Szukaj na tym blogu

14 kwietnia 2023

Sąsiedzi. Gdzie wróg, a gdzie przyjaciel?

W ramach zmiany tematu zajmę się ostatnim wpisem Ewarysta.
http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/przemyt-plus
Temat jest ciekawy i co charakterystyczne, przez media dyskretnie dołowany.
Pytanie otwarte, w mojej ocenie, brzmi: czy relacje Polski z Ukrainą są wynikiem ewolucji stanowisk stron, czy wykonujemy tylko polecenia dyrygenta zza Wielkiej Wody?
Śmiem twierdzić że, jako społeczeństwo, o gospodarce Ukrainy mamy wiedzę szczątkową, a o historii raczej wybiórczą.
Uważam to za poważne niedopatrzenie z naszej strony.
I nie chodzi tylko o gospodarkę czasu wojny.
Minione prawie 30 lat zrobiły swoje. Przesunąłbym granicę czasową znacznie dalej.
Ile jest teraz Ukrainy w Ukrainie?
Z jednej strony agresja Rosji która uważa że wszystko co graniczy bezpośrednio z FR jest ich, albo od nich zależne. Ten schemat sprawdzał się od stuleci.
Z drugiej wszechogarniająca korupcja która zżera Ukrainę od lat i jest spadkiem po latach obecności wewnątrz Kraju Rad.
W kwestii oceny skali korupcji byłbym powściągliwy, bo jest to jednak zjawisko światowe, a nie lokalne.
Uczciwie mówiąc Ukraina nie miała swojego Balcerowicza, ale oddawanie majątku narodowego w ręce dawnej nomenklatury partyjnej i kapitału obcego opanowali nie gorzej niż to miało miejsce w Polsce.
Zasadnicze pytanie: kto dopuścił do wyprzedaży gruntów rolnych na taką skalę? Od tego nie ma odwrotu. Regulacje prawne wprowadzono zbyt późno.
Pytań jest znacznie więcej. Przykładowo, mam pytanie czy i czego nauczyli się Ukraińcy przez trwającą ponad rok wojnę? Jak na trwającą wojnę patrzą ukraińscy politycy?
Dużo już na ten temat napisano i powiedziano.
Zdana wyłącznie na własne siły Ukraina szybko zniknęłaby z mapy politycznej świata. Tak naprawdę uratowała ich zachłanność Rosji. Politycy ukraińscy i naród uświadomili sobie kto jest ich wrogiem a kto przyjacielem. Przeraża jednak cena jaką płacą za taką wiedzę.

Przebudowa wymaga zmian w psychice i mentalności społeczeństwa, a to wymaga czasu, na poziomie co najmniej pokolenia.
Ukraina to duży powierzchniowo kraj i przez to zróżnicowany kulturowo.
Zachodnia Ukraina miała historycznie większe związki z Polską. Natomiast wschodnia Ukraina przynajmniej dla mnie jest wielką niewiadomą.
Po ponad rok trwającej wojnie jedno uległo zasadniczej zmianie. Nie ma mowy o przyjaznych relacjach z Federacją Rosyjską. Nie tylko dzisiaj ale na lata całe. Pytanie trzeba rozwinąć. Jak silna będzie po stronie ukraińskiej chęć odegrania się na Rosji i Rosjanach?
Ukrainie potrzebna jest stabilność gospodarcza, militarna i polityczna.
Póki trwa wojna to tylko pobożne życzenia. Są podejmowane próby uporządkowania wzajemnych powiązań z Polską, ale jest tu zasadnicze ale. Czy polityka zbliżenia z Polską będzie kontynuowana przez następców prezydenta Zełenskiego?
Innych, znaczących sojuszników na swych granicach Ukraina nie ma. Sojusz z Polską byłby obustronnie korzystny. Nie można go budować za wszelką cenę.
Ukraina o własnych siłach nie będzie w stanie się odbudować. To oczywista oczywistość.
Trwają międzynarodowe rozmowy na temat pomocy w odbudowie. Przypuszczalnie będzie to pomoc firmowana przez KE, USA, Wlk. Brytanię i być może pojedyncze kraje np. Japonię.
Biorąc pod uwagę ukraińskie realia /nagminna korupcja/ musi być organizacja nadzorująca wydatkowanie tych funduszy.
Dzisiaj można podjąć próbę specyfikacji zadań które trzeba zrealizować w ramach programu odbudowy.
Kolejności raczej nie da się ustalić bo wiele prac musi być wykonywana równolegle.
Jak to widzę?
Zadanie na lata to rozminowanie terenów objętych walkami. Usunięcie min, niewypałów i niewybuchów może trwać nawet 10 lat. Takie opinie pojawiają się w mediach.
Trzeba dokonać inwentaryzacji wszelkiej infrastruktury dla oceny jej stanu i skali napraw, remontów i odbudowy.
Trzeba przywrócić funkcjonowanie wszystkich poziomów szkolnictwa.
Tu jest kilka spraw wzajemnie powiązanych.
To zniszczone budynki szkolne, zniszczone wyposażenie szkół i co niezmiernie istotne, ustalenie liczby zdolnych do wykonywania zawodu nauczyciela.
A co z rolnictwem, przemysłem i handlem?
Poważne pytanie dotyczy skali powrotów uchodźców. Ilu z nich zechce wrócić?
Trochę inne pytanie: jeśli ruszą poważne rozmowy na temat przyjęcia Ukrainy do UE to wiadomo, że ta UE zacznie stawiać warunki zaporowe. Co wówczas zrobi Ukraina? Podporządkuje się, czy zrezygnuje?
Odpowiedź jest z wielu względów trudna bo UE też musi się zreformować. Czy zechce?
Dowiodła tego pandemia covid-19.  Chodzi o udrożnienie łańcuchów dostaw, a także powrót do Europy niektórych gałęzi produkcji.
Zwracam uwagę że w tym opisie pominąłem zaszłości historyczne dotyczące zwłaszcza okresu II wojny światowej. Tu nie może być mowy o żadnej „grubej kresce”. W relacjach między Polską a Ukrainą musi być miejsce dla prawdy historycznej. Opory po stronie ukraińskiej są w dalszym ciągu, a po polskiej stronie nie ma chęci i powodów do ustępstw, może z wyłączeniem części polityków.
Nie może być zgody na relatywizację ludobójstwa Polaków, co pojawia się w wypowiedziach po stronie ukraińskiej.
Jakie są więc szanse na konsensus? Kto ustąpi? Są chętni?
Na koniec wspomnę o jeszcze jednej sprawie. Wśród obecnych na blogach jestem jednym z tych którzy na żywo interesowali się wojną na Bałkanach która doprowadziła do rozpadu Jugosławii. To nie prehistoria.
To było „zaledwie” ponad 30 lat temu https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozpad_Jugos%C5%82awii
Warto sobie przypomnieć jak reagowała Europa i świat na to co się działo wówczas. Przez te lata nie wszystkie problemy udało się rozwiązać, a konflikty wyciszyć. Przed Ukrainą długa droga.

07 kwietnia 2023

Polacy, radźcie sobie sami

Są sprawy do których wracamy czy nam się podoba czy nie.
Takim tematem jest deklarowane i udzielane Polsce przez KE wsparcie finansowe pomocy udzielanej uciekinierom z Ukrainy, z terenów objętych działaniami wojennymi.
To czego doświadczamy ze strony KE można określić jednym słowem hipokryzja.
Jakie są fakty? Dla przypomnienia.
Od 24 lutego 2022 roku granicę Polski z Ukrainą przekroczyło ponad 10 mln uciekinierów, z tego ponad
8,3 mln wróciło na Ukrainę. W Polsce pozostaje na pobyt stały około 1,4 mln Ukraińców i tyle mniej więcej otrzymało nr PESEL. Około 1 mln Ukraińców podjęło w Polsce pracę zarobkową i płaci podatki w Polsce. Tym samym ma prawo do świadczeń socjalnych i zdrowotnych.
Wielokrotnie podkreśla się że dla takiej ilości przybyszów nie zbudowano żadnych obozów, ani nie gromadzono ich w wydzielonych strefach. Wielu uciekinierów, na początku wojny, przyjęły polskie rodziny na własny koszt.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że przyjęcie „na garnuszek” takiej ilości przybyszów jest poważnym obciążeniem nie tylko dla budżetu państwa ale i części naszego społeczeństwa.
Ten aspekt pomocy trzeba zdecydowanie oddzielić od pomocy militarnej udzielanej Ukrainie przez Polskę na podstawie odrębnych uzgodnień.

Nie napiszę nic o szczytnych hasłach, o solidarności itp. którymi szermuje na prawo i lewo KE.
Liczą się tylko fakty.
W pierwszych miesiącach wojny miały nam wystarczyć dobre rady płynące z Brukseli.
Najważniejsza z nich to propozycja przeksięgowania przez Polskę pieniędzy wcześniej przeznaczonych na realizacje innych zadań. Polska z tej oferty nie skorzystała.
Dopiero po kilku miesiącach /jesienią/ KE zdecydowała o przekazaniu konkretnych pieniędzy,
czyli około 145 mln euro na pomoc uchodźcom ukraińskim. Lepsze to niż nic.
Tymczasem już w kwietniu 2022 premier MM w liście do szefowej KE określił dzienny koszt pobytu ukraińskiego uchodźcy na 21-30 euro. https://www.rmf24.pl/news-ile-kosztuje-pobyt-ukrainskich-uchodzcow-w-polsce-premier-pr,nId,5984831#crp_state=1 – co oznacza 21-30 mln euro dziennie
i 630-900 mln euro miesięcznie. Tych uchodźców mamy około 1,4 mln na pobyt stały, w tym około
200 tys. uczy się w Polsce w trybie stacjonarnym i około 200 tysięcy zdalnie w szkołach ukraińskich.
To dodatkowe koszty po stronie polskiej. https://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/8566882,ukraina-polska-uchodzcy-edukacja-dzieci-szkola.html Do tego trzeba dodać te kilka milionów które przez Polskę przeszły tranzytem. Im też trzeba było pomóc.
Te wydatki trzeba uzupełnić o świadczenia socjalne (np. opieka nad dzieckiem, opieka rodzinna, dofinansowanie pobytu dziecka w żłobku, klubie dziecięcym lub świetlicy).
A gdzie wydatki na edukację i opiekę zdrowotną?
Czytałem informację, że należy nam się refundacja za już poniesione wydatki w wysokości rzędu
co najmniej 9 mld euro, a inne źródła wspominają o 12 mld euro.
W praktyce stanowisko KE można skwitować krótko: liczcie sobie podwójnie, ale nie upominajcie się.
Takie postępowanie KE można skwitować jako świadome osłabianie gospodarcze Polski.
To się sumuje z blokowaniem wypłat z KPO.
To „zawdzięczamy” Niemcom. Nie ma co się z tym kryć. To szczera prawda. Im nie w smak jest rozwój gospodarczy i wzrost znaczenia politycznego Polski.
Dotyczy to nie tylko omawianego wątku.
Niestety z tym cynizmem Niemiec nie potrafimy skutecznie walczyć. Nie umiemy czy zwyczajnie paraliżuje nas strach? To trwa zbyt długo.
Mamy wojnę przez granicę i z jawnym wrogiem. Niemcy do tego wroga mają 400-500 km i właściwie nie wiadomo czy to dla nich wróg, czy raczej wspólnik w interesach? 
Niemcy uważają że ich bezpieczeństwo gwarantują wojska USA które stacjonują u nich od końca
II wojny światowej. Dodatkowo zarabiają na tym około 20 mld $ rocznie. Dlatego tak bronią się przed przesunięciem tych wojsk bardziej na wschód.
O jednym trzeba zawsze pamiętać, koszty jakie ponosimy pomagając Ukrainie są niczym w porównaniu do świadomości że wojna nie toczy się na naszej ziemi, nie walczą i nie giną w niej polscy żołnierze.
Dzisiaj oficjalnym powodem są względy formalne i proceduralne. Ukraina nie jest członkiem NATO ani UE.
Ważne jest jeszcze coś. Polska jest członkiem UE i posiada tzw. granicę zewnętrzną z Ukrainą
i Federacją Rosyjską. W trwającej wojnie na Ukrainie Polska ma ograniczony wybór, a właściwie nie ma żadnego. Wojna spowodowała falę uciekinierów których trzeba było przyjąć.
Ktoś odważyłby się zamknąć przed nimi granicę? Mieli szukać schronienia na Białorusi?
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/polska-pomoc-dla-ukrainy-przebila-wszystkich-oto-ile-poszlo-z-zasobow-armii/b8296z9

Ostatnio media upodobały sobie publikowanie zestawień ilustrujących skalę pomocy udzielanej przez różne państwa walczącej Ukrainie. Dzięki zręcznej manipulacji mediów dowiadujemy się, że Niemcy są po USA, na drugim miejscu pod względem kwot udzielanej pomocy. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach.
O jakie szczegóły chodzi?
Z punktu widzenia interesów Ukrainy istotna jest pomoc udzielona, a nie tylko zadeklarowana.
I tu mamy niespodziankę. Spora rozbieżność między pomocą deklarowaną a zrealizowaną.
Przykładowo Niemcy zadeklarowały pomoc sprzętową wartości 2,4 mld € ale zrealizowały dotychczas swą obietnicę w 58%. Polska zadeklarowała i przekazała sprzęt wartości 2,4 mld €. 
Jeszcze ciekawiej te zestawienia wyglądają jeśli odniesie się je do potencjału gospodarczego państwa które tej pomocy udziela.
Łączna wartość pomocy udzielonej przez Polskę to 56,6 mld zł, a to stanowi 2% PKB Polski.
Istotną pozycję w pomocy udzielanej Ukrainie stanowi pomoc udzielana uchodźcom.
Ta stanowi 8,36 mld €. Tu nie mamy konkurencji, Pomoc Niemiec to 6,8 mld €.
Sumarycznie na pomoc Ukrainie Polska wydała 56,6 mld zł /11,92 mld €/ a Niemcy które są potentatem gospodarczym w UE 12,96 mld €, z tego 6,8 mld € na pomoc uchodźcom.
Niemcy są konsekwentni w pozorowaniu pomocy Ukrainie. Jako zasadę przyjęli pomoc w obszarach nie kolidujących ze współpracą Niemiec z Federacja Rosyjską. Dlatego na wszelkie możliwe sposoby utrudniają pomoc militarną, nie tylko własną, ale także deklarowaną przez UE.
Tu https://konkret24.tvn24.pl/swiat/wojna-w-ukrainie-pomoc-militarna-niemiec-dla-ukrainy-co-wiemy-a-czego-nie-6646242 jest obszerne wyjaśnienie które faktycznie ten obraz jeszcze bardziej zaciemnia.
Tu https://defence24.pl/geopolityka/niemcy-manipuluja-pomoca-dla-ukrainy-co-mozemy-z-tym-zrobic-analiza jest sporo szczegółów ale i komentarzy.

Problem który coraz częściej powraca dotyczy odpowiedzi na pytanie jak będą wyglądały nasze relacje z Ukrainą po zakończeniu wojny. Bo ta wojna na pewno się skończy. Tylko nie wiadomo jak i kiedy?
Proste pytanie dotyczy tego jak Polska się wówczas odnajdzie? Kto będzie wówczas miał rację? Światełkiem w tunelu może okazać się wizyta prezydenta Ukrainy w Warszawie. Jej efektów nie powinniśmy odbierać jako odwdzięczenia się Ukrainy za okazane wsparcie i pomoc w trudnych chwilach.
Po pierwsze mamy wspólną granicę. Po drugie musimy porozumieć się w kwestii zasad współpracy
w czasie pokoju. Odbudowa ze zniszczeń wojennych nie będzie celem samym w sobie.
Odbudowana gospodarka ukraińska będzie szukała nowych rynków zbytu. Kto zastąpi rynek rosyjski?
Ukraina chce do NATO i do UE. Realizacja możliwa raczej w dłuższej perspektywie.
Wejście do NATO będzie zależało od tego jak NATO potraktuje protest Federacji Rosyjskiej.
Tego że protest będzie chyba nikt nie kwestionuje.
Inaczej wygląda sprawa przystąpienia Ukrainy do UE. Dzisiaj są w tej sprawie wyłącznie ogólniki.
Jeśli wojna się skończy  temat wróci ze zdwojona siłą.
Dzisiaj zamiar Ukrainy popiera wyłącznie Polska.
Osobiście nie mam złudzeń co do tego że przed Ukrainą będą piętrzone trudności.
Ukraina to kraj powierzchniowo prawie 2-krotnie większy od Polski, ludnościowo porównywalny
z Polską.
Przystąpienie do UE wiązałoby się ze zmianą układu sił w KE. Tym nie są zainteresowane państwa „starej Unii”. Skoro tak to w interesie Polski i Ukrainy byłoby doprowadzenie do ściślejszej współpracy gospodarczej, militarnej i politycznej.
Na ile jest to realne? Czy miałaby to być federacja, stowarzyszenie, czy jeszcze jakaś inna forma?
Puśćmy wodze fantazji. Powierzchniowo to około 1 mln km kw., a ludnościowo około 80 mln ludności.
W Europie to byłaby potęga. Początkowo jeszcze nie gospodarcza. Do tego trzeba doliczyć zasoby naturalne Ukrainy i jej położenie geograficzne.
Ten obraz powinien nam uświadomić, że zarówno UE jak i opozycja wewnętrzna w Polsce będą robić wszystko żeby ten projekt się nie ziścił. Ten brak entuzjazmu widać w mediach od dawna.


04 kwietnia 2023

Na co nas stać?

Jak to właściwie jest? Mamy tylko wrogów?
Czy nie za dużo frontów otwarto przeciwko Polsce?
Opozycja wewnętrzna, Niemcy, KE, TS UE, a w samej UE kto jest z nami?
Nawet  wojna na Ukrainie niewiele albo nic tu nie zmieniła.
Jaka jest wartość praktyczna przychylności USA, czy Wlk. Brytanii?
Dzisiaj widać że poparcie i pomoc Polski Ukrainie odbywa się naszym kosztem.
Ale jakie mamy wyjście?
Jaki jest kres naszych możliwości?
Na pewno nie zbijemy fortuny na pomocy Ukrainie. Otrzymywana z tego tytułu pomoc ze strony KE, USA, NATO czy Wlk. Brytanii, nie kompensuje, nawet w minimalnym stopniu, ponoszonych kosztów.
Na tym tle niepoważnie brzmią krytyczne uwagi Ukraińców o jakości pomocy militarnej udzielanej przez Polskę Ukrainie. Inna sprawa, że w mojej ocenie, portal wnp.pl bardziej zajmuje się judzeniem niż obiektywnym informowaniem.
To co obserwuję w ponad rok trwającej wojnie, to całkowity brak przygotowania Europy do prowadzenia działań wojennych. Gdyby nie aktywna pomoc Polski, Wlk. Brytanii, a zwłaszcza USA, o wojnie na Ukrainie mówilibyśmy od dawna w czasie przeszłym. Teraz tylko wzrasta świadomość, że to nie byłby koniec, a tylko przerwa /nie wiadomo jak długa/ przed kolejnym atakiem. Na kogo tym razem?
Co jest szczególnie istotne to bardzo niska zdolność bojowa Bundeswehry. Nie należy tego mylić ze zdolnościami produkcyjnymi przemysłu zbrojeniowego.
Po ponad rok trwającej wojnie europejski przemysł zbrojeniowy pracuje nadal na pół czy ćwierć gwizdka. Uwidoczniło się to w chwili gdy KE zdecydowała o interwencyjnych dostawach amunicji artyleryjskiej na potrzeby wojsk ukraińskich. Mimo tego że są pieniądze, dostawy będą realizowane po kilku miesiącach, bo zapasy już zużyto, a uruchomienie produkcji da efekty za jakiś czas. UE traktuje sprawę czysto biznesowo bo nie wyraża zgody na zakupy interwencyjne poza Europą. Mają zarobić firmy europejskie, a wojna może czy raczej musi poczekać.
Co w tym wszystkim robi Polska?
Wobec realnego zagrożenia /groźby FR/ intensywnie zbroimy się. Przed nami, w najbliższych latach, poważne wydatki. To nie tylko zarobek dla krajowego przemysłu zbrojeniowego, ale przede wszystkim import. Oferta dostawców zagranicznych jest bardzo zróżnicowana, ale nie zawsze odpowiada zapotrzebowaniu naszych sił zbrojnych. To jedna z przyczyn nawiązania współpracy z Koreą Południową.  Jest to nie w smak Niemcom którym przeszły koło nosa poważne kontrakty. Szybko więc odegrali się. https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/niemcy-nie-chca-serwisowac-broni-w-polsce-wybrali-inny-kraj,695447.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp#comment  
Uruchamiają w Rumunii centrum serwisowe dla uzbrojenia dostarczanego przez NATO na Ukrainę.
Kto bogatemu zabroni? Będą na tym zarabiać. To oczywiste.
Pojawiają się głosy krytyki, dlaczego nie w Polsce? Odpowiem, że za dużo grzybów w barszcz.
To ponad nasze możliwości realizacyjne. Przemysł zbrojeniowy nie powinien zdominować naszej gospodarki.
Trzeba chłodnej kalkulacji. Prosperity w przemyśle zbrojeniowym nie będzie trwać w nieskończoność. Przestawienie na produkcję pokojową nie jest łatwe.
Dotychczasowe zakupy powodują, że będziemy zmuszeni uruchomić serwis tego uzbrojenia, a także w jakimś stopniu produkcję części zamiennych. Tego uzbierało się już sporo. Nie zapominajmy, że planowane jest uruchomienie produkcji w kraju części z zakupionego uzbrojenia.
W postępowaniu Niemiec nie można się dopatrywać wyłącznie pragmatyzmu. To element konsekwentnej, wrogiej wobec Polski polityki. Polityki która przez lata była maskowana, a ujawniła się z całą siłą wskutek działań wojennych wszczętych przez Rosję na Ukrainie. Poza tym jest to sygnał ostrzegawczy dla Polski, przed podjęciem przez UE odbudowy ze zniszczeń wojennych Ukrainy. Nasz udział w odbudowie będzie w dużej mierze zależał od tego ile będą mieli do powiedzenia Niemcy. Ściślej, od tego kogo KE upoważni do zarządzania środkami przeznaczonymi na odbudowę.


02 kwietnia 2023

Na co czekamy?

Napisałem, że poruszam się wokół tematów aktualnych. To prawda. Staram się, ale czasem robię wyjątki. Tym razem wyjątku nie będzie.
Chodzi o sprawę poważną i to bardzo. W dodatku sprawę na czasie. W dodatku o kilka odsłon tej samej sprawy.
W zależności od tego jak sprawę nazwiemy trzeba cofnąć się o wieki, o kilkadziesiąt, albo o kilka lat.
Myśl przewodnia ma swoją stałą nazwę, to walka z Kościołem która przybiera raz formę walki z instytucją, a kiedy indziej walki personalnej skierowanej przeciwko konkretnym osobom ze stanu duchownego.
To zaczęło się grubo przed Lutrem i trwa po dzień dzisiejszy. Doskonalone są tylko metody walki.

Czy należę do pokolenia JP2?
W dniu wyboru kardynała Wojtyły na papieża który przyjął imię Jan Paweł II miałem 33 lata, a więc jak czasem się mówi, osiągnąłem wiek Chrystusowy. O kardynale Wojtyle nie wiedziałem wówczas nic.
To był metropolita krakowski.
Czułem jednak, że stało się coś co zapisze się złotymi zgłoskami w historii świata, nie tylko Polski.
Pierwszą pielgrzymkę do Polski oglądałem w tv, chociaż na Plac Zwycięstwa miałem kilkaset metrów. Kolejne w Warszawie oglądałem w plenerze. Parę razy byłem kilka metrów od Jana Pawła II.
Byłem też na audiencji w Watykanie.
Dla nikogo w życiu nie miałem tyle szacunku co do Jana Pawła II. Nawet dla własnego ojca który zmarł gdy miałem 20 lat.
Inaczej patrzy się na świat w wieku kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat. W 2005 roku byłem już statecznym człowiekiem. Inaczej postrzegałem otaczający świat.
Okoliczności śmierci papieża Jana Pawła II to znowu było wydarzenie. Jeszcze większym były uroczystości pogrzebowe.
Katolicy przeżywali to na swój sposób. Spontanicznie. To było jednak nie w smak zawodowym mącicielom.
„Przypadkowo” wyciągnięto wówczas sprawę zakonnika Konrada Hejmo https://www.google.com/search?client=firefox-b&sxsrf=APwXEdeMoXijK-CfrCot6n0bXKk7viWdlg:1680432058348&q=Gdzie+jest+ojciec+Hejmo&sa=X&ved=2ahUKEwiUuqCfgYv-AhWOuIsKHYlmD64Q1QJ6BAgIEAI . Pojawiło się też nazwisko agenta SB Tomasza Turowskiego https://www.google.com/search?client=firefox-b&sxsrf=APwXEdeMoXijK-CfrCot6n0bXKk7viWdlg:1680432058348&q=Gdzie+jest+ojciec+Hejmo&sa=X&ved=2ahUKEwiUuqCfgYv-AhWOuIsKHYlmD64Q1QJ6BAgIEAI
To były i są typowe „odwracacze uwagi”. Schemat powtarzalny, ale jak widać skuteczny.
Trzeba sobie zdać sprawę, że nie zwalcza się niczego co jest nam obojętne, po prostu nie wadzi. Świat jest jednak pełen nawiedzonych którzy uważają że mają do spełnienia misję dziejową.
To rewolucjoniści. Czasem działają na własną rękę, a czasem są wykorzystywani przez macherów od robienia ludziom wody z mózgu. Ci „misjonarze” zawsze znajdują swoich popleczników. My zaś zbyt często mylimy przeciwników z wrogami.

Atak na świętego Kościoła Katolickiego Jana Pawła II nie jest przypadkowy. W dzisiejszym czytaniu jest przypomnienie, że trzeba uderzyć w pasterza żeby stado się rozpierzchło. Więc uderzają licząc że za którymś razem uda się.
Żenująca dla mnie jest bezkarność opluwaczy naszych świętości. Holender który próbuje nam narzucić swój ogląd świata powinien najpierw zająć się własną ojczyzną.
Poza tym uważam że publicystyka też podlega ocenie prawnej. Do szuflady można pisać co na myśl przyjdzie, ale jeśli przekaz jest adresowany do społeczeństwa, trzeba ważyć każde słowo.
Holender nie jest historykiem, co najwyżej grafomanem.
Nie jest też politykiem który uważa że działa w dobrej wierze. Struganie głupa też jest formą polityki.
Jako katolik uważam że Kościół jest zbyt tolerancyjny wobec innych wyznań ale przede wszystkim niewierzących. Wiara jest sprawą osobistą póki nie ingeruje w życie innych.
Przedmiotem dyskusji, według mnie, może być próba rozstrzygania czy tolerancja ma wynikać z zasad współżycia społecznego, czy przestrzegania przyjętych regulacji prawnych.
Jak mamy reagować na profanacje miejsc kultu religijnego?
Rzadko przypomina się że, zwłaszcza w stanie wojennym księża udostępniali ambonę politykom z podziemia. Byli wśród nich zagorzali ateiści. Stan wojenny dawno za nami, a chęci  do występowania z ambony u niektórych pozostały.
Tylko co oni mają dzisiaj nam do powiedzenia?
Co nas nie zabije to nas wzmocni.

31 marca 2023

Wojna na Ukrainie trwa już rok

Zasoby sieci są nieogarnione. Trzeba tylko wiedzieć czego się szuka.
Tu jest przykład bez mała szkolny. http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/rosyjska-dusza-olej-sonecznikowy-neon-gas-poprzewodniki-i-ancuchy-dostaw-czyli-nieoczekiwane-skutki-proby-odbudowania-imperium

Notka i dyskusja pod nią ma rok. Teraz można ją ponownie komentować i komentować ówczesne komentarze. Można też mieć żal do komentujących że przez miniony rok nie rozwijali swych spostrzeżeń. Bardziej rozwijała się raczej jałowa dyskusja.

Konkretnych odpowiedzi nie można oczekiwać wprost, bo niby dlaczego? Źródła naszych informacji są ograniczone.

Najbardziej interesująca powinna być odpowiedź na pytanie dlaczego Rosja zaatakowała Ukrainę?
Dlaczego zrobiła to tak nieudolnie? Czy zrobiła to świadomie, czy została wprowadzona w błąd? Jeśli tak to przez kogo?
Z dostępnych w sieci informacji wynika że po aneksji Krymu Ukraina modernizowała swoje siły zbrojne przy znacznej pomocy zwłaszcza Wlk. Brytanii. Skąd to zaangażowanie?

Wywiady obce miały wiedzę o przygotowaniach Rosji do agresji na Ukrainę. Informowały o tym Ukrainę.

Gdyby Ukraina została zaskoczona, to Rosja osiągnęłaby zaplanowany sukces, czyli najpóźniej po tygodniu /po 24 lutego 2022/ nastąpiłaby defilada armii rosyjskiej w Kijowie. Stało się inaczej.

Wojna trwa ponad rok i nie wiadomo kiedy i czym się skończy.
Ważnym wątkiem w tej układance są bogactwa naturalne Ukrainy, zwłaszcza te o zasadniczym znaczeniu dla gospodarki światowej. Jakie to ma znaczenie dla trwającej wojny?
W mojej ocenie zbyt wiele interesów świata zachodniego zostało ulokowanych na Ukrainie żeby teraz zostawić je na pastwę losu.
Była też informacja że interesy prowadził tam syn prezydenta USA.
Interesujące są komentarze dotyczące spraw „obok” tej wojny. Do takich zaliczam produkcję rolną, nie tylko zbóż.
Komentatorzy nie piszą o tym wprost. Kilka lat temu w sieci toczyła się ożywiona dyskusja o GMO.
Teraz zostało to wyciszone. Dlaczego?
Z tematem łączona była firma Monsanto znana z wielu innych „osiągnięć” na polu nomen omen upraw rolnych. Ciekawe kiedy temat wróci?
Co istotnego wiemy po roku wojny? Wiemy dużo, ale mało konkretów.
Nie wiemy przede wszystkim kiedy i jakim rezultatem się skończy.
Dzisiaj po obydwu stronach /rosyjskiej i ukraińskiej/ trwa napinanie muskułów. Obie strony przymierzają się do kontrofensywy. Początkowo miało to nastąpić na przełomie marca/kwietnia, a teraz przesunięto termin na przełom pierwsze/drugie półrocze 2023.
Armia ukraińska gromadzi uzbrojenie obiecane przez świat zachodni, a Rosja zarządziła kolejną mobilizację, tym razem 150 tysięcy rezerwistów.
Równolegle toczą się rozmowy zakulisowe. Kto komu i w jakiej skali może i chce pomóc?
O radykalnych działaniach nie ma mowy. Dotyczy to stanowiska Chin które dotychczas się nie określiły.
Większość państw sprzyjających Rosji przyjmuje postawę kibica bez jawnego angażowania się.
Rosja stara się wywrzeć presję psychologiczną i zmusić Ukrainę do akceptacji narzuconych warunków. Oczywiście są one nie do przyjęcia ponieważ zakładają utrwalenie zmian terytorialnych spowodowanych agresją z 24 lutego 2022.
W interesie Rosji jest również zawieszenie działań wojennych, czyli zamrożenie wojny.
Stanowisko Ukrainy jest zdecydowanie inne. Chcą przywrócenia status quo, ale z lata 2014 roku /przed aneksją Krymu/. Na ile jest to realne?
Część prognoz sprzed roku nie sprawdza się. Przynajmniej dotychczas. Dotyczy to w szczególności liczby uchodźców którzy mieli zostać w Polsce. Prognozowano, że będzie to między 2,8 mln a 7,3 mln. Dzisiaj jest ich około 1,5 mln, a około 8 mln było w Polsce tranzytem, albo wielokrotnie przekraczali granicę.  
Prognozy sobie a życie sobie. Przy wsparciu i pod naciskiem USA i Wlk. Brytanii wojna na Ukrainie trwa. Teraz trwa zbieranie sił. Zarówno po stronie ukraińskiej jak i rosyjskiej. Ale też pojawiają  się coraz częściej głosy że Europa, zwłaszcza ta sybarytów, jest już zmęczona. Tak naprawdę interesuje ich zakończenie wojny, cokolwiek byśmy pod tym rozumieli i zniesienie sankcji wobec Rosji. W podtekście powrót do biznesów z Federacją Rosyjską. Nad tym pracuje intensywnie propaganda rosyjska.
Trzeba uczciwie powiedzieć że straty ponoszą wszyscy, bezpośredni uczestnicy wojny, czyli Ukraina i Rosja, ale również ci którzy musieli zakończyć współpracę gospodarczą z Rosją wskutek sankcji.
Straty ponoszą wszyscy wskutek zerwania łańcuchów dostaw. Nikt nie ma sensownego pomysłu jak z tego wybrnąć?
Na dzisiaj wiadomo że przegrupowanie i uruchomienie nowych kierunków dostaw i zbytu wymaga czasu. Zwiększenie produkcji w przemyśle zbrojeniowym musi mieć gwarancje rentowności. Bezsensowna jest produkcja na magazyn. Dlatego są małe szanse na szybkie zakończenie wojny na Ukrainie.
Poza tym wszystkim kto wie jak zachowa się Ukraina po wojnie?
Polska ma do rozwiązania inny problem związany z naszymi relacjami wzajemnymi na przestrzeni wieków. Dotyczy to zwłaszcza XX wieku. Teraz trwa wojna a my chcemy jasnego stanowiska Ukrainy w kwestii potępienia zbrodni wołyńskiej. Ukraińcy w tej sprawie są ślepi i głusi, Pozostawimy to bez odpowiedzi?
Ukraińcy muszą teraz mierzyć się z innymi problemami. To nie jest sprawa z gatunku czarno-białych.
Chcą oskarżać Rosję o zbrodnie ludobójstwa. A co robili z Polakami w czasie rzezi wołyńskiej?
Mamy ich teraz popierać? Tamte zbrodnie przedawniły się?

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...