Szukaj na tym blogu

27 lipca 2020

Rekonstrukcja rządu MM.


W czasie kanikuły uruchomiono nowy/stary temat dotyczący rekonstrukcji rządu premiera Morawieckiego. 
Na dzień dobry prezes PiS zastrzegł, że stanowisko premiera nie podlega negocjacji.
Dalej, do rekonstrukcji dojdzie najwcześniej na jesieni.
 

Istotniejsza jest informacja o zakresie i celu rekonstrukcji. Tu już leci się w ogólniki.
Skwituję to klasykiem „jak nie może być lepiej, niech przynajmniej będzie inaczej”.
Skąd mój sceptycyzm?
Dzisiaj w rządzie jest 17 ministerstw, w tym po dwa ma Porozumienie i Solidarna Polska.
Koncepcja radykalna zakłada ograniczenie ministerstw do 12 oraz poważne ograniczenie etatów wiceministrów, zwłaszcza w randze sekretarza stanu.

Trzymajmy się faktów. Tu jest szczegółowo opisana karuzela stanowisk w składzie drugiego rządu Mateusza Morawieckiego https://pl.wikipedia.org/wiki/Kalendarium_drugiego_rz%C4%85du_Mateusza_Morawieckiego 
Z oczywistych względów ten pomysł rekonstrukcji nie znajduje poparcia wśród partii ZZ i Gowina którzy w nowym rozdaniu mają zachować po jednym ministerstwie. Tu widać dysonans między gładkimi frazesami jakimi nas systematycznie karmią politycy wszystkich opcji a codzienną rzeczywistością .
PiS zamierza szantażować koalicjantów rozszerzeniem koalicji o przewerbowanych posłów PSL-Kukiz’15 i Konfederacji.

O realności pomysłu nie wypowiadam się. Dużo zależy od zdolności negocjacyjnych stron.
PSL nie może zbyt długo wytrwać z dala od samorządów.
Ważniejsze jest czym ten chwalebny zamiar się skończy. Znawcy zagadnienia twierdzą, że zrekonstruowany rząd będzie miał 16 ministerstw, może 15 i na tym koniec.
 

Nie bądźmy hipokrytami. Wewnątrz koalicji rządzącej są frakcje i koterie i wszelkie zmiany są trudne do wdrożenia. Poza wymuszonymi, do których zaliczam odejście szefa MSZ.
Najmniej miejsca jest na racjonalne działanie.
Strukturę kolejnych rządów nie buduje się według ich funkcjonalności, ale pod katem zaspokojenia ambicji koalicjantów.
Najlepiej widać to po okresie funkcjonowania takiego rządu, kiedy pada pytanie co konkretnego udało się zrobić? Zwykle odpowiedź sprowadza się do deklaracji, że jak dostaniemy kolejną kadencję to dopiero pokażemy.
 

Teraz nadarza się okazja.

 

p.s. Tak się składa, że to mój 50 wpis.

25 lipca 2020

Obchody rocznicy Września 1939 roku.


Obecna władza nie potrafi, czy nie chce rozwiązać prostej sprawy?
To co się stało w zeszłym roku na tyle nas zbulwersowało, że postanowiono rozwiązać problem w drodze ustawy.
Teren Westerplatte przechodzi ponownie we władanie Skarbu Państwa.
Gwoli ścisłości dojdzie do przywrócenia status quo sprzed lat kiedy te tereny należały do Wojska Polskiego.
Sama radość. Tylko że zbliża się kolejna rocznica i wojsko Błaszczaka organizuje centralne uroczystości rocznicowe na Westerplatte, a prezydent Gdańska pani Dulkiewicz, organizuje sobie własne uroczystości i żeby było ciekawiej, w tym samym miejscu i w tym samym czasie.
Robi się ciekawie. Kto kogo nie wpuści na teren Westerplatte 1 września 2020 roku o godzinie 4:45?
Moim zdaniem Państwo Polskie powinno w możliwie krótkim czasie doprowadzić do uporządkowania polityki historycznej w obrębie miasta Gdańska. Dokładnie chodzi o pozostałości po FSD, czyli Wolne Miasto Gdańsk.
Tych afrontów wobec Polaków uzbierało się sporo. Najświeższy dotyczy składowania koszy na śmieci przed miejscem upamiętnienia kaźni Obrońców Poczty Gdańskiej.
 

Problem jest o wiele szerszy, a dotyczy roli samorządu. Jak daleko sięga jego władza? Jaka jest relacja między samorządem, a administracją państwową?
Coraz częściej obserwuję próby tworzenia państwa w państwie. Celują w tym władze samorządowe dużych miast, w szczególności Warszawy, Wrocławia, Poznania, Łodzi czy Gdańska. 

Tylko że władze samorządowe nie chcą przyjąć do wiadomości i stosowania, że władza centralna nie jest tylko po to żeby przyznać im do dyspozycji określone środki finansowe z budżetu centralnego, a sposób ich wykorzystania jest wyłączna domeną samorządów.
Samorządy są gotowe iść o krok dalej. Chcą żeby środki unijne m. in. z funduszu spójności były przekazywane do samorządów bezpośrednio, z pominięciem władzy centralnej. 

To jest prosta droga do rozpadu państwa, a mówiąc eufemistycznie do jego federalizacji. 
Tylko gdzie będzie wówczas stolica?
W Berlinie?

23 lipca 2020

Co po szczycie w Brukseli?


Znowu dużo się mówi jaka ta UE jest dobra dla tych „biednych” krajów Europy Środkowo-Wschodniej które zostały przyjęte po 2005 roku.
Prawda jest cokolwiek inna. Pieniądze które przyznawane są tym nowym krajom w znacznej części wracają do „darczyńców”. W podziw może wprawić ich „zaradność”.
Do  kasy Niemiec z każdego wydanego euro wraca średnio 86 eurocentów, /z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, czyli dawnych demoludów, nawet 1,26 euro/.
Czołówkę tworzy Holandia, do której wracają około 94 eurocenty.
W ocenie ekonomistów Holandia jest na 4 miejscu wśród państw traktowanych jako raje podatkowe /przysłowiowe Kajmany chociaż Cypr bliżej/. Żeby nie było wątpliwości, pryncypialna, dla innych KE, żadnego problemu w tym nie widzi. Holandia zaś swój proceder uprawia od lat.
Dla fachowców jest to tajemnicą poliszynela od lat, ale jak widać nie są zainteresowani upowszechnianiem tej wiedzy. Podobnie KE nie jest zainteresowana ukróceniem tych matactw.
 

Po zakończonym szczycie komentatorzy zwracają uwagę, że wygranym negocjacji w Brukseli jest faktycznie tzw. grupa skąpców /Holandia, Dania, Austria, Szwecja i Finlandia/ która doprowadziła do zmiany globalnych kwot na pomoc bezzwrotną i oprocentowane pożyczki dla państw najbardziej poszkodowanych przez pandemię Covid-19, zyskując w zamian dla siebie dodatkowe rabaty.
Nadmieniam, że określenie „grupa skąpców” nikogo nie obraża. Jest w obiegu medialnym od dawna. https://www.europarl.europa.eu/news/pl/headlines/eu-affairs/20161024STO48384/unijny-budzet-od-a-do-z
 

W mojej ocenie szczyt w Brukseli został doskonale medialnie „zagadany”.
Nie znamy pełnej treści dokumentu końcowego szczytu, który liczy około 60 stron maszynopisu.
Ucieka w komentarzach fakt, że przedmiotem rozmów przywódców unijnych były sprawy dotyczące całego pakietu finansowego – który według wstępnej propozycji - miał wynosić około 1,82 bln euro.
Na sumę tę miał składać się fundusz odbudowy ze skutków kryzysu związanego z koronawirusem wynoszący 750 mld euro oraz budżet UE na lata 2021-2027 w wysokości 1,074 bln euro.
W Funduszu Odbudowy jest 390 mld euro na granty i 360 mld euro na pożyczki.
Polska z puli popandemicznego Funduszu Odbudowy może otrzymać około 125 mld euro grantów i około 35 mld euro w formie pożyczek. Razem to około 160 mld euro (dokładniej 159 mld ero).
W nowym budżecie UE wydatki na rolnictwo zostaną zmniejszone o połowę do 7,5 mld euro, w programie badań i innowacji Horyzont środki skurczą się z 13,5 mld euro do 5 mld euro, a na program inwestycyjny InvestEU zamiast proponowanych 30,3 mld euro będzie 5,6 mld euro.
Wszystkie te zmiany są skutkiem bezpośrednim Brexitu.
Niewielkie zmniejszenie w funduszu odbudowy dotknie świeże środki na politykę spójności. Koperta ta zostanie zmniejszona dla wszystkich państw członkowskich z 50 mld euro do 47,5 mld euro.
Porozumienie zakłada też obcięcie środków Funduszu Sprawiedliwej Transformacji z 30 mld euro do 10 mld euro.
Porozumienie UE daje Polsce ponad 124 mld euro w bezpośrednich dotacjach, a razem z uprzywilejowanymi pożyczkami 160 mld euro w cenach bieżących - poinformował we wtorek w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.
Przedmiotem negocjacji były też środki na transformację energetyczną które dostaną te kraje, które zadeklarują dojście do neutralności klimatycznej w 2050 roku.
 

Wszystko zawarte jest w szczegółach, a te nie są jeszcze ostatecznie ustalone.
W zależności od tego kto się wypowiada, są rozbieżności w ocenie wyników szczytu.
Trudno o obiektywizm, ale trzeba poczytać komentarze nie tylko totalnej opozycji.
Na dzisiaj, sumarycznie przeważa opinia, że premier Morawiecki w Brukseli osiągnął dla Polski sukces nie tylko finansowy, ale i prestiżowy. To nie jest wyłącznie opinia koalicji rządzącej. 

Bardziej miarodajna jest opinia mediów niemieckich i amerykańskich.
Dla zainteresowanych najważniejsza jest odpowiedź na pytanie kiedy te, wciąż mityczne pieniądze, będą dla nich realnie dostępne? 

Materiały pomocnicze do dyskusji:
Co można było przeczytać tydzień temu? https://forsal.pl/gospodarka/finanse-publiczne/artykuly/7772679,powiazanie-praworzadnosci-z-unijnym-budzetem-negocjacje.html
https://www.salon24.pl/newsroom/1064970,szczyt-ue-zamieszanie-ws-zapisu-o-praworzadnosci-politycy-pis-nie-ma-powiazania
https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/1064951,porozumienie-budzetowe-w-ue-na-tarczy-czy-pod-tarcza
https://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/1486612,ue-budzet-praworzadnosc-zasady.html

18 lipca 2020

Co dalej Rodacy?


Trwa zachłystywanie się zwycięstwem Andrzeja Dudy.
Trzeba jeszcze przebrnąć procedurę odwoławczą. Bez tego ani rusz.
Na 6 sierpnia marszałek Sejmu wyznaczyła termin zaprzysiężenia prezydenta Dudy na kolejną kadencję.
Później opozycji zostaną tylko burdy uliczne. 


Moim zdaniem pora na wyartykułowanie naszych oczekiwań na tą kadencję. To kolejne pięć lat podczas których można zrobić coś konstruktywnego dla naszego wspólnego dobra, albo spędzić je na pilnowaniu żyrandola i popadaniu w samouwielbienie. 


Zanim głos zabiorą „zawodowcy” wypowiem się ja. To raczej „koncert życzeń”.
Zadaniem numer jeden powinna być nowelizacja konstytucji z 1997 roku.
Nie przesądzam, czy ma to być nowa konstytucja, czy znaczna modyfikacja obecnej.
Nie można dalej dreptać w miejscu, bo bez tego nic nie da się zrobić.
Po próbach w minionej kadencji zostały tylko wspomnienia. 


Trzeba się zastanowić nad celowością utrzymania Senatu. Tradycja tradycją, ale jego rola i znaczenie zostało całkowicie wypaczone. Miała to być „izba refleksji”, a w obecnych warunkach stała się jedynie destruktorem życia politycznego.
Nie ma znaczenia, czy w obecnej kadencji dojdzie do zmiany marszałka Senatu.
Jakie doświadczenie życiowe ma 30-letni senator?
Normą zaczynają być wycieczki fakultatywne posłów/senatorów z Sejmu do Senatu i odwrotnie.
Trzeba zastanowić się czy celowe byłoby wprowadzić definitywne ograniczenie czasu sprawowania funkcji parlamentarzysty, zarówno posła jak i senatora /np. do dwóch kadencji/.
Bycie parlamentarzystą nie powinno być sposobem na życie.
Podobnym problemem jest immunitet parlamentarzysty. Powinien być jednoznacznie ograniczony do czynności związanych z wykonywaniem mandatu posła, czy senatora.
Korekty wymaga ordynacja wyborcza, zwłaszcza w zakresie możliwości odwoływania posła/senatora przed upływem kadencji.
Nie w głowie mi JOW-y. W naszych realiach to się nie sprawdzi. Trzeba skorzystać z innych wzorców. 


Wiele się mówi o odbudowie autorytetu państwa. Od czego powinno się zacząć? Na pewno nie od działań fasadowych.
Przyzwoitość nakazuje określić jednoznacznie miejsce żony prezydenta RP. Nie tylko przy mężu.
To nie tylko sprawa oficjalnego uposażenia. Dla osoby bezpośrednio zainteresowanej to nie tylko „przerwa w życiorysie”, przerwanie pracy zawodowej, realizacja obowiązków wynikających z protokołu dyplomatycznego. 


Ta i poprzednia kadencja pokazuje, że trzeba doprecyzować granice samodzielności samorządów. To co się teraz dzieje grozi federalizacją państwa. Niedawno mówiło się tylko o RAŚ, teraz doszedł Gdańsk pod rządami Dulkiewicz, a często napomyka się, że problem dotyczy całej części tzw. Polski zachodniej.
Kolejnym krokiem są pomysły europarlamentarzystów opozycji żeby pieniądze przeznaczone z Brukseli dla samorządów były przekazywane bezpośrednio, z pominieciem rządu polskiego. 


W kwestii stosunków międzypaństwowych powinno nastąpić egzekwowanie przepisów dotyczących stosunków wzajemnych państw.
Zapomniano całkowicie o roli ambasadora w państwie akredytującym go.
Gdzie są jego granice swobody działania? Do jakiego momentu ambasador reprezentuje interesy swego państwa, a od kiedy uprawia prywatę?
Nie pójdę za daleko jeśli przypomnę zachowania obecnej ambasador USA, czy wcześniej Izraela.
Ta lista jest znacznie dłuższa. 


Uporządkowania wymaga zachowanie obcych mediów w Polsce. Udowodnione przypadki działania na szkodę Polski powinny kończyć się cofnięciem akredytacji i wydaleniem z Polski autorów.
Samo grożenie palcem to za mało.
Podobnie zdecydowanie należy postępować z prasą polskojęzyczną, finansowaną przez kapitał obcy. Udowodnione działanie na szkodę Polski powinno kończyć się cofnięciem zgody na kolportaż na obszarze kraju. 

Inne państwa europejskie jakoś potrafią te problemy skutecznie rozwiązywać.
 

Mało spraw tak bulwersuje ludzi jak działanie organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
Przestańcie udawać że coś w tej materii robicie.
W minionej kadencji /podobnie jest i teraz/ bez mała codziennie słyszałem o zatrzymaniach sprawców, zwłaszcza przestępstw gospodarczych. Minister sprawiedliwości pochwalił się na ostatnim posiedzeniu Sejmu, że w depozycie sądowym zebrano już ponad 4 mld złotych!
Co z tego? Ilu z tych zatrzymanych zostało osądzonych i prawomocnie skazanych?
Jakim policzkiem dla wymiaru sprawiedliwości jest reprywatyzacja, nie tylko warszawska.
 

Problem ogólnopolski to biurokracja, a ściślej jej stały rozrost. Czy od tego poprawia się sprawność funkcjonowania państwa? Wątpię.
 

Państwo w obecnej formie to typowe państwo socjalne. Jedną ręką rozdaje, a drugą zabiera.
Najczęściej z nawiązką. Każde pytanie, czy można by prościej, zbywa milczeniem.
Dlaczego  emeryt/rencista płaci podatek od emerytury/renty?
Nie można go zwolnić, bo nie miałby za co władzy dziękować.
 

Gdybym był złośliwy mógłbym wyspecyfikować deklaracje złożone przez prezydenta w 2015 roku.
Zrobią to inni.
Nie chodzi mi o koraliki i paciorki, raczej o konkrety.
Do takich zaliczam również reorganizację kancelarii prezydenta i jego przybudówek.
Tu jestem jednak ostrożny w ocenach. 

Nie mam pewności jak dalece prezydent jest tu suwerenny w podejmowaniu decyzji personalnych.
Czy prezydentowi jest wszystko jedno z kim współpracuje? 

Wkrótce się dowiemy.


W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...