Szukaj na tym blogu

22 grudnia 2020

Po co nam pandemia?

W przedświątecznej atmosferze trudno rozprawiać o sprawach poważnych. Czasem jednak trzeba.
Za taką poważną sprawę uważam, mimo wszystko, walkę z pandemią koronawirusa.
W płynącym zewsząd słowotoku od czasu do czasu pojawia się pytanie o co tu naprawdę chodzi?
Specjaliści od dzielenia włosa na czworo wynajdują coraz to nowe przykłady potwierdzające ich tezę, że pandemia była z premedytacją przygotowywana od lat. Nie ma zgody co do tego jaki jest jej cel rzeczywisty. Nie ten doraźny, ale długofalowy.  
Znalazłem taką skondensowaną opinię:
Nie warto się chyba skupiać na poszczególnych efektach, w rodzaju depopulacji, bo najwyraźniej celów jest bardzo wiele, a podstawowym jest jeden: stworzenie nowego świata. W tym się zawiera: depopulacja, zniszczenie systemu finansowego, przejęcie własności, globalna kontrola, przecięcie tradycyjnych więzi i atomizacja społeczeństw, oraz wiele, wiele innych. To wszystko zostało opisane przez samych pomysłodawców i te opisy są dostępne. Jest wiele etapów tego procesu, pandemia jest jednym z nich, część z tych etapów mamy już za sobą, wiele jeszcze jest przed nami, tu się wszystko zgadza. 
/z komentarzy do http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/covid-19 /
Nie zamierzam wyrokować czy autor ma rację. Nie dołączę również do chóru krytyków którzy uważają się za mądrzejszych, a może tylko lepiej poinformowanych. Prawda, niestety, nie leży pośrodku, tylko leży tam gdzie jej miejsce.
Ten rok mija pod znakiem pandemii, co do tego nie ma wątpliwości.
Koniec roku przyniósł szczepionkę co do której są oczekiwania, a nie ma właściwie rzetelnej wiedzy o jej przydatności. Najwięcej niepokojów wzbudzają jej potencjalne skutki uboczne. Niewiedzę w tym zakresie próbuje się przykryć różnymi autorytetami, nie tylko ze świata medycyny. Czy to wystarczy? Mam poważne wątpliwości. Autorytety dawno rozmieniły się na drobne, albo zwyczajnie utraciły reputację.
Szczepionka trafia na rynek wielkimi skrótami, a to wzbudza nieufność również świata medycznego. Szczepienie ma być bezpłatne dla wszystkich chętnych, a mimo tego około połowa personelu medycznego nie zamierza szczepić się dobrowolnie. W pozostałej części społeczeństwa w Polsce jest jeszcze gorzej. Zainteresowanie jest na poziomie około 30% ankietowanych.
Na zakup 60 mln szczepionek rząd polski przeznaczył 4 mld zł. Ile zostanie zagospodarowane?
Ile w tym wszystkim jest racjonalnego działania?  
Daleki jestem od siania fermentu, ale w tym przypadku sceptycyzm nie jest tylko sprawą polską.
Zamieszanie pogłębia postawa rządu brytyjskiego któremu wirus zrobił sporego psikusa w statystykach.
Po drodze okazało się że jest to już siódma mutacja, w dodatku zidentyfikowana już we wrześniu.
Dlaczego więc teraz taka histeryczna reakcja?
Pod rozwagę trzeba brać i to, że nie wszyscy widzą jedyny ratunek na koronawirusa w szczepionce.
Zanim się pojawiła próbowano skuteczności innych leków, początkowo nie przewidzianych dla tej choroby.
Tu widać zadziwiającą zgodność reakcji światka lekarskiego i koncernów farmaceutycznych. Łatwiej wydać miliardy euro na nowinki medyczne o skuteczności trudnej do przewidzenia niż miliony złotych na badania kliniczne leku znanego od lat, ale na którym nie da się zrobić kokosów. Przy okazji można obserwować zachowania „autorytetów” usiłujących dyskredytować skuteczność leczenia lekarzy-praktyków, ale bez tytułów profesorskich. Zresztą, w walce o dostęp do fruktów ta sitwa zwalcza również kolegów z tytułami profesorskimi i znacznym dorobkiem naukowym.
Ale, nie samym koronawirusem żyjemy. Coraz poważniej trzeba myśleć o jego następstwach.
Rząd broni się rękami i nogami przed upadkiem gospodarki, ale jak długo? Kolejne „tarcze’ wymagają pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Zadłużamy się jako państwo, ale czy mamy wybór? 
Wiem, że powtarzam się, ale nieuchronnie nadchodzi fala bezrobocia o jakim wielu z nas nie ma pojęcia. Nie wiadomo też w jakim tempie będziemy wychodzili ze skutków pandemii. Nie wiadomo kiedy pojawią się na stole pieniądze z Funduszu Odbudowy UE.
Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie skalę zmian nastrojów społecznych? Przeciwko komu obróci się gniew ulicy?
Zwracam uwagę że Polska ma ograniczoną samodzielność decyzyjną wobec szerzącej się pandemii. Stajemy wobec faktów dokonanych i reakcja władz praktycznie polega na dostosowywaniu się do nowych zagrożeń.
Jest przynajmniej dla mnie oczywiste, że w tym zamieszaniu każdy polityk próbuje ugrać coś dla siebie.
Dlatego tak trudno o współpracę poszczególnych sił politycznych. Za to zarówno lewa jak i prawa strona sceny politycznej biadoli nad tym w jak trudnych warunkach przychodzi im działać.
Ironia polega na tym, że jedni i drudzy twierdzą, że robią to dla dobra Polski i Polaków. Tylko każdy z nich inaczej to dobro rozumie. 

Przed nami Święta Bożego Narodzenia. To szczególny okres w cyklu rocznym, zwłaszcza dla katolickiej części naszego społeczeństwa.
Co bym dzisiaj nie napisał, nie odda to tego co czujemy w tym roku.
To jest święto rodzinne. Tymczasem w tym roku mamy je obchodzić bez mała w samotności, w gronie bliskich, ograniczonym do minimum.
Wielu z nas zastanawia się nad racjonalnością tej decyzji administracyjnej. Nie mam zamiaru wszczynać jałowej dyskusji. Nie ma najmniejszego sensu.

Czytającym te strony, a zwłaszcza komentatorom życzę zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu łask Bożych dla Nich i ich Bliskich.
Sobie zaś życzę abyśmy się spotkali w zdrowiu tu za rok.

17 grudnia 2020

Jak długo jeszcze będziemy czekali?

Kolejne rocznice ponurych wspomnień i puste gesty rządzących.
Jednocześnie widać jak na dłoni bezsilność państwa określonego jako III RP.
Jak to możliwe, że 50 lat po wydarzeniach grudnia 1970 roku nie można jednoznacznie ustalić winnych i współwinnych wydarzeń tamtych dni? Nie chodzi o skazanie ich prawomocnymi wyrokami, bo większość z nich już nie żyje. Moja wątpliwość dotyczy braku rzetelnych opracowań historyków. Po 50 latach można się zdobyć na obiektywizm oceny.
Inną kwestią jest osąd moralny sprawców. Dlaczego dalej leżą w Alei Zasłużonych na Powązkach i na poczesnych miejscach innych cmentarzy Polski? Dlaczego dopuszcza się ciągle w przestrzeni publicznej relatywizację ich winy?
Przykładów bezwładu III RP jest znacznie więcej. Kolejność nie jest najważniejsza.
Bliższy czasowo jest grudzień 1981 roku. Żyją świadkowie tamtych dni.
Niestety, dalej toleruje się relatywizację oceny zdarzeń przez sądy. Zadowalamy się bezproduktywną dyskusją, powtarzaną co roku.
Przy takim podejściu trudno się dziwić, że nie możemy się doczekać rzetelnych opracowań historycznych dotyczących II wojny światowej i lat powojennych.
Jako novum odbieram wypowiedź prof. Wysockiego z KUL-u, że faktycznie mamy do czynienia z PRL-bis, a nie III RP ponieważ nie mamy do czynienia z kontynuacją II RP, ani nawiązania do tradycji RON.
Zbyt łatwo uciekamy od spraw wstydliwych. Nie potrafimy uporać się ze sprawami wewnętrznymi, a wobec tego czego oczekiwać w zakresie rozliczeń np. zbrodni wojennych.
Kto dzisiaj pamięta że Polska wypożyczyła Niemcom w latach 90-tych oryginały dokumentów będących w posiadaniu https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C5%82%C3%B3wna_Komisja_Badania_Zbrodni_Niemieckich_w_Polsce  Dokumenty dotyczyły zbrodni niemieckich popełnionych na Polakach podczas II wojny światowej.  
Zbiegiem okoliczności dokumenty „zaginęły” i Polska ich nie odzyskała. https://www.wprost.pl/tygodnik/89781/Komisja-zacierania-zbrodni.html
Winnych tej niefrasobliwości nie pociągnięto do żadnej odpowiedzialności.
Niemcom wystarczyło udostępnić kopie dokumentów, a z oryginałami mogli zapoznać się w Polsce.
Zadania GKBZNwP przejął IPN.
Tymczasem wciska się nam takie pierdoły jak uniewinnienie Wąsacza który z przekonaniem głosi, że postąpił słusznie, bo PZU groziła upadłość. Może ktoś mi przypomni jaki był aport Eureko do PZU? To już tylko historia.
Dzisiaj walczymy z prawdziwym problemem jakim jest Covid-19. Nie znam tylko odpowiedzi na pytanie czy rząd nadąża za rozwojem wydarzeń.

10 grudnia 2020

Czyj sukces?

Od rana widziałem kwaśne miny komentujących nasz sukces negocjacyjny w Brukseli.
O sukcesie będą mogli mówić Niemcy, bo zrealizowali rzecz nadzwyczaj trudną, uzgodnili budżet UE na lata 2021-2027. Sukces osiągną kraje południa Europy tj. Włochy, Hiszpania, Grecja, Portugalia,
bo uzyskają szybszy dostęp do pieniędzy unijnych, co może uchronić te państwa przed bankructwem. Sukces osiągnie Orban, bo TS UE ma ogłosić swoje stanowisko w sprawie praworządności po 2022 roku, czyli po wyborach parlamentarnych na Węgrzech.

Łańcuszek niemocy PiS się wydłuża. Trochę to przypomina słynne kolejne poważne chińskie ostrzeżenia sprzed wielu, wielu lat /kto to dzisiaj pamięta/ https://pl.public-welfare.com/4340146-quotthe-last-chinese-warningquot-the-meaning-of-a-phraseological-unit-history-of-origin
A było to tak:
Pierwszy raz, po ustawie o karaniu za "polskie  obozy śmierci", ale nie, wycofano się chyłkiem,
bo Izrael tupnął nogą .
Drugi raz po nałożeniu kary na TVN, ale nie, wycofano się chyłkiem, bo Pani Mosbacher tupnęła nogą.
Trzeci raz przy ustawie o sądach, ale nie, wycofano się chyłkiem, bo UE tupnęła nogą .
......
Sto czwarty raz przy próbie pociągnięcia do odpowiedzialności sędziów za  przestępstwa pospolite,
a nie, wycofano się, bo organizacje  prawnicze  zagraniczne i media tupnęły nogą.
.......
Trzysta piąty raz po zamieszkach z niszczeniem mienia przez organizacje LGBT, gdy zatrzymano  Margot , ale nie,  wycofano się, bo media zagraniczne tupnęły nogą.

-------

Sześćset szósty  raz po  wyroku  w sprawie aborcji eugenicznej, ale nie, nie opublikowano go nawet, bo  skrajna lewica potupała.

Dziewięćset siódmy  po zapowiedzi  poważnego potraktowania zadymiarzy "strajku kobiet", ale nie,
bo PE tupnął nogą .
-------
Tysiąc sto ósmy raz, gdy zatrzymano Giertycha i Krauzego, ale nie, wycofano się, bo sądy, w tym zagraniczne okrzyknęły to  działaniem  politycznym, no i oczywiście tupnęły  nogą.

Tysiąc sto dziewiąty  raz gdy, gdy zapowiedziano (po raz sto siedemdziesiąty czwarty) repolonizację mediów, i wycofa się, gdy jakaś kolejna komisja UE tupnie nogą.? Albo zwyczajnie kontrahent się wycofa z transakcji?

Tysiąc sto dziesiąty raz gdy zapowiedziano  Polsko-Węgierskie veto i wycofa się, gdy  UE tupnęła nogą?
Co widzę to widzę, że  chłopcy chyba nie umieją grać w tę grę. Zamiast trąbić we wszystkich mediach
o  sukcesach, które będą, tyle, że ich nie ma, to powinni mordy w kubeł i działać cichcem i z zaskoczenia, to może przeciwnicy nie mieliby możliwości tak tupać i ich rozgrywać?
Mam już dość dzielenia skóry na niedźwiedziu, który ciągle w lesie i do tego rośnie w siłę.
Mam dość  ciągłego oburzania się i bulwersowania się TVP tym, co się dzieje.

Takie  pohukiwanie to sobie można na "niepoprawnych" robić, a do zarządzania państwem to trzeba trochę więcej sprytu i przebiegłości niż mielenia ozorami.

Tysiąc sto  ósmy dziś przeczytałam na interii - Giertychowi  prokuratura może naskoczyć. 
Obawiam się, że tysiąc sto  dziewiąty  i  dziesiąty przed nami... :-( 

Muszę Szanownych uspokoić. Autorem tej wyliczanki nie jestem. Znalazłem to tu
https://niepoprawni.pl/blog/tezeusz/news-roku-orlen-wykupuje-niemieckie-polska-press-repolonizacja-mediow-rozpoczeta
w komentarzu wiesiolek65 - 7 Grudnia, 2020 - 21:44
Prorok, czy co?

Dzisiaj wszyscy będą głosili swój sukces negocjacyjny.
Profesor Krasnodębski ostrzega, że porozumienie będzie docelowo klapą naszej dyplomacji ponieważ deklaracja nie będzie przestrzegana przez kraje nam wrogie np. Niderlandy, czy Francję.
Punktem wyjścia w rozgrywkach z Polską będzie przyjęte dzisiaj w Brukseli porozumienie, a nie deklaracja dot. mechanizmu praworządnościowego.
Do tego dokumentu KE będzie produkować dokumenty wykonawcze i wkrótce przekonamy się co jest grane.
Zasadnicza różnica będzie polegała na tym, że decyzje będą przechodziły większością kwalifikowaną, a weto będzie miało znaczenie jedynie formalne.

09 grudnia 2020

Przed nami godziny prawdy

Kilka dni temu zapisałem sobie:
Czyżby przygotowywano nas że groźba weta Polski i Węgier zakończy się „wesołym oberkiem”? https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-znamy-propozycje-dla-polski-i-wegier-w-zamian-za-odstapienie,nId,4900979
Kto kogo ogra?
Jednocześnie poszerza się grono krytykantów polityki firmowanej przez premiera MM. https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/popoludniowa-rozmowa/news-dudek-pseudoreforma-wymiaru-sprawiedliwosci-nie-jest-warta-p,nId,4900947
To pozornie informacje od Sasa do Lasa.

Od jutra zacznie się finalizacja lipcowego porozumienia w sprawie budżetu na lata 2021-2027
i Funduszu Odbudowy. Czy sukces Orbana będzie również sukcesem Morawieckiego?

Zacznę od stwierdzenia znawczyni spraw brukselskich korespondentki TVP Dominiki Cosic:
Jeżeli wszystko nie jest ustalone, to znaczy, że nic nie jest ustalone.
Co z tego wynika? Właściwie wszystko. Musi być zgoda wszystkich, bez wyjątku, państw członkowskich UE. Czy to jest realne?

Polska i Węgry przez ostatnie tygodnie stroszyły piórka, a Niemcy odpowiadały krótko, że projekt porozumienia nie ulegnie zmianie.
Po wczorajszym spotkaniu w Warszawie /Morawiecki, Orban, Gowin, Kaczyński, Ziobro/ dowiadujemy się, że możliwy jest kompromis. Tylko na czym ma polegać?
Jakoś naszym mediom trudno było przekazać, że Orban wpadł do Warszawy po drodze z Berlina, gdzie spotkał się z Merkel.

Przy innej okazji słyszałem, że jakikolwiek załącznik do porozumienia można będzie w przyszłości zignorować.

Inną ciekawostką dla mnie jest informacja że to Polska i być może Węgry, muszą w najbliższej przyszłości wystąpić do TS UE o stwierdzenie niezgodności powiązania finansów unijnych z praworządnością.
To zawiesi egzekwowanie pomysłu Niemiec /i nie tylko/ na kilka miesięcy, a może i dwa lata.
Nie rozstrzyga jednak istoty sporu.
Demokracja ma to do siebie, że albo jest, albo jej nie ma. Nie może być reglamentowana. W dodatku przez inne państwa należące do tego samego ugrupowania ekonomiczno-politycznego.

Wspomniałem wyżej o kompromisie. Tylko z czyjej strony ma dojść do tego kompromisu?
Nie zapominajmy o drugiej stronie, czyli grupie skąpców. Oni też nie są zainteresowani przyjęciem porozumienia w obecnym kształcie. Najgłośniejsze są Niderlandy, ale nie są w swym proteście osamotnione. Bruździ również Francja, chociaż z innych powodów. https://polskieradio24.pl/130/5925/Artykul/2625173,Beata-Kempa-o-unijnym-budzecie-grupie-skapcow-zalezy-na-tym-zebysmy-sie-nie-rozwijali
https://teologiapolityczna.pl/europa-polem-korzysci-1
Niemcom chodzi o ich własny prestiż. Dlatego będą kombinowali żeby postawić na swoim i doprowadzić do przyjęcia lipcowego porozumienia bez istotnych zmian.
Polska powinna jednoznacznie określić co jest dla niej ważniejsze, pieniądze czy zasady na jakich jesteśmy członkiem UE?

Czy Polska jest w stanie wyciągnąć wnioski z przeszłości? Ile razy zostaliśmy już wyślizgani?
Niezawodny  https://twitter.com/sbalcerac przypomina;
Wpuścicie naiwnie @MorawieckiM poza-traktatowe warunki do porozumienia o budżecie #EU i oni was rozjadą z czasem kruczkami prawnymi, wspierani przez #TSUE i PE. Tak jak przepchali kolanem Traktat Lizboński pomimo "nie" w referendach. Niech was Ręka Boska broni przed takim ruchem.

W komentarzach do tego jest i taki:
… Jakie porządne prawo wymaga dodatkowych deklaracji wyjaśniających?

Innych komentarzy z tego wątku nie cytuję.

07 grudnia 2020

Potrafimy walczyć skutecznie o swoje?

Od kilku dni słyszę dziwne opowieści o tym, że członkowie koalicji rządzącej, poza plecami premiera, „negocjują” z KE warunki otrzymania przez Polskę kwot należnych w ramach budżetu na lata 2020-2027 oraz z Funduszu Odbudowy.  Odbieram to jako kolejny przykład anarchizacji życia politycznego III RP.
Nie akceptuję tego, ale to niczego nie zmienia.
Jeśli tak jest faktycznie oznacza to, że koalicja obecnie to zamek na piasku. Z jednej strony apele do wszystkich o zachowanie jedności, a z drugiej poszczególne kacyki próbują za wszelką cenę ugrać coś dla siebie i podnieść swoją „wartość rynkową”.
Nie do wszystkich dociera świadomość powagi sytuacji, albo znowu mamy do czynienia z grą pozorów. Jeszcze kilka dni będziemy trwali w niepewności.
Co do jednego jesteśmy raczej zgodni. KE stosuje różne miary wobec poszczególnych swych członków. Przykłady Bułgarii i Francji mówią same za siebie.
Teraz jest nagonka na Węgry i Polskę i nic tego nie zmieni.
Ciekawe ile państw realnie nas poprze widząc w perspektywie zagrożenie swoich żywotnych interesów?
Toczy się zażarta walka o pryncypia, czyli jest o co walczyć.
Z jednej strony są zapisy traktatu unijnego, a z drugiej próby ich interpretacji przez urzędników unijnych pochodzących z mianowania a nie z wyboru.
Z upływem czasu ci urzędnicy pozwalają sobie na coraz więcej. Początkowo nie spotykali się z większym oporem, a teraz można odnieść wrażenie że przegięli.
Mieć rację to za mało. Trzeba Polakom uświadomić o co toczy się gra. Co jest dla nas ważniejsze, utrzymanie się obecnej ekipy u władzy, czy walka o utrzymanie suwerenności Polski?
Niemcy nie pozostawiają nam złudzeń. Oni walczą o utrzymanie swego prymatu w Europie. Prawo do suwerenności mają oni, a pozostali członkowie UE mogą mieć jej tyle na ile Niemcy w swej wspaniałomyślności pozwolą.
Polakom trzeba nieustannie przypominać, że Niemcy poprzez prawo krajowe decydują w jakim stopniu muszą respektować prawo unijne. Dokładnie decyduje o tym Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe  https://pl.wikipedia.org/wiki/Federalny_Trybuna%C5%82_Konstytucyjny  
Ci sami Niemcy próbują nam wmówić że wyroki naszego Trybunału Konstytucyjnego nie mają mocy prawnej wobec prawa unijnego.
Wracając do uzgodnień budżetu unijnego, to sprawa nie jest według mnie czysta jak łza. Czy ZZ i Gowin chcą się tylko wylansować, czy dostrzegają luki w interpretacji uzgodnień w wykonaniu premiera MM? Sprawa jest o tyle poważna, że trzeba rozstrzygnąć co jest dla Polski ważniejsze, czy wyegzekwowanie kwot obiecanych w lipcu, czy usztywnienie stanowiska polegające na kategorycznym odrzuceniu jakichkolwiek ograniczeń o charakterze politycznym, związanych z dostępem do tych kwot? Jeśli uznamy że pieniądze są ważniejsze, może skończyć się tym, że ich wydatkowanie będzie uzależnione od widzimisię urzędników brukselskich.
Dzisiaj jeszcze nic nie jest przesądzone. Pierwsze decyzje mogą zapaść pod koniec przyszłego tygodnia, albo sprawa odwlecze się na przyszły rok kiedy skończy się prezydencja Niemiec.
Mówi się o możliwości weta ze strony Polski i Węgier natomiast mniej o możliwości weta ze strony grupy tzw. skąpców którzy faktycznie wspierają stanowisko Niemców.
Które z nich będzie bardziej szkodliwe dla całej UE?
Do czego doszliśmy? Proszę poczytać co piszą inni https://niepoprawni.pl/blog/rafal-brzeski/trzeba-obalic-morawieckiego-koszty-nie-graja-roli

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...