Znaleźliśmy się w punkcie który nie wiadomo
gdzie nas doprowadzi.
Rok z okładem minął od zmiany władzy w
III RP. To ponad jedna czwarta kadencji parlamentu.
Nie pora na
jakiekolwiek podsumowanie, ale można oceniać kierunki działań
rządzących i opozycji.
Rządzący, chociaż wyborów nie
wygrali, zdołali się skrzyknąć i przejęli władzę.
Nie
jednoczyła ich wspólnota interesów politycznych, ale zwykłe TQM.
Dobre samopoczucie psuje im ostatnio informacja medialna, puszczona o
zgrozo przez TVN, że ich jednym ze sponsorów były, a może dalej
są, służby rosyjskie.
Ku zaskoczeniu obserwatorów sceny
politycznej to zadziałało.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda
po stronie opozycji. Wybory przegrali na własne życzenie.
Miała
to być ich trzecia kadencja. Wybory miały być czczą formalnością.
Tak to wyglądało w przekazie medialnym. W realu wyszło deczko
inaczej.
Na dobrą sprawę nie wiem czy wewnątrz ZP doszło do
jakichś rozliczeń personalnych.
Z tego co pamiętam, jeszcze w
trakcie kampanii wyborczej wypadł z gry odpowiedzialny za kampanię,
taki misiowaty gość. Nazwiska już nie pamiętam.
Na tym
koniec.
Ostatnio dowiadujemy się z mediów że zaangażowano
duże środki finansowe ze źródeł obcych po to żeby uwalić PiS.
Źródła były różnorodne. Szczegół dotyczy tego że były tam
środki od naszego największego sojusznika zza Wielkiej Wody.
Poważnie.
No to ja się pytam jak to możliwe? ZP było u
władzy! Mieli do dyspozycji wszystko. Służby, media, wymiar
sprawiedliwości, nawet sprzyjającego prezydenta RP!
Wszystko na
nic. Nastąpiło brutalne zejście z obłoków na ziemię.
Czy te
tysiące partyjniaków nie miało świadomości że władza nie jest
dziedziczna?
Kto tam był koniem trojańskim? Kto zdradził?
To
pytanie jest jak najbardziej na miejscu gdy patrzę na bezradność
obecnej opozycji.
Zostało im pojękiwanie jaka to krzywda im się
dzieje.
Może i mają rację. Przynajmniej częściowo.
Zapominają jednak że spotyka ich to na podstawie porządku prawnego
który po sobie zostawili.
Mamy demokrację, konstytucję, akty
wykonawcze i co z tego?
Wyszedł taki jeden na mównicę i
szczerze stwierdził że stosuje prawo tak jak je rozumie.
Nie
wiem co chciał przez to powiedzieć. Ma taką siłę sprawczą?
Pamiętam za to że dawno temu wypsnęło mu się „że polskość
to nienormalność”. To co on tu robi? Notoryczny szkodnik? Nie
czekają na niego gdzie indziej?
Przez całe swoje długie życie
żyłem w przekonaniu że prawo ma być stosowane literalnie.
Ma
dotyczyć każdego obywatela Państwa Polskiego. W razie wątpliwości
decyduje zdanie Trybunału Konstytucyjnego. O winie i niewinności
człowieka mają decydować niezawisłe sądy, a nie partyjne sądy
kapturowe.
Jeśli rządzący uważają że obecne prawo nie
przystaje do potrzeb, mogą je zmienić w drodze uchwalenia nowej
ustawy lub nowelizacji ustawy istniejącej. Na pewno nie w drodze
rozporządzenia czy dekretu, czy nie daj Boże, ustnego polecenia.
W
Polsce nie ma wojny ani stanu wyjątkowego. Tylko wtedy konstytucja
dopuszcza drogę na skróty.
Od ponad roku Sejm i Senat są na
wakacjach. Za co parlamentarzyści biorą pieniądze?
Dlaczego
rolą Sejmu, od ponad roku stało się jedynie uchylanie immunitetów
posłom opozycji? Jednocześnie dalej utrzymywany jest status
świętych krów parlamentarzystów koalicji 13 grudnia,na których
już drugą czy trzecią kadencję czeka prokurator?
Za to w
Sejmie obrodziło specjalnymi komisjami śledczymi które mają
wykazać jak ta poprzednia władza była zła, niegospodarna, a w
dodatku pazerna. Po roku przesłuchań potencjalnie winnych nie
sporządzono żadnego aktu oskarżenia, ba nie sformułowano
racjonalnych zarzutów!
Co istotnego zmieniło się w pozycji
Polski na arenie międzynarodowej? Czyje interesy naprawdę
reprezentuje urzędujący premier? Czy wszystkie wyczyny tego zestawu
rządzących mamy zrzucić na karb braku doświadczenia, czy głupoty
politycznej?
A może jednak jest tu coś znacznie poważniejszego?
Moim zdziwieniom nie ma końca.
Rządzący robią co chcą,
a opozycja ogranicza się do roli sprawozdawcy status quo.
Czemu
ma służyć ucieczka do fascynacji wydarzeniami w USA po objęciu
urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa? Że on nas wybawi z
kłopotów? Nie wierzę. Ma swoich dosyć i nie zawsze może liczyć
na zrozumienie i wsparcie wśród swoich. Podjął się wielkiego
zadania i nie wiadomo ile z tych planów da radę zrealizować.
Sprawy polskie może jedynie wykorzystać do realizacji własnych
celów. Widać to na przykładzie rozmów w sprawie Ukrainy.
My
tymczasem jesteśmy w gorącym okresie kampanii wyborczej. W maju
mamy wybrać nowego prezydenta, bo urzędujący już nie może
kandydować.
Dzisiaj nie wiemy ilu ostatecznie chętnych
wystartuje bo trwa zbieranie podpisów, a nie wszyscy zdołają
zebrać wymagane 100 tysięcy głosów poparcia. Realnie do walki
stanie około 5-6 bo reszta nie ma większych szans. Nie ma też co
liczyć na czarnego konia. Póki co, wśród kandydatów nie widzę
też indywidualności.
Co dalej?
Warto zwrócić uwagę na
wysyp informacji jakimi metodami koalicja 13 grudnia doszła do
władzy.
Czy coś z tego wynika? Według mnie nic. I to jest
źródło naszych nieszczęść narodowych.
Nie tylko teraz, ale
od dziesięcioleci, a może od wieków. Zalew informacji powoduje że
odbiorcy przestają racjonalnie reagować. Reakcja społeczeństwa
jest na poziomie reakcji na plotki opowiadane przy rodzinnym,
niedzielnym obiedzie.
Realnym zagrożeniem dla naszej przyszłości
jest postępowanie obecnej ekipy rządzącej.
Ich władza
pochodzi z demokratycznego wyboru Polaków, ale postępują jak
syndyk masy upadłościowej. Prościej mówiąc, organizacji będącej
w likwidacji.
Tak to wygląda dla postronnego obserwatora.
Przez
miniony rok obserwujemy systematycznie to samo.
Na poziomie
międzynarodowym bezkrytyczne przyjmowanie do realizacji pomysłów i
wytycznych płynących z Brukseli albo Berlina. Wsparcia finansowego
jak nie było tak nie ma.
Obietnice premiera składane przed
wyborami pozostały obietnicami. Obiecane pieniądze z KPO,
przekazywane Polsce, to tylko kroplówka. Pieniądze ekstra,
przeznaczone przez KE na rozwój przemysłu obronnego UE, przechodzą
Polsce koło nosa.
Według deklaracji Tuska Polska pod jego
rządami miała odzyskać należne jej miejsce w Europie. To kolejna
fantasmagoria.
Od początku tego roku Polska przewodniczy Radzie
UE.
Tusk prezydencję sprowadził do rywalizacji z PAD o
reprezentowanie Polski wobec zagranicy. Cierpi na tym reputacja
Polski na arenie międzynarodowej. Objęcie prezydencji okazało się
przysłowiową kichą z wodą.
Dalej jest tylko gorzej.
Zacietrzewienie Tuska ma wszelkie oznaki choroby.
Po objęciu
urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa obserwujemy ignorowanie
tego rządu przez administrację USA. Są to sprawy świeże, więc
nie ma potrzeby ich przywoływania.
Większym zagrożeniem jest
sytuacja wewnętrzna Polski.
Cały wysiłek rządu idzie na
dezintegrację społeczeństwa.
Moją frustrację pogłębia fakt
że nie ma przysłowiowego światełka w tunelu.
Nie jest też
pocieszeniem obecna sytuacja w Rumunii.
Czy zdążymy wyciągnąć
wnioski dla siebie?