Szukaj na tym blogu

13 stycznia 2021

PO krąży po rondzie?

https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-zdrojewski-od-pewnego-czasu-platforma-krazy-po-rondzie,nId,4983877
A co robi teraz koalicja rządząca? Według mnie dokładnie to samo.
To nie zbieg okoliczności o czym Coryllus napisał dzisiaj http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/czy-jarosaw-kaczynski-odejdzie-w-niesawie

Rzeczywistość nam się szalenie skomplikowała. Tragedia polega na tym, że nie ma pomysłu co z tym fantem zrobić? Przeczekać? Mnożyć restrykcje? Może pomoże? A  jak nie to co?
W skali makro można próbować różnych rozwiązań, ale w skali mikro na końcu zawsze jest człowiek, jego rodzina, czasem mniejszy lub większy biznes jako podstawa codziennej egzystencji.
Stan totalnej niepewności trwa już blisko rok i jego końca nie widać. Straszenie społeczeństwa następstwami pandemii staje się coraz mniej skuteczne. Narasta desperacja.

Ilość zakażonych, chorych i zgonów to są ułamki promili w skali państwa. Za to hibernacja wielu branż i całej gospodarki to są konkrety. Przez jakiś czas można było korzystać z rezerw, później jechać na oparach, ale to się skończyło, a pomoc państwa to tylko jałmużna, zresztą nie dla każdego.
Tymczasem politycy w swej masie zachowują się jakby nic się nie stało. Walczą o profity, zajmują się sprawami mało istotnymi, albo oglądają się wzajemnie na siebie. Krótko mówiąc, wytracają czas.
Nie ma pomysłu jak się racjonalnie zachować. Chodzi zwłaszcza o zachowania doraźne, o podejmowane decyzje, a ściślej ich racjonalność.
Szczepienia dadzą widoczne efekty za kilka miesięcy, a frustracja w społeczeństwie narasta tu i teraz. Oglądanie się na innych nic nie da, bo żadne koncepcje nie sprawdzają się w praktyce.
Trzeba samodzielnie podejmować ryzyko. Tylko na czym ma ono polegać?
Propozycje powinny wychodzić od analityków i ekspertów rządowych. Tymczasem ich nie widać, albo nikt ich nie słucha. Czasu jest coraz mniej. Trzeba szacować ryzyko i je podejmować. Czekać aż wszystko samo minie to najgłupsze rozwiązanie. Efekt jest łatwy do przewidzenia. Kłania się nieśmiertelny Grek Zorba. To też mieści się w kategoriach ryzyka.

Na koniec mały konkret. Harmonogram szczepień to nie Biblia, czy Talmud. Ustalony przez ludzi i ludzie są w stanie go zmienić, czy korygować. Zresztą rząd to robi.
Dlaczego o tym wspominam? Przed wznowieniem zajęć stacjonarnych dla klas I-III prowadzone są testy dla nauczycieli tych klas. Rzecz w tym, że testy nic nie dają czego dowodzi przykład Słowacji.
Lepiej byłoby tych nauczycieli zaszczepić. Oczywiście kosztem innej grupy z kolejki oczekujących grupy1.
Korzyść wymierna dla całego społeczeństwa.

p.s. post ma jubileuszowy numer 100!!!!

11 stycznia 2021

Kto następny?

To co obserwujemy w USA powinno nam uświadomić jaką siłę realną ma tam opozycja.
Ciekawsza jest jednak obserwacja poczynań w szeregach własnych Trumpa, czyli republikanów.
Błąd podstawowy, w mojej ocenie, polegał na wyrażeniu zgody na głosowanie korespondencyjne, bez czytelnego określenia zasad. To miało swoje następstwa w postaci głosowania przez martwe dusze, przez osoby bez ustalonego adresu zameldowania/zamieszkania, wielokrotnego głosowania przez te same osoby  itd.
Nie stanęły na wysokości zadania sądy które przeszły do porządku dziennego nad udokumentowanymi fałszerstwami komisji liczących głosy.
Samo przeświadczenie Trumpa że został oszukany to za mało.
Na kolejnych szczeblach zabrakło odwagi cywilnej,  a gwoździem do trumny, czyli porażki Trumpa, okazała się postawa wiceprezydenta M. Pence’a, który nie zdobył się na skorzystanie ze swoich uprawnień konstytucyjnych.
W miarę jak zapoznaję się z różnymi informacjami dotyczącymi zajść na Kapitolu nabieram przekonania, że daliśmy się wciągnąć w grę znaczonymi kartami. Mamy do czynienia z szulerami.
Mimo, że od USA dzielą nas tysiące kilometrów nie powinniśmy jedynie przyglądać się tamtym wydarzeniom z zaciekawieniem co z tego zamieszania wyniknie.
Nie zapominajmy, że dzisiejszy świat jest globalną wioską.

Proponuję skupić się na jednym elemencie jakim jest przekaz informacji.
Jeszcze niedawno wykorzystywano w tym celu prasę, radio, tv i telefon.
Wszystko to zostało wywrócone do góry nogami gdy pojawił się internet, telefon komórkowy i media społecznościowe. Zasadniczemu skróceniu uległ czas przekazu informacji do odbiorcy końcowego.
Dzieje się to bez mała natychmiast.
Nie ma jednak nic za darmo. Znalazł się „cerber” /osoba prywatna/, który decyduje o tym jakie informacje mogą do nas dotrzeć. Zastąpił wcześniej działającego cenzora z odpowiedniego urzędu państwowego.
Niezręczność sytuacji polega ba tym, że ów „cerber” jednostronnie ustala kryteria przekazu mając za nic zasady obowiązujące w cywilizowanym, czy jak czasem mawiają, demokratycznym świecie.
Działa przy tym dwutorowo. Z jednej strony jest to automat reagujący na określone słowa lub ich zbitki, a z drugiej strony jest wspomagany przez człowieka reprezentującego konkretne interesy polityczne.
Ten system wyjął się spod prawa. Decyzje są arbitralne i jednostronne.
Decyzji automatu, zaprogramowanego przez człowieka, jak również decyzji właściciela platformy, nie można zaskarżyć do sądu.
Ten system działa od dawna jednak przykuł uwagę światowych mediów dopiero gdy jego ofiarą padł urzędujący prezydent największego mocarstwa światowego jakim ciągle są USA. Prezydent potraktowany został jak przysłowiowy Kowalski. Został „zniknięty” we wszystkich portalach społecznościowych i nie ma siły która by ten stan rzeczy zmieniła.
Sprawa jest o tyle bulwersująca, że kryteria które spowodowały wygumkowanie z przestrzeni publicznej i z blogosfery, urzędującego prezydenta USA nie mają zastosowania do kogokolwiek innego, korzystającego z platform społecznościowych.
Teraz trwa zastanawianie się dlaczego Donald Trump jest tak groźny dla establishmentu że zwolennicy Bidena podejmują desperacką próbę impeachmentu na zaledwie tydzień przed zaprzysiężeniem prezydenta-elekta?

Jak to widzą inni?
https://niepoprawni.pl/blog/tezeusz/czy-to-juz-koniec-prawicowej-ameryki
Ciekawie do tych spraw odnosi się autor tych styczniowych notek http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/

09 stycznia 2021

Sezon ogórkowy zimą?

Nie róbta z taty wariata.
Mamy kalendarzową zimę, a miejscami za oknem tą prawdziwą. Gdzie te ogórki?
Dla mnie przejawem tego „sezonu ogórkowego” jest harmider wokół szczepienia przeciwko Covid-19, a także „uczone” dyskusje wokół ogłoszenia nazwiska prezydenta USA na kolejną kadencję.

Zacznę od koronawirusa.
Kilka dni temu trwała w najlepsze poważna dyskusja nad małym zainteresowaniem społeczeństwa szczepieniami ochronnymi przeciwko Covid-19.
Nagle, jak manna z nieba, spadła afera w warszawskim WUM. Władzy jednym strzałem udało się ustrzelić dublet. Pokazano społeczeństwu jaka wredna jest opozycja, a z drugiej strony zmotywowano społeczeństwo do zadeklarowania chęci zaszczepienia się. W końcu te miliony zakupionych szczepionek trzeba zużyć zgodnie z ich przeznaczeniem.
Są tacy którzy uważają że nagłośnienie afery w WUM ma jeszcze inny cel. To jednak mniej mnie chwilowo interesuje.

Afera wokół WUM ma różne oblicza.
Pies z kulawą nogą by o tych nieuprawnionych szczepieniach wiedział gdyby nie „zawistni” studenci. Ujawnili praktykę znaną od lat, również w PRL-u. Wystarczy że coś jest reglamentowane, a natychmiast pojawiają się „załatwiacze” którzy pomagają omijać przeszkody w dostępie do reglamentowanego towaru.
„Pomoc” nie jest bezinteresowna. „Dojście” nobilituje obie strony, „załatwiacza” i obdarowanego.
W rewanżu można zostać zaproszonym na jakąś atrakcyjną imprezę, czasem można załapać się na coś poważniejszego, a czasem stanowi to punkt stały świadczeń, czy „uprzejmości” wzajemnych.
Naczalstwo WUM jest totalnie zaskoczone rozpętana aferą. Do dzisiaj nie są w stanie „sprzedać” uporządkowanej i wewnętrznie spójnej narracji. Ciężko wydusić im z siebie wydawałoby się oczywiste „przepraszam”. Rektor WUM, jak osaczony odyniec, rozdaje razy na ślepo. Na razie zwalnia ludzi, ale nie ma pewności czy nie wystąpią przeciwko niemu. W końcu posiadają część „wiedzy tajemnej”. Walka idzie na ostro, bo codziennie ujawniane są nowe nazwiska z listy, która początkowo miała ich obejmować jedynie 18. Później przekroczyła 20, a dzisiaj słyszę, że trudno ją zamknąć.
Nawiasem mówiąc, ciekawi mnie jakie reperkusje dotkną studentów? Relegują ich?
Założenie było prymitywnie proste, na liście obejmującej kilka tysięcy nazwisk /pracowników WUM, ich rodzin i studentów/ można było z łatwością przemycić tych kilkudziesięciu którzy chyba sami się nie wpraszali, a jedynie skorzystali z propozycji. Wielu z nich teraz się wstydzi, ale bardziej boi się wyłamać.  
Swoistym dopełnieniem afery jest święte oburzenie rektorów innych uczelni warszawskich którzy są zdania, że narusza się autonomię wyższych uczelni.
Gra nie warta byłaby świeczki, bo szczepionka, ze względu na gigantyczne zapotrzebowanie, nie jest konfekcjonowana w opakowaniach jednostkowych (dla jednej osoby); opakowanie zawiera 6 porcji /wcześniej 5/. To m.in. spowodowało dotychczas zniszczenie około 200 porcji szczepionki /z ponad 600 tysięcy przekazanych do Polski/.
Dzisiaj jednak ważniejsza jest ilość osób już zaszczepionych, z list ustalonych w ramach ogólnopolskiego programu szczepień. Ta ilość ostatecznie zależy od ilości szczepionek dostarczonych przez producenta.
W drugiej kolejności będzie zależała od sprawności systemu szczepień.

W sprawie wyborów prezydenckich w USA usłyszymy jeszcze nie jedno.
Dlaczego jest tak jak jest?
Moim zdaniem urzędujący prezydent nie docenił siły swego przeciwnika politycznego /nie tylko demokratów, bo zdrajców ma także w swoich, republikańskich szeregach/, albo okazał się za słaby żeby stanąć do otwartej walki z której miałby szanse wyjść zwycięsko.
Trump zapomniał, że jego zwycięstwo wyborcze w 2015 roku demokraci potraktowali jako wypadek przy pracy. Nie mogli dopuścić do powtórzenia błędu.

Próbkę podobnej sytuacji mamy od kilku lat w Polsce. Zastrzegam, nie analogicznej.

Ciekawi mnie jakie wnioski z sytuacji w USA zostaną wyciągnięte w Polsce.
W końcu USA są dla nas wzorem demokracji.
Podobno.

04 stycznia 2021

Parę słów prawdy, a może tylko luźny komentarz

Nowy Rok 2021 wypada zacząć od zajęcia się sprawami poważnymi.
Zamiłowanie rządzących do przewalania dużych pieniędzy, które nie są ich prywatną własnością, ma swoją długą tradycję. Nie tylko w Polsce. Przy takiej okazji są „korzyści” nie tylko dla osób fizycznych, ale i dla partii władzy.
Przypominam sobie sprawę ustawy o grach losowych, a ściślej szczegół dotyczący „jednorękich bandytów”. Lobbyście który zarobił na tym 6 mln USD /nie dla siebie, bo to był partyjny idealista, ale dla partii-matki/ włos z głowy nie spadł i przez dalsze lata kontynuował spokojnie swą karierę polityczną.
Inną „okazją” była organizacja Euro-2012. Trzeba było w ekspresowym tempie zbudować infrastrukturę drogowo-kolejową dla zapewnienia sprawnego transportu kibiców między miastami w których odbywały się mecze eliminacyjne.
Sprawa jest niezbyt odległa w czasie więc nie widzę potrzeby wracania do szczegółów.
Teraz taką „okazją” jest trwająca pandemia.
Nie był na nią przygotowany cały świat. Taka jest przynajmniej wersja oficjalna.
Za to strach wywołany pandemią spowodował, że rządy poszczególnych państw zaczęły wydawać publiczne pieniądze, często z pominięciem obowiązujących procedur. Wszystko w imię ratowania zagrożonego życia swych obywateli.
Znaleźli się jednak tacy którzy potrafili błyskawicznie dostosować się do nowej sytuacji.
Było zapotrzebowanie na maseczki ochronne i ubiory medyczne, płyny i środki dezynfekujące oraz na specyficzny sprzęt medyczny, głównie respiratory. Ceny były „z wolnej ręki” byle dostać upragniony towar. W kąt poszła solidarność państw należących do UE. Obowiązywała zasada ratuj się kto może.
Z czasem rynek zaczął normalnieć i opozycja podniosła wrzask dlaczego dokonywano zakupów w taki a nie inny sposób?
Po czasie można się mądrzyć, ale faktem pozostanie że kilkanaście, czy kilkaset osób, czy prywatnych firm, przy okazji skorzystało finansowo.
Do tego trzeba dodać korzyści ze wsparcia budżetu centralnego dla jednostek badawczo-rozwojowych pracujących nad szczepionkami i lekami pozwalającymi na wygaszenie pandemii. Nikt nie podpisywał zobowiązań, że prace zakończą się sukcesem, w dodatku w najkrótszym możliwie terminie.
Nowa sytuacja ujawniła wszelkie możliwe mankamenty dotychczasowego systemu zarządzania państwem, a zwłaszcza zarządzanie ryzykiem. To jest temat do ogólnonarodowej dyskusji po wygaśnięciu pandemii. Te mankamenty mają różny ciężar gatunkowy, ale w mojej ocenie najważniejszy pozostaje tzw. czynnik ludzki.
Można w miarę szybko budować szpitale polowe. Można tworzyć szpitale jednoimienne. Można rozbudowywać oddziały zakaźne, ale nie można z dnia na dzień znaleźć wystarczającej liczby lekarzy i personelu medycznego do obsługi tych placówek i zgromadzonego tam sprzętu medycznego. Do obsługi respiratora nie można zatrudnić sprzątaczki, czy pracownika administracyjnego.

Na to nakłada się sytuacja w gospodarce. Tu przewartościowania dopiero przed nami. O ile próbuje się zamilczeć szczegóły sytuacji w Polsce, o tyle można już poczytać o reperkusjach pandemii poza Polską. Te informacje są tragiczne w swej wymowie.
Wprowadzenie lockdownu i późniejszych restrykcji „załatwiło” już kilka branży i wygenerowało bezrobocie liczone w milionach ludzi, a to dopiero początek.
Pierwszymi ofiarami pandemii stały się: turystyka, hotelarstwo, gastronomia i transport, zarówno towarowy jak i pasażerski, w tym lotniczy. Dotacje państwowe i unijne to tylko plastry na obolałe miejsca. One tylko odwlekają agonię.

Rozpoczęły się szczepienia przeciwko Covid-19. Oczekuje się, że efekty powinny być widoczne już w kwietniu. Tylko, że wypowiadający się na ten sam temat eksperci zachodni efektów oczekują dopiero w drugim półroczu 2021. Kto ma rację? 

Już w pierwszych miesiącach pandemii pojawiły się głosy, że sporą część produkcji branży farmaceutycznej i medycznej trzeba będzie z powrotem ściągnąć do Europy. Takie same ustalenia powinny być podjęte w Polsce. Musimy zapewnić sobie sterowność państwa w branżach strategicznych.

Pojawiło się pytanie o przyszłość naszej gospodarki po pandemii. Według mnie trzeba to rozpatrywać w dwóch aspektach. Jeden dotyczy przekształceń wewnętrznych, wynikających  z oceny nowej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej, a drugi będzie koniecznością dostosowania się do wymagań narzucanych nam z zewnątrz. Wnioski trzeba wyciągać szybko bo nie stać nas na zbyt długo udzielaną pomoc socjalną.

Co dostrzegamy już? W administracji karierę robi tzw. praca zdalna. W handlu sprzedaż internetowa, w gastronomii sprzedaż na wynos. Rozwijają się firmy kurierskie.
Niestety, nie da się na dłuższą metę prowadzić zdalnego nauczania na wszystkich jego poziomach. Nie da się utrzymać zdrowia fizycznego społeczeństwa poprzez tele porady.
Takich dylematów będzie znacznie więcej.

Ale … pisałem dzisiaj o przewalaniu kasy państwowej. O mały włos bym pominął coś co stanowi creme de la creme na tym polu. Chodzi mi oczywiście o planowaną budowę elektrowni jądrowej w Polsce.
Obserwuję ten wątek od  czasów Żarnowca. Trudno się doliczyć kwot które dotychczas zostały przewalone. Efekt jest taki że nie ma nawet wskazania lokalizacji pod budowę.
Ciągle skutecznym hamulcem dla tej inwestycji jest brak pieniędzy i brak sponsora który zechciałby sfinansować projekt. Zmieniły się jednak zasadniczo realia w zakresie zainteresowania energetyką jądrową. Temat staje się niechcianym dzieckiem, ale nie ma odważnego który jednoznacznie powie że nie brniemy dalej. Żeby nie być gołosłownym powołam się na opinie zagranicy https://www.reuters.com/article/idUSL8N2IG4NM  i  https://climatenewsnetwork.net/western-europe-cools-on-plans-for-nuclear-power/
Sceptycy zwracają uwagę, że projekt istnieje w przestrzeni publicznej w Polsce od 1982 roku, a więc w przyszłym roku będziemy obchodzili jego 40-lecie. W obecnych realiach są małe szanse na ruszenie z miejsca. Jest zbyt wiele spraw które są ważniejsze w kolejce do załatwienia.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...