Szukaj na tym blogu

31 października 2022

Bezpieczeństwo energetyczne Państwa Polskiego.

Znowu trzeba wyjść w rozważaniach od wojny na Ukrainie.
Zanim przystąpiliśmy do UE polityka energetyczna Polski była w miarę klarowna.
Mamy znaczące i udokumentowane zasoby węgla kamiennego i brunatnego oraz sporo czynnych kopalń i … mamy kłopot z głowy. Decyzje strategiczne dotyczyły utrzymania w ruchu odpowiedniej liczby kopalń, elektrowni i sprawnych linii przesyłowych.
Elektrownie wodne to u nas margines wytwarzania energii elektrycznej.
Przez lata byliśmy odporni na nowinki systemowe typu elektrownie atomowe i OZE.
Po ponad 40 latach jesteśmy na etapie dyskusji gdzie zbudować pierwszą elektrownię atomową?
Ostatnie dni zapowiadają wreszcie jakieś rozstrzygnięcia. Ale … do sukcesu droga daleka i kręta. Przeciętny cykl budowy elektrowni atomowej to minimum 10 lat. A poślizgi?  
Trudno przebija się do świadomości dyskutantów wiedza że bezpieczeństwo energetyczne gospodarki to stabilne zaopatrzenie w energię elektryczną. Tego na pewno nie gwarantują OZE. Słońce świeci tylko w ciągu dnia i to nie zawsze. Wiatr też nie wieje na zamówienie.
Mix to raczej wybieg polityczny.
W realiach Polski często podnoszony jest koszt wydobycia węgla. Jest on rekompensowany tym że mamy gwarancję zaopatrzenia rynku wewnętrznego i w miarę stabilnej ceny.
Z importem bywa różnie. Obserwujemy to na bieżąco.
Z rodzimym węglem wiąże się kilka problemów. Kolejność nie jest istotna. To szkody górnicze, koszty utrzymania nieczynnych kopalni, a także koszty pracy w kopalniach. Zanim węgiel dotrze do odbiorcy końcowego, dochodzą koszty pośrednictwa. W efekcie zarabiają najwięcej ci którzy obracają jedynie papierami.
Poza tym, podporządkowanie energetyki krajowej polityce UE spowodowało, że po 1989 roku nie uruchomiliśmy ani jednego nowego szybu wydobywczego, nie mówiąc o nowej kopalni. W istniejących kopalniach trzeba schodzić coraz głębiej po urobek, a to podnosi koszty.
Oglądając się na to co robią inni nie zauważyliśmy, że Niemcy zaprzestali wydobycia węgla kamiennego bo jest za drogie. Tylko, uwaga, zamknięte kopalnie utrzymują w ruchu. Natomiast Polsce KE nakazuje likwidację kopalń, czyli demontaż infrastruktury kopalnianej i zasypanie szybów. W kopalni utrzymywanej w ruchu można wznowić wydobycie w stosunkowo krótkim czasie, pod warunkiem że znajdą ludzi do zejścia na przodki.
W zlikwidowanej kopalni wznowienie wydobycia to kwestia lat. Czy tyle będą trwały zawirowania wywołane przez Rosję?
Widać różnicę?
W polskiej energetyce jest też problem związany ze współpracą transgraniczną. Nasza sieć przesyłowa w znacznej części nie jest przystosowana do współpracy z sieciami przesyłowymi sąsiadów.
Problem jest znany, ale prace dostosowawcze przebiegają zbyt wolno.
Kto powinien finansować modernizację sieci przesyłowych?
Okazuje się że kłopotów przysparzają również elektrownie atomowe, zwłaszcza latem kiedy są wysokie temperatury powietrza i zdarzają się niskie stany wód w rzekach lub zbiornikach wodnych z których pobierana jest woda do chłodzenia reaktorów. Wówczas są problemy z chłodzeniem reaktorów i trzeba je wyłączać z eksploatacji. Doświadcza tego ostatnio Francja.
Problem światowy to utylizacja zużytego paliwa do reaktorów.
Przystąpienie Polski do UE wygenerowało nowe problemy. Jeden jest szczególny, działa na zasadzie granatu wrzuconego do szamba.
Brukselscy spryciarze wymyślili, że trzeba zarobić na frajerach w możliwie najprostszy sposób. Najważniejszy jest dobry pomysł. Takim pomysłem stało się wykorzystanie zmian klimatycznych zachodzących na kuli ziemskiej. Umknęło ich uwadze że takie zmiany mają charakter cykliczny, a poza tym dotyczą całej kuli ziemskiej.
Ja obwiniam naszych rządców że nie reagowali w porę na te idiotyzmy. Zbyt długo kolejne rządy w kontaktach z Brukselą działały na zasadzie „jakoś to będzie”.
Zrobiono z ocieplenia klimatu coś w rodzaju religii i konsekwentnie gromadzi się wokół tego pomysłu wyznawców.
Jeden z „zarządu” dostał nawet a konto Pokojową Nagrodę Nobla /Al Gore/.
Na czym polega „geniusz” pomysłodawców? Otóż zmiany klimatyczne dotyczą całej kuli ziemskiej, ale tylko Europa, ściślej UE zamierza temu procesowi aktywnie przeciwdziałać. Oczywiście kosztem państw członkowskich.
Moim zdaniem, walka z wiatrakami przy tym pomyśle to mały pikuś. Ta „zabawa” jest niezwykle kosztowna. To jedno. Bezsens, raczej clou, polega na tym że ETS https://pl.wikipedia.org/wiki/Europejski_System_Handlu_Emisjami  
najbardziej obciąża gospodarki rozwijające się, korzystające z energii opartej o źródła konwencjonalne, czyli węgiel. Poza tym dopuszczono do obrotu spekulacyjnego uprawnieniami.
Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Z początkowych kilku euro cena uprawnień skoczyła do blisko 100 €.
Idiotyzm pomysłu został ośmieszony wskutek kryzysu energetycznego wywołanego przez Rosję.
Zagrożeni blackoutem fanatycy ETS, zwłaszcza Niemcy, przepraszają się z węglem, z elektrowniami atomowymi, byle tylko nie ściągnąć na siebie gniewu elektoratu. Tego co przy okazji obserwujemy w Niemczech nie wymyśliłby nawet …, mniejsza o to.
Otóż Niemcy chcą zlikwidować farmy wiatrowe dla zwiększenia wydobycia węgla brunatnego https://energetyka24.com/gornictwo/wiadomosci/niemcy-usuwaja-turbiny-wiatrowe-aby-powiekszyc-kopalnie-wegla-brunatnego
Według danych z czerwca br. Niemcy uzyskiwali energię elektryczną w około 31,5% z węgla kamiennego i brunatnego. https://biznesalert.pl/niemcy-miks-energetyczny-wegiel-oze/
Równocześnie opóźniają wyłączenie swoich elektrowni atomowych. https://energia.rp.pl/atom/art37253221-niemcy-mialy-zamknac-elektrownie-jadrowe-do-konca-2022-zmieniono-decyzje
Dla obniżenia kosztu energii dla odbiorcy końcowego Polska proponuje zawieszenie obowiązku zakupu energii  poprzez giełdę ponieważ cena giełdowa ustalana jest względem najdroższego producenta jakim są elektrownie gazowe. Drugim czynnikiem windującym cenę jest ETS. Uprawnienia do emisji CO2 stały się przedmiotem spekulacji giełdowej. https://www.rachuneo.pl/artykuly/cena-uprawnien-do-emisji-co2 
Polska proponuje ustalenie sztywnej ceny np. 32 euro, początkowo na dwa lata i wycofanie uprawnień z obrotu giełdowego. Niestety, pomysły te nie mają szans na uzyskanie poparcia KE, głównie za sprawą Niemiec.
W dość dwuznacznym świetle została postawiona Polska.
W czasach PRL-u mówiono że „Polska na węglu stoi”. Jeszcze dzisiaj ponad 70% wytwarzanej energii elektrycznej powstaje w elektrowniach opalanych węglem kamiennym i brunatnym.  
Po przystąpieniu do UE Polska jest zmuszana do rezygnacji z węgla. Jest to ze strony Polski polityka bezmyślna, a mówiąc wprost jest to sabotaż gospodarczy. Bezkrytycznie ulegamy szantażowi KE, wbrew własnemu interesowi gospodarczemu. W czyim interesie?
Trwający kryzys energetyczny daje odpowiedź i na to pytanie.
Likwidując kolejne kopalnie zmniejszamy własne wydobycie, a węgla potrzebujemy mniej więcej tyle samo.
Niedobory uzupełniamy importem.
Warto zwrócić uwagę na zachowanie ekoterrorystów. Modna w ostatnim czasie Greta Thunberg też wykazała się wyrozumiałością dla metod zażegnania kryzysu energetycznego w krajach UE, szczególnie w Niemczech. W niemieckiej telewizji ARD powiedziała, że „błędem” było zamknięcie działających już elektrowni jądrowych. - Osobiście uważam, że skupianie się na węglu jest bardzo złym pomysłem, kiedy (energia jądrowa –red.) jest możliwa do wykorzystania – powiedziała.
Z publikowanych ostatnio raportów i analiz MAEA wynika że koniunktura dla energetyki atomowej utrzyma się do co najmniej 2050 roku. https://energia.rp.pl/atom/art37296111-od-optymizmu-do-pewnosci
Pytanie czy Polska zdąży się wpisać w ten trend?
A co dalej z węglem?

27 października 2022

Co nam do Rosji, czy Federacji Rosyjskiej?

Wśród wielu tematów które powinny być przedmiotem debaty publicznej jest ten dotyczący naszych relacji oficjalnych z Federacją Rosyjską. Nieoficjalne, z Rosjanami, układają się różnie. To sprawy indywidualne. Ani Rosja, ani ZSRR, ani Federacja Rosyjska nie traktowały nigdy Polski jako partnera. Nie ma dowodów że jest inaczej. Fakty mówią, że w oczach władców Kremla Polska była terenem do zdobycia, podobnie jak miało to miejsce na innych kierunkach geograficznych.
Zachłanność Rosji nie zna granic.
Problem cywilizacyjny polega na tym, że Rosja nie potrafiła i nadal nie potrafi sensownie zagospodarować zdobytych terenów, czyli tego co ma. To ich wada wrodzona, wręcz genetyczna. Dodam jeszcze że nie dba o swoich obywateli. Nie widzi takiej potrzeby, Jest pod tym względem niechlubnym wyjątkiem w skali światowej.
Za czasów I Rzeczypospolitej Polacy byli lokatorami Kremla. W XX wieku Polacy jako jedyni pokonali w polu, w 1920 roku, wojska Armii Czerwonej i to nie tylko w Bitwie Warszawskiej.
Przywódcy Wielikoj Rassiji takich zniewag nie zapominają.
Każde wejście wojsk rosyjskich w obszar ziem polskich to popisy ich okrucieństwa, często bezmyślnego, rabunków i zniszczeń. Dla zasady. Nie wystarczy pokonać wroga, trzeba go poniżyć.
Na Ukrainie jest to swego rodzaju „powtórka z rozrywki”.
Z dawnych czasów to Rosji przypisujemy rzeź Pragi https://pl.wikipedia.org/wiki/Obrona_Pragi
Ciąg dalszy w XIX wieku to Powstanie Listopadowe i Styczniowe którym towarzyszyły masowe karne zsyłki na Syberię, często bez prawa powrotu w rodzinne strony. https://pl.wikipedia.org/wiki/Polscy_zes%C5%82a%C5%84cy_w_Imperium_Rosyjskim 
Nie raz zastanawiam się czy popisy okrucieństwa w rosyjskim wydaniu były większe za czasów carskich, czy jednak przelicytowali ich bolszewicy i ich następcy? Współczesność to temat sam w sobie.
Tak czy inaczej Rosjanie, jako wspólnota narodowa, od wieków robią co mogą żeby zasłużyć sobie na miano nieprzejednanych wrogów Polaków. To ma w sobie wszelkie znamiona kompleksu.

Od wieków przywódcy Rosji starają się współpracować z Niemcami. Coś tu jednak szwankuje, bo cyklicznie następują zwroty o 180 stopni. Na przeszkodzie stoi Polska.
Marzeniem władców Kremla i Berlina jest wygumkowanie Polski z mapy Europy.
Zgoda może być co do jednego. Ludzie sami z siebie tego nie robią. Trzeba ich do tego odpowiednio zmotywować.
Kto się tym zajmował? To zależało od etapu historycznego.
Za cara zezwolenie na mordy, gwałty i rabunek dawał dowódca ekspedycji, Za czasów władzy radzieckiej zajmowali się tym politrucy i komisarze.
Przykro o tym pisać, ale niechlubną rolę w tym procederze odgrywa moskiewska cerkiew prawosławna. Trudno to zrozumieć, ale prawdy przykryć się nie da. Jedynym wyjaśnieniem jest „sojusz ołtarza i tronu”. To eufemizm zza którego dzisiaj widać agenturę spod znaku rosyjskich służb specjalnych, tyle że w sutannach.
Jest jeszcze coś. To aspiracja cerkwi moskiewskiej do bycia trzecim centrum religii chrześcijańskiej.
Po Rzymie i Konstantynopolu. To zaś wymaga zniszczenia Kijowa.
Szczególnie jaskrawo widać to po dojściu do władzy Putina.

Trudno się dziwić, że przy takim postawieniu sprawy społeczeństwo rosyjskie udziela silnego poparcia władcom Kremla. Wszak dumą napawa przynależność do mocarstwa światowego.
Mimo wszystko uważam że dziwić się trzeba. Nie można zwalać winy na to że społeczeństwo rosyjskie jest niedoinformowane. Tak im jest wygodnie, ale do czasu.
Trwająca wojna na Ukrainie spowodowała szereg sankcji nakładanych przez przeciwników wojny na Rosję.
O skuteczności tych sankcji można długo. Jedne państwa traktują je serio, ale są takie które tylko symulują ich stosowanie. 
Przykładowo za wyjątkowo głupią uważam argumentację użytecznych idiotów że nie można zablokować wiz turystycznych do UE obywatelom Federacji Rosyjskiej bo tym sposobem pozbawiamy ich możliwości poznawania dobrych wzorców /to nasza Hania kochana czyli HGW/.
Pytanie, kto na tym zyska, a kto straci? Na jakich kierunkach kwitnie ta turystyka europejska Rosjan?
W relacjach świata zachodniego z Rosją aż gęsto od hipokryzji. Wszystko zgodnie ze starym porzekadłem „zarobić rubelka i cnoty nie stracić”. Ten świat zachodni jest w wygodnej sytuacji geopolitycznej bo od Rosji oddziela go m.in. Polska. Im dalej na zachód od zachodniej granicy Federacji Rosyjskiej tym przyjaźniejszy obraz tego imperium zła.
Rozwój gospodarczy świata spowodował że Rosja jest praktycznie nieograniczonym rynkiem zbytu dla wszelkiej produkcji Zachodu i korzystnym rynkiem zakupów surowców energetycznych i wielu kopalin.
Dla biznesu inne sprawy mają znikome albo żadne znaczenie. Na wszystko patrzą przez pryzmat stanu swoich kont.

Nie jestem znawcą psychiki Rosjan, ale … najlepiej jeśli o sobie mówią sami. https://www.euractiv.pl/section/demokracja/news/rosja-sondaz-wojna-media-rozrywka/ 
Póki wojna nie dotykała ich bezpośrednio była jedynie jednym z tematów prezentowanych przez media.
Po kilku miesiącach trwania wojny i poniesionych stratach ludzkich dowództwo wojsk rosyjskich jest zmuszone do sięgnięcia po rezerwistów. A to już zainteresowanym nie w smak. Efektem są awantury przed wojskowymi komendami uzupełnień, przypadki podpalenia budynków komend, a swoistym apogeum była strzelanina na jednym z poligonów, z ofiarami śmiertelnymi, wywołana przez głupotę oficera który został zastrzelony przez buntownika żołnierza-muzułmanina, za obrazę Allacha.
Ostatecznie brankę zawieszono, ponieważ w listopadzie odbędzie się planowy pobór i zdaniem dowództwa armii komendy uzupełnień nie byłyby w stanie realizować tych zadań jednocześnie. 

Rosja przez wojnę z Ukrainą wygenerowała sporo problemów z którymi będzie się borykać latami.   
Podstawowy problem to ujawnienie światu, że jej aspiracje mocarstwowe są zdecydowanie na wyrost. Jedyne co jeszcze wychodzi to blefowanie, ale nie wiadomo jak długo da się na tym jechać.
Jeśli chodzi o sytuację na froncie, to pytanie dotyczy „wyrozumiałości” państw NATO dla terrorystycznych poczynań wojsk rosyjskich na Ukrainie wobec ludności cywilnej.
Rosja ma za nic wszelkie regulacje prawne jakie przyjęto w cywilizowanym świecie po II wojnie światowej. Z drugiej strony ten cywilizowany świat boi się reagować adekwatnie do zagrożenia. Dlaczego? Odpowiedź nie jest prosta.
Z jednej strony jest to strach przed eskalacją konfliktu. Zapominają że bezkarność rozzuchwala.
Według mnie jest to brak jednomyślnego działania spowodowany rozbieżnością interesów zwłaszcza wśród państw liczących się na arenie międzynarodowej. Państwa takie jak Niemcy czy Francja traktują trwającą wojnę jako zjawisko przejściowe i po jej zakończeniu, czy wygaszeniu będą chciały wrócić bez strat do normalnych stosunków gospodarczych z Federacja Rosyjską. Dotyczy to zwłaszcza Niemiec które przez lata zdążyły mocno zaangażować się we współpracę gospodarczą z Rosją i nie uważają za słuszne spisanie tych inwestycji na straty.  

Od kilku dni możemy obserwować podchody do przyszłej odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych.
Wojna trwa i nie wiadomo jak i kiedy się skończy. Nie wiadomo skąd będą pochodziły środki na odbudowę. Ale Niemcy już oznajmiają że oni będą mieli najwięcej do powiedzenia. Są tak zadufani w sobie że „zapomnieli” o USA. Niemcom nie chce przejść przez gardło że koszty odbudowy Ukrainy musi ponieść Rosja jako sprawca tych zniszczeń.

Na dzisiaj dla Polski powinien być jeden wniosek: nie dać się znowu wyślizgać!
Czy to potrafimy?

23 października 2022

Rosja, a co to takiego?

Rosja psuje się od wewnątrz i to od dawna.
Problemem jest to że nie ma chętnych do jej uzdrowienia. To syzyfowa praca którą w Rosji podejmują, bez efektów, od wieków. Fakt, że same chęci to za mało. Putin się do tego nie nadaje, bo jest wyszkolony w kierunku destrukcji, a nie tworzenia. Dla innych nie ma teraz miejsca.
Rosja nie ma czasu na zdrowienie. Znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Szczerych przyjaciół nigdy nie mieli i nie mają. Za to wrogów im nie brakuje. Nie mają też szans na samodzielność. Wszyscy współpracę z Rosją oceniają przez pryzmat korzyści, doraźnych bądź długofalowych.
Władze Kremla są za to mistrzami manipulacji. Ta manipulacja często okazuje się skuteczna. Dodatkowo manipulacja wzmacniana jest korupcją w świecie zachodnich polityków najwyższego szczebla.
Jeśli chodzi o społeczeństwo rosyjskie, to trzeba oceniać je w kilku płaszczyznach. Po pierwsze, w swej masie jest zdegenerowane i zdemoralizowane. Przyczyna pierwotna jest ciągle ta sama. Brak poszanowania przez rządzących dla narodu rosyjskiego. Mówienie o suwerenie jest w tym przypadku czystą kpiną.
Wystarczy przypomnieć jak traktowano w ZSRR powracających z wojny weteranów inwalidów wojennych. Podobnie potraktowano powracających z wojny w Afganistanie.
Do tego dodam sposób sprawowania władzy. Typowy dla mafii, czy gangu. Oferta dla opornych ta sama.
To gułagi albo skrytobójstwa. Sądy zbędne bo władza zawsze ma rację.
Normalnemu człowiekowi nie mieści się w głowie że można wysyłać żołnierzy na wojnę bez odpowiedniego umundurowania, wyposażenia w sprawne uzbrojenie, zapewnienia świeżej strawy itd.
Co sądzić o dowódcach którzy na swych stanowiskach zachowują się jak? To trudno nawet poprawnie nazwać.
W sprawozdaniach wykazuje się że na wojsko od lat przeznaczane są olbrzymie środki budżetowe pochodzące m.in. ze sprzedaży węglowodorów.  
Dopiero w trakcie trwającej wojny okazuje się że te środki po drodze „wyparowują” i do adresata dociera ich znikoma część. Winnych nie spotyka kara. Dlaczego? Putin nie wie, czy nie chce wiedzieć?
Od dawna zastanawiam się jaki naprawdę jest Putin? Czy jest politykiem wielkiego formatu, czy tylko cynicznym szefem gangu cwaniaków którzy wykorzystują naiwność i bezgraniczne zaufanie pozostałych mieszkańców Kraju Rad? Ta opcja jest wielce prawdopodobna. Na jej poparcie przykładów aż nadto. Szczególnie tych najświeższych.
Jednocześnie obserwujemy istotne zmiany. W lutym 2022 poparcie dla polityki zagranicznej Putina było bliskie 100%. To przesada, ale około 70% było bliskie prawdy. To bardzo dużo. Otrzeźwienie następuje powoli ale jednak. Przeciągająca się wojna na Ukrainie wymaga uzupełnień „mięsa armatniego” na froncie.
Nagle okazuje się że Rosjanie nie chcą iść na front tym bardziej że mobilizację prowadzono w skandaliczny sposób, a gwoździem do trumny był nakaz jej przerwania, bo w listopadzie zaczyna się regularny pobór młodego rocznika. Rzekomo komendy uzupełnień nie będą w stanie przeprowadzić równolegle tych operacji.
Warto zwrócić uwagę na to że Federacja Rosyjska nie jest pod żadnym względem monolitem. To po prostu zbieranina narodów które nie pominą żadnej okazji wybicia się na niepodległość.
Takim elementem „niepewnym” są tzw. republiki zakaukaskie.
Niebezpiecznym polem konfliktu jest religia wyznawana przez narody Federacji Rosyjskiej.
Brak poszanowania dla indywidualnych uczuć religijnych był powodem strzelaniny z ofiarami śmiertelnymi https://radio.lublin.pl/2022/10/strzelanina-na-rosyjskim-poligonie-ofiar-moze-byc-dwa-razy-wiecej-niz-ogloszono/
Kiedyś mówiono że ZSRR jest kolosem na glinianych nogach. Czym jest dzisiaj Federacja Rosyjska?
Osiem miesięcy wojny na Ukrainie pokazało jej prawdziwe oblicze. Jedyne na co stać żołnierzy rosyjskich to bezmyślne okrucieństwo wobec ludności cywilnej. Tym rekompensują sobie porażki jakich doznają w bezpośrednim starciu w polu z żołnierzami ukraińskimi.
Od dość dawna mają świadomość że nie utrzymają w posiadaniu zajętych terenów Ukrainy. Wobec tego kradną, a co się nie da wywieźć, niszczą.
Wypowiadając się w kwestii Rosja a świat zewnętrzny trzeba wziąć pod uwagę że ten świat zewnętrzny, poza najbliższymi sąsiadami, należącymi do tzw. demoludów, nie ma prawidłowego rozeznania mentalności Rosjan. Do nich przemawia tylko brutalna siła. Nie istnieje prawo, umowy międzynarodowe. Postępowanie w obecnej fazie wojny wynika z absolutnego przekonania że za spowodowane zniszczenia na Ukrainie nie będą musieli zapłacić ani kopiejki.
W mojej ocenie mają rację. Za mało prawdopodobne uważam powołanie międzynarodowego trybunału który osądzi i skarze sprawców zbrodni wojennych, a Rosję zmusi do wypłaty Ukrainie reparacji wojennych.
Co jest w stanie zmienić taką ocenę?

20 października 2022

Jak postrzegamy teraz Ukrainę?

Kilkumiesięczna obserwacja wojny na Ukrainie sporo mnie nauczyła.
Przede wszystkim wzrosła moja wiedza o tym kraju. Wzrosła też moja ocena Polski i Polaków.
Okazało się że pewne powszechnie używane słowa nie są dla nas tylko sloganami.
Na czoło wysuwam „solidarność”. 
Ukraina nie zmarnowała czasu po aneksji Krymu. Działania nie były widowiskowe ale okazały się skuteczne.
Skazana przez wielu na pożarcie broni się, z sukcesami już ósmy miesiąc.
Trwająca wojna uświadamia, nie tylko Ukraińcom, że w sytuacji zagrożenia trzeba liczyć najpierw na siebie,
bo pomoc innych może okazać się tylko deklaratywna. To wynika z rozbieżności interesów.
W interesie Niemiec i akolitów najlepiej by było gdyby do wojny nigdy nie doszło, a skoro już się stało, żeby wojna szybko się skończyła. Wynik dla „kibiców’ ma mniejsze znaczenie.
Zawiodły wywiady, w tym rosyjski, skoro zakładano koniec „operacji specjalnej” w ciągu najwyżej tygodnia. Skoro nie udało się wygrać, realizowany jest wariant B, czyli wywołanie na zajętych przez wojska rosyjskie terenach Apokalipsy, porównywalnej z wyczynami wojsk III Rzeszy podczas II wojny światowej.
Straty ludzkie i materialne na Ukrainie spowodują że odbudowa powinna zająć dziesięciolecia, a tym samym zmaleją szanse na konkurencyjność gospodarki ukraińskiej wobec rosyjskiej.
Państwa współpracujące z Ukrainą zawsze znajdą tu coś dla siebie. Nawiążą lub wzmocnią współpracę gospodarczą. Będą uczestniczyć w odbudowie ze zniszczeń wojennych infrastruktury.
Ci którzy widzą wyłącznie swój interes będą oferowali pomoc finansową, oczywiście w formie kredytów i pożyczek. Można te możliwości mnożyć.
Nie zapominajmy że Ukraina ma olbrzymie obszary żyznej ziemi uprawnej. Uważana jest za spichlerz Europy.
Przy innych okazjach pisałem o bogactwach naturalnych jakie skrywa ziemia ukraińska. To wszystko wymaga gospodarskiej ręki, a z tym dotychczas nie było najlepiej.
Jest też coś co dzisiaj wydaje się jeszcze mało realne. Możliwa jest zmiana układu sił geopolitycznych w tym regionie jako trwała przeciwwaga dla zachłanności terytorialnej Federacji Rosyjskiej.
Ukraina powinna włączyć się w struktury już istniejące, UE i NATO.
O neutralności nie powinno być mowy.
Straty ludzkie i materialne po stronie rosyjskiej są mimo polityki dezinformacyjnej Rosji coraz bardziej widoczne. Dodatkowo zasadne jest pytanie o straty społeczne i polityczne jakie ponosi Rosja przegrywając wojnę z teoretycznie słabszym przeciwnikiem. Bądź co bądź armia rosyjska przed agresją w lutym 2022 uważana była za drugą armię świata /pod jakim względem?/
Nałożone na Rosję sankcje uniemożliwiają odtworzenie potencjału bojowego tej armii mimo że wojna toczy się poza granicami Rosji.
Alternatywą stało się szerzenie destrukcji. W tym Rosja ma wprawę od dziesięcioleci eksportując chore idee komunizmu za czasów Rosji Radzieckiej i ZSRR.
To typowo syzyfowa praca. Biorców tego „szczęścia” w świecie było wielu, ale nikomu nie udało się na tym zbudować czegoś trwałego. Nie można też pomijać faktu że ten eksport jest kosztowny i odbywa się kosztem jakości życia obywateli Rosji.
Wielokrotnie pisano że przy zasobach naturalnych jakimi dysponuje Rosja jej obywatele powinni stanowić przykład krainy dobrobytu.
Jaka naprawdę jest dzisiejsza Rosja? Mentalność statystycznego Rosjanina najlepiej oddaje wypowiedź żołnierza rosyjskiego z frontu walk na Ukrainie /o Ukraińcach/: „dlaczego oni mają mieć lepiej niż my?”
Jak widzą Rosję obserwatorzy zewnętrzni? Rosja się zwija, szczególnie pod względem demograficznym. https://www.rp.pl/gospodarka/art19248381-szybko-ubywa-rosjan-gospodarka-traci-pracownikow
Rosję zżera korupcja i trudne do wyobrażenia dysproporcje w statusie materialnym jej mieszkańców.  
Dokonując porównań nie można pominąć wojsk rosyjskich i ukraińskich. 
Liczebnie armia rosyjska ma przygniatającą przewagę.
Na polu walki o wartości bojowej żołnierza decyduje szereg innych czynników, nie tylko przewaga liczebna. Wystarczy wymienić: ubiór i wyposażenie osobiste, zaplecze logistyczne na polu walki. Do tego dochodzi uzbrojenie jakim dysponuje żołnierz. Dzisiaj trzeba dodać dowodzenie na polu walki.
Na koniec najważniejsze czyli motywacja, albo jak kto woli, wola walki.
Reasumując, po stronie rosyjskiej same minusy.
Rosja jest agresorem, niezależnie od propagandy Kremla. Powód agresji nie ma znaczenia /podobno zaatakowali Ukrainę w obronie Rosjan tam mieszkających/.
W cywilizowanym świecie są ustalone metody pokojowego rozwiązywania sporów.
Ukraina broni się i broni swej tożsamości.
Niespodzianką in minus dla Rosji jest wszechstronne międzynarodowe wsparcie jakie otrzymuje Ukraina.
Do ideału daleko, bo w grę wchodzą wzajemne interesy poszczególnych państw współpracujących z Rosją.
Według stanu na dzisiaj sytuacja jest daleka od rozstrzygnięcia.
Ukraina walczy i odnosi lokalne sukcesy. Rosja wojnę przegrywa, ale nie ma mowy o zadaniu decydującego ciosu. Nie ma czym i nie ma kim. Winien jest brak zdecydowania po stronie NATO i UE. Przeważa obawa przed rozlaniem się konfliktu poza granice Ukrainy. Do tego dochodzi niejednoznaczna postawa Chin i świata arabskiego.
Groźba użycia przez Rosję broni atomowej jest raczej straszakiem dla uzyskania korzystnych dla siebie warunków wybrnięcia z matni. Poważni komentatorzy sceptycznie odnoszą się do tych „rewelacji”.
Ta wojna ma doprowadzić do zniszczenia gospodarczego Ukrainy. Dzisiaj Rosja jest przekonana, że na odbudowę nie wyłoży nawet kopiejki. Nie ma siły która by ich do tego zmusiła.

Czas pokaże kto ma rację.   

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...