Zanim to nastąpi parę słów nie powiem że dla
otrzeźwienia.
Jestem wyznawcą zasady że polityk mówi prawdę gdy się pomyli. Inaczej mówiąc
ważna jest szczerość intencji.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat zdążyliśmy
się przyzwyczaić do tego jak nas traktują w świecie.
Kto naszym przyjacielem, a
kto wrogiem, a kto traktuje nas wyłącznie instrumentalnie.
Zacznę jednak od naszych luminarzy.
Co powiedzieć o urzędującym premierze który wysyła swoje dzieci do chederu
/mówił o tym w jednym z wywiadów/, a sam przykładnie w pierwszym rzędzie występuje
na uroczystościach kościelnych.
Z przekonania czy służbowo?
I tak jest znaczna poprawa, bo w minionych latach mieliśmy członków rządu z
podwójnymi paszportami.
Wrócę jednak do pytania postawionego na początku. Kto nam przyjacielem a kto wrogiem
i dlaczego?
Wypada odwołać się do przeszłości sprzed wieków. Wydawało się że mamy to za
sobą, zwłaszcza po zakończonej II wojnie światowej. Jednak nasi dzisiejsi
sąsiedzi preferują układy sięgające czasów rozbiorowych. Czechy, Słowacja,
Węgry, to pozostałość Austro - Węgier.
W mojej ocenie to oportuniści czystej
wody. Dyplomaci mówią że to pragmatyzm.
Najmniej powodów do narzekania mamy na Węgrów. W sytuacjach krytycznych zawsze
pomagali na miarę swoich możliwości. Zwłaszcza gdy inni się na nas wypinali.
Przyjaźń dobrosąsiedzka ze Słowacją i Czechami, poza oficjalną na poziomie
rządów, istnieje na poziomie lokalnym i to nie w całej rozciągłości. Najlepiej
przekonać się o tym w rozmowach z mieszkańcami rejonów przygranicznych.
Dobrym przykładem jest Słowacja.
Słowacy do dzisiaj uważają że cały Spisz i Orawa jest ich.
W dawnych latach miałem okazje uczestniczyć w spotkaniu ze Stanisławem
Marusarzem.
Opowiadał, jako kurier tatrzański, o swoich „kontaktach” z hlinkowcami. Tylko
swojej sprawności fizycznej i szczęściu zawdzięczał życie.
Do niechlubnej historii Słowacji trzeba zaliczyć że we wrześniu 1939 roku stali
się trzecim agresorem Polski.
W czasie wojny Słowacy najpierw podjęli współpracę z III Rzeszą,
Pod koniec wojny w sierpniu 1944 roku na Słowacji wybuchło powstanie narodowe,
krwawo stłumione przez Niemców.
Słowacy szybko ustalili skąd wieje wiatr historii i w rezultacie nie ponieśli większej
kary, podobnie jak Węgry, za kolaborację z III Rzeszą Niemiecką. Nie dotyczyło
to ks. Tiso https://pl.wikipedia.org/wiki/Jozef_Tiso
W laurce wystawionej temu panu https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%A1n_%C4%8Carnogursk%C3%BD
zapomniano napisać że na początku III RP przyjeżdżał do Polski, bez
zaproszenia, agitować za przynależnością Spisza i Oraw w całości do Słowacji.
Wspominam o tym wyrywkowo bo państwa małe i słabe, w sposób naturalny są
chorobliwie ambitne na punkcie swego samostanowienia. Dopiero kiedy ta narracja
zaczyna im się rwać niczym stare gacie, starają się szukać współpracy z
silniejszymi. Tu zwracam szczególną uwagę na afronty czynione mniejszościom
narodowym zamieszkującym takie państwa. To dotyczy mniejszości polskiej
zamieszkującej wszystkie państwa graniczące obecnie z Polską.
Dzisiaj Słowacja uspokoiła się, zajęta bardziej wewnętrznymi sprawami
gospodarczymi, wynikającymi ze skutków trwającej za miedzą wojny na Ukrainie.
Ciekawym przypadkiem są Czechy. Wykorzystują każdą okazję żeby nam obsikiwać
nogawki.
Zatargi z Polską zaczęli o Zaolzie zaraz na początku II RP. https://www.bryk.pl/wypracowania/historia/xx-wiek/19812-polska-po-i-wojnie-swiatowej-ustalanie-granic.html Komisje międzynarodowe arbitralnie ustaliły
granice ze szkodą dla interesów Polski. Wcześniej były ustalenia o wyznaczeniu
granicy w oparciu o kryterium etniczne.
Kiedy Polska upomniała się o swoje w 1938 roku oskarżyli nas o udział w
rozbiorze ich państwa.
Sprawa wróciła po zakończeniu II wojny światowej. Wówczas ZSRR zagroził, że
stracimy Szczecin.
Dbający niezmiernie o własne środowisko naturalne Czesi zatruwają /zanieczyszczenia
przemysłowe/
od lat polskie lasy w Górach Izerskich /to zasługa Zagłębia
Ostrawsko-Karwińskiego/. Powód jest prosty. Częsty południowy wiatr spychający
zanieczyszczenia na północ, czyli do … Polski. https://www.tygodnikprzeglad.pl/dymy-na-polska-strone/
Problemów transgranicznych z Czechami mamy więcej. Niektóre mamy na własne
życzenie jako skutek braku odpowiedzialności urzędniczej po stronie rządu
polskiego. Najbardziej znana sprawa dotyczy skutków istnienia kopalni węgla
brunatnego w tzw. worku turoszowskim.
Dość późno media przyniosły informacje że za tym kryją się partykularne
interesy Niemiec.
Smaczku sprawie dodaje to że właścicielem kopalń, po stronie niemieckiej był i
jest nadal były premier Czech Babisz, a to pośrednio świadczy że do awantury doprowadzono
w imię prywaty. Zmiana władzy w Czechach /prezydent i premier/ daje szansę na
częściową przynajmniej normalizację sytuacji.
Wypada przypomnieć że należymy do UE, NATO, Grupy Wyszehradzkiej, a także B-9.
Powinniśmy ze sobą współpracować. Oczywiście. Tylko co to za współpraca jeśli
nie można, zgodnie z harmonogramami, realizować wspólnych inwestycji
infrastrukturalnych? Przykłady? Proszę
bardzo.
Budowana jest droga S3, od Szczecina do przejścia granicznego w Lubawce. Po
stronie czeskiej ma być skojarzona z autostradą D11 /w budowie/ https://www.rynekinfrastruktury.pl/mobile/s3-dojedzie-do-granicy-kilka-lat-przed-czeska-d11-78082.html
Zakończenie budowy po polskiej stronie będzie tylko połowicznym sukcesem, bo po
czeskiej stronie jeszcze kilka lat będziemy podróżowali starymi drogami. Stratni
będą głównie Czesi, bo zwiększony ruch transportowy będzie szybciej niszczył im
drogi.
Niewiele lepiej układa się współpraca ze Słowacją. Takim wspólnym projektem
jest budowa drogi S19 która stanowi
część poważniejszej inwestycji infrastrukturalnej znanej jako via Carpatia. https://pl.wikipedia.org/wiki/Via_Carpatia
Jest to zadanie złożone, bo docelowo ma łączyć Kłajpedę z Salonikami. Na
odcinku polskim trasa ma przebiegać od przejścia granicznego w Budzisku /Litwa/
do przejścia granicznego na Słowację w Barwinku
Trasa przebiega częściowo po drogach już istniejących, które są modernizowane
do standardów autostrady lub drogi ekspresowej. Inwestycje tego rodzaju są
współfinansowane z pieniędzy unijnych.
Praktyka pokazuje jednak że państwa mają własne priorytety i w rezultacie
poszczególne odcinki przez lata są drogami donikąd. Brak koordynacji prac.
Pora zająć się wschodnią granicą Polski.
Tu mamy, jak to się mówi „rozmaitości w jednym flaczku”. Wzdłuż granicy mamy
Litwę, Białoruś i Ukrainę. Od północy spory odcinek granicy z Federacją Rosyjską.
Przez lata zaskakiwały mnie nasze współczesne relacje z Litwą.
Na czoło wysuwały się sprawy mniejszości polskiej.
Polska i Litwa należą do UE i obowiązują je regulacje unijne. Do dzisiaj nie
jestem w stanie zrozumieć dlaczego Polska nie zgłosiła problemu do
rozstrzygnięcia na poziomie Brukseli.
Zmiany na stanowiskach prezydentów i premierów, po obydwu stronach,
doprowadziły po latach do normalizacji sytuacji.
Na tym nie koniec.
Nie można zapomnieć o rafinerii w Możejkach.
Jednak to wszystko przebija numer związany z realizacją programu NATO Baltic
Air Policing https://pl.wikipedia.org/wiki/Baltic_Air_Policing
w którym lotnictwo polskie uczestniczy
od 2004 roku. Samoloty stacjonują w bazie w Szawlach. Po jednej z pierwszych
misji realizowanych przez lotnictwo polskie Litwini wystawili Polsce rachunek
za koszty pobytu w bazie.
O współpracy czy jej braku, na granicy z FR można dużo i długo. Rosjanom od lat
mieszają się wątki. Nigdy nie zdobędą się na obiektywizm, bo ich zawsze ma być
na wierzchu.
Od roku sprawy dodatkowo się pogmatwały z powodu wojny na Ukrainie.
Kolejnym sąsiadem jest Białoruś.
Nie wiem właściwie co o nich napisać. Nigdy nie byli do nas przyjaźnie
nastawieni chociaż sporo nam zawdzięczają. Naród który od wieków ma problemy z
samookreśleniem. Po okresie RON trafili pod skrzydła Imperium Rosyjskiego. Krótko
mieli szansę na realną samodzielność, ale Łukaszenka załatwił im bliską
współpracę z Putinem. Ciekawe na jak długo? For ever?
Władze białoruskie znalazły sposób na leczenie swoich frustracji. Ofiarą padła
mniejszość polska.
Znowu obserwujemy pod tym względem od lat bezradność polskich władz.
Władze białoruskie stosują szerszy repertuar szykan. Można dyskutować czy to
tylko ich własna inicjatywa, czy to pełna koordynacja z Rosją. Takim zabiegiem
były trwające miesiącami próby przerzucania przez granicę „uchodźców” z Azji i
Afryki, sprowadzanych samolotami do Mińska. Skończyło się zbudowaniem bariery
mechaniczno-elektronicznej na ponad 150 km odcinku granicy
z Białorusią.
Łukaszenka jednak przelicytował. Aktualnie zamykane są kolejne przejścia
drogowe na granicy z Białorusią. To działanie dwustronne i nie wiadomo kto na
tym więcej straci. Białoruś ma mniejsze pole manewru, bo podobna akcję podjęła
Litwa ograniczając tym samym poważnie wymianę gospodarczą z Europą. .
Wypada nie pominąć milczeniem relacji z Ukrainą.
Teraz tej oceny dokonuję przez pryzmat trwającej wojny.
Nie ma się co krygować. Gdyby Polska nie udostępniła swego terytorium problemy
Ukrainy byłyby
o wiele większe niż są. Z jednej strony to droga ucieczki
milionów uciekinierów z terenów objętych działaniami wojennymi. Dotychczas to
prawie 10 milionów które przekroczyły granicę, ale z tego około 1,5 mln
pozostaje w Polsce. Reszta albo wróciła na Ukrainę, albo pojechała dalej na
zachód.
Z drugiej strony, przez Polskę idą na Ukrainę dostawy uzbrojenia z Europy i
USA.
To najkrótsza i najbezpieczniejsza droga.
Doraźnie zyskaliśmy uznanie Ukraińców i nie tylko. Jednak u wielu Polaków
pozostaje niedosyt.
To oględnie powiedziane.
Za naszymi relacjami ciągnie się cień II wojny światowej na ziemiach należących
do II RP.
Mamy inną ocenę tych wydarzeń zarówno po polskiej jak i ukraińskiej
stronie.
Tu również nie popisują się od lat władze polskie. Pamiętamy trwające latami
awantury o polską część Cmentarza Łyczakowskiego. Pamiętamy o braku zgody na
poszukiwanie i ekshumacje masowych grobów ofiar rzezi wołyńskiej i mordów organizowanych
przez UPA. Ale wielkim afrontem wobec pamięci ofiar jest mianowanie
wiceministrem spraw zagranicznych ambasadora Ukrainy w Berlinie Andrija Melnyka.
https://dorzeczy.pl/kraj/337534/bronil-bandery-ambasador-melnyk-ze-stanowiskiem-w-msz-ukrainy.html
Prezydent Ukrainy realizuje swoją politykę, ale nie powinien tego robić tak
ostentacyjnie.
To źle rokuje na przyszłość naszych stosunków dwustronnych. Współpraca nie
polega na zamiataniu niewygodnych spraw pod dywan.
Została sprawa granicy z Niemcami.
Przy powierzchownej znajomości naszych relacji dwustronnych można by powiedzieć
że nie ma się do czego przyczepić. Ale. Właśnie chodzi o to ale.
Niemcy od lat utrwalają nas w przekonaniu że im więcej wolno, a poza tym im się
więcej należy niż pozostałym. Ta postawa była prze lata akceptowana przez
kolejne rządy III RP.
Wszystko ma swój kres. Arogancja i nachalność polityków niemieckich
przekroczyła te akceptowalne granice. Znowu, przyczyniła się do tego w znacznym
stopniu wojna na Ukrainie.
Przez lata widzieliśmy miłosne uściski na linii Berlin-Moskwa. Jednak co za
dużo, to niezdrowo.
Skoro wspólnota jaką jest UE, postanowiła sankcjami wymusić na Rosji
wyhamowanie jej agresywnych zapędów, z sankcji nie wypada się Niemcom wyłamać.
Teoretycznie szafa gra. Jednak skuteczność sankcji jest wątpliwa. Świadczy o
tym chociażby uchwalanie kolejnego już 10 pakietu. Obłuda polega na tym, że
nawet te uchwalone pakiety są cichcem obchodzone, o czy często informują media.
Mało kogo dziwi postawa Niemiec które są zainteresowane jak najszybszym
zakończeniem wojny na Ukrainie, po to by wrócić do relacji biznesowych z Rosją.
Polska ma ból głowy w odniesieniu do relacji z Niemcami, z innych powodów. To
są relacje na poziomie KE. Frustracja po stronie polskiej jest tym większa że
przeciwko sobie mamy również część europosłów wybranych z Polski, co samo w
sobie stanowi curiosum. Ta szkodliwa działalność jest realizowana konsekwentnie
przez całą kadencję, a nie jako wybryki dotyczące pojedynczych spraw.
Nie ma więc cienia wątpliwości, że polski mandat europosła nie zobowiązuje do
niczego jego posiadacza.
W ten sposób zachowana jest ciągłość historyczna
Targowicy.
Szukaj na tym blogu
23 lutego 2023
Zamiast podsumowania wizyty prezydenta USA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W oczekiwaniu na co?
Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...
Ja tu o sprawach poważnych /taką mam nadzieję/ a tymczasem media nie próżnują.
OdpowiedzUsuńhttps://www.rp.pl/polityka/art38012661-prokuratura-i-cba-badaja-dotacje-ncbir-przesluchano-jacka-zalka
https://www.money.pl/gospodarka/afera-ncbr-wlacza-sie-w-nia-marian-banas-nik-sprawdzi-milionowe-dotacje-6869704162118240a.html
Ciekawe czym to się skończy i kiedy?
Gratulacje! - ogarnąłeś świetnie stan faktyczny naszych siedem granic ,czyli obecnych sąsiadów.Byłoby ich o dwa więcej ,ale dzieli nas Morze Bałtyckie od Szwecji i Danii..
OdpowiedzUsuńStrefa nadgraniczna te 15 km w te i "wewte "stronę jest ustaleniem ,ze owieczki mogą spokojnie pasać się w swoich granicach,pilnowanych przez straż graniczną....
"Zawdzięczamy "to ustaleniom pojałtańskim w 1945 roku przez pakt zawarty bez naszej właściwie zgody :
czyli USA,ZSRR,Wielka Brytania ,z drobiazgami i małą korektą po 1945 roku...Wiemy co wiązało się z tymi pojałtańskimi ustaleniami,jaki exodus i grabieże łącznie z mordami...
I chociaż wschodnia strona graniczna sąsiadowała przez pół wieku z tzw REPUBLIKAMI tzn Ukraina,Białoruś ,Litwa...to w/g mojego prywatnego,odrębnego zdania zdania to była granica w całej rozciągłości z Rosją sowiecką - niestety ......
Wszystkie tzw "wilki z lasu"wyszły po rozpadzie sowieckiej Rosji...
To mi przypomina dywagacje historyczne na przykładzie Krymu...Czy był on Rosyjski ,czy nie:
https://twojahistoria.pl/2019/02/24/czy-krym-jest-rosyjski-historia-daje-jasna-odpowiedz-na-to-pytanie/
I tak nic nie zmieniło się od wieków:sąsiad sąsiadowi orze miedzę,chcąc coraz to więcej ziemi....i terytorium.............na swoją własność...........
Dziękuję.
UsuńStaram się jak mogę.
Co jakiś czas potrzebne są „przypominajki” bo inaczej brniemy w duperele.
W tej wojnie będziemy rozliczani nie tyle z deklaracji, ale głównie z czynów.
Dopóki Rosja nie poczuje skutków wojny na własnym terytorium na nic nie mamy prawa liczyć.
Celne spostrzeżenie, republiki graniczące z PRL stanowiły strefę sanitarną dla Rosji właściwej.
Dzisiaj przywołuje się różne mądre myśli z dawnej historii, ale dzisiaj potrzebne są konkrety, pieniądze i broń. Jak najmniej kadzidła.
To prawda,nie skupiajmy się na drobiażdżkach,ale wszelkie deklaracje mają podłoże po przejściach historycznych jednak.Nawet ustalanie granic co stulecie,lub mniej niż stulecie....co w rezultacie kończy się wojnami i wątpliwym pokojem...............
OdpowiedzUsuńJakoś tak się składa,że jednak USA pilnuje w świecie,aby nikt nie wymsknął się ze strefy dolara i stworzył własne rozliczenie,szczególnie jeżeli chodzi o ropę...
Chyba na tym koniku głównie jedzie Putin robiąc takie m.innymi zamieszanie.Chociaż jeżeli o Rosję to każdy pretekst jest dobry... Ja nie wierzę w żadne "miłosierne "słowo płynące z Rosji jako przesłanie...