Szukaj na tym blogu

19 kwietnia 2020

Jak zdestabilizować państwo?



Gdzieś już to pytanie słyszałem. To było kilka lat temu. Przymierzał się do tego niejaki Kramek, człowiek którego kolejne rządy III RP nie potrafią, czy tylko nie chcą zneutralizować.  
Rzecz w tym, że to pytanie staje się niepokojąco aktualne i w dodatku dotyczy Polski.
Powodem są planowane na maj wybory prezydenta RP.
Kampania wyborcza jest w toku tyle, że pojawił się nieproszony konkurent w postaci pandemii covid-19, który zdominował kampanię.
Powstało niesamowite zamieszanie. Co z tym fantem zrobić? Najprostsze, ale nie dla wszystkich oczywiste rozwiązanie, to przeprowadzić wybory zgodnie z uruchomioną procedurą. Rozwiązanie najprostsze, ale w opinii wielu „ekspertów” nierealne. Dlaczego?
Spróbuję to pokrótce opisać. Z jednej strony jest urzędujący prezydent który ubiega się o reelekcję.
Z drugiej strony są kontrkandydaci, ale ze słabymi szansami na zwycięstwo w otwartej walce wyborczej.
Opozycja z góry zakłada, że do rozstrzygnięcia nie dojdzie w pierwszej turze i w drugiej dojdzie do pojedynku między urzędującym prezydentem, a najmocniejszym kontrkandydatem którego wówczas poprze cała opozycja. To teoria, a raczej ich pobożne życzenie.
W praktyce już nie jest tak różowo. Jest za duża rozbieżność interesów politycznych i partie opozycyjne z góry głoszą, że konsolidacji wśród nich nie będzie.
Co w zamian? Jako harcownik pojawił się prorządowy Gowin z propozycją wydłużenia o dwa lata kadencji urzędującego prezydenta /bez prawa kandydowania w kolejnych wyborach/.
Pomysł napotkał na barierę nie do pokonania. Konieczna jest zmiana konstytucji, a na to nie ma zgody opozycji.
Alternatywą jest przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych. Ustawa umożliwiająca realizację takiego planu czeka na stanowisko Senatu. Marszałek Grodzki pokazuje tymczasem że jako negacjonista jest skuteczniejszy niż Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i kto tam jeszcze i postara się żeby termin 10 maja stał się niewykonalny. Krótko mówiąc, zamierza przetrzymać projekt ustawy w Senacie do maksymalnie dopuszczalnego czasu, czyli do początku maja. Zdaje się że 6 czy 7 maja.
Marszałek Sejmu ma w zapasie kilka dni na zmianę terminu wyborów, bo kodeks wyborczy nakazuje wybór prezydenta RP na nową kadencję na 100 dni przed upływem kadencji urzędującego prezydenta.
Teoretycznie zadanie wykonalne, ale nie wiadomo z czym jeszcze wystąpi opozycja.
Wobec niskich notowań swoich kandydatów będą robili wszystko żeby nie dopuścić do wyborów w planowanym terminie. Liderzy PO mówią wręcz o wymianie Kidawy Błońskiej na innego kandydata.
Mnie wypada odnieść się do tych dywagacji.
Można przyjąć z góry założenie, że każde rozwiązanie jakie przyjmie koalicja rządząca zostanie źle przyjęte przez opozycję. Interesuje ich tylko zwycięstwo swojego kandydata.
Tylko jak to zrobić skoro żaden kandydat nie ma dzisiaj sondażowego poparcia powyżej 15%?
Czy wystarczą same protesty i konsekwentna obstrukcja ze strony opozycji?
Wobec trwającej pandemii Covid-19 jesteśmy jako Polacy w bardzo skomplikowanej sytuacji.
Brak porozumienia z opozycją wyklucza jakiekolwiek zmiany konstytucyjne czy ustawowe.
Nie wykluczam, że będzie musiał wypowiedzieć się Trybunał Konstytucyjny i oczywiście Sąd Najwyższy, ale ten ostatni dopiero po wyborach, dla potwierdzenia ich legalności.
Protesty płynące z zagranicy, od obcych, mnie nie interesują. Wybór prezydenta RP jest wyłącznie wewnętrzna sprawą Polek i Polaków. 
Nie istnieje opcja żeby był vacat na stanowisku prezydenta RP.
Wybory muszą się odbyć w zaplanowanym terminie. Innej drogi nie ma.
Jeżeli trwamy przy zgodności z konstytucją z 1997 roku, to z jej rozdziału V /art. 126-145/ nic innego nie da się wykombinować.
W całokształcie sprawy trzeba się odnieść do postawy posłów i senatorów obecnej kadencji.
Z chwilą złożenia ślubowania o treści:
„Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej.” /art. 104 ust. 2 konstytucji z 1997 roku/
poseł nie może przedkładać prywaty i interesu partyjnego ponad dobro Polski i jej obywateli, ergo nie może traktować Polski jak prywatnego folwarku.
Powyższe dotyczy również senatorów.
Tymczasem nawet nieuzbrojonym okiem widać, że opozycję ogarnął jakiś amok i za wszelką cenę nie chcą dopuścić do przeprowadzenia wyborów.
Rozwiązanie jakie proponują jest szkodliwe nie tylko politycznie, ale przede wszystkim gospodarczo.
W swoim zacietrzewieniu nie pamiętają, że to za ich rządów zostały podpisane umowy z korporacjami międzynarodowymi, które w razie wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, w myśl rozdziału XI konstytucji z 1997 roku, wystąpią do rządu polskiego o odszkodowania za straty poniesione wskutek wstrzymania działalności ich biznesów na terenie Polski.  
Opozycja nie potrafi przy tym logicznie udowodnić, że sytuacja w jakiej się znajdujemy kwalifikuje się do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego.
Jeżeli rząd i koalicja rządząca popełnia ewidentne błędy na szkodę Polski /tak twierdzi opozycja/, to jak na demokratyczne państwo przystało, można będzie winnych postawić przed Trybunałem Stanu.
Zanim do tego dojdzie trzeba minimalizować straty, bo może nadejść taki moment, że nie będzie czego ratować. Nieszczęścia lubią chodzić parami. Covid-19 może być niczym w porównaniu do skutków suszy która nam grozi w tym roku.
 
p.s. W harcach opozycji brakuje mi jednego. Dlaczego nie apeluje do KE o wprowadzenie stanu nadzwyczajnego w całej UE? /Wprowadzony przez Orbana, to źle, nie wprowadzony przez Polskę, też źle./ Nie ma takiej potrzeby? Czy jest ryzyko, że KE zignoruje taki apel bo ma większe problemy na głowie? Jeśli tak, to jakie?
Nie wystarczy powtarzanie na okrągło jak to KE pomaga poszkodowanym np. Włochom czy Hiszpanii. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego coraz częściej słychać, że być może jesteśmy świadkami końca tej formacji która zdążyła wystarczająco pokazać, że cele dla których została powołana, ją przerastają. 

abstynent warunkowy

15 kwietnia 2020

D. Trump idzie na wojnę z WHO.


D. Trump nakazał wstrzymanie finansowania WHO przez USA. Powodem jest, w jego ocenie, nieskuteczność działania WHO i uleganie wpływom Chin.
To ostatnie stwierdzenie nie jest niczym nowym. USA, ściślej Trump, mówią o tym od dłuższego czasu. Zarzut jest skierowany bezpośrednio wobec dyrektora generalnego WHO. https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/6483246,trump-who-skladki-wplata-koronawirus-covid-19-pandemia-epidemia-usa.html  
Decyzję Trumpa natychmiast potępiły Chiny i Niemcy co może świadczyć o zasadności decyzji USA. Komentatorzy zwracają uwagę, że WHO jest podobnie bezproduktywna jak UE.
Roczna składka USA na rzecz WHO to 400 mln USD, a składka Chin to zaledwie 40 mln USD.
O przebiegu pandemii covid-19 w USA pisze WPROST:
CNN oszacowało we wtorek łączną liczbę ofiar w stanie Nowy Jork na 5489, co stanowi blisko połowę wszystkich przypadków śmiertelnych w Ameryce. Według Cuomo zmarłe w ciągu ostatnich 24 godzin osoby prawdopodobnie pozostawały pod opieką przez całe tygodnie. Uznał rosnącą liczbę ofiar jako "opóźniony wskaźnik" rozprzestrzeniania się wirusa. Powtórzył we wtorek, że im dłużej ktoś jest podłączony do respiratora, tym mniej prawdopodobne, że przeżyje. Jak przypomniał portal internetowy Microsoft, MSN, zarówno Cuomo, jak i burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio zauważyli, że liczba przyjęć do szpitali i na oddziały intensywnej terapii spadła w ostatnich dniach.  
https://forsal.pl/swiat/chiny/artykuly/1467753,prezydent-trump-who-jest-bardzo-chinocentryczna.html  
Tymczasem KE sfinansowała produkcję pierwszych 150 respiratorów w ramach walki z Covid-19.
Do tej pory w Europie zmarło, z powodu Covid-19, ponad 83 000 osób. Pogratulować! Tylko komu
i czego?
Zdaniem J. Kaczyńskiego przebieg pandemii Covid-19 w Europie pokazuje niesprawność struktur KE. Wskazuje to na potrzebę pilnej i głębokiej restrukturyzacji tych struktur, a raczej całej UE.
Pomysł jak najbardziej zasadny i logiczny. Mówi się o tym od dawna.
Pandemia wygaśnie i o tym pomyśle jak i o wielu innych politycy szybko zapomną. Dalej będą się zajmowali wyłącznie sobą i wzajemnym zwalczaniem się, ale tak żeby przypadkiem nie zrobić sobie krzywdy. https://polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2491389,Jaroslaw-Kaczynski-UE-wymaga-powaznych-reform-i-zmian
Tymczasem w poważnych dyskusjach pojawia się pytanie o kondycję gospodarek poszczególnych państw, zwłaszcza europejskich.
Pierwsza myśl jest taka, że trzeba uruchamiać poszczególne branże, bo nikt nie wytrzyma dłużej tego stanu hibernacji. Już nie tylko ekonomiści mówią o konieczności restrukturyzacji tegorocznych budżetów. Pytanie zasadnicze dotyczy skali spadku PKB. Kolejne pytanie dotyczy tego jak ten spadek przełoży się na kolejne lata?
W ciągu roku złoto zdrożało o 35,7%, w tym w ciągu ostatniego miesiąca o 14,8%.
(aktualna cena 1746,5 USD/uncja)
Według wiedzy książkowej dwa miesiące hibernacji gospodarki skutkuje jej recesją.
Liczymy na pomoc KE, ale nie wiadomo kiedy i w jakiej wysokości ją otrzymamy.
Sądzę, że istotne też będzie na jakich warunkach tą pomoc otrzymamy?
Na ile realne jest że będzie to pomoc bezzwrotna?
Co do przebiegu pandemii w Europie to zwraca się uwagę, że tempo przyrostu zachorowań i zgonów na Covid-19 wysuwa Wlk. Brytanię na 5 miejsce na świecie. „Sukces” ten wyspiarze osiągnęli mimo tego, że publikowane statystyki zgonów obejmują tylko zmarłych w szpitalach.
Nie obejmują zmarłych w domach opieki i prawdopodobnie w mieszkaniach prywatnych.
Podobna sytuacja była wcześniej we Francji. 


p.s. Na luzie jeszcze to http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/zamaskowanie-czyli-humbug-pod-przykryciem



abstynent warunkowy

14 kwietnia 2020

Co nowego w temacie Covid-19?

Po ponad miesiącu trwania epidemii koronawirusa daleko do wyciągania konkretnych wniosków.
Wiadomo że nie wiadomo jak w tej nietypowej sytuacji postępować żeby się utrzymać w wyznaczonych przez władze ramkach.
Można mieć procedury postępowania, ale to wszystko wysiada w zestawieniu z rzeczywistością.
Zakażenia nie chcą się rozłożyć równomiernie na obszarze całej Polski. Są obszary na których zarażeń nie ma, albo są w ilościach śladowych, ale są też obszary na których zarażeń jest nadzwyczaj dużo, a w krótkim czasie pojawiają się tam zgony chorych. W niektórych ogniskach zarażeń zgony mają charakter masowy.
Ta optyka ulega zmianie jeśli odniesie się analizę do danych porównywalnych, czyli odniesiemy dane do 1 tysiąca mieszkańców, czy odpowiednio 10, 100 tysięcy, czy dla równego rachunku do 1 miliona. Statystyka statystyką, ale za konkretnymi liczbami kryją się konkretne zgony osób nie bezimiennych, ale członków rodzin, po prostu naszych bliskich.
Po drugiej stronie problemu mamy służbę zdrowia która próbuje zapanować nad żywiołem jakim jest epidemia, czy jednak pandemia.
Ten czas należy do służby zdrowia. Znaleźli się na pierwszej linii frontu, często wbrew sobie, nie zawsze wystarczająco wyposażeni w sprzęt ratujący ich samych.
Z upływem czasu sytuacja pod względem zaopatrzenia w środki ochrony osobistej ulega poprawie.
To jednak tylko część sukcesu. Ujawniają się inne mankamenty tego pola walki.
Zwracam uwagę na dwa. Jeden dotyczy koncentracji chorych w jednym miejscu, a drugi braku żelaznej dyscypliny w obsłudze chorych.
Przy dużej koncentracji chorych wzrasta możliwość wzajemnego zarażania w tzw. układzie poziomym.
Po prostu dochodzi do wzajemnego zarażania między osobami przebywającymi na sali, czy oddziale, a w skrajnym przypadku szpitalu. Przykłady? Proszę bardzo. Warszawa: Szpital MSW na ul. Wołoskiej, Szpital Bródnowski. Mam wymieniać dalej? W innych miejscach Polski podobnych przykładów nie brakuje. Informują o tym na bieżąco media.
Kogo winić za brak dyscypliny i o co mi chodzi? Wyłożę po literkach.
Personel medyczny i pielęgniarski, oprócz pracy na podstawowym etacie dorabia w innych placówkach. Skutek jest oczywisty, chociaż może nie dla wszystkich.
Skąd się wzięły zakażenia w DPS-ach? Przecież ich mieszkańcy nie wychodzą poza teren, ani tym bardziej nie wyjeżdżali do Chin czy innych terenów nawiedzonych przez pandemię. Mimo tego chorują i umierają! Zaraża ich personel obsługujący! Lekarze, pielęgniarze, pracownicy służb porządkowych którzy dorabiają do skromnych pensji.
Brak dyscypliny ma miejsce również w szpitalach gdzie wydzielono oddziały zakaźne. Nie zamknięto jednak komunikacji miedzy oddziałami. Personel szpitala przemieszcza się w zasadzie bez ograniczeń i … roznosi zarazę. 


Nie mogę sobie odmówić skomentowania sytuacji związanej z obchodami 10 rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Przyzwyczajono mnie, że władza wszystko może. Ale władza musi oddziaływać przykładem osobistym. Co nam ta władza pokazała? Że ma w głębokim poważaniu wydawane przez siebie restrykcje. Albo jest zagrożenie, albo go nie ma! Czyżby Covid-19 był tak świadomy że władzy nie atakuje? Nawet tu są wyjątki?
Obrzydzenie wywołują we mnie tabuny dziennikarzy którzy z obleśnym uśmiechem próbują mi wmówić że prezesowi i jego przybocznym wolno. Na mnie to nie działa. Od dawna.
Proszę też zauważyć, że absolutnie nie odnoszę się do tego w jakim porządku prawnym obecnie poruszamy się.

abstynent warunkowy



09 kwietnia 2020

Czego powinna się wstydzić polska klasa polityczna?


W dyskusji pojawił się nowy, a właściwie stary, element. 
Dlaczego nie wprowadza się stanu nadzwyczajnego, czy stanu klęski żywiołowej, albo jakiegoś innego, dającego specjalne uprawnienia do ratowania się obywateli z niekorzystnej sytuacji w jakiej się znaleźli /nie ze swojej winy/?
Najprostsza i najłatwiejsza odpowiedź jest według mnie taka: Covid-19 zaatakował całą Europę, a dokładniej cały świat. Zabrakło jednak solidaryzmu. Każde państwo kombinuje jak wybrnąć z opresji z najmniejszymi dla siebie stratami.
Zajmę się tylko Europą. Tu kiedyś powołano do życia Unię Europejską. Jej celem ma być podobno działanie wspólne, dla dobra wszystkich jej mieszkańców.
Jak to wygląda w praktyce, wszyscy widzą.
Logika wskazuje, że skoro sytuacja jest trudna, powinny być podjęte jednolite działania na obszarze całej UE. Nic podobnego się nie dzieje. KE nie podjęła dotychczas żadnych efektywnych działań odnoszących się do wszystkich państw członkowskich. Efektowne to może tak. Realizowana jest zasada „ratuj się kto może”. Poszczególne państwa ratują się w miarę swoich możliwości. Każde na swój sposób. Efekty widać. Nie zmieni tego żarliwa agitacja posłów i senatorów opozycji. 
W jednych państwach zachorowania liczą się w setkach, w innych w tysiącach, czy już setkach tysięcy. Podobnie jest ze zgonami. Umierają setki, tysiące, czy dziesiątki tysięcy. To zależy od wielu czynników, ale jednym z istotniejszych jest samodyscyplina społeczeństwa.
Jedynym znanym czynnikiem jest ograniczenie do niezbędnego minimum migracji społeczeństw.
Nie wymyślono jeszcze skutecznej metody walki z tym wirusem.
Po kilku miesiącach otwarcie mówi się, że to nie tylko pandemia, ale kryzys gospodarczy porównywalny z wielkim kryzysem z przełomu lat 20/30 XX wieku. Jego skutków nie udźwignie samodzielnie żadne państwo.
Skutki poniosą wszyscy obywatele. Nie miejmy złudzeń.
Teraz trzeba jednoczyć siły i działać wspólnie, bo inaczej wszyscy pójdziemy na dno.
Dotychczas żadne państwo europejskie nie wprowadziło stanu wyjątkowego, czy jakiejś jego formy.
W większości państw ograniczono się do wprowadzenia działań dyscyplinujących społeczeństwo.
Wobec tego, czy obecna sytuacja nie kwalifikuje się do podjęcia działań szczególnych? Jak najbardziej.
Jest jednak „haczyk”. Nie wszyscy są skłonni w równym stopniu ponosić skutki załamania się gospodarki. Ponadnarodowe korporacje mają zabezpieczenie pozwalające na żądanie od państwa na terenie którego działają, odszkodowań za utracone zyski. Nie mają też skrupułów banki.
Społeczeństwo w zasadzie jest bezbronne. Będący w wieku produkcyjnym są w większości ludźmi na dorobku. Niewielu może się rozwijać z dochodów bieżących. O tworzeniu rezerw nie wspomnę. Jeśli warunki pozwalają, planują długofalowo. Zaciągają kredyty, licząc, że dzięki stabilizacji spokojnie je spłacą.
Pandemia to wszystko wywraca do góry nogami. Państwo wszystkim nie pomoże, bo państwo musi dbać żeby nie upaść.
Trudne czasy to czas żniw dla demagogów. Im się łatwo mówi, bo to nic ich nie kosztuje. To czasy złotoustych.
Może więc pora powiedzieć jak sprawy stoją? Przejdźmy więc do szczegółów. Punktem wyjścia jest rozdział XI Konstytucji RP z 1997 roku /art. 228 do 234/.
W art. 228 ust. 1 Konstytucja przewiduje: „W sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające, może zostać wprowadzony odpowiedni stan nadzwyczajny: stan wojenny, stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej.”
Uwaga pierwsza: stan nadzwyczajny może być wprowadzony, ale nie musi.
W ust. 2 jest dookreślenie: „Stan nadzwyczajny może być wprowadzony tylko na podstawie ustawy, w drodze rozporządzenia, które podlega dodatkowemu podaniu do publicznej wiadomości.
Dalsze artykuły dotyczą szczegółów technicznych.
Stawiam teraz pytanie:
Jaki właściwie stan nadzwyczajny mógłby być wprowadzony w sytuacji zagrożenia pandemią Covid-19? 

Odpowiedzi szukam w kolejnych artykułach Konstytucji i uczciwie mówiąc nic tam nie znajduję.
Wobec tego pytanie pomocnicze: dlaczego KE nie wprowadza szczególnych regulacji dla wszystkich państw członkowskich? Nie widzi takiej potrzeby?
Dlaczego więc Polska ma wychodzić przed szereg i wprowadzać ten stan nadzwyczajny? 

Bo taki jest interes rodzimej opozycji?
Moim zdaniem, dopóki rząd jest w stanie skutecznie i efektywnie kierować państwem, nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowych regulacji prawnych.
Warto też pamiętać o skutkach finansowych wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. W szczególności chodzi o możliwość roszczeń korporacji zagranicznych które mogłyby wówczas dochodzić od rządu polskiego odszkodowań za utratę oczekiwanych zysków.
Nie widzę sensu ani potrzeby powtarzania w kółko rzeczy powszechnie znanych.
Opozycja zachowuje się tak jakby do Sejmu i Senatu była oddelegowana przez państwa zewnętrzne, a nie pochodziła z wyborów polskich obywateli.
Czasy są szczególnie trudne. Żadne państwo europejskie nie było przygotowane pod każdym względem na obecną sytuację spowodowaną pandemią Covid-19.
Posłowie i senatorowie z założenia powinni być państwowcami i w obecnej sytuacji powinni w maksymalnym stopniu starać się zminimalizować dostępnymi środkami, straty jakie ponosi gospodarka narodowa i polscy obywatele. Sprawy partyjne, a tym bardziej osobiste fobie, powinny pójść w kąt.
Tymczasem to czego jesteśmy świadkami urąga nie tylko zdrowemu rozsądkowi. To jest zdrada stanu za którą czołowi aktywiści tej opozycji powinni w przyszłości odpowiedzieć karnie, bo nie wszyscy kwalifikują się pod osąd Trybunału Stanu. 



abstynent warunkowy

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...