Szukaj na tym blogu

31 grudnia 2023

To nie są słowa na Nowy Rok

 

/przenioslem tu mój ostatni komentarz który wymagał rozwinięcia/

W swoich rozważaniach czy „analizach” nie bierzemy pod uwagę /dlaczego?/ wszystkich dostępnych informacji. Czasem pojawiają się takie przez niedopatrzenie ich posiadacza i szybko są chowane.
Takie informacje wiele mówią o status quo.
Nie bazuję na informacjach obcojęzycznych. Nie mam na to czasu, zbyt słabo znam języki obce /czytam, rozumiem, ale nie na tyle żeby wyczuwać niuanse językowe; poza tym dzisiaj trudno dojść jakie źródła są w miarę obiektywne, a które tendencyjne/.
Z polskojęzycznymi jest inny problem. Trzeba wiedzieć kto jest ich sponsorem.
Ale, wracając do „baranów”. Wiadomo jak są tworzone sondaże. Lapidarnie opisał to Smoleń w jednym ze skeczów kabaretu Tey.
Poszczególne partie polityczne robią sondaże na swój wewnętrzny użytek. Tych danych nie publikują. Czasem ktoś nieopatrznie chlapnie że jest rozpiętość między tymi sondażami.
Jest też rozpiętość między sondażami różnych sondażowni. Zależy od skali badania i przyjętej metodologii.
Drugą kwestią jest wróg we własnych szeregach. Tych w PiS nie brakowało i dalej nie brakuje.
Osobiście nie przywiązywałbym wagi do tego skąd dana osoba przyszła. Ważniejsze jaki z niej pożytek dla partii. Ilu „Marcinkiewiczów” zaliczył PiS?
Kolejny aspekt o którym niechętnie się mówi to samodzielność decyzyjna naszych polityków.
Oceniając, z perspektywy czasu, podejmowane decyzje polityczne i gospodarcze wiele razy zastanawiałem się czy ci ludzie podejmowali je przy zdrowych zmysłach? Najwięcej kontrowersji wywołują u mnie decyzje podejmowane w ramach KE. Najbardziej wojowniczą osobą w tym towarzystwie wydaje mi się pani Beata Szydło. Nie wiem jak w tych kategoriach oceniać ministrów odpowiedzialnych za współpracę z KE. Na ile byli samodzielni, a w jakim stopniu zobowiązani do realizacji poleceń swoich premierów?
Tematem samym w sobie są komisarze unijni rodem z Polski.
Moim zdaniem zbytnio fetyszyzuje się ich możliwości decyzyjne.
Według branż jest ich chyba 18, w tym ostatnio jeden z Polski /Wojciechowski/. Dlaczego tylko jeden? Tylko komisarz komisarzowi nierówny. Jeden może zdrowo namieszać, a drugi jest od spraw zbytecznych. Dodatkowa zmyłka to zapis dotyczący ich kompetencji w ramach KE. Wojciechowski jest od rolnictwa, ale więcej w sprawach polityki rolnej KE mają do powiedzenia np. ten od polityki zagranicznej, czy handlu. Dlatego Polska nigdy nie otrzyma znaczącego stanowiska decyzyjnego.
Ale też przedstawiciele Polski nigdy zdecydowanie przeciwko temu nie protestowali.
Kolejna sprawa to zachowanie polskiej grupy posłów w PE. Nie ma takiej drugiej grupy narodowej która in gremio ma w d...e interes państwa delegującego.
Z tego co pamiętam ścisłą czołówkę stanowi Bieńkowska która dokonywała podziału mandatów po Brexicie. Porównajmy ilość mandatów Hiszpanii i Polski. Co dla Polski zrobił komisarz Lewandowski. Janusz zresztą.
Nie słyszałem nigdy żeby Polska zaprotestowała przeciwko mechanizmowi działania TS UE.
To jest książkowe zaprzeczenie równych praw członków UE i zasad demokracji. To jest tylko terror polityczny i gospodarczy.
Jak długo można nas oszukiwać? Dzisiaj kłamstwa ZP zastąpią kłamstwa ekipy DT, czyli nowe kłamstwa w miejsce starych.
Czy MM jest na tyle nierozgarnięty że nie wiedział pod czym się podpisuje w sprawie KPO?
Wiedział doskonale. Dlaczego więc w to brnął? Możliwości odwrotu i to z przytupem były.
Niestety, każdy z nich liczy że w nagrodę, po zakończeniu urzędowania, dostanie jakieś intratne stanowisko w świecie. Często się to sprawdza.
I tak to sze krenci. Teraz to obserwujemy przy okazji wyczynów Sienkiewicza.
Wszyscy mówią o bezprawiu, ale krok po kroku ekipa DT robi co chce, w dodatku z uśmiechem na ustach. Póki co nie pokazują jeszcze gestu Kozakiewicza. Przynajmniej na wizji.
Jest coś o czym nie można zapomnieć.
Szczególnie PiS /nie wiem na jakiej podstawie/ uważał swój elektorat za ubezwłasnowolniony i wszelkie decyzje podejmował samodzielnie, bez jakichkolwiek konsultacji. Gorsze w skutkach jest to że PiS zlekceważył znaczenie młodzieży.
Każda formacja, nie tylko polityczna, buduje swoją przyszłość w oparciu o młodzieżówkę.
Po dwóch kadencjach sprawowania rządów prawo głosu uzyskali ci którzy w 2015 roku /rok dojścia ZP do władzy/ mieli 10 lat i więcej. Czy dla ZP był to dopływ zwolenników? Raczej nie.
Według opublikowanych wyników z wyborów parlamentarnych 2023, w grupie wiekowej 18-29 lat głosowało prawie 70% uprawnionych do głosowania. Z tego na ZP głosowało zaledwie 14,7% głosujących! Przypomnę że w wyborach oddało głosy ogółem blisko 22 mln uprawnionych.
Głosy młodych poszły w zdecydowanej większości na ugrupowania opozycyjne /KO, 3droga,
Lewica i Konfederacja/.
Czy te ugrupowania zaoferowały młodym wyborcom coś atrakcyjnego? Skądże! Czy wcześniej, jako opozycja, zrobiły coś dla dobra tejże młodzieży? Wolne żarty!
KO nawet nie zdobyła się na przedstawienie programu wyborczego.
We wrześniu 2023 opublikowali tzw. 100 konkretów
https://100konkretow.pl , czyli po prostu 100 ogólników które miały stanowić kanwę debaty wyborczej.
Tak naprawdę są to przysłowiowe gruszki na wierzbie.
W pierwszych dniach po utworzeniu rządu przez DT okazało się że najchętniej biorą się za realizację pomysłów lewicy, zwłaszcza walkę ideologiczną z KK.
W okresie między kolejnymi wyborami opozycja, a ściślej KO, konsekwentnie unikała udziału w programach publicystycznych, zwłaszcza w TVP, w których dochodziło do wymiany poglądów na otaczającą rzeczywistość. Powód był prozaiczny. Chodziło o maksymalne odwleczenie w czasie dnia w którym należało powiedzieć sprawdzam.
W dyskusji powyborczej unika się wypowiedzi na temat mechanizmu wyborów.
Ponad dwa miesiące po przeprowadzonych wyborach nikt nie chce wprost powiedzieć czy sędzia Marciniak mógł, zgodnie z prawem, jednoosobowo przedłużyć w nieskończoność /do ostatniego chętnego/ głosowanie w lokalach wyborczych?
Natychmiastowych protestów nie było. Nie było też protestów przeciwko „nowinkom” wprowadzonym po raz pierwszy w tych wyborach. Jest za to przekonanie że to wszystko doprowadziło do zasadniczego wypaczenia wyniku wyborów.
Dlaczego więc do tego doszło? Czy kierownictwo ZP było tego świadome? Czy tylko byli tak pewni swego, czyli głównej wygranej? Kto zna odpowiedź na tak postawione pytanie?
Jest konsensus co do oceny głosowania młodych. Oni jeszcze nie kojarzą przyczyn ze skutkami.
Jakie są ich bezpośrednie korzyści z poparcia haseł 8 gwiazdek, czy j...ć PiS? Swoje zrobili i się cieszą.
Po ponad miesiącu sprawowania rządów ekipy DT obecna opozycja, czyli ZP, zastanawia się kiedy koalicja 13 grudnia się wywróci? Dzisiaj są to nadzieje na wyrost. Na przeszkodzie stoi przeświadczenie że w razie przedterminowych wyborów są małe szanse na powrót ZP do władzy. Wracamy więc do punktu wyjścia. Elektorat tkwi dalej na swoich pozycjach. Jeszcze nie dostrzega negatywnych skutków zachodzących zmian. No dobrze, a jakie są dotychczas skutki pozytywne? Jestem krótkowidzem więc ich nie dostrzegam. Nie uważam za takie totalnej rozpierduchy autorstwa ministra od kultury, czy raczej antykultury.
Wymiana obsad atrakcyjnych stanowisk w spółkach Skarbu Państwa to zastępowanie jednych swoich drugimi swoimi. Nic się nie słyszy o obniżeniu wynagrodzeń na tych stanowiskach. Następuje więc nowy podział łupów.
Bez odpowiedzi jest pytanie czy są do odwrócenia szkody w archiwach TVP i innych mediów.
To nie jest własność ekipy rządzącej!
Jest mało prawdopodobne że poniosą odpowiedzialność polityczną, a bardziej karną, sprawcy tego bezprawia.
Niestety, jak dotychczas, nie spełnia oczekiwań społeczeństwa PAD który nie bardzo wie jak się zachować w zaistniałej sytuacji.
Sumienie Narodu jeszcze śpi. 

28 grudnia 2023

W co wpadliśmy?

 

Zauważyłem że tytuły moich kilku ostatnich notek były nad wyraz profetyczne.
O obecnej sytuacji w Polsce można pisać dużo i długo. Tylko po co? Skoro wszyscy wszystko wiedzą.
Odnosimy się do tego co widzimy i do tego o czym informują nas media wszelakie.
Nie wiemy jednak jak dalece obiektywne są te media i jaka część tej informacji do nas dociera, jak dalece jest ona filtrowana?
Nie rozumiem jednak dlaczego jesteśmy bezradni wobec tego wszystkiego?
Nie tyle my jako społeczeństwo, ale osoby konstytucyjnie odpowiedzialne za funkcjonowanie państwa.
Momentami nachodzi mnie refleksja, że na naszych oczach rozgrywa się ustawka w której poszczególni jej aktorzy czytają z kartki swoje kwestie.
Czy naprawdę jesteśmy bezradni i bezsilni, czy komuś to się zwyczajnie nie opłaca?
Jeśli tak to dlaczego? Strony dogadały się „na boku”, czy tylko wykonują czyjeś polecenia /kogoś stojącego wyżej w hierarchii/.
Powstałe zamieszanie wynika z dowolności oceny porządku prawnego III RP.
Szerzej na ten temat tu https://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-powadze-instytucji-panstwowych i w komentarzach.

Chronologicznie wygląda to następująco:
Ostateczne zamknięcie wyborów parlamentarnych /ważność wyborów/ ma nastąpić 11 stycznia 2024 gdy zadecyduje SN. Czyli jest powód żeby czekać i nie podejmować drastycznych decyzji.
Wygrani w jesiennych wyborach nie czekają i działają. Nie zwracają uwagi na to że ich decyzje są bezprawne. Umacnia ich w tym przekonaniu brak reakcji po stronie prezydenta III RP.
Gadać i wydawać oświadczenia można do woli. Nie słowa się liczą lecz czyny. Tych ciągle brak.
Czy na obecnym etapie można przeciwdziałać rozpasaniu rządzących? Podobno można.
Na tym nasza wiedza się kończy.
Czy możliwe jest przywrócenie status quo np. z dnia przejęcia władzy przez rząd DT?
Dzisiaj już nikt nie mówi o zabezpieczeniu jakie wydał TK przed rozpatrzeniem wniosku o konstytucyjności działań likwidacyjnych dotyczących mediów narodowych.
https://i.pl/trybunal-konstytucyjny-wstrzymal-wszelkie-decyzje-ws-mediow-narodowych-zabezpieczenie-do-czasu-rozstrzygniecia/ar/c1-18162733
Posiedzenie TK zaplanowano na 16 stycznia 2024.
Co wnosi do meritum stwierdzenie że mamy do czynienia z postępującą anarchizacją państwa polskiego? Nic!
Jedną z możliwych opcji jest doprowadzenie do przedterminowych wyborów. Tylko nie ma na to chętnych. Koronnym argumentem jest przekonanie obecnej opozycji, czyli PiS/ZP że nie mają gwarancji przekonywującego zwycięstwa. Chodzi o stworzenie bloku który uzyska 50,1% poparcia elektoratu.
Moim zdaniem bardziej chodzi o utratę diet poselskich i immunitetów. Nie ma gwarancji że wszyscy zostaną ponownie wybrani do Sejmu/Senatu.
Inną opcją jest nie złożenie do podpisu PAD prowizorium budżetowego na 2024 rok. Przy obecnej beztrosce rządu DT jest to nierealne. Są gotowi położyć coś co będzie miało pierwszą i ostatnią stronę, a w środku czyste kartki.
Nad tym wszystkim króluje przekonanie rządzących że włos im z głowy nie spadnie za poczynione szkody w czymś co nie jest ich prywatną własnością. To odwieczna choroba naszej ułomnej demokracji w której wybieramy swoich przedstawicieli do rządzenia, ale nie mamy możliwości ich odwołania przed upływem kadencji.

16 grudnia 2023

Komunikat z pola walki, politycznej

 Ciągle się zastanawiam czy to już pora na ocenę lat minionych, czyli rządów ZP?

Nie chcę nikogo krzywdzić, a jednocześnie udawać że tego czy owego nie widzę, czy nawet nie dostrzegam.
Wydaje mi się zasadne domniemanie że ZP przegrała wybory parlamentarne z rozmysłem.
Dało o sobie znać zmęczenie materiału. Dwie pełne kadencje to dużo. Życie domowe, życie osobiste, nie może zbyt długo czekać. Można w tym czasie zrobić wiele, a można też wegetować. Niektórzy nazywają to kunktatorstwem.
Kogo za to winić? Zawsze kierownictwo, a więc prezesa PiS.
Co można mu zarzucić? Brak realnej oceny sytuacji. Roztrwonienie sił na wiele frontów.
Były programy które trzeba było realizować. Chyba że w założeniu była to tylko kiełbasa wyborcza. Stworzono złudne wrażenie zgodnej współpracy z prezydentem AD któremu jednak zdarzało się podstawiać PiS nogę. Zapomnieliśmy jak PAD zachował się, po katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 roku w Kancelarii Prezydenta L. Kaczyńskiego.
Dla PiS zawsze ważniejsze było trwanie u władzy niż wytrwałe realizowanie planów długofalowych. Wątpliwym pocieszeniem jest że inni byli tacy sami.
Po wyborach 2005 roku, trzeba było zaryzykować przedterminowe wybory, dla wzmocnienia swej pozycji, a nie ciągnąć współpracę z LPR i Samoobroną.
W 2007 roku błędem było podjęcie debaty w TVP z DT, gdy prezes był chory. Zawiedli doradcy, czy zrobili to świadomie?
Przez lata opozycji była okazja poznać metody postępowania DT który do perfekcji rozpracował psychikę JK. Zawsze wie kiedy i jak sprowokować prezesa do określonej reakcji, dla osiągnięcia zamierzonego efektu medialnego.
Przez kolejne lata nie zrobiono nic dla odbudowy partii. Szermowano hasłem, że PiS ma szuflady pełne nowych projektów. Wygranie wyborów w 2015 roku było zaskoczeniem. Po wyborach okazało się że szuflady są puste. W zamian doszło do wycinania konkurencji we własnych szeregach.
Rozgrywki wewnętrzne osłabiały partię.
Później było tylko gorzej.
Prezes nie ma ręki do doboru współpracowników. Tego nikt nie może kwestionować.
To nie tylko casus Marcinkiewicza. Można sprawdzić ilu ludzi PiS znalazło schronienie w kancelarii PAD.
Nie było współpracy z ZZ, tylko kontestowanie albo torpedowanie kolejnych pomysłów związanych z usprawnieniem funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.
Zaczęło się od konfliktu o skład TK. Po fakcie pojawiły się opinie że trzeba było przeczekać kadencje prezesa Rzeplińskiego.
Konflikt w TK trwa po dzień dzisiejszy i nie wiadomo kiedy i jak się skończy. Sędziowie zajęci są rozgrywkami wewnętrznymi, a to odbija się na prestiżu TK.
Przewija się kolejny wątek jakim jest wybór następcy prezesa. W obiegu były różne nazwiska, ale tylko były. Dalej nie wiadomo na kogo wypadnie.
Tegoroczna kampania wyborcza była źle zorganizowana. Sekretarz PiS K. Sobolewski zbyt był zajęty własnymi sprawami, a decyzje o zmianie prezes podjął za późno. Następcę wyznaczono dopiero dzisiaj. https://polskieradio24.pl/5/1222/artykul/3301554,jest-nowy-sekretarz-prawa-i-sprawiedliwosci-znamy-nazwisko
Analiza przyczyn wygranych, ale jednak przegranych wyborów trwa. Na wyciągnięcie wniosków trzeba poczekać. Jednak już dzisiaj mogę powiedzieć że PiS zatrzymał się w rozwoju.
Czy istnieje aktywna młodzieżówka PiS? W jakim stopniu PiS korzysta z nowoczesnych form komunikacji masowej? Te tematy były już komentowane na blogach więc nie muszę tego powtarzać.
Jest duża rozbieżność między tym co przedstawiał premier MM i jego ministrowie oraz parlamentarzyści z pierwszego szeregu, a tym co media ujawniają w ostatnich dniach.
Dlatego ze spokojem podchodzę do zachłanności obecnej ekipy. Nie ja jestem autorem hasła TQM.
Przez lata doczekaliśmy się jakiegoś porządku prawnego. Lewa i prawa strona sceny politycznej domaga się żeby w III RP prawo było przestrzegane. Byle nie z zastrzeżeniem wygłoszonym przez DT „jak ja je rozumiem” czy „jak my je rozumiemy” /dopisek mój/. Zagrożenie polega na tym, że może je głosić analfabeta prawny, albo ktoś złośliwie odczytujący obowiązujące prawo.
Dlatego niebezpieczny dla państwa jest postępujący chaos w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Do tego chaosu włączył się świeżo upieczony minister sprawiedliwości który próbuje wprowadzać własne porządki metodami pozaprawnymi. Jest to tym bardziej naganne że to prawnik z wykształcenia.
Czy da się powstrzymać jego rewolucyjne zapędy?
Obecna ekipa zachowuje się tak jakby miała zostać niebawem odsunięta od władzy.
Tymczasem została powołana na czteroletnią kadencję i powinna kierować się priorytetami wynikającymi z zasad funkcjonowania państwa.
Pierwsze dni funkcjonowania rządu DT wskazują na coś innego. Urzędnicy zachowują się jakby palił im się pod nogami grunt. Usuwają ludzi z zajmowanych stanowisk administracyjnych, nie dbając o kodeks pracy lub dokonując w ekspresowym trybie wymiany rad nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa.
W tych poczynaniach są jednak sprawy które mogą rządzących drogo kosztować. Politycznie. Widzę dwa takie przypadki.
Likwidacja komisji badającej katastrofę samolotu rządowego 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Jest bardzo duża rozpiętość ocen przyczyn tej katastrofy. Tymczasem obecny minister obrony narodowej nakazuje powrót do ustaleń komisji Millera/Laska która powieliła raport MAK sygnowany przez Anodinę. Raport napisany na zlecenie polityczne, bez badań potwierdzających ich ustalenia. Dla neutralizacji złego wrażenia ma być powołana komisja w nowym składzie która ma udowodnić na razie nie wiadomo co.
Druga sprawa, nie mniej ważna to próba przejęcia mediów publicznych na wyłączny użytek obecnie rządzących. Sam pomysł może być nie do końca naganny gdyby nie towarzyszył temu zamiar zwolnienia z pracy dziennikarzy dotychczas zatrudnionych w mediach na umowę o pracę. Jest to wysoce prawdopodobne bo obecna ekipa przygotowywała się do realizacji od dawna. Jeszcze grubo przed wyborami wielu posłów opozycji jawnie groziło na wizji w TVP jaki los czeka prowadzących program.
Z doświadczeń minionych lat wiem że jeśli do zwolnień dojdzie, pokrzywdzeni będą dochodzili swych praw w sądach pracy. Niestety, odszkodowania wypłaci Skarb Państwa, czyli my wszyscy. Sprawcy tego bezhołowia pozostaną bezkarni. I oni doskonale o tym wiedzą.
Ze swej strony przypomnę stare, ale jare porzekadło: im mniejszy placyk, tym większy kacyk.
O innych sprawach przy kolejnej okazji.

p.s. Nie wiem jak to będzie dalej. Dzisiaj w TVP Info była migawka z uroczystości upamiętniających masakrę w kopalni „Wujek”. Wygwizdano tam delegacje rządową i Sejmu. To chyba reakcja zebranych na zapowiedź lewicy o przywróceniu emerytur byłym SB-kom

15 grudnia 2023

Porzućcie wszelką nadzieję.

Nie chciałbym mieć racji, ale póki co mam. 
Toczy się wojna gangów. Teraz już z odkrytymi przyłbicami. Mnie, mimo wszystko dziwi że ZP po 8 latach sprawowania realnej władzy, nie potrafiła wygenerować takich zapisów prawa, że dalej możliwe, ze strony byłej opozycji, są kpiny w świetle jupiterów z obowiązującego prawa, 
Przykład idzie z góry. Skoro tak to bardzo proszę. 
Obecny już premier nie był w ostatnich latach osobą prywatną. Ani w KE, ani w kraju. 
Wobec tego nie ma prawa olewać zaproszeń do udziału w programach publicystycznych, nie ma prawa uchylać się od odpowiedzi na pytania stawiane przez przedstawicieli mediów. Tym bardziej nie ma prawa uchylać się od odpowiedzi na pytania stawiane przez parlamentarzystów. Nie może być tak że premier wyznacza standardy demokracji /jak on ją rozumie/. Demokracja albo jest albo jej nie ma.

A co robił DT? Odmawiał udziału w programie TVP „Strefa starcia” i to blisko 100 razy, a więc przez około dwa lata! Stawiane zarzuty, zwłaszcza o działanie na rzecz interesów obcych, są na tyle poważne, że każdy szanujący się polityk nie zrezygnowałby z żadnej okazji żeby się z takich zarzutów oczyścić. Jak widać każdy, ale nie Donald Tusk.
Nawiasem mówiąc, dlaczego ZP puszczała to mimo uszu? To nie jest sprawa z gatunku oj tam, oj tam!
DT ma szczególną cechę, w trudnej dla siebie sytuacji medialnej zapada się pod ziemię.
Złośliwi mówią że chowa się do szafy. Wysyła wówczas na front kogoś ze swego otoczenia, albo zwyczajnie bierze na przeczekanie. To jest mąż stanu?
W ślady swego guru idą jego przyboczni. To są przysłowiowe kpiny z pogrzebu!
Dlaczego przez lata opozycja odmawiała udziału w programach publicystycznych, zwłaszcza TVP, komentując przy tym swoją odmowę tekstem niczym zegarynka. Dlaczego nie spotkało się to ze skuteczną reakcją, bo za taką nie uznaję jojczenia.
W przeciwieństwie do postępowania obecnie rządzących wobec państwowych mediów /TVP i PR/ i spółek Skarbu Państwa, nie widzę nic zdrożnego w ich postępowaniu.
Zwycięzca bierze wszystko. Żeby temu zapobiec trzeba było zmienić prawo. Było na to 8 lat.
W polityce trzeba postępować dalekowzrocznie a nie widzieć czubek własnego nosa.
My możemy teraz kibicować poczynaniom rządzących, bez wpływu na efekty. Nie wiem czy słusznie, ale nie liczę na zdecydowaną reakcję ze strony PAD. Przyjął od samego początku postawę koncyliacyjną i specjalnie się temu nie dziwię. Trzeciej kadencji nie może być, a do emerytury daleko.
Żeby nie widzieć wszystkiego w czarnych barwach skupiam się na obserwacji poczynań członków rządu i poszczególnych ministerstw. Oczywiście nie zapominam o showmenie /nie wiem jaki numer mu przysługuje?/ Czy serio możemy oglądać go w przyszłości w roli kolejnego prezydenta III RP?
O tempora o mores!
Tematem numer jeden wyjazdu DT do Brukseli jest potwierdzenie wypłaty Polsce pieniędzy z KPO. Rzecz w tym że tych pieniędzy nie ma i nie wiadomo kiedy będą, a jak już będą, to jakim kosztem? Na razie jesteśmy na etapie deklaracji. Poza tym o które pieniądze chodzi?
W którym miejscu jest ten sukces nowej ekipy?
Spróbuję przybliżyć temat. https://www.gov.pl/web/planodbudowy/o-kpo

Z przyznanej Polsce kwoty w ramach KPO nie otrzymaliśmy dotychczas ani eurocenta.
Nie otrzymaliśmy również rekompensaty, tytułem ponoszonych kosztów utrzymywania od blisko dwóch lat uciekinierów z Ukrainy.
W tym roku KE zdecydowała o wypłacie poszczególnym państwom członkowskim rekompensaty za rezygnację z zakupów kopalin /ropa i gaz/ z Rosji.
Zmiany KPO zostały zatwierdzone przez KE 21 listopada 2023.
Program otrzymał nazwę REPowerEU https://commission.europa.eu/strategy-and-policy/priorities-2019-2024/european-green-deal/repowereu-affordable-secure-and-sustainable-energy-europe_pl
Polsce przyznano 2,76 mld euro, bez dodatkowych uwarunkowań. To jest ten „sukces” DT /rząd MM złożył wymagane papiery w maju 2023.
https://www.traktorykubota.pl/repowereu-co-to-jest-i-co-przyniesie-polskiej-wsi/
Po rozmowach DT z szefową KE polski rząd złożył wczoraj pierwszy wniosek o wypłatę transzy w wysokości 7 mld euro https://www.gov.pl/web/planodbudowy/polska-zlozyla-wniosek-o-platnosc-z-kpo Są szanse że pieniądze te Polska otrzyma jeszcze w tym roku.
Tymczasem w kraju szaleją ministrowie nowego rządu. Nie mam zamiaru honorować ich wymienianiem nazwisk. Przypominam tylko że mają duże szanse na zajęcie miejsca w kolejce do kolejnego Trybunału Stanu. Ciekawe czy są tego świadomi?

13 grudnia 2023

Nowe wróciło?

 Czy w polityce można mówić o etyce polityków? Można, tylko nic z tego nie wynika. 
Lepiej strugać głupa i udawać że się nie wie o co chodzi.

Nowy/stary premier jest wyjątkowym specem od uników. Jego prawdziwe intencje ujawnia czasem ironiczny uśmieszek pojawiający się na jego twarzy.
W czasie kampanii wyborczej i długo przed nią starannie unikał wypowiedzi przed kamerami i mikrofonami mediów publicznych. Zdarzało mu się coś chlapnąć, ale nikt nie był zainteresowany pociągnięciem tego wątku. W nowym układzie politycznym ma wsparcie w marszałku rotacyjnym który myślami i czynami jest już w kampanii prezydenckiej.
Wspólnymi siłami doprowadzili do tego że kandydat na premiera nie odpowiedział, przed głosowaniem, na setki pytań stawianych przez posłów. Otrzymają indywidualne odpowiedzi pisemne.
Czy można bardziej zlekceważyć Sejm? Debaty nie było bo za taką nie mogę uznać wymiany poglądów posłów we własnym gronie, częściowo po nieobecność DT.
W dotychczasowych wypowiedziach oficjalnych, włącznie z expose, dużo pustosłowia, nowomowy, a mało konkretów. Za to w czynach po staremu. Premier leci do Brukseli, ale nie zabiera na pokład rządowego samolotu dziennikarzy TVP, za to zabiera tych z prywatnych stacji. Co z tego że samolot nie jest prywatny.
W zapowiedziach była mowa o odchudzeniu składu rządu. Chyba nie umiem liczyć bo w zaprzysiężeniu brało udział więcej niż ich było w rządzie MM. Utworzenie rządu za wszelką cenę skutkuje rozdawnictwem godnym uwagi. Ciekawe jak zostaną rozpisane obowiązki wicepremierów?
Na koniec jeszcze jedno. Dzisiaj rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Po wyborach czerwcowych 1989 roku jedna pani obwieściła że w Polsce upadł komunizm. G...o prawda.
Upadł, ale na cztery łapy. Najświeższy dowód to skład tego podobno z przewagą prawicy, rządu DT,
w którym cztery teki ministerialne dzierży lewica.
A więc bujać to my, ale nie nas.

Dużo uwagi poświęciły media, nawet ostatnio, sprawie funduszy z KPO.
Radosna wiadomość była taka że Polska ma otrzymać pierwsze pieniądze, konkretnie około 5 mld euro, jeszcze w tym roku. Po kilku dniach jest korekta że z tych pieniędzy dostaniemy tylko około połowy, czyli pierwszą transzę. Kiedy druga, kiedy właściwe pieniądze? Tego dalej nie wiemy.
Kilka innych państw UE korzysta z tych funduszy już dwa lata. Termin na rozliczenie wydatkowania wszystkie państwa mają jednakowy.
Krotko mówiąc, nie ma czym się ekscytować. Trzeba się skupić na obserwacji kolejnych poczynań nowej ekipy. Nowej tylko z nazwy, bo oparta jest na weteranach z poprzedniego składu. 

Jeszcze słowo o cwaniactwie DT. Przechrzcił swoją zbieraninę na „ruch 15 października”.
Nic głupszego nie dało się wykombinować?

10 grudnia 2023

O take Polske walczyli przodkowie? /klasyk/

Miałem pisać o czymś innym. 
Jeśli wierzyć analitykom różnego pokroju, wkrótce dojdzie do przejęcia władzy przez obecną opozycję, w części zwanej niedawno totalną. Trudno powiedzieć że jestem tym zachwycony, a tym bardziej nie jest mi to obojętne.

Kiedy w 1989 roku dochodziło do transformacji ustrojowej wmawiano nam, że po czasach PRL-u,
bo nie komuny, której u nas nigdy nie było, doczekamy czasów dobrobytu i wiecznej szczęśliwości. Przebudzenie nastąpiło szybko i dla większości okazało się bolesne.
Odwrotu już nie było.
Nie zagłębiam się teraz w szczegóły.
Mamy za sobą ponad 30 lat tego „nowego”. To spory kawał mojego dorosłego życia.
Czy są jakieś wnioski wynikające z obserwacji minionych lat?
Moim zdaniem jest i to niejeden.
Podstawowy dotyczy gry pozorów.
Na samym początku kotłowało się od mnogości partii politycznych które najczęściej różniły się jedynie nazwą. Po latach sytuacja uspokoiła się i na placu boju pozostały w zasadzie dwie formacje wiodące i kilka tzw. przystawek.
Tu nie chodzi o pejoratywne określenie, ale o ich polityczne znaczenie.
Te przystawki to nie byle kto bo spadkobierca PZPR, czyli SLD i jej kolejne wcielenia oraz PSL które jest spadkobiercą ZSL, a chętnie nawiązuje do tradycji ruchu ludowego Wincentego Witosa.
Tyle że dzisiejszy PSL ma tyle wspólnego z ruchem Witosa co krzesło z krzesłem elektrycznym.
SLD często zmienia nazwę licząc że potencjalni wyborcy zapomną jaki jest ich rodowód.
Wśród przystawek są efemerydy istniejące na scenie politycznej jedną, dwie, rzadko więcej kadencji. Niektórym udaje się dostąpić zaszczytu uczestniczenia w sprawowaniu władzy.
Częściej przepadają w niebycie, albo są wchłaniane przez silniejszych.
Świadomie nie wchodzę w układy na poziomie niższym, czyli województwa, powiatu, czy gminy.
Tu układy mają znaczenie w wyborach samorządowych. Często szokują konfiguracje polityczne. Praktycznie dopuszczalny jest każdy wariant.
Ten układ sił, wzorem wielu demokracji państw zachodnich mógłby w III RP z powodzeniem funkcjonować gdyby nie to że na czele partii wiodących stoją podobno koledzy z czasów opozycji.
Jeden z nich okazał się być agentem SB /TW Oskar/ https://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/tusk-tw-stasi-oskar , a ponadto ma atawistyczną niechęć do wszystkiego co polskie.
Politykę sprowadził do personalnej rozgrywki z liderem PiS. Nawiasem mówiąc, skoro Polska tak mu doskwiera co tu jeszcze robi?
Nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie wytłumaczyć mi jakim cudem DT został wybrany na sternika nawy państwowej? Błąd można popełnić raz, kolejna próba to recydywa. Tymczasem krul europy od kilku tygodni uważa się za premiera in spe. Nie przeszkadzają mu w tym materiały zaprezentowane w serialu TVP „Reset” ani raport komisji Cenckiewicza, co prawda tylko wstępny, ale oparty na dostępnych dokumentach, a nie wyssanych z palca, często brudnego.
Z formalnego punktu widzenia nie ma przeszkód żeby słowo stało się ciałem. Tak wynika z tego tekstu https://niepoprawni.pl/blog/rafal-brzeski/ekipa-tuska-zlamala-traktat-polnocnoatlantycki
Wyjściem jest brak poparcia dla kandydatury DT ze strony posłów obecnej kadencji.
Tylko czy to jest realne?
Chęć zemsty odbiera ludziom rozum. O tym wiadomo od zawsze.
Problem na dzisiaj polega na pytaniu kto i za co ma się mścić?
Tu mam znowu dysonans poznawczy. Jedynym zrozumiałym dla mnie argumentem jest chęć zemsty za to że ciągle jeszcze opozycja była nią aż osiem lat i to w sytuacji kiedy bez mała na 100% była pewna wygranych wyborów w 2015 roku i to kolejno prezydenckich i parlamentarnych.
Ta nienawiść wybuchła znacznie wcześniej, bo w 2005 roku /po przegranych wówczas wyborach parlamentarnych/ i jest stale umiejętnie przez liderów PO podsycana.
Dzisiaj trzeba też postawić pytanie co ma wspólnego dawniejsza PO z obecną zbieraniną pod szyldem KO? Czy to przypadek że w jej szeregach przybywa posłów/senatorów skonfliktowanych z prawem?
Rzeczywistą słabością państwa polskiego jest nieskuteczność wymiaru sprawiedliwości.
Panujący chaos pogłębia się i nie widać nikogo kto byłby w stanie go opanować.
W polskim systemie sprawowania władzy obowiązuje jej trójpodział.
W praktyce władzy sądowniczej udało się stworzyć państwo w państwie.
Według porzekadeł ludowych ryba psuje się od głowy.
Coś w tym jest. Przechodzimy do porządku dziennego nad posłami/senatorami obecnej i poprzednich kadencji którzy mają postawione zarzuty prokuratorskie, ale z przyczyn proceduralnych nie można ich postawić przed sądami bo chroni ich immunitet parlamentarny.
Ten immunitet dotyczy również zawodów tzw. zaufania publicznego.

Niedługo miną dwa miesiące od jesiennych wyborów parlamentarnych a pretendenci do władzy nie ujawnili jeszcze programu jaki zamierzają realizować w tej kadencji. Mamy im zaufać na kredyt?
Niby dlaczego? Doświadczenie z minionych lat ostrzega nas. Nigdy więcej.
Tylko kto z posłów/senatorów tego posłucha?
Od powrotu DT z Brukseli mamy do czynienia z ciągiem matactw które doprowadziły /dopiero po obliczeniu wyników wyborów/ do uzyskania większości parlamentarnej przez partię która samodzielnie tych wyborów nie wygrała, ale żeruje na tym. Co z tego że to większość od Sasa do Lasa?
Wystarcza paru hunwejbinów, umiejętnie sterowanych przez starych wyjadaczy i hulaj dusza.
W rozmowach indywidualnych w tej rzekomej większości nie brakuje głosów rozsądku, ale nikt nie znajduje w sobie odwagi żeby się wyłamać. Obowiązuje ich zasada „po nas choćby potop”.
Dziwne i chore z gruntu podejście. Ci ludzie mają rodziny i swoje kręgi towarzyskie.
Świadomie godzą się na ostracyzm?
Zgadzam się co do tego że Państwo Polskie przeżywa kryzys polityczny. To sprawa nie dni, tygodni, ale lat.
Brak zdolności przewidywania, albo świadome działanie na szkodę suwerena powoduje że jednym bezmyślnym ruchem zubożono nas /bezinteresownie?/ o ponad 5 mld złotych. W czyim interesie?
Na tym nie koniec.
Jesteśmy faktycznie ubezwłasnowolnieni przez przynależność do UE. To jest wyłączna wina błędów negocjacyjnych kolejnych przywódców III RP po przystąpieniu do UE. Zapomnieli oni że reprezentują blisko 40 milionowy naród żyjący w środku Europy. Naród z ponad 1000-letnią tradycją historyczną, dorobkiem kulturalnym i naukowym.
O tym co i jak możemy robić we własnym kraju decydują urzędnicy z Brukseli którzy rządzą prawem kaduka /kto ich wybrał?/.
Mimo nagminnego łamania prawa unijnego nikt w Polsce nie ma odwagi przeciwstawić się temu.
To już weszło w nawyk.
Patrząc na to co się wokół nas dzieje mogę powiedzieć że rządzą nie partie polityczne które uzyskały większość, ale gangi które pilnują własnych interesów które z kolei nie zawsze pokrywają się z polską racją stanu. Dyskusji na ten temat zwyczajnie nie ma. Zdarzają się takie http://zw.szkolanawigatorow.pl/gibelini-gora-czyli-o-dwoch-spotkaniach-ambasadora-niemiecI

Wrócę jednak do wniosków wynikających z obserwacji sceny politycznej w okresie minionych ponad 30 lat III RP.
Pierwsze lata nie były może zbyt interesujące. Było zbyt dużo realnych problemów które wymagały bieżącego rozwiązywania. Nie było miejsca na tematy zastępcze. To był czas uchwalenia nowej konstytucji i pierwszej stabilnej kadencji prezydenta Kwaśniewskiego.
W 2005 roku pewna była wygrana PO. Przy urnach okazało się co innego. Przegrani nie byli w stanie pogodzić się z porażką. Wtedy zaczęła się wojna gangów trwająca po dzień dzisiejszy.
Dewaluacji uległo wszystko. Króluje nowomowa.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie jest to polski „wynalazek”. To dotknęło wiele państw Europy Zachodniej. Na tym ma podobno polegać nowoczesność Europy.
W debacie publicznej zabrakło miejsca na rzeczową dyskusję. Zastąpił ją trwający popis chamstwa,  rynsztokowego języka i pogardy dla wiedzy. Zanikł wzajemny szacunek uczestników debaty.
Szczytne hasła „Bóg, Honor, Ojczyzna” zostały splugawione i wykorzystywane cynicznie dla celów partyjnych. Pozwalają sobie na to nawet posłowie z mównicy sejmowej.
To już wymknęło się spod kontroli.
Autorzy tych popisów chyba zapomnieli, że pokolenie urodzonych po 1989 roku to już dorośli, często w wieku ponad 30 lat. Z jakich wzorców korzystają?

Czy to się komuś podoba, czy nie, musi paść pytanie co z tą Polską?
To nie jest pytanie retoryczne.
Po odzyskaniu niepodległości, po okresie porozbiorowym, jako państwo, istniejemy z przerwami ponad 100 lat. Utrzymanie niepodległości kosztowało Naród miliony zabitych, zamordowanych, rannych
i trwale okaleczonych. Nie wspomnę o stratach materialnych. Wyślizgano nas z planu Marshalla, a o reparacjach wojennych mogliśmy porozmawiać w rodzinnym gronie.
Po rozpadzie bloku wschodniego wydawało się że można będzie spokojnie odbudowywać potęgę gospodarczą Polski, którą jako kontynuację poprzedniczek nazwano III RP. Tak mogło być.
W tych rozważaniach większość z nas nie brała pod uwagę skutków zaszłości historycznych.
W 1980 roku byliśmy 35 lat po zakończeniu II wojny światowej, w najlepsze mozolnie odbudowywaliśmy kraj ze zniszczeń wojennych.
Po II wojnie światowej należeliśmy jednak do tzw. bloku wschodniego i chcąc nie chcąc, pod dyktando ZSRR próbowaliśmy krzewić komunizm w różnych zakątkach świata. Doskonały sposób na marnowanie pieniędzy.
Wiele państw, zwłaszcza Azji i Afryki, korzystało z tej oferty nie spełniając nadziei pokładanych przez władców Kremla.
Efekty znamy. Doszło do implozji bloku wschodniego, z wiadomymi konsekwencjami.
Pamiętamy że lata minione miały pewne cechy charakterystyczne. To rozbudowane struktury partii rządzącej i aparatu ucisku w wykonaniu służby bezpieczeństwa.
O życiu społeczeństwa decydowała nomenklatura partyjna, mająca rzadko kwalifikacje do pełnienia odpowiedzialnych stanowisk w administracji państwowej. Do pomocy mieli służbę bezpieczeństwa która z kolei wspierała się rozbudowaną agenturą ulokowaną w społeczeństwie.
Transformacja ustrojowa nie przebiegała jednakowo we wszystkich państwach satelickich ZSRR.
Przypomnę że służby prowadziły ewidencję agentury i ich dokonań. W okresie przejściowym działy się różne dziwne rzeczy z tymi aktami. Często trafiały w niepowołane ręce /casus Kiszczaka/ i nie pomogło ich niszczenie, rzekomo udokumentowane.
W zasobach służb byli też agenci którym teczek nie zakładano.
Faktem pozostaje że w Polsce lustracji nie przeprowadzono i to mści się na naszym życiu politycznym. Jeżeli ktoś do tematu wraca nie znajduje znikąd wsparcia.
Co innego mówić na temat, a co innego podjąć konkretne i skuteczne działania.
Prawdopodobnie zajmą się tematem agentury wyłącznie historycy.
Sporo tej agentury, w nowej rzeczywistości, stało się aktywnymi politykami.
Dostęp do zawartości teczek stał się elementem manipulacji, wręcz szantażu.
Wielu z nich przeżyło rozczarowanie bo zbyt późno zrozumieli że teczki miały swoje kopie ulokowane na Łubiance i nie tylko. Większym zaskoczeniem jest to że posiadaczami tych akt są także służby państw zachodnich.
Realnie oceniając sytuację posądzone o współpracę ze służbami PRL-u mogą być osoby mające teraz około 50 lat i więcej. Ilu takich jest czynnych w polityce?
Na czym może polegać szkodliwość ich funkcjonowania w bieżącej polityce?
Według mnie repertuar jest praktycznie nieograniczony. Najważniejsze jest to że nie występują z otwartą przyłbicą. To zbyt ryzykowne. Poza tym destrukcję prowadzą od środka formacji w której się znaleźli. Skutki nie zawsze są natychmiastowe. Najczęściej są długofalowe.
Takim widocznym jest polaryzacja społeczeństwa.
Patrząc na obecny układ sił w parlamencie można odnieść wrażenie że jest to podział pół na pół. Jaka jest prawda i dlaczego doszło do takiego podziału?
Nie podejmę się wyjaśnienia bo nie chcę nikomu ubliżyć.
Przypomnę za to, że w PRL-u, liczbę członków i sympatyków PZPR oceniano /w maksimum, czyli na początku lat 80-tych/ na około 3 mln. ZSL i SD to był margines. Pierwsza Solidarność to podobno około 10 milionów członków! A co z sympatykami? Było nas wtedy około 35,5 mln!
Dzisiaj na ponad 38,5 mln mieszkańców uprawnionych do głosowania jest ponad 29 mln.
To społeczeństwo jest dzisiaj tak skołowane, czy tylko zmanipulowane, że nie wie samodzielnie kto z polityków działa w ich interesie i w interesie Państwa Polskiego.
Jeśli dojdzie do utworzenia rządu przez DT i przystawki powiem tylko „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało!”
To będzie zmiana nie na tygodnie a na długie lata, a konsekwencje będą widoczne znacznie wcześniej. Middle class i bogatsi będą zgrzytać zębami i zastanawiać się z czego będą musieli kolejno rezygnować. Dla tych słabszych szybko zabraknie dostępu do śmietników.
Na ile to możliwe trzeba zobaczyć jak wygląda sytuacja wewnętrzna w państwach o inflacji rocznej powyżej 50%. Starsi pamiętają w Polsce końcówkę lat 80-tych. To nie będzie powtórka z rozrywki. 

30 listopada 2023

Quo vadis?

 Weszliśmy na wyjątkowo grząski grunt. Chęć rządzenia dla samego rządzenia /prestiż, fura i komóra/ przysłania politykom ciągle jeszcze totalnej opozycji zdrowy rozsądek i zdolność logicznego myślenia.

Myślenie w kategoriach sklepikarza nie zdaje egzaminu w zarządzaniu państwem liczącym około 40 milionów obywateli. Państwem jednak liczącym się jeszcze w rozgrywkach ligi europejskiej.
To co aktualnie obserwujemy zmusza do postawienia pytania czy opozycja bierze pod uwagę że Trybunał Stanu może wkrótce zająć się oceną ich postępowania?
Zemsta polityczna, w podtekście animozje personalne, mogą nie mieć znaczenia gdy okaże się że w imię partyjnych interesów naruszono nie tylko Konstytucję ale interes prawny Państwa Polskiego.
Z drugiej strony, wchodzimy w sferę pobożnych życzeń. Żeby postawić formalnie zarzuty i dzieło kontynuować trzeba spełnić kilka warunków które po 1989 roku okazują się często niewykonalne. Trybunał Stanu w naszych realiach to bajka o żelaznym wilku.
Wszelkie próby zamiatania brudów pod dywan kończą się tym że się tam nie mieszczą. Co wtedy? Wymienić dywan? Jeżeli idziemy w kierunku radykalizacji działań trzeba się liczyć z tym że druga strona też przestanie bawić się w Wersal.
Dzisiaj stawiam pytanie czy PSL tworzący efemerydę nazwaną Trzecią Drogą zdaje sobie sprawę ze skutków swego postępowania? Może tak, może nie.
Rozszerzę więc pytanie, czy elektorat PSL łyka bezkrytycznie obecną politykę PSL i gremialnie poprze tą formację w kolejnych nadchodzących wyborach?
Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Nie mam też złudzeń. Jeszcze nie doszło do zderzenia ze ścianą. Mogę jednak zapewnić że jeśli ten kurs zostanie utrzymany wieś musi mieć pretensje o swą przyszłość wyłącznie do siebie.
Zastanawiam się czy ten elektorat dostrzega że pod szyldem PSL nagromadziło się zbyt wielu przebierańców? Co oni mają wspólnego ze wsią i rolnictwem? Pomóc nie pomagają, ale szkodzą ponad wszelką wątpliwość. W końcu to siedlisko spadów ze wszystkich stron sceny politycznej.

29 listopada 2023

Nowomowa czyli uwspólnotowienie długu.

Zainteresowało mnie ciekawe określenie krążące ostatnio w mediach. Chodzi o „uwspólnotowienie długu”. 
Po krótkich wykopkach u wujka gugla znalazłem małe co nieco. https://www.google.com/search?client=opera&q=uwspólnotowienie+długu+ue&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8#ip=1 
A więc po pierwsze sprawa nie jest nowa. Jako temat w mediach zaistniała już w 2012 roku. Co się za tym kryje? W różnych konfiguracjach rozważane jest uszczęśliwienie wszystkich państw członków UE możliwością spłaty zadłużenia państw które nie są w stanie same regulować swej części zobowiązań. Tęgie głowy unijne kombinują jak znaleźć frajerów którzy będą spłacać cudze długi. Ciekawie pisze o tym prof. T. Grosse http://niezniknelo.pl/OK2/artykul/walka-z-kryzysem-strefy-euro-i-o-wladze-w-europie-2010-2012/index.html Teraz temat ma swoją kontynuację w projekcie zmian traktatowych https://polskieradio24.pl/42/259/artykul/3285347,zmiana-traktatow-ue-wyjasniamy-zagrozenia-zwiazane-z-usprawnianiem-unijnej-demokracji Dzisiaj mniej się mówi o szczegółach, zwracając jedynie uwagę na ilość i charakter proponowanych zmian. Na sztuki jest ich ponad 250, a według ciężaru gatunkowego 65. W sumie jest to polityczny i finansowy kot w worku. Każdy pomysł powinien być rozpisany na nuty i musi mieć wyznaczone ramy czasowe, od kiedy ma zacząć obowiązywać. Powodem kuglarskich zabiegów KE są trudności finansowe /permanentny kryzys budżetu UE/ a także bezgraniczna chęć zawłaszczania kolejnych kompetencji państw członkowskich. Jak wobec tego praktycznie ma nastąpić „uszczęśliwienie” wszystkich państw członkowskich walutą euro? Dotychczas obowiązują sztywne kryteria. Kolejny problem finansowy to wspólna armia UE. Nigdzie nie znalazłem informacji o wielkości i strukturze takiej armii. Ile lat miałby trwać okres przejściowy? NATO z Europy ma wyjść z dnia na dzień? A co z Wlk. Brytanią? Przy innej okazji stwierdzono że Europa potrzebuje około 10 lat na zbudowanie armii zdolnej przeciwstawić się skutecznie zapędom FR. A co wobec tego z wojskiem w Europie w tzw. międzyczasie? Tu stacjonują przecież wojska NATO, nie tylko europejskie ale również USA. Poważniejszym problemem, według mnie, jest dowodzenie tą przyszłą armią europejską. Zdajemy sobie chyba sprawę że Europie realnie nie zagraża nikt poza FR. Inaczej wygląda to z perspektywy Polski i krajów bałtyckich /Litwa, Łotwa, Estonia/ a inaczej z perspektywy Niemiec, Francji, Włoch czy Hiszpanii. Nie można zapominać o źródłach zakupów uzbrojenia przez poszczególne armie. Aktualnie zakupy realizowane są na całym świecie. Kto w nowych realiach będzie decydował gdzie będą realizowane zakupy? Jak będą traktowane kontrakty w toku realizacji? Jakie będą zasady finansowania zakupów?

Wrócę do dyskretnie wyciszonego uwspólnotowienia długu.
Tu jest próba wyjaśnienia przyczyn podjętych działań
https://forsal.pl/artykuly/804484,europosel-eu-danuta-hubner-droga-do-uwspolnotowienia-dlugow.html
W 2014 roku było to raczej sondowanie nastrojów.
Sprawa wróciła w związku z uruchomieniem KPO
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Szymanski-Decyzja-o-zasobach-wlasnych-podlegajaca-ratyfikacji-nie-powoduje-uwspolnotowienia-dlugu-UE-8093735.html
Dotychczasowe zabiegi w kierunku zmian traktatowych mają na celu zwiększenie wpływu Niemiec na funkcjonowanie UE przy jednoczesnym zwiększeniu odpowiedzialności finansowej pozostałych państw członkowskich za błędy KE w zarządzaniu.
Jest to swoista interpretacja zasady solidaryzmu której Polska już doświadcza. Mamy przyznane środki z Funduszu Odbudowy, ale ich wypłata uzależniona jest od innych ustaleń /kamienie milowe/. Mimo braku dostępu do tych środków Polska jest jednym z gwarantów dla pozostałych państw korzystających z FO. Wiąże się to z zobowiązaniami finansowymi.
W powyższych rozważaniach nie można pominąć analizy możliwości budżetu UE
https://www.pism.pl/publikacje/perspektywy-rewizji-wieloletniego-budzetu-ue-na-lata-2021-2027
Obecnie realizowany nie uwzględniał wydatków na pomoc walczącej Ukrainie. To co KE robi dla Ukrainy to tylko podtrzymywanie przy życiu bez dania szans na dokopanie ruskim. Co to to nie. Zakładają, nie wiem czy słusznie, że na Ukrainie interesy Niemiec i paru innych potentatów zawsze będą zagwarantowane.
To co obecnie robi Ukraina w relacjach z Polską daje do myślenia. Trafiła się opinia że Zełenskiemu ktoś „wgrał na dysk” nowy zestaw wypowiedzi. Szukają nowych pól konfliktu z Polską i w ten sposób wzmacniają swoją pozycję w konflikcie z FR?
Niepoprawnym optymistom trzeba uświadomić możliwe skutki zmian traktatowych na przykładzie konfliktu między przewoźnikami Polski i Ukrainy rozgrywającego się od prawie miesiąca na drogowych przejściach granicznych. Wspominałem już o tym. Mamy bezpośrednią granicę z Ukrainą. Od sprawności funkcjonowania przejść granicznych, zwłaszcza teraz, zależy skuteczność obrony ukraińskiej, a pośrednio funkcjonowanie ich gospodarki. Po miesiącach trwania wojny Ukraińcy nabrali przekonania że im się wszystko należy, w dodatku bez żadnej rekompensaty dla drugiej strony, zwłaszcza Polski. Nie mają zamiaru ustąpić nawet na centymetr. Zdają się zapominać że ich sytuacja wewnętrzna nie jest wyłącznie czarno-biała. Dominuje kult cwaniactwa. Jeśli nie mogą dojść do porozumienia w bezpośrednich kontaktach z Polską, starają się załatwić to samo via KE. Konflikt na granicy ma być rozstrzygany w układzie Ukraina-KE. Jest mało prawdopodobne że zostanie uwzględniony interes Polski. U nas przebiega granica UE-Ukraina i już teraz decyzje za nas podejmuje KE. Wynika to z rozbieżności interesów Polski i pozostałych państw członkowskich.
Obecna sytuacja w Polsce nie dla wszystkich okazuje się zaskoczeniem. Prorocy czy co?
https://klubjagiellonski.pl/2023/02/05/czy-spor-brukseli-z-polska-to-tylko-etap-na-drodze-do-federalizacji-ue/
Na początku roku wiedzieli co będzie po wyborach jesiennych?
Do końca roku został miesiąc a opozycja z marszałkiem Sejmu w roli frontmena zachowuje się jak, właśnie kto? Za dwa tygodnie chcą przejąć władzę w Polsce i co wtedy? Też po kolejnych terminach rozłożą bezradnie ręce i powiedzą że nie zdawaliśmy sobie sprawy że to takie trudne?
Chcą rządzić za pomocą komisji śledczych?
Terminy gonią.
Najbliższe wybory samorządowe w Polsce muszą się odbyć w terminie 31 marca do 23 kwietnia 2024 roku. Potem w terminie 6-9 czerwca 2024 roku wybory do PE.
To są terminy sztywne, bez możliwości zmian.
W mojej ocenie kampania wyborcza już trwa. Sprawy polskie schodzą na dalszy plan.
Liczy się tylko prywata i interesy partyjne.

24 listopada 2023

Prawo. Z czym to się je?

Po wydarzeniach z ostatnich dni, czy tygodni warto porozmawiać o systemie prawa jako takim. Proszę nie mylić z praworządnością. 
W literaturze przedmiotu jest to w miarę poukładane. Gorzej z praktyką dnia codziennego. 
Żeby nie było niedomówień dotyczy to stosowania prawa nie tylko w Polsce. Nie zapominajmy też o tworzeniu prawa. Zło zaczyna się tutaj. 
Warto się zastanowić dlaczego tak się dzieje. 
Prawo powinno być proste, zrozumiałe, w miarę stabilne, a przede wszystkim egzekwowalne. 
To teoria. 
Kodyfikacja prawa nie nadąża za życiem. To też fakt. 
Praktyka jaka jest widać gołym okiem. 
Rzadko się zdarza by akt prawny/ustawa była prosta i zrozumiała. Częściej są długie i zawiłe. Dzięki temu każda ustawa ma komentarze o objętości większej niż tekst zasadniczy. 
Interpretacja komentarzy to zajęcie i chleb dla sędziów, a raczej dla całej palestry. 
To nie wszystko. 
Sędziowie co do zasady powinni być apolityczni. W rzeczywistości mają przekonania polityczne które uzewnętrzniają ferując wyroki na sali sądowej, a często są związani z konkretnym ugrupowaniem politycznym. Są też zrzeszeni w stowarzyszeniach rzekomo reprezentujących interesy środowiska sędziów np. Iustitia https://pl.wikipedia.org/wiki/Stowarzyszenie_Sędziów_Polskich_„Iustitia” 
Co to za bezstronność jeśli to stowarzyszenie korzysta ze wsparcia finansowego z USA? 
W praktyce codziennej sędziowie z Justiti koncentrują się ostatnio na gnębieniu ludzi związanych z ZP. Jeśli jest podejrzenie o stronniczość sędziego trudno go wyłączyć z orzekania bo o tym decyduje inny sędzia z tego samego sądu. Takie jest ich hobby. 
Sprawa czwórki europosłów PiS nabrała rumieńców z wniosku sędzi Iustitii Edyty Snastin-Jurkun 
https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/ue-europosel-patryk-jaki-o-odebraniu-immunitetu-rekordy-nihilizmu-prawnego,772535.html

W tym łańcuszku pojawia się nazwisko Rafała Gawła i jego Centrum Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Ktoś przytomny postawił pytanie kto sponsoruje i kto trzyma kryszę nad panem R. Gawłem?
/ww skazany prawomocnie przez polski sąd za przestępstwo gospodarcze znalazł
azyl polityczny w Norwegii/.
Według plotki sponsorem jest Fundacja Sorosa.
Zapowiada się ciekawie ciąg dalszy sprawy. Podobno obrońcy ww. czwórki mają złożyć wniosek żeby „donosiciel” zeznawał przed polskim sądem jako świadek. Sąd chyba nie ma prawa odmówić wykonania takiego wniosku? Jest też pytanie na kogo jeszcze, poza ową czwórką, Gaweł doniósł?
Funkcjonujący w III RP system prawny jest wadliwy co do zasady. Jest to kontynuacja PRL-u.
Za sprawą sędziego Adama Strzembosza nie przeprowadzono lustracji sędziów i skutki tego odczuwamy po dzień dzisiejszy a ów sędzia nie ma sobie nic do zarzucenia. Przecież nie może przyznać się do błędu.
Zastanawiam się jaki ma dzisiaj kontakt z rzeczywistością? /93 lata/
Truizmem jest przypominanie że środowisko sędziowskie jest układem zamkniętym. Sami o sobie mówią że stanowią kastę. Krótko mówiąc państwo w państwie które zazdrośnie strzeże swych interesów. Są parodią obiektywizmu prawa i demokracji. Przez lata zapewnili sobie bezkarność wobec prawa. Rzadko się zdarza żeby ponosili konsekwencje zawodowe tendencyjnego ferowania wyroków. Skutecznym uzupełnieniem ich bezkarności jest gremialne poparcie ze strony sędziów z zagranicy /kolegów po fachu/.
Tematem samym w sobie jest orzecznictwo wobec sędziów naruszających prawo, zarówno w sprawach o wykroczenia jak i sprawach karnych /tzw. znikoma społeczna szkodliwość czynu/.
Wrócę jednak do stanowionego prawa.
Obecny jeszcze minister sprawiedliwości, na początku swego urzędowania, zobowiązał się do podjęcia prac nad aktualizacją systemu prawnego. Poprzednicy nawet nie obiecywali.
Po dwóch kadencjach efekty są zerowe. Nie dał rady. A życie biegnie. Nawet Konstytucja się zdezaktualizowała i nie ma jak jej zmienić czy tylko uzupełnić o niezbędne zapisy.
Jak to wytłumaczyć? Porwał się z motyką na słońce? Za duży opór materii?
Może ktoś lepiej zorientowany wypowie się w tej sprawie.
Dlaczego jest tak jak jest?
Moim zdaniem podstawową przyczyną jest brak konsekwencji w działaniu, kunktatorstwo, oportunizm albo skutek działań zakulisowych.
Z zapisów traktatu unijnego wynika że wymiar sprawiedliwości jest wyłączną kompetencją państwa członkowskiego. Tymczasem KE konsekwentnie, od lat, mieszała w Polsce w organizacji krajowego wymiaru sprawiedliwości. Ze strony rządu polskiego nie było w porę zdecydowanej reakcji co doprowadziło do rozkładu sądownictwa.
Przypuszczam że o to chodziło urzędnikom KE.
Sprawy zaczynają przybierać niebezpieczny dla Polski i Polaków obrót za sprawą kolejnych działań KE. Urzędnicy unijni mają upodobanie do eksperymentowania na żywym organizmie jakim jest UE. Ci ludzie mają status świętych krów. Są nietykalni, bezkarni i nieusuwalni.
Poprzez wieloletnie manipulacje i szantaż dążą do stworzenia struktury ponadnarodowej w której wiodącą rolę mają odgrywać Niemcy. Manipulacja dotyczy nawet nazwy struktury która ma powstać. Mówi się że to będzie coś w rodzaju Eurosojuzu, a faktycznie bliżej temu do IV Rzeszy.
Nas szczególnie powinien niepokoić brak realnych i skutecznych działań ze strony rządu, prezydenta i parlamentarzystów, zarówno w kraju jak i w strukturach międzynarodowych, zwłaszcza w PE. Sprawa jest na tyle poważna że nie wystarczy gawędzenie w mediach, bo po drugiej stronie realizowany jest krok po kroku przyjęty chyba w 2018 roku plan /zgodny z zapisami niemieckiej umowy koalicyjnej obecnego kanclerza/.
https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/AFCO-PR-746741_PL.pdf
Aktualnie obrabiany jest projekt rezolucji z 2022 roku. Na posiedzeniu PE na którym przyjęto sprawozdanie z prac nad projektem zmian,
https://wpolityce.pl/polityka/671625-relacja-debata-w-pe-na-temat-zmian-traktatowych zezwolono prezydencji hiszpańskiej na dalsze procedowanie projektu, czyli przekazanie do RE.
O co chodzi w tych zmianach można dowiedzieć się tu
https://www.tvp.info/73591721/zmiana
-traktatow-w-ue-eksperci-wyjasniaja-na-czym-ma-polegac-likwidacja-suwerennosci-panstw

Projekt jest daleki od wersji ostatecznej. Nikt nie da głowy że w ogóle dojdzie do tego etapu.
Sygnałem ostrzegawczym jest wynik głosowania nad sprawozdaniem. Gdyby nie postawa 9 targowiczan z mandatem polskim byłoby po sprawie. Jednak prace będą trwały.
Tymczasowo chodzi o powiększanie chaosu.
Trwa wyścig z czasem. Brukseli zależy na zaawansowaniu zmian traktatowych w obecnym składzie PE. Obawiają się że po wyborach w czerwcu 2024 może to napotkać na poważne trudności.
W kraju odziera nas ze złudzeń niedoszły kaznodzieja, płaczek, tak naprawdę wyjątkowy cwaniak który marzy o fotelu prezydenta III RP.
W sprawach kluczowych dla przyszłości Polski Sejm powinien stanąć na wysokości zadania i procedować natychmiast w sprawie stanowiska Polski wobec projektu zmian traktatowych.
Na posiedzeniu RE premier MM powinien mieć poparcie parlamentarzystów z Polski.
Nie może być tłumaczenia marszałka Sejmu że trzeba postępować zgodnie z procedurami sejmowymi. O trybie prac Sejmu decyduje marszałek i on za to odpowiada.
Terminów spotkań w Brukseli czy Strasburgu nie zmienimy.
Poza wszystkim musimy zdać sobie sprawę że członkowie UE, w większości chyba zlekceważyli sprawę, zakładając że do finału daleka droga. Tymczasem złe intencje urzędników KE widać gołym okiem. Jeśli nie powstanie zdecydowany front oporu, przebudzenie może być bolesne, a próby odkręcenia przyjętych rozwiązań mało prawdopodobne.
Podchody w kierunku utworzenia Eurosojuza trwają od wielu lat.
Wynik ostatniego głosowania w PE sugeruje, że nie wszystko stracone. Gdyby nie głosy polskich neokomunistów i lewaków sprawa byłaby dość czytelna. Niestety,ciągle nowa Targowica górą.
https://wpolityce.pl/polityka/671749-pe-opowiedzial-sie-za-zmiana-traktatow-unijnych
Pozostaje nadzieja że na finiszu zwycięży rozsądek. Trudno uwierzyć że większość państw UE dobrowolnie zgodzi się na likwidację państw które reprezentują?
Trzeba też mieć pełną świadomość że nasilające się protesty nie są dmuchaniem na zimne.
Doświadczenie historyczne powinno ostrzegać że Niemcy nie mają dobrej ręki do sprawowania przywództwa światowego. Podejmowane próby kończyły się źle. Nie tylko dla nich.

p.s. Informacja z ostatniej chwili, dotyczy TW Bolek.
https://www.pap.pl/aktualnosci/wyrok-europejskiego-trybunalu-praw-czlowieka-w-sprawie-skargi-lecha-walesy-byly

Na tym przykładzie widać jakie są skutki matactw sądowych. Ile już na ten temat powiedziano i napisano. TW Bolek ma pozostać bohaterem narodowym i koniec dyskusji. O tym też decyduje zagranica.
Że nie wszyscy się z tym zgadzają? Co z tego?

20 listopada 2023

Czy już następuje przesilenie?

 Co byśmy nie powiedzieli w polityce zawsze w pierwszej kolejności decyduje siła militarna.
Dyplomacja jest w dalszej kolejności.

Historia, nie tylko Europy, ostatniego tysiąclecia, jest tego najlepszym dowodem.
My koncentrujemy się na historii Polski bo to nam najbliższe. Ale Europa to zawsze kilkanaście państw różnej wielkości, zarówno terytorialnej jak i ludnościowej.
Był czas że Polska sięgała od morza do morza. Mniej się mówi, bo kto to ma robić, że w tej Polsce działała wszelkiej maści wroga agentura i to nie jedna. Agentura skuteczna w działaniu.
Efekty się nawarstwiały.
Nie mieliśmy szczęścia do ciągłości władzy. Dwie dynastie, Piastów i Jagiellonów, a potem królowie elekcyjni. Ich wybór nie polegał na tym że wybierano najlepszego, ale tego który w
największym stopniu spełniał oczekiwania elektorów.
Nie zapominajmy o „wynalazku” jakim było liberum veto.
Tasowania w Europie trwały od zawsze. Była wojna stuletnia. Były krótsze np. trzydziestoletnia. Były też wojny światowe. Dotychczas dwie.
Były też epidemie i pandemie które dziesiątkowały Europę. W dawnych czasach miały one jednak zasięg lokalny lub regionalny chociaż pociągały za sobą śmierć setek tysięcy a czasem milionów ludzi.
We wszystkich wojnach dochodzi do sojuszy. Te są doraźne albo na dłuższą metę.
Mają też różne podłoże.
Ciekawostką są sojusze w czasach pokojowych. Zawsze są zawierane przeciwko komuś, przeciwko państwu lub grupie państw. Celem jest zawsze dominacja gospodarcza, polityczna lub łączna.
Od zakończenia II wojny światowej ma miejsce nowy podział świata, a z upływem czasu zmieniają się jego zasady.
Najpierw był to w zasadzie podział dwubiegunowy, USA i ZSRR, wokół których koncentrowały się państwa słabsze, a tym samym zależne.
Niestety, tu jest zalążek bezkarności za popełnione intencjonalnie zbrodnie.
Niemcy nie poniosły kary za wywołaną wojnę którą przegrały, ale też nie poniósł kary ZSRR który współdziałał z III Rzeszą Niemiecką, a ostatecznie znalazł się w grupie państw które wojnę wygrały.
Koniec wojny skutkował zaprowadzeniem nowego porządku światowego, jednak okazało się że z upływem czasu ten porządek jest kwestionowany, nie tylko przez przegranych.
Warto przypomnieć jakie są długofalowe konsekwencje II wojny światowej.
Poza nową mapą polityczną Europy doszło do rozpadu świata kolonialnego w Afryce i Azji.
Straciły na tym głównie Wlk. Brytania, Francja, Włochy, Hiszpania i Portugalia. Powstały nowe państwa w Afryce i Azji. Nie doszło do tego wyłącznie na drodze pokojowej.
Żeby nie było sielankowo przypominam, że po wojnie Europa też nie była oazą pokoju i spokoju. Komu to zawdzięczamy to odrębna sprawa. Faktem pozostaje że Europa po dzień dzisiejszy nękana jest wojnami lokalnymi. Wystarczy wymienić wojnę w Irlandii Płn., w kraju Basków, Północny Tyrol/Górna Adyga/, Bałkany a teraz Ukrainę.
Koncepcje utworzenia struktur ponadpaństwowych miały doprowadzić do wyrównania szans bogatych i słabeuszy. Dzisiaj widać coraz bardziej że to kolejna utopia. Bogaci są coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Jakoś nie widać wyrzutów sumienia u tych bogacących się.
Co na pewno szokuje naiwnych to niestabilność granic państwowych. Również w Europie.
Tu trzeba przypomnieć bon mot krążący w mediach: „ Z kim graniczy Rosja?” odpowiedź:
„Z kim chce”.
To państwo ze swoimi politykami, mentalnością społeczeństwa itd. jest przysłowiowym wrzodem na d...e dzisiejszego świata.
Uczestniczyli w zniszczeniu III Rzeszy, ale przedtem szli ręka w rękę w szerzeniu destrukcji.
Ich wniosek z zakończonej wojny sprowadza się do kontynuowania dzieła zniszczenia. To trwa już blisko 80 lat i końca nie widać.
Państwo o terytorium porównywalnym z całą Europą, które w swej ziemi ma całą tablicę Mendelejewa, co mogłoby uczynić kraj mlekiem i miodem płynącym, nie jest w stanie zapewnić temu społeczeństwu życia na poziomie przynajmniej średniej europejskiej.
„Ekwiwalentem” jest trwający od zakończenia II wojny eksport rewolucji. Destrukcja jako sposób realizacji polityki międzynarodowej.
Znowu, naiwnym się wydaje, że powinno to spotkać się z potępieniem ze strony reszty świata. Realia są zdecydowanie inne. Rosja po dzień dzisiejszy rozdaje karty w polityce światowej.
Ma tylu popleczników że bezkarnie robi co chce, popełniając od lat zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości.
Cywilizowany świat marzy w rzeczywistości o tym żeby jak najprędzej doszło do normalizacji stosunków politycznych i gospodarczych z FR. Nie chodzi wyłącznie o Niemcy.

Przysłowiowe kpiny z pogrzebu to restrykcje nakładane przez KE na FR za prowadzoną wojnę na Ukrainie. Aktualnie uzgadniany jest 12 pakiet sankcji https://jedynka.polskieradio.pl/artykul/3283846,Unia-Europejska-przygotowuje-12-pakiet-sankcji-wobec-Rosji
O dotychczasowej skuteczności sankcji świadczy np. taka informacja https://polskieradio24.pl/42/273/artykul/2945384,jak-francja-i-niemcy-rosji-bron-sprzedawaly-przez-lata-unijne-embargo-bylo-obchodzone , co prawda z 2022 roku. O tym co się dzieje na bieżąco dowiemy się z niewielkim opóźnieniem.

Póki co gospodarka FR jakoś funkcjonuje i na rozpad Rosji nie ma co liczyć. Końca wojny na Ukrainie nie widać. Pomoc płynąca z NATO i nie tylko jest za mała w stosunku do potrzeb Ukrainy. Dlatego coraz częściej media donoszą że front stanie, a z upływem czasu szanse Ukrainy na sukces będą malały. Na dokładkę wojskowi eksperci NATO twierdzą że jeśli Rosja tą wojnę wygra to najpóźniej za 10 lat znajdzie sobie kolejną ofiarę swej agresji.
Tymczasem w Polsce jak w starym dowcipie, politycy są zajęci sobą i mało ich interesuje co się wokół dzieje.
Przypomnę więc, gdy w 2014 roku zaczął się ferment na Ukrainie, rozważano co to dla nas oznacza. Przeważała opinia że osłabiona Ukraina to dla Polski lata spokoju i czas na umocnienie naszej pozycji międzynarodowej. Wówczas nie było ani słowa o wojnie. Teraz kiedy mamy w perspektywie zmianę rządzących priorytetem staje się weryfikacja działań podjętych przez poprzedników w zakresie umacniania zdolności obronnych państwa. Nie stać nas na to czy tamto. Może jest w tym jakaś część prawdy. Tylko politycy opozycji zapominają co z punktu widzenia interesów państwa jest ważne, a co jest pilne.
Armię buduje się latami. To kosztuje. Siłą rzeczy musi to się odbywać czyimś kosztem. Rzeczą polityków jest szukanie złotego środka. Dawno temu powiedziano że jeśli pożałujemy pieniędzy na własną armię będziemy płacić na utrzymanie obcych.
Żeby mieć takie podejście trzeba być patriotą, nawet jeśli brzmi to górnolotnie. Trzeba też mieć wyobraźnię nie na poziomie sklepikarza. Naprawdę nie stać nas na inwestycje rangi CPK? Budując przed wojną COP i Gdynię porywaliśmy się z motyką na słońce? 

15 listopada 2023

Kim są dla nas Niemcy?

Na pewno są sąsiadem i to od wieków. Częściej byli wrogiem niż przyjacielem. Poszukiwanie nowej przestrzeni życiowej /lebebsraum https://pl.wikipedia.org/wiki/Lebensraum / pcha ich zawsze na wschód Europy /drang nach Osten https://pl.wikipedia.org/wiki/Drang_nach_Osten /.

Doświadczenie ze stosunków sąsiedzkich najlepiej oddaje powiedzenie znane w Wielkopolsce
„jak świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi bratem”.
Takie są realia.
Historycznie zmieniały się nazwy tego wrogiego nam państwa. To było Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, Zakon Krzyżacki, Królestwo Pruskie, II Rzesza Niemiecka, III Rzesza Niemiecka, po II wojnie światowej RFN i NRD, a teraz Niemcy lub Republika Federalna Niemiec
https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemcy Ich cechą wspólną jest wrogość wobec Polski wyrażana we wszelki dostępny, nie zawsze cywilizowany sposób.
Niemcy wywołały I i II wojnę światową, ale nigdy nie poniosły kary adekwatnej do poczynionych szkód. Zawsze miały swojego „dobrego wujka” który nie pozwolił zrobić im zbytniej krzywdy.
Najbardziej poszkodowane w II wojnie światowej państwa, zwłaszcza Polska, musiały odbudowywać się ze zniszczeń wojennych o własnych siłach. Niemcy skorzystały z planu Marshalla
https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla a o ich bezpieczeństwo przez lata dbały wojska okupacyjne USA, Wlk. Brytanii i Francji.
Po ponownym zjednoczeniu w 1990 roku Niemcy zaczęły odgrywać znaczącą rolę polityczną i gospodarczą nie tylko w Europie, ale i w świecie.
Do pełnego szczęścia i prestiżu na miarę ich aspiracji brakuje im stałego przedstawiciela w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Wiele wskazuje na to że to tylko kwestia czasu.
II wojna światowa nie zakończyła się traktatem pokojowym i reparacjami wojennymi.
Mimo upływu już blisko 80 lat od zakończenia wojny Niemcy traktują obecny stan jako tymczasowy, obojętnie jak to każdy rozumie. Szczególnie niebezpieczne jest to w odniesieniu do terytoriów utraconych, zwłaszcza części Śląska, Pomorza Zachodniego i Prus Wschodnich.
Reparacje wojenne wypłacili nielicznym, a globalnie uznają problem za zamknięty, bo według nich roszczenia uległy przedawnieniu.
Według wielu polityków niemieckich nasze „Ziemie Odzyskane” są tylko pod tymczasowym zarządem polskim i powinny wrócić w granice Niemiec. Kiedy i na jakich warunkach o tym głośno się nie mówi. Niemców również nie interesuje problem ziem utraconych przez Polskę na terenach wschodnich II Rzeczpospolitej.
Po 1990 roku Niemcy rozdają karty w Europie. Ułatwiają im to nie tylko USA które sprawę prymatu Niemiec w Europie traktują koniunkturalnie. Sytuację ułatwił Brexit.
Formalnie istnieją zasady według których można przystąpić do UE. Te zasady w szczegółach są przedmiotem negocjacji. Kolejne etapy rozwoju UE pokazują że takie negocjacje mogą przynieść oczekiwany skutek. Po bliższym przyjrzeniu okazuje się że negocjowanie tego samego warunku nie przynosi takiego samego efektu dla każdego państwa.
Jaskrawym przykładem jest Ukraina. Trwa tam wojna. Sytuacja wewnętrzna pozostawia wiele do życzenia, głównie za sprawą korupcji. Mimo tego Bruksela stwarza warunki do negocjacji o przystąpienie do UE.
Dla odmiany warto przypomnieć sprawę Turcji która ubiega się o członkostwo w UE już sporo lat. Bez rezultatu.
W takim kontekście słabo wypada Polska. Nasi negocjatorzy nie błysnęli na etapie uzgadniania warunków przystępowania do UE. Celem było przystąpienie do UE za wszelką cenę. Najważniejszy był prestiż wynikający z członkostwa.
Brak woli walki o interesy polskich rolników szczególnie widoczny był w skali dofinansowania i przyznanych Polsce uprawnień produkcyjnych.
Ugodowa postawa polityków polskich spowodowała że od co najmniej 8 lat Polska stała się przysłowiowym chłopcem do bicia.
Tą polityką KE sterują Niemcy.
Wiadomo, że jak się chce psa uderzyć kij zawsze się znajdzie. Tym kijem wobec Polski stała się praworządność.
Nie ma potrzeby rozwijania tego wątku. Wobec Polski metoda jest bardzo skuteczna.
KE konsekwentnie wymusza na Polsce wprowadzanie zmian w organizacji wymiaru sprawiedliwości wbrew zapisom traktatu unijnego jednoznacznie uznającego suwerenność państwa w tym obszarze.
Ugodowa polityka rządu polskiego nie daje pożądanego efektu.
O tym że jest to działanie tendencyjne KE świadczy informacja z Brukseli że środki z KPO zostaną wkrótce wypłacone Polsce bez żadnych dodatkowych uwarunkowań. W domyśle oznacza to, po objęciu urzędu premiera przez DT. Żeby nie było zbyt miło milczy się o tym że chodzi o wypłatę raty, bo wypłata całości to inna bajka. W kasie KE brakuje od dawna pieniędzy.
No dobrze, a co z Niemcami?
Niemcy trzymają się mocno. Jeszcze.
Mają jedną żelazną zasadę. Tam gdzie się da działają na szkodę Polski. Jawnie albo skrycie.
Do tego często działają ręka w rękę z Federacją Rosyjską, wcześniej z Rosją Radziecką i ZSRR.
Przez wiele lat po rozpadzie ZSRR o wielu postępkach polityków niemieckich, w sprawach dotyczących Polski, media i nie tylko, milczały albo informowały półgębkiem.
Chyba nic nie przebije obciążania Polski winą za wybuch II wojny światowej, a w czasie jej trwania za współudział w holocauście. Po wojnie przez lata ziomkostwa niemieckie domagały się powrotu Śląska i Pomorza w granice Niemiec, co zgrabnie formułowano jako powrót do granic z 1937 roku. Dla propagandy niemieckiej nie ma znaczenia że Polska nie miała swojego Quislinga
https://pl.wikipedia.org/wiki/Vidkun_Quisling ani wojsk walczących pod flagą III Rzeszy.
Antypolską postawę prezentowali kolejni kanclerze Niemiec, od Konrada Adenauera poczynając. Nawet Helmut Kohl się nie wyłamał
https://pl.wikipedia.org/wiki/Helmut_Kohl Zanim doszło do pojednania z Mazowieckim w Krzyżowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Msza_Pojednania miał problemy z uznaniem granicy na Odrze i Nysie jako ostatecznej granicy między Polską a Niemcami.
Jego następczyni Angela Merkel też nie była uosobieniem gołąbka pokoju. Robiła swoje w bardziej subtelny sposób.
Po rozpadzie ZSRR, Układu Warszawskiego i RWPG Niemcy zmieniły wobec Polski taktykę ale cele pozostały bez zmian.
Tu znowu przypomnę awantury o granicę polsko-niemiecką na Zalewie Szczecińskim, ostatnio o tor wodny. Przedmiotem awantur jest regulacja Odry i inwestycje w Świnoujściu.
Nie mogę pominąć skutków istnienia, po stronie niemieckiej, kopalń węgla brunatnego w pobliżu Odry /granicy polsko-niemieckiej/. Tu do rozróby, za sprawą KWB Turów, udało się wmontować Czechy. Tendencyjnie działający sąd unijny TS UE okłada karami finansowymi Polskę, a szkody czynione przez kopalnie po stronie niemieckiej nie są godne nawet zainteresowania przez sądy niemieckie, czy ów TS UE.
Z racji różnicy w rozwoju gospodarczym Polski i Niemiec Niemcy przyzwyczaili się do traktowania Polski jako rynku taniej siły roboczej. To przez lata skutkowało emigracją zarobkową, nazywaną dawniej wyjazdem na Saksy, później na szparagi. Teraz osiągnęliśmy „wyższy” etap rozwoju polegający na tym że Niemcy budują w Polsce montownie w których składa się wyroby gotowe. Najlepiej idzie to w przemyśle motoryzacyjnym. Rozwiązanie wygodne bo wykwalifikowana siła robocza jest na miejscu, zobowiązania wobec pracowników reguluje prawo miejscowe, produkcję można w każdej chwili zwiększyć/zmniejszyć albo zawiesić /przykładem fabryki we Wrześni czy w Gliwicach/.
Niemcy zazdrośnie strzegą obecności wojsk okupacyjnych USA w bazach na terenie Niemiec.
To nie tylko gwarancja ich bezpieczeństwa ale źródło stałych i pokaźnych dochodów.
Ciekawie wygląda polsko-niemiecka współpraca wojskowa.
Niemcy mają nowoczesny przemysł zbrojeniowy nastawiony raczej na eksport.
Gorzej wygląda stan ich wojsk. Od lat dominuje tendencja do macoszego traktowania własnych sił zbrojnych /Niemcom nikt realnie nie zagraża/. Niemcom szkoda pieniędzy na utrzymanie swej armii. Jest to o tyle dziwne że aspirują do przywództwa zjednoczonych sił zbrojnych Europy.
W tematyce wojskowej jest więcej „ciekawostek”.
Na początku XXI wieku zdjęli ze stanu uzbrojenia znaczną część czołgów typu Leopard.
Co z nimi zrobić? Można było złomować, albo zostawić jako rezerwę na czas „W”.
Zwyciężyło gospodarskie podejście. Czołgi, za niewielką opłatą przekazano Polsce.
Za to teraz koncerny niemieckie liczą zyski ze sprzedaży części zamiennych, amunicji i praw do ich serwisu i modernizacji.
Przy okazji odmówili Polsce udostępnienia technologii produkcji prochów do amunicji do dział czołgowych.
Zbiegiem okoliczności, spowodowanych wojną na Ukrainie, Polsce udało się pozbyć w znacznym stopniu tego „prezentu”, Czołgi od miesięcy służą wojskom ukraińskim, a Polska może poprawić strukturę wyposażenia własnych wojsk /większa unifikacja uzbrojenia/.
Kunktatorskie podejście polityków niemieckich dotyczy nie tylko Polski. Ostatnio media informują o problemach na Litwie którą wojska niemieckie mają bronić przed zakusami Rosji
.
https://wpolityce.pl/swiat/670087-berlin-wysle-wojska-na-litwe-a-srodkow-na-bundeswehre-brak
Tematem samym w sobie jest pomoc wojskowa udzielana przez Niemcy Ukrainie.
Niemcy osiągnęli mistrzostwo świata w składaniu deklaracji pomocowych za którymi nic nie idzie.
W obietnicach plasują się za USA, a w realnej pomocy sprzętowej zdecydowanie wyprzedza ich Polska.
W ostatnich miesiącach Niemcom udało się jeszcze coś. Poróżnili Polskę z Ukrainą.
Stało się to krótko przed naszymi wyborami parlamentarnymi.
W mediach nie ma konkretów, są tylko domysły. Wedle nich Ukraina uznała że w zakresie uzyskiwanej z Polski pomocy więcej się nie wyciśnie, a po wizytach polityków niemieckich na Ukrainie wnioskuje się że Niemcy naobiecywali Ukrainie gruszek na wierzbie i Ukraina zmieniła front.
Z jednej strony nie powinno to zaskakiwać bo Ukrainie zawsze było bliżej do Niemców.
Polskę traktowała więcej jako wroga. Tu trzeba rozróżniać relacje na poziomie polityki i między Polakami i Ukraińcami. Nie zmieniła tego trwająca wojna.
Na Ukrainie ścierają się interesy wielkiego kapitału którym Polska nie dysponuje. Jednak z racji swego położenia geopolitycznego Polska musi uczestniczyć w tej grze. Niestety, znowu padamy ofiarą naiwności? naszych polityków. Zarówno prezydenta jak i rządu. Udzielamy pomocy do granic naszych możliwości nie otrzymując w zamian właściwie nic. Nawet gwarancji.
Tego nie zmieni nawet zmiana rządu w Polsce, co staje się coraz bardziej realne.
Przyszłościowe zamiary Niemiec stają się coraz bardziej perfidne. Dominacja Niemiec w Europie nie udała się po I ani po II wojnie światowej. Teraz Niemcy chcą osiągnąć swoje cele bez jednego wystrzału.
Część z nas nie może wyjść z podziwu że właściwie wszystkie państwa UE, poza Polską i Węgrami, nie protestują przeciwko tym zamiarom. Niemcom udało się realizować swój plan bez zbytniego rozgłosu medialnego. Kolejne spotkanie na najwyższym szczeblu planowane jest na 22 listopada. Kolejne etapy uzgodnień następują większością kwalifikowaną, a nie bezwzględną zgodnością wszystkich państw członkowskich. O szczegółach tych zmian pisałem wcześniej.
W tym co napisałem wyżej trzeba zauważyć istnienie w Polsce i skuteczność tzw. opcji niemieckiej. Zadziwia ich liczebność w polityce i mediach wszelakich.
Mankamentem rozważań o relacjach Polski z UE jest brak kompleksowego spojrzenia na skutki długoterminowe polityki Niemiec.
Co robią Niemcy? Dążą do likwidacji rolnictwa w Europie.
To nie przejaw bezmyślności ze strony Niemiec. Niemcy, pod szyldem UE, negocjują z państwami Ameryki Południowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Mercosur umowę handlową. Oferują wyroby przemysłowe w zamian za produkcję rolną. Dlatego chcą doprowadzić do likwidacji, a przynajmniej minimalizacji rolnictwa w Europie.
Czy i w jakim stopniu im się to uda? Kto i jak im w tym pomoże?

11 listopada 2023

Nic dwa razy się nie zdarza.

Jeśli w historii to jako farsa. To co widzę wokół siebie to wieża Babel bis. Wszyscy mówią, ale nikt nikogo nie rozumie i nie słucha. Zagrożenia wokół nas są realne. Dlaczego więc społeczeństwo polskie je ignoruje? Jeśli niczym struś schowamy głowę w piasek problem zniknie? Na pewno nie, ale zmniejsza się czas na przeciwdziałanie zagrożeniu. 
Żyjemy między dwoma naszymi odwiecznymi wrogami. Nigdy nie zrezygnowali z bezpośredniej granicy. Jeśli do tego dochodzi to kosztem nas, Polski.

W tym dążeniu zdarzają się przerwy. Jednak są to przerwy taktyczne. Nasi wrogowie próbują osiągnąć swe cele metodami pokojowymi. Przez wiele lat powojennych staliśmy się przymusowym sojusznikiem Związku Radzieckiego, a po jego rozpadzie widzimy swą przyszłość w strukturze UE która w założeniu miała być wspólnotą równych. Miała być, ale Niemcy nie potrafią zrezygnować ze starych przyzwyczajeń.
Zniesienie stref okupacyjnych spowodowało że Niemcy znowu stały się najliczniejszym ludnościowo i najsilniejszym gospodarczo państwem w Europie. Ciągle im mało i krok po kroku dążą do zdominowania UE kosztem pozostałych państw członkowskich.
Metoda ewolucyjna jest zbyt powolna więc próbują proces przyspieszyć manipulując dokumentami traktatowymi.
Właśnie uruchomiono kolejną próbę która w efekcie ma doprowadzić do likwidacji suwerennych państw, pozbawienia ich prawa do samodzielnej polityki zagranicznej, własnego pieniądza na rzecz euro oraz własnej armii na rzecz wspólnych sił zbrojnych dowodzonych z Brukseli.
Absolutnym novum jest odejście od jednomyślności w podejmowaniu kluczowych zmian na rzecz głosowania większością kwalifikowaną, a także pozbawienie części państw prawa do posiadania własnego komisarza w gremiach decyzyjnych KE. Ma pozostać ich 15, przy czym nie wskazano państw które to prawo zachowają. Nie wiadomo kto wyznaczy tych 15?
Co dziwi to powszechna zgoda państw członkowskich UE na proponowane zmiany.
Wyjątkiem jest jeszcze Polska i w mniejszym stopniu inne państwa m. in. Węgry.
Nie są świadomi skutków proponowanych zmian? Nie rozumieją treści tego dokumentu? https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/AFCO-PR-746741_PL.pdf
Ponad 100 stron to za dużo żeby przeczytać ze zrozumieniem?
Kolejne posiedzenie na szczeblu unijnym planowane jest jeszcze w listopadzie br.
Celem nadrzędnym jest przepchnięcie projektu przed kolejnymi wyborami do EP w czerwcu 2024 roku. Przewiduje się że te wybory mogą poważnie zmienić układ sił politycznych w KE /przesunięcie w prawo/ więc chodzi o politykę faktów dokonanych.
Tymczasem w Polsce, blisko miesiąc po wyborach parlamentarnych dalej jesteśmy w lesie.
Wiemy na pewno że inauguracyjne posiedzenie Sejmu ma się odbyć 13 listopada. Wyznaczeni są marszałkowie-seniorzy Sejmu i Senatu. PAD oświadczył że misję utworzenia rządu powierzy premierowi MM. W piątek opozycja podpisała umowę koalicyjną. Ma tym pewne informacje się kończą. Przyszłość jest niewiadomą.
Nie mam zamiaru uczestniczyć w dywagacjach o tej przyszłości. Dotychczas rządzący chcą kontynuować swoje dzieło.
Opozycja ma jeden czytelny cel, dorwać się do władzy. Co dalej?
Sie zobaczy. Czy celem samym w sobie będzie tylko destrukcja?
Dotychczasowa arytmetyka sejmowa wskazuje że opozycja może kontynuować dzieło ZP.
Wszelkie inne działania będą raczej skutecznie blokowane przez ZP. W końcu żeby postawić na swoim rządzący muszą mieć 2/3 Sejmu za sobą. Tego nie mają.
Cała ich nadzieja w przeprowadzkach.
Tylko że te mogą mieć miejsce w obydwu kierunkach. 

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

  Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...