Stawiam tu różne pytania i próbuję znaleźć na nie
odpowiedź/odpowiedzi.
Wśród tych pytań jest i takie, dotyczące oficjalnych relacji Polska-USA.
Której wersji mamy się trzymać?
Tej prezentowanej przez rząd MM i prezydenta RP, a także media ich popierające,
czy zachowań obecnego ambasadora USA w Polsce i opinii głoszonych przez
Republikanów?
Logiczną wydaje się sytuacja w której ambasador reprezentuje oficjalne interesy
USA.
Co wobec tego wolno ambasadorowi w kraju udzielającym akredytacji, a czego nie
wolno,
albo przynajmniej nie wypada?
Za skandaliczną uważam wypowiedź Brzezinskiego że „będzie patrzył
władzy na ręce, a w Polsce powinno dojść do "odnowy demokratycznej"
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowy-ambasador-usa-w-polsce-kim-jest-mark-brzezinski/qen3kew
.
Kto mu dał takie prawo?
To jest pożywka dla tych którzy twierdzą że USA
traktują nas jak republikę bananową.
Czyżby mieli rację?
Z tego co przekazywały nam media ambasador Mark Brzezinski otrzymał /w drugim
podejściu; pierwsza próba była w 2008 roku/ nominację i akredytację m.in. ze
względu na „polskie korzenie”
czyli na ojca Zbigniewa Brzezińskiego https://pl.wikipedia.org/wiki/Mark_Brzezinski
Mało kto wie o formalnych komplikacjach związanych z jego nominacją na
ambasadora USA w Polsce.
Brzmi to pięknie, ale co z tego wynika?
Powiedziałbym że pozory mylą. Ten ambasador zachowuje się w Polsce co najmniej
dwuznacznie.
Kiedyś uważałem że ambasador wyraża szacunek dla kraju w którym reprezentuje
interesy swego państwa przez znajomość języka, a także historii /przynajmniej
najnowszej/ i kultury.
Dla Brzezinskiego Polska jest krajem obcym chociaż ma również polskie
obywatelstwo i często podkreśla swoje związki z Polską. Język polski zna słabo
i niechętnie nim się posługuje.
Poważniejszy problem widzę gdzie indziej. Trudno mi uwierzyć że ambasador
realizuje politykę Departamentu Stanu. Na upartego można przyjąć że USA stosują
zasadę że „nie wkłada się wszystkich jajek do jednego koszyka”.
Nie będę owijał w bawełnę i powiem wprost, że nie podobają mi się umizgi
ambasadora do totalnej opozycji w Polsce. Albo albo.
Nie mam pewności czy
Brzezinski pozostałby w Warszawie gdyby opozycja wygrała na jesieni wybory.
Jakie może być podłoże takiego postępowania?
Nie bardzo wierzę w samodzielność postępowania ambasadora. Wobec tego co jest
grane?
Obecna postawa USA w stosunku do Polski to stan przejściowy?
Politycznie ambasador jest zaklasyfikowany jako Demokrata.
Dotąd wszystko gra.
Jego postępowanie powinno być odczytywane jako realizacja polityki Bidena.
Tak się jednak składa że to Republikanie stoją na stanowisku że USA zbytnio
zaangażowały się
w pomoc Ukrainie i jest raczej pewne że po wygraniu wyborów
prezydenckich ten zamysł zrealizują.
Co to oznacza dla Polski?
W USA odbędą się wkrótce wybory prezydenckie.
Nie wiadomo kto w nich wystartuje
przeciwko sobie.
Tym bardziej nie wiadomo kto wygra.
W co więc gra ambasador Brzezinski?
Dla rozpoznania nastrojów opozycji w Polsce nie musi angażować się osobiście w
kontakty
z opozycją. Ma do dyspozycji wystarczającą liczbę pracowników w Warszawie.
Dla bliższej oceny postępowania ambasadora wobec Polski zasadne byłoby pytanie co konkretnie
dla
Polski dobrego zrobił dotychczas?
Jest tym ambasadorem już drugi rok /od stycznia 2022/.
Osobiście mogę powiedzieć że podobnie zachowywali się wszyscy, bez wyjątków,
poprzednicy ambasadora w czasach III RP. Wobec tego czy to ambasadorowie czy
namiestnicy?
p.s. Ciekawi mnie uzasadnienie do nadania w 2007 roku Krzyża Oficerskiego
Orderu Zasługi RP za wybitne zasługi dla
rozwoju polsko-amerykańskich stosunków, za promowanie pozytywnego wizerunku
Polski w świecie. Mark Brzezinski /wówczas 42 lata/ był w ekipie Obamy
który o Polsce miał wiedzę dość specyficzną.
Jak się dorabia gębę Polsce widać w tej informacji https://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowy-ambasador-usa-w-polsce-kim-jest-mark-brzezinski/qen3kew
Szukaj na tym blogu
19 kwietnia 2023
Kogo reprezentuje obecny ambasador USA w Polsce?
16 kwietnia 2023
Dlaczego doszło do wojny na Ukrainie?
Wydaje się że o podłożu wojny na Ukrainie ciągle nie mówimy wszystkiego.
Co przez to rozumiem?
Do rozpatrzenia jest kilka warstw które składają się na obecny konflikt.
Rozpad ZSRR był wynikiem słabości wewnętrznej i narastania tendencji
separatystycznych.
Polityka wewnętrzna władców Kremla nie sprzyjała utrzymaniu spójności państwa
wielonarodowego
i wielokulturowego jakim był ZSRR. Do tego trzeba dołożyć rosnące
rozwarstwienie społeczne, brak poszanowania godności człowieka, a w polityce
międzynarodowej nieustanne dążenie, za wszelką cenę i kosztem własnego
społeczeństwa, do dominacji militarnej w świecie. Gospodarka ZSRR i FR była i
jest za słaba żeby równolegle podnosić dobrobyt społeczeństwa i rozwijać własny
potencjał zbrojeniowy.
Ten model rozszerzono na państwa satelickie.
Po rozpadzie ZSRR powstałe państwa nie były zainteresowane zachowaniem
jakichkolwiek więzi
z dawnym centrum decyzyjnym.
Na to nałożyła się mentalność obecnych władców Kremla. Oni są zdania że rozpad
imperium był wypadkiem przy pracy i trzeba konsekwentnie dążyć do jego
reanimacji. Nie przyjmują do wiadomości że to proces nieodwracalny. Od lat
próbują wywołać sztucznie atmosferę zagrożenia istnienia państwa rosyjskiego.
Tam gdzie nie wystarcza słowo w grę wchodzą czyny. Dlatego w minionych latach byliśmy
świadkami zamachów terrorystycznych w Rosji, wojny w Czeczenii, Abchazji,
Gruzji.
Po drodze udało się odzyskać wpływy na Białorusi.
Kością w gardle stała i stoi Ukraina.
Przez pierwsze lata istnienia Ukrainy udawało się utrzymać ścisłe więzy z
Rosją, za sprawą pozostawionej nomenklatury partyjnej. Kolejnym krokiem była
aneksja Krymu i wejście na wschodnią Ukrainę.
Pretekstem było rzekome zagrożenie praw mniejszości rosyjskojęzycznej na tych
terenach.
Świat zachodni popełnił kardynalny błąd przez brak zdecydowanej i skutecznej reakcji.
Rosja jednak przelicytowała. Nie wzięli pod uwagę że na Ukrainie zaczął inwestować
kapitał zachodni
i to na olbrzymią
skalę. To są inwestycje długoterminowe i ich utrzymanie nie można powierzyć
przypadkowi. Dlatego bez większego rozgłosu zaczęto modernizować armię ukraińską
i przygotowywać terytorium do obrony przed spodziewaną agresją ze strony FR.
Kiedy w lutym 2022 doszło do agresji armię rosyjską spotkała niespodzianka w
postaci zorganizowanego i skutecznego oporu.
Kluczowym momentem było fiasko
desantu rosyjskiego na lotnisko w Kijowie.
Po trwającej ponad rok wojnie Rosja nie osiągnęła żadnego z założonych celów
strategicznych.
Za to ponosi największe, od czasu zakończenia II wojny światowej, straty
ludzkie i sprzętowe.
Wojna uwidoczniła wszystkie mankamenty rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego i niską
jakość tego uzbrojenia na polu walki. Rosja ma za mało nowoczesnego uzbrojenia,
a nałożone embargo utrudnia
a nawet uniemożliwia jego bieżącą produkcję, czy naprawę uszkodzonego.
Powtarza się pytanie dlaczego Rosja mimo tylu porażek walczy dalej?
Pytanie jest zasadne, a odpowiedź nie jest prosta.
Kontynuacja wojny jest osobistą decyzją Putina. To jego obsesja. Przywódcy
rosyjscy, radzieccy i ponownie rosyjscy nie mają szacunku dla życia ludzkiego.
Ważny jest cel do zrealizowania.
Dlatego praktykowali rozpoznanie bojem, a
teraz wysyłają do walki żołnierzy źle wyszkolonych, słabo uzbrojonych, ale za
to z bardzo niskim morale. Niewyobrażalna jest skala okrucieństw jakich dopuszczają
się nie tylko wobec ludności cywilnej. Wojska rosyjskie całkowicie ignorują
prawo wojenne, a na polu walki stosują broń zakazaną umowami międzynarodowymi.
Ukraina dokumentuje ujawnione zbrodnie wojenne licząc na to, że po zakończeniu
działań wojennych możliwe będzie osądzenie i skazanie winnych ich popełnienia.
Jest to zamiar dość problematyczny, bo rosyjskie zbrodnie wojenne, od czasów II
wojny światowej nigdy nie były sądzone przez trybunały międzynarodowe.
Odpowiedzi wymaga postawione wyżej pytanie dlaczego nie ma reakcji światowej na
popełniane zbrodnie, a także dlaczego nie ma światowego potępienia samej wojny?
Znowu nie ma prostej odpowiedzi.
Świat to nie tylko Europa i USA. Mamy do czynienia z relatywizacją zbrodni i
wojny.
Po zakończeniu II wojny światowej kolejne wojny lokalne toczyły się i toczą
nadal. Chyba non stop.
Giną setki tysięcy ludzi.
W zdecydowanej większości odbywało się to i odbywa z dala od Europy. Ognisk
zapalnych nie brakuje. Pomijam deklaracje Rosji, że nie tylko Ukraina jest
celem agresji.
Poważnym zagrożeniem jest stanowisko Chin wobec Tajwanu. Nie lepiej jest w Afryce.
Nie dziwi postawa Izraela.
Dlatego pokój na Ukrainie można zaprowadzić tylko siłą, bo warunki stawiane
przez FR są nie do przyjęcia przez Ukrainę. Zresztą stawianie warunków przez
agresora jest z gruntu chore.
Tylko jak to zrealizować? Dużo zależy od rozwoju wydarzeń w tym roku. Czym się
skończy zapowiadana ukraińska kontrofensywa?
Przestrzegam przed hura optymizmem. Porażki wojsk rosyjskich nie zwiastują
jeszcze przegranej wojny. Wyważone prognozy przewidują że do zakończenia wojny
daleka droga.
Na tym nie kończą się pytania. Co dalej po zakończeniu działań wojennych?
Ukraina jest wyniszczona i zniszczona działaniami wojennymi. Skąd środki na
odbudowę?
Kto i na jakich warunkach będzie realizował odbudowę?
Czy i jaka kara dotknie FR? Jaki będzie udział finansowy FR w odbudowie Ukrainy?
Jakie będą konsekwencje wojny dla FR?
Trzeba pamiętać że wojna ciągle nie toczy się na terytorium Rosji, a więc
straty gospodarcze są głównie spowodowane nałożonymi sankcjami.
Niewiadomą pozostaje reakcja społeczeństwa rosyjskiego na straty ludzkie
ponoszone w tej wojnie.
To zabici, ranni i chorzy psychicznie. Mniej się mówi o zachowaniu weteranów
wycofywanych z frontu.
Z dostępnych informacji wynika że zaczyna to być poważny problem związany z
bezpieczeństwem wewnętrznym.
Wśród wielu opinii o tej wojnie jest i ta że USA nie chcą zbytnio skrzywdzić
Rosji.
Obawiają się że może to doprowadzić do poważnej dekompozycji sceny politycznej.
Nie jest to pozbawione logiki.
USA widzą swoje interesy strategiczne na Dalekim Wschodzie i konfrontacji z
Chinami. Europa ma dla nich mniejsze znaczenie. Wydaje się jednak że nie mogą
pozostawić spraw własnemu biegowi. Zwłaszcza po ostatnich ruchach prezydenta
Francji i kanclerza Niemiec dla których wojna powinna się skończyć jak
najszybciej bo gospodarki Francji i Niemiec nie mogą czekać.
Co na to pozostałe kraje UE?
14 kwietnia 2023
Sąsiedzi. Gdzie wróg, a gdzie przyjaciel?
W ramach zmiany tematu zajmę się ostatnim wpisem
Ewarysta.
http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/przemyt-plus
Temat jest ciekawy i co charakterystyczne, przez media dyskretnie dołowany.
Pytanie otwarte, w mojej ocenie, brzmi: czy relacje Polski z Ukrainą są
wynikiem ewolucji stanowisk stron, czy wykonujemy tylko polecenia dyrygenta zza
Wielkiej Wody?
Śmiem twierdzić że, jako społeczeństwo, o gospodarce Ukrainy mamy wiedzę
szczątkową, a o historii raczej wybiórczą.
Uważam to za poważne niedopatrzenie z naszej strony.
I nie chodzi tylko o gospodarkę czasu wojny.
Minione prawie 30 lat zrobiły swoje. Przesunąłbym granicę czasową znacznie
dalej.
Ile jest teraz Ukrainy w Ukrainie?
Z jednej strony agresja Rosji która uważa że wszystko co graniczy bezpośrednio
z FR jest ich, albo od nich zależne. Ten schemat sprawdzał się od stuleci.
Z drugiej wszechogarniająca korupcja która zżera Ukrainę od lat i jest spadkiem
po latach obecności wewnątrz Kraju Rad.
W kwestii oceny skali korupcji byłbym powściągliwy, bo jest to jednak zjawisko
światowe, a nie lokalne.
Uczciwie mówiąc Ukraina nie miała swojego Balcerowicza, ale oddawanie majątku
narodowego w ręce dawnej nomenklatury partyjnej i kapitału obcego opanowali nie
gorzej niż to miało miejsce w Polsce.
Zasadnicze pytanie: kto dopuścił do wyprzedaży gruntów rolnych na taką skalę?
Od tego nie ma odwrotu. Regulacje prawne wprowadzono zbyt późno.
Pytań jest znacznie więcej. Przykładowo, mam pytanie czy i czego nauczyli się
Ukraińcy przez trwającą ponad rok wojnę? Jak na trwającą wojnę patrzą ukraińscy
politycy?
Dużo już na ten temat napisano i powiedziano.
Zdana wyłącznie na własne siły Ukraina szybko zniknęłaby z mapy politycznej
świata. Tak naprawdę uratowała ich zachłanność Rosji. Politycy ukraińscy i
naród uświadomili sobie kto jest ich wrogiem a kto przyjacielem. Przeraża
jednak cena jaką płacą za taką wiedzę.
Przebudowa wymaga zmian w psychice i mentalności społeczeństwa, a to wymaga
czasu, na poziomie co najmniej pokolenia.
Ukraina to duży powierzchniowo kraj i przez to zróżnicowany kulturowo.
Zachodnia Ukraina miała historycznie większe związki z Polską. Natomiast
wschodnia Ukraina przynajmniej dla mnie jest wielką niewiadomą.
Po ponad rok trwającej wojnie jedno uległo zasadniczej zmianie. Nie ma mowy o
przyjaznych relacjach z Federacją Rosyjską. Nie tylko dzisiaj ale na lata całe.
Pytanie trzeba rozwinąć. Jak silna będzie po stronie ukraińskiej chęć odegrania
się na Rosji i Rosjanach?
Ukrainie potrzebna jest stabilność gospodarcza, militarna i polityczna.
Póki trwa wojna to tylko pobożne życzenia. Są podejmowane próby uporządkowania
wzajemnych powiązań z Polską, ale jest tu zasadnicze ale. Czy polityka
zbliżenia z Polską będzie kontynuowana przez następców prezydenta Zełenskiego?
Innych, znaczących sojuszników na swych granicach Ukraina nie ma. Sojusz z
Polską byłby obustronnie korzystny. Nie można go budować za wszelką cenę.
Ukraina o własnych siłach nie będzie w stanie się odbudować. To oczywista
oczywistość.
Trwają międzynarodowe rozmowy na temat pomocy w odbudowie. Przypuszczalnie
będzie to pomoc firmowana przez KE, USA, Wlk. Brytanię i być może pojedyncze
kraje np. Japonię.
Biorąc pod uwagę ukraińskie realia /nagminna korupcja/ musi być organizacja
nadzorująca wydatkowanie tych funduszy.
Dzisiaj można podjąć próbę specyfikacji zadań które trzeba zrealizować w ramach
programu odbudowy.
Kolejności raczej nie da się ustalić bo wiele prac musi być wykonywana
równolegle.
Jak to widzę?
Zadanie na lata to rozminowanie terenów objętych walkami. Usunięcie min,
niewypałów i niewybuchów może trwać nawet 10 lat. Takie opinie pojawiają się w
mediach.
Trzeba dokonać inwentaryzacji wszelkiej infrastruktury dla oceny jej stanu i
skali napraw, remontów i odbudowy.
Trzeba przywrócić funkcjonowanie wszystkich poziomów szkolnictwa.
Tu jest kilka spraw wzajemnie powiązanych.
To zniszczone budynki szkolne, zniszczone wyposażenie szkół i co niezmiernie
istotne, ustalenie liczby zdolnych do wykonywania zawodu nauczyciela.
A co z rolnictwem, przemysłem i handlem?
Poważne pytanie dotyczy skali powrotów uchodźców. Ilu z nich zechce wrócić?
Trochę inne pytanie: jeśli ruszą poważne rozmowy na temat przyjęcia Ukrainy do
UE to wiadomo, że ta UE zacznie stawiać warunki zaporowe. Co wówczas zrobi
Ukraina? Podporządkuje się, czy zrezygnuje?
Odpowiedź jest z wielu względów trudna bo UE też musi się zreformować. Czy
zechce?
Dowiodła tego pandemia covid-19. Chodzi
o udrożnienie łańcuchów dostaw, a także powrót do Europy niektórych gałęzi
produkcji.
Zwracam uwagę że w tym opisie pominąłem zaszłości historyczne dotyczące
zwłaszcza okresu II wojny światowej. Tu nie może być mowy o żadnej „grubej
kresce”. W relacjach między Polską a Ukrainą musi być miejsce dla prawdy
historycznej. Opory po stronie ukraińskiej są w dalszym ciągu, a po polskiej
stronie nie ma chęci i powodów do ustępstw, może z wyłączeniem części
polityków.
Nie może być zgody na relatywizację ludobójstwa Polaków, co pojawia się w
wypowiedziach po stronie ukraińskiej.
Jakie są więc szanse na konsensus? Kto ustąpi? Są chętni?
Na koniec wspomnę o jeszcze jednej sprawie. Wśród obecnych na blogach jestem
jednym z tych którzy na żywo interesowali się wojną na Bałkanach która
doprowadziła do rozpadu Jugosławii. To nie prehistoria.
To było „zaledwie” ponad 30 lat temu https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozpad_Jugos%C5%82awii
Warto sobie przypomnieć jak reagowała Europa i świat na to co się działo
wówczas. Przez te lata nie wszystkie problemy udało się rozwiązać, a konflikty
wyciszyć. Przed Ukrainą długa droga.
07 kwietnia 2023
Polacy, radźcie sobie sami
Są sprawy do których wracamy czy nam się podoba czy
nie.
Takim tematem jest deklarowane i udzielane Polsce przez KE wsparcie
finansowe pomocy udzielanej uciekinierom z Ukrainy, z terenów objętych
działaniami wojennymi.
To czego doświadczamy ze strony KE można określić jednym
słowem hipokryzja.
Jakie są fakty? Dla przypomnienia.
Od 24 lutego 2022 roku granicę Polski z Ukrainą przekroczyło ponad 10 mln
uciekinierów, z tego ponad
8,3 mln wróciło na Ukrainę. W Polsce pozostaje na pobyt stały około 1,4 mln
Ukraińców i tyle mniej więcej otrzymało nr PESEL. Około 1 mln Ukraińców podjęło
w Polsce pracę zarobkową i płaci podatki w Polsce. Tym samym ma prawo do
świadczeń socjalnych i zdrowotnych.
Wielokrotnie podkreśla się że dla takiej ilości przybyszów nie zbudowano
żadnych obozów, ani nie gromadzono ich w wydzielonych strefach. Wielu
uciekinierów, na początku wojny, przyjęły polskie rodziny na własny koszt.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że przyjęcie „na garnuszek” takiej ilości
przybyszów jest poważnym obciążeniem nie tylko dla budżetu państwa ale i części
naszego społeczeństwa.
Ten aspekt pomocy trzeba zdecydowanie oddzielić od pomocy militarnej udzielanej
Ukrainie przez Polskę na podstawie odrębnych uzgodnień.
Nie napiszę nic o szczytnych hasłach, o solidarności itp. którymi szermuje na
prawo i lewo KE.
Liczą się tylko fakty.
W pierwszych miesiącach wojny miały nam wystarczyć dobre rady płynące z
Brukseli.
Najważniejsza z nich to propozycja przeksięgowania przez Polskę
pieniędzy wcześniej przeznaczonych na realizacje innych zadań. Polska z tej
oferty nie skorzystała.
Dopiero po kilku miesiącach /jesienią/ KE zdecydowała o przekazaniu konkretnych
pieniędzy,
czyli około 145 mln euro na pomoc uchodźcom ukraińskim. Lepsze to
niż nic.
Tymczasem już w kwietniu 2022 premier MM w liście do szefowej KE określił
dzienny koszt pobytu ukraińskiego uchodźcy na 21-30 euro. https://www.rmf24.pl/news-ile-kosztuje-pobyt-ukrainskich-uchodzcow-w-polsce-premier-pr,nId,5984831#crp_state=1
– co oznacza 21-30 mln euro dziennie
i 630-900 mln euro miesięcznie. Tych
uchodźców mamy około 1,4 mln na pobyt stały, w tym około
200 tys. uczy się w
Polsce w trybie stacjonarnym i około 200 tysięcy zdalnie w szkołach
ukraińskich.
To dodatkowe koszty po stronie polskiej. https://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/8566882,ukraina-polska-uchodzcy-edukacja-dzieci-szkola.html
Do tego trzeba dodać te kilka milionów które przez Polskę przeszły tranzytem.
Im też trzeba było pomóc.
Te wydatki trzeba uzupełnić o świadczenia socjalne (np. opieka nad dzieckiem,
opieka rodzinna, dofinansowanie pobytu dziecka w żłobku, klubie dziecięcym lub
świetlicy).
A gdzie wydatki na edukację i opiekę zdrowotną?
Czytałem informację, że należy nam się refundacja za już poniesione wydatki w
wysokości rzędu
co najmniej 9 mld euro, a inne źródła wspominają o 12 mld euro.
W praktyce stanowisko KE można skwitować krótko: liczcie sobie podwójnie, ale
nie upominajcie się.
Takie postępowanie KE można skwitować jako świadome osłabianie gospodarcze
Polski.
To się sumuje z blokowaniem wypłat z KPO.
To „zawdzięczamy” Niemcom. Nie ma co się z tym kryć. To szczera prawda. Im nie
w smak jest rozwój gospodarczy i wzrost znaczenia politycznego Polski.
Dotyczy to nie tylko omawianego wątku.
Niestety z tym cynizmem Niemiec nie potrafimy skutecznie walczyć. Nie umiemy
czy zwyczajnie paraliżuje nas strach? To trwa zbyt długo.
Mamy wojnę przez granicę i z jawnym wrogiem. Niemcy do tego wroga mają 400-500
km i właściwie nie wiadomo czy to dla nich wróg, czy raczej wspólnik w
interesach?
Niemcy uważają że ich bezpieczeństwo gwarantują wojska USA które stacjonują u
nich od końca
II wojny światowej. Dodatkowo zarabiają na tym około 20 mld $
rocznie. Dlatego tak bronią się przed przesunięciem tych wojsk bardziej na
wschód.
O jednym trzeba zawsze pamiętać, koszty jakie ponosimy pomagając Ukrainie są
niczym w porównaniu do świadomości że wojna nie toczy się na naszej ziemi, nie
walczą i nie giną w niej polscy żołnierze.
Dzisiaj oficjalnym powodem są względy formalne i proceduralne. Ukraina nie jest
członkiem NATO ani UE.
Ważne jest jeszcze coś. Polska jest członkiem UE i posiada tzw. granicę
zewnętrzną z Ukrainą
i Federacją Rosyjską. W trwającej wojnie na Ukrainie
Polska ma ograniczony wybór, a właściwie nie ma żadnego. Wojna spowodowała falę
uciekinierów których trzeba było przyjąć.
Ktoś odważyłby się zamknąć przed nimi
granicę? Mieli szukać schronienia na Białorusi?
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/polska-pomoc-dla-ukrainy-przebila-wszystkich-oto-ile-poszlo-z-zasobow-armii/b8296z9
Ostatnio media upodobały sobie publikowanie zestawień ilustrujących skalę
pomocy udzielanej przez różne państwa walczącej Ukrainie. Dzięki zręcznej
manipulacji mediów dowiadujemy się, że Niemcy są po USA, na drugim miejscu pod
względem kwot udzielanej pomocy. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach.
O jakie szczegóły chodzi?
Z punktu widzenia interesów Ukrainy istotna jest pomoc udzielona, a nie tylko
zadeklarowana.
I tu mamy niespodziankę. Spora rozbieżność między pomocą deklarowaną a
zrealizowaną.
Przykładowo Niemcy zadeklarowały pomoc sprzętową wartości 2,4 mld € ale
zrealizowały dotychczas swą obietnicę w 58%. Polska zadeklarowała i przekazała
sprzęt wartości 2,4 mld €.
Jeszcze ciekawiej te zestawienia wyglądają jeśli odniesie się je do potencjału
gospodarczego państwa które tej pomocy udziela.
Łączna wartość pomocy udzielonej przez Polskę to 56,6 mld zł, a to stanowi 2%
PKB Polski.
Istotną pozycję w pomocy udzielanej Ukrainie stanowi pomoc udzielana uchodźcom.
Ta stanowi 8,36 mld €. Tu nie mamy konkurencji, Pomoc Niemiec to 6,8 mld €.
Sumarycznie na pomoc Ukrainie Polska wydała 56,6 mld zł /11,92 mld €/ a Niemcy
które są potentatem gospodarczym w UE 12,96 mld €, z tego 6,8 mld € na pomoc
uchodźcom.
Niemcy są konsekwentni w pozorowaniu pomocy Ukrainie. Jako zasadę przyjęli
pomoc w obszarach nie kolidujących ze współpracą Niemiec z Federacja Rosyjską.
Dlatego na wszelkie możliwe sposoby utrudniają pomoc militarną, nie tylko
własną, ale także deklarowaną przez UE.
Tu https://konkret24.tvn24.pl/swiat/wojna-w-ukrainie-pomoc-militarna-niemiec-dla-ukrainy-co-wiemy-a-czego-nie-6646242
jest obszerne wyjaśnienie które faktycznie ten obraz jeszcze bardziej
zaciemnia.
Tu https://defence24.pl/geopolityka/niemcy-manipuluja-pomoca-dla-ukrainy-co-mozemy-z-tym-zrobic-analiza
jest sporo szczegółów ale i komentarzy.
Problem który coraz częściej powraca dotyczy odpowiedzi na pytanie jak będą
wyglądały nasze relacje z Ukrainą po zakończeniu wojny. Bo ta wojna na pewno
się skończy. Tylko nie wiadomo jak i kiedy?
Proste pytanie dotyczy tego jak Polska się wówczas odnajdzie? Kto będzie
wówczas miał rację? Światełkiem w tunelu może okazać się wizyta prezydenta
Ukrainy w Warszawie. Jej efektów nie powinniśmy odbierać jako odwdzięczenia się
Ukrainy za okazane wsparcie i pomoc w trudnych chwilach.
Po pierwsze mamy wspólną granicę. Po drugie musimy porozumieć się w kwestii
zasad współpracy
w czasie pokoju. Odbudowa ze zniszczeń wojennych nie będzie
celem samym w sobie.
Odbudowana gospodarka ukraińska będzie szukała nowych rynków zbytu. Kto zastąpi
rynek rosyjski?
Ukraina chce do NATO i do UE. Realizacja możliwa raczej w dłuższej perspektywie.
Wejście do NATO będzie zależało od tego jak NATO potraktuje protest Federacji Rosyjskiej.
Tego że protest będzie chyba nikt nie kwestionuje.
Inaczej wygląda sprawa przystąpienia Ukrainy do UE. Dzisiaj są w tej sprawie
wyłącznie ogólniki.
Jeśli wojna się skończy temat wróci ze
zdwojona siłą.
Dzisiaj zamiar Ukrainy popiera wyłącznie Polska.
Osobiście nie mam złudzeń co do tego że przed Ukrainą będą piętrzone trudności.
Ukraina to kraj powierzchniowo prawie 2-krotnie większy od Polski, ludnościowo
porównywalny
z Polską.
Przystąpienie do UE wiązałoby się ze zmianą układu sił w KE. Tym nie są zainteresowane
państwa „starej Unii”. Skoro tak to w interesie Polski i Ukrainy byłoby
doprowadzenie do ściślejszej współpracy gospodarczej, militarnej i politycznej.
Na ile jest to realne? Czy miałaby to być federacja, stowarzyszenie, czy
jeszcze jakaś inna forma?
Puśćmy wodze fantazji. Powierzchniowo to około 1 mln km kw., a ludnościowo
około 80 mln ludności.
W Europie to byłaby potęga. Początkowo jeszcze nie gospodarcza. Do tego trzeba
doliczyć zasoby naturalne Ukrainy i jej położenie geograficzne.
Ten obraz powinien nam uświadomić, że zarówno UE jak i opozycja wewnętrzna w
Polsce będą robić wszystko żeby ten projekt się nie ziścił. Ten brak entuzjazmu
widać w mediach od dawna.
04 kwietnia 2023
Na co nas stać?
Jak to właściwie jest? Mamy tylko wrogów?
Czy nie za
dużo frontów otwarto przeciwko Polsce?
Opozycja wewnętrzna, Niemcy, KE, TS UE, a w samej UE kto jest z nami?
Nawet wojna na Ukrainie niewiele albo
nic tu nie zmieniła.
Jaka jest wartość praktyczna przychylności USA, czy Wlk. Brytanii?
Dzisiaj widać że poparcie i pomoc Polski Ukrainie odbywa się naszym kosztem.
Ale jakie
mamy wyjście?
Jaki jest kres naszych możliwości?
Na pewno nie zbijemy fortuny na pomocy Ukrainie. Otrzymywana z tego tytułu
pomoc ze strony KE, USA, NATO czy Wlk. Brytanii, nie kompensuje, nawet w
minimalnym stopniu, ponoszonych kosztów.
Na tym tle niepoważnie brzmią krytyczne uwagi Ukraińców o jakości pomocy
militarnej udzielanej przez Polskę Ukrainie. Inna sprawa, że w mojej ocenie,
portal wnp.pl bardziej zajmuje się judzeniem niż obiektywnym informowaniem.
To co obserwuję w ponad rok trwającej wojnie, to całkowity brak przygotowania Europy
do prowadzenia działań wojennych. Gdyby nie aktywna pomoc Polski, Wlk. Brytanii,
a zwłaszcza USA, o wojnie na Ukrainie mówilibyśmy od dawna w czasie przeszłym. Teraz
tylko wzrasta świadomość, że to nie byłby koniec, a tylko przerwa /nie wiadomo
jak długa/ przed kolejnym atakiem. Na kogo tym razem?
Co jest szczególnie istotne to bardzo niska zdolność bojowa Bundeswehry. Nie
należy tego mylić ze zdolnościami produkcyjnymi przemysłu zbrojeniowego.
Po ponad rok trwającej wojnie europejski przemysł zbrojeniowy pracuje nadal na
pół czy ćwierć gwizdka. Uwidoczniło się to w chwili gdy KE zdecydowała o
interwencyjnych dostawach amunicji artyleryjskiej na potrzeby wojsk
ukraińskich. Mimo tego że są pieniądze, dostawy będą realizowane po kilku
miesiącach, bo zapasy już zużyto, a uruchomienie produkcji da efekty za jakiś
czas. UE traktuje sprawę czysto biznesowo bo nie wyraża zgody na zakupy
interwencyjne poza Europą. Mają zarobić firmy europejskie, a wojna może czy
raczej musi poczekać.
Co w tym wszystkim robi Polska?
Wobec realnego zagrożenia /groźby FR/ intensywnie zbroimy się. Przed nami, w
najbliższych latach, poważne wydatki. To nie tylko zarobek dla krajowego
przemysłu zbrojeniowego, ale przede wszystkim import. Oferta dostawców
zagranicznych jest bardzo zróżnicowana, ale nie zawsze odpowiada
zapotrzebowaniu naszych sił zbrojnych. To jedna z przyczyn nawiązania
współpracy z Koreą Południową. Jest to
nie w smak Niemcom którym przeszły koło nosa poważne kontrakty. Szybko więc
odegrali się. https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/niemcy-nie-chca-serwisowac-broni-w-polsce-wybrali-inny-kraj,695447.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp#comment
Uruchamiają w Rumunii centrum serwisowe dla uzbrojenia dostarczanego przez NATO
na Ukrainę.
Kto bogatemu zabroni? Będą na tym zarabiać. To oczywiste.
Pojawiają się głosy krytyki, dlaczego nie w Polsce? Odpowiem, że za dużo
grzybów w barszcz.
To ponad nasze możliwości realizacyjne. Przemysł zbrojeniowy nie powinien
zdominować naszej gospodarki.
Trzeba chłodnej kalkulacji. Prosperity w przemyśle zbrojeniowym nie będzie trwać
w nieskończoność. Przestawienie na produkcję pokojową nie jest łatwe.
Dotychczasowe zakupy powodują, że będziemy zmuszeni uruchomić serwis tego
uzbrojenia, a także w jakimś stopniu produkcję części zamiennych. Tego
uzbierało się już sporo. Nie zapominajmy, że planowane jest uruchomienie
produkcji w kraju części z zakupionego uzbrojenia.
W postępowaniu Niemiec nie można się dopatrywać wyłącznie pragmatyzmu. To
element konsekwentnej, wrogiej wobec Polski polityki. Polityki która przez lata
była maskowana, a ujawniła się z całą siłą wskutek działań wojennych wszczętych
przez Rosję na Ukrainie. Poza tym jest to sygnał ostrzegawczy dla Polski, przed
podjęciem przez UE odbudowy ze zniszczeń wojennych Ukrainy. Nasz udział w
odbudowie będzie w dużej mierze zależał od tego ile będą mieli do powiedzenia
Niemcy. Ściślej, od tego kogo KE upoważni do zarządzania środkami
przeznaczonymi na odbudowę.
W oczekiwaniu na co?
Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...