Najbliźsze dni pokażą w
praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak
bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem jak my je
rozumiemy”. Czy już bliżej nam do demokracji Putina czy
Łukaszenki?
Dokąd doszliśmy zaledwie po ponad roku z okładem jej
rządów świadczy apel opozycji solidarnościowej do ulubieńca
premiera który ma zastąpić urzędującego jeszcze PAD.
https://niezalezna.pl/polityka/legendy-opozycji-antykomunistycznej-z-apelem-do-trzaskowskiego-wystosowali-list-otwarty/541507
Jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej do wyborów prezydenckich
których pierwsza tura odbędzie się 18 maja 2025.
Koalicja
próbuje wszelkimi możliwymi dla niej sposobami stworzyć
cieplarniane warunki dla swego kandydata który według nich jest
murowanym faworytem.
Rzeczywistość jest cokolwiek odmienna od
kreacji bonżura i jego akolitów.
Mamy tu przysłowiowe
rozmaitości w jednym flaku.
Sam kandydat jest bezgranicznie
pewny swej wygranej. Zapomina jak to było z jego poprzednikami i jak
oni skończyli. Ma kiepskich doradców i sztab wyborczy, a
potwierdzeniem będzie wynik wyborów 18 maja. O drugiej turze /o ile
do niej dojdzie/ będzie mowa później.
Jeśli pozostajemy w
państwie prawa to oczekuję reakcji, na początek PKW, a w dalszej
kolejności prokuratury, które powinny z urzędu reagować na
naruszenie prawa w trwającym wyścigu wyborczym.
Była sobota,
jest niedziela, więc reakcje powinny zostać ujawnione już w
poniedziałek.
Czy będą? I jakie? Przekonamy się.
Co do
tego że naruszenia prawa mają miejsce nie ma cienia wątpliwości.
Interesująca będzie ich ocena prawna.
Osobiście, to o czym
wyżej, odbieram po części jako szum medialny i pompowanie
nastrojów społecznych. Prawda wyjdzie na jaw po ogłoszeniu wyniku
wyborów.
Niepokój wzbudzają sygnały że ekipa rządząca
będzie stosowała metody mające przynieść upragniony sukces. Ma
wygrać ich kandydat i basta.
O tym że nie jest to puste gadanie
świadczą informacje płynące ostatnio z Rumunii i Francji.
W
Polsce mamy szansę temu przeciwdziałać skutecznie tylko przez
masowy udział w wyborach.
Nie można ulec tanim chwytom
propagandowym, co miało miejsce wielokrotnie w wyborach w
poprzednich latach. Wybory ujawnią czy posiadamy jeszcze instynkt
samozachowawczy.
Prezydenta, w obecnym porządku prawnym, wybieramy
na pełną kadencję. Nie ma on zastępcy, a następny w kolejce,
czyli marszałek Sejmu, nie ma kwalifikacji do pełnienia tego
odpowiedzialnego stanowiska. Winę za to ponoszą zapisy konstytucji
z 1997 roku której nie potrafimy, mimo składanych deklaracji,
znowelizować. Nazywając rzecz po imieniu, nie ma woli politycznej,
bo politykom taki układ odpowiada.
Wspominam o instynkcie
samozachowawczym bo każdy z potencjalnych wyborców musi mieć
świadomość że żyjemy wśród wrogów którzy nie są
zainteresowani tym żeby Polska rosła w siłę.
Jedni mają to
wypisane na sztandarach, a drudzy robią to podstępnie. Efekt jest
taki że społeczeństwo jest podzielone i wrogo do siebie
nastawione. Poszkodowani jesteśmy wszyscy.
Po 1989 roku
umówiliśmy się na pewien porządek prawny który nie wszystkich
zadowala, ale do 2023 roku wszyscy się do niego stosowali. Wybory
parlamentarne 2023 ten porządek wywróciły.
Mam po dzień
dzisiejszy wątpliwości co do tego gdzie szukać winnych? Czy winić
tylko obowiązujące prawo, czy bardziej jego egzekutorów?
Czy
urzędujący prezydent RP nie dorósł do powierzonego mu stanowiska
w państwie?
Co konkretnie zrobił, przez dwie kadencje, dla
wzmocnienia swego autorytetu?
Władza w państwie liczącym
blisko 40 milionów obywateli to nie jest piaskownica w której można
sobie sypać piasek w oczy i okładać się łopatkami. W ten sposób
marnujemy dorobek pokoleń, o czym przypominają nam obchody
1000-lecia koronacji pierwszego historycznego króla Polski i 500
rocznica Hołdu Pruskiego, które obecna koalicja 13 grudnia stara
się zamilczeć.
W tej ostatniej kwestii mam cokolwiek inne
zdanie.
Rocznica tej rangi, na poziomie władz państwowych,
powinna być zauważona wcześniej niż w roku obchodów.
Przygotowania wymagają czasu.
W mojej ocenie decyzje rządowe
powinny zapaść najpóźniej w 2023 roku.
Gdyby tak było
koalicji 13 grudnia pozostałby obowiązek realizacji, a nie
kontestowania, czy wręcz sabotowania.
Te akurat rocznice
świadczą że nie mamy powodów żeby wstydzić się własnej
historii.
Jest to jaskrawo widoczne teraz gdy zewnętrzne
struktury narzucają nam swoje mrzonki, przy całkowicie biernej
postawie władz państwowych.
Na poziomie rządu i prezydenta
nie przystoi komunikacja twiterowa, a także jawne oszukiwanie
społeczeństwa.
Świadomie nie przywołuję tu ekspertów od
mataczenia, nawet z tytułami profesorskimi.