Szukaj na tym blogu

09 lipca 2022

Powtarzam do znudzenia.

Jeszcze raz w tym wątku. Pisałem o tym już nie raz i nie dwa.
Jak długo będzie panowało w III RP prawo niemożności? Jak długo będziemy słyszeli, że sze ne da?
Co to za demokracja w której obowiązuje inne prawo dla maluczkich, a inne dla ludzi władzy?
Dla elit, co z tego że czasem szemranych?
Dokładnie chodzi o egzekwowanie tego prawa.
Z jednej strony nasz rząd nie potrafi postawić się samozwańcom z Brukseli, którzy notorycznie ingerują w wewnętrzne sprawy Polski, wbrew postanowieniom traktatu unijnego, a z drugiej strony nie jest zainteresowany egzekwowaniem obowiązującego w Polsce prawa wobec ludzi notorycznie naruszających porządek prawny, za to związanych z opozycją.
Co jest rzeczywistą przyczyną indolencji tej władzy? Ile lat można słuchać opowieści że „za te sprawy weźmiemy się w następnej kadencji”? Mija już siedem lat „dobrej zmiany”! Dobrej dla kogo?
Czy w interesie rządzących jest anarchizowanie państwa?
Nazywając rzeczy po imieniu, w interesie rządzących jest takie lawirowanie żeby zapewnić sobie wygranie kolejnych wyborów, a tym samym kolejną kadencję. Dlatego rządzący nie są zainteresowani stawianiem sprawy na ostrzu noża.
Na pytanie dlaczego, jedną z możliwych odpowiedzi są wzajemne „haki”. Wy macie coś na nas, za to my mamy na was coś takiego, że ho, ho.
Czy kolejna „ucieczka do przodu” znowu zapewni wygranie wyborów?
Problem narasta, bo dają o sobie znać upiory przeszłości, czyli sprawy odkładane na zaś.
Na to nakładają się skutki pandemii covid-19 która niestety nie przeszła do historii i nie ma nawet przerwy wakacyjnej. W swoim najświeższym wystąpieniu minister zdrowia ostrzegł, że możemy wrócić do restrykcji mimo, że opanowaliśmy metody walki z pandemią.
Ile takich eksperymentów jest w stanie wytrzymać nasza gospodarka i co ważniejsze nasze społeczeństwo?
Nie możemy też zapomnieć o trwającej wojnie na Ukrainie.
Tu mamy problem wielowarstwowy. Z jednej strony to uciekinierzy z terenów objętych działaniami wojennymi. Granicę polsko-ukraińską przekroczyło już ponad 4,6 mln uchodźców. Spora ich część, bo ponad 2 mln, wróciła lub wielokrotnie wraca w swoje strony.
Faktem jest, że ponad 2,5 mln Ukraińców mamy na swoim utrzymaniu i nikt nie chce nas wspomóc.
Jak zwykle „na medal” spisuje się KE która nie ma dla nas pieniędzy, bo wcześniej ich w budżecie nie zaplanowano /co to za planowanie w którym nie ma rezerwy budżetowej?/
Próbuję od miesięcy rozgryźć ten fenomen, ale bez skutku.
Bezczelność kacyków unijnych nie zna granic. Według nich żadna pomoc z tego tytułu Polsce się nie należy ponieważ mieści się to w ramach kwot wypłacanych z funduszy unijnych i oczywiście z budżetu w ramach planów wieloletnich.
W druga stronę działa to już inaczej.
Niemcy inwestowali w NS1 i NS2 i zamierzali robić kokosy na redystrybucji gazu z Gazpromu.
Wojna na Ukrainie pokrzyżowała te plany. NS2 nie można uruchomić ze względów proceduralnych.
Są problemy z NS1, a Niemcy w swym zadufaniu zapomnieli o alternatywnych kierunkach dostaw gazu. Wcześniej Gazprom wystawił ich do wiatru nie napełniając niemieckich zbiorników podziemnych gazu do czego był zobowiązany. Niemcy nie mają jeszcze gazoportu dla odbioru LNG. Tymczasem nadchodzi zima i perspektywy są niewesołe.
Sprytni Niemcy znaleźli sposób na wybrnięcie z trudnej sytuacji. I to nie jeden.  
Po kolei. Niemcy zawsze chcą świecić przykładem. Kilka lat temu zdecydowali o odstąpieniu od energetyki atomowej. Rzecz o tyle interesująca, że mają tych elektrowni czynnych 22 czy 24, 
a ich żywot techniczny szacowany był na kilka czy kilkanaście lat.
Zaburzenia w dostawach gazu i ropy naftowej spowodowały trudności w zbilansowaniu potrzeb energetycznych. Co więc robią Niemcy? Wznawiają wydobycie węgla kamiennego w swoich kopalniach, wcześniej wycofanych z eksploatacji.
Różnica między kopalniami polskimi a niemieckimi jest taka, że w niemieckich zaprzestano wydobycia, ale utrzymywano je w ruchu, a kopalnie w Polsce KE nakazała fizycznie zlikwidować, czyli wprost je zasypać. Wznowienie eksploatacji kopalni w Polsce to sprawa co najmniej 2 lat.
Tego wątku nie komentuję, bo co tu komentować?
Jest coś ciekawszego. Genialny w swej prostocie pomysł polityków niemieckich.
Chodzi o praktyczną realizację solidaryzmu wewnątrz UE. Skoro Niemcy przez własną przebiegłość zabrnęli w ślepą uliczkę, obowiązkiem pozostałych państw członkowskich UE jest pomóc Niemcom przez przekazanie im części swoich zapasów gazu. https://www.wnp.pl/gazownictwo/niemiecki-polityk-niedobory-gazu-chce-latac-rezerwami-innych-panstw-unii,599876.html ,
Warto obserwować dalszy rozwój tego wątku.

Niezależnie od powyższego trwa tresura opornych. Ciągle „ulubieńcem” kacyków unijnych jest Polska.
Piszę o tym niechętnie, bo moim zdaniem mamy do czynienia z indolencją naszych rządców.
Co mamy na tapecie? Na pewno sprawa kopalni Turów, sprawa pieniędzy z KPO i wspomniane wyżej wsparcie z tytułu przyjęcia uchodźców wojennych z Ukrainy.
Całość skwituję krótko, skandal goni skandal.
Sprawa Turowa, tu udało się tak zamotać wszystko, że trudno jest ustalić stan faktyczny.
Doszliśmy podobno do porozumienia z Czechami, co już uważam za skandal bo na jakiej podstawie udowodniono zasadność roszczeń Czechów?
Mimo tego KE nalicza Polsce kary za niezastosowanie się do środka zabezpieczającego /natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla/ i samowolnie ściąga je z naszego konta. https://tvn24.pl/polska/kopalnia-turow-tsue-do-sadu-ue-wplynela-skarga-polski-chodzi-o-stwierdzenie-niewaznosci-decyzji-komisji-europejskiej-w-sprawie-potracenia-kar-5687930
Kiedy i jak zostanie rozpatrzony protest Polski przeciwko stanowisku TS UE?
Tu nie chodzi o drobne na waciki, ale o setki milionów euro.
Inny problem związany jest z KPO. Z rozdzielnika mamy przyznane do wykorzystania 23,9 mld euro w formie dotacji i 11,5 mld euro w formie pożyczek. Części pożyczkowej nie musimy wykorzystać w całości. Dostęp do tych pieniędzy obwarowany został tzw. kamieniami milowymi które są tu potrzebne jak przysłowiowej świni siodło. Nie sądzę żeby było to wiadome w chwili podejmowania decyzji o uruchomieniu KPO w lipcu 2020. Jednak owe kamienie milowe powodują że Polska uzyska dostęp do przyznanych kwot na święty nigdy. Premier MM też ma tego świadomość, ale robi dobrą minę do złej gry.
Kuglarstwo kacyków unijnych spowodowało, że przepadło nam 4 mld euro które mogliśmy wydatkować w 2021 roku według kryteriów uproszczonych. Ta kwota nie przepadła bezpowrotnie, ale utrudniony będzie  sposób rozliczenia jej wydatkowania.
Jest jeszcze inny aspekt utrudnień stwarzanych Polsce przez KE.
Po zatwierdzeniu KPO dla Polski MM mówił, że uzyskamy dostęp do pieniędzy prawdopodobnie we wrześniu br. Termin ten przesuwa się niczym horyzont i ostatnio usłyszałem z ust MM,
że pieniądze będą dostępne na przełomie 2022/2023. Pieniądze są nam podobno bardzo potrzebne.
I co z tego?

Tak w ogóle to jakie mamy szanse na likwidację v kolumny w Polsce?

05 lipca 2022

Co dalej?

Punktem wyjścia niech będzie ten tekst https://niepoprawni.pl/blog/kokos26/guyow-ci-w-unii-dostatek
Gołym okiem widać że próby Polski przypodobania się kacykom brukselskim to krew w piach.
Co byśmy nie zrobili, nie znajduje to uznania w ich oczach. Co nam więc pozostaje?
Kto w tej grze ma rację? Lawirujący wespół z prezesem MM, czy ZZ, czy totalna opozycja nie mająca do zaoferowania nic, poza żądzą powrotu do koryta?
Po drugiej stronie, czyli Brukseli, a może dla jasności Berlina, sprawa jest trywialnie prosta.
Wszelkimi środkami trzeba doprowadzić do wysadzenia z siodła obecnej ekipy rządzącej w Polsce
/nie szkodzi że wybranej w legalnych i o zgrozo demokratycznych wyborach/ i obsadzić tam swoich,
na wzór DT, a może jeszcze raz sięgnąć po niego?
Problem polega na tym jak to wdrożyć? Trwające od lat próby okazują się bezskuteczne. Dlaczego?
Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą. Przesada.
Zastanawiam się dlaczego pojawiła się informacja o nagłym zakończeniu misji dyplomatycznej w Polsce ambasadora Niemiec w Polsce https://www.tvp.info/60700430/nieoficjalnie-ambasador-niemiec-arndt-freytag-von-loringhoven-konczy-swoja-misje-w-polsce
Ma nową misję do spełnienia?
Tak przy okazji, Litwa w ramach sankcji unijnych wobec Rosji wprowadziła embargo na przewóz przez jej terytorium, do enklawy królewieckiej, niektórych towarów o znaczeniu strategicznym. https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2022-06-21/tranzyt-do-kaliningradu-napiecia-rosyjsko-litewskie Co nie powinno zaskakiwać, Niemcy wyrazili z tego powodu niezadowolenie i naciskają na Litwę żeby odstąpiła od stosowania tej sankcji. https://www.money.pl/gospodarka/media-niemcy-naciskaja-na-odblokowanie-kaliningradu-mowimy-o-ruchu-miedzy-dwiema-czesciami-rosji-6785850393086496a.html
Do 10 lipca urzędnicy unijni mają znaleźć sposób na zmuszenie Litwy do odstąpienia od sankcji.
Na tym przykładzie widać destrukcyjną rolę Niemiec.

Niespodzianką dla wielu były wybory w 2015 roku. Powtórka była w 2019 roku.
Zaczął się, nieformalny jeszcze, wyścig przed wyborami planowanymi w 2023 roku.
Dla opozycji jest to gra o wszystko, o ich być albo nie być w polityce.
Ciągle możliwe są jeszcze wybory przedterminowe, ale one nie zwiększą szansy na wygraną opozycji.
Opozycja ma świadomość że jej drogą do sukcesu jest zwarcie szeregów i pójście do wyborów w jednym silnym bloku.
Wiedzieć to jedno, a zrealizować, to drugie. Jeszcze oficjalnie nie rozpoczęto kampanii wyborczej, a już są tam kategoryczne sprzeciwy wobec planu pójścia razem.
Bądźmy realistami, opozycję łączy jedynie chęć przejęcia władzy. Potem się zobaczy. A co? Wybierzcie nas to zobaczycie. Proste? Proste!
Opozycja spod znaku PO nie ma żadnego programu wyborczego, bo ten zostanie ujawniony po wygranych wyborach. Poważnie. To nie kpiny z elektoratu!
Mam pytanie, kto uwierzy takim hochsztaplerom? Kogo interesuje kupowanie kota w worku? Są tacy?
Obecny firer partii oszustów cokolwiek by nie powiedział nie będzie wiarygodny ze swoją emeryturą unijną https://www.bankier.pl/wiadomosc/Unijna-emerytura-Tuska-Ile-dostanie-8331053.html
nieosiągalną w Polsce dla nikogo. Dawno temu powiedziano że prawdę mówi tylko gdy się pomyli.
Czy warto strzępić język na totalną opozycję? Powiem, że nigdy i nikogo lekceważyć nie wolno.
Ale też nie wolno pozwolić tej opozycji na bezkarność. To rozzuchwala. Prawo nie może być tylko martwą literą.
Interesuje mnie czy dojdzie w końcu do sytuacji, że pociągnięci zostaną do odpowiedzialności karnej winni notorycznego naruszania prawa, z obecnym przewodniczącym PO czyli Donkiem, na czele.
Opozycja nie jest w stanie wrócić do władzy bo jej oferta jest za mało atrakcyjna dla elektoratu.
Nie pomoże nawet straszenie wyjściem swoich na ulice. Model „ulica i zagranica” też już się zużył. Poza tym, po dotychczasowych doświadczeniach władza nie dopuści do kolejnego rozhasania totalniaków.
Taką mam nadzieję.
Mówi się, że poparcie dla opozycji odpowiada poparciu Trzaskowskiego w ostatnich wyborach prezydenckich.
Różnica polega na tym, że wówczas był wybór albo-albo plus brak decyzji.
W wyborach parlamentarnych nie jest tak sielankowo. Wybór i podział głosów jest bardziej skomplikowany. Głosuje się na poszczególne listy. Ważna jest kolejność nazwisk na listach. Obowiązuje zasada, że zwycięzca bierze wszystko. To jest straszak przeciwko każdej koalicji.
Znamy z poprzednich lat przypadki że przepadł kandydat który imiennie uzyskał jeden z najwyższych wyników w skali Polski /kilkaset tysięcy głosów poparcia/, ale przepadła jego lista, a wraz z nią ów kandydat.
Po drugiej stronie mandat uzyskiwała osoba z końca listy, ze znikomą ilością uzyskanych głosów
/około 1 tysiąca/ tylko dlatego, że jego lista uzyskała bonus za sprawą mechanizmu liczenia głosów /ordynacja wyborcza/.
Do pełnego obrazu trzeba dodać zasady refundacji kosztów kampanii wyborczej. Normą stało się,
że „maluchy” muszą obejść się smakiem mimo że ponosili realne koszty kampanii wyborczej.
Tak wczesne rozpoczęcie kampanii wyborczej jest wyczerpujące dla obydwu stron, rządzących i opozycji. Tylko rządzący mają plan działania i go realizują.
A opozycja? Ogranicza się do powtarzania że „PiS to samo zło”. Wątpię żeby to wystarczyło do wygranej.
Na nadchodzące wybory wpłynie trwająca wojna na Ukrainie, a także rosnąca inflacja której przyczyny są wielorakie. Kto przytomny wierzy że winien jest wyłącznie PiS?
Polityk zawsze stoi przed koniecznością wyboru. Tak się złożyło, że w ostatnich latach tych wyborów trzeba dokonywać na okrągło. Błędów nie popełnia podobno tylko ten kto nic nie robi. To oczywiste kłamstwo. Zaniechanie działania jest karalne, zwłaszcza jeśli robi się to świadomie.
Skoro tak, to kolejne działania można oceniać jedynie pod kątem ich skuteczności. Tylko na tej płaszczyźnie można podejmować polemikę.

Mniej więcej od 2005 roku, czyli od przegranych przez PO wyborów parlamentarnych zyskała na znaczeniu dyskusja o patriotyzmie. Pytanie jest w sumie proste i oczywiste: w czyim interesie powinna działać osoba mieszkająca w Polsce, mająca czynne i bierne prawo wyborcze, posiadacz/ka polskiego paszportu? Wydaje się że odpowiedź musi być jednoznaczna. Rzeczywistość pokazuje że tylko wydaje się.
Poszczególne partie czy ugrupowania polityczne są za słabe żeby realizować samodzielnie własny program. Słabość dotyczy zaplecza finansowego.
Wszystkie formacje które dotrwały do dzisiaj takiego solidnego zaplecza nie mają. To czym dysponują nie jest ich zasługą ani dorobkiem. Poza PSL i lewicą, w III RP, startowały z poziomu zerowego.
Skąd więc mają fundusze?
Na pewno nie ze składek członkowskich. Każde ugrupowanie ma sponsora, jawnego lub ukrytego.
Niby są regulacje prawne w tym zakresie, ale to fikcja. Rzeczywistym problemem są sponsorzy zewnętrzni, spoza Polski. Czasem coś na ten temat przenika do mediów, ale / w sensie politycznym
i prawnym/ niewiele albo nic z tego nie wynika.
O co naprawdę chodzi? Każdy kto daje nie robi tego bezinteresownie. Liczy na rewanż.
W polityce rewanż może być wyrażony tylko w jeden sposób. To okazanie przychylności, w zakresie go interesującym, sponsorowi albo jego mocodawcy. Partie istniejące na naszej scenie politycznej mają tych sponsorów w Niemczech. To dotyczy głównie PO. Partie lewicowe mają sponsora w Moskwie bezpośrednio lub drogą okrężną. Jak to się robi? Czasem coś trafia do mediów.
Małą ‘bohaterką z tych kręgów jest Greta Thunberg https://forsal.pl/artykuly/1443406,el-confidencial-strajki-klimatyczne-i-wielki-biznes-za-greta-thunberg-stoja-duze-koncerny-i-fundusze.html
o której pisano, że była sponsorowana przez Rosję, ale informacja została zdementowana, co nie wyklucza, że swą działalność nie opiera wyłącznie o środki własne.
Nie pochodzi z rodziny miliarderów.
Wracając do rodzimego podwórka, nie powinno dziwić zachowanie naszych polityków z opcji opozycyjnej.
Niektórych można wręcz podejrzewać o działanie wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nie zmienia opinii, że w tym postępowaniu są konsekwentni.
Z opozycją jest trudna rozmowa, wręcz niemożliwa. Są programy publicystyczne w których od lat odmawiają udziału. Tam gdzie przychodzą, często nie można z nimi nawiązać kontaktu. Wygłaszają wyuczone kwestie bez związku z zadawanymi pytaniami, zabierają głos najczęściej po to żeby rozbić dyskusję.
Doszło już do tego, że jeden z publicystów zasugerował, że nasi parlamentarzyści, przed wejściem na salę obrad powinni być poddawani testom na obecność środków odurzających.
Jak będzie przebiegała dyskusja w ramach nadchodzącej kampanii wyborczej? Trudno przewidzieć.
Nie wiadomo co stanie się tematem wiodącym. Pewniaki na dzisiaj są dwa, wojna na Ukrainie i postępująca inflacja oraz jej skutki dla naszej codzienności.
To wymaga dalszego rozwinięcia.


30 czerwca 2022

O czym tu dyskutować?

Na dzisiaj problem sprowadza się do tego o czym dyskutować? Czy pępkiem świata jest teraz wojna na Ukrainie, czy konsekwencje tej wojny dla porządku światowego?
Jest oczywiste, że dla Ukraińców priorytetem jest wojna i skutki dla jej mieszkańców.
To ich ojczyzna, miejsce zamieszkania, dla większości miejsce pracy i ich przyszłość. Wojna jest też walką o tożsamość narodową której Rosja chce ich pozbawić.
Wielcy tego świata uznali, że Rosji trzeba dać po łapach bo Rosja chce rozdawać karty, a widać że gra znaczonymi. Kłamstwo ma krótkie nogi.
Wojnę obserwuje cały świat, jednak reakcje są diametralnie różne. Inaczej reagują państwa sąsiadujące z Ukrainą od strony europejskiej, w tym Polska, a inaczej te mniej czy bardziej odległe, czy położone na innych kontynentach.
Te reakcje to werbalne poparcie jednych dla Ukrainy, a drugich Rosji. Nie brakuje też postaw obojętnych, bo nie neutralnych.
Nie zmienia tego że nie rozumiem popierających agresję Rosji. Wróć. Doskonale rozumiem.
Te państwa i Rosję łączy wspólnota interesów ekonomicznych. W końcu pecunia non olet.
Układy nie powstawały z dnia na dzień. Różnica polegała na tym, że Rosja prowadziła politykę długofalową, w jej mniemaniu mocarstwową, a jej wspólnicy w interesach widzieli tylko swoje doraźne korzyści.
Wraz z wybuchem wojny Rosji z Ukrainą wyszło szydło z worka. Okazało się że za głupotę, zwłaszcza polityczną, trzeba płacić i to drogo. Inwestorzy, zwłaszcza europejscy, współpracę z Rosją traktowali biznesowo. Natomiast Rosja potraktowała to teraz bardziej politycznie.
Wojna przeważyła szalę na korzyść polityki. Kto na tym zyska, a kto straci?
Co jest na stole?
Uzbierało się tego sporo i to pod wieloma względami. Według wartości finansowej prym wiodą Niemcy. Kolejka jest jednak znacznie dłuższa. Zarobić chcieli Francuzi, Włosi, Austriacy, Holendrzy.
Dla nich Rosja wygląda zupełnie inaczej niż dla państw graniczących z Federacją Rosyjską, a zwłaszcza byłych republik radzieckich. Te sympatie mają ciągłość historyczną sięgającą czasów Lenina dla którego byli użytecznymi idiotami.
USA i KE postanowiły Rosję ukarać sankcjami. Dotychczas uruchomiono już sześć pakietów.
Po ich wdrożeniu zorientowano się że sankcje działają w dwie strony i poszkodowane są również państwa należące do UE.
Innym ujawnionym aspektem sankcji jest ich nieszczelność. Znowu, wina jest obustronna.
Rosja stosuje triki obejściowe i uzyskuje dostęp do towarów objętych embargiem przez najróżniejszych pośredników, państwa i firmy. Pomagają w tym kraje UE które wprowadzają sankcje. Nie spotykają je za to żadne konsekwencje. Na tej liście jest nie tylko Francja, dostawca optoelektroniki do rosyjskich czołgów.
Nie wszystko jest tu takie czytelne, proste i oczywiste. Są państwa które na sankcjach zarabiają i to nieźle, ale poza potępieniem moralnym nic im nie można zrobić.
Największy paradoks dotyczy obrotu gazem i ropą. Sankcje spowodowały drastyczny wzrost cen ropy i gazu i mimo redukcji dostaw, zwłaszcza na rynek europejski, zyski Rosji wzrosły w stosunku do okresu bezpośrednio przed wybuchem wojny w lutym 2022. W ślad za tym nastąpiło umocnienie rubla, ale tu Rosja zaliczyła pyrrusowe zwycięstwo, bo ekonomicznie więcej na tym tracą po stronie własnego eksportu.
Z upływem czasu Rosji przybywa problemów które podważają jej mniemanie o swej potędze.
Przedłużająca się wojna podkreśla jej bezsens, a ambicja nie pozwala na wycofanie się. 
Zawiodły kalkulacje które legły u podstaw decyzji o napaści na Ukrainę.
Ukraina nie jest osamotniona mimo że nie jest członkiem NATO ani nie jest członkiem żadnego sojuszu wojskowego. NATO nie angażuje się  w wojnę swymi siłami zbrojnymi, ale wspiera Ukrainę dostawami uzbrojenia z wysokiej półki, a nie z demobilu. Zastrzeżenie dotyczy ilości i tempa dostaw. Potrzeby Ukrainy są duże, a nie wszyscy deklarujący pomoc wywiązują się z danych obietnic.
W tej „konkurencji” liderem są Niemcy którzy nie mogą się zdecydować kogo naprawdę popierają. Ukrainę czy Rosję? 
Pojawił się nowy problem. Ukrainie kończą się zapasy własne, zwłaszcza amunicji artyleryjskiej. Uzupełnianie jest utrudnione, bo z jednej strony kończą się dostawy w ramach pomocy z państw
b. UW, a z drugiej nie ma możliwości dostaw z produkcji własnych zakładów zbrojeniowych.
Dostawy z państw NATO związane są ze zmianą standardów, a to wymaga dodatkowo szkoleń w zakresie obsługi i eksploatacji nowych wzorów uzbrojenia. Wszystko to odbywa się w deficycie czasu.
Trudności przeżywa również strona rosyjska. Ilość zniszczonego uzbrojenia oraz straty ludzkie powodują że Rosja musi sięgać do coraz głębszych rezerw, a jednocześnie stosuje coraz okrutniejsze metody walki, notorycznie naruszając prawo międzynarodowe.
Nowy sprzęt to faktycznie złom z tzw. zapasów wojennych, mający za sobą dziesiątki lat magazynowania, najczęściej w nieodpowiednich warunkach. Do tego dochodzi uzupełnianie stanów osobowych kierowanych na front rezerwistami i poborowymi bez elementarnego przeszkolenia.
Rosja te niedoróbki kompensuje atakami terrorystycznymi na ludność cywilną i systematycznym niszczeniem infrastruktury na zajmowanych terenach.
Niestety, nie zanosi się w najbliższym czasie na zdecydowaną odpowiedź Ukrainy. Po prostu nie ma czym.
Pasmo nieszczęść jakie dosięgają Rosję powiększa decyzja o przyjęciu do NATO Szwecji i Finlandii.
Do formalnego zamknięcia tematu jeszcze daleko, ale ewentualny protest Rosji zda się na nic.
Nie pora na huraoptymizm. Trudno przewidzieć z czym zdolna jest teraz wyskoczyć Rosja.
Faktem jest że jej pole manewru gwałtownie zawęża się. Bałtyk stanie się morzem wewnętrznym NATO.
Co wtedy dalej z enklawą królewiecką i Petersburgiem?
NATO przypomniało również Białorusi gdzie jej miejsce w szyku.
Zmiana doktryny NATO polegająca na potraktowaniu Rosji jako wroga spowoduje konieczność zmiany stanowiska Rosji wobec NATO. To zrozumiałe. Pozostaje czekać na efekty.
Najpierw muszą zostać uporządkowane sprawy dotyczące Ukrainy.
Uporządkowanie dla mnie oznacza zakończenie działań wojennych, bez żadnych warunków wstępnych.  Powrót do granic sprzed aneksji Krymu w 2014 roku. Uruchomienie międzynarodowego trybunału do osądzenia zbrodni wojennych Rosji na Ukrainie. Ustalenie trybu odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych, ze wskazaniem źródeł finansowania odbudowy. 
Na ile to wszystko jest realne i ile czasu zabierze?
Zastanawiam się czy w tym konkretnym przypadku jest sens mówienia o traktacie pokojowym między Rosją i Ukrainą?

p.s. Żeby utrudnić wnioskowanie trzeba próbować przewidzieć możliwe reakcje wobec wojny Chin, Indii i krajów Dalekiego Wschodu.

26 czerwca 2022

O co chodzi w tej wojnie?

Przy okazji tego wpisu http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/sprawa-rybusa można zauważyć parę ciekawych reakcji.  
Podstawowa, w mojej ocenie, to brak w dyspucie hierarchii ważności spraw.
W trwającej wojnie na Ukrainie i sprawach wokół niej najważniejsze jest zwycięstwo Ukrainy polegające na niedopuszczeniu do kolejnego uszczuplenia jej terytorium. Nie jest to proste i oczywiste dla każdego chociażby z powodu braku jednolitego frontu poparcia Ukrainy.
Czy za tym stoi tylko brak wyobraźni?
Czy ci dzisiaj obojętni, albo jawnie przeciwni poparciu Ukrainy nie mają świadomości że mogą być kolejną ofiarą bezprawia? Czy biorą pod uwagę, że mogą być pozostawieni sami sobie?
Rosja już teraz kieruje pogróżki wobec każdego państwa które ma własne zdanie w sprawach spornych lub w jej pojęciu zagraża jej interesom. W ten sposób na celowniku znalazła się Litwa,
a wcześniej Mołdowa. Zagrożonych jest więcej.
Na czym polega logika wstrzymywania dostaw gazu i ropy do Niemiec? Do innych krajów jestem w stanie zrozumieć. Tu nie pomaga nawet ostentacyjne bojkotowanie pomocy militarnej Ukrainie. Kolejne deklaracje Niemiec o dostawach oczekiwanego uzbrojenia dla Ukrainy, za którymi nic nie idzie, przestały już szokować.
Szczęście Ukrainy polega na tym, że nie wszystkie państwa postępują podobnie. Nie wszystkie państwa dysponują takimi możliwościami gospodarczymi jak Niemcy.
Tu wypada przypomnieć, że dalsze dostawy broni, pozostałości po przynależności do UW, przestają spełniać swoją rolę ponieważ wyczerpują się zapasy amunicji do tej broni.  
Jaki sens ma wypominanie dzisiaj Ukrainie, że po 2014 roku dalej współpracowała z Rosją?
Co ci krytykanci zrobili, po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę, dla jej gospodarczego przestawienia się na nowe rynki zbytu i nowe kierunki współpracy gospodarczej, o współpracy wojskowej nie zapominając? 
Nie mam zamiaru rozgrzeszać Ukrainy za zmarnowane lata po odzyskaniu niepodległości.
Dzisiaj przechodzą reedukację w przyspieszonym tempie.
Wypada życzyć sobie że będzie to proces trwały.
W końcu ponoszone ofiary nie mogą iść na marne.
Przypuszczam że wkrótce zaczną pojawiać się analizy o potrzebie zmian na współczesnym polu walki.
Nie mam złudzeń, że w tej wojnie testowane są nowe rodzaje broni, ale również zmiany w taktyce działań wojennych.
Wnioski z tych analiz muszą być wprowadzone do praktyki naszych Sił Zbrojnych.

21 czerwca 2022

Idzie nowe?

W komentarzach dotyczących wydarzeń których jesteśmy świadkami pojawia się opinia,
że „idzie nowe”. Na czym to nowe ma polegać jeszcze nie wiadomo.
Co innego chciejstwo, a co innego chłodna analiza zdarzeń.
Po stronie chciejstwa jest marzenie o odzyskaniu pola przez elementy konserwatywne.
Może faktycznie jest to podejście racjonalne, wynikające z coraz bardziej zaskakujących pomysłów lansowanych przez utopistów spod znaku lewicy.
Świat balansuje na ostrzu brzytwy, a lewica brnie w swoje szaleńcze pomysły.
Jedyne co jest w tym dobre, to brak konsekwencji. O logice nie wspomnę. 

Od jesieni 2021 odbywają się w kolejnych krajach wybory parlamentarne, czy prezydenckie i ich wyniki niejednego zaskakują.
Równocześnie, od końca lutego 2022 nałożyła się na to wojna rozpętana przez Rosję na Ukrainie.
Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją. Agresor, zanim ruszył w pole, musiał mieć pewność wygranej i gwarancje bezkarności dla takiego postępowania. Gdyby było inaczej, można zaryzykować twierdzenie, że jest niespełna rozumu. Mogło być też tak, że źle ocenił albo przeciwnika, albo swoje możliwości.
Która wersja jest prawdziwa, pokaże czas. 

Pozostańmy przy faktach. Motyw wojny, a więc obrona ciemiężonej ludności rosyjskojęzycznej na Ukrainie jest oględnie mówiąc „od czapy”. Poważniej brzmi chęć restytucji Związku Radzieckiego. Tylko kto pytał Ukrainę czy chce wrócić do tego związku? To jest próba uszczęśliwiania na siłę.
Problem powinie być sformowany inaczej. Dlaczego nie ma zdecydowanej reakcji organizacji międzynarodowych, czyli ONZ i OBWE, które powinny … Właśnie co powinny? Wyrazić oburzenie? Potępić? czy  coś więcej? Ile czasu do namysłu potrzeba żeby zareagować?
Zaistniała sytuacja pokazuje po raz kolejny, że umowy międzynarodowe są warte tyle ile papier na którym je spisano. 

Rosja zachowuje się jak podwórkowy żul który uważa, że nikt mu nie podskoczy i tylko on decyduje o porządku na podwórku. Trzeba przyznać, że ta wersja sprawdzała  się w realu. Do czasu.
Rozpoczynając w lutym 2022 „wojnę pełnoskalową” Rosja planowała zakończenie jej w ciągu trzech dni defiladą swych wojsk na kijowskim Kreszczatiku. Coś jednak poszło nie tak. Dzisiaj już 118 dzień walk a sukcesów jak nie było tak nie ma. Z każdym dniem maleją szanse na ich osiągniecie.

Do euforii po stronie Ukrainy też daleko. Jednak Rosja jest zmuszona sięgać do coraz głębszych rezerw ludzkich i materiałowych. Rezerwy te nie są bezgraniczne.
Dla odmiany Ukraina otrzymuje wsparcie, zwłaszcza materiałowe, z wielu państw, a tym samym rośnie szansa na pokonanie agresora.

Wojska rosyjskie nie przebierają w środkach. Według mnie Rosja zdaje sobie sprawę, że nie utrzyma dłużej zajętych terenów na wschodzie Ukrainy. Dlatego stosuje taktykę spalonej ziemi, co przekłada się na niszczenie wszystkiego co się da zniszczyć. Stosuje też na masową skalę praktyki złodziejskie.
Robią to pojedynczy żołnierze, rabując wszystko co da się zabrać ze sobą, ale rabunkiem zajmuje się też Rosja jako agresor. Tu kradzież odbywa się w skali giga. Z zajętych terenów Ukrainy wywożone są wyroby hutnicze, z elewatorów zboże. Blokowane są porty morskie /Odessa/ co uniemożliwia eksport zboża.
Na oddzielną uwagę zasługuje postępowanie z ludźmi. Dotyczy to ludności cywilnej, w tym dzieci, a także jeńców wojennych.
To wszystko odbywa się za zgodą i wiedzą Moskwy.

Jednak „nosił wilk razy kilka …” Rosję, za sprawą Litwy spotkała niespodzianka. https://www.tvp.info/60847031/rosja-grozi-litwie-za-blokade-kaliningradu
Sprawa ma charakter rozwojowy. Kto odpuści? Co będzie przedmiotem negocjacji?
Zanim do tego dojdzie można obserwować reakcje Moskwy której w głowie się nie mieści, że ją też można szantażować, w dodatku w majestacie prawa, tym razem unijnego /sankcje/.
Wydaje się że dla Rosji nadchodzi godzina prawdy.
Litwa jest członkiem NATO i nie można na nią pohukiwać bezkarnie. W tej sytuacji śmiesznie brzmią takie wypowiedzi rosyjskich polityków:
„Unia Europejska musi naprawić sytuację związaną z blokadą Kaliningradu, w przeciwnym razie Rosja będzie miała wolną rękę i będzie mogła rozwiązać kwestię tranzytu dowolnymi środkami”.
Jakoś umknęło uwadze tego polityka, że od ponad trzech miesięcy Rosja tak robi na Ukrainie.

Muszę przyznać, że ciekawi mnie co się naprawdę kryje za takimi buńczucznymi wypowiedziami.
Ciekawi mnie również, czy wszczynając kolejną awanturę wojenną Rosja brała pod uwagę skalę zmian jakie mogą nastąpić w wyniku wojny z Ukrainą? Nie chodzi bynajmniej o zmiany terytorialne.
Czy to się per saldo Rosji opłaci?

Wywiady wojskowe analizują na bieżąco rozwój wydarzeń na Ukrainie. Wnioski z tych analiz, co jest oczywiste, nie są publikowane. Z tych publikowanych wynika, że Rosja cienko przędzie. Sama żądza pognębienia Ukrainy to za mało. Powoli widać, że wojna długotrwała przerasta możliwości gospodarcze Rosji. To nie jest gospodarka autarkiczna.
Świadczą o tym kolejne terminy sukcesów, teraz tylko punktowych, których wojska rosyjskie nie są w stanie osiągnąć. 

Teraz zasadne staje się pytanie czy dojdzie do upokorzenia Rosji? A jeżeli tak, to na jaką skalę?

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...