Szukaj na tym blogu

23 lutego 2023

Zamiast podsumowania wizyty prezydenta USA

Zanim to nastąpi parę słów nie powiem że dla otrzeźwienia.
Jestem wyznawcą zasady że polityk mówi prawdę gdy się pomyli. Inaczej mówiąc ważna jest szczerość intencji.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego jak nas traktują w świecie.
Kto naszym przyjacielem, a kto wrogiem, a kto traktuje nas wyłącznie instrumentalnie.
Zacznę jednak od naszych luminarzy.
Co powiedzieć o urzędującym premierze który wysyła swoje dzieci do chederu /mówił o tym w jednym z wywiadów/, a sam przykładnie w pierwszym rzędzie występuje na uroczystościach kościelnych.
Z przekonania czy służbowo?
I tak jest znaczna poprawa, bo w minionych latach mieliśmy członków rządu z podwójnymi paszportami.
Wrócę jednak do pytania postawionego na początku. Kto nam przyjacielem a kto wrogiem i dlaczego?

Wypada odwołać się do przeszłości sprzed wieków. Wydawało się że mamy to za sobą, zwłaszcza po zakończonej II wojnie światowej. Jednak nasi dzisiejsi sąsiedzi preferują układy sięgające czasów rozbiorowych. Czechy, Słowacja, Węgry, to pozostałość Austro - Węgier.
W mojej ocenie to oportuniści czystej wody. Dyplomaci mówią że to pragmatyzm.
Najmniej powodów do narzekania mamy na Węgrów. W sytuacjach krytycznych zawsze pomagali na miarę swoich możliwości. Zwłaszcza gdy inni się na nas wypinali.
Przyjaźń dobrosąsiedzka ze Słowacją i Czechami, poza oficjalną na poziomie rządów, istnieje na poziomie lokalnym i to nie w całej rozciągłości. Najlepiej przekonać się o tym w rozmowach z mieszkańcami rejonów przygranicznych.

Dobrym przykładem jest Słowacja.
Słowacy do dzisiaj uważają że cały Spisz i Orawa jest ich.
W dawnych latach miałem okazje uczestniczyć w spotkaniu ze Stanisławem Marusarzem.
Opowiadał, jako kurier tatrzański, o swoich „kontaktach” z hlinkowcami. Tylko swojej sprawności fizycznej i szczęściu zawdzięczał życie.
Do niechlubnej historii Słowacji trzeba zaliczyć że we wrześniu 1939 roku stali się trzecim agresorem Polski.
W czasie wojny Słowacy najpierw podjęli współpracę z III Rzeszą,
Pod koniec wojny w sierpniu 1944 roku na Słowacji wybuchło powstanie narodowe, krwawo stłumione przez Niemców.
Słowacy szybko ustalili skąd wieje wiatr historii i w rezultacie nie ponieśli większej kary, podobnie jak Węgry, za kolaborację z III Rzeszą Niemiecką. Nie dotyczyło to ks. Tiso https://pl.wikipedia.org/wiki/Jozef_Tiso
W laurce wystawionej temu panu https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%A1n_%C4%8Carnogursk%C3%BD zapomniano napisać że na początku III RP przyjeżdżał do Polski, bez zaproszenia, agitować za przynależnością Spisza i Oraw w całości do Słowacji.

Wspominam o tym wyrywkowo bo państwa małe i słabe, w sposób naturalny są chorobliwie ambitne na punkcie swego samostanowienia. Dopiero kiedy ta narracja zaczyna im się rwać niczym stare gacie, starają się szukać współpracy z silniejszymi. Tu zwracam szczególną uwagę na afronty czynione mniejszościom narodowym zamieszkującym takie państwa. To dotyczy mniejszości polskiej zamieszkującej wszystkie państwa graniczące obecnie z Polską.
Dzisiaj Słowacja uspokoiła się, zajęta bardziej wewnętrznymi sprawami gospodarczymi, wynikającymi ze skutków trwającej za miedzą wojny na Ukrainie.

Ciekawym przypadkiem są Czechy. Wykorzystują każdą okazję żeby nam obsikiwać nogawki.
Zatargi z Polską zaczęli o Zaolzie zaraz na początku II RP. https://www.bryk.pl/wypracowania/historia/xx-wiek/19812-polska-po-i-wojnie-swiatowej-ustalanie-granic.html  Komisje międzynarodowe arbitralnie ustaliły granice ze szkodą dla interesów Polski. Wcześniej były ustalenia o wyznaczeniu granicy w oparciu o kryterium etniczne.
Kiedy Polska upomniała się o swoje w 1938 roku oskarżyli nas o udział w rozbiorze ich państwa.
Sprawa wróciła po zakończeniu II wojny światowej. Wówczas ZSRR zagroził, że stracimy Szczecin.
Dbający niezmiernie o własne środowisko naturalne Czesi zatruwają /zanieczyszczenia przemysłowe/
od lat polskie lasy w Górach Izerskich /to zasługa Zagłębia Ostrawsko-Karwińskiego/. Powód jest prosty. Częsty południowy wiatr spychający zanieczyszczenia na północ, czyli do … Polski. https://www.tygodnikprzeglad.pl/dymy-na-polska-strone/
Problemów transgranicznych z Czechami mamy więcej. Niektóre mamy na własne życzenie jako skutek braku odpowiedzialności urzędniczej po stronie rządu polskiego. Najbardziej znana sprawa dotyczy skutków istnienia kopalni węgla brunatnego w tzw. worku turoszowskim.
Dość późno media przyniosły informacje że za tym kryją się partykularne interesy Niemiec.
Smaczku sprawie dodaje to że właścicielem kopalń, po stronie niemieckiej był i jest nadal były premier Czech Babisz, a to pośrednio świadczy że do awantury doprowadzono w imię prywaty. Zmiana władzy w Czechach /prezydent i premier/ daje szansę na częściową przynajmniej normalizację sytuacji.  
Wypada przypomnieć że należymy do UE, NATO, Grupy Wyszehradzkiej, a także B-9.
Powinniśmy ze sobą współpracować. Oczywiście. Tylko co to za współpraca jeśli nie można, zgodnie z harmonogramami, realizować wspólnych inwestycji infrastrukturalnych?  Przykłady? Proszę bardzo.
Budowana jest droga S3, od Szczecina do przejścia granicznego w Lubawce. Po stronie czeskiej ma być skojarzona z autostradą D11 /w budowie/ https://www.rynekinfrastruktury.pl/mobile/s3-dojedzie-do-granicy-kilka-lat-przed-czeska-d11-78082.html Zakończenie budowy po polskiej stronie będzie tylko połowicznym sukcesem, bo po czeskiej stronie jeszcze kilka lat będziemy podróżowali starymi drogami. Stratni będą głównie Czesi, bo zwiększony ruch transportowy będzie szybciej niszczył im drogi.
Niewiele lepiej układa się współpraca ze Słowacją. Takim wspólnym projektem jest budowa  drogi S19 która stanowi część poważniejszej inwestycji infrastrukturalnej znanej jako via Carpatia.  https://pl.wikipedia.org/wiki/Via_Carpatia
Jest to zadanie złożone, bo docelowo ma łączyć Kłajpedę z Salonikami. Na odcinku polskim trasa ma przebiegać od przejścia granicznego w Budzisku /Litwa/ do przejścia granicznego na Słowację w Barwinku
Trasa przebiega częściowo po drogach już istniejących, które są modernizowane do standardów autostrady lub drogi ekspresowej. Inwestycje tego rodzaju są współfinansowane z pieniędzy unijnych.
Praktyka pokazuje jednak że państwa mają własne priorytety i w rezultacie poszczególne odcinki przez lata są drogami donikąd. Brak koordynacji prac.

Pora zająć się wschodnią granicą Polski.
Tu mamy, jak to się mówi „rozmaitości w jednym flaczku”. Wzdłuż granicy mamy Litwę, Białoruś i Ukrainę. Od północy spory odcinek granicy z Federacją Rosyjską.
Przez lata zaskakiwały mnie nasze współczesne relacje z Litwą.
Na czoło wysuwały się sprawy mniejszości polskiej.
Polska i Litwa należą do UE i obowiązują je regulacje unijne. Do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego Polska nie zgłosiła problemu do rozstrzygnięcia na poziomie Brukseli.
Zmiany na stanowiskach prezydentów i premierów, po obydwu stronach, doprowadziły po latach do normalizacji sytuacji.
Na tym nie koniec.
Nie można zapomnieć o rafinerii w Możejkach.
Jednak to wszystko przebija numer związany z realizacją programu NATO Baltic Air Policing https://pl.wikipedia.org/wiki/Baltic_Air_Policing  w którym lotnictwo polskie uczestniczy od 2004 roku. Samoloty stacjonują w bazie w Szawlach. Po jednej z pierwszych misji realizowanych przez lotnictwo polskie Litwini wystawili Polsce rachunek za koszty pobytu w bazie.
O współpracy czy jej braku, na granicy z FR można dużo i długo. Rosjanom od lat mieszają się wątki. Nigdy nie zdobędą się na obiektywizm, bo ich zawsze ma być na wierzchu.
Od roku sprawy dodatkowo się pogmatwały z powodu wojny na Ukrainie.

Kolejnym sąsiadem jest Białoruś.
Nie wiem właściwie co o nich napisać. Nigdy nie byli do nas przyjaźnie nastawieni chociaż sporo nam zawdzięczają. Naród który od wieków ma problemy z samookreśleniem. Po okresie RON trafili pod skrzydła Imperium Rosyjskiego. Krótko mieli szansę na realną samodzielność, ale Łukaszenka załatwił im bliską współpracę z Putinem. Ciekawe na jak długo? For ever?
Władze białoruskie znalazły sposób na leczenie swoich frustracji. Ofiarą padła mniejszość polska. 
Znowu obserwujemy pod tym względem od lat bezradność polskich władz.
Władze białoruskie stosują szerszy repertuar szykan. Można dyskutować czy to tylko ich własna inicjatywa, czy to pełna koordynacja z Rosją. Takim zabiegiem były trwające miesiącami próby przerzucania przez granicę „uchodźców” z Azji i Afryki, sprowadzanych samolotami do Mińska. Skończyło się zbudowaniem bariery mechaniczno-elektronicznej na ponad 150 km odcinku granicy
z Białorusią. Łukaszenka jednak przelicytował. Aktualnie zamykane są kolejne przejścia drogowe na granicy z Białorusią. To działanie dwustronne i nie wiadomo kto na tym więcej straci. Białoruś ma mniejsze pole manewru, bo podobna akcję podjęła Litwa ograniczając tym samym poważnie wymianę gospodarczą z Europą. .

Wypada nie pominąć milczeniem relacji z Ukrainą.
Teraz tej oceny dokonuję przez pryzmat trwającej wojny.
Nie ma się co krygować. Gdyby Polska nie udostępniła swego terytorium problemy Ukrainy byłyby
o wiele większe niż są. Z jednej strony to droga ucieczki milionów uciekinierów z terenów objętych działaniami wojennymi. Dotychczas to prawie 10 milionów które przekroczyły granicę, ale z tego około 1,5 mln pozostaje w Polsce. Reszta albo wróciła na Ukrainę, albo pojechała dalej na zachód.
Z drugiej strony, przez Polskę idą na Ukrainę dostawy uzbrojenia z Europy i USA.
To najkrótsza i najbezpieczniejsza droga.
Doraźnie zyskaliśmy uznanie Ukraińców i nie tylko. Jednak u wielu Polaków pozostaje niedosyt.
To oględnie powiedziane.
Za naszymi relacjami ciągnie się cień II wojny światowej na ziemiach należących do II RP.
Mamy inną ocenę tych wydarzeń zarówno po polskiej jak i ukraińskiej stronie.
Tu również nie popisują się od lat władze polskie. Pamiętamy trwające latami awantury o polską część Cmentarza Łyczakowskiego. Pamiętamy o braku zgody na poszukiwanie i ekshumacje masowych grobów ofiar rzezi wołyńskiej i mordów organizowanych przez UPA. Ale wielkim afrontem wobec pamięci ofiar jest mianowanie wiceministrem spraw zagranicznych ambasadora Ukrainy w Berlinie Andrija Melnyka. https://dorzeczy.pl/kraj/337534/bronil-bandery-ambasador-melnyk-ze-stanowiskiem-w-msz-ukrainy.html
Prezydent Ukrainy realizuje swoją politykę, ale nie powinien tego robić tak ostentacyjnie.
To źle rokuje na przyszłość naszych stosunków dwustronnych. Współpraca nie polega na zamiataniu niewygodnych spraw pod dywan.

Została sprawa granicy z Niemcami.
Przy powierzchownej znajomości naszych relacji dwustronnych można by powiedzieć że nie ma się do czego przyczepić. Ale. Właśnie chodzi o to ale.
Niemcy od lat utrwalają nas w przekonaniu że im więcej wolno, a poza tym im się więcej należy niż pozostałym. Ta postawa była prze lata akceptowana przez kolejne rządy III RP.
Wszystko ma swój kres. Arogancja i nachalność polityków niemieckich przekroczyła te akceptowalne granice. Znowu, przyczyniła się do tego w znacznym stopniu wojna na Ukrainie.
Przez lata widzieliśmy miłosne uściski na linii Berlin-Moskwa. Jednak co za dużo, to niezdrowo.
Skoro wspólnota jaką jest UE, postanowiła sankcjami wymusić na Rosji wyhamowanie jej agresywnych zapędów, z sankcji nie wypada się Niemcom wyłamać.
Teoretycznie szafa gra. Jednak skuteczność sankcji jest wątpliwa. Świadczy o tym chociażby uchwalanie kolejnego już 10 pakietu. Obłuda polega na tym, że nawet te uchwalone pakiety są cichcem obchodzone, o czy często informują media.

Mało kogo dziwi postawa Niemiec które są zainteresowane jak najszybszym zakończeniem wojny na Ukrainie, po to by wrócić do relacji biznesowych z Rosją.
Polska ma ból głowy w odniesieniu do relacji z Niemcami, z innych powodów. To są relacje na poziomie KE. Frustracja po stronie polskiej jest tym większa że przeciwko sobie mamy również część europosłów wybranych z Polski, co samo w sobie stanowi curiosum. Ta szkodliwa działalność jest realizowana konsekwentnie przez całą kadencję, a nie jako wybryki dotyczące pojedynczych spraw.
Nie ma więc cienia wątpliwości, że polski mandat europosła nie zobowiązuje do niczego jego posiadacza.
W ten sposób zachowana jest ciągłość historyczna Targowicy.

4 komentarze:

  1. Ja tu o sprawach poważnych /taką mam nadzieję/ a tymczasem media nie próżnują.
    https://www.rp.pl/polityka/art38012661-prokuratura-i-cba-badaja-dotacje-ncbir-przesluchano-jacka-zalka
    https://www.money.pl/gospodarka/afera-ncbr-wlacza-sie-w-nia-marian-banas-nik-sprawdzi-milionowe-dotacje-6869704162118240a.html
    Ciekawe czym to się skończy i kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje! - ogarnąłeś świetnie stan faktyczny naszych siedem granic ,czyli obecnych sąsiadów.Byłoby ich o dwa więcej ,ale dzieli nas Morze Bałtyckie od Szwecji i Danii..
    Strefa nadgraniczna te 15 km w te i "wewte "stronę jest ustaleniem ,ze owieczki mogą spokojnie pasać się w swoich granicach,pilnowanych przez straż graniczną....
    "Zawdzięczamy "to ustaleniom pojałtańskim w 1945 roku przez pakt zawarty bez naszej właściwie zgody :
    czyli USA,ZSRR,Wielka Brytania ,z drobiazgami i małą korektą po 1945 roku...Wiemy co wiązało się z tymi pojałtańskimi ustaleniami,jaki exodus i grabieże łącznie z mordami...
    I chociaż wschodnia strona graniczna sąsiadowała przez pół wieku z tzw REPUBLIKAMI tzn Ukraina,Białoruś ,Litwa...to w/g mojego prywatnego,odrębnego zdania zdania to była granica w całej rozciągłości z Rosją sowiecką - niestety ......
    Wszystkie tzw "wilki z lasu"wyszły po rozpadzie sowieckiej Rosji...
    To mi przypomina dywagacje historyczne na przykładzie Krymu...Czy był on Rosyjski ,czy nie:

    https://twojahistoria.pl/2019/02/24/czy-krym-jest-rosyjski-historia-daje-jasna-odpowiedz-na-to-pytanie/

    I tak nic nie zmieniło się od wieków:sąsiad sąsiadowi orze miedzę,chcąc coraz to więcej ziemi....i terytorium.............na swoją własność...........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Staram się jak mogę.
      Co jakiś czas potrzebne są „przypominajki” bo inaczej brniemy w duperele.
      W tej wojnie będziemy rozliczani nie tyle z deklaracji, ale głównie z czynów.
      Dopóki Rosja nie poczuje skutków wojny na własnym terytorium na nic nie mamy prawa liczyć.
      Celne spostrzeżenie, republiki graniczące z PRL stanowiły strefę sanitarną dla Rosji właściwej.
      Dzisiaj przywołuje się różne mądre myśli z dawnej historii, ale dzisiaj potrzebne są konkrety, pieniądze i broń. Jak najmniej kadzidła.

      Usuń
  3. To prawda,nie skupiajmy się na drobiażdżkach,ale wszelkie deklaracje mają podłoże po przejściach historycznych jednak.Nawet ustalanie granic co stulecie,lub mniej niż stulecie....co w rezultacie kończy się wojnami i wątpliwym pokojem...............
    Jakoś tak się składa,że jednak USA pilnuje w świecie,aby nikt nie wymsknął się ze strefy dolara i stworzył własne rozliczenie,szczególnie jeżeli chodzi o ropę...
    Chyba na tym koniku głównie jedzie Putin robiąc takie m.innymi zamieszanie.Chociaż jeżeli o Rosję to każdy pretekst jest dobry... Ja nie wierzę w żadne "miłosierne "słowo płynące z Rosji jako przesłanie...

    OdpowiedzUsuń

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...