Temat o którym nie wolno teraz zapominać to wzrost liczebny i modernizacja
wyposażenia Wojska Polskiego. Realizacja nabrała rumieńców po wznowieniu w
lutym br. wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Zadanie na lata. Wojna uświadomiła
naszym politykom, że Rosja w swym postępowaniu wobec sąsiadów jest
nieobliczalna. Nieobliczalna jest zwłaszcza jej zachłanność wobec sąsiadów. Można
wprost powiedzieć że to atawizm w ich zachowaniu.
Co w takiej sytuacji nam pozostaje? Rozbudowywać własne siły zbrojne do poziomu
umożliwiającego skuteczne przeciwdziałanie odwiecznym zakusom rosyjskim. Nie
możemy tego robić wyłącznie własnymi siłami, bo przekracza to nasze możliwości,
nie tylko finansowe ale również czasowe.
Tam gdzie to możliwe trzeba korzystać
z pomocy zewnętrznej.
Doświadczenie Ukrainy uczy, jak masz liczyć na kogoś, licz najpierw na siebie.
Nie trać bezmyślnie czasu. Póki Ukraina walczy i chce walczyć musimy jej
pomagać, nawet odejmując sobie od ust. Osłabianie Rosji daje nam bezcenny czas.
Dzisiaj fachowcy oceniają że Rosja stanie ponownie na nogi za jakieś 10 lat.
Nie wiem na ile ta ocena jest poprawna. Ale to jest czas nam dany na
przygotowanie się do ewentualnej konfrontacji.
Nie ma przebacz. Oni nigdy nie
zrezygnują. Podobnie jak Niemcy.
Dlatego musimy mieć te siły zbrojne proporcjonalne do liczby ludności Polski. Planowane
300 tysięcy nie jest wielkością przesadną. Tym bardziej że jest to zadanie
rozłożone w czasie.
Mam w pamięci dewizę z rodzinnych stron: „jak
świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi bratem”. To nie jest
przejaw szowinizmu czy nacjonalizmu, ale doświadczenia historycznego, tu z Wielkoposki.
Niemcy swoją zachłanność realizują ździebko subtelniej. Przynajmniej tak uważają.
Sprzed kilku dni: zobaczcie jak w Niemczech „normalni” Niemcy reagują u siebie na
ulicy na język polski, a tym samym na Polaków. Przegrana wojna z niczego ich nie wyleczyła. To
silniejsze od nich.
Wzorcowa demokracja, o cywilizacji nie wspomnę.
Nasz pech polega na tym że ten gigantyczny wysiłek finansowy, związany z
przebudową sił zbrojnych, musimy ponosić w warunkach postcovidowych i trwającej
wojnie na Ukrainie. Do tego trzeba dołożyć rozlewający się na cały świat kryzys
gospodarczy o skutkach dziś niewyobrażalnych. To dopiero przed nami.
Pomagamy Ukrainie nie z nadwyżek finansowych, ale kosztem własnych wydatków
bieżących.
Dzisiaj usłyszałem, że to już 3,6 mld USD, a łącznie z pomocą dla uchodźców,
ponad 10 mld USD.
To również pieniądze ze zbiórek społecznych.
Chyba się nie przesłyszałem.
Warto nieco cofnąć się w czasie. W PRL na potrzeby przemysłu obronnego
pracowało około 150 tysięcy ludzi w ponad 100 zakładach produkcyjnych. Faktem
jest że te zakłady pracowały nie tylko na potrzeby Wojska Polskiego, ale całego
Układu Warszawskiego.
Nie wszystkie przetrwały w III RP.
Nie we wszystkim, w produkcji zbrojeniowej, jesteśmy outsiderami. Żeby utrzymać
się w czołówce światowej trzeba lat pracy i znacznych nakładów finansowych na
prace B+R, a to musi mieć ekonomiczne uzasadnienie. Te oceny ulegają zmianie w
przypadku zagrożenia wojennego.
Wówczas obowiązują inne zasady i kalkulacje.
Po latach zapaści na początku III RP przemysł obronny łapie oddech. Teraz mamy
inny problem.
Chodzi o zdolności produkcyjne przemysłu zbrojeniowego.
W wielu przypadkach zdolności produkcyjne są za małe w stosunku do potrzeb.
Żeby było ciekawiej, nie zawsze można rozwinąć produkcję, często ze względu na
ograniczenia terenowe /nie ma gdzie rozwinąć kolejnych linii produkcyjnych/.
Inny problem to nadążanie technologiczne za czołówką światową.
W przemyśle zbrojeniowym, jak w każdym innym, ma miejsce specjalizacja. Trzeba
umieć się w tym znaleźć. Jak? Możliwości są różne. Produkować to co się
potrafi, a nadwyżki eksportować. Kupować licencje, wchodzić w kooperację.
Dlatego bardzo dobrze rokuje współpraca z Koreą Płd, gdzie są realne szanse na
ulokowanie części produkcji docelowo w Polsce.
Podkreślam że z Koreą Południową współpracujemy skutecznie od lat, a teraz
rozszerzamy zakres tej współpracy. Wystarczy wymienić nasz hit jakim jest
„Krab”. https://pl.wikipedia.org/wiki/AHS_Krab
Warto też zwrócić uwagę, że uzbrojenie z Korei kupiły ostatnio inne kraje
europejskie /Finlandia, Norwegia, Estonia/. To stwarza korzystne warunki dla
serwisu i możliwości produkcji części i podzespołów tego uzbrojenia w Polsce.
Do tego trzeba dołożyć skok technologiczny naszego przemysłu.
Podstawowy problem to wyścig z czasem. Dotyczy to całej gospodarki światowej
która w przemyśle zbrojeniowym pracuje ciągle na zwolnionych obrotach,
właściwych dla czasu pokoju. Dlatego, mimo deklaracji nie można w trybie nagłym
/odręcznie/ dostarczyć pomoc wojskową Ukrainie.
Nawet USA udzielające pomocy wojskowej Ukrainie nie są w stanie korzystać bez
ograniczeń z zapasów magazynowych. Z drugiej strony wzrasta zainteresowanie
zakupami uzbrojenia, nie tylko w Europie.
Z powyższego widać, że efekty podejmowanych w Polsce działań będą widoczne
dopiero po latach. Ważne żeby zdążyć z realizacją przed czasem próby.
Dzisiaj trzeba pilnować żeby kontrakty zakupowe były zawierane kompleksowo.
Broń to nie zabawka. To wydatek na dziesięciolecia. Trzeba więc zapewnić
serwis, części zamienne, szkolenia i co oczywiste, amunicję.
To wszystko ma jeden wspólny mianownik, płynność dostaw.
Dzisiejszy świat jest tak skonstruowany że raczej nie ma szans autarkia.
Doświadcza tego Rosja w trwającej wojnie z Ukrainą.
Nie wszystko co jest potrzebne do optymalnego wykorzystania posiadanych zasobów
można zgromadzić na zapas. Zapasy kiedyś się kończą, a trwające działania
wojenne nie zawsze pozwalają na uzupełnianie zasobów. To kolejny problem
wymagający rozwiązania.
Dzisiaj mogę powiedzieć że okoliczności nam sprzyjają. Tylko trzeba umieć i
chcieć to wykorzystać bo nic dwa razy się nie zdarza.
Jeszcze coś na podsumowanie. Te plany muszą być skrupulatnie zrealizowane nawet
gdy dojdzie do zmiany opcji rządzącej.
Szukaj na tym blogu
26 sierpnia 2022
Aby Polska rosła w siłę …
24 sierpnia 2022
Dzisiaj refleksyjnie.
Sezon urlopowy skłania,
przynajmniej mnie, do zwrócenia uwagi jak mówią w mediach „gadające głowy”, a mniej co mówią. Najczęściej jest to mielenie powietrza. Przekaz jest prymitywnie
prosty i to po obydwóch stronach. Nie dopuścić do głosu przeciwnika. Nie ma
najmniejszego znaczenia że nie ma nic sensownego do powiedzenia. Ważne że
wypełniam sobą czas antenowy i blokuję dostęp do mikrofonu konkurencji. Mógłbym
rzucać tu nazwiskami ale się wstrzymam.
Nieuchronnie zbliża się czas wyborów i chętni do pozostania w polityce starają
się przypomnieć swojemu elektoratowi o swoim istnieniu. Na antenie pojawiają
się osobnicy o których tym sposobem dowiadujemy się że są posłami/senatorami
obecnej kadencji. Często, co ciekawe, ich aktywność medialna równa jest
aktywności parlamentarnej /zaliczanie obecności, brak wystąpień indywidualnych,
brak interpelacji/.
Cel jest prosty, nie podpaść swoim szefom partyjnym i nie dać się wypchnąć z
miejsca biorącego na liście w swoim okręgu wyborczym. Ta grupa jest
zdecydowanie przeciwna wszelkiemu majstrowaniu przy obecnej ordynacji
wyborczej.
Do programów typu forum, czy debata, przychodzą „delegaci” z partii czy
ugrupowania politycznego. Czasem nawet nie przychodzą, bo szkoda im ich cennego
czasu. Wystarczy, że pojawiają się via internet.
Co przynajmniej mnie denerwuje to to, że ci ludzie nie mówią od siebie, ale
recytują z namaszczeniem, a zdarza się, bez zrozumienia tzw. przekaz dnia partii-matki. „Dzięki” temu
programy publicystyczne stają się zapchajdziurami w ramówce. Do tego dochodzi
nieudolność wrodzona, czy nabyta, prowadzących program, którzy nie są w stanie
zdyscyplinować uczestników by ci odpowiadali na stawiane pytania, a co gorsze,
nie przejmowali roli prowadzącego program.
Dzisiaj mamy kilka „żelaznych” punktów wokół których toczy się takie pseudo
debaty. Dotyczą one nie tylko spraw wewnętrznych Polski, ale w szczególności
relacji Polski z UE, a ściślej z KE, czy naszego zaangażowania w pomoc
walczącej Ukrainie.
W debacie publicznej utrwalił się pogląd że nieustannie mamy udowadniać że nie
jesteśmy przysłowiowym wielbłądem. W imię czego?
Umyka powszechnej uwadze fakt,
że przystępując do UE zobowiązywaliśmy się do wzajemnego przestrzegania
umów. Tymczasem KE przy wsparciu TS UE systematycznie nadaje własną
interpretację prawu unijnemu, a ponadto dopuszcza dowolną interpretację tego
prawa,
w zależności od tego jakiego członka UE dotyczy.
Dla nikogo myślącego nie ulega wątpliwości że w uprzywilejowanej pozycji są
Niemcy.
Oni rozdają karty i starają się pacyfikować krnąbrnych. Dotychczas robili to
skutecznie.
Ta maszynka zaczęła szwankować po opuszczeniu fotela kanclerskiego
przez A. Merkel. Następca to pasmo porażek, zwłaszcza medialnych, polityki
niemieckiej. Nie wiadomo czym to się skończy.
Jest branych pod uwagę kilka scenariuszy.
Problem po stronie polskiej polega na niezrozumiałej dla większości społeczeństwa
reakcji,
a właściwie jej braku, na bezczelne wystąpienia pod adresem Polski,
urzędników KE od przewodniczącej KE poczynając. Sprawy zaszły tak daleko, że
nawet prezes Kaczyński uznał za stosowne zabrać głos.
Tajemnicą pozostaje na czym będzie polegała zmiana stanowiska ekipy rządzącej
wobec KE. Może najpierw trzeba było przedyskutować sprawę we własnym gronie
zanim wystąpi się publicznie?
Moim zdaniem błąd popełniono na starcie, dopuszczając do ingerowania KE w
sprawy wewnętrzne Polski, co jest zagwarantowane traktatem unijnym który musi
działać w obie strony.
Na rozwiązanie tej zagadki jest coraz mniej czasu, bo bez formalnej zapowiedzi
rozpoczęła się kampania wyborcza 2023. Warto więc zwrócić uwagę co jest
eksponowane przez rodzimą opozycję w ramach tej kampanii.
Punktem wyjścia jest praworządność, pojęcie zasadniczo niezdefiniowane w prawie
unijnym, dlatego łatwe do manipulacji dla potrzeb bieżącej polityki, a ściślej
wywierania nacisków politycznych na opornych którzy nie chcą podporządkować się
dyktaturze władzy ulokowanej w KE, a faktycznie w Berlinie.
Skoro jest to bezprawie to dlaczego ulegamy temu szantażowi? Co przez to
zyskujemy?
Długo nie znaliśmy odpowiedzi. Krok po kroku jednak do niej dochodzimy.
Po pierwsze, nie mamy wśród państw członkowskich sojuszników. To przykre, ale
prawdziwe.
O naruszanie praworządności, w rozumieniu urzędników unijnych, oskarżana jest
teraz Polska i Węgry. Czasem przebąkuje się o innych, ale bez konsekwencji.
Różnica polega na tym, że w PE Węgry są związane z EPL która jest ugrupowaniem
większościowym, a parlamentarzyści polscy są rozproszeni, największa ich grupa
z PiS, należy do EKR. Jednak w PE EKR jest ugrupowaniem mniejszościowym i we
wszelkich głosowaniach nie ma głosu znaczącego.
Praktycznie EPL robi co chce, a faktycznie działa według wytycznych Niemiec
które stanowią najsilniejszą jej część. Przewodnicząca KE jest również
członkiem EPL.
Pozostałe kraje UE albo popierają stanowisko KE wobec Polski i Węgier, albo są
obojętne /zadowolone że ich się nie czepiają/. Nie biorą pod uwagę że dla nich
jest to równowaga quasi stabilna, bo nie znacie dnia ani godziny kiedy zabiorą
się i za was.
Druga sprawa, w moim pojęciu, to nonszalancja naszych polityków z ekipy
rządzącej.
Podczas negocjacji warunków przyznania KPO zbyt łatwo MM przystał na warunki KE
/bez zapoznania się ze szczegółami/. To nie przystoi poważnemu politykowi.
Fetyszem stały się tzw. kamienie milowe.
Muszę jednak wspomnieć o czymś co umyka naszej uwadze.
Po wielu perypetiach doczekaliśmy się w składzie rządu ministra wyłącznie
odpowiedzialnego za kontakty z KE. Ten pan to Konrad Szymański. Chciałoby się powiedzieć właściwy człowiek
na właściwym stanowisku. G…o prawda. Dla mnie to jedno wielkie rozczarowanie.
Czym on się naprawdę zajmuje? Czasem zastanawiam się czy to nie kret?
Kto jest w stanie powiedzieć kiedy ten minister występował ostatnio w mediach w
związku z pełnioną w rządzie MM funkcją? Może mam pamięć krótką, w dodatku
wybiórczą. Niestety, nie przypominam sobie żeby pan Szymański powiedział w
mediach co zrobił dla Polski, w ramach kontaktów z KE, lub czego nie zrobił i
dlaczego?
Jeśli wszystko za niego robi premier to znaczy że jest zbędny, bo nawet
dokumentów na rozmowy w Brukseli nie jest w stanie przyzwoicie przygotować.
Zastrzegam się że może być inaczej, bo przykładowo, nikt nie liczy się z jego
zdaniem.
Gdyby tak było powinien jak najszybciej złożyć rezygnację z zajmowanego
stanowiska.
Tak źle i tak niedobrze.
Skoro o ludziach zbędnych to niechętnie mówi się o potrzebie rekonstrukcji
rządu MM.
Nie przekonuje mnie argumentacja, że teraz nie czas na wymianę. Istotniejsze
jest pytanie jak głęboka powinna być ta wymiana? I tu pojawiają się ciekawe
głosy.
Moim osobistym zdaniem, na wyrost zrobiono z JK genialnego stratega. On ma
tylko wieloletnie doświadczenie z bycia w polityce. Nie ma charakteru „walczaka”
i nie ma szczęścia do doboru ludzi do współpracy.
Poza tym nigdy nie można mu wierzyć na 100% w to co deklaruje. Przykład z
ostatnich dni to zapowiedź ostrego starcia z KE. Z wielkiej chmury mały deszcz.
Mogę się mylić, ale raczej nie.
Do tego dochodzi świadomość że po nich mogą przyjść tylko gorsi, bo teraz
nastaje czas selekcji negatywnej, czas na bmw.
Wspomnę jeszcze o czymś. Czasem zwracamy uwagę że mamy do czynienia z tzw.
politykami obrotowymi. To w sumie nie powinno dziwić.
Mam swoją obserwację z czasów PRL. Członków PZPR widywałem na mszy św. a bywało
że nosili baldachim podczas procesji. Na pewno nie robili tego służbowo. Stąd
pochodzi powiedzenie „co innego robi, co innego mówi, a co innego myśli”.
Z tym
rozdwojeniem jaźni mamy do czynienia po dzień dzisiejszy.
Chociaż to nudne, nie od rzeczy jest przypomnienie zachowań DT. Kiedy mu się opłacało
politycznie, gotów był bez mała leżeć plackiem w kościele przed ołtarzem. Na co
pozwala sobie teraz widać, słychać i czuć. Faryzeusz jakich mało.
23 sierpnia 2022
Problem z rybami czy z politykami?
Afera rybna na Odrze podkreśla kampanijność działania kolejnych rządów.
To nie złośliwość z mojej strony tylko stwierdzenie faktu.
Dlaczego tak się dzieje?
Gospodarka odpadami powinna być traktowana poważnie, a przede wszystkim powinna
być skuteczna. Odpady są jednym z atrybutów cywilizacji ludzkiej.
Od lat świat próbuje bezskutecznie rozprawić się z problemem, konkretnie z ich
zagospodarowaniem.
W gospodarce wodnej problemem są oczyszczalnie ścieków, w szczególności ich
brak w stosunku do potrzeb, często za mała wydajność istniejących, a także ich
niesprawność, często utajniana.
To nie tylko przypadek Czajki.
O awariach oczyszczalni ścieków rzadko jest informowana społeczność lokalna.
Chyba, że skutki mogą być groźne dla zdrowia i życia.
W zarządzaniu kryzysowym kluczowe są procedury, te jednak muszą być
przestrzegane, a nie kontestowane.
W przypadku afery na Odrze nie stanęli na wysokości zadania zarówno urzędnicy
terenowi /administracja i samorząd/, jak i szczebla centralnego.
Jeśli się nie zna szczegółów sprawy do końca, nie wolno w żadnym przypadku
pozwalać sobie na krotochwile w stylu „mogę wejść do tej wody żeby pokazać
niedowiarkom że nic mi nie zagraża”.
To jest polityczne samobójstwo. Dziwię się że premier nie zdymisjonował tego
wiceministra. Przez jego głupotę muszą się tyle gimnastykować żeby wybrnąć z
tej niezręcznej sytuacji.
Opanowanie żywiołu jakim jest gospodarka odpadami nie polega /według mnie/ na
mnożeniu kar, ale na ich bezwzględnym i szybkim egzekwowaniu. Producenci
odpadów powinni je z kolei utylizować zgodnie z nałożonymi zobowiązaniami.
Gdyby kary były dotkliwe i egzekwowalne nie byłoby problemu z bezkarnym i
niereglamentowanym przywozem do Polski materiałów niebezpiecznych i odpadów w
ogóle. Do tego trzeba dołożyć brak odpowiedzialności za ich utylizację.
Kto potrafi powiedzieć ile kar nałożono i wyegzekwowano za nielegalną wwózkę do
Polski odpadów niebezpiecznych? Ile kar nałożono i wyegzekwowano za nielegalne
składowiska odpadów niebezpiecznych? Ile kar nałożono i wyegzekwowano za
umyślne podpalenia składowisk odpadów niebezpiecznych? Ilu ustalono sprawców
takich podpaleń? Jaka jest skuteczność kontroli korzystania z wydanych pozwoleń
na tworzenie i prowadzenie składowisk odpadów?
Może warto prześledzić kto tworzy lobby „nadzorujące” stanowienie prawa z tego
obszaru?
Orientuję się w procesie stanowienia prawa. Okazji do mieszania w projekcie
aktu prawnego nie brakuje. Najwygodniej jest mieszać podczas tzw. trzeciego
czytania, gdy za poradą lobbystów można zgłosić poprawkę typu dodatkowy przecinek,
przestawienie wyrazów lub inną, pozornie niewinną poprawkę.
Skutki najczęściej uwidaczniają się po opublikowaniu ustawy w Dzienniku Ustaw,
ale wówczas korekta jest trudna do przeprowadzenia.
To z czym mamy od lat do czynienia w Polsce to przejaw bezsilności państwa, czy
tylko działania pozorowane? Jednoznacznej odpowiedzi nie znam. Za to kolejne
ujawniane afery sugerują że warto mieszać i korzystać z efektów.
Nikogo nie dziwi opinia że więcej można zarobić przy odpadach niż na handlu
narkotykami.
Zwłaszcza że ryzyko kryminalne niewspółmiernie mniejsze.
Czy kolejna nowelizacja ustaw o gospodarce odpadami ma być panaceum na nasze
problemy?
Chyba nie tędy droga.
Przy różnych okazjach podkreśla się że problem nie tkwi w mnożeniu prawa, ale w
jego egzekwowaniu.
Sama dyskusja spowodowana sytuacją na Odrze ujawnia wiele problemów
organizacyjnych i to zarówno po polskiej jak i niemieckiej stronie. Najpoważniejszym
jest wadliwy podział kompetencyjny. Odpowiedzialność za gospodarkę wodną, od
szczebla centralnego w dół, nie ma charakteru jednolitego.
Skutkiem jest rozmywanie odpowiedzialności.
Optymalnym rozwiązaniem powinno być łączenie uprawnień z dysponowaniem
funduszami przeznaczonymi na gospodarkę wodną. Dzisiaj jest to w sferze
pobożnych życzeń. Galimatias jest wręcz nieziemski. Przypadkowi ludzie na
stanowiskach decyzyjnych to tylko wierzchołek góry lodowej.
Na obecnym etapie afery rybnej można już postawić pytanie czy w zakresie
gospodarki wodnej czeka nas rewolucja?
Sprawa nie powinna być przykryta stwierdzeniem że masowe śnięcie ryb w Odrze to
nie tylko polski problem.
W trakcie trwania afery /bo ona jeszcze się nie skończyła/ ujawniono podobne
przypadki w Czechach i w Niemczech, a dramatyczniejszą sytuację mają Francuzi
którym rzeki całkowicie wysychają, a w ślad za tym zanika w nich życie
biologiczne.
Novum w sprawie jest informacja o możliwej przyczynie śnięcia ryb https://www.gospodarkamorska.pl/zlote-glony-moga-zyc-w-wodzie-nie-sprawiajac-problemow-zabojczy-jest-dopiero-ich-zakwit-66049
Według mnie jest to dość karkołomne wyjaśnienie bo w ww. notatce znalazłem
takie zdanie: „Algom tym najbardziej
odpowiadają słonawe wody przejściowe - znajdujące się w ujściach lub w pobliżu
ujść rzek.”
Według dostępnych informacji śnięte ryby zaobserwowano najpierw na Kanale
Gliwickim, a więc daleko od ujścia Odry. Z drugiej strony wiadomo jak zasolone
są wody kopalniane.
Druga sprawa która nas intryguje to odpowiedź na pytanie dlaczego tak
nagłośniono medialnie śnięcie ryb w Odrze? https://www.gospodarkamorska.pl/minister-moskwa-badamy-i-porownujemy-podobne-kryzysy-na-rzekach-jak-na-odrze-66075
Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Jakoś śnięcie ryb w Odrze nie wzbudza
nerwowości po niemieckiej stronie. Nawet po nagłośnieniu sprawy po stronie
polskiej nie bardzo kwapili się do likwidacji skutków masowego śnięcia ryb
wzdłuż niemieckiego brzegu Odry. Można odnieść wrażenie że to nie ich problem.
Dla Niemców ważniejsza jest ich myśl przewodnia według której blokują wszelkie
inicjatywy gospodarcze Polski, nie tylko dotyczące regulacji Odry.
Błędem naszej polityki było wyciszanie takiego stawiania spraw przez KE która
działa pod dyktando Berlina. Przy tej okazji ujawnia się głupota polityczna
naszej opozycji. Według nich polski europoseł po przejściu do Brukseli ma
reprezentować interesy całej UE, a interesy Polski tylko wtedy, gdy nie
kolidują z interesami unijnymi. To dowód zaprzedania obcym interesom. Za jaką
cenę? Tylko za szklane paciorki?
Innego zdania są politycy niemieccy. Zadbali przede wszystkim o obsadzenie
znaczących stanowisk w KE swoimi przedstawicielami. Przewodnicząca KE jest
niemieckim politykiem, przez wiele lat w rządzie Merkel. Ona nie ma
najmniejszych skrupułów czyje interesy ma reprezentować. Głosowania w PE
również odbywają się pod dyktando Niemiec które przewodniczą najliczniejszej
formacji jaką jest EPL.
Skandaliczna jest dystrybucja funduszy unijnych. Zgadzam się że w aktualnym
budżecie KE nie można było zaplanować wydatków związanych ze skutkami wojny na
Ukrainie. Ale złym gospodarzem jest ten który w budżecie nie tworzy rezerwy na wydatki
nagłe.
Polsce takiego wsparcia KE odmawia. Podobna sytuacja ma miejsce z pomocą
finansową w usuwaniu skutków pandemii covid-19. Tu jest jeszcze gorzej, bo
formalnie pomoc została Polsce przyznana, ale piętrzone są trudności z przekazaniem
tej pomocy Polsce.
Kuriozum w sprawie jest zobowiązanie Polski do współfinansowania funduszu z
którego nie korzysta.
Na to wszystko nakłada się strach naszych rządzących przed zdecydowaną reakcją
na szerzące się bezprawie.
Obawiam się że dalej będzie dominowało kunktatorstwo
rządu MM który liczy nie wiadomo na co.
21 sierpnia 2022
Czy jesienią czekają nas wykopki?
Czy to przepowiednia samospełniająca się? https://cai24.pl/na-glowne/46901/pozegnanie-premiera/
O tym że premier MM prowadzi niejasną grę z KE mówi się od dawna. Podobnie jak
o tym że w środowisku PiS traktowany jest jak ciało obce.
Jest związany ze środowiskiem banksterskim i musi mieć gdzie wrócić. Obecne
stanowisko nie jest dla niego dożywotnie.
Gdyby nie prezes JK miałby jeszcze bardziej pod górkę. Kreowanie MM na „delfina”
jest działaniem zdecydowanie na wyrost. Absolutnie się do tej funkcji nie
nadaje. Dlaczego? To zupełnie inny temat.
Pole manewru rządu MM dzisiaj jest już żadne. Skoro prezes wyraźnie powiedział „ani
kroku wstecz, za nami ściana” to trzeba postępować stosownie do tego stwierdzenia.
Wszelkie kombinowanie pogrąży PiS. Czasu jest niewiele, bo wchodzimy w czas
wyborów. Nie da się dłużej co innego mówić, a co innego robić. Myślenie
pomijam.
Obawiam się najgorszego. PiS zamierza planowo przegrać nadchodzące wybory.
W
opozycji też można żyć i to całkiem nieźle.
Rządzący są zwyczajnie zmęczeni latami rządzenia przy ustawicznym rzucaniu kłód
pod nogi przez opozycję. Nie jest pocieszeniem że zastana sytuacja przerasta możliwości
kompetencyjne opozycji.
Chyba żaden rząd po 1989 roku nie musiał stawić czoła tylu problemom, nie tylko
gospodarczym.
Myślę że przynajmniej prezes PiS uznawany za genialnego stratega, miał pełną świadomość
że rzeczywistym celem KE było wzięcie Polski pod but. W dodatku bez
przebierania w środkach.
Temu rządowi zabrakło odwagi i przebojowości. I to od samego początku, od wyborów w 2015 roku.
Kunktatorstwo do jakiegoś momentu sprawdzało się. Brak zdecydowanej postawy
wobec zachłanności urzędników KE doprowadził do konieczności postawienia
naszych relacji wzajemnych na ostrzu noża.
Tylko kto to ma rozegrać jeśli we własnym gronie MM ma ludzi nieprzychylnych?
Ta nieprzychylność ma swoje uzasadnienie. Można polemizować czy zjazd po równi
pochyłej zaczął się w lipcu 2020, czy wcześniej. Ten stan pogłębia się. To nie
dreptanie w miejscu.
Przeszliśmy pandemię covid-19. Pomagamy Ukrainie. Nie otrzymujemy wsparcia
materialnego od KE a nie jesteśmy w Europie potentatem gospodarczym. Zamiast podjąć
jakiekolwiek, byle skuteczne działania, oczekujemy że ta KE w końcu się nad
nami zlituje.
Do tego trzeba dodać rozdmuchaną do nieprzyzwoitości aferę ze śniętymi rybami w
Odrze.
Ryby wskutek niekorzystnych warunków atmosferycznych giną masowo w różnych rzekach
Europy. Jednak tylko w przypadku Polski media i politycy opozycji wykreowali z
tego aferę która w zamiarze miała doprowadzić do upadku rządu MM. Jak na gang Olsena
przystało, nic z tego nie wyszło.
Na nasze szczęście.
Nie zapominajmy że szczęściu trzeba pomagać. Rozsądni ludzie ciągle
zastanawiają się czy opozycja jest świadoma tego co robi? Przy różnych okazjach
podkreśla się że Polacy, ściśle polska opozycja, jest pod tym względem
niechlubnym wyjątkiem w cywilizowanym świecie, bo konsekwentnie działa na
szkodę suwerena. Krótko mówiąc, partyjne zacietrzewienie przyćmiewa zdrowy
rozsądek. Wypowiedzi i zachowania wielu polityków opozycyjnych noszą w sobie
znamiona zaawansowanej choroby psychicznej. Ale nie wolno przechodzić obok tego
obojętnie bo bezkarność rozzuchwala.
Tym bardziej że opozycja ma za sobą wymiar
sprawiedliwości który z zasady powinien być apolityczny. To jest kolejny dowód
gangreny toczącej III RP.
15 sierpnia 2022
A politycy opozycji dalej swoje.
Nie wiem czy już osiągnęli wyżyny głupoty? Czy tylko zlej woli?
Ostatnio bryluje Karolina Pawliczak, dla której nie ma znaczenia czy wyłowiono
kilka ton czy kilkanaście tysięcy ton tych ryb. Odra była aż tak zarybiona?
Jak można mówić o dobrej woli opozycji jeśli dla nich miarodajne są informacje
urzędników niemieckich, a bez znaczenia są informacje, w tej samej sprawie,
polskiego rządu?
Ten chór jest o wiele liczniejszy. Tylko to już mało kogo dziwi.
Kolejny przykład ich finezji to sprawa
KPO. Według tejże pani „pieniądze leżą na stole” tylko rząd MM nie chce ich
podjąć. W główce tej pani nie mieści się wypowiedź niejakiego dupiarza, że rząd
MM zobaczy je jak własne ucho https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-06-18/trzaskowski-pieniadze-z-ue-beda-mrozone-zostana-odmrozone-gdy-platforma-wygra-wybory/
Przy okazji dużo pustosłowia krąży wokół „kamieni milowych”. Takim ciekawym
odniesieniem jest komentarz ze strony opozycji, że niepotrzebnie się
awanturujemy, bo inne państwa mają tych kamieni więcej niż Polska. Możliwe że
tak jest, ale kamień kamieniowi nierówny. W przypadku Polski są to kamienie
młyńskie.
O czym mowa? https://ksiegowosc.infor.pl/wiadomosci/5484812,Kamienie-milowe-polskiego-KPO-Lista-Podatek-od-wlascicieli-pojazdow-spalinowych-oskladkowanie-wszystkich-umow-cywilnoprawnych-i-inne.html
https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/8439651,kpo-kamienie-milowe-polska-ke-niemcy-wlochy-hiszpania.html
Nie wiem jak się odnieść do wypowiedzi premiera MM że nie znał szczegółowych
zapisów dotyczących owych kamieni milowych. Według mnie powinien je znać, bo na
tym szczeblu nie wolno podpisywać niczego w ciemno. To nie jest sprawa
prywatna. Poza tym premier ma całą armię pomocników, tu z ministrem Szymańskim
na czele. Za co oni biorą pensje? Z naszych pieniędzy.
W tej sprawie, niestety, a może na szczęście dla nas, obowiązuje zasada
„widziały gały co brały”.
Jeśli są uzasadnione prawnie powody, trzeba umowę zerwać, bo nie może
obowiązywać jednostronnie. Nie możemy w niej partycypować w części dotyczącej
zobowiązań i jednocześnie być pozbawionymi korzyści.
Na to wszystko nakładają się relacje z Niemcami. Przez lata polskojęzyczne
media niemieckie w Polsce /a jest ich niestety sporo/ lansowały opinie że nasze relacje wzajemne dzisiaj
to cud, mniód i malina. Tak było do czasu gdy gastarbeiterzy z Polski masowo jeździli do Niemiec na
zbiory szparagów, do opieki nad stetryczałymi Niemcami, do niskopłatnych robót
fizycznych /miejscowi Niemcy nie podejmowali się tych prac bo mieli większy
socjal/.
Awantury o to co komu wolno trwają nie od dzisiaj.
Niestety ale powszechnie wiadomo, że z pamięcią u nas nie za bardzo.
Przypomnę więc, że spory graniczne o tor wodny na Zalewie Szczecińskim, dokładniej
na Zatoce Pomorskiej, to nie mój wymysł. https://radioszczecin.pl/1,361733,sprawa-granicy-z-niemcami-na-morzu-nieuregulowan
https://podroze.onet.pl/ciekawe/zapomniana-wojna-graniczna-prl-i-nrd-sekrety-pomorza-zachodniego-roman-czejarek/xyd3bl9
https://www.tygodnikprzeglad.pl/zablokowac-szczecin/
To za sprawą Niemiec doprowadzono do upadku polskie stocznie, a w tym czasie KE
zezwoliła Niemcom na dotowanie ich stoczni w b. NRD.
Dzisiaj solą w oku Niemiec jest zamiar budowy terminala kontenerowego w Świnoujściu.
Na samą myśl o budowie elektrowni atomowej w zachodniej części Polski
propaganda niemiecka i politycy dostają drgawek.
Mogę tak jeszcze długo, ale co to zmieni?
Jak długo można lawirować? Jak długo można tkwić w rozkroku? Czy po ostatnich
wypowiedziach prezesa PiS można oczekiwać że wreszcie nadszedł ten czas i
zdecydowanie powiemy basta?
Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Chciałbym się mylić.
Kunktatorstwo naszych polityków od lat zbyt często odbija się nam czkawką.
Dajemy się podprowadzać jak małe dzieci. Niestety, politycy za popełniane błędy
nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. W najgorszym razie przesiadają się do ław
opozycji. To jedyna kara.
Na ewidentnym kłamstwie czy półprawdach niczego pozytywnego nie zbudujemy.
Opozycja nie ma nic pozytywnego do zaoferowania. Za to bardzo chętnie szuka
pretekstów do destabilizacji sytuacji wewnętrznej w kraju. Liczą że tym
sposobem wrócą do koryta.
Dzisiaj próbują wykorzystać masowe śnięcie ryb w Odrze. Dni mijają a przyczyny
śnięcia ryb nie znamy. Nie są w stanie ustalić tego również Niemcy. Mają w
dodatku swój problem bo śnięte ryby pojawiły się w Sprewie. Tam oczywiście o
zatruciu ryb rtęcią czy jej związkami nie ma mowy.
Ryby to nie moja działka. Lubię je, ale jako danie na stole.
Obecna afera zginie śmiercią naturalną. Takie jest moje zdanie.
Powodem jest niski stan wody na Odrze i wysokie temperatury powietrza, a z tym
wody w rzece.
Powód śnięcia ryb to tzw. przyducha. https://portalkomunalny.pl/wody-polskie-pomor-ryb-w-odrze-nie-ma-zwiazku-z-rybami-snietymi-w-kanale-kedzierzynskim-525219/
Media wraz z opozycją „zapominają” że przypadki masowego śnięcia ryb zdarzają
się na różnych rzekach. Niemcy mieli taki przypadek w 2018 roku na Renie.
Jeśli opozycja przejmie władzę to tylko po to żeby robić za podnóżek swych
mocodawców z Berlina.
Ciekawe czy zastanawiają się nad tym czy warto?
W oczekiwaniu na co?
Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...