Kilkumiesięczna obserwacja wojny na Ukrainie sporo mnie nauczyła.
Przede wszystkim wzrosła moja wiedza o tym kraju. Wzrosła też moja ocena Polski
i Polaków.
Okazało się że pewne powszechnie używane słowa nie są dla nas tylko sloganami.
Na czoło wysuwam „solidarność”.
Ukraina nie zmarnowała czasu po aneksji Krymu. Działania nie były widowiskowe ale okazały się skuteczne.
Skazana przez wielu na pożarcie broni się, z sukcesami już ósmy miesiąc.
Trwająca wojna uświadamia, nie tylko Ukraińcom, że w sytuacji zagrożenia trzeba
liczyć najpierw na siebie,
bo pomoc innych może okazać się tylko deklaratywna.
To wynika z rozbieżności interesów.
W interesie Niemiec i akolitów najlepiej by było gdyby do wojny nigdy nie
doszło, a skoro już się stało, żeby wojna szybko się skończyła. Wynik dla
„kibiców’ ma mniejsze znaczenie.
Zawiodły wywiady, w tym rosyjski, skoro zakładano koniec „operacji specjalnej”
w ciągu najwyżej tygodnia. Skoro nie udało się wygrać, realizowany jest wariant
B, czyli wywołanie na zajętych przez wojska rosyjskie terenach Apokalipsy,
porównywalnej z wyczynami wojsk III Rzeszy podczas II wojny światowej.
Straty ludzkie i materialne na Ukrainie spowodują że odbudowa powinna zająć
dziesięciolecia, a tym samym zmaleją szanse na konkurencyjność gospodarki
ukraińskiej wobec rosyjskiej.
Państwa współpracujące z Ukrainą zawsze znajdą tu coś dla siebie. Nawiążą lub
wzmocnią współpracę gospodarczą. Będą uczestniczyć w odbudowie ze zniszczeń
wojennych infrastruktury.
Ci którzy widzą wyłącznie swój interes będą oferowali pomoc finansową,
oczywiście w formie kredytów i pożyczek. Można te możliwości mnożyć.
Nie zapominajmy że Ukraina ma olbrzymie obszary żyznej ziemi uprawnej. Uważana
jest za spichlerz Europy.
Przy innych okazjach pisałem o bogactwach naturalnych jakie skrywa ziemia
ukraińska. To wszystko wymaga gospodarskiej ręki, a z tym dotychczas nie było
najlepiej.
Jest też coś co dzisiaj wydaje się jeszcze mało realne. Możliwa jest zmiana układu
sił geopolitycznych w tym regionie jako trwała przeciwwaga dla zachłanności
terytorialnej Federacji Rosyjskiej.
Ukraina powinna włączyć się w struktury już istniejące, UE i NATO.
O neutralności nie powinno być mowy.
Straty ludzkie i materialne po stronie rosyjskiej są mimo polityki
dezinformacyjnej Rosji coraz bardziej widoczne. Dodatkowo zasadne jest pytanie o straty społeczne i polityczne jakie ponosi
Rosja przegrywając wojnę z teoretycznie słabszym przeciwnikiem. Bądź co bądź
armia rosyjska przed agresją w lutym 2022 uważana była za drugą armię świata
/pod jakim względem?/
Nałożone na Rosję sankcje uniemożliwiają odtworzenie potencjału bojowego tej
armii mimo że wojna toczy się poza granicami Rosji.
Alternatywą stało się szerzenie destrukcji. W tym Rosja ma wprawę od
dziesięcioleci eksportując chore idee komunizmu za czasów Rosji Radzieckiej i
ZSRR.
To typowo syzyfowa praca. Biorców tego „szczęścia” w świecie było wielu, ale
nikomu nie udało się na tym zbudować czegoś trwałego. Nie można też pomijać
faktu że ten eksport jest kosztowny i odbywa się kosztem jakości życia obywateli
Rosji.
Wielokrotnie pisano że przy zasobach naturalnych jakimi dysponuje Rosja jej
obywatele powinni stanowić przykład krainy dobrobytu.
Jaka naprawdę jest dzisiejsza Rosja? Mentalność statystycznego Rosjanina
najlepiej oddaje wypowiedź żołnierza rosyjskiego z frontu walk na Ukrainie /o
Ukraińcach/: „dlaczego oni mają mieć lepiej niż my?”
Jak widzą Rosję obserwatorzy zewnętrzni? Rosja się zwija, szczególnie pod
względem demograficznym. https://www.rp.pl/gospodarka/art19248381-szybko-ubywa-rosjan-gospodarka-traci-pracownikow
Rosję zżera korupcja i trudne do wyobrażenia dysproporcje w statusie materialnym
jej mieszkańców.
Dokonując porównań nie można pominąć wojsk rosyjskich i ukraińskich.
Liczebnie armia rosyjska ma przygniatającą przewagę.
Na polu walki o wartości bojowej żołnierza decyduje szereg innych czynników,
nie tylko przewaga liczebna. Wystarczy wymienić: ubiór i wyposażenie osobiste,
zaplecze logistyczne na polu walki. Do tego dochodzi uzbrojenie jakim dysponuje
żołnierz. Dzisiaj trzeba dodać dowodzenie na polu walki.
Na koniec najważniejsze czyli motywacja, albo jak kto woli, wola walki.
Reasumując, po stronie rosyjskiej same minusy.
Rosja jest agresorem, niezależnie od propagandy Kremla. Powód agresji nie ma
znaczenia /podobno zaatakowali Ukrainę w obronie Rosjan tam mieszkających/.
W cywilizowanym świecie są ustalone metody pokojowego rozwiązywania sporów.
Ukraina broni się i broni swej tożsamości.
Niespodzianką in minus dla Rosji jest wszechstronne międzynarodowe wsparcie
jakie otrzymuje Ukraina.
Do ideału daleko, bo w grę wchodzą wzajemne interesy poszczególnych państw
współpracujących z Rosją.
Według stanu na dzisiaj sytuacja jest daleka od rozstrzygnięcia.
Ukraina walczy i odnosi lokalne sukcesy. Rosja wojnę przegrywa, ale nie ma mowy
o zadaniu decydującego ciosu. Nie ma czym i nie ma kim. Winien jest brak
zdecydowania po stronie NATO i UE. Przeważa obawa przed rozlaniem się konfliktu
poza granice Ukrainy. Do tego dochodzi niejednoznaczna postawa Chin i świata
arabskiego.
Groźba użycia przez Rosję broni atomowej jest raczej straszakiem dla uzyskania
korzystnych dla siebie warunków wybrnięcia z matni. Poważni komentatorzy
sceptycznie odnoszą się do tych „rewelacji”.
Ta wojna ma doprowadzić do zniszczenia gospodarczego Ukrainy. Dzisiaj Rosja
jest przekonana, że na odbudowę nie wyłoży nawet kopiejki. Nie ma siły która by
ich do tego zmusiła.
Czas pokaże kto ma rację.