Do głosowania, czyli 1 czerwca,
coraz bliżej. Robi się też coraz bardziej nerwowo.
W sztabach
analizowane są szanse kandydatów i liczenie głosów. W tym wyścigu
nie ma faworyta.
Są za to „haki” mające pogrążyć
przeciwnika. Rzecz w tym że haki mają różny ciężar gatunkowy.
Wyciąganie jako argumentu spraw sprzed 15 lat jest zwyczajnie
żałosne, bo nawet nie śmieszne.
Z drugiej strony ujawniane są
fakty, wcześniej znane, ale z nowymi pakietami szczegółów.
Są
to sprawy które kwalifikują się do sądowego rozpoznania, już na
wstępie zagrożone wieloletnimi wyrokami skazującymi na pobyt w
więzieniu. Sprawy są na etapie postępowania prokuratorskiego i
dziwić może dlaczego przedostały się do mediów?
Jak to jest
z tajemnicą śledztwa?
Mówię o procederze przemytu osób
nielegalnie przekraczających granice Polski.
Przekroczenia
następują nie tylko na granicy z Białorusią, ale także na
granicy z Federacją Rosyjską /enklawa królewiecka/. Jeden ze
szlaków przemytniczych wiedzie ze Słowacji do Gdańska.
Granica
ze Słowacją jest granicą wewnętrzną w UE i praktycznie nie jest
strzeżona.
W sprawie przemytu jest wiele niewiadomych a rząd
milczy i nie udziela żadnych informacji, a tym bardziej wyjaśnień.
Można przyjąć za pewnik że nic konkretnego nie usłyszymy przed
wyborami drugiej tury.
W mediach pojawiają się też informacje
że proceder ma cichą akceptację KE.
Co jeszcze ciekawsze nie
ma tu żadnego dementi.
Skoro o wyborach 1 czerwca mowa warto
wspomnieć o targach przegranych kandydatów odnośnie udzielenia
poparcia dwójce która pozostała w grze.
Mam w tej sprawie
swoje zdanie. Uważam że po pierwsze niepoważne jest traktowanie
wyborców jak worków czegokolwiek, chociaż najczęściej używa się
określenia „worków kartofli”.
Wyborca może się sugerować
podpowiedziami, czy wręcz poleceniami określonych środowisk,
ale w
ostateczności do urny wyborczej musi podejść samodzielnie.
Po
drugie, w głosowaniu finalnym wybór ogranicza się do dwóch
kandydatów. Wyborca może oddać swój głos na jednego z nich, albo
oddać głos nieważny. Może też zrezygnować z udziału w
głosowaniu. Frekwencja wyborcza będzie zależała od pogody, ale
trzeba też pamiętać że to Dzień Dziecka i wielu rodziców stanie
przed dylematem, co ważniejsze?
I to pytanie, czy można
zapewnić że głosy przegranego, z jego wskazania pójdą na
konkretną kandydaturę? Mam poważne wątpliwości. Częściowo może
tak.
Z tego podsumowania niewiele wynika, ale też nie ma żadnej
gwarancji że wszystko jasne.
Komu wystarczy slogan „Każdy
byle nie Trzaskowski”. Można to odwrócić. Co wtedy?
Kiedyś
już napisałem że mam wątpliwości co do tzw. zbiorowej mądrości
Polaków. Może to się czasem sprawdza, ale czy to już nadszedł
ten czas? Tego nie jestem pewien. Pokładać taką nadzieję nie
zaszkodzi.
Można też mieć cichą nadzieję że do końcowego
sukcesu Nawrockiego przyłożą rękę nieprzychylni mu dziennikarze.
Po wczorajszej debacie telewizyjnej nie usłyszałem tam wyraźnej
opinii że Nawrocki ma szansę wygrać drugą turę. Oczywiście poza
wypowiedziami w TV Republika i wPolsce24. Żadnemu z prowadzących
i
zapraszanych gości nie chce przejść przez gardło że szanse
Trzaskowskiego niepokojąco maleją.
Na dokładkę Trzaskowski ma
przed sobą wieczorne spotkanie z Mentzenem który chyba nie
jest jego fanem.