Nowy Rok 2021 wypada zacząć od zajęcia się sprawami poważnymi.
Zamiłowanie rządzących do przewalania dużych pieniędzy, które nie są ich
prywatną własnością, ma swoją długą tradycję. Nie tylko w Polsce. Przy takiej okazji
są „korzyści” nie tylko dla osób fizycznych, ale i dla partii władzy.
Przypominam sobie sprawę ustawy o grach losowych, a ściślej szczegół dotyczący
„jednorękich bandytów”. Lobbyście który zarobił na tym 6 mln USD /nie dla
siebie, bo to był partyjny idealista, ale dla partii-matki/ włos z głowy nie
spadł i przez dalsze lata kontynuował spokojnie swą karierę polityczną.
Inną „okazją” była organizacja Euro-2012. Trzeba było w ekspresowym tempie
zbudować infrastrukturę drogowo-kolejową dla zapewnienia sprawnego transportu
kibiców między miastami w których odbywały się mecze eliminacyjne.
Sprawa jest niezbyt odległa w czasie więc nie widzę potrzeby wracania do
szczegółów.
Teraz taką „okazją” jest trwająca pandemia.
Nie był na nią przygotowany cały świat. Taka jest przynajmniej wersja
oficjalna.
Za to strach wywołany pandemią spowodował, że rządy poszczególnych państw
zaczęły wydawać publiczne pieniądze, często z pominięciem obowiązujących
procedur. Wszystko w imię ratowania zagrożonego życia swych obywateli.
Znaleźli się jednak tacy którzy potrafili błyskawicznie dostosować się do nowej
sytuacji.
Było zapotrzebowanie na maseczki ochronne i ubiory medyczne, płyny i środki
dezynfekujące oraz na specyficzny sprzęt medyczny, głównie respiratory. Ceny
były „z wolnej ręki” byle dostać upragniony towar. W kąt poszła solidarność
państw należących do UE. Obowiązywała zasada ratuj się kto może.
Z czasem rynek zaczął normalnieć i opozycja podniosła wrzask dlaczego
dokonywano zakupów w taki a nie inny sposób?
Po czasie można się mądrzyć, ale faktem pozostanie że kilkanaście, czy kilkaset
osób, czy prywatnych firm, przy okazji skorzystało finansowo.
Do tego trzeba
dodać korzyści ze wsparcia budżetu centralnego dla jednostek
badawczo-rozwojowych pracujących nad szczepionkami i lekami pozwalającymi na
wygaszenie pandemii. Nikt nie podpisywał zobowiązań, że prace zakończą się
sukcesem, w dodatku w najkrótszym możliwie terminie.
Nowa sytuacja ujawniła wszelkie możliwe mankamenty dotychczasowego systemu
zarządzania państwem, a zwłaszcza zarządzanie ryzykiem. To jest temat do
ogólnonarodowej dyskusji po wygaśnięciu pandemii. Te mankamenty mają różny
ciężar gatunkowy, ale w mojej ocenie najważniejszy pozostaje tzw. czynnik
ludzki.
Można w miarę szybko budować szpitale polowe. Można tworzyć szpitale
jednoimienne. Można rozbudowywać oddziały zakaźne, ale nie można z dnia na
dzień znaleźć wystarczającej liczby lekarzy i personelu medycznego do obsługi
tych placówek i zgromadzonego tam sprzętu medycznego. Do obsługi respiratora
nie można zatrudnić sprzątaczki, czy pracownika administracyjnego.
Na to nakłada się sytuacja w gospodarce. Tu przewartościowania dopiero przed
nami. O ile próbuje się zamilczeć szczegóły sytuacji w Polsce, o tyle można już
poczytać o reperkusjach pandemii poza Polską. Te informacje są tragiczne w swej
wymowie.
Wprowadzenie lockdownu i późniejszych restrykcji „załatwiło” już kilka branży i
wygenerowało bezrobocie liczone w milionach ludzi, a to dopiero początek.
Pierwszymi ofiarami pandemii stały się: turystyka, hotelarstwo, gastronomia i
transport, zarówno towarowy jak i pasażerski, w tym lotniczy. Dotacje państwowe
i unijne to tylko plastry na obolałe miejsca. One tylko odwlekają agonię.
Rozpoczęły się szczepienia przeciwko Covid-19. Oczekuje się, że efekty powinny
być widoczne już w kwietniu. Tylko, że wypowiadający się na ten sam temat
eksperci zachodni efektów oczekują dopiero w drugim półroczu 2021. Kto ma
rację?
Już w pierwszych miesiącach pandemii pojawiły się głosy, że sporą część
produkcji branży farmaceutycznej i medycznej trzeba będzie z powrotem ściągnąć
do Europy. Takie same ustalenia powinny być podjęte w Polsce. Musimy zapewnić
sobie sterowność państwa w branżach strategicznych.
Pojawiło się pytanie o przyszłość naszej gospodarki po pandemii. Według mnie
trzeba to rozpatrywać w dwóch aspektach. Jeden dotyczy przekształceń
wewnętrznych, wynikających z oceny nowej
sytuacji gospodarczo-ekonomicznej, a drugi będzie koniecznością dostosowania
się do wymagań narzucanych nam z zewnątrz. Wnioski trzeba wyciągać szybko bo
nie stać nas na zbyt długo udzielaną pomoc socjalną.
Co dostrzegamy już? W administracji karierę robi tzw. praca zdalna. W handlu
sprzedaż internetowa, w gastronomii sprzedaż na wynos. Rozwijają się firmy
kurierskie.
Niestety, nie da się na dłuższą metę prowadzić zdalnego nauczania na wszystkich
jego poziomach. Nie da się utrzymać zdrowia fizycznego społeczeństwa poprzez
tele porady.
Takich dylematów będzie znacznie więcej.
Ale … pisałem dzisiaj o przewalaniu kasy państwowej. O mały włos bym pominął
coś co stanowi creme de la creme na tym polu. Chodzi mi oczywiście o planowaną
budowę elektrowni jądrowej w Polsce.
Obserwuję ten wątek od czasów Żarnowca. Trudno
się doliczyć kwot które dotychczas zostały przewalone. Efekt jest taki że nie
ma nawet wskazania lokalizacji pod budowę.
Ciągle skutecznym hamulcem dla tej inwestycji jest brak pieniędzy i brak
sponsora który zechciałby sfinansować projekt. Zmieniły się jednak zasadniczo
realia w zakresie zainteresowania energetyką jądrową. Temat staje się
niechcianym dzieckiem, ale nie ma odważnego który jednoznacznie powie że nie
brniemy dalej. Żeby nie być gołosłownym powołam się na opinie zagranicy https://www.reuters.com/article/idUSL8N2IG4NM
i
https://climatenewsnetwork.net/western-europe-cools-on-plans-for-nuclear-power/
Sceptycy zwracają uwagę, że projekt istnieje w przestrzeni publicznej w Polsce
od 1982 roku, a więc w przyszłym roku będziemy obchodzili jego 40-lecie. W
obecnych realiach są małe szanse na ruszenie z miejsca. Jest zbyt wiele spraw
które są ważniejsze w kolejce do załatwienia.