prowadzenia działań wojennych. Gdyby nie aktywna pomoc Polski, Wlk. Brytanii, a zwłaszcza USA, o wojnie na Ukrainie mówilibyśmy od dawna w czasie przeszłym. Teraz tylko wzrasta świadomość, że to nie byłby koniec, a tylko przerwa /nie wiadomo jak długa/ przed kolejnym atakiem. Na kogo tym razem?
Co jest szczególnie istotne to bardzo niska zdolność bojowa Bundeswehry. Nie należy tego mylić ze zdolnościami produkcyjnymi przemysłu zbrojeniowego.
Po ponad rok trwającej wojnie europejski przemysł zbrojeniowy pracuje nadal na pół czy ćwierć gwizdka. Uwidoczniło się to w chwili gdy KE zdecydowała o interwencyjnych dostawach amunicji artyleryjskiej na potrzeby wojsk ukraińskich. Mimo tego że są pieniądze, dostawy będą realizowane po kilku miesiącach, bo zapasy już zużyto, a uruchomienie produkcji da efekty za jakiś czas. UE traktuje sprawę czysto biznesowo bo nie wyraża zgody na zakupy interwencyjne poza Europą. Mają zarobić firmy europejskie, a wojna może czy raczej musi poczekać.
Co w tym wszystkim robi Polska?
Wobec realnego zagrożenia /groźby FR/ intensywnie zbroimy się. Przed nami, w najbliższych latach, poważne wydatki. To nie tylko zarobek dla krajowego przemysłu zbrojeniowego, ale przede wszystkim import. Oferta dostawców zagranicznych jest bardzo zróżnicowana, ale nie zawsze odpowiada zapotrzebowaniu naszych sił zbrojnych. To jedna z przyczyn nawiązania współpracy z Koreą Południową.  Jest to nie w smak Niemcom którym przeszły koło nosa poważne kontrakty. Szybko więc odegrali się. https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/niemcy-nie-chca-serwisowac-broni-w-polsce-wybrali-inny-kraj,695447.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp#comment  
Uruchamiają w Rumunii centrum serwisowe dla uzbrojenia dostarczanego przez NATO na Ukrainę.
Kto bogatemu zabroni? Będą na tym zarabiać. To oczywiste.
Pojawiają się głosy krytyki, dlaczego nie w Polsce? Odpowiem, że za dużo grzybów w barszcz.
To ponad nasze możliwości realizacyjne. Przemysł zbrojeniowy nie powinien zdominować naszej gospodarki.
Trzeba chłodnej kalkulacji. Prosperity w przemyśle zbrojeniowym nie będzie trwać w nieskończoność. Przestawienie na produkcję pokojową nie jest łatwe.
Dotychczasowe zakupy powodują, że będziemy zmuszeni uruchomić serwis tego uzbrojenia, a także w jakimś stopniu produkcję części zamiennych. Tego uzbierało się już sporo. Nie zapominajmy, że planowane jest uruchomienie produkcji w kraju części z zakupionego uzbrojenia.
W postępowaniu Niemiec nie można się dopatrywać wyłącznie pragmatyzmu. To element konsekwentnej, wrogiej wobec Polski polityki. Polityki która przez lata była maskowana, a ujawniła się z całą siłą wskutek działań wojennych wszczętych przez Rosję na Ukrainie. Poza tym jest to sygnał ostrzegawczy dla Polski, przed podjęciem przez UE odbudowy ze zniszczeń wojennych Ukrainy. Nasz udział w odbudowie będzie w dużej mierze zależał od tego ile będą mieli do powiedzenia Niemcy. Ściślej, od tego kogo KE upoważni do zarządzania środkami przeznaczonymi na odbudowę.


Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...