Szukaj na tym blogu

28 sierpnia 2023

Jak nas widzą?

Ciekawy artykuł https://www.spiked-online.com/2023/08/05/poland-germany-and-the-fight-for-the-soul-of-the-eu/ chociaż nie z wszystkimi tezami autora mogę się zgodzić.
https://wpolityce.pl/polityka/659942-wos-w-zagranicznych-mediach-o-konflikcie-polski-i-niemiec
Nie wszyscy od samego początku, czyli od zjednoczenia Niemiec, wierzyli w bezinteresowność przyjaźni Niemców z Polską. Podobnie było ze współpracą gospodarczą.
Schemat był zawsze ten sam. Niemcy od samego początku zrobiły z Polski swój podręczny śmietnik.
Tu były zwożone Trabanty i Wartburgi, później stolarka okienna z PCV, turbiny wiatrowe pierwszej generacji, śmieci poprodukcyjne i odpady niebezpieczne itd. Odpadała utylizacja a jeszcze był ekstra zysk.
Wyższym stopniem współpracy była budowa w Polsce montowni samochodów osobowych i później ciężarowych. Montownie przy spadku koniunktury łatwo zamknąć albo zawiesić produkcję.
Niemcy zdominowali sieciowy handel detaliczny, nie tylko w branży spożywczej. Wykorzystywali luki
w polskim prawie krajowym, pozwalające na notoryczną zmianę nazw sieci handlowych dla uniknięcia płacenia podatku /3 lata wakacji podatkowych/. Dzięki temu transferowali zyski do centrali w Niemczech.
Banki niemieckie preferowały kredytobiorców realizujących interesy niemieckie.
Nauka kosztuje. To fakt. Ale czy rzeczywiście ówcześni rządcy Polski byli tacy naiwni że nie przewidywali skutków podejmowanych decyzji? Jaki mieli w tym interes?
Przykładowo, Polska była znaczącym w Europie producentem buraka cukrowego i cukru. Dlaczego więc sprzedano Niemcom polskie cukrownie? Żeby łatwiej było je zlikwidować?
Nikomu z tych decydentów do dzisiaj włos z głowy nie spadł.
Ile Niemcy zainwestowali w gospodarkę b. NRD żeby wyrównać poziom gospodarki z tą z RFN?
Im KE zezwoliła, a nam zabroniła dofinansowania polskich stoczni.
Nawet tam gdzie na pierwszy rzut oka Niemcy mieli gest /przekazanie czołgów Leopard 2/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopard_2#Eksploatacja_w_Polsce modernizacja napotykała na trudności ze strony niemieckiej. To chyba ułatwiło decyzję o ich przekazaniu Ukrainie.
Polska dla Niemców była wartościowa z wielu powodów. Tu był chłonny rynek zbytu, blisko 40 mln mieszkańców/, tania i wykwalifikowana siła robocza /to nie tylko zbieranie szparagów/, opłacalne wejście banków komercyjnych na polski rynek.
Sielanka skończyła się w 2015 roku za sprawą wpuszczenia przez Merkel, bez zgody KE, około 1,5 mln nielegalnych uchodźców z Afryki i Azji którzy w założeniu mieli zasilić niemiecki rynek pracy. Ci uchodźcy w przeważającej mierze nie są chętni do jakiejkolwiek pracy. Wystarcza im pomoc socjalna świadczona przez Niemców. Regularną pracę podjęło zaledwie kilkanaście tysięcy z nich. Pozostali są źródłem narastającej przestępczości z którą nie jest w stanie poradzić sobie niemiecka policja, a stali się zmorą tamtejszego społeczeństwa.
Fama o niemieckim socjalu dalej się utrzymuje i uchodźcy z granicy polsko-białoruskiej marzą o przekroczeniu granicy polsko-niemieckiej. Niektórym to się udaje.
Co jakiś czas dowiadujemy się że istnieje zorganizowana sieć kurierów którzy za opłatą kilkuset euro próbują dostarczać tych uchodźców z Białorusi do Niemiec.
Co mnie szczególnie bulwersuje, wśród kurierów są Ukraińcy!
Dla Niemiec stał się to problem na tyle poważny że zamierzają wznowić kontrole graniczne na granicy z Polską i Czechami. Tylko w minionym półroczu Niemcy odnotowali łącznie 160 000 wniosków azylowych.
Wojna na Ukrainie spowodowała dla Niemiec nowy problem. Przez pierwsze kilkanaście miesięcy nie mogli się zdecydować z kim trzymać? Z FR gdzie mają ulokowane swoje interesy gospodarcze, czy z Ukrainą za którą stanęło NATO i UE. To trwanie w rozkroku trwa po dzień dzisiejszy. Pod względem deklarowanej pomocy, zarówno humanitarnej jak i militarnej, Niemcy plasują się na trzecim miejscu, po USA i Wlk. Brytanii. Gorzej ta statystyka wygląda od strony realizacyjnej.
Nas powinno dziwić postawa Ukrainy która te obietnice bierze za dobrą monetę.
Z drugiej strony Niemcy uznali że przyjęcie uchodźców z Ukrainy jest korzystne dla ich gospodarki.
W minionym roku Niemcy przyjęli około 1,1 mln uchodźców z Ukrainy. Wszyscy ci uchodźcy w wieku produkcyjnym są zainteresowani podjęciem pracy zarobkowej.
Obecna sytuacja w jakiej znalazła się Europa, wynikająca z trwającej wojny na Ukrainie i jej skutków, powoduje że Niemcy obawiają się utraty swej dominującej pozycji w UE.
W Europie, w poszczególnych państwach, odbywają się wybory parlamentarne w wyniku których następuje polityczny zwrot do centrum lub zdecydowanie na prawo. To oznacza ograniczenie wpływów niemieckich w UE.
W czerwcu 2024 odbędą się wybory do PE i z tym związane są nadzieje na zmianę układu sił we władzach brukselskich.
Zanim to nastąpi Niemcy starają się wszelkimi dostępnymi środkami szkodzić Polsce.
Gra idzie o to czy ulegniemy? To nie jest cel sam w sobie.
Zdążyliśmy chyba zauważyć że wszelkie pomysły lansowane przez KE mają swoją inspirację w Niemczech. Cel jest oczywisty, nie dopuścić do powstania konkurencji, przede wszystkim gospodarczej. Dla Niemców to poważny problem. Od lat wiadomo że Niemcom brakuje rąk do pracy, co wynika ze starzenia się społeczeństwa i kryzysu demograficznego. Nie wychodzi numer z imigrantami/uchodźcami.
Skoro nie wychodzi jedno, trzeba próbować innych sposobów. Tu Niemcy wspinają się na wyżyny.
Nie powiem wprost czego?
Nie można regulować Odry. Nie można budować portu kontenerowego w Świnoujściu. Nie można dalej eksploatować czynnej kopalni węgla brunatnego KWB Turów. Dlaczego?
Tymczasem Niemcy mają w planie regulację Odry. Port kontenerowy nie wchodził w rachubę bo tor wodny przebiegał pierwotnie przez niemieckie wody terytorialne. Teraz już tylko nie bo nie.
Tak naprawdę mamy się zadowolić portem w Hamburgu. Kopalnie węgla brunatnego mogą być eksploatowane w Niemczech, a nawet rozbudowywane. Taki jest interes Niemiec.
Poza tym wszystkim czeka nas awantura w związku z planami budowy w Polsce elektrowni atomowych. Gdyby nie stanowisko Francji w UE już dawno obowiązywałby zakaz korzystania z energetyki atomowej.
Cechą szczególną polityki niemieckiej w UE jest manipulowanie prawem.
Istnieje coś takiego jak prawo unijne, ale jest ono dowolnie interpretowane na poziomie KE.
Do manipulacji dochodzi zawsze gdy Niemcy nie mogą wprost wymusić decyzji dla nich korzystnych.
Ta manipulacja oparta jest o nowomowę. Wystarczy puścić w obieg określenie które nie jest ściśle sformułowane, albo ma różne znaczenia w każdym stosowanym języku i szafa gra. Takim asem atutowym okazała się praworządność.
Nie jest dla nas żadnym pocieszeniem że manipulacja prawem ma się dobrze również w USA.
Skutki manipulacji mają najczęściej wymiar finansowy. Od kilku lat wijemy się jak piskorz ale bez widocznych efektów. Dlaczego?
Płacimy bezsensowną karę za eksploatację /zgodnie z prawem/ KWB Turów. Od ponad dwóch lat nie otrzymujemy przyznanych przez KE pieniędzy z FO, a jednocześnie ponosimy koszty obsługi kwot przyznanych pozostałym krajom korzystającym z tego funduszu. Nie otrzymujemy racjonalnego wsparcia KE z tytułu przyjęcia do Polski uchodźców wojennych z Ukrainy.
Jest to obowiązek KE wynikający z zapisów traktatowych. Z ostatnich publikowanych danych wynika że przez Polskę przeszło około 13,5 mln Ukraińców, z czego pozostaje na stałe około 1,5 mln, nie licząc tych którzy przyjeżdżali wcześniej w celach zarobkowych.
Perspektywy też nie są najlepsze, za sprawą pomysłu o nazwie
Fit for 55. To kolejny przykład matactwa eurokratów.
W trakcie pisania tej notki pojawił się kolejny tekst Coryllusa
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/czy-juz-czas-na-optymizm-czy-moze-nie
Ku pokrzepieniu serc!

22 sierpnia 2023

Kim są dla nas Niemcy?

Ostatnio w mediach dużo o trudnościach gospodarczych jakie piętrzą się przed Niemcami. http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/tumaczenie-z-economist-czy-niemcy-znow-sa-chorym-czowiekiem-europy
Sporo tych problemów Niemcy mają na własne życzenie.
My powinniśmy pamiętać o starym porzekadle „zanim gruby schudnie, chudy wyciągnie nogi”,
czy coś w tym rodzaju.
Niemcy nieustannie szukają ofiar po grzbiecie których mogą wyjść z bagna które ich wciąga.
Przez lata robili to również kosztem Polski. Po 2015 roku nastały dla nich chude lata, stąd ta narastająca agresja wobec nas.
O Niemcach nie powinien wypowiadać się nikt kto nie ma o nich zielonego pojęcia. Dlatego trzeba z dużą dozą ostrożności podchodzić do wszelkich ocen wypowiadanych z Afryki, Azji, czy obu Ameryk, a także Australii.
Nie do końca obiektywne są również wypowiedzi pochodzące z państw które miały okazję prowadzić z Niemcami jakiekolwiek interesy. Nie można polegać również na opiniach wygłaszanych przez Niemców o sobie. Te rozważania zostawiam zawodowcom.
Niemcy są naszym odwiecznym sąsiadem i bardzo często wrogiem. Ta wrogość ma różne oblicza.
W 1939 roku to była jawna agresja która rozprzestrzeniła się na całą Europę.
Wojna zakończyła się klęską III Rzeszy Niemieckiej i na lata był spokój. Niestety, zwycięzcy po raz kolejny okazali się hipokrytami /nie zapominajmy o I wojnie światowej i jej skutkach/.
Postarali się żeby Niemców zbytnio nie skrzywdzić.
Nie doszło jeszcze do tego żeby Niemcy defilowali w paradzie zwycięstwa w Moskwie, czy w obchodach zwycięstwa organizowanych we Francji. Sami Niemcy dzisiaj mówią wprost że zostali wyzwoleni przez Aliantów od nazistów. Do takich kwiatków należy twierdzenie polityków niemieckich że Polska była współwinna wybuchu II wojny światowej.
W wyniku podziału na strefy okupacyjne część która znalazła się po jurysdykcją Aliantów objęta została planem Marshalla z którego zapobiegliwie wyłączył nas „kochany Związek Radziecki”. Przez lata powojenne o bezpieczeństwo militarne Niemiec dbali Alianci. Niemcy w tym czasie mogli odbudowywać się ze zniszczeń wojennych i stosunkowo szybko stali się znaczącą gospodarką w Europie.
Przez lata byli dla nas niedoścignionym wzorcem prosperity.
Niemcom ciągle było mało. Zaczęli stroić się w togi moralizatorów i zaczęli pouczać innych o zasadach demokracji i praworządności we współczesnym świecie. Wszelkimi sposobami unikali pociągnięcia do odpowiedzialności karnej zbrodniarzy wojennych, którzy często robili kariery polityczne i wojskowe w RFN.
Po utworzeniu EWG i później UE przyszło im to łatwiej bo po jednoczeniu Niemiec stali się potęgą gospodarczą w Europie i znaczącą gospodarką światową. Ich wróg ZSRR, przekształcony w FR, stał się ich głównym partnerem gospodarczym. Przez lata wydawało się że jest to miłość odwzajemniona.
Misternie klecony plan zaczął się jednak sypać. To zasługa kanclerz Merkel która pozwoliła na sprowadzenie do Niemiec uchodźców z Azji i Afryki którzy mieli zasilić rynek pracy. Niestety, okazało się że są to uchodźcy socjalni, niezainteresowani podjęciem regularnej pracy,
Ich „zasługą” jest radykalny wzrost przestępczości kryminalnej z czym nie jest w stanie poradzić sobie niemiecka policja. Niemcy próbują teraz „uszczęśliwić” tymi uchodźcami inne państwa UE, chociaż nikt nie wyraził formalnie zgody na ich wpuszczenie do UE.
W polityce wewnętrznej UE propagują teraz koncepcję solidaryzmu która sprowadza się do rozprowadzenia nadwyżek tych nierobów po poszczególnych państwach UE. Oporni mają płacić horrendalną karę za każdego nieprzyjętego z puli przydzielonej przez KE. Teoretycznie, wg komisarzy unijnych, można być z tych opłat zwolnionym, ale decyzja faktycznie zależy od widzimisię KE.
To jest oferta KE dla Polski.
Ci sami Niemcy nie widzą powodu żeby wypłacić jakikolwiek ekwiwalent za co najmniej 1,5 mln Ukraińców utrzymywanych w Polsce od lutego 2022 roku. Z tej liczby pracuje około 0,5 mln a około
400 tys. to młodzież szkolna i dzieci które mają zapewnioną możliwość nauki i wszelkie świadczenia zdrowotne i socjalne. Tranzytem przez Polskę przeszło dotychczas ponad 8 mln Ukraińców.
Realna pomoc materialna w tym wojskowa, szacowana jest na ponad 50 mld

Dodam że jest to pomoc bezzwrotna, bo nic nie wiadomo o ewentualnej rekompensacie od kogokolwiek, a Polska nie należy ciągle do światowych potentatów gospodarczych, ani G-7, ani G-20. .
Niemcom nie pomógł zainwestowany w gospodarkę FR blisko 1 bln €
. Po napaści FR na Ukrainę Niemcy muszą dostosować się do postawy UE i NATO wobec FR. I to dla Niemiec jest zasadniczy ból głowy. Lawirowanie przychodzi coraz trudniej, bo wszyscy patrzą im na ręce. UE wraz z USA i Wlk. Brytanią pomaga Ukrainie, a Niemcy /nie tylko/ starają się tę pomoc kontestować.
Nie ma sensu przypominać szczegółów sprzed miesięcy. Ważne jest tu i teraz. A tu i teraz nie wszystko jest czarno-białe. Wojna na Ukrainie przedłuża się i maleją szanse na jej szybkie zakończenie. Pojawiają się coraz częściej opinie że trzeba ją zakończyć, nawet kosztem Ukrainy. Na dalszy plan schodzi ocena takiego stanowiska.
Na pierwszy plan wychodzi biznes.
Trzeba jednoznacznie stwierdzić że Niemcom nie jest takie podejście obce. Powody są co najmniej dwa. Jeden to ścisła współpraca z FR której nie da się zerwać z dnia na dzień.
To są gigantyczne straty dla gospodarki niemieckiej.
Niemcy już przygotowują się do udziału w odbudowie gospodarczej Ukrainy. Chcą tu odgrywać rolę wiodącą.
Drugim jest konsekwentne uchylanie się Niemiec od realizacji stanowiska NATO i UE w kwestii sankcji nakładanych na FR. Niemcy do perfekcji opanowali pozorację realizacji zobowiązań. Umiejętnie żonglując danymi przekazują opinii publicznej że należą do ścisłej czołówki państw wspomagających Ukrainę. Pomijają fakt że są mistrzami w składaniu deklaracji. Gorzej jest z ich realizacją. Znowu można służyć przykładami, ale są one powszechnie znane.
Wrócę do pytania postawionego na początku.
Widzę to w dwóch płaszczyznach. Jak na to patrzą Niemcy, a jak Polacy? Można to jeszcze rozwinąć. Jak relacje polsko-niemieckie oceniają politycy niemieccy, a jak polscy?
Moim zdaniem te relacje od strony polskiej są idealizowane, a co do oceny, zwłaszcza przez opozycję, bagatelizowane. Ostatnio obserwuję jednak więcej realizmu.
Inaczej postrzegają rzeczywistość Polacy mieszkający bliżej Niemiec, w części zachodniej Polski i na Śląsku, Inaczej zaś mieszkańcy tzw. ściany wschodniej.
Zupełnie inaczej sytuację oceniają polscy politycy. Ocena zależy od stopnia uzależnienia od wpływów niemieckich, polityka czy formacji w ramach której funkcjonuje. Tu bezsprzecznie palmę pierwszeństwa dzierży PO która powstała przy aktywnej pomocy finansowej Niemiec.
Wyznaniom Pawła Piskorskiego nikt do dzisiaj nie zaprzeczył. Dzisiaj polityków tej partii można nazwać bez skrępowania obozem zdrady narodowej. Gdyby było inaczej, każdy „odmieniec” powinien dawno wypisać się z tej partii. Tymczasem jej szeregi wzmacniane są przez kolejne przystawki. Ta część opozycji jest wyłącznie zainteresowana „odwdzięczeniem się Niemcom za wsparcie udzielane akcji „ulica i zagranica” która docelowo ma doprowadzić do odsunięcia ZP od władzy. Żeby było ciekawiej w akcji tej uczestniczą również przeróżne NGO-sy których u nas niczym stonki. Coraz częściej przedstawiane są dowody że są finansowane przez Niemcy i działają na niekorzyść Polski. Znowu szkoda mi miejsca i czasu na przywoływanie przykładów.
Przystąpienie Polski do UE zwiększyło możliwości oddziaływania Niemiec na Polskę.
Obsada stanowisk w strukturach KE pokazuje że jest zdominowana przez Niemców i osoby wykonujące ich życzenia. To w pierwszej kolejności Austria, Hiszpania, kraje Beneluxu.
Ostatnio trwa zastanawianie się w co grają Węgry?
Wymienione kraje mają trudności, a wręcz są niechętne zerwaniu więzi gospodarczych z FR.
To nie ma nic wspólnego z pragmatyzmem.
To raczej oportunizm i brak solidaryzmu w UE czego dopomina się KE od Polski w sprawie nielegalnych imigrantów.
W nadchodzących miesiącach oczekiwane jest przesilenie. W październiku odbędą się wybory do Sejmu i Senatu. Totalna opozycja, przy wsparciu polityków i propagandy niemieckiej, mają nadzieję w wyniku tych wyborów wrócić do władzy. Wynik wyborów będzie jednak zależał od świadomości naszego społeczeństwa. Opozycja na dzisiaj idzie do wyborów bez żadnego programu wyborczego.
Czy wystarczy hasło „odsunąć PiS od władzy”? Może teraz już trzeba zastanowić się „i co dalej”?
Niewiadomą pozostaje wojna na Ukrainie. Zwycięstwo Ukrainy jest mało prawdopodobne.
FR przygotowuje się do wojny długotrwałej. Ukraina nie ma zamiaru ustąpić, ale jej opór zależy od skali pomocy militarnej udzielanej z zewnątrz.
Coraz częściej przywoływane są dowody że wojna na Ukrainie jest wojną zastępczą między USA i Chinami. Chiny oficjalnie trzymają się z boku, ale są informacje że od początku wojny intensywnie wspierają FR.
https://wiadomosci.wp.pl/nie-maja-watpliwosci-chiny-pomagaja-zbroic-sie-rosji-6932522694052768a
W przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie w USA. Dzisiaj nikt nie da jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o skalę pomocy udzielanej Ukrainie przez prezydenta wybranego w 2024 roku.
W tym układzie mamy nowy, a właściwie stary problem. Dotyczy on relacji między Polską a Ukrainą. Przez ponad rok od wybuchu wojny te stosunki były zadziwiające dla całego świata. Przyjęliśmy miliony uchodźców, udzielamy wszelkiej pomocy militarnej. Staliśmy się hubem przez który na Ukrainę dociera pomoc militarna i nie tylko.
Zgrzyt nastąpił gdy wojska rosyjskie uniemożliwiły wywóz /eksport/ zboża przez ukraińskie porty na Morzu Czarnym.
Na podstawie porozumień Ukrainy z KE część tego eksportu skierowano drogą lądową m. in. przez Polskę. Uzgodnienia były na tyle nieprecyzyjne że rzekomo eksportowane zboże w większości kończyło drogę w Polsce, dezorganizując krajowy rynek rolny. Podobna sytuacja była na Słowacji, na Węgrzech,
w Rumunii i Bułgarii. Są uzasadnione podejrzenia że było to celowe działanie KE dla rozłożenia rolnictwa głównie w Polsce.
Polska miała dać zgodę jedynie na tranzyt zboża do odbiorców w Afryce, ale nie stworzono skutecznych mechanizmów kontroli tego tranzytu. Ta zgoda dalej obowiązuje.
Tu trzeba też przypomnieć że zboże przeznaczone do wywozu z Ukrainy ma z Ukrainą tylko tyle wspólnego że tam urosło. Stanowi własność kapitału obcego. Polska nie powinna zgadzać się na liberalizację eksportu kosztem polskiego rolnictwa. Stąd decyzja rządu MM przedłużająca zakaz eksportu po 15 września do końca roku. Decyzji tej nie popiera KE.
Relacje polsko-ukraińskie ulegają zaognieniu ponieważ rząd ukraiński próbuje zmusić Polskę do zgody na lądowy eksport zboża, za pośrednictwem KE, z pominięciem rozmów z Polską.
Pojawiły się informacje z których wynika że władze Ukrainy prowadzą rozmowy dwustronne z Niemcami. Wynikiem tych rozmów jest m. in. wywiad wicepremier Ukrainy O. Stefaniszyny
https://wpolityce.pl/polityka/658866-wicepremier-ukrainy-zarzuca-polsce-inspirowanie-kryzysu
https://wpolityce.pl/swiat/659117-niemcy-kusza-kijow-wejsciem-do-ue-jesli-bedzie-przeciw-nam
https://wpolityce.pl/polityka/659225-niemcy-znow-oszukuja-sojusznikow-i-nie-dotrzymuja-slowa
Do dzisiaj nie ma reakcji na tą wypowiedź co należy odczytać że jest akceptowana również przez prezydenta Ukrainy.
Dla Polski są to wydarzenia o kluczowym znaczeniu. Czy potrafimy się w tym odnaleźć? To pytanie za więcej niż 1000 punktów. Komu zaufa polskie społeczeństwo?
Opozycja idzie na rympał. Ma jeden cel, odsunąć PiS od władzy. Innej oferty nie ma, bo po co?
Niemcy są konsekwentni w szkodzeniu Polsce. Skoro wiemy o tym, dlaczego ciągle jesteśmy bezradni i bezbronni?
Wiadomo że za aferą wokół KWB Turów stoją Niemcy. Do masowego śnięcia ryb w Odrze latem 2022 przyłożyły się niemieckie zakłady produkcyjne spuszczające zbyt ciepłą wodę technologiczną do Odry. Niemcy protestują przeciwko regulacji Odry w celu uczynienia jej żeglowną na całej długości, do Zalewu Szczecińskiego. Niemcy protestują przeciwko rozbudowie portu kontenerowego w Świnoujściu. Niemcy uruchamiają kampanię protestów przeciwko budowie w Polsce elektrowni atomowych.
I tak można
ad mortum usrantum.
Kiedyś ubzdurali sobie że Polska ma pozostać skansenem, terenem rekreacji /oczywiście dla nich/, dostawcą taniej siły roboczej /sławetne szparagi/, że w Polsce mogą powstawać jedynie ich montownie. Zdominowali w Polsce handel wielkopowierzchniowy. Itp. itd.
Teraz z zajadłością walczą z wszelkimi próbami zmiany sytuacji na swą niekorzyść. Robią to perfidnymi metodami, bo cudzymi rękami, poprzez Brukselę.
Jest dla mnie niepojęte dlaczego po tylu latach rządów ZP nie można skutecznie spacyfikować rodzimej Targowicy XXI wieku.
Dzisiaj stoimy przed historyczną zagadką, czy społeczeństwo polskie potrafi skutecznie przeciwstawić się sprzedawczykom działającym jako totalna opozycja, w rzeczywistości popierających interesy niemieckie?

16 sierpnia 2023

Dlaczego wojsko jest drogie?

Wczorajsze obchody Święta Wojska Polskiego skumulowały dyskusję na temat racjonalności wydatków na zbrojenia. Nie chodzi o przekonywanie przekonanych. Prym wiodą etatowi malkontenci których jedyną zasługą jest totalna destrukcja.
Postawmy sprawę jasno.
Wzrost liczebny armii i jej odpowiednie wyposażenie jest potrzebą chwili.
Jesteśmy w NATO to fakt. Ale NATO nas nie obroni, może nam pomóc. Pomaga się zaś tym którzy potrafią się bronić sami, ale mogą nie dać rady wobec przeważających sił wroga.
Taka sytuacja ma miejsce wobec naszego odwiecznego wroga jakim jest Rosja zwana dzisiaj Federacją Rosyjską.
Stosunki międzynarodowe nie są wyłącznie czarno-białe. NATO nie stanowi jednej pięści.
Widać to na przykładzie pomocy udzielanej Ukrainie.
To prawda, że Ukraina nie jest członkiem NATO, ale gdyby być konsekwentnym takiej pomocy NATO nie powinno w ogóle udzielić.
Nie nasza sprawa. Rzecz jednak w tym że państwa NATO graniczą bezpośrednio z Federacją Rosyjską a także z Ukrainą. Wybór jest więc taki, albo biernie przyglądamy się agresji FR wobec Ukrainy, albo pomagamy w interesie własnym.
FR nie kryje się że jej zakusy nie kończą się na Ukrainie. To tylko etap na drodze odtwarzania ZSRR. Stanowi to realne zagrożenie dla państw tzw. Pribałtiki czyli Estonii, Łotwy i Litwy.
W dalszej kolejności jest Polska do której FR ma szczególną słabość. W XX wieku nikt ich tak nie pogonił jak my.
Stan naszych Sił Zbrojnych można oceniać na różne sposoby. Nie można jednak pomijać kontekstu w jakim się znajdujemy.
III RP ma już swoje lata i w tym czasie różne opcje polityczne były u władzy. Odbijało się to na kondycji i prestiżu wojska.
Od 1989 roku przechodziliśmy demontaż Wojska Polskiego a wraz z nim sukcesywną likwidację przemysłu zbrojeniowego o którym „zapomniano” że w czasach PRL-u był źródłem znaczących dochodów eksportowych budżetu Państwa.
Bardzo powoli przechodzimy ponowną ewolucję. Zwiększamy liczebność naszych wojsk, a wraz z tym rośnie zapotrzebowanie na różnorodne uzbrojenie. Lata szkodzenia Polsce przez rządy lewicy i opcji niemieckiej zrobiły swoje. Dzisiaj to uzbrojenie musimy kupować u obcych. Lata miną zanim ponownie krajowy przemysł zbrojeniowy będzie znaczącym dostawcą dla Wojska Polskiego. Dlatego z przymrużeniem oka musimy traktować uporczywe apele polityków PSL że 50% kwot przeznaczonych na zakupy uzbrojenia powinny być lokowane w przemyśle krajowym.
W przyszłości tak, ale dzisiaj nie ma komu zlecić dostaw o takiej wartości.
Poza tym zależy nam na krótkich terminach dostaw czego nie jest w stanie zapewnić rodzimy przemysł.
Teraz trzeba zadbać aby podpisywane umowy pozwalały na zaangażowanie naszego przemysłu zbrojeniowego. To nie tylko szeroko pojęty serwis tego sprzętu.
Posłużę się jeszcze przykładem Szwecji która dołącza do NATO. To państwo liczy nieco ponad 10 mln ludności. Najbardziej odpowiadała im neutralność militarna. Polityka Szwecji jest doskonałą ilustracją maksymy „chcesz pokoju, szykuj się do wojny.” Nie przeszkadzało im posiadanie własnego przemysłu zbrojeniowego. Co powiecie na to?
Szwedzki przemysł zbrojeniowy dostarcza własnym siłom zbrojnym i odbiorcom zagranicznym samoloty, radary, okręty – również podwodne, artylerię, pociski kierowane o różnym przeznaczeniu, a nawet czołgi – część szwedzkich Leopardów 2 (Strv 122) została wyprodukowana ze znacznym udziałem własnego przemysłu.
Rozwój tego przemysłu zbrojeniowego można obserwować od lat 20-tych XX wieku https://www.facebook.com/pancerni23/posts/1538150466337688/
Efektów Szwedzi nie muszą się wstydzić.
My też zaczynaliśmy w okresie międzywojennym, ale później mieliśmy już pod górkę.

13 sierpnia 2023

Czym jest dla nas uczciwość ?

Bieżączka się przejadła. Spróbuję więc o sprawach poważnych.
Pytanie jak najbardziej na czasie wobec zachowań totalnej opozycji z jej przywódcą na czele.
Z tym przywództwem to przesada. To tylko uzurpator, w dodatku zgrana karta o niejasnych powiązaniach z interesami niemieckimi.

Kilka słów o uczciwości. Nie dotyczy polityki chociaż powinno być zwłaszcza o niej.
Co to takiego?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Uczciwo%C5%9B%C4%87
Wg wiki „
Uczciwość, prawośćcecha ludzka, polegająca w relacjach społecznych na wywiązywaniu się z danego słowa oraz przestrzeganiu reguł społecznych (uznanych norm moralnych), nawet gdy inni tego nie widzą lub nie oczekują.

Słowo uczciwość określa zarówno konkretne postępowanie w danych okolicznościach, jak i trwałą cechę charakteru.”
Ciekawie wygląda zestawienie synonimów słowa uczciwość https://synonim.net/synonim/uczciwo%C5%9B%C4%87
Czy tego chcemy, czy nie, definicja ulega zniuansowaniu. Powodem jest rozróżnienie kogo ma dotyczyć. Statystycznego Kowalskiego, czy osoby publicznej, zwłaszcza polityka?
Uczciwość Kowalskiego ocenia otoczenie. Może też robić to sam w ramach samooceny.
Można też zapytać czy uczciwość dzisiaj się opłaca? Wzajemne oceny nie zawsze są zbieżne.
Nieco inaczej wygląda to w stosunku do osób publicznych, czy zaufania publicznego,
w szczególności polityków.
Dokładnie chodzi mi o ocenę postępowania polityka w zakresie sprawowanej funkcji w życiu publicznym.
Ocena uczciwości polityka jako człowieka to temat sam w sobie.
Ważne jest nie tylko co polityk mówi, ale jak postępuje.
Powszechna ocena jest jednoznaczna. Polityk mówi prawdę gdy się pomyli.
Szczegół polega na tym że polityk działa w czyimś interesie, z czyjegoś upoważnienia.
W mojej ocenie powinna go obowiązywać lojalność wobec swego zleceniodawcy/promotora.
Przez lojalność rozumiem postępowanie zgodne z interesem zleceniodawcy.
Kto nim jest?
To jest sedno.
Co się za tym kryje? Mówię o sytuacji w III RP.
Zleceniodawca /ten oczywisty czyli suweren/ jest naszym politykom potrzebny do uzyskania mandatu który później /w ich ocenie/ do niczego wobec suwerena nie zobowiązuje.
To jest podstawowa wada demokracji w III RP.
W trakcie kadencji polityk z wyboru jest praktycznie nie do ruszenia. Zaczyna ponownie pałać miłością do swego wyborcy gdy zbliżają się kolejne wybory.
Wyborcy w większości cierpią na syndrom wzgardzonej kochanki.
Mówi się o nich że to żelazny elektorat. Krótko mówiąc, arogancja polityków niczego ich nie uczy i żyją nadzieją że w następnej kadencji będzie lepiej. Nie będzie. To już weszło w nawyk.
Wracam jednak do polityków.
Po uzyskaniu mandatu tworzą własne kółka zainteresowań i realizacji zobowiązań wobec jawnych, częściej ukrytych mocodawców. I to jest przekleństwo naszego życia politycznego.
Politycy nie ponoszą za swe postępowanie żadnej odpowiedzialności, ani politycznej, a ni w uzasadnionych przypadkach, karnej. Zadbali o to tworząc prawo, zwłaszcza w części ich dotyczącej.
Szczególnie jaskrawo jest to widoczne w PE.
Polska grupa europosłów jest ewenementem w skali co najmniej europejskiej. Mandat uzyskali od wyborcy polskiego, a grupa będąca w opozycji do obecnego rządu konsekwentnie działa na szkodę Polski i nie ma z tym najmniejszego problemu.
Czy da się oddzielić interes Polski od interesu Polaków? Moim zdaniem nie.
Opozycyjni europosłowie są innego zdania.
Nikt nie wymyślił na to skutecznego lekarstwa, poza skreśleniem z listy w kolejnych wyborach.
To prawo które tworzą w Parlamencie krajowym czy PE zapewnia im bezkarność.
Do tego trzeba dołożyć egzekwowanie prawa.
To obszar funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.
Tu dochodzimy do kuriozum. Jak mantrę powtarzają nam że żyjemy w demokratycznym państwie. Tylko co to za demokracja. Wybiórcza. Że takiej nie ma? Jest. Tylko nie dla każdego.
Przykładów aż nadto. Ostatnio karierę medialną robi określenie „demokracja reglamentowana”.
To nawiązanie do końcówki PRL-u z jej systemem kartkowym.
Od początku. Jeśli dojdzie do naruszenia prawa przez parlamentarzystę dowody zbiera policja. Przedtem trzeba jednak uchylić immunitet sprawcy naruszenia prawa. Policja przedstawia dowody prokuraturze. Jeśli prokuratura je uzna kieruje wniosek do sądu o zgodę na podjęcie dalszych czynności. Tu dochodzi do manipulacji. Sąd według sobie tylko znanych kryteriów „bierze” sprawę albo umarza. Umorzenia często mają charakter uznaniowy, podobnie jak kwalifikacja prawna czynu. Powodem może być „słaby” materiał dowodowy.
To znaczy że policja nie umie znaleźć przekonujących dowodów przestępstwa? Że prokuratura nie potrafi ocenić materiału dowodowego? Wolne żarty. Rzadko się zdarza że dochodzi do zmiany decyzji sądu na etapie początkowym.
Idźmy jednak dalej. Sprawa trafia na wokandę. Nie należy do rzadkości że czeka w kolejce latami, bo sąd nie daje rady z braku zdolności przerobowych. To wersja oficjalna. Nieoficjalnie jest znacznie gorzej. Zaczynają wchodzić w grę rozgrywki partyjne.
Jeśli już doczeka się, rozpoczyna się proces i wdrażane są kolejne kruczki prawne.
Sąd potrafi „dołożyć” sprawcy kradzieży o znikomej wartości materialnej, ale też umorzyć sprawę wbrew oczywistym faktom.
To też należy do wad obecnego wymiaru sprawiedliwości. Od lat mówi się o potrzebie zmian ale tylko się mówi. Pozornie drobna sprawa, czyli odciążenie sądów od orzekania w sprawach drobnych /np. kradzieże o wartości poniżej pewnej kwoty/.
Przewlekłość postępowań sądowych to temat sam w sobie. Terminy przesuwane są bo na wyznaczony termin nie stawiła się jedna ze stron, bo oskarżony „zachorował” i przedstawił sądowi L-4 które z kolei kwestionuje sąd, bo wystawione przez lekarza nieuprawnionego.
Repertuar jest praktycznie nieograniczony. Jednym z oklepanych numerów jest brak skutecznego powiadomienia. Dla odmiany znane są przypadki spreparowania powiadomienia akceptowane w praktyce sądowej. To nie wymaga studiów ani doktoratu.
Uruchomione procesy trwają latami. Zdarza się że do nich nie dochodzi, bo z przyczyn formalnych uległy przedawnieniu.
Żonglerka prawem powoduje że oskarżonemu czasem nie można postawić zarzutów.
Za to oskarżony może kandydować w wyborach do parlamentu, może zostać wybrany i „skryć się” za immunitetem. Metoda się sprawdza bo poza przypadkami z bieżącej kadencji są chętni do powtórzenia numeru w nadchodzących wyborach.
Zastanówmy się dlaczego nie ma chętnych do uporządkowania tego bałaganu?
Co się kryje za tym co wyżej?
Wszystko co tylko dusza zapragnie.
Najniżej są manewry policji i prokuratury. Tu liczy się motywacja, ale też działanie dwukierunkowe. Można „ukręcić łeb” sprawie, ale też zrobić z igły widły. Nie zapominajmy też o roli adwokata który potrafi właściwie /na korzyść klienta/ sterować postępowaniem.
Za kratki można trafić za przysłowiową niewinność, ale też można śmiać się ludziom w nos mając na koncie naruszenie prawa „wyceniane” na lata pobytu w odosobnieniu.
Wszystko co wyżej dotyczy nie tylko polityków. Psim swędem załapali się na te numery również celebryci.
Poważniejszy problem stanowią sądy jako takie. Prawo dotyczące sądownictwa powstawało latami przy aktywnej współpracy reprezentacji sądów które uczestniczyły w pracach nad projektami ustaw, a w ostateczności orzekały o zgodności z Konstytucją III RP i prawem UE.
Sądy okopały się i są nie do ruszenia. Dodatkowo stały się państwem w państwie i są zadeklarowane politycznie, co jest sprzeczne z obowiązującym prawem krajowym.
Tu dotykamy kolejnego problemu, czyli niewydolności państwa, co Sienkiewicz określił że „III RP jest państwem z tektury i dykty”.
Podejmowane próby reformy wymiaru sprawiedliwości po ponad 30 latach III RP spełzły na niczym. Potknął się na nich również ZZ który ministruje już drugą pełną kadencję. Znaczących osiągnięć mimo buńczucznych zapowiedzi żadnych. Nie zmienią tej opinii pojedyncze przypadki wzmożonej aktywności ZZ jako ministra czy PG.
Dzisiaj mamy do czynienia z przypadkiem gdy ogon merda psem.
Sąd i sędzia ma orzekać w zgodzie z prawem, a nie stanowić prawa, a tym bardziej interpretować go dowolnie. Wyroki nie powinny mieć podłoża politycznego ani ideologicznego.
Niestety to tylko mrzonki.
Wymiarowi sprawiedliwości można przypisać wszystkie grzechy tego świata.
Oczywiście nie można potępiać w czambuł, ale … pamiętamy co czyni w beczce miodu łyżka dziegciu.
Wina nie leży wyłącznie w sądownictwie krajowym.
Ostatnie lata to obserwacja wyczynów TS UE. Nie mogę się nadziwić że dopuszczono do powstania tego tworu w obecnej formie.
Tych ułomnych struktur o zasięgu europejskim jest więcej.
Tylko dlaczego demokracja omija wymiar sprawiedliwości?
TS UE to nie Sąd Ostateczny. Dlaczego więc od jego wyroków nie ma możliwości odwołania?
Nie można za takie uznać odwołania które rozpatruje ten sam sędzia który orzekał.
Skandalem prawnym jest rozpatrywanie spraw o zasadniczym znaczeniu dla funkcjonowania państwa, na posiedzeniu zamkniętym, bez udziału przedstawiciela pozwanego, przez sąd jednoosobowy, w dodatku o powszechnie znanej, zaangażowanej, postawie politycznej.
Tych skandalicznych praktyk jest więcej.
Składy osobowe sądów czy trybunałów dobierane są z klucza jednak uzupełnianie składu /upływ kadencji lub niezdolność sędziego do wykonywania powierzonej funkcji/ nie polega wyłącznie na wyznaczeniu następcy z danego kraju.
Państwo proponuje kandydata którego sędziowie mogą uznać ale nie muszą, jeśli nie pasuje do reszty składu. To z kolei pozwala jednostronnie przedłużyć kadencje sędziego który powinien ustąpić.
To wszystko zmierza do marginalizacji roli państwa członkowskiego UE ale nie ma umocowania w traktacie akcesyjnym który przyjęła do stosowania Polska.
Następna sprawa to naciski zewnętrzne na krajowy wymiar sprawiedliwości.
Jakie tam naciski. Po prostu szantaż, albo „prawo” tworzone ad hoc, wprowadzające swego rodzaju handel wymienny. Równie dobrze można powiedzieć prawo dżungli przy jednoczesnej kapitulacji rządów III RP.
Na podstawie traktatu akcesyjnego wymiar sprawiedliwości jest wyłączną domeną państwa przystępującego do UE. W praktyce KE metodą małych kroków narzuca państwom członkowskim co jest dla nich dobre, a co złe.
Niepokojące jest że nie napotyka to na zdecydowany sprzeciw zainteresowanych. W ten sposób prawo kaduka staje się prawem obowiązującym w UE. Dotyczy to głównie kwestii ideologicznych, religii i tzw. tożsamości seksualnej człowieka.
Wiemy że na tym świecie wszystko ma swoją cenę. Szkopuł w tym że my zbyt wiele oddajemy walkowerem i nikt nie uznaje za stosowne wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje.
Dlaczego mówi się tylko o naszych zobowiązaniach pozbawiając nas korzyści wynikających z przynależności do UE? Czyżby ich nie było?
Poza tym mam pytanie czy nam się czasem nie myli uczciwość z naiwnością?
Mnie gnębi jeszcze coś. Sędzia to człowiek jak każdy inny. Ma polski dowód osobisty, prawa obywatelskie, a nade wszystko jest Polakiem a więc, moim zdaniem, powinien dbać o interes Państwa Polskiego.
Kim są wobec tego sędziowie działający ewidentnie na szkodę Polski i Polaków? Z jakich pobudek tak postępują?
Nie chodzi bynajmniej o „grube” sprawy w rodzaju „zamknięcia Turowa” ale o sprawy mniejszej wagi, ale o negatywnym odbiorze społecznym /sprawcy wypadków drogowych (pod wpływem alkoholu lub środków odurzających), drobnych kradzieży /kleptomania?/, czy burd ulicznych w ramach protestów o podłożu politycznym/ które sądy traktują łaskawie wbrew wszelkiej logice?
To się mieści w określeniu „psucie państwa” i jest to działanie zamierzone.
Destrukcja polega na tym, że mówi się o potrzebie zmian i … na tym się kończy. Od dziesięcioleci. Wiele wskazuje że nic się nie zmieni w nadchodzącej kadencji parlamentu.
Opozycja dąży do przejęcia władzy za wszelką cenę. Nie ma żadnej oferty programowej, poza zastąpieniem ludzi związanych z ZP swoimi. Wedle dawnego hasła TQM.

05 sierpnia 2023

Ukraina, nasz przyjaciel czy tylko sąsiad?

Skoro się tak rozpisałem może warto otwarcie powiedzieć o co i dlaczego możemy mieć pretensje do swego sąsiada, czyli Ukrainy?
Na początek powinno się ustalić jak daleko mamy cofnąć się w czasie?
Zbyt daleko nie ma sensu.
Ukraina jako byt państwowy zaistniała na krótko po I wojnie światowej. Pech polega na tym, że znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Rosji która uznała że Ukraińcom będzie lepiej w kupie, w granicach Rosji Radzieckiej. Ta „miłość” była wymuszona i okupiona milionami ofiar po stronie Ukraińców.
Chodzi oczywiście o klęskę głodu, słynny hołodomor.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_g%C5%82%C3%B3d_na_Ukrainie
Później uspokoili się i wraz ze wszystkimi, nie tylko Rosjanami „z zapartym stolcem budowali socjalizm”. Nie brakowało wśród nich kolaborantów. Nawet prezydenci Ukrainy /po1991 roku/ nie mogli się zdecydować czyje interesy reprezentują /Rosji czy Ukrainy?/
Współpracowali z władzą radziecką. Było wielu aparatczyków, z Chruszczowem na czele.
Walczyli w czasie II wojny światowej, po każdej stronie, Rosji i Niemiec. Taki naród.
Za swoje kompleksy odgrywali się na słabszych. Słynne pogromy żydowskie za carskiej Rosji to była ukraińska obłast.
Kolejną ofiarą padli Polacy podczas II wojny światowej i to już od września 1939 roku.
To nie tylko rzeź wołyńska. Było tego więcej. Co z tego że czystki etniczne nie były wymysłem Ukraińców?
Polacy nie byli ludnością napływową. Mieszkali tam od wieków. Bronili tych ziem przed Tatarami i Turkami.
Nacjonaliści ukraińscy nie dawali za wygraną po zakończeniu wojny.
Dzisiaj mają pretensje że ich przesiedlano na Ziemie Odzyskane, a pechowców tradycyjnie na Syberię. Trzeba też przyznać że Ukraińcy w nowym miejscu zasiedlenia zawsze zachowują jedność swego środowiska. Również na emigracji
Po wygranej przez ZSRR wojnie część ziem II RP, za sprawą Stalina, przeszła w posiadanie USRR. Ukraińcy zachowali się dokładnie tak samo jak ich wielki brat. Nie uszanowali dorobku kulturalnego przejętego po Polakach. Nie uszanowali samych Polaków.
Byłem na Ukrainie jakieś 15-20 lat temu /w zachodniej części, Lwów i okolice/ i widziałem na własne oczy. Sami nic nie robili w sprawie konserwacji zabytków, ale też utrudniali wszelkimi sposobami próby takich prac ze strony polskiej. Takim sztandarowym przykładem są lwy na Cmentarzu Łyczakowskim
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_Orl%C4%85t_Lwowskich
To nie jest tylko zachowanie psa-ogrodnika.
Wraz z przejęciem terytorium pozostały dobra kultury narodowej, zbiory muzealne i biblioteczne. Zaledwie część została zwrócona Polsce m.in.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zak%C5%82ad_Narodowy_im._Ossoli%C5%84skich
Czasem zadaję sobie pytanie co zostanie z dorobku kulturalnego Ukrainy gdyby wyłączyć dorobek pozostawiony przez Polaków?
Dlaczego Ukraińcy są tak nieprzejednani w swym stanowisku, wrogim wobec Polski?
Muszą mieć czyjeś silne poparcie bo sami są słabi i bezradni.
Przy dużej powierzchni Ukrainy łatwo mówić o dwóch państwach wewnątrz, Ukrainie Wschodniej i Ukrainie Zachodniej. Wschodni do dzisiaj posługują się językiem rosyjskim, rzadko ukraińskim. Ukraina Zachodnia posługuje się ukraińskim i ma wręcz atawistyczną niechęć do wszystkiego co rosyjskie.
Przeciągająca się wojna zmusza do pytania gdzie są granice naszych zdolności do wspierania Ukrainy?
Czy my musimy wszystkie informacje łykać jak pelikany?
W trwającej wojnie największym problemem medialnym jest wywóz zboża z Ukrainy, Podstawowym kierunkiem jest transport morski przez Morze Czarne.
Nie ma możliwości zapewnienia drożności tego szlaku? Dlaczego biernie obserwuje się niszczenie portów ukraińskich i toleruje blokadę morską przez Rosję? Komu to jest na rękę? Przecież Morze Czarne nie jest morzem wewnętrznym FR.
Dlaczego forsuje się transport lądowy, zwłaszcza przez Polskę. Nie jesteśmy do tego przygotowani organizacyjnie i technicznie. Transport lądowy podraża koszt zboża dla odbiorcy końcowego i wydłuża czas przewozu.
Najnowszym lansowanym modelem jest transport lądowy do portów bałtyckich i dalej transport morski do odbiorcy docelowego. Znowu sięganie prawą ręką do lewego ucha.
Jak zapewnić bezpieczny transport z Ukrainy na Litwę i Łotwę? Przez Białoruś?
Za mało są niszczone polskie drogi ciężkim transportem? Jakie są gwarancje że wywożone zboże nie „wyparuje” po drodze?
A może chodzi tylko o dalszą dewastację naszego rolnictwa, z błogosławieństwem KE?
Zgadzam się co do tego że nam się dawkuje wszelkie informacje na zasadzie „po co babcię denerwować ...” Sytuacja jest bardzo dynamiczna i na pewno kluczowe wątki są zagadywane przez etatowych gawędziarzy. Dlatego nie wolno wyrabiać sobie poglądu na podstawie informacji z jednego źródła.
Nie można też iść od ściany do ściany. Polska nie jest terenem do dowolnego zagospodarowania, ale dużo zależy od tych którym powierzamy swoją przyszłość przy urnach wyborczych.
Tu musi obowiązywać zasada ograniczonego zaufania.
Stąpamy po grząskim gruncie. Sytuację utrudnia głupota opozycji politycznej. Czerpią wzorce z końcówki istnienia RON. Wtedy też obrodziło sprzedawczykami. Nie potrafię zrozumieć dlaczego kuglarstwo polityczne ma ciągle w Polsce tylu zwolenników.
Jakimi argumentami się kierują, poza „na złość mamie odmrożę sobie uszy?”

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...