Szukaj na tym blogu

07 marca 2022

Kto wie co bedzie dalej?

 

Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian.
To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów.
Dalej nie wiadomo jakie są ostateczne zamiary Rosji, czytaj Putina.
Nie wiadomo kiedy i czym ta wojna się skończy.
Na dalszy plan schodzi nadszarpnięta reputacja Rosji jako mocarstwa militarnego.
Biorąc pod uwagę to co obserwujemy zasadne staje się pytanie na co sobie może pozwolić Putin?
A może dokąd sięga jego bezkarność?

Społeczeństwo polskie reaguje najrozsądniej jak potrafi. Widzimy ludzi w potrzebie i starajmy się im pomóc w miarę swoich możliwości.
Ilu ludzi dotychczas opuściło Ukrainę nie da się precyzyjnie określić, ale tylko do Polski wjechało ich już ponad milion. Nie oznacza to że wszyscy tu zostali, bo część jedzie dalej, na zachód. Jaka część? Chwilowo brak danych. Wędrówka ludów trwa i nie wiadomo jakimi liczbami się zamknie.
Uciekinierom pomagają wszyscy ludzie dobrej woli. Największy wysiłek jest po stronie państwa.
To zrozumiałe. Nie można przecież zamknąć granicy wobec ludzkiego nieszczęścia.
Mnie, jako Polaka napawa dumą postawa Rodaków. Widać to wokoło. To przede wszystkim wolontariusze i udzielana pomoc rzeczowa.

Po drugiej stronie, czyli w świecie polityki, właściwie bez większych zmian. Trwa niespieszne kombinowanie co z tą „żabą” zrobić?
Nakładane sankcje może kiedyś odniosą jakiś skutek. Teraz właściwie są bezskuteczne. Zwłaszcza,
że co chwilę dowiadujemy się jakie w tych sankcjach są dziury. Po prostu działają wybiórczo.
Na zdecydowane działania nie ma co liczyć. Tu wymagana jest jednomyślność, a teraz każdy odważniejszy pomysł jest skutecznie torpedowany bo zagraża czyimś interesom. Tak było od zawsze.
Są prawdopodobnie podejmowane jakieś działania zakulisowe, ale już dlatego nic o nich nie wiemy.

Czy po tych jedenastu dniach wojny można coś konkretnego powiedzieć w kwestii jej zakończenia? Absolutnie nie. Od kilku dni przysłuchuję się wypowiedziom różnych ekspertów i dalej nic nie wiem.
Nikt nie zna prawdziwego stanowiska Putina. Repertuar oczekiwań jest bardzo szeroki. Od całkowitego opanowania Ukrainy poczynając, po różne wersje okrojone, w rodzaju uznania aneksji Krymu i autonomii republik Donieckiej i Ługanskiej. Pośrednie opcje to odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego, wasalizacja wobec Rosji, polegająca na samoograniczeniu uczestnictwa w organizacjach międzynarodowych, zarówno militarnych jak i gospodarczych.
Na żadną z tych opcji, co oczywiste, nie ma zgody Ukrainy. Na panoszenie się Rosji na Morzu Czarnym nie ma zgody Turcji. Oponentów jest więcej. Nie ma szans na uczynienie Morza Czarnego morzem wewnętrznym Rosji.
Rosja jest sama, bo wsparcie ze strony Białorusi marnie wygląda.
Nie do końca wiadomo jak zachowają się Chiny. Otwarcie mówiąc Chinom obecna sytuacja jest na rękę, bo wykrwawia Rosję i angażuje USA.

Teraz trzeba postawić pytanie na co stać Rosję? Nie wiem. Dlaczego? Bo za dużo niewiadomych.
Jakie one są?
W zakresie militarnym pytanie dotyczy rezerw ludzkich jakie Rosja może skierować na front.
Według ekspertów armia rosyjska jest w około 70% zawodowa, a resztę stanowią żołnierze z poboru.
To podobno tłumaczy wysokość strat ludzkich po stronie rosyjskiej. Ogłoszenie mobilizacji niewiele albo nic tu nie zmieni. Niewiadomą są też zdolności uzupełniania sprzętu i środków pola walki.
Rosja dzisiaj nie sili się już na propagandowe przedstawienie agresji jako misji pokojowej.
Unika bezpośredniej walki w polu z wojskami ukraińskimi. Za to konsekwentnie poprzez ostrzał rakietowy, artyleryjski i bombardowania, niszczy infrastrukturę Ukrainy. Nie oszczędza niczego. Ma za nic obowiązujące prawo wojenne i wszelkie umowy międzynarodowe.

Wszelkie rozliczenia świat odkłada na po wojnie, ale wyraźnie stwierdza że Putinowi nic nie grozi.
W historii nie było takiego precedensu. Chyba że ze strony swoich.
Tymczasem ten sam świat zastanawia się czy mamy powtórkę wojny na Bałkanach, w Syrii, Libanie czy Afganistanie? Niektórzy komentatorzy posuwają się dalej i porównują zachowanie Rosjan podczas oblężenia Kijowa do zachowania Niemców podczas Powstania Warszawskiego’44.
Rosja nie jest skłonna do przerwania działań wojennych. Nie przestrzega nawet własnych uzgodnień w kwestii korytarzy humanitarnych.

Odwołam się ponownie do opinii ekspertów. Ci są zdania że jakiekolwiek zmiany mogą nastąpić dopiero wskutek zmian w nastawieniu społeczeństwa rosyjskiego które dzisiaj nie ma zielonego pojęcia co się dzieje na Ukrainie.

Trzeba odrzucić wszelkie myślenie życzeniowe. Dzisiaj na te zmiany nie ma co liczyć. Nie ma też co liczyć na zmiany w najbliższym otoczeniu Putina. Ten stan może się utrzymać co najmniej do jesieni.
Świat tymczasem preferuje kunktatorstwo we wszelkich odmianach.
Chiny przyglądają się z boku i nawet nie wyrażają oburzenia ani potępienia dla poczynań Rosji.
Inni, mniej lub bardziej aktywnie przyłączają się do nakładanych na Rosję sankcji. Są to działania może widowiskowe, ale doraźnie całkowicie nieskuteczne. Powód jest trywialnie oczywisty. Większość liczących się w świecie państw ma różne powiązania z Rosją i nie zamierza działać na szkodę własnych interesów. Wystarczy popatrzeć co robią Niemcy, czy tak nam bliscy Węgrzy.

Dzisiaj najwięcej kontrowersji wzbudzają wszelkie próby udzielenia Ukrainie pomocy sprzętowej w trwającej wojnie. Ukraińcy uważają że mają wystarczające zasoby ludzkie, ale potrzebują skutecznego uzbrojenia. Nie ma na to zgody międzynarodowej. Dorabiane są do tego najprzeróżniejsze uzasadnienia.
Można z tego wysnuć wniosek że świat czeka na osiągnięcie przez Rosję zamierzonych celów militarnych i politycznych. Tylko w tych kalkulacjach nie przebija się świadomość że Rosja na Ukrainie nie poprzestanie. Można łatwo przewidzieć że powstrzymanie zachłanności Putina będzie wówczas kosztowało świat znacznie więcej.
Kolejna wojna nie będzie wojną lokalną. To jest rzeczywisty cel ludzi z cienia. Reset. Oni nigdy na front nie pójdą, ale będą liczyć zyski.

Rosja stosuje dzisiaj taktykę spalonej ziemi. Nawet jeśli podbije Ukrainę, nie będzie w stanie jej odbudować. Po co jej więc Dzikie Pola? 


Polska stoi przed innym problemem. Przyjęliśmy już ponad milion uciekinierów z Ukrainy. Na razie panuje powszechny entuzjazm. Nie słyszę jednak pytania co dalej?
Czy ktoś potrafi powiedzieć jak długo ma trwać ta gościna? Czy rząd zna możliwości finansowe państwa? Jeśli ten pobyt się przedłuży, trzeba zapewnić uchodźcom pracę, możliwość nauki, pomoc medyczną itd. To wszystko na nasz koszt.

Niepokoi mnie jednak postawa KE. Dzisiaj widać, że przywódców UE nie opuszcza dobre samopoczucie, ale KE nie robi nic żeby udzielić Polsce realnego poparcia. Mało tego nie widać żadnej zmiany w postawie KE w sprawach zaszłych, w zakresie wypłaty należnych Polsce pieniędzy na KPO.

Mam jeszcze pytanie natury ogólnej. Dzisiaj w jednym ze swych wystąpień premier MM powiedział, że Ukraińcy walczą za wolność swoją i naszą. O swoją walczą na pewno, ale czy tylko naszą?
Dobrze, nie jestem drobiazgowy, ale skoro już walczą o naszą wolność, to dlaczego nie pomagamy, skoro od nas tej pomocy Ukraińcy oczekują i jasno deklarują co jest im potrzebne.
Tu nie chodzi o pomoc humanitarną.
Dzisiaj trzeba zdać sobie sprawę z tego że skutki tej wojny odczujemy wszyscy. Trzeba być na to przygotowanym. Trzeba być przygotowanym na wyrzeczenia. Boimy się, ale mamy ograniczony wybór.
Ta dzicz ze wschodu nie będzie miała dla nas litości. To jest ciągle przepaść cywilizacyjna.
Dla nich czas stanął w miejscu wiek temu.

03 marca 2022

Ukraina vs. reszta świata

Z politykami jest tak że zawsze na cztery łapy spadną. Gorzej jest z tzw. resztą.
Na Ukrainie trwają ósmy dzień działania wojenne. Żeby nie było wątpliwości, tym razem pełnoskalowe.
Co to znaczy w praktyce? Chociażby bombardowanie miast, a w nich szpitali, szkół, budynków mieszkalnych. Co z tego że nie pozwalają na to umowy międzynarodowe uznane przez Federację Rosyjską?

Lata po II WŚ poszły na marne, bo po raz kolejny okazało się że silniejszy wszystko może.
Stawia się ponad prawem. Zwłaszcza może mieć w doopie wszystkie papiery które zostały podpisane wcześniej przez jego przedstawicieli w ONZ i innych organizacjach międzynarodowych, które miały gwarantować pokojowe rozstrzyganie wszelkich sporów, bez względu na ich ciężar gatunkowy.
Nauka ciągle idzie w las, a nie w nas.
Niczego nie nauczyła nas końcówka XX wieku /Bałkany/ i lata następne. Nie wyciągnięto wniosków z 2014 roku, a wcześniej z Gruzji i Kaukazu. Samorozgrzeszanie spowodowane było tym że konflikty miały miejsce dość daleko od oaz pokoju i spokoju za jakie uważana jest syta i zadowolona z siebie Europa Zachodnia.

Mówiąc o Ukrainie więcej uwagi poświęcano neobanderowcom niż realnym problemom wynikającym z podsycania antagonizmów między ludnością rosyjskojęzyczną a resztą mieszkańców Ukrainy.

Za mało znam tamtejsze realia żeby jednoznacznie ocenić realność tego konfliktu. Bardziej jestem skłonny uznać że to robota propagandystów moskiewskich którzy są mistrzami w swoim fachu.

Okazuje się że wszędzie można trafić na współczesnego Hitlera czy innego Pol Pota.
Dla jednych Ukraina jest za duża, a inni bez ogródek mówią że stoi na drodze ich interesów.
Wygumkować Ukrainy z mapy świata jeszcze się nie da. Na początek trzeba próbować ją rozdrobnić.
Inną opcją jest narzucenie nowego nadzorcy. Taką próbę teraz obserwujemy.
Tylko że takie działania nie są sztuką dla sztuki. Czemuś mają służyć.

Rosji z Ukrainą nie łączą więzy krwi. To bzdura propagandowa wymyślona przez otoczenie Putina.
Od rozpadu ZSRR minęło ponad 30 lat. Jest więc skala odniesienia.
Z obserwacji rozwoju byłych republik radzieckich widać że większość radzi sobie w miarę dobrze i nie zachowuje się wobec sąsiadów agresywnie.
Wyjątkiem, w dodatku niechlubnym jest Federacja Rosyjska. To nie jest monolit pod każdym względem. Bardziej pasuje określenie zbieranina. Jeśli wierzyć oficjalnym statystykom /dane z 2010 roku/ Rosjanie stanowią około 80% ludności FR. Pozostałe około 20% stanowi z grubsza bliżej nieokreślona grupa /około 20 mln/ innych narodowości.

Najwięcej kłopotów FR ma z tzw. narodami kaukaskimi. Pamiętamy wojny w Czeczenii, później w Gruzji gdzie wykorzystywano konflikty etniczne Ormian, Azerów itd.

Z każdego człowieka w określonych okolicznościach wyłazi jaskiniowiec.

Zastanawiamy się czy wojska rosyjskie tylko wykonują rozkazy, czy taka ich natura?
Ich zachowanie w Ukrainie nie powinno nas zaskakiwać. Nie odbiega od tego co przed laty oglądaliśmy w Czeczenii. Rozumieją tylko argument siły.

Wrócę do obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej w Rosji i byłych jej republikach satelickich. Poszczególne radzą sobie całkiem dobrze. Europejskie należą do UE, za wyjątkiem Białorusi i Ukrainy. Tymczasem Federacja Rosyjska zwija się. Od lat przeżywa regres demograficzny. Gospodarczo też nie robi pozytywnego wrażenia. Powierzchniowo porównywalna z całą Europą, pod względem ekonomicznym to poziom Holandii. Mimo tego aspiruje do grona Grupy G7 a politycznie decyduje o pokoju światowym.
Niestety, to współdecydowanie dzisiaj to szantaż polegający na tym że jeśli oczekiwania Rosji względem Ukrainy nie zostaną spełnione to Rosja gotowa jest posunąć się do użycia swego arsenału jądrowego. Co ciekawe, bez sprecyzowania adresata. Dla draki?

Strach paraliżuje świat. Do czego zdolna jest Rosja?
Czy trzeba serio traktować pogróżki Putina? W końcu broń atomową i środki jej przenoszenia mają też inni. Kto ma przywołać Rosję do porządku? Jakoś do światowych decydentów nie dociera prosta prawda że lawirowanie odwleka w czasie klęskę tzw. reszty świata. Jeśli dojdzie do użycia broni atomowej przez Rosję nie będzie odwetu? Od wybuchu bomby nie wszyscy zginą, ale na terenie skażonym nie da się żyć!
O co więc chodzi? Dzisiaj widać jak na dłoni że Monachium’38 niczego nas nie nauczyło.

W rozważaniach o wojnie na Ukrainie mało się mówi o jej podłożu. Rosja twierdzi że wszczęła ją w obronie mniejszości rosyjskojęzycznej. Kto poza Putinem i jego otoczeniem wierzy w takie brednie?
Zawiodły kanały dyplomatyczne?

Przez lata propaganda rosyjska rozpowszechniała informacje o nowoczesnej i sukcesywnie modernizowanej armii, w tym o super wyszkoleniu bojowym jej jednostek specjalnych tzw. specnazu. Pierwsze dni wojny z Ukrainą pokazały że król jest nagi.
Nie udał się element zaskoczenia, żołnierz rosyjski nie ma szczególnej ochoty do walki. Sprzęt sam nie chce walczyć, zawodzi na całej linii logistyka.
Mogę się zgodzić, że w tym jest sporo dezinformacji, ale trumny raczej nie kłamią. Tych zaś wypełniono już ponad 8 tysięcy. W wersji rosyjskiego ministerstwa obrony ponad 500, ale to i tak o te 500 za dużo. .

Wciąż bez odpowiedzi jest pytanie co dalej? Nie chodzi bynajmniej o myślenie życzeniowe.
Jak długo Rosja jest w stanie brnąć w retorykę wojenną? Co jest w stanie wytrzymać jej gospodarka?
Najmniej istotne jest ile są w stanie wytrzymać rosyjscy ludzie?
Ważniejsza jest reakcja oligarchów i dowódców wojskowych. Jedni i drudzy mają pełną świadomość do czego prowadzi obecna polityka Putina.
Według informacji medialnych dzień wojny na Ukrainie kosztuje Rosję około 2 mld USD.
Nałożone i nakładane na Rosję sankcje gospodarcze i polityczne oddalają końcowy sukces a raczej czynią go nierealnym. Tak to wygląda z dzisiejszej perspektywy.

Odnotować trzeba również że dokumentowane są zbrodnie wojenne popełniane przez wojska rosyjskie i złożono już w tej sprawie formalny wniosek o ściganie do Trybunału Karnego w Hadze.
Nie wiadomo czy trafi tam Putin, ale wielu jego dowódców ma duże szanse, pod warunkiem że dożyją.

26 lutego 2022

Co prognozujemy?

Moje przypuszczenie w temacie Ukrainy potwierdza się.
Jesteśmy na etapie stroszenia piórek. To po obydwu stronach /Rosji i Ukrainy/.
Trzeba przyjąć założenie że nie wierzymy informacjom żadnej strony, zgodnie z zasadą, że najważniejsze to czego nie widać. To jest swego rodzaju teatr, ale nie cały spektakl rozgrywa się przy otwartej kurtynie.
Każdy z nas, w miarę posiadanej wiedzy i doświadczenia życiowego powinien zadawać sobie pytania na które niestety nie ma gotowych odpowiedzi.
Nie wiadomo skąd pochodzą prezentowane w tv filmiki i zdjęcia? Nie wiadomo kiedy je zrobiono?
Czytam komentarze że trafiają się jako nowe te zrobione np. w 2014 roku podczas Majdanu.
Są też pochodzące np. z Syrii. Tak wygląda dezinformacja.

Dzisiaj Rosji chodzi żeby Ukrainę i świat maksymalnie przestraszyć. Na ile skutecznie?
Na Ukrainie spowodowali wędrówkę ludów. Na wojnie to norma. Pytanie, jaka będzie skala tej wędrówki? Niektórzy mówią że będzie to 3-5 milionów. Kto ich przyjmie i na jak długo? Kto sfinansuje ich pobyt?
Świat bardziej przeraża groźba użycia przez Rosję broni atomowej. Tego akurat najmniej się obawiam. Jeden Czarnobyl wystarczy.
Użycie bomby atomowej wymaga wcześniejszej odpowiedzi na pytanie co dalej? Skażony teren jest niedostępny przez lata. Poza tym dochodzą skutki dla tych co przeżyją /choroba popromienna/.
Dla strony atakującej pozostaje świadomość odwetu. Wtedy z Rosji nie zostanie kamień na kamieniu.
Przypomnę wypowiedź Putina sprzed lat „już nigdy wojna nie będzie toczyła się na terytorium Rosji”.
To wszystko nie znaczy że nie ma się czego bać. Są znane inne rodzaje broni masowego rażenia. „Bezpieczniejsze” w użyciu np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bro%C5%84_termobaryczna .

W sferze rozważań jest pytanie o co naprawdę chodzi w wojnie o Ukrainę. Kto i o co tam gra?
Tu trzeba cofnąć się do informacji pojawiających się w mediach przed wybuchem wojny.
Wyjaśnienia trzeba szukać w postawie poszczególnych państw zainteresowanych tym rejonem.
Rosja sama się określiła, nie ma więc potrzeby drążenia tematu.
Turcja początkowo zachowywała neutralność /ma swoje za uszami; dotyczy Kurdów/, ale dzisiaj zmieniła zdanie. Zgodzili się na blokadę Bosforu dla rosyjskiej Marynarki Wojennej. Sprawa dla Turcji bardzo delikatna ze względu na wzajemne powiązania gospodarcze z Rosją. Wartość kontraktów wzajemnych liczona w miliardach USD.
USA i Wlk. Brytania działają dyskretnie, ale wydaje się że skutecznie.
Zdziwiłem się ich liczebnością na Ukrainie /doradcy/. Między sobą będą ustalali kto osiągnie większe profity po wygaszeniu konfliktu.
Na szczególną uwagę zasługują Niemcy. Są posądzani o inspirowanie Rosji do wojny z Ukrainą.
Marzy im się „nowe rozdanie” w którym będą mieli jeden z głosów decydujących w polityce mocarstwowej.
Po drodze chodzi im o spacyfikowanie Polski. Ten aspekt jest może mało widoczny ale nie można go zlekceważyć.

Na dzisiaj może dziwić stanowisko Chin. Koliduje ono z interesami Rosji. Trudno się w tym połapać, ale sprawa zaczyna się prostować gdy cofniemy się nieco w czasie.
Kiedyś mówiło się że chińska dyplomacja realizuje politykę z wyprzedzeniem 100 lat. Tyle aż nie trzeba. Chiny potrzebują stabilnych dróg lądowych do transportu swoich towarów do Europy. Transport morski trwa zbyt długo. Mają do tego do dyspozycji duże pieniądze, w dodatku własne.
Jedną z rozważanych opcji był BAM2, przedłużony do Polski /Sławków/. Polska miała trudności z zadeklarowaniem wejścia w ten interes. Tu mieszali Amerykanie, bo to kolidowało z ich interesami. Przeciąganie liny trwało i nagle, przynajmniej ja, dowiedziałem się że alternatywny szlak wiedzie przez Ukrainę na Węgry. Różnica polega na tym, że terminal przeładunkowy na Węgrzech rozpocznie pracę w tym roku, a my dopiero planujemy rozbudowę terminala w Małaszewiczach.
Krótko mówiąc Orban nas wyślizgał.
Chinom zależy żeby cały szlak kolejowy nazwany „Jedwabny szlak2” był bezpieczny i wolny od przypadkowych rewolucji. Mamy świeżo w pamięci Kazachstan.
To miała zapewnić wojna Putina z Ukrainą.
Chiny czekają. Jeszcze nie niecierpliwią się. ale są głosy że jeśli Putin nie spełni pokładanych nadziei zostanie wymieniony na nowszy model.
Czy jest w stanie spełnić pokładane w nim nadzieje?

W tych rozważaniach widzę jedną wielką niewiadomą, kogo naprawdę popiera Zachód? Rosję czy Ukrainę? Wiele wskazuje na to że jawnie Ukrainę, a skrycie Rosję.

Pytanie pomocnicze, gdzie przewidziano miejsce dla Polski?  
Skoro o Polsce mowa to mam problem z naszą propagandą rządową. Gdybym bazował tylko na przekazie oficjalnym żyłbym w krainie pełnej szczęśliwości. Tak jednak nie jest.
Z zażenowaniem obserwuję naszych przywódców z jakim zaangażowaniem optują w KE i PE na rzecz Ukrainy. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego tego zaangażowania brakuje w walce o środki z FO należne Polsce od 8 miesięcy! Przecież te pieniądze są nam potrzebne, a poza tym przyznano je nam i nie musimy żebrać o ich wypłatę.

W tych rozważaniach nie można widzieć tylko wycinka jakim jest wojna na Ukrainie. Trzeba to widzieć w szerszym kontekście. Ta wojna ma wyniszczyć nie tylko Ukrainę ale i Polskę chociaż działania wojenne nie toczą się u nas. Dlatego w naszym żywotnym interesie jest wspomaganie Ukraińców w miarę naszych możliwości. Skutki tej wojny będziemy odczuwali już wkrótce. Dzisiaj nie wiemy jeszcze w jakiej skali.
Nie wolno nam zadowalać się deklaratywną pomocą płynącą z Europy. Słowa otuchy i poparcia może sobie ta „Europa” w … buty wsadzić.
Od lat jesteśmy państwem frontowym a dzisiaj szczególnie, a to wcale nie znaczy że mamy być skazani na pożarcie.

25 lutego 2022

Wojna 2022 w Europie to już nie science fiction

Mimo wszystko dziwi mnie naiwność komentatorów odnośnie wojny na Ukrainie.
Pod tym względem nie zmienia się nic od wieków. Tak trudno zrozumieć że jak masz liczyć na kogoś,
to licz na siebie?
Od ostatniej wojny pełnoskalowej /to ze słownika nowomowy/ minęło prawie 77 lat i niektórym to uwiera jak czyrak na doopie.
Nasi umiłowani przywódcy III RP, po kolei i bez wyjątków, nie staną przed Trybunałem Stanu za to że nie wyciągnęli wniosków z historii Europy końca XX wieku /Bałkany/.

Do 1989 roku mieliśmy 450 000 armię i regularny pobór młodych roczników odbywających zasadniczą służbę wojskową. Mieliśmy przemysł zbrojeniowy /ponad 100 różnej wielkości zakładów produkcyjnych/ zatrudniający około 140 000 pracowników o wysokich kwalifikacjach zawodowych.
Były branże w których Polska należała do czołówki światowej np. radiolokacja naziemna.
Wszystkie zakłady stanowiły własność Skarbu Państwa.
Eksport broni i uzbrojenia należał do najbardziej dochodowych dziedzin handlu zagranicznego i to w warunkach ostrej konkurencji w ramach UW i RWPG.
III RP przyniosła demontaż państwa. Nie chodzi bynajmniej tylko o wyprzedaż „sreber rodowych”.
Armia dopiero niedawno przekroczyła ponownie poziom 100 000 żołnierzy, teraz zawodowych.
Lata minęły zanim zakłady zbrojeniowe zaczęły współpracę w ramach PGZ. Niestety ale zakłady produkcyjne przynoszą teraz zyski obcym.
Powodów do wstydu jest więcej.
Nasi spece od zarządzania w skali makro uznali, że wszystko będziemy kupować u obcych bo sami nie jesteśmy w stanie nic opracować, a tym bardziej wyprodukować. Trudno się dziwić skoro zarządzaniem zajęli się historycy, lektorzy partyjni, nauczyciele szkolnictwa podstawowego, czy średniego itd. Zresztą rotacja na stołkach była taka że często nie zdążyli dowiedzieć się za co odpowiadali. W tym zapamiętaniu nie byli w stanie uzmysłowić sobie że na zakupy u obcych potrzebne są pieniądze a nie bilety NBP.
Sprzęt przejęty w spadku po PRL wymagał napraw, remontów i części zamiennych, a poza tym „wychodził z mody”.
Zakupom u obcych towarzyszą nowe kłopoty. Podstawowy dylemat polega na braku rzetelnej oceny co nam potrzebne, a na co nas stać /finansowo/.

Wojna na Ukrainie pokazała co są warte zakupy uzbrojenia u obcych.
To tylko powtórka z 2008 roku w Gruzji. https://www.rp.pl/swiat/art13871541-rewelacje-wikileaks-izrael-pomogl-rosji-przed-wojna-z-gruzja
Teraz ten numer powtórzyła Turcja która sprzedała drony Ukrainie, a kody źródłowe do sterowania nimi przekazała Rosji.
Żebyśmy nie popadali w euforię  https://naszemiasto.pl/rosja-posiada-kody-do-dronow-oferowanych-polsce-przez/ar/c1-4512796

Przy okazji warto postawić pytanie ile kosztuje nas „darowizna” Leopardów z Bundeswehry? Niemcy są tak przywiązani do tego złomu że odmówili nam udostępnienia technologii produkcji amunicji do armat tych czołgów.

Mało się mówi o opłacalności zakupów uzbrojenia u hurtownika za Wielka Wodą. Zakupom o wielomiliardowej wartości miał towarzyszyć offset, również znaczącej wartości. Wyszło jak zawsze https://www.forbes.pl/wiadomosci/jak-offset-pograzano/zgn0p65  

Trwa gra pozorów. Dzisiaj mówi się że F-16 będą zastępowane przez nowsze F-35, ale USA do dzisiaj nie udostępniły nam znacznej części uzbrojenia dostosowanego do tych F-16.
W Mielcu jest montownia śmigłowców bojowych, ale z wielkim trudem uzyskujemy kilka egzemplarzy na wyposażenie naszych wojsk. Zyski z eksportu są dla obecnego właściciela ważniejsze.

W mediach nie widzę dyskusji na temat stanu faktycznego uzbrojenia i wyposażenia naszych wojsk.
Nie wszystko jest objęte tajemnicą.
W relacjach ministerialnych wszystko jest och i ach. To dlaczego z takim oporem przeprowadzane są kontrole NIK? https://www.money.pl/gospodarka/nik-skontrolowal-polska-grupe-zbrojeniowa-brak-strategii-problemy-z-terminami-dostaw-dla-polskiego-wojska-6738363044875040a.html  

Na wokandzie jest zmiana ustawy o powszechnym obowiązku obrony. Zwraca się uwagę że jej zasadniczym celem jest zwiększenie liczebności naszej armii do około 300 000 i być może przywrócenie zasadniczej służby wojskowej. To pociągnie za sobą zwiększenie wydatków na wojsko. Ważne jest w jakim czasie planuje się wprowadzić te zmiany.

Nasza propaganda ciągle preferuje ucieczkę do przodu unikając rozmowy o tym co tu i teraz.
OPL /Patrioty/ będzie, Abramsy będą, F-35 będą itp. i td. Tak od lat. Czasem tylko wypływają informacje że kilka lat po przebazowaniu Leopardów do Wesołej nie zbudowano dla nich garaży.

Patrząc na to wszystko dochodzę do wniosku że u nas od wieków nic się nie zmienia. Żyjemy nadzieją że Opatrzność czuwa nad nami i zawsze jakoś to będzie.

Tylko co się stanie jak Opatrzność zmieni zdanie?

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...