Szukaj na tym blogu

04 kwietnia 2024

Przegadany temat

 

Dzisiaj trochę przekrojowo. To taka nowa świecka tradycja.
W tej historii jest chyba wszystko co można powiedzieć o prowadzeniu prac badawczo-rozwojowych
i wdrożeniowych uzbrojenia i sprzętu wojskowego w Polsce, nie tylko w III RP
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/budowa-wozu-bojowego-borsuk-to-niekonczaca-sie-opowiesc-kiedy-w-koncu-trafi-do-wojska,814672.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp18-03-2024
Zacznę od tego że dobrze działający przemysł zbrojeniowy jest źródłem znaczących dochodów budżetu państwa. Ważniejsze że jest motorem postępu technicznego i technologicznego gospodarki narodowej. Warto pamiętać że rozwiązania stosowane w technice wojskowej często rozwijane są
w technice cywilnej. Taka jest prawidłowość.
Problemem wyjściowym są duuuże pieniądze, a ściślej ich chroniczny brak.
Bardziej dyplomatycznie, zła dystrybucja tych pieniędzy.
Nowoczesnego uzbrojenia nie da się wyprodukować tanio i szybko. Chyba że będą to atrapy.
Rozwiązaniem pośrednim jest zakup licencji, albo zmiana podejścia do problemu.
Istotne znaczenie ma koncepcja projektowania nowej broni. Tu sukcesy odnoszą Niemcy.
W ich konstrukcjach stosowana jest budowa modułowa tzn. nowy projekt zawiera w sobie elementy pochodzące z produktów będących już na wyposażeniu wojsk, które sprawdziły się na polu walki.
Zawsze jednak obowiązuje rachunek ekonomiczny.
Żeby zaangażować się w uruchomienie produkcji uzbrojenia trzeba mieć zagwarantowany jej zbyt.
To dotyczy zarówno rynku krajowego jak i eksportu. Na eksport można liczyć jeśli dany produkt jest na uzbrojeniu wojsk własnych. To jest gwarancja jakości i przydatności na polu walki.
Przykładem nietrafionej konstrukcji są osławione śmigłowce francuskie Caracal EC725.
Stanowiły śladowe wyposażenie armii francuskiej, a eksport zakończył się klapą.
Okazały się zbyt drogie w eksploatacji.
Historia przemysłu zna wiele takich przypadków.
W tym miejscu wypada powiedzieć że FR w trwającej wojnie z Ukrainą ponosi nie tylko straty wizerunkowe. W konfrontacji z uzbrojeniem dostarczanym przez państwa NATO uzbrojenie rosyjskie okazuje się gorsze. Po kilkunastu miesiącach trwających walk zaczęło się to odbijać na eksporcie rosyjskiego uzbrojenia. Dotychczasowi importerzy rezygnują z tego rynku i szukają nowych dostawców.
Rynek uzbrojenia to nieustanny wyścig nowych konstrukcji i środków skutecznego ich zwalczania. Nowe konstrukcje powstają w wyniku analizy przebiegu współczesnych wojen.
Złośliwi twierdzą że zawsze jesteśmy przygotowani do wojny która już była.
W odniesieniu do potrzeb wojsk własnych trzeba brać pod uwagę możliwości, a nie tylko potrzeby.
Skoro nie stać nas na przysłowiowego Mercedesa jeździmy, w skrajnym przypadku maluchem.
W skali makro można tych Mercedesów kupić mniej, ale wówczas będziemy prowadzili mniej efektywne działania operacyjne.
Wrócę do meritum.
Prace badawczo-rozwojowe i wdrożeniowe to cykl znany też jako „od pomysłu do przemysłu”.
W odniesieniu do uzbrojenia i sprzętu wojskowego różnica polega na tym że nie może to być „radosna twórczość” ale praca pod konkretne zapotrzebowanie. Argumentem są koszty.
Oznacza to ni mniej ni więcej tylko doprowadzenie produktu do stanu zapewniającego jego zakup/odbiór przez docelowego odbiorcę.
Zdarza się że prace badawczo-rozwojowe nad nową generacją uzbrojenia poprzedzone są pracami koncepcyjnymi, czy studialnymi. W ich wyniku wybiera się rozwiązanie najbardziej perspektywiczne.
Na tym etapie potencjalny odbiorca, czyli armia określa na piśmie wymagania jakie musi spełniać zamawiany produkt. Praca przechodzi kolejne fazy i w zależności od złożoności może trwać nawet 10 lat i nigdy nie ma 100% gwarancji sukcesu końcowego.
Dużo takich przykładów znajdziemy w przemyśle zbrojeniowym USA.
Jednym z decydujących czynników są koszty. Dlatego we współczesnym świecie prace nad nowym samolotem, śmigłowcem, czy czołgiem, prowadzone są przez kilka państw które wspólnie finansują przedsięwzięcie. To zaś gwarantuje produkcję dłuższej serii, a w konsekwencji obniża koszty eksploatacji.
Nie można pomijać specjalizacji.
Jeśli wyrób spełnia wymagania odbiorcy końcowego, przechodzi badania weryfikujące i po ich spełnieniu kierowany jest do produkcji przemysłowej.
To jeszcze nie jest pełen sukces.
Przejście od pojedynczego egzemplarza do produkcji seryjnej niesie z sobą niespodzianki.
Dlatego procedury przewidują dla nowego wyrobu eksploatację próbną. A czas biegnie.
Z tego biorą się miesiące i lata zanim można rozkręcić produkcję na dobre.
Przykładem to ilustrującym jest produkcja samolotu F-35 zakupionego przez Polskę, a którego dostawy opóźniają się.
Są też inne przykłady, jak choćby słynny śmigłowiec Apache
https://pl.wikipedia.org/wiki/Boeing_AH-64_Apache od dziesięcioleci produkowany i modernizowany. W dodatku wielokrotnie z powodzeniem sprawdzony na polu walki.
Tu jest kolejne wąskie gardło. Wszystko zależy od tego co ma być produkowane np. amunicja do broni strzeleckiej, czy artyleryjskiej, samochód terenowy, transporter, czołg, działo, śmigłowiec, czy samolot.
Kolejny problem do rozwiązania to gdzie ma być produkcja. W nowym zakładzie, czy w zakładzie o tym samym profilu produkcyjnym.
Produkcja w skali przemysłowej to produkcja powtarzalna, a więc realizowana na linii produkcyjnej gdzie kolejno dokładane są elementy składowe wyrobu finalnego.
Inaczej wygląda to przy produkcji np. broni strzeleckiej, a inaczej przy produkcji samolotu czy śmigłowca. Chodzi o wielkość hal produkcyjnych i ilość zaangażowanych specjalistów.
Przykładowo zakłady lotnicze znane jako PZL Mielec, w czasach PRL, w szczytowym okresie rozwoju zatrudniały około 20 tysięcy ludzi. W zdecydowanej większości byli to wysokiej klasy specjaliści.
Ale też produkowano równolegle kilka różnych typów samolotów.

Zainteresowanie produkcją zbrojeniową wzrasta w sytuacji zagrożenia konfliktami.
Z zasady uzbrojenia nie produkuje się „na magazyn”. Nikogo na to nie stać. Ponieważ skala produkcji bieżącej jest ograniczona zdolnościami produkcyjnymi, praktyką jest tworzenie rezerw za utrzymanie których odpowiada Skarb Państwa. Tylko według jakich kryteriów ustalać wielkość tych rezerw?
Te kryteria są znane fachowcom.
Dzisiaj takim dyskutowanym tematem jest stan zapasów amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm.
Wbrew pozorom jest to produkt złożony technicznie i technologicznie.
Według informacji dostępnej w mediach polskie zakłady produkują rocznie około 40 tysięcy tych pocisków. W czasach pokojowych była to ilość wystarczająca.
Zapotrzebowanie ulega radykalnej zmianie w czasie wojny czy zagrożenia wojennego.
Znowu do głosu dochodzi doświadczenie z wojny na Ukrainie.
Ten kaliber jest dość popularny ze względu na skuteczność na polu walki. Stąd też duże zużycie za którym nie nadąża produkcja.
Zdolności produkcyjne całej Europy są mniejsze niż bieżące zużycie wojsk ukraińskich.
Po wyczerpaniu zapasów własnych Ukraina korzysta z dostaw poszczególnych państw NATO i UE.
I tu zaczynają się przysłowiowe schody. Zakłady zbrojeniowe UE pracują ciągle w trybie pokojowym, czyli na jedną zmianę. Przejście na produkcję 3-zmianową to bliżej nieokreślona przyszłość. Doszło do paradoksalnej sytuacji. W ramach pomocy Ukrainie skupywana jest ta amunicja po całym świecie.
Te zapasy też się wkrótce skończą i co wtedy?
Druga strona medalu jest taka że w sytuacji zagrożenia wojną, w ramach mobilizacji, powołuje się rezerwistów. Tych żołnierzy trzeba umundurować, wyposażyć w broń. Skąd ją wziąć?
Na pewno nie ze sklepu.
Podobny problem jest w przypadku decyzji o rozbudowie własnych wojsk, zwiększeniu ich liczebności. Wówczas w krótkim czasie trzeba powołać pod broń większą ilość żołnierzy których trzeba umundurować, wyposażyć w broń osobistą, ale również zakwaterować i zapewnić regularne wyżywienie. Na to trzeba zaplanować w budżecie państwa środki.
Wyposażenie w ciężką broń zależy od przeznaczenia bojowego formowanej jednostki.
Nową jednostkę trzeba szkolić żeby przedstawiała wartość bojową, a nie była wyłącznie zbieraniną przypadkowych ludzi.
Wnioski z toczącej się wojny na Ukrainie są podstawą do podejmowania decyzji strategicznych.
Na dzisiaj jest ich już wiele, ale gorzej z realizacją.
Inaczej wygląda to dla państwa będącego stroną w wojnie, a inaczej dla państwa które świadczy pomoc, ale trudno zdefiniować jego zobowiązania.
Nazywając rzeczy po imieniu, Ukrainie pomaga otwarcie NATO, ale jest to wyłącznie pomoc finansowa i sprzętowa dlatego, że Ukraina nie jest członkiem NATO. Nie jest też członkiem UE.
Zarówno NATO jak i UE uznały, że w ich interesie jest niedopuszczenie do zwycięstwa Rosji.
Powodem jest agresywna od lat polityka Rosji wobec sąsiadów.
Żeby nie popadać w euforię przypomnę że nie wszystkie państwa, zarówno NATO jak i UE, są za wspieraniem Ukrainy, zwłaszcza sprzętowo. Najwięcej akrobacji wyczyniają Niemcy którzy dzierżą prymat w składaniu obietnic, a ciągną się w ogonie udzielających realnej pomocy.
Dla Rosji czas stanął w miejscu i ciągle uważają że muszą decydować o losach Europy Środkowo-wschodniej mimo, że ZSRR rozpadł się ponad 30 lat temu. Swoje stanowisko popierają siłą militarną. Jeśli się temu przyjrzeć bliżej, Rosja od lat blefuje. Robi to jednak skutecznie.
Blefuje też druga strona czyli państwa wspierające Ukrainę.
Nie dotyczy to wszystkich w równym stopniu. Porównanie potencjału gospodarczego i militarnego Rosji i NATO wskazuje że Rosja powinna być bez szans. Tymczasem Rosja przeszła na gospodarkę stanu wojennego, a UE i USA ciągle tkwią w przekonaniu że żyjemy w czasach pokojowych, a wojna na Ukrainie to działania peryferyjne. Narasta jednak świadomość że agresja Rosji wobec sąsiadów raczej nie wygaśnie. NATO boi się zdecydowanych działań, bo może stać się to przyczyną konfliktu zbrojnego na poziomie III wojny światowej.
Według mnie to błąd w rozumowaniu. Brak zdecydowanej reakcji NATO rozzuchwala Rosję która dopiero zbiera siły, a jest przecież zaangażowana w wojnę z Ukrainą.
Z upływem czasu powstrzymanie agresji Rosji będzie coraz trudniejsze ponieważ ze swych mrzonek nie zrezygnuje. Ostrzeżeniem powinny być powtarzające się informacje o kolejnych państwach na zachodniej granicy FR zagrożonych konfliktem pod byle pretekstem.
W wojnie na Ukrainie kryterium oceny powinna być udzielana pomoc, w stosunku do potencjalnych możliwości. Przez minione dwa lata pomoc z Europy to głównie wyzbywanie się przestarzałego poradzieckiego sprzętu wojskowego. Z kolei USA miesiącami ociągały się z przekazywaniem uzbrojenia które mogło skutecznie zwiększyć skuteczność działań obronnych. Od kilku miesięcy pomoc USA stała się zakładnikiem kampanii prezydenckiej.
Sytuacja militarna Polski nie jest do końca czytelna. Przyczynia się do tego również zmiana opcji rządzącej. Rozbudowa i modernizacja naszych sił zbrojnych to zadanie na lata, przy tym zadanie kosztowne. Nie możemy się ekscytować zakupami, bo dostawy są rozłożone w czasie, a produkcja krajowa to ułamek naszych potrzeb. Ponosimy konsekwencje polityki poprzednich rządów które cieszyły się z resetu i uważały że pokój po II wojnie światowej dano nam na zawsze.
Przyszłość też nie rysuje się kolorowo bo powtarza się model polityki międzynarodowej okresu międzywojennego. Same pakty i gwarancje, nawet pisemne, niczego nam nie gwarantują.
Nie można naszego bezpieczeństwa budować na poglądach pacyfistów i dyletantów którzy swoją wiedzę wojskową i znajomość polityki międzynarodowej opierają na rozmowach przy kawiarnianym stoliku. Tym ludziom interes partyjny i prywata dawno przyćmiły zdrowy rozsądek.
Ten tekst już sygnalizowałem https://niepoprawni.pl/blog/romuald-kalwa/czy-unia-europejska-i-nato-obronia-polske-przed-rosja
W mojej ocenie dowodzi powagi sytuacji w jakiej się znajdujemy. Trwa wyścig z czasem.
Tymczasem nasi politycy na siłę szukają sobie tematów zastępczych które mają podbudowywać ich nadwątlone ego. Nic poza tym.
To co opisałem wyżej jest bardzo wąskim wycinkiem spraw które wpływają na bezpieczeństwo Polski i regionu. Musimy jako społeczeństwo zdawać sobie sprawę że gra idzie o większe stawki niż pokój i spokój w Polsce. Polska jest w tej grze tylko jednym z trybików. Dlatego nasz wysiłek musi koncentrować na tym żeby racje wielkich tego świata nie rozgrywały się na naszym terytorium.
Co się za tym kryje? To już domena polityków i ich zdolności negocjacyjnych.
Odrębnym tematem, ale ściśle związanym z powyższym opisem jest analiza potencjalnych punktów zapalnych w Europie, a ściślej wzdłuż europejskich granic Federacji Rosyjskiej. To temat kwalifikujący się do odrębnej notki.

27 komentarzy:

  1. Twoja analiza o produkcji broni ,oraz przy okazji konfliktów bardzo do mnie przemawia. O tym że FR przestawia swoją gospodarkę na produkcję wojenną ,to już wiadome mi było...Jednakże nawet NATO nie może nic na to poradzić bez możliwości pierwszej zaczepki ze strony FR...i tutaj Putin ze swoimi generałami staje się coraz bardziej bezczelny i zaczepny...Podpuszcza swój naród o tzw"pedalskim "Zachodzie,jednocześnie marzy mu się przewodzić i ulepszyć ten Zachód...a przede wszystkim przywrócić wielkość ZSRR....
    Ta nowa broń wymaga obecnie nowych technologii,których ruskim brakuje...idą na to niewyobrażalne pieniądze...kosztem bytu samych Rosjan...
    Strach pomyśleć czym się to skończy w najbliższej przyszłości,bo końca nie widać pomysłom szurniętym wodzom

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie "Dlatego nasz wysiłek musi koncentrować na tym żeby racje wielkich tego świata nie rozgrywały się na naszym terytorium. "...........
    Dzięki za to zdanie,już myślałam ,że to ja mam skrzywione i babskie podejście co do wojen i racji wielkich tego świata na naszym terytorium (vide ostatnia dyskusja na SN o Królewcu).......

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczoną dyskusję na SN czytałem z zaciekawieniem.
    Temat Królewca wart jest odrębnego opracowania. https://pl.wikipedia.org/wiki/Królewiec
    Kto ma do niego największe prawo? Na jakiej podstawie? Jak daleko cofnąć się historycznie?
    Jeśli za punkt odniesienia przyjąć zakończenie II wojny światowej to decydował Stalin, a reszta Wielkiej Czwórki potakiwała lub milczała. Stalinowi potrzebny był na Bałtyku nie zamarzający port morski. Pribaltika mu nie wystarczała.
    Historycznie obwód królewiecki Rosji się nie należy. Co do tego nie powinno być dyskusji. Niemcom też nie powinien być zwrócony bo należał do Prus które II wojna zlikwidowała.
    Na przyznanie Polsce nie bardzo można liczyć bo nie ma traktatu pokojowego więc nie ma podstawy do domagania się jako rekompensaty. Na poparcie Wielkiej Czwórki nie można liczyć tym bardziej bo im to zwisa.
    Rosja będzie w regionie bruździć, bo enklawa nie ma stabilnego połączenia lądowego z Rosją.
    Widać to jaskrawo w trakcie trwającej wojny i nakładanych sankcjach.
    Była okazja przejęcia za urzędowania Jelcyna i TW Bolka. Pisałem o tym kilka razy.
    Podczas pobytu w Polsce Jelcyn chciał oddać Królewiec Polsce za 3 mln USD, ale dla naszego prezydenta to było za dużo.
    Dzisiaj w sferze realnej byłaby demilitaryzacja okręgu i nadanie statusu enklawy neutralnej.
    To byłoby możliwe w przypadku poważnego osłabienia militarnego FR wskutek prowadzonej wojny z Ukrainą.
    W pozostałych przypadkach możemy sobie niezobowiązująco pogadać.
    Utrzymywanie takich punktów zapalnych to specjalność Rosji. Taką rolę pełni Naddniestrze.
    Są takie miejsca na Kaukazie, a nie brakuje ich na pograniczu Ukrainy w Karpatach /Słowacja, Węgry i Rumunia/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po napisaniu i wysłaniu zobaczyłem Twój wpis na SN.
      W sumie pełna zgodność poglądów.

      Usuń
  4. A to ciekawe...szkoda,że o tym nie wiedziałam ,że Jelcyn chciał handlować Królewcem dla Polski.To że sowieci chcieli opchnąć komunistycznej Litwie to dokopałam się do źródeł... Dokonałam w tym temacie wielu wpisów,bo nie zgadzałam się absolutnie z autorem i chyba nie tylko ja....argumentacja jak na takiego komentatora była słaba i zupełnie nawet dla mnie mało znających się na strategiach wojennych ----nie do przyjęcia.
    Zdziwiła mnie zadziorność i dążenie do korzystania okazji....To było dla mnie dziwne i niezrozumiałe...jak na tego autora ....... Odetchnęłam z ulgą ,że podzieliłeś zdanie ze mną.......... Ja niestety nie zawsze mam rację......bo nie na wszystko mam monopol.........

    OdpowiedzUsuń
  5. Natomiast -zacytowałam Twoją opinię o tym ,że Rosja przeszła na gospodarkę wojenną...w innym miejscu.
    To jest to czego brakowało mi w terminologi i jest to prawdą. Gdzieś miałam nawet notkę blogerską co Putin organizuje na Syberii w sprawie broni i czołgów.Szkoda,że tylko przeczytałam...Dzięki....

    OdpowiedzUsuń
  6. Problem „Rosja-reszta świata” jest nierozwiązywalny z prostego powodu.
    To nasz bliski sąsiad i wróg od wieków. Inni znają Rosję z innej niż my strony. Im dalej od granic Rosji, tym ten obraz jest bardziej lukrowany.
    Długotrwała obecność na SN powoduje że nawet znawcy polityki światowej wiele nowego się dowiadują.
    Podstawowy problem wynika z tego że Rosjanie to nie Słowianie, co próbują ustawicznie wmawiać światu.
    Mają więcej wspólnego z Azjatami, ze wszystkimi cechami negatywnymi i to tymi niżej notowanymi, Mongołami itp. Swoją obecność we współczesnym świecie zawdzięczają nie sobie ale elementowi napływowemu z zachodniej Europy /Niemcy, Holandia, Wyspy/. Przyswajali sobie zwłaszcza cechy najgorsze. Uznają tylko kult siły i to ma miejsce od wieków. Nie zmieniło się po dzień dzisiejszy.
    Polski i Polaków nienawidzą bo jako jedyni dotarliśmy zbrojnie do Moskwy i jako jedyni, współcześnie /XX wiek/ daliśmy im łomot gdy wydawało im się że zawojują świat.
    Po wojnie Polska to był dla nich już Zachód.
    Nasz problem polega z kolei na tym że za dużo wśród nas zdrajców, renegatów i sprzedawczyków. I tak jest od wieków po dzień dzisiejszy.
    Jeszcze jeden istotny, moim zdaniem, szczegół. Sukcesy militarne Rosji nie są wyłączną zasługą ich dowódców. Więcej zawdzięczają swej liczebności i braku szacunku dla ludzkiego życia.
    Ich armie w czasie II wojny światowej wyróżniały się rozpoznaniem bojem. Ten proceder powtarza się podczas trwającej wojny z Ukrainą. Do tego trzeba dołożyć bezrozumne okrucieństwo, bo obcy ma się rosyjskiego żołnierza bać.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Długotrwała obecność na SN powoduje że nawet znawcy polityki światowej wiele nowego się dowiadują."
    Otóż to...lecz czasem się coś wypsnie komentatorom .... Zauważyłam,że był wielki najazd na notkę pt"Czego się boicie"...Zostało to komentowane na różnych portalach z cytatami...Jedne były hejterskie ,inne nie...
    SN jednak nie jest taki anonimowy i nieznany...i jest dokładnie infiltrowany...przez ............blogerów... a dalej to nie wiem..............
    Okrucieństwo żołnierzy rosyjskich idzie wedle rozkazu.To celowa polityka i szkolenie,inaczej kulka ,lub w najlepszym razie łagier....... Na Neonie ,który ciągle obserwuję jeszcze-panuje kult rosyjski i nie ma dnia aby jakiś ciołek nie wspomniał ,że Rosjanie oszczędzają cywilów z wielką troską,tylko ten pedalski i morderczy Zachód robi Rosji czarny PR.........ech.......
    Niestety mają tam takich czcicieli i zwolenników tek propagandy......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za sprawą ostrzału konwoju humanitarnego w Gazie mamy nowy/stary temat. Co komu wolno?
      Skąd się bierze bezczelność w narracji Izraela? Już nie chodzi o to że są narodem wybranym. Oczywiście przez siebie. Skala zbrodni popełnianych przez wojska Izraela bierze się, według mnie, stąd, że wzorują się na wojskach rosyjskich. Skoro tym wolno to dlaczego nam nie? Zgodnie z ustawodawstwem Izraela swoich może sądzić wyłącznie sąd izraelski. Nie ma mowy o ekstradycji. W drugą stronę jak najbardziej.
      To wynika z moralności talmudycznej.

      Usuń
  8. Oj tam Stanowski po całym tym wywiadzie ,określił ambasadora "bucem"...
    Jak nie mają się wzorować na wojskach rosyjskich .Wystarczy przypomnieć sobie operację MOST... i całą tajemną operację Mosadu..Te Dziewulskie jeżdziły do Izraela na specjalne szkolenia,a Mazowiecki mało jajka nie zniósł...
    Mimo ,że rzekomo byliśmy już wolnym narodem to o tym tylko szeptano...a prasa.? no nie za bardzo,jeżeli już to później puszczali bąki..............
    do Izraela ściągali same junaki żydowskie,często ledwo znające Ijdysz...

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz tą rozmowę...Mazurka z ambasadorem Izraela?? tylko że to dłuuuugaśne
    https://www.youtube.com/watch?v=QmGBaEWk_9k&t=3s

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualny ambasador Izraela w Polsce to dwa w jednym. Urodzony w ZSRR, jako dziecko wyjechał do Izraela. Czym skorupka ... O rodzicach ani słowa. Wyjechali w 1974 roku. Bez powodu? Może na zaproszenie rodziny? W jego osobie połączyła się nienawiść ruskich do Polski i Polaków, a teraz antypolonizm ortodoksów żydowskich.
      Ciągle bez odpowiedzi pozostaje dlaczego polscy politycy najwyższego szczebla pozwalają na wrogie wobec Polski zachowania kolejnych ambasadorów Izraela w Polsce?
      Kilka lat temu był przypadek wstrzymania akredytacji ambasadora w Warszawie, ale ostatecznie MSZ musiał położyć uszy po sobie.
      Widać wyraźnie że im więcej mówi się o naszej suwerenności, tym mniej jej w realu.
      p.s. Tego wywiadu nie słuchałem, bo szkoda na to czasu. Ustawka.

      Usuń
  10. Tak też to odebrałam,ale wysłuchałam w 60% ,bo chciałam mieć ogląd nie sugerowany innymi komentarzami.
    Jednak nie wszystko tam było przysłowiową ustawką.Wypsnęło się jednej i drugiej stronie coś co nie było zaplanowane.........Nasze polskie ,czyli peowskie MSZ,zapewniło,że nie ma zamiaru wydalać ambasadora.
    Więc żydzi mogą dalej jeździć sobie po Polsce jak chcą.. szargać i czołgać .
    Nie inaczej niestety robił PiS...ktoś nad tym czuwał doskonale...
    Zauważ za komuny było podobnie.Raz Żydom powierzano wysokie stanowiska ,raz wydalano.Po Transformacji było to samo... I tak się dzieje na przestrzeni chyba już wieków.
    To swoisty fenomen........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest temat sam w sobie. Jak to wytłumaczyć? Trzeba do tego sporej wiedzy.
      Moim zdaniem prapoczątków trzeba szukać w powstawaniu PRL. Skutkiem jest nadreprezentacja narodu wybranego w polskich strukturach władzy. To niektórych dziwi, ale trzeba spojrzeć na problem w ten sposób, że nie robi wrażenia kilka, kilkadziesiąt, czy kilkaset tysięcy w stosunku do dziesiątek milionów. Dowcip polega na tym gdzie ten procent jest ulokowany?
      Tu dochodzimy do sedna.
      W czasie wojny doszło do genocide. Dlaczego? To tłumaczono wielokrotnie. Jednak nie wymordowano wszystkich. Za to sprowadzono tysiące podobnych z ZSRR, kulturowo obcych i zaprogramowanych w ten sposób, że Polacy byli współwinni ich prześladowaniom w czasie wojny i nie tylko. Chodzi o pogromy które faktycznie miały miejsce na terenach dzisiejszej Ukrainy. Ten import obsiadł kluczowe stanowiska w administracji, kulturze, nauce, zwłaszcza w naukach humanistycznych. Do tego doszedł ważny element w postaci solidaryzmu etnicznego.
      To może szokować wobec tego co wiemy o reakcji środowisk, zwłaszcza z USA, na informacje o holocauście biedoty żydowskiej ze wschodniej Europy. Żydzi dokonali czegoś w naszym pojęciu niebywałego, uznali za karalne i to w ramach prawa międzynarodowego, kwestionowanie skali holocaustu. Wspólnota etniczna powoduje że każdy nieprawomyślny ruch w Polsce jest blokowany przez niewidzialną rękę. To dotyczy obsady personalnej stanowisk w dyplomacji i jawnej ingerencji w ustawodawstwo Polski.
      Tu też jest wytłumaczenie dlaczego tak się dzieje, niezależnie od tego kto sprawuje władzę w Polsce. Obojętnie czy to była PRL, czy III RP.

      Usuń
  11. No i PiS znów wygrał -przegrywając.....
    W Krakowie nowy Tuskowy "słodziak " ,będzie walczył ze starym "słodziakiem"...
    A Trzaskowski wziął Warszawkę.... nic się nie zmienia ,branie mają dalej umiłowane gwiazdeczki...
    Ale czy była jakaś lepsza alternatywa............???? Sojusze na szczeblu samorządowym dalej pójdą starym obyczajem....................
    Na Boga nie.......niczego nowego.........ludek traci już całkowicie nosa i bierze co dają....
    Dogrywka jest już wiadoma,ale jeszcze pozostają wybory do Unijnej zwierzchności.........
    Chyba będą podobne.........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PiS wygrał, ale przegrał. Skala będzie widoczna po zmontowaniu nowych/starych klik.
      Wszystko wedle schematu, co zrobić żeby było jak było. Dogrywki nie mają większego znaczenia.
      Wiele mówią komentarze, zwłaszcza nazywające rzeczy po imieniu.
      Osobiście uważam że elektorat ma na co zasługuje. W końcu robią sobie wbrew, a może nawet na rękę. Lubią jak robią z nich idiotów, czy tylko głąbów.
      W skali lokalnej są oznaki że idzie nowe. U mnie zmiana wójta na osobę w średnim wieku, ale ze stażem samorządowym. Mankament że z PO. Jednak tu w okolicy są dobrze okopani.
      To peryferia stolicy.
      Jeszcze coś istotnego. PiS przegrał w dużych miastach, a w komentarzach ktoś powiedział że pieniądze są dzielone w miastach, a nie na wsi.
      Kiedy elektorat to zrozumie?

      Usuń
    2. Analizując sytuację po wyborach nie można zapomnieć w jakich okolicznościach jesteśmy.
      Mam na myśli walkę o przyszłość polskiej wsi, a ściślej rolnictwa.
      Kto będzie miał większą wolę zwycięstwa? Czy tylko postawienia na swoim?
      Malkontentów jest więcej. Pytanie, w jaki sposób będą dawali o sobie znać?
      Kwestia wyborów do PE ma znaczenie o tyle jaki obraz PE powstanie po czerwcowych wyborach.
      Krótko mówiąc kto z kim i dlaczego? Osobiście nie liczę specjalnie na jakieś sensowne zmiany. Społeczeństwa Europy w swej masie nie widzą nadchodzących zagrożeń, albo nie wiedzą w jaki sposób skutecznie im przeciwdziałać. Wygląda to tak jakby szczurołap ich prowadził.
      Tylko czy zdają sobie sprawę z tego dokąd?

      Usuń
  12. To prawda szczurołap ich prowadził i wygląda na to że będzie nadal...

    A ja ruszam na swoją ścieżkę już dzisiaj i niechaj Bóg mnie prowadzi...
    Ale tak szybko nie mam zamiaru stąd odchodzić... póki jeszcze głowa działa..........

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jest to proste...nie jestem ja jedna .Czekam na odpowiedź sz.uniwersyteckiego i innego.Potrzebuje czasu,którego mi brak...........dzięki za życzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie służba zdrowia. Tu zawsze będą wąskie gardła. A choroby i schorzenia nie chcą czekać. Robią swoje.
      Jednak walcz!

      Usuń
  14. Nie chcę uprawiać prywaty na Twoim blogu,ale muszę napisać jedno:
    -ludzie nie zdają sobie sprawy czym jest dobrodziejstwo karty DILO....w obecnym systemie zdrowotnym i tzw opieki służby zdrowia........ dopóki sami nie padną ofiarą choroby.............
    To powinno być przestrogą dla niedowiarków........... oby przynajmniej mieć nadzieję na walkę...
    Ogarniało mnie juz zniechęcenie aby się poddać....ale zaświtała nadzieja w przyśpieszonej kolejce i to już za tydzień.............. i juz nie jest ważne co mnie czeka..... Nie dam się,póki nie usłyszę ,że już nic nie da się zrobić.
    Liczę jednak na chirurgię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodzi.
      Mam trochę wiedzy jak działa opieka zdrowotna w USA. To nie kraj dla biednych ludzi.
      Ale nawet tam pieniądze nie wszystko mogą.

      Usuń
  15. Ostatnio? obserwuję nasilenie wrzut medialnych.
    Do takich zaliczam upublicznienie zamkniętego posiedzenia lewicy na terenie Sejmu RP.
    Posiedzenie było zamknięte, a nie tajne.
    To robi różnicę. Konsekwencje to materiał do rozgrywek międzypartyjnych w Sejmie, bo gra idzie o wyślizganie Czarzastego z pozycji marszałka rotacyjnego.
    Drugim wątkiem jest próba nowelizacji ustawy aborcyjnej. To też robota lewicy.
    Powszechnie wiadomo że nic z tego nie będzie. Przynajmniej na razie. Zapowiedział to PAD.
    Po co więc tyle szumu medialnego? Projektów ustaw? Powołanie komisji sejmowej?
    Wszyscy szukają oszczędności, a tu pójdą pieniądze na przegraną z góry sprawę.
    Tylko dlatego że to ma znaczenie dla wizerunku Hołowni który ciągle widzi się jako poważny kandydat w wyborach prezydenckich.
    Za te fanaberie płacimy my.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakoś mało teraz przeglądam i telewizję i portale..Coś tam dałam głos na SN ,ale jakoś mi się nie chce tych wygibasów śledzić... Wczoraj oglądałam długo filmiki o przyrodzie i pięknych ogrodach..... Chwilowa pustka ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reakcja jak najbardziej prawidłowa. Są rzeczy pilne i są ważne. Teraz potrzebny jest spokój wewnętrzny. Reszta nie ma znaczenia.

      Usuń

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...