Szukaj na tym blogu

30 października 2021

Przygotowania organizacyjne do Marszu Niepodległości 2021 w Warszawie

Co pokazują wyroki sądów w sprawie organizacji w Warszawie Marszu Niepodległości 2021?
Dużo. Po pierwsze, że kasta sędziowska dalej gra na nosie rządzącym. Czy robi to bezinteresownie?
https://www.prawo.pl/prawo/marsz-niepodleglosci-nielegalny-bedzie-zgromadzenie-grupy-14,511503.html
Kasta nie chce widzieć dalej czubka własnego nosa. Nie jest to nic nowego i nie przestaje przez to być żenujące.
Żenujące jest przeciwstawianie Marszu Niepodległości i prowokacji Strajku Kobiet na który Trzaskowski wydał zgodę. Chodzi o grupę "14 Kobiet z Mostu". https://oko.press/14-kobiet-z-mostu-znow-chce-zatrzymac-marsz-niepodleglosci-ale-narodowcy-sa-pewni-swego/
Przy okazji ciekawostka. O Marszu Niepodległości i jego organizatorach można przeczytać wszystko.
Dla równowagi, co można znaleźć w sieci na temat grupy „14 kobiet z mostu” poza tym że pokazały swoją „siłę” w 2019 roku podczas ówczesnego Marszu?
https://www.wprost.pl/kraj/10533070/marsz-niepodleglosci-2021-w-warszawie-robert-bakiewicz-o-decyzji-sadu.html
Jak trzeba mieć zabełtane w głowie żeby głosić że Marsz Niepodległości to marsz nacjonalistów, faszystów, ksenofobów itd., itp. Kto i według jakich kryteriów będzie nam mówił kim są patrioci?
Jakoś do pustych łbów nie dociera że propagowanie faszyzmu, podobnie jak komunizmu jest w Polsce prawnie zabronione.  
Żenująca jest radość mediów antyrządowych z powodu decyzji sądów. Szczególnym przejawem chamstwa medialnego jest używanie w polskojęzycznych mediach określenia „tzw. Marsz Niepodległości”. Autorzy sami sobie wystawiają świadectwo pochodzenia. To sprzedawczyki, Targowica XXI wieku.
Ostateczne decyzje sądowe muszą zapaść na 96 godzin przed planowanym zdarzeniem.
Dzisiaj wiadomo, że Marsz Niepodległości 2021 odbędzie się w zaplanowanym terminie i pierwotnie zgłoszonej trasie. Niewiadomą pozostaje ilość uczestników Marszu.
Osobiście mam za złe rządzącym, że nie potrafią się jednoznacznie określić.
Od lat trwają próby zawłaszczenia Marszu Niepodległości przez ekipy rządzące. Bez powodzenia. Przewiózł się na tym prezydent Komorowski który próbował zrealizować w 2014 roku marsz konkurencyjny do Marszu Niepodległości. https://naszdziennik.pl/polska-kraj/112591,marsz-niepodleglosci-czy-komorowskiego.html Wypadło to żałośnie.
W 2018 roku w 100-lecie odzyskania niepodległości Marsz otworzył prezydent A. Duda.
Pora pogodzić się że Marsze Niepodległości odbywają się na zasadzie pełnej dobrowolności uczestnictwa. Niech tak zostanie.

Spójrzmy na to z innej perspektywy. W Budapeszcie 23 bm. odbyła się demonstracja w 65 rocznicę powstania w 1956 roku. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C980233%2Corban-nie-liczy-sie-czego-chca-w-brukseli-wegrzy-zadecyduja-o-swoim-losie
Media w dość specyficzny sposób relacjonowały to wydarzenie https://www.stefczyk.info/2021/10/24/to-trzeba-zobaczyc-tak-wegrzy-podziekowali-polakom-za-udzial-w-ich-rocznicy/
Coś mi to przypomina. Tak. Podobnie wyglądają relacje mediów z Marszu Niepodległości w Warszawie.
W Budapeszcie w ósmym Marszu Pokoju uczestniczyło od kilkudziesięciu tysięcy do około 0,5 mln /zależy kto i jak liczył/. Przeszkodą nie stała się nawet trwająca pandemia Covid-19. Na tą okoliczność rząd Orbana zawiesił restrykcje /od 23 października do Wszystkich Świętych/.
Podkreśla się że był to nie tylko największy Marsz Pokoju, ale także jedna z największych demonstracji politycznych w Europie w ostatnich latach. Orban wygłosił podczas Marszu okolicznościowe przemówienie które zapoczątkowało kampanię wyborczą.
Jako ciekawostkę dodam, że w tym samym dniu odbył się wiec opozycji która próbuje zjednoczyć siły by pokonać Orbana w nadchodzących wyborach w 2022 roku.

Marsz Niepodległości ma już swoją tradycję, ale organizatorzy mają ciągle pod górkę. https://pl.wikipedia.org/wiki/Marsz_Niepodleg%C5%82o%C5%9Bci
Żenujące jest to że w przekazie medialnym dąży się do zminimalizowania liczby uczestników Marszu. Podkreślić należy również, że do 2015 roku Marsze nie uzyskiwały akceptacji władzy która dopuszczała się prowokacji wobec uczestników, a wszelkie incydenty przypisywano odpowiedzialnym za organizację Marszu Niepodległości.
W historii Marszów upamiętniła się lewica która w 2011 roku do rozrób na Nowym Świecie róg Świętokrzyskiej, sprowadziła z Niemiec bojówki Antify. Tych incydentów było wówczas znacznie więcej, a później jednoznacznie media informowały, że za rozróbami stali prowokatorzy policji.
Kolejne Marsze dezorganizowano zmieniając ich trasę. Dopiero od 2014 roku trasa jest stała, od Ronda Dmowskiego do błoni przy Stadionie Narodowym.

Niezależnie jak zakończy się zamieszanie wokół Marszu Niepodległości 2021 trzeba pamiętać o prowokatorach którzy mają ułatwione zadanie w tłumie liczącym kilkadziesiąt, a może i kilkaset tysięcy ludzi. To nie bierze się znikąd.
Trzeba pamiętać że władze Warszawy od początku Marszów Niepodległości były wrogo nastawione do pomysłu który umożliwiał pokojowe wyjście na ulice Warszawy takich tłumów.
W tym roku frustrację opozycji zwiększa klapa wiecu zorganizowanego 10.10.2021 na cześć Tuska na Placu Zamkowym w Warszawie. Miała być 100 tysięczna frekwencja a było, w porywach około 20 tysięcy.
Na więcej nie było ich stać.

25 października 2021

Dobrze. Brnijmy dalej.

W sporze z KE prawnie Polska ma rację. Tylko co z tego wynika? Komisarze unijni i TS UE robią co chcą, interpretując prawo wedle własnego uznania. Robią to bezkarnie.
Koszty tej samowoli ponosi Polska i jak dotąd nie potrafi się odegrać.
No właśnie, nie potrafi, nie chce, czy zwyczajnie boi się?
Po kolei, może niekoniecznie według ważności spraw. To Turów, KPO, praworządność, solidarność europejska.

W sprawie Turowa napisano już tomy. Dobre w tej sprawie było zerwanie rozmów z Czechami.
Teraz Czechy chcą ich wznowienia. Jeśli do tego dojdzie powinno dojść do resetu warunków wstępnych. Czesi oparli swoje roszczenia na kłamstwie dotyczącym oceny stanu środowiska naturalnego w najbliższym sąsiedztwie KWB Turów.
Problemy z dostępem do wody pitnej w spornym rejonie występują u nich od dziesięcioleci.
Nie jest to żadną tajemnicą. Winne są nie tylko kopalnie węgla brunatnego ale również żwirownie.
Trudno ustalić jednoznacznie stopień winy Polski, Czech czy Niemiec. Nie ma takich badań.
Jeśli są, nie są dostępne. Dlaczego więc tylko Polska ma ponosić koszty tego stanu rzeczy?
W dodatku tylko w strefie obrzeży kopalni Turów, od strony Czech. A co z pozostałymi kopalniami na terenie Czech i Niemiec?
Nie szkodzą czy nie ma komu upomnieć się o rekompensaty?
Okazuje się że podobny problem /deficyt wody/, tym razem po stronie polskiej, występuje na granicy polsko-niemieckiej na wysokości KWB Janschwalde /Niemcy/. https://www.money.pl/gospodarka/czeska-kopalnia-zabiera-wode-polskim-miejscowosciom-resort-klimatu-rozpoczyna-analize-6695242825919296a.html
Małe zastrzeżenie, kopalnia Janschwalde zajmuje teren 3-krotnie większy niż KWB Turów.
Kopalnia znajduje się na terenie Niemiec ale jej właścicielem jest https://pl.wikipedia.org/wiki/Energetick%C3%BD_a_pr%C5%AFmyslov%C3%BD_holding
Niemcy odpowiedzieli na zarzuty gmin Gubin i Brody, ale czy tupet Niemców wystarczy do zamknięcia tematu? https://www.money.pl/gospodarka/czeska-odkrywka-zabiera-wode-polskim-gminom-kopalnia-odpowiada-na-zarzuty-6696584758303328a.html
W całej historii sporu jest kilka punktów kiedy wydający decyzje mieli problemy z przewidzeniem ich skutków. Przebija wszystko sędzia TS UE nakazująca w trybie natychmiastowym wstrzymanie wydobycia w kopalni KWB Turów. Jest to technicznie niewykonalne. Taki proces trwa latami o czym Niemcy doskonale wiedzą. Zamykanie u siebie kopalni węgla brunatnego trwa już około 20 lat.
Kolejnym idiotyzmem sądowym w wykonaniu TS UE było nałożenie kary w wysokości 0,5 mln euro dziennie za nie zastosowanie się Polski do postanowienia zabezpieczającego. Ta decyzja nie została do dzisiaj oficjalnie przekazana Polsce. Idiotyzm, na co zwraca uwagę prof. Waldemar Gontarski, polega na tym, że zgodnie z prawem unijnym karę można nałożyć za niewykonanie wyroku TS UE.
Sprawa, z powództwa Czech, ma być rozpatrywana przez TS UE dopiero w 2022 roku.
Tu muszę uzupełnić że nie wszyscy politycy, nawet koalicji rządzącej, są na tyle biegli w prawie unijnym żeby zwrócić uwagę na ten „szczegół”.
Afera wokół KWB Turów została rozpętana w dość szczególnym momencie. Od kilku tygodni obserwujemy drastyczny wzrost kosztów energii elektrycznej, wzrost zapotrzebowania i wzrost kosztów paliw kopalnych, w tym węgla kamiennego. Nałożyło się na to kilka przyczyn. Dlatego trudno wskazać najważniejszą. Jeszcze w 2018 roku światowi analitycy wieszczyli stały spadek zapotrzebowania na węgiel. Przyszła pandemia Covid-19 i te kalkulacje diabli wzięli. Problem był widoczny już w połowie roku 2021 https://www.wnp.pl/gornictwo/zapotrzebowanie-na-wegiel-nakreca-wzrost-cen-na-rynkach,481240.html
Destabilizatorem rynku węgla okazały się Chiny i wojna handlowa z Australią.
Taka ciekawostka:
Popyt na energię elektryczną na rynkach azjatyckich czy też w Europie powiększył się znacznie po kryzysie wywołanym pandemią w 2020 roku. Zmniejszona produkcja energii z OZE, przy zwiększonym jej zużyciu, przełożyły się na znaczny wzrost produkcji energii z węgla, między innymi w Niemczech.
https://www.wnp.pl/gornictwo/kryzys-energetyczny-odczaruje-wegiel-czas-na-otrzezwienie-rzadu,500050.html
Do tego trzeba dołożyć jeszcze handel emisjami CO2.
Czy można poważnie traktować takie dyrdymały? https://www.wnp.pl/energetyka/polacy-gotowi-zrezygnowac-z-ogrzewania-weglem,338531.html#comment
Polecam poczytanie komentarzy, tu wyjątkowo obfitych.
Warunki klimatyczne w Polsce są takie a nie inne i musimy mieć stabilne dostawy energii elektrycznej.
OZE nam tego nie zapewni, a energetyki jądrowej jeszcze nie mamy. Jeśli jej doczekamy to i tak będzie to margines w bilansie energetycznym.
W powyższym wywodzie widzę sporą niespójność. Doprowadził do tego owczy pęd. Dlaczego?
Powinniśmy być samowystarczalni pod względem zaopatrzenia w węgiel. Tymczasem węgiel importujemy bo nie warto inwestować w nowe szyby wydobywcze. Mało tego, ochoczo likwidujemy wydobycie w istniejących kopalniach. Z drugiej strony wpuszczamy na nasz rynek węglowy kapitał obcy /Śląsk, okolice Bogdanki/ zapominając, że wydobycie węgla obciążone jest kosztami emisji CO2, kosztami szkód górniczych itd. w myśl tezy „zyski nasze, szkody wasze”.
O zawiłościach w rozliczeniach kosztów energii elektrycznej można poczytać tu https://wysokienapiecie.pl/34840-rekord-importu-pradu-polski-pobity/

Kolejny kwiatek z unijnej łączki dotyczy FO który ma pomóc wyjść Europie z zapaści pocowidowej.
Zgodnie z harmonogramem prac KE powinna przyjąć lub zawetować KPO do 1 sierpnia 2021.
Przyjęcie jest równoznaczne z obowiązkiem wypłacenia pierwszej transzy w wysokości 13% przyznanej pomocy. Dla Polski jest to około 3,7 mld euro.  
Odmowa przyjęcia KPO przez KE wymaga merytorycznego i pisemnego uzasadnienia czego KE do tej pory nie zrobiła.
Polska ma więc prawo naliczania od 1 sierpnia 2021 karnych odsetek za zwłokę.
Jest też inne rozwiązanie. Podobną praktykę stosuje KE wobec Węgier. Orban niedawno powiedział że Węgry zrezygnują ze swej puli w FO i zaciągną kredyt komercyjny. Nie jest wykluczone że wobec obstrukcji KE Polska może pójść w ślady Węgier.
Ciekawa jest jednak najświeższa informacja z tego obszaru. KE chce zmienić front i zastosować sankcje jedynie wobec Węgier. To ma stworzyć rozłam w relacji Polska-Węgry. Jak w takiej sytuacji zachowa się Polska?

Od 2015 roku wobec Polski KE używa samograja o wdzięcznej nazwie praworządność.
Praworządność nie jest to opisana ani zdefiniowana w dokumentach traktatowych UE. Ale dzięki temu komisarze unijni, a w ślad za nimi wielu polityków z państw członkowskich UE pozwala sobie na niewybredne i bezpodstawne ataki na Polskę. Dopełnieniem jest wsparcie udzielane im przez krajową totalną opozycję.
Hipokryzja tej zagrywki polega na tym, że praworządność jest traktowana uznaniowo. Te same działania prawne podejmowane w jednym kraju nie muszą być akceptowane w drugim.
W UE najczęściej ten brak akceptacji dotyczy działań podejmowanych w Polsce i na Węgrzech.
Konikiem dla malkontentów stała się reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Nie ma znaczenia że rozwiązania wdrażane w Polsce są identyczne lub podobne do wdrożonych np. w Niemczech czy innych państwach unijnych.
Moim zdaniem jesteśmy sami sobie winni. Zbyt długo kolejne rządy III RP udawały że nie ma sprawy, a tymczasem jest to długofalowy plan zmierzający do przekształcenia UE w superpaństwo pod przywództwem Niemiec, z pominięciem ustaleń wynikających z zobowiązań traktatowych.
Zgodnie z zapisami traktatowymi wymiar sprawiedliwości jest wyłączony z ingerencji wszelkich struktur unijnych. To zapewnia konstytucja III RP z 1997 roku.
Polska od lat jest na cenzurowanym. Od lat musi się tłumaczyć że nie jest wielbłądem. Jednak dla obydwu stron nic z tego nie wynika. Wszyscy pozostają przy swoim. Narasta jednak świadomość że ten stan nie może trwać w nieskończoność. Widać to po wzroście poparcia dla postawy Polski.
Musi dojść do przesilenia.
Dzisiaj trwają pohukiwania urzędników KE wspieranych przez część przywódców państw nie tylko tzw. starej Unii. Problem w tym, że KE w najbliższym czasie zamierza przeforsować swój kolejny „genialny” pomysł znany dzisiaj jako „fit to 55”. https://www.muratorplus.pl/biznes/prawo/fit-for-55-co-to-znaczy-jakie-sa-zalozenia-pakietu-fit-for-55-aa-nsqN-vGEp-8kza.html
Przyjęcie go wymaga zgody wszystkich państw członkowskich UE.
Władze Polski będą zmuszone do rewizji swego stanowiska. Jest to o tyle istotne, że jesienne zawirowania w obszarze energetyki, w skali Europy, pokazały czym skończy się bezkrytyczne wdrażanie polityki energetycznej UE. Krótko mówiąc, Europa nie jest przygotowana na odejście w krótkim czasie od energetyki opartej na paliwach kopalnych na rzecz OZE.

16 października 2021

Związki przyczynowo-skutkowe, czyli nie wie prawica co czyni lewica, a … ceny rosną.

Wygląda na to że żyjemy w rzeczywistościach alternatywnych. Niemożliwe? Niby dlaczego? 
Polska na węglu stoi. Nikt temu nie zaprzeczy. Wzrastają koszty jego wydobycia. To też fakt.
Dlatego opłacalny jest jego import, a to wywołuje niezadowolenie braci górniczej. Trudno im się dziwić.
Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne. Ogólnie to takie na które mamy wpływ jako państwo, ale są i te wynikające z rozgrywek ponad naszymi głowami.

Jedną z przyczyn jest odchodzenie od węgla na rzecz OZE. Płacimy coraz wyższe składki, czy jak kto woli kary, za emisję CO2. Półśrodkiem są elektrownie opalane gazem.
Rozwiązaniem są też elektrownie jądrowe.
Każde z tych rozwiązań ma swoje „plusy dodatnie i plusy ujemne”.
Wszystkich zadowolić się nie da.

Problemem na dzisiaj jest bezkrytyczne uleganie naciskom różnych lobby.
Właśnie jedno lobby wymusiło opłaty za emisję CO2. Nie ma znaczenia że naukowo udowodniono że emisja CO2 spowodowana działalnością człowieka ma się nijak do emisji CO2 przedostającego się do atmosfery w sposób naturalny. https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-dwutlenek-wegla-emitowany-przez-czlowieka-nie-ma-znaczenia-31/
Na przykład kogo obciążyć kosztami erupcji wulkanów?

Co jest grane?
https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-rafal-wos-idzie-nowy-kolonializm-tym-razem-zielony,nId,5508333  
Prawa do emisji CO2 stają się przedmiotem intratnego handlu.

Na czym faktycznie polega „wina” CO2?
Może czasem warto coś przeczytać zamiast tylko przerzucać się inwektywami?
Chociażby ten tekst http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/polska-ruletka i komentarze, a zwłaszcza tego autora http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/polska-ruletka#253174
Polemika powinna dotyczyć konkretów.
Cały świat zmuszany jest do poszukiwania źródeł energii elektrycznej innych niż oparte o węgiel kamienny i brunatny. Nie wszyscy chcą się do tych rygorów dostosować. Rozsądek miejscami bierze górę, zwłaszcza że ostatnie tygodnie zmuszają do weryfikacji wcześniejszych zobowiązań.
Jak wytłumaczyć że w Polsce niebotycznie wzrastają koszty energii elektrycznej, podobnie jak w innych państwach, gdy wytwarzanie tej energii oparte jest u nas w podstawowej mierze na węglu? Dlatego rząd znowu będzie odgrywał dobrego wujka i dopłaci tym biedniejszym?
Z czego? Są jakieś nieprzebrane rezerwy?
Uświadomiono sobie że wiatr nie zawsze wieje, słońce świeci w dzień i to nie zawsze.
Bilans energetyczny się nie spina. Coraz częściej mówi się o możliwych blackoutach.
Jak to pogodzić z deklaracjami wyłączania w krótkim czasie z eksploatacji elektrowni węglowych?

Na siłę lansowany jest transport elektryczny. Tylko dlaczego do osobowych samochodów elektrycznych dopłaca reszta społeczeństwa? Dzisiaj jest to zabawka dla bogatych.
Kogo stać na kupno „elektryka” za około 150 tysięcy złotych?
Do tego dochodzi możliwość bezpłatnego ładowania w ogólnodostępnych stacjach ładowania akumulatorów.
W tej euforii brakuje refleksji skąd się bierze prąd do tych akumulatorów? Z powietrza?
Raczej nie.
Jest jeszcze taki „drobiazg”. Stacji ładowania jest za mało w stosunku do ilości elektryków pojawiających się na drogach. Nie będą też przybywać jak grzyby po deszczu.
Są też zastrzeżenia do wydajności stacji ładowania. Doświadczyli tego w tym roku Chińczycy. https://spidersweb.pl/autoblog/kolejki-do-ladowarek-w-chinach/

Niestety, ale w ten wyścig dała się wkręcić Polska. Podejmowane zobowiązania mają podłoże polityczne. Wkrótce nadejdzie chwila kiedy będziemy musieli liczyć siły na zamiary i padnie groźne „sprawdzam”.
To nie tylko problem dostępności odpowiednich funduszy. To problem deficytu czasu i problem podejmowania trudnych decyzji politycznych.

Nie wszystkie drogi są dla nas otwarte. Jeszcze nie zapadły żadne decyzje wykonawcze a już Niemcy nie zgadzają się na budowę w Polsce elektrowni jądrowych. Niemcy są specjalistami w torpedowaniu większości naszych poczynań. Działają przy tym zgodnie, bez oglądania się na barwy polityczne.   

A co u nas? Nic nowego.
Przy całej mojej sympatii dla ekipy rządzącej, ważniejsze są rozgrywki frakcyjne i walki między poszczególnymi koteriami. Tak się dzieje od samej góry tej piramidy. Premier z Sasinem walczą o stołki dla swoich.  Kurtyka ze swoimi zdolnościami negocjacyjnymi nie znajduje uznania i jest przewidziany do wymiany. Techniczny premier sportem będzie się zajmował tylko amatorsko. Rolnictwu obiecują już nie tylko gruszki na wierzbie ale w pakiecie nowego, kolejnego ministra.

W sprawach zasadniczych zmiany niewielkie albo żadnych. Taki stan rzeczy można akceptować w czasach zdecydowanego spokoju, czy wręcz nudy. Tego nie da się powiedzieć o obecnych czasach.
Jeśli rząd na każdym kroku powtarza że żyjemy w państwie prawa i UE też stoi na straży prawa, to nie może to być jedynie pustosłowiem.

Wszystko kręci się wokół konstytucji III RP, tej z 1997 roku. W obecnym układzie sił politycznych na inną nie ma co liczyć. Wobec tego zapisy tej konstytucji nie mogą być dla nas martwa literą. Podobnie nikt, poza TK, nie ma prawa dokonywać jej wykładni na własny czy partyjny użytek.
W relacjach z UE nie możemy pod żadnym pozorem tolerować handlu wymiennego, w rodzaju „pieniądze za podporządkowanie się woli unijnych kacyków” którzy faktycznie reprezentują interesy państw ich delegujących lub preferują własne poglądy polityczne.
Polska musi być twardym negocjatorem.

W sprawie migrantów z Białorusi trzeba Niemcom powiedzieć wprost że nie dajemy rady i niech są gotowi na ich przyjmowanie w większych ilościach bo oni u nas nie chcą pozostać.
KE poza udzielaniem sprzecznych porad, nie zrobiła nic dla rozładowania problemu.

W sprawie konfliktu o KWB Turów trzeba wrócić do punktu wyjścia, czyli ustalenia winnych.
Jak mogliśmy dać sobie wmówić winę, skoro w tym rejonie działają inne kopalnie węgla brunatnego, tyle że leżące w Czechach i w Niemczech, a po czeskiej stronie jest jeszcze kopalnia kruszywa która nie jest obojętna dla tamtejszego środowiska naturalnego. W tym rejonie problemy z wodą Czesi mają od dziesięcioleci. Teraz wydaje im się że trafili na frajera.
Czeskich cwaniaków trzeba załatwić ich własną bronią.

Co do pieniędzy z FO to trzeba zdecydowanie przypominać że to żadna łaska ze strony KE. Pieniądze nam przyznano i po minięciu terminu oceny wniosku i nie zgłoszeniu Polsce żadnych uwag, mają być wypłacane, bez dodatkowych warunków. To jest kredyt bankowy zaciągnięty przez KE i żyrowany przez Polskę. Jeśli tych pieniędzy KE nam odmawia, powinniśmy zerwać umowę. Taka jest logika faktów.

Jeszcze słowo w jednej sprawie. Pojawiają się sugestie że powinno dojść do debaty Kaczyński-Tusk.
Pytam się dlaczego? Dlaczego ma być nobilitowany notoryczny oszust polityczny?
Co PiS zyska przez taką debatę?
Realnie Tusk jest p.o. szefa PO, nie w drodze wyboru, a w drodze kantu w zarządzie PO.
Czy takiego kogoś należy traktować poważnie?

10 października 2021

Teraz albo nigdy?

W najbliższej perspektywie,  bo dziś wieczorem, ma dojść do konfrontacji, z jednej strony awanturników spod znaku V kolumny, a tak naprawdę użytecznych idiotów, z tymi którzy ciągle uważają, że Polska to nie hasło bez pokrycia, to nasz dom.
Czy skończy się na buńczucznych zapowiedziach rudego?  
Według mnie zależy to od woli rządzących.
Co jest ważniejsze? Dać się ludziom wyszumieć? Czy nie prowokować do podgrzewania, czy radykalizacji nastrojów?  W imię czego?
Przecież „zachęta” rudego nie ma logicznego uzasadnienia, poza tym że burdy są w interesie Niemiec.
Niemcy mają swoje problemy i każda pomoc z zewnątrz jest mile widziana. Wszak ich ambasador w Warszawie nie jest przypadkowy.

Obserwuję ten cyrk od lat i widzę, że lata tresury, czy jak kto woli, prania mózgów, robią swoje.
Czego naprawdę chce opozycja? Powrotu do koryta. Są za słabi żeby zrobić to samodzielnie.
Są zbyt rozproszeni, zwłaszcza ideowo. Jednocześnie nie są w stanie znaleźć czynnika ich jednoczącego. Sobotnie rekolekcje lewicy są tego najlepszym dowodem. https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-czarzasty-i-biedron-wybrani-na-przewodniczacych-nowej-lewicy,nId,5571724#crp_state=1

Uwaga ogólna dotycząca opozycji, zwłaszcza totalnej.
Najpierw miesiącami uciekali od uczestnictwa w programach publicystycznych tv publicznej, a dzisiaj przychodzą żeby dyskusję zamulać. Przychodzi im to tym łatwiej, że nie są w stanie zrozumieć prawd oczywistych dla większości z nas.

Młodymi można łatwo manipulować. Gorzej z tymi starszymi. Tu na przeszkodzie stoi skleroza, bo „panie dawniej jak było tak było, ale było!”
Co było to inna sprawa.
Dzisiaj w zdecydowanej mierze to emeryci i awanturują się z nudów. To widać po twarzach.
Ile czasu można spędzać przed telewizorem? Na ulicy wszystko jest proste. Żadnego programu poza ******** i j*ć pis. Czego chcieć więcej.
Żeby tylko pogoda im dopisała.

Żadnej refleksji że pieniądze przeznaczone na ochronę tej hucpy można wydać racjonalniej.
Najlepsze na dzisiaj jest oświadczenie tego mazgaja od polski 2050 że jego tam nie będzie.
Wysyła tylko delegację. Czegoś się boi?  

Można wręcz odnieść wrażenie że im /tej opozycji od siedmiu boleści/ się już nie chce, ale ciągle ich ktoś popycha, albo w d…ę kopie i szepce do ucha: tusku musisz! 
Jednak z niewolnika nie ma robotnika. Wzrasta też świadomość, że przed prowokacją i prowokatorami trzeba się bronić, ale trzeba wiedzieć jak.

08 października 2021

Si vis pacem, para bellum.

Ta oczywista, tylko dla niektórych, prawda powoli przebija się do świadomości naszego społeczeństwa.
Jeszcze niedawno, już za III RP, chciano zlikwidować Wojsko Polskie jako zbędne w czasach pokojowych.
Z blisko pół milionowej armii w końcówce PRLu pozostawiono około 90 tysięcy, podobno zawodowej armii, bo zlikwidowano obowiązkowy pobór. Teraz sukcesywnie zwiększa się liczebność wojska, dzisiaj do około 250 tysięcy, a słychać że to nie jest ostatnie słowo.
O czym to świadczy? Tylko o tym że jest realne zagrożenie ze strony wschodniego sąsiada który nie kryje się z tym, że porządek powojenny i zmiany po 1989 roku traktuje jako stan przejściowy.
Do naszych decydentów powoli dociera prosta prawda, że jak mamy na kogoś liczyć to powinniśmy raczej na siebie. W 1939 roku nie było chętnych do umierania za Gdańsk.
NATO po ostatnich deklaracjach Bidena zaczyna rozpływać się we mgle.
Dzisiejsze zainteresowania polityczne i militarne USA koncentrują się na relacjach z Chinami,
a właściwie walce o prymat we współczesnym świecie.
W Europie pierwsze skrzypce mają grać Niemcy. Europa ma się bronić sama. Wraca koncepcja wspólnych sił zbrojnych Europy. Jest w tym jednak za dużo niedomówień. Wnioski z przeszłości nie skłaniają do oddania naszego bezpieczeństwa w ręce Niemców.

Siłą rzeczy stajemy wobec kolejnego trudnego problemu.
Zwiększenie liczebności naszej armii wymaga znacznego zwiększenia nakładów na zbrojenia.
Jest jednak próg możliwości którego w czasach pokojowych żadna władza nie odważy się przekroczyć.
Jakie jest wyjście? Racjonalne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość.
Zwiększenie liczebności wojsk wymaga ich uzbrojenia. Nie chodzi przecież o utworzenie armii rezerwistów.
Czym więc uzbroić te nowe jednostki ?
Okazuje się że można wykorzystać sprzęt wcześniej przeznaczony do złomowania ze względu na jego moralne zużycie. Prościej mówiąc, sprzęt przestarzały którego nie zamierzano remontować,
a tym bardziej modernizować.
Idąc tym tokiem rozumowania MON podpisuje umowy na remont i modernizację czołgów T-72 oraz wozów BWP-1
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/armia-wyda-miliardy-na-ratowanie-archaicznego-sprzetu-czy-to-ma-sens,497316.html
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Żadna armia na świecie nie jest w 100% wyposażona w najnowszy sprzęt. Ten najnowszy nie stanowi na ogół więcej niż 30-40% uzbrojenia.

Mędrków krytykujących wszystko i wszystkich nigdy nie brakowało.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...