Szukaj na tym blogu

07 maja 2021

Gdzie jest haczyk?

Dyskusja o unijnych pieniądzach dla Polski trwa w najlepsze. Rzecz w tym, że w ferworze dyskusji zginął wątek podstawowy, o jakich pieniądzach mowa?
Może warto to wszystko uporządkować?
Odnoszę wrażenie, że komuś to nie pasuje. Domyślam się też komu.

A więc po kolei. O jakie pieniądze walczy Polska? https://niepoprawni.pl/blog/rebeliantka/jaki-cyrograf-podpisalismy-wczoraj
770 mld zł brzmi miło dla ucha. Tylko że nie są to wyłącznie pieniądze tzw. pocovidowe.
To 23,9 mld euro w formie dotacji i 34 mld euro w formie pożyczki /na preferencyjnych warunkach/.
Resztę stanowią pieniądze ze środków budżetu UE w ramach Wieloletnich Ram Finansowych (WRF) na lata 2021-2027. Ta część nie podlega już negocjacjom.
To jest oferta KE.
Polska swoje stanowisko, w zakresie wykorzystania tych środków, zawarła w dokumencie o nazwie KPO, który przekazano do akceptacji KE do Brukseli. Z proponowanych 34 mld euro w formie pożyczki zamierzamy wykorzystać jedynie 12,1 mld euro, czyli rezygnujemy z około 22 mld euro.
To dobrze czy źle?
Orban poinformował KE że Węgry rezygnują w całości z części pożyczkowej.
Diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach. Najważniejsze wg mnie jest to, że pieniądze muszą być przeznaczone na cele akceptowane przez KE, niekoniecznie priorytetowe dla Polski.
Te cele to:
- przynajmniej 37% środków ma być przeznaczonych na zielono-ładową transformację,
- a 20% na transformację cyfrową,
Stąd być może bardziej wskazane byłoby nazwanie funduszu „Funduszem Przebudowy”.
W każdym razie środki „wolne” od tych założeń to maksimum 43% całości, czyli w naszym przypadku
ok. 70 mld zł.
Co w zamian proponuje KE?
Oferta KE, na dzień dobry, jest następująca:
Polska ma dokonać w okresie 2021-27 wpłat szacowanych na około 45 mld euro i otrzymać ok. 125 mld euro. Dodatkowo przewiduje się, że spłaci odsetki od pożyczek w kwocie ok. 500 mln euro.
Na podstawie Decyzji Rady Unii Europejskiej z dnia 14 grudnia 2020 r. w sprawie systemu zasobów własnych Unii Europejskiej, a dokładnie jej pkt. 23 KE będzie upoważniona do wzywania państw członkowskich do tymczasowego udostępnienia zasobów pieniężnych w przypadku, gdy środki w budżecie Unii okażą się niewystarczające do pokrywania zobowiązań wynikających z zaciągniętych pożyczek.
Co to oznacza?
Unijny Fundusz Odbudowy to pieniądze do rozdysponowania przez KE dla wszystkich państw członkowskich UE. Tylko, że KE tych pieniędzy fizycznie jeszcze nie ma. Chodzi o, bagatela 390 mld euro dotacji i możliwość uzupełnienia ich pożyczkami do kolejnych 360 mld euro.
Zachętą dla nas ma być stwierdzenie, że Polska będzie jednym z największych beneficjentów tych pieniędzy.
Otrzymamy je do 2023 roku, a musimy rozliczyć wydatkowanie do 2026 roku. Brzmi to interesująco.
Gdzie jest więc haczyk?
Po pierwsze, wszystkie kraje UE, bez wyjątku, muszą ratyfikować decyzję o zwiększeniu zasobów własnych UE. Spłata kredytów ma być bowiem możliwa dzięki nowym opłatom, chodzi m.in. podatek od transakcji finansowych, opodatkowanie gigantów cyfrowych, opłatę od plastiku czy graniczną opłatę węglową.
Za tym idzie drugi warunek. Na bazie tych obietnic Polska musiała opracować i przedstawić do akceptacji Brukseli dokument o nazwie KPO /został już przekazany/. KPO opracował rząd MM i bez akceptacji parlamentu przekazał do KE. Wymogu akceptacji Sejmu i Senatu nie ma.
Jeśli ta procedura zostanie sfinalizowana naszymi finansami i polityką gospodarczą w znacznym zakresie będzie rządzić Komisja Europejska. Polski rząd i parlament nie będą miały zbyt wiele do gadania.

Jest jeszcze inne ryzyko. Dotyczy ono spłat zaciągniętych kredytów przez poszczególne państwa UE.
Chodzi o pewien „drobiazg”, czyli żyrowanie kredytu.
Ponadto profesor Waldemar Gontarski w dzisiejszym wywiadzie dla PR24 zwraca uwagę, że gapiostwo może nas drogo kosztować https://www.polskieradio24.pl/130/5925/Artykul/2729513,Gontarski-o-opinii-rzecznika-generalnego-TSUE-byc-moze-bedzie-wniosek-o-to-by-zabrac-Polsce-okolo-20-miliardow-euro
 

Ulica i zagranica ciągle obowiązuje.
Bronić musimy się sami, a nie liczyć na zrozumienie ze strony obcych.
Oni pilnują wyłącznie własnych interesów. 

Może zamiast jeżyć się na Senat lepiej spokojnie przemyśleć sprawę ratyfikacji i próbować znaleźć racjonalne wyjście z tej niezręcznej sytuacji?

25 komentarzy:

  1. Od dawna zastanawiam się jaka jest myśl przewodnia naszej polityki zagranicznej?
    Kto o tym decyduje? Polacy czy tylko posiadacze polskich paszportów?
    Naiwnym wydaje się, że przedstawiciel Polski w instytucji międzynarodowej reprezentuje Polskę.
    Nic bardziej mylnego. Najczęściej reprezentuje ugrupowanie polityczne które go na dane stanowisko wystawiło. Zdarza się i wcale nierzadko, że nominacja jest wbrew interesom Polski.
    System działa jednak w ten sposób, że takiej osoby nie można odwołać przynajmniej przed upływem kadencji.
    Przykładów jest na pęczki.
    Najbardziej spektakularne są nominacje ambasadorów. Pamiętamy chyba groźne pohukiwania ministra Waszczykowskiego o wymianie ambasadorów po objęciu rządów przez PiS w 2015 roku.
    Czym to się skończyło też pamiętamy.
    Ciekawym przypadkiem jest https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Prawda
    Do lutego 2016 roku był stałym przedstawicielem Polski przy Unii Europejskiej. Zanosiło się że nie zostanie dalej zatrudniony w służbie dyplomatycznej więc Bruksela wyznaczyła go na stanowisko dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce.
    Wielokrotnie pokazał, że bliższe mu stanowisko Brukseli niż interes Polski.
    Takich przypadków jest znacznie więcej. Wierutną bzdurą jest narracja że przedstawiciel danego kraju delegowany do instytucji międzynarodowej reprezentuje interesy wszystkich członków tej instytucji. Do tej zasady nie stosują się nie tylko Niemcy.
    Do czego prowadzi taka postawa widać na przykładzie opisywanym przez https://twitter.com/sbalcerac/status/1390617242518310913
    Ten „łańcuszek ludzi dobrej woli” systematycznie szkodzi Polsce, a nasze władze są wobec tego bezsilne.
    Ten problem może mieć też inna twarz. Nieudolność może być zamierzona.
    Takie odnoszę wrażenie wobec rozgrywki związanej z ratyfikacją Decyzji Rady Unii Europejskiej z dnia 14 grudnia 2020 r. w sprawie systemu zasobów własnych Unii Europejskiej.
    Nie bardzo ufam, że rząd MM nie jest świadom zagrożeń związanych z bezwarunkową ratyfikacją Funduszu Odbudowy. Dlaczego więc tak bezwzględnie stara się przepchnąć sprawę przez Sejm i Senat? Obstrukcja w Senacie ma zupełnie inne podłoże. Opozycja nie chce się zgodzić na pozbawienie jej wpływu na sposób wydatkowania dużych bądź co bądź dodatkowych pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic,zupełnie nic w tej kwestii nie jesteśmy w stanie zrobić.Tam gdzie ktoś potrząsa kasą ,to zwabia masę sprytnych kombinatorów.A tak się składa ,że Ci kombinatorzy nami rządzą.Jedyny dyskomfort jaki odczuwają,to nie dać się przyłapać zbyt wcześnie z kombinowaniem.Dopływ świeżej gotówki pozwala utrzymać się dłużej u władzy...Reszta się nie liczy.W dawnych wiekach nieudanego władcę zwalano z tronu ,lub królobójstwem załatwiano sprawę,a sukcesorzy zaczynali od nowa.
    Dzisiaj jest podobna metoda,tylko w innym modernym wymiarze.I tak historia zatacza koło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zasadnicza różnica między „nic w tej kwestii nie jesteśmy w stanie zrobić”, a nie chcemy zrobić.
      W procesie ratyfikacji MM uznał, że jest najmądrzejszy i późniejsze wskazanie mu, że popełnił błędy na etapie negocjacji wywołało reakcję „Co? Ja?”
      Cytowałem wczoraj wypowiedź prof. Gontarskiego. Według niego można jeszcze ratować się z opresji, ale póki co nic się nie robi, a czas biegnie.
      Dzisiaj powinniśmy mieć świadomość, że nikomu nie wolno wierzyć na słowo. Zwłaszcza politykom i urzędnikom KE. W sprawie pieniędzy unijnych są wątpliwości i trzeba je wyjaśnić póki jest pora. Trzeba konsekwentnie zwalczać bezprawie rodem z KE. Podwójne standardy, własne interpretacje prawa przez KE, nie mogą być pozostawione bez twardej odpowiedzi.
      Ględzenie o tym że nas krzywdzą i jednocześnie brak realnej reakcji to najgorsze co może nas spotykać.
      A to jest norma naszej polityki zagranicznej.

      Usuń
  3. No dobrze,a kto niby ma reagować?... jacy przedstawiciele ,bo chyba nie masy?..Kto się sprzeciwi MM,oprócz gadania...Każdy ,który może nakręcić krucjatę przeciwko negocjującym jest natychmiast od czci i wiary,albo oszołomem zwany...ja naprawdą nie wiem.Chyba ,ze jest jakaś furtka co się uchyli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych „ktosiów” jest sporo. Dlatego oglądają się wzajemnie na siebie i … nic nie robią.
      Kto powinien postawić pytanie do Trybunału Konstytucyjnego?
      Na inicjatywę własną TK nie ma co liczyć. Czego dokładnie dotyczą wątpliwości?
      Proszę bardzo https://niepoprawni.pl/comment/1670725#comment-1670725
      Jeszcze w uzupełnieniu https://niepoprawni.pl/comment/1670719#comment-1670719 /od czwartego akapitu/.
      Daliśmy politykom władzę, ale oni wykorzystują ją do walki o własne apanaże.
      Od wieków jest to samo.

      Usuń
  4. Czy nam się podoba, czy nie, jesteśmy traktowani, zwłaszcza przez Niemcy, jako republika bananowa. Chyba nie jest normą stała ingerencja ambasadora Niemiec w naszą politykę wewnętrzną? Podobnie jak brak reakcji państwa polskiego na działanie różnych fundacji niemieckich w Polsce. Zresztą nie tylko o te niemieckie chodzi.
    Teraz uaktywnił się ambasador Niemiec. Wcześniej podobnie zachowywali się ambasadorowie USA, czy Izraela.
    Kolejne rządy na to nie reagują. Nie mają wiedzy, czy nie wolno?
    Tzw. ulica nie ma tu nic do gadania. Ma własne problemy.
    Poza tym skrzętnie korzysta ze wsparcia finansowego tej wrogiej Polsce zagranicy. Można co najwyżej pytać czy robi to świadomie? Wszak podobno pieniądze nie śmierdzą. O tym wiedzieli już Rzymianie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedną z wersji fantasy dotyczącą katastrofy w Smoleńsku 10.04.2010 była sugestia mediów o zamachu terrorystycznym dokonanym przez islamistów.
    W tej wersji samolot podchodzący do lądowania został zestrzelony rakietą z wyrzutni ręcznej.
    Rzecz była do wykonania ponieważ samolot nie miał żadnych własnych środków obrony pasywnej, ani aktywnej.
    Miał to być zamach przeciwko państwom NATO za ich zaangażowanie w wojnie przeciwko dżihadystom. Wersja taka nie jest całkowicie absurdalna ponieważ do aktów terroru na terenie Rosji dochodziło wcześniej. Problem polega na tym, czy możliwe jest zbudowanie wokół tej wersji wewnętrznie spójnej narracji?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tych wersji mnoży się bez liku...Ostatnio była ciekawa dyskusja na temat desydentów FR konkretnie Sołonina,który kpił z komisji MAK..Ruszył katastrofę,co mnie zdziwiło.Niestety nie znam rosyjskiego i opierałam się na tym co napisali komentujący Nawigatorzy. Niektórzy twierdzą,że to jakiś sygnał,a ja sądzę ,że to początek ,który chwilowo się wypsnął mocodawcom tzn myślę o hakach dla niepokornych... to tak prędko nie wyjdzie na jaw mimo wszystko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem, czytałem :)))
      Znając dyplomację rosyjską, nic nie dzieje się przypadkiem.
      W tym materiale Sołonina nie ma nic nowego. Sugeruje, że materiał publikowany ostatnio przez podkomisję Macierewicza jest bliższy prawdy niż raport MAK i jego mutacje /Miller, Lasek/.
      Zajady u mnie powodują opowieści o niezależności Sołonina i jego dostępie do trefnych informacji.
      Ma tylko to co mu podrzucą z archiwów państwowych. To jest ichnia wersja naszej Anity Gargas.
      Żyje i produkuje swoje „sensacje”, znaczy się swój. Litwinienko, Skripal i wielu innych mieli za długie języki więc ich skutecznie uciszono. Podobnie jak wykonawców brudnej roboty.
      Ostatnio trwa zacieranie śladów wokół próby skasowania Nawalnego. Nie przepuszczą nikomu, nawet lekarzom.
      Tu akurat niesmak we mnie wzbudza rejwach po naszej stronie. Nawalny jest z tej samej sitwy co urzędujący prezydent FR. Poza tym we wcześniejszych wystąpieniach publicznych nie wykazywał się sympatią do nas.
      To jest podobna sytuacja jak z Sołżenicynem którego nasze elyty bez mała wynoszą na ołtarze jakby nie znali jego stanowiska wobec Polski i Słowian.
      W sumie nie ma się czym ekscytować.

      Usuń
    2. Mój podziw bez cudzysłowu z początku odebrany był rzeczywiście jako podziw dla desydentów FR.Ale niejednokrotnie zastanawiałam się jak udawało im się przeżyć do starości publikując jednak niepochlebne fakty o sowietach.Ba w wypadku Sołżenicyna był bardzo uhonorowany przez najwyższe władze...Kurcze jak okrutna prawda musi tkwić w sowietach,że dozwolono mu podać część szczegółów.. co do katastrofy i Sołonina to gotowa jestem uwierzyć,że coś tam jest na rzeczy.Moim zdaniem jakieś haki,pogróżki,ale diabeł tkwi w szczegółach...
      W każdym razie ja byłam zadowolona z tej dyskusji,bo nigdy nie zajmowałam się nagraniami Sołonina i co on głosi...Nie często takie info jest puszczane w obieg,a internauci raczej z tym się nie obnoszą....Po prostu dobrze wiedzieć.... Formatowanie takich opozycjonistów jak Golicyn ,Sołżenicyn mimo takich kompromitujących publikacji musiało do czegoś sowietom służyć... Golicyn ....kontrowersyjna trochę postać na zachodzie,wprost pisał o tym co wydarzy się po Transformacji,przed i po..
      W każdym razie katastrofa smoleńska w dalszym ciągu w czarnej dziurze...lecz sądzę,że ktoś puści farbę prawdziwą,chociaż nieoficjalnie..To co głosi Dakowski,zupełnie wydaje mi się nierealne..bo chyba musiałyby wdać się w logistykę międzynarodową jakieś siły nadprzyrodzone...Co prawda kamer z wylotu z W-wy nie ma..lecz dla mnie to siły chyba nadprzyrodzone musiały pomagać...

      Usuń
    3. Mnie się wydaje że prawda może być bardziej prozaiczna.
      Nam w pewne wersje trudno uwierzyć bo nie mieszczą się w naszym toku rozumowania.
      O co chodzi? Zamach był przygotowany we współpracy międzynarodowej. To podstawa jego sukcesu. Niewiadomą jest kto w nim uczestniczył aktywnie, a kto tylko sprzątał?
      O tym, że taka wersja powinna być brana pod uwagę świadczą przypadki z historii, zwłaszcza najnowszej.
      Tu dziwić może że wszystko poszło tak łatwo. Natomiast nie powinna dziwić ilość ofiar po katastrofie. Mało się mówi o ofiarach po stronie rosyjskiej, a takie są i to nie pojedyncze przypadki. Może zadziwiać co najwyżej dyskrecja wokół tych faktów.

      Usuń
  7. Znacznie ciekawszy jest tekst
    http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/watchdog-polska-ojciec-rydzyk-fundacja-batorego-i-ordo-iuris-czyli-jasnogrod-w-natarciu i towarzysząca mu dyskusja.
    Mało kto z nas ma świadomość kreciej roboty wykonywanej przez NGO i wszelkiej maści fundacje.
    Jeszcze wymowniejsza jest „bezradność” i nieskuteczność rządu wobec tych struktur.
    Równie mało mówi się o masie „świętych krów” które bezkarnie działają na niwie publicznej.
    Poczynając od wypierdków w rodzaju „farmazona” którego do dnia dzisiejszego nie pozwano do sądu za jego zachowania podczas mityngów KOD-u. Czy TVP naprawdę tak nisko ceni swoich pracowników?
    Jeśli się zaczyna grzebać w tym bagnie, wiele rzeczy staje się zrozumiałe. Tylko kto ma zdrowie do rzeźbienia w g…e?
    Tymczasem „bagno” rośnie w siłę. To jest przykra dla nas prawda.
    Zamiast tego karmi się nas bajkami o przetasowaniach w totalnej opozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie.I chociaż z grubsza wiemy o tych fundacjach,to dopiero coś zebrane do "kupy"wykazuje właściwie grozę tej sytuacji.I każdy tam z komentatorów coś dorzuci nowego.Widzę często tych samych"dyżurnych" w necie którzy klepią mantrę destabilizacji.Za darmo tego nie robią ,a nawiedzonych jest tylko procencik. Sterowanie tłumami ,czy masami w końcu wychodzi im miernie,ale krwi napsuje ,a władzy pozwala ukryć gałgaństwa...Rząd już nad tymi Fundacjami nie panuje.A one rosną i pączkują....

      Usuń
    2. To proste. Rząd nie panuje bo nie ma w tym interesu. To ma swoją definicję : brak woli politycznej.
      Przyjrzyj się. Z jednej strony Gliński ciepłą rączką rozdaje miliony na NGO, a z drugiej jego córka i wiele innych dzieci /vide Komorowska, Rzeplińska/ z tego żyje i to całkiem całkiem. To jest ta nasza rzeczywistość.
      Inny przypadek to tzw. fundusze norweskie. Dlaczego idą do odbiorców z pominięciem rządu? To są pieniądze za konkretne korzyści gospodarcze Norwegii z tytułu dostępu do rynków UE. Co to ma wspólnego z NGO?

      Usuń
    3. Przypadkowo znalazłem
      https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/glinski-w-tvp-materialy-wiadomosci-o-ngo-sach-to-kompromitacja-i-nieprofesjonalna-krucjata

      Usuń
    4. Tekst pochodzi z końca 2016 roku. Jednak po dzień dzisiejszy, a mija prawie 5 lat,
      z finansowaniem NGOsów nie zrobiono nic.
      Po co ruszać coś co jest dla nas, czyli wybrańców, dobre? Wynaturzenia są wszędzie. Obiecaliśmy zrobić porządek? To nie jedyna rzecz którą obiecaliśmy.
      Nawiasem mówiąc, Gliński potwierdza swoimi wypowiedziami, że wystarczy znaleźć się w odpowiednim miejscu, we właściwym czasie i … szafa gra.

      Usuń
    5. Ten artykuł mi uciekł,lub pewnie go nie pamiętam... Oznacza to,że minister ma tupet i mózg jak rodzynka... Założę się ,że Panthera go zgapiła...a warto było go przytoczyć co myśli minister o Fundacjach....

      Usuń
    6. Nic prostszego jak podrzucenie go.

      Usuń
    7. Jeszcze to
      https://www.se.pl/wiadomosci/polityka/zona-piotra-glinskiego-kim-jest-renata-kozlicka-glinska-aa-C1rP-kLKc-S6Ea.html

      Usuń
    8. Przykład Golicyna https://pl.wikipedia.org/wiki/Anatolij_Golicyn pokazuje jak trzeba być ostrożnym przy korzystaniu z usług takich ludzi.
      Nigdy nie wiadomo jakie zadanie główne ma do wykonania.

      Usuń
    9. Rzeczywiście dobry pomysł.Te fundacje nie jednemu krew wzburzyły.Spróbuję dzisiaj,ale mam kondycję do luftu dzisiaj.Nie chcę wtykać tutaj prywaty,ale moje serducho coraz więcej daje mi popalić.Nie wiem ile mi Bóg jeszcze ofiaruje...Jak na razie głowa na szczęście pracuje-ale serducho strajkuje.Dzisiaj się raduję,że ten poranek nie jest ostatnim...I czekam na telefon od profesora...może coś tą maszynką moją ?.Będę do Ciebie zaglądać ,póki los mi pozwoli...Chociaż jestem z tym pogodzona..to smutno mi..

      Usuń
    10. Ta „kolekcja” nie ma końca.
      Warto przypomnieć to https://aferyprawa.eu/Afery/CASE-zydowskie-prywatne-Centrum-Analiz-Spoleczno-Ekonomicznych-w-Polsce-Czy-Sejmowa-Komisja-Bankowa-skontroluje-fundacje-Balcerowicza-1066
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Centrum_Analiz_Spo%C5%82eczno-Ekonomicznych
      Jest też „coś” takiego https://pl.wikipedia.org/wiki/Forum_Obywatelskiego_Rozwoju

      p.s. Przyjemność musi być dawkowana 

      Usuń
  8. Jak się obserwuje naszą codzienność szybko można dojść do wniosku, że zachowujemy się, jako państwo, niczym stado bydła na łące ogrodzonej „pastuchem elektrycznym”. Każde nadmierne zbliżenie do ogrodzenia powoduje przywołanie do porządku. Nielzja. Wewnątrz możecie robić co chcecie. Prawie. Poza, tylko tyle na ile pozwala „niewidzialna ręka”. I ludek bezproduktywnie zastanawia się czyja jest ta „niewidzialna ręka”? W to że ona jest nikt nie wątpi. To już postęp.
    Pastuchy /nie te elektryczne/ mają wiedzę i świadomość tego co im wolno. Stąd ich buta.
    Nas, jako państwo, na wiele nie stać mentalnie. Dlaczego tak jest wielokrotnie pisali i piszą komentatorzy. Błędy popełnione w jednym miejscu potęgują się z upływem czasu. To oczywista oczywistość.
    Podobnie między bajki można włożyć możliwość rewolucyjnych zmian. Są tacy którzy tylko czekają żeby zająć należne im miejsce. To nie są ludzie przypadkowi.

    OdpowiedzUsuń
  9. O co tym razem chodzi w jasełkach rozgrywanych w Senacie generalissimusa Grodzkiego?
    Logicznie rzecz ujmując jeśli w Sejmie SLD i PSL poparły ratyfikację, to powinny podobnie zagłosować w Senacie.
    Z arytmetyki wynika że KO nie ma wówczas większości.
    https://www.senat.gov.pl/sklad/kluby-i-kolo/
    Ratyfikacja to głosowanie za lub przeciw, bez rozwiązań pośrednich.
    Kto więc za wszelką cenę chce się ośmieszyć i komu zależy na pozyskanie nowych wrogów Polski?
    Poza tym, niepoprawnym marzycielom przypominam, że w historii UE były już przypadki głosowania do uzyskania pożądanego wyniku. Czy nie wystarczy przypadek Irlandii?
    To głosowanie jest za dostępem do dużych pieniędzy ale zapomnieliśmy o kombinatorach z KE którzy chcą Polsce zablokować do nich dostęp z przyczyn ideologicznych.
    Póki co nic nie słyszę o zabezpieczeniu się Polski przed takimi zakusami.

    OdpowiedzUsuń
  10. W mediach wieje nudą.
    Ile uwagi można poświęcać ego marszałka Senatu?
    Podobnie jest ze sprawą wyboru RPO. W końcu jeśli w Senacie przepadnie kolejny kandydat są przewidziane dalsze kroki które dalej nie będą sukcesem opozycji. Wojna toczy się o to żeby wygrał „nasz”. Wszyscy zainteresowani wiedzą że utopią jest mówienie o apolityczności dowolnego kandydata na RPO. To nie jest posada sprzątaczki czy babci klozetowej. Kandydat na RPO musi mieć za sobą wymierny dorobek zawodowy i odpowiednie kwalifikacje merytoryczne. Dotychczas przedstawiani kandydaci takie wymogi spełniali jednak ich akceptacja nie była możliwa wskutek obowiązującej arytmetyki w Senacie.
    W tej atmosferze jest jakiś powiew świeżości. Mówię o konferencji prasowej prezesa NIK dotyczącej okoliczności uruchomienia procesu parlamentarnych wyborów kopertowych /wyborów korespondencyjnych/. NIK przeprowadził kontrolę w instytucjach zaangażowanych w ten proces i na konferencji przedstawił wyniki kontroli.
    Żenujący jest komentarz Jacka Karnowskiego w TVP Info bezpośrednio po konferencji. Zainteresowani będą mogli to odsłuchać, o ile nie słuchali na żywo.
    Dzisiaj trzeba zapytać jakie będą konsekwencje prawne i polityczne raportu NIK?
    Według mojej oceny w obecnej kadencji Sejmu żadne. Premier nie poda się do dymisji. Nie zdymisjonuje nikogo ze swoich ministrów. W Sejmie nie przejdzie również wniosek o Trybunał Stanu.
    Brzydko mówiąc to gównoburza która może przynajmniej na krótko dać trochę paliwa totalnej opozycji. Ujmując rzecz prościej, psy szczekają, karawana idzie dalej.
    Za prymitywną uważam sugestię Karnowskiego, że raport NIK jest elementem rozgrywki personalnej między Banasiem a prezesem PiS. Na takie insynuacje trzeba przedstawić dowody. Tych póki co brak.
    Są tylko fakty medialne.

    OdpowiedzUsuń

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...