To typowe wróżenie z fusów.
Składa się na to wiele czynników. Najważniejszy, według mnie jest taki, że
żadna strona konfliktu nie jest dzisiaj w stanie wygrać tej wojny o własnych
siłach. Wobec tego może osiągnąć sukces ta strona która uzyska skuteczniejsze
wsparcie logistyczne. Oczywiście z zewnątrz.
Tu, wydaje mi się że Rosja stoi na przegranej pozycji. Dlaczego?
Chociażby dlatego, że pomoc dla Ukrainy jest jawna, a pomoc dla Rosji obłożona
jest międzynarodowymi sankcjami. Można dywagować na temat skuteczności sankcji.
Wojna ujawniła słabość gospodarki rosyjskiej.
Zapasy uzbrojenia są na wyczerpaniu, a nie są w stanie ich uzupełniać z braku
dostępu do nowoczesnej elektroniki. Kanały przemytnicze podnoszą koszty. Zakupy
interwencyjne w Korei Północnej czy w Iranie dyskredytują Rosję jako podobno jedną z
najsilniejszych gospodarek świata.
Teraz trwa wojna na wyniszczenie gospodarcze Ukrainy. Rosja wie że musi oddać
tereny zajęte, ale odbudowa zniszczeń potrwa lata.
Na dzisiaj są małe szanse że Rosja zostanie pociągnięta do odpowiedzialności
międzynarodowej. Dowodem według mnie są opowieści o utworzeniu nowego planu
Marshalla dla Ukrainy. https://polskieradio24.pl/42/259/artykul/3058951,plan-marshalla-dla-ukrainy-kanclerz-niemiec-i-szefowa-ke-sa-za-stworzeniem-takiego-projektu
Nie ma w nim mowy o zmuszeniu Rosji do reparacji wojennych na rzecz Ukrainy.
Wojna na Ukrainie ujawnia rozbieżność interesów wielkich tego świata. Wszystkie
kraje pomagające Ukrainie lub uchylające się od pomocy, nie kryją swoich
docelowych zainteresowań.
Z jednej strony jest to chęć jak najszybszego przywrócenia relacji
gospodarczych z Rosją, a z drugiej strony korzystne ulokowanie swoich interesów
na Ukrainie, na etapie jej odbudowy.
Największe „akrobacje” wyczyniają Niemcy. Można się od nich uczyć hipokryzji.
Niby pomagają, ale po wniknięciu w szczegóły okazuje się że ta pomoc pozostawia
wiele do życzenia.
W pojedynczych przypadkach są to kpiny z nas wszystkich /osławione hełmy/.
Schizofrenia Niemców wynika z ich wcześniejszego zaangażowania we współpracę
gospodarczą z Rosją.
Nie przeszkadza to Niemcom do przymierzania się do roli nadzorcy wydatkowania
funduszy przeznaczonych na przyszłą odbudowę Ukrainy. Krótko mówiąc, Niemcy chcą
decydować kto zostanie dopuszczony do odbudowy infrastruktury Ukrainy i co chyba
ważniejsze, decydować o uznaniu poniesionych wydatków na odbudowę. Na razie nic
nie słychać jakie Niemcy przewidują zaangażowanie finansowe w odbudowę Ukrainy
ze zniszczeń wojennych.
Powinniśmy zwracać uwagę na wszelkie skryte formy poparcia Rosji. Tu mamy nie
tylko Niemcy, ale i Francję. Sporą grupę stanowią państwa niechętne stosowaniu się
do sankcji nakładanych na Rosję, bo ważniejszy jest ich interes. To nie tylko
Węgry, ale chociażby Austria czy państwa bałkańskie.
Na dzisiaj istotna jest możliwość eskalacji wojny na Ukrainie o ile Rosja zmusi
do jawnego udziału w tej wojnie Białoruś.
Jak bumerang wraca pytanie komu na czym zależy w wojnie na Ukrainie?
Logicznie rozumując, biorąc pod uwagę państwa zaangażowane w pomoc Ukrainie, Rosję
można zneutralizować skutecznie w krótkim czasie. Niestety, nie ma ku temu woli
politycznej. Zainteresowane państwa nie mogą uzgodnić między sobą stanowisk.
Na dzisiaj mogę powiedzieć, że USA nie dopuszczą do zmarnowania swego
zaangażowania finansowego w pomoc Ukrainie. Pytanie dodatkowe brzmi: czy to zaangażowanie
jest wystarczająco silne? Trzeba pamiętać o sabotowaniu tych działań przede wszystkim przez Niemcy.
Nas powinny bardziej interesować ciągoty Niemiec do przerobienia UE w eurokołchoz
w którym Niemcy maja odgrywać
bezdyskusyjną rolę wiodącą. Kanclerz Niemiec wyznaczył już termin osiągnięcia
tego celu. To rok 2025. To już niedługo.
Szukaj na tym blogu
06 listopada 2022
Co zima nam przyniesie?
03 listopada 2022
Fajnopolacy?
Czy kolejni rządzący w III RP wyjdą kiedykolwiek poza ustawiczne jojczenie?
Potwierdzają tym, że chodzi jedynie o gonienie króliczka. Ani rządzący, ani poprzednicy,
ani obecna opozycja, nie są faktycznie zainteresowani doprowadzeniem
czegokolwiek do końca. Są zbyt zajęci sobą.
Takie są logiczne wnioski z obserwacji sceny politycznej III RP. Realne są
tylko wymiany na szczytach władzy. Ważny jest szum medialny i paliwo do
kolejnych kampanii medialnych.
Wszystko sprowadza się do realizacji kolejnych etapów:
1. Wygrać wybory,
2. Dotrwać do końca kadencji,
3. Zorganizować kolejne wybory tak żeby je wygrać.
4. Po wygraniu wyborów dotrwać do końca kadencji …
Zadziwiająco proste.
W kampanii wyborczej też istnieją schematy:
1. Opowiadać co zrobiliśmy, najbezpieczniej w sferze planowania, typu co będzie
za 5 i więcej lat. Stworzyć następcom jak najwięcej problemów do rozwiązania.
Moim zdaniem suweren powinien pytać o efektywność dokonań.
2. Za sprawy niezrealizowane winić opozycję i poprzedników.
3. Co obiecaliśmy, a nie zostało zrealizowane, postaramy się zrealizować, ale
musicie umożliwić nam wygranie tych wyborów.
Pomiędzy tym jest jeszcze przerywnik-zastrzeżenie: musimy wygrać zdecydowaną
większością,
bo koalicje są kulą u nogi.
Na tym modelu jedziemy już ponad 30 lat.
Jakie praktyczne znaczenie ma posiadanie przez ugrupowanie wygrywające wybory
programu wyborczego?
Kiedy, w toku kampanii wyborczej, suweren zażądał szczegółowego rozliczenia z
realizacji takiego programu?
Nie przypominam sobie czegoś takiego. Nie było też przypadku żeby ugrupowanie
polityczne zrobiło to z własnej inicjatywy. Jeśli było, to taka „spowiedź”
miała charakter bardzo powierzchowny.
Co z powyższego wynika? I wiele i nic.
Wynik wyborów ustalany jest gdzie indziej. Gdzie? Zależy jaką opcję przyjmiemy.
Czy mają znaczenie polityczne zabiegi wokół obsadzania obcych przedstawicielstw
dyplomatycznych w Polsce? Każdy kto jest sprawnym obserwatorem zna odpowiedź.
Po konsekwencjach zmiany na stanowisku ambasadora Niemiec widać że weszliśmy w
nową fazę dyplomacji. Czy ktoś nas pytał o zdanie? Nietaktem jest pytanie czy
to zdanie zostało uwzględnione.
Można do tego dołożyć zachowania kolejnych ambasadorów Izraela w Polsce.
Dobiegamy końca drugiej kadencji rządów obecnej ekipy. Siedem lat temu nikt nie
przewidywał co nas będzie czekało. Co będzie ważne, a co pilne. Suweren też
zachowywał się jak dziecko we mgle.
Powód jest bardzo prosty. Brak wiedzy i brak odporności na manipulacje.
Społeczność medialna sama z siebie nie potrafi live ocenić co jest ważne, a co
jest pilne.
Istotą przekazu medialnego dla gawiedzi jest zaciemnianie. Nadmiar wiedzy jest
szkodliwy.
Tego trzeba ludziom oszczędzać. Tym bardziej że to społeczeństwo z natury jest
leniwe i niezdolne do skutecznej reakcji. W porę, bo po fakcie to różnie bywa.
Z tym lenistwem to może przesadzam. Uwaga społeczeństwa skupiona jest na tym
jak dotrwać
„od mieszka pełnego do mieszka pustego”. To jest szczególnie nośne teraz.
Poparcie lub zdanie odrębne społeczeństwo wyraża zwykle w demonstracjach
ulicznych.
A powinno przede wszystkim wyrażać je przy urnie wyborczej.
Mnie przynajmniej szokuje kiedy media informują o demonstracjach ulicznych na
świecie z udziałem miliona i więcej ludzi. Proszę sobie przypomnieć jaka jest
frekwencja na takich demonstracjach w Polsce.
Nawet na Marszu Niepodległości 11 listopada w blisko 2 milionowej Warszawie, a
uczestnicy są z całej Polski. Za kilka dni zobaczymy najnowszą edycję Marszu.
Nie sądzę żebym był rozczarowany tym co zobaczę.
Gdzie się podziały polskie związki zawodowe? Rozpłynęły się we mgle. Zostali
jeszcze działacze.
Ta śladowa frekwencja wynika z podejścia Polaków. Dlaczego akurat ja?
Mamy odwieczny problem z pracą organiczną. Jakaś spontaniczna akcja to może
tak. Jeżeli potrzebna jest systematyczna praca, do tego w dłuższym czasie, to
już problem nie do przebrnięcia.
Trochę na marginesie. Od około 15 lat jestem komentatorem na blogach. Mam więc
spory zasób wiedzy z tego podwórka.
Pierwszy podział komentujących dotyczy celu pisania. Jedną grupę stanowią
zainteresowani wymianą poglądów, a drugą
trolle. To jest powodem zniechęcenia wielu komentatorów którzy najpierw przenoszą
się na inne blogi, a ostatecznie rezygnują całkowicie.
Tematem samym w sobie jest cenzura według nie wiadomo jakich kryteriów.
Jak wyglądają nasze wybory przy urnie wyborczej? Ilu z nas głosuje w sposób
rozumny, a ilu robi to pod wpływem emocji? Po ogłoszeniu wyników dziwimy się
dlaczego tak wyszło?
Do tego dołożę frekwencję przy urnach.
Rzadko komentatorzy wypowiadają się dlaczego ta frekwencja nie zwala z nóg.
Powód jest czytelny. Pierwotnej przyczyny trzeba szukać w czasach PRL-u.
Suweren znał motto Stalina: nie ważne kto
jak głosuje, ważne kto liczy głosy.
W dzisiejszych realiach, przy względnie niskiej frekwencji wynik końcowy
jest przewidywalny.
Wzrost frekwencji to pójście do urn niezdecydowanych, a ci
nie wiadomo jak zagłosują.
Po co więc dodatkowy kłopot z przewidywaniem wyniku
końcowego?
Warto zwrócić uwagę że taki układ odpowiada zarówno rządzącym jak i opozycji.
Jedni i drudzy nie domagają się wprowadzenia obowiązkowego uczestnictwa w
wyborach np. pod karą administracyjną.
Taki obyczaj funkcjonuje w świecie.
Nie do przezwyciężenia jest problem współodpowiedzialności każdego z nas za
Państwo.
Tu akurat pasuje powiedzenie: ryba psuje
się od głowy. Tego nie rozumieją zwłaszcza politycy opozycji.
Polska jest państwem nas wszystkich którzy tu żyją. Nie jest własnością
partyjną. Nie jest też na sprzedaż w imię interesów partyjnych.
Nie do pojęcia dla mnie jest dlaczego politycy którzy podjęli się nas
reprezentować działają na szkodę Polski i Polaków? Co gorsze, to działanie nie
jest jednorazowe i przypadkowe. Robią to z premedytacją i systematycznie.
Dlaczego? Kto zna odpowiedź?
W dyskusjach medialnych /trudno to nazwać dyskusją, bo interlokutorzy
wykrzykują swoje racje i nie interesuje ich co mówi ta druga strona/ pojawia
się coraz częściej pytanie: kogo
reprezentują politycy wybrani do Parlamentu Europejskiego z Polski? Chyba
nie Polskę skoro głosują przeciwko interesom Polski i w dodatku są z tego
powodu z siebie dumni. To są agenci obcych państw. Innego wytłumaczenia nie
widzę. Jeżeli tak rozumieją swój interes partyjny to znaczy że ich partia-matka
nie jest partią reprezentującą Polaków.
To jednak dziwi, bo tylko ich guru zdobył się na jawną wypowiedź że polskość to nienormalność.
Gdyby to był
normalny człowiek powinien dawno wyemigrować na stałe z Polski, jak zrobiły to
wcześniej miliony. To kiepska
paralela, bo te miliony wyjeżdżały z Polski za chlebem, często za sprawą tego
któremu w Polsce źle, ale lgnie tu jak ćma do ognia.
To nie zboczenie psychiczne, ma zadanie do wykonania.
Uważam że w Polsce jest nadmiar struktur fasadowych, ciał kolegialnych.
Ich
skuteczność, zwłaszcza polityczna jest znikoma. Zasiadają w nich tysiące ludzi
którzy bezproduktywnie marnują czas, a zwykle są za to wynagradzani z naszych
pieniędzy.
Znowu powtórzę się, ale za takich darmozjadów, w dodatku szkodników
uważam naszych przedstawicieli z opozycji w PE. Nie robią nic dla Polski, ale
nie ominą żadnej okazji żeby Polsce szkodzić.
Klasyka tych ciał kolegialnych sięga czasów PRL. Przed żniwami zdarzał się
dylemat, jeszcze trwały sianokosy, a już trzeba rozpoczynać żniwa. Co robiła
partia-matka? Zwoływała plenum.
Ten model kultywowany jest po dzień dzisiejszy. Ma na celu zagadanie problemu,
a nie jego rozwiązanie.
Czasy się zmieniły i życie toczy się o wiele szybciej. Szybciej trzeba
podejmować decyzje. Do tego potrzebna jest właściwa ocena rzeczywistości, a
więc wiedza i doświadczenie.
Wchodzimy znowu w sezon wyborów. Za nierozsądne uważam majstrowanie przy
ordynacji wyborczej z nastawieniem, że zmiany będą obowiązywały już w tych
wyborach. To działanie spóźnione.
Dotychczas obowiązywała zasada, że wprowadzane zmiany będą dotyczyły kolejnych
wyborów.
W nadchodzących wyborach te zmiany nie
pomogą rządzącym bo wzbudzą podejrzenie że rządzący nie są w stanie wygrać na
dotychczasowych zasadach.
Sondaże weryfikowane są przy urnach wyborczych.
31 października 2022
Bezpieczeństwo energetyczne Państwa Polskiego.
Znowu trzeba wyjść w rozważaniach od wojny na Ukrainie.
Zanim przystąpiliśmy do UE polityka energetyczna Polski była w miarę klarowna.
Mamy znaczące i udokumentowane zasoby węgla kamiennego i brunatnego oraz sporo
czynnych kopalń i … mamy kłopot z głowy. Decyzje strategiczne dotyczyły utrzymania w ruchu
odpowiedniej liczby kopalń, elektrowni i sprawnych linii przesyłowych.
Elektrownie wodne to u nas margines wytwarzania energii elektrycznej.
Przez lata byliśmy odporni na nowinki systemowe typu elektrownie atomowe i OZE.
Po ponad 40 latach jesteśmy na etapie dyskusji gdzie zbudować pierwszą
elektrownię atomową?
Ostatnie dni zapowiadają wreszcie jakieś rozstrzygnięcia. Ale … do sukcesu
droga daleka i kręta. Przeciętny cykl budowy elektrowni atomowej to minimum 10
lat. A poślizgi?
Trudno przebija się do świadomości dyskutantów wiedza że bezpieczeństwo
energetyczne gospodarki to stabilne zaopatrzenie w energię elektryczną. Tego na
pewno nie gwarantują OZE. Słońce świeci tylko w ciągu dnia i to nie zawsze.
Wiatr też nie wieje na zamówienie.
Mix to raczej wybieg polityczny.
W realiach Polski często podnoszony jest koszt wydobycia węgla. Jest on
rekompensowany tym że mamy gwarancję zaopatrzenia rynku wewnętrznego i w miarę
stabilnej ceny.
Z importem bywa różnie. Obserwujemy to na bieżąco.
Z rodzimym węglem wiąże się kilka problemów. Kolejność nie jest istotna. To szkody
górnicze, koszty utrzymania nieczynnych kopalni, a także koszty pracy w
kopalniach. Zanim węgiel dotrze do odbiorcy końcowego, dochodzą koszty
pośrednictwa. W efekcie zarabiają najwięcej ci którzy obracają jedynie
papierami.
Poza tym, podporządkowanie energetyki krajowej polityce UE spowodowało, że po
1989 roku nie uruchomiliśmy ani jednego nowego szybu wydobywczego, nie mówiąc o
nowej kopalni. W istniejących kopalniach trzeba schodzić coraz głębiej po
urobek, a to podnosi koszty.
Oglądając się na to co robią inni nie zauważyliśmy, że Niemcy zaprzestali
wydobycia węgla kamiennego bo jest za drogie. Tylko, uwaga, zamknięte kopalnie
utrzymują w ruchu. Natomiast Polsce KE nakazuje likwidację kopalń, czyli
demontaż infrastruktury kopalnianej i zasypanie szybów. W kopalni utrzymywanej
w ruchu można wznowić wydobycie w stosunkowo krótkim czasie, pod warunkiem że
znajdą ludzi do zejścia na przodki.
W zlikwidowanej kopalni wznowienie wydobycia to kwestia lat. Czy tyle będą
trwały zawirowania wywołane przez Rosję?
Widać różnicę?
W polskiej energetyce jest też problem związany ze współpracą transgraniczną.
Nasza sieć przesyłowa w znacznej części nie jest przystosowana do współpracy z
sieciami przesyłowymi sąsiadów.
Problem jest znany, ale prace dostosowawcze przebiegają zbyt wolno.
Kto powinien finansować modernizację sieci przesyłowych?
Okazuje się że kłopotów przysparzają również elektrownie atomowe, zwłaszcza
latem kiedy są wysokie temperatury powietrza i zdarzają się niskie stany wód w
rzekach lub zbiornikach wodnych z których pobierana jest woda do chłodzenia
reaktorów. Wówczas są problemy z chłodzeniem reaktorów i trzeba je wyłączać z
eksploatacji. Doświadcza tego ostatnio Francja.
Problem światowy to utylizacja zużytego paliwa do reaktorów.
Przystąpienie Polski do UE wygenerowało nowe problemy. Jeden jest szczególny,
działa na zasadzie granatu wrzuconego do szamba.
Brukselscy spryciarze wymyślili, że trzeba zarobić na frajerach w możliwie
najprostszy sposób. Najważniejszy jest dobry pomysł. Takim pomysłem stało się wykorzystanie
zmian klimatycznych zachodzących na kuli ziemskiej. Umknęło ich uwadze że takie
zmiany mają charakter cykliczny, a poza tym dotyczą całej kuli ziemskiej.
Ja obwiniam naszych rządców że nie reagowali w porę na te idiotyzmy. Zbyt długo
kolejne rządy w kontaktach z Brukselą działały na zasadzie „jakoś to będzie”.
Zrobiono z ocieplenia klimatu coś w rodzaju religii i konsekwentnie gromadzi
się wokół tego pomysłu wyznawców.
Jeden z „zarządu” dostał nawet a konto Pokojową Nagrodę Nobla /Al Gore/.
Na czym polega „geniusz” pomysłodawców? Otóż zmiany klimatyczne dotyczą całej
kuli ziemskiej, ale tylko Europa, ściślej UE zamierza temu procesowi aktywnie przeciwdziałać.
Oczywiście kosztem państw członkowskich.
Moim zdaniem, walka z wiatrakami przy tym pomyśle to mały pikuś. Ta „zabawa”
jest niezwykle kosztowna. To jedno. Bezsens, raczej clou, polega na tym że ETS https://pl.wikipedia.org/wiki/Europejski_System_Handlu_Emisjami
najbardziej obciąża gospodarki rozwijające się, korzystające z energii opartej
o źródła konwencjonalne, czyli węgiel. Poza tym dopuszczono do obrotu
spekulacyjnego uprawnieniami.
Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Z początkowych kilku euro cena uprawnień skoczyła do blisko 100 €.
Idiotyzm pomysłu został ośmieszony wskutek kryzysu energetycznego wywołanego
przez Rosję.
Zagrożeni blackoutem fanatycy ETS, zwłaszcza Niemcy, przepraszają się z węglem,
z elektrowniami atomowymi, byle tylko nie ściągnąć na siebie gniewu elektoratu.
Tego co przy okazji obserwujemy w Niemczech nie wymyśliłby nawet …, mniejsza o
to.
Otóż Niemcy chcą zlikwidować farmy wiatrowe dla zwiększenia wydobycia węgla
brunatnego https://energetyka24.com/gornictwo/wiadomosci/niemcy-usuwaja-turbiny-wiatrowe-aby-powiekszyc-kopalnie-wegla-brunatnego
Według danych z czerwca br. Niemcy uzyskiwali energię elektryczną w około 31,5%
z węgla kamiennego i brunatnego. https://biznesalert.pl/niemcy-miks-energetyczny-wegiel-oze/
Równocześnie opóźniają wyłączenie swoich elektrowni atomowych. https://energia.rp.pl/atom/art37253221-niemcy-mialy-zamknac-elektrownie-jadrowe-do-konca-2022-zmieniono-decyzje
Dla obniżenia kosztu energii dla odbiorcy końcowego Polska proponuje
zawieszenie obowiązku zakupu energii
poprzez giełdę ponieważ cena giełdowa ustalana jest względem
najdroższego producenta jakim są elektrownie gazowe. Drugim czynnikiem
windującym cenę jest ETS. Uprawnienia do emisji CO2 stały się przedmiotem
spekulacji giełdowej. https://www.rachuneo.pl/artykuly/cena-uprawnien-do-emisji-co2
Polska proponuje ustalenie sztywnej ceny np. 32 euro, początkowo na dwa lata i
wycofanie uprawnień z obrotu giełdowego. Niestety, pomysły te nie mają szans na
uzyskanie poparcia KE, głównie za sprawą Niemiec.
W dość dwuznacznym świetle została postawiona Polska.
W czasach PRL-u mówiono że „Polska na węglu stoi”. Jeszcze dzisiaj ponad 70%
wytwarzanej energii elektrycznej powstaje w elektrowniach opalanych węglem
kamiennym i brunatnym.
Po przystąpieniu do UE Polska jest zmuszana do rezygnacji z węgla. Jest to ze
strony Polski polityka bezmyślna, a mówiąc wprost jest to sabotaż gospodarczy. Bezkrytycznie
ulegamy szantażowi KE, wbrew własnemu interesowi gospodarczemu. W czyim
interesie?
Trwający kryzys energetyczny daje odpowiedź i na to pytanie.
Likwidując kolejne kopalnie zmniejszamy własne wydobycie, a węgla potrzebujemy
mniej więcej tyle samo.
Niedobory uzupełniamy importem.
Warto zwrócić uwagę na zachowanie ekoterrorystów. Modna w ostatnim czasie Greta
Thunberg też wykazała się wyrozumiałością dla metod zażegnania kryzysu
energetycznego w krajach UE, szczególnie w Niemczech. W niemieckiej telewizji
ARD powiedziała, że „błędem” było zamknięcie działających już elektrowni
jądrowych. - Osobiście uważam, że
skupianie się na węglu jest bardzo złym pomysłem, kiedy (energia jądrowa –red.)
jest możliwa do wykorzystania – powiedziała.
Z publikowanych ostatnio raportów i analiz MAEA wynika że koniunktura dla
energetyki atomowej utrzyma się do co najmniej 2050 roku. https://energia.rp.pl/atom/art37296111-od-optymizmu-do-pewnosci
Pytanie czy Polska zdąży się wpisać w ten trend?
A co dalej z węglem?
27 października 2022
Co nam do Rosji, czy Federacji Rosyjskiej?
Wśród wielu tematów które powinny być przedmiotem
debaty publicznej jest ten dotyczący naszych relacji oficjalnych z Federacją
Rosyjską. Nieoficjalne, z Rosjanami, układają się różnie. To sprawy
indywidualne. Ani Rosja, ani ZSRR, ani Federacja Rosyjska nie traktowały nigdy Polski jako
partnera. Nie ma dowodów że jest inaczej. Fakty mówią, że w oczach władców
Kremla Polska była terenem do zdobycia, podobnie jak miało to miejsce na innych
kierunkach geograficznych.
Zachłanność Rosji nie zna granic.
Problem cywilizacyjny polega na tym, że Rosja nie potrafiła i nadal nie potrafi
sensownie zagospodarować zdobytych terenów, czyli tego co ma. To ich wada
wrodzona, wręcz genetyczna. Dodam jeszcze że nie dba o swoich obywateli. Nie
widzi takiej potrzeby, Jest pod tym względem niechlubnym wyjątkiem w skali
światowej.
Za czasów I Rzeczypospolitej Polacy byli lokatorami Kremla. W XX wieku Polacy
jako jedyni pokonali w polu, w 1920 roku, wojska Armii Czerwonej i to nie tylko
w Bitwie Warszawskiej.
Przywódcy Wielikoj Rassiji takich zniewag nie zapominają.
Każde wejście wojsk rosyjskich w obszar ziem polskich to popisy ich
okrucieństwa, często bezmyślnego, rabunków i zniszczeń. Dla zasady. Nie
wystarczy pokonać wroga, trzeba go poniżyć.
Na Ukrainie jest to swego rodzaju „powtórka z rozrywki”.
Z dawnych czasów to Rosji przypisujemy rzeź Pragi https://pl.wikipedia.org/wiki/Obrona_Pragi
Ciąg dalszy w XIX wieku to Powstanie Listopadowe i Styczniowe którym
towarzyszyły masowe karne zsyłki na Syberię, często bez prawa powrotu w
rodzinne strony. https://pl.wikipedia.org/wiki/Polscy_zes%C5%82a%C5%84cy_w_Imperium_Rosyjskim
Nie raz zastanawiam się czy popisy okrucieństwa w rosyjskim wydaniu były
większe za czasów carskich, czy jednak przelicytowali ich bolszewicy i ich
następcy? Współczesność to temat sam w sobie.
Tak czy inaczej Rosjanie, jako wspólnota narodowa, od wieków robią co mogą żeby
zasłużyć sobie na miano nieprzejednanych wrogów Polaków. To ma w sobie wszelkie
znamiona kompleksu.
Od wieków przywódcy Rosji starają się współpracować z Niemcami. Coś tu jednak
szwankuje, bo cyklicznie następują zwroty o 180 stopni. Na przeszkodzie stoi
Polska.
Marzeniem władców Kremla i Berlina jest wygumkowanie Polski z mapy Europy.
Zgoda może być co do jednego. Ludzie sami z siebie tego nie robią. Trzeba ich
do tego odpowiednio zmotywować.
Kto się tym zajmował? To zależało od etapu historycznego.
Za cara zezwolenie na mordy, gwałty i rabunek dawał dowódca ekspedycji, Za
czasów władzy radzieckiej zajmowali się tym politrucy i komisarze.
Przykro o tym pisać, ale niechlubną rolę w tym procederze odgrywa moskiewska
cerkiew prawosławna. Trudno to zrozumieć, ale prawdy przykryć się nie da. Jedynym wyjaśnieniem jest
„sojusz ołtarza i tronu”. To eufemizm zza którego dzisiaj widać agenturę spod
znaku rosyjskich służb specjalnych, tyle że w sutannach.
Jest jeszcze coś. To aspiracja cerkwi moskiewskiej do bycia trzecim centrum
religii chrześcijańskiej.
Po Rzymie i Konstantynopolu. To zaś wymaga zniszczenia Kijowa.
Szczególnie jaskrawo widać to po dojściu do władzy Putina.
Trudno się dziwić, że przy takim postawieniu sprawy społeczeństwo rosyjskie
udziela silnego poparcia władcom Kremla. Wszak dumą napawa przynależność do
mocarstwa światowego.
Mimo wszystko uważam że dziwić się trzeba. Nie można zwalać winy na to że
społeczeństwo rosyjskie jest niedoinformowane. Tak im jest wygodnie, ale do
czasu.
Trwająca wojna na Ukrainie spowodowała szereg sankcji nakładanych przez
przeciwników wojny na Rosję.
O skuteczności tych sankcji można długo. Jedne państwa traktują je serio, ale
są takie które tylko symulują ich stosowanie.
Przykładowo za wyjątkowo głupią uważam argumentację użytecznych idiotów że nie
można zablokować wiz turystycznych do UE obywatelom Federacji Rosyjskiej bo tym
sposobem pozbawiamy ich możliwości poznawania dobrych wzorców /to nasza Hania
kochana czyli HGW/.
Pytanie, kto na tym zyska, a kto straci? Na jakich
kierunkach kwitnie ta turystyka europejska Rosjan?
W relacjach świata zachodniego z Rosją aż gęsto od hipokryzji. Wszystko zgodnie
ze starym porzekadłem „zarobić rubelka i cnoty nie stracić”. Ten świat zachodni
jest w wygodnej sytuacji geopolitycznej bo od Rosji oddziela go m.in. Polska.
Im dalej na zachód od zachodniej granicy Federacji Rosyjskiej tym przyjaźniejszy
obraz tego imperium zła.
Rozwój gospodarczy świata spowodował że Rosja jest praktycznie nieograniczonym
rynkiem zbytu dla wszelkiej produkcji Zachodu i korzystnym rynkiem zakupów
surowców energetycznych i wielu kopalin.
Dla biznesu inne sprawy mają znikome albo żadne znaczenie. Na wszystko patrzą
przez pryzmat stanu swoich kont.
Nie jestem znawcą psychiki Rosjan, ale … najlepiej jeśli o sobie mówią sami. https://www.euractiv.pl/section/demokracja/news/rosja-sondaz-wojna-media-rozrywka/
Póki wojna nie dotykała ich bezpośrednio była jedynie jednym z tematów
prezentowanych przez media.
Po kilku miesiącach trwania wojny i poniesionych stratach ludzkich dowództwo
wojsk rosyjskich jest zmuszone do sięgnięcia po rezerwistów. A to już
zainteresowanym nie w smak. Efektem są awantury przed wojskowymi komendami
uzupełnień, przypadki podpalenia budynków komend, a swoistym apogeum była
strzelanina na jednym z poligonów, z ofiarami śmiertelnymi, wywołana przez
głupotę oficera który został zastrzelony przez buntownika
żołnierza-muzułmanina, za obrazę Allacha.
Ostatecznie brankę zawieszono, ponieważ w listopadzie odbędzie się planowy
pobór i zdaniem dowództwa armii komendy uzupełnień nie byłyby w stanie
realizować tych zadań jednocześnie.
Rosja przez wojnę z Ukrainą wygenerowała sporo problemów z którymi będzie się
borykać latami.
Podstawowy problem to ujawnienie światu, że jej aspiracje mocarstwowe są
zdecydowanie na wyrost. Jedyne co jeszcze wychodzi to blefowanie, ale nie
wiadomo jak długo da się na tym jechać.
Jeśli chodzi o sytuację na froncie, to pytanie dotyczy „wyrozumiałości” państw
NATO dla terrorystycznych poczynań wojsk rosyjskich na Ukrainie wobec ludności
cywilnej.
Rosja ma za nic wszelkie regulacje prawne jakie przyjęto w
cywilizowanym świecie po II wojnie światowej. Z drugiej strony ten cywilizowany świat boi się
reagować adekwatnie do zagrożenia. Dlaczego? Odpowiedź nie jest prosta.
Z jednej strony jest to strach przed eskalacją konfliktu. Zapominają że
bezkarność rozzuchwala.
Według mnie jest to brak jednomyślnego działania spowodowany rozbieżnością
interesów zwłaszcza wśród państw liczących się na arenie międzynarodowej.
Państwa takie jak Niemcy czy Francja traktują trwającą wojnę jako zjawisko
przejściowe i po jej zakończeniu, czy wygaszeniu będą chciały wrócić bez strat
do normalnych stosunków gospodarczych z Federacja Rosyjską. Dotyczy to
zwłaszcza Niemiec które przez lata zdążyły mocno zaangażować się we współpracę
gospodarczą z Rosją i nie uważają za słuszne spisanie tych inwestycji na
straty.
Od kilku dni możemy obserwować podchody do przyszłej odbudowy Ukrainy ze
zniszczeń wojennych.
Wojna trwa i nie wiadomo jak i kiedy się skończy. Nie wiadomo skąd będą
pochodziły środki na odbudowę. Ale Niemcy już oznajmiają że oni będą mieli
najwięcej do powiedzenia. Są tak zadufani w sobie że „zapomnieli” o USA. Niemcom
nie chce przejść przez gardło że koszty odbudowy Ukrainy musi ponieść Rosja jako
sprawca tych zniszczeń.
Na dzisiaj dla Polski powinien być jeden wniosek: nie dać się znowu wyślizgać!
Czy to potrafimy?
W oczekiwaniu na co?
Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...