Szukaj na tym blogu

07 października 2023

Możemy liczyć tylko na wdzięczność psa.

Mam problemy z oceną postępowania wobec nas Ukraińców.
Jeden dotyczy postępowania na poziomie czynników rządowych, a drugi relacji międzyludzkich.
https://www.youtube.com/watch?v=Wlaylb_1BPo 
Jak to oceniać? Na dzisiaj wygląda że wyszliśmy na frajerów.
Na tym powinienem zakończyć.

Nie jesteśmy pragmatyczni. To tyle. Kierowaliśmy się odruchem serca, a zostaliśmy potraktowani jak … no właśnie?
Argument był właściwie jeden. Ukraina walczy w obronie własnej, ale również za wolność waszą i naszą. To prawda. Tylko po pierwsze Ukraina nie jest w NATO ani w UE. Po drugie zanim FR ruszy dalej na zachód upłynie trochę czasu w którym nie wiadomo co się wydarzy. Dlatego Polska uznała że najpierw trzeba liczyć na siebie.
W samej Ukrainie nie ma 100% zgodności co do celowości prowadzenia tej wojny. Sympatie prorosyjskie to nie przysłowiowy margines społeczeństwa ukraińskiego.
Gdyby zakusy FR zostały skierowane za jej zachodnią granicę warto postawić pytanie jak wówczas zachowają się nasi sojusznicy z NATO, zwłaszcza Niemcy? Czy nie wrócimy do teorii dwóch wrogów? Czy Niemcy są dla nas tak samo stabilnym sąsiadem jak Ukraina?
Pomagając Ukrainie Prezydent i rząd podejmowali samodzielne decyzje bez pytania o stanowisko suwerena. Jednak skutki tych decyzji będzie do końca ponosił suweren. Tak było, jest i będzie.
Z przykrością stwierdzam, że nasi przywódcy okazali się naiwni jak przedszkolaki. Zadziałali spontanicznie. Zadysponowali jednoosobowo czymś co nie było ich własnością. To jest własność Narodu. Dyspozycje nastąpiły bez żadnego zabezpieczenia prawnego.
O tym, że coś jest nie tak wiadomo było wcześniej. To nie tylko sprawa żądania przez Ukrainę cła za przekazane przez Polskę czołgi dla armii ukraińskiej.
Nie do końca wiadomo co się kryje za aferą zbożową.
Były uzgodnienia w sprawie wywozu zboża z Ukrainy. Miała być pomoc USA i KE, a skończyło się, można powiedzieć, jak zawsze.
W Polsce rolnictwo stoi na tyle dobrze że w zakresie produktów rolno-spożywczych jesteśmy samowystarczalni, a ponadto eksportujemy nadwyżki. Zboże ukraińskie jest nam zwyczajnie niepotrzebne. Ściślej rozwala rynek wewnętrzny.
Utrzymaliśmy zgodę na tranzyt, natomiast w porozumieniu z KE, nałożyliśmy embargo na import tego zboża do Polski. Te ustalenia obowiązywały do 15 września, a KE nie zgodziła się na przedłużenie embarga. Kto miał na tym skorzystać?
W tym momencie wylazło szydło z worka. Polska utrzymała embargo wbrew KE do końca tego roku.
Ukraina i KE „przypadkowo” zapomniały że podstawowy szlak wywozu zboża odbywa się drogą morską z portów Morza Czarnego. Drogami lądowymi wywozi się mniej i koszty są wyższe. Poza tym infrastruktura drogowa i techniczna nie jest przygotowana do obsługi tego, w sumie doraźnego zadania.
Transport morski realizowano póki godziła się na to Rosja. To uzgodnienie też było terminowe.
Nic nie trwa wiecznie. Porozumienie przestało obowiązywać i nikt nie jest w stanie doprowadzić do jego wznowienia. Tymczasem kończą się tegoroczne żniwa i problem wywozu ponownie przybiera na sile.
W tym momencie Ukraina wykonała głupi ruch. W czyim interesie? Złożyli skargę do WTO na Polskę że blokuje import ukraińskiego zboża.
Więc nieśmiało pytam się co konkretnie zrobiła Ukraina i jej poplecznicy żeby udrożnić szlak morski? Poinformowano zainteresowanych że rozmowy z FR nie dają pozytywnego rezultatu.
Pokazano w sposób przekonujący, przynajmniej dla mnie, że w tym sporze najmniej chodzi o upchnięcie zboża z magazynów Ukrainy. Wystarczy śledzić decyzje KE. Chodzi o rozwalenie rynku rolnego Polski, a może przy okazji innych państw frontowych.

Ostatnie dni pokazują że Ukraina zdała sobie sprawę ze swej głupoty politycznej i zawiesiła skargę do WTO, ale jej nie wycofała. To ma być poważny partner?

Nie zabezpieczyliśmy się wobec Ukrainy i nie mamy żadnego zabezpieczenia wobec KE która próbuje nas wrobić w pakt migracyjny. Zakładam że nie wszystko stracone.
Mało prawdopodobne jest że Ukraina jest cwańsza niż my, USA czy Niemcy? Oznaki przelicytowania już widać.
Nie mam pojęcia jakie scenariusze będą realizowane w najbliższej przyszłości, nie mówiąc o docelowych.
O rychłym zakończeniu wojny, z konkretnymi rozstrzygnięciami, nie ma mowy. Każde inne rozwiązanie to strata dla Ukrainy.
FR nie zrezygnuje ze swoich planów, nawet jeśli Putina zastąpią nowszym modelem.
W wojnie na wyniszczenie mają większe szanse niż Ukraina.
Ukraina ma zasadniczy problem polegający na tym że upływ czasu działa na ich niekorzyść.
Po prostu maleje zainteresowanie świata trwającą wojną a tym samym będzie malało realne poparcie, militarne i finansowe, dla Ukrainy.
Między bajki wkładam przyspieszenie przyjęcia Ukrainy do NATO i UE. Tu decydują względy formalne i proceduralne.
Dla porządku przypomnę że po wyborach na Słowacji stanie się ona kolejnym państwem sceptycznym wobec bezwarunkowej pomocy Ukrainie. Czy Zełenski i jego ekipa tego nie widzi?

Reasumując, obecna sytuacja pokazuje że Polska podejmuje jedynie słuszne działania przyspieszając rozbudowę własnych sił zbrojnych. Jest wielki wysiłek, ale innej drogi nie ma. Można tylko narzekać że są to działania opóźnione w czasie. Oby nie spóźnione.
Nasza sytuacja będzie w miarę stabilna póki USA będą widziały swój interes w tej części Europy. Jeśli się wycofają, decydentem pozostaną Niemcy.

O ich interesach wiemy wystarczająco dużo. Wiemy też że w żadnym punkcie nie są zbieżne z interesami Polski.
Takie stanowisko przez lata skutecznie wyciszano. Mleko się rozlało gdy Polska zaczęła metodycznie domagać się od Niemiec reparacji wojennych za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. Sprawa stała się podwójnie kłopotliwa w związku z trwającą wojną na Ukrainie. Mówi się coraz częściej że FR będzie musiała w przyszłości płacić reparacje Ukrainie. To temat przyszłościowy bo wojna trwa, jej końca nie widać i nie bardzo wiadomo w jakim trybie miałyby być nałożone te reparacje na Rosję? Zakończenie wojny Rosji nie w głowie. Może ją zawiesić, zamrozić, ale nie zakończyć. Zmusić do zakończenia wojny nie ma komu. Za duża rozbieżność interesów.
Straszeniem przez Zełeńskiego że wojna w przyszłości przekroczy granice Ukrainy dzisiaj specjalnie nikt się nie przejmuje.
Czy słusznie? Tego chyba nikt nie wie.
Dzisiaj problem sprowadza się do tego kto kogo bardziej może nastraszyć. Straszakiem FR jest użycie broni atomowej. Tego świat panicznie się boi. To brzytwa w rękach małpy. To jest pokerowa zagrywka Rosji, bo doskonale wie że spotka ją odwet. W wojnie konwencjonalnej nie ma szans. Wszystko zależy od tego jak długo wojna na Ukrainie będzie przez świat traktowana jako lokalna operacja specjalna, co jest wierutną bzdurą jeśli uświadomimy sobie ile państw jest zaangażowanych jawnie w pomoc sprzętową i nie tylko.

01 października 2023

Koszty wojny na Ukrainie.

Pieniądze, zwłaszcza duże, lubią ciszę.
W dzisiejszych czasach ile by ich Polska nie miała, zawsze będzie za mało. Powodem są chociażby gigantyczne wydatki na wojsko,
na zakupy uzbrojenia. Wielu zdążyło zauważyć że wolność i suwerenność nie ma ceny. 
Zakupy nie są jednorazowe, są rozłożone na lata, ale kwoty nie są wyjmowane z bankomatu. Przeważająca część tych wydatków nie jest ujęta w budżecie na ten rok, ani na lata następne. Musimy zaciągać pożyczki i kredyty, przy tym obsługa bankowa tych kredytów i pożyczek też kosztuje i nie są to kwoty symboliczne. Na darowizny nie możemy liczyć bo nie ma darmowych obiadów. Wszystko robimy z myślą że trzeba to będzie spłacać. 
Innego wyjścia nie ma. Nadrabianie zaległości kosztuje, a armie buduje się latami.

Inne zasady obowiązują przy zakupach we własnym przemyśle zbrojeniowym, a inne przy imporcie. W imporcie obowiązują jeszcze bardziej złożone zasady.
W czasach pokojowych to producenci zabiegają o klienta.
Teraz są niespokojne czasy i jest koniunktura na zakupy uzbrojenia. Nie przekłada się to wprost na zdolności produkcyjne. Tych nie można zwiększyć z dnia na dzień. Wydłużają się kolejki oczekujących na swój towar, a ponadto jest okazja na podnoszenie cen.
W korzystnej sytuacji są tzw. stali klienci oraz kupujący duże ilości sprzętu. Możliwe są transakcje wiązane, czyli tzw. offset.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Offset_(handel_zagraniczny)
Jeżeli zakupy są przemyślane można koszty własne minimalizować poprzez uzyskanie zgody na szkolenie obsług, własny serwis, remonty, produkcję części i podzespołów do zakupionego urządzenia. Może to być też produkcja amunicji itd.
Taką transakcją jest umowa z Koreą Południową. Prawdopodobną korzyścią Korei Płd. jest wejście na rynek europejski.
Jeżeli w grę wchodzi nie tylko biznes możliwe są zakupy kredytowane prze państwo sprzedające.
Z taką sytuacją mamy ostatnio do czynienia w umowach z USA które od lat praktykują ten model w ramach programu FMF
https://www.pap.pl/aktualnosci/usa-udzielily-polsce-pozyczki-o-wartosci-2-miliardow-dolarow-na-wsparcie-modernizacji-0
Wśród członków NATO próbuje się wprowadzić zasadę, że każde państwo przeznaczy co roku minimum 2% budżetu na zbrojenia.
Są państwa, wśród nich Polska, które wydają więcej.
Niestety są i tacy dla których te 2% to za dużo. Uważają że są sprawy dla nich ważniejsze.
Do tej grupy należą Niemcy. Jest to o tyle ciekawe, że Niemcy dążą do utworzenia europejskich sił zbrojnych jako alternatywy dla NATO. Oczywiście w tych siłach wiodącą rolę odgrywałyby Niemcy. Pomysł nie jest nowy. Już lata temu był pomysł utworzenia UZE
https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Zachodnioeuropejska którą ostatecznie rozwiązano w 2010 roku. Wyobrażenie o skuteczności i realności takich sił daje zaangażowanie Niemiec w pomoc militarną walczącej Ukrainie. Niemcy w tym roku przeznaczają na zbrojenia 1,57% budżetu. Armia liczy łącznie nieco ponad 180 tysięcy żołnierzy.
Kwotowo jest to sporo. Gorzej z jakością sprzętu.
Na ćwiczeniach, w warunkach pokojowych może to wyglądać zadowalająco. Niestety, wojna ma swoje prawa. Niemiecki sprzęt przekazywany Ukrainie pozostawia wiele do życzenia.
Chodzi o jego przydatność na froncie.
Faktem jest że Niemcy nie przekazują swego najlepszego, ale robią sobie złą reklamę.
Nieoczekiwanie zaczyna się mówić o problemach wojsk rosyjskich które odczuwają trudności nie tylko z powodu ponoszonych strat, ale również ograniczonych możliwości korzystania z tego co jeszcze mają. Takim problemem, po miesiącach walk, stał się sprzęt artyleryjski, ściślej lufy dział które z zasady mają określoną żywotność. Poza skrajnym przypadkiem /rozerwanie lufy przy wystrzale/ następuje zmiana kalibru co powoduje pogorszenie skuteczności strzału.
Jeszcze niedawno problemem był brak amunicji, a teraz doszło zużycie luf.
Problem będzie narastał bo produkcja nowych jest minimalna w stosunku do potrzeb.
https://dorzeczy.pl/opinie/487443/ekspert-opisal-powazny-problem-rosji-z-lufami-do-haubic.html
Widać że problemy logistyczne kumulują się po obydwu stronach frontu. Co z tego wyniknie? Trudno przewidywać. FR napotyka poważne trudności ponieważ sojusznicy odmawiają wsparcia. Z kolei Ukraina ma teoretyczne szanse na pomoc z zewnątrz, ale realia są gorsze.
Pomoc jest, ale za mała w stosunku nie tylko do oczekiwań ale i potrzeb pola walki.
Rozwiązań zastępczych jeszcze nie wymyślono.
Za tym wszystkim kryją się pieniądze. A gdzie miejsce na rozsądek?
Dzisiaj decyduje urażona ambicja.
Wojna trwa i kiedyś się skończy. Wówczas przyjdzie czas na wyciąganie wniosków.
Pierwsze już są i spędzają sen z powiek sztabom wojskowym i politykom.
Zaczyna się wojna robotów. Czym to się skończy? Dawno temu słyszałem opinię że po zakończeniu III wojny światowej wrócimy do epoki kamienia łupanego.
Nie można zapominać że problemy finansowe dotyczą również Ukrainy. Niszczenie infrastruktury Ukrainy dotyczy także przemysłu zbrojeniowego. Mimo tego kontynuowana jest produkcja, a także dowiadujemy się o nowych rodzajach uzbrojenia wprowadzanych do walki. Zmartwieniem jest skala tej produkcji.
Poza tym Ukraina próbuje nawiązać współpracę z producentami z innych państw jej sprzyjających. Pojawiła się taka informacja Zełenski rozmawia z Zachodem o przyszłości Ukrainy. Bez udziału Polski (msn.com) Wynika z niej że Zełenski kontynuuje bojkot Polski. Według mnie nie jest to dziwne, ale zwyczajnie głupie.
Ostateczna ocena zależy od motywacji tych zachowań. Uznali że z Polski więcej nie wycisną?
Zapominają że szanse na zwycięskie zakończenie wojny są znikome. FR przygotowuje się do wojny wieloletniej, a kontynuowanie jej przez Ukrainę możliwe jest wyłącznie przy aktywnej pomocy Polski. NATO i KE wszystkiego na nas nie wymuszą.
Coraz częściej widać że kolejne ruchy na Ukrainie są wymuszane przez USA którym nie w smak jest marnowanie udzielanej pomocy materialnej i finansowej. Nie wszystko odbywa się w świetle jupiterów.
Wydaje mi się że na realną ocenę trzeba poczekać przynajmniej do naszych wyborów parlamentarnych. Może wówczas zostaną odkryte karty.

29 września 2023

Koniec mariażu?

O wojnie na Ukrainie wiemy dzisiaj że jest to wojna na wzajemne wyniszczenie. Pytanie otwarte, kto będzie szybciej wstawał z kolan? Aktualne analizy są dzisiaj wątpliwe z prostego powodu. Nie ma możliwości zweryfikowania ocen. Z prostych rachunków powinno wynikać że wojna miała dawno się skończyć zwycięstwem Rosji. Rzeczywistość jest nieco inna. Po blisko dwóch latach trudno wskazać zwycięzcę. Dzisiaj mamy do czynienia z wojną pozycyjną, chociaż Ukraina mówi o kontrofensywie. Z drugiej strony mówi się że FR uruchomiła przemysł zbrojeniowy według etatu wojennego. Tylko że ta produkcja jakościowo odstaje od czołówki światowej i jej skuteczność na polu walki pozostawia wiele do życzenia. Do tego trzeba dołożyć słabe wyszkolenie bojowe żołnierzy wysyłanych na front w połączeniu z brakiem woli walki.

Ukraina walczy dzięki wsparciu sprzętowemu z NATO. Tu jest inny problem. Wsparcie jest za małe w stosunku do potrzeb pola walki. Podejmowane akcje zaczepne nie są skoordynowane z dostawami uzbrojenia. Są opóźnienia i za małe dostawy w stosunku do obietnic.
Po miesiącach walk mówi się o problemach po stronie NATO. Podstawowy problem jest taki, że przemysł zbrojeniowy państw NATO ciągle pracuje według etatu pokojowego /na jedną lub dwie zmiany/. Szczególnie widać to na przykładzie produkcji amunicji artyleryjskiej kalibrów powyżej 150 mm. Do tego trwają ciągłe rozważania co dać Ukrainie, a czego nie bo nie.
W udzielanej Ukrainie pomocy ciągle widoczne jest kunktatorstwo. Otrzymywane uzbrojenie nie pozwala na atakowanie zaplecza wojsk rosyjskich na terytorium FR. Kiedy podejście USA uległo zmianie okazało się że wojska rosyjskie zdążyły się umocnić na zajmowanych pozycjach i gwałtownie wzrosły straty, w sile żywej, wojsk ukraińskich.
Na jesieni zacznie się nowy/stary problem. To opady. Najpierw deszczu, później śniegu. To ponownie wstrzyma działania zaczepne.
Ukraina ciągle nie dysponuje skutecznymi środkami obrony powietrznej. Dlatego Rosja może pozwolić sobie na ataki terrorystyczne na obszarze całego kraju.
Komu taka sytuacja jest na rękę? Mówi się że to w interesie USA które chcą mieć FR po swojej stronie przeciwko Chinom. Dlatego nie są zainteresowane pogrążeniem Rosji.
W sumie to nic nowego. Świadomie staram się nie kolportować ostrzejszych opinii.
W tej grze zaczyna nabierać istotnego znaczenia stanowisko przywódców Ukrainy. Pojawiają się opinie że prezydent i jego otoczenie dopuszczają możliwość ustępstw w negocjacjach z Rosją. Na razie nie mówi się wyraźnie jaki byłby charakter tych ustępstw.
To przede wszystkim zależy od postępów kontrofensywy która trwa.
Zauważyłem, że zgodnie z moimi przewidywaniami, zaczyna się pudrowanie konfliktu zbożowego.
Powinniśmy usztywnić stanowisko ponieważ tranzyt zboża trwa, natomiast Ukraina dąży do wywozu zboża na obszar UE. To będzie jeden z kluczowych punktów rozmów negocjacyjnych związanych z przystąpieniem Ukrainy do UE.
UE to dzisiaj 27 państw których interesy polityczne i gospodarcze są często rozbieżne. Niestety, zarówno prezydent RP jak i minister Rau wyłamują się. Świadczą o tym ich wypowiedzi w ostatnich dniach. Jest to tym bardziej dziwne gdy się czyta wypowiedzi Ukraińców, takie jak ta Arestowicza http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/to-graniczy-ze-zdrada-stanu-
Tak naprawdę polityka zagraniczna Ukrainy znalazła się w rozkroku. Najpierw coś zrobili, a dopiero później zaczęli się zastanawiać nad skutkami. O ile na szczeblu międzyrządowym da się jakoś sytuację załagodzić, o tyle w relacjach międzyludzkich już tak łatwo nie będzie. Widać to po wypowiedziach Ukraińców przebywających w Polsce.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element dotyczący relacji między Polską i Ukrainą. Polskojęzyczne media, rodem z Niemiec, od jakiegoś czasu z upodobaniem powtarzają wieści o rzekomo masowym wyjeździe Ukraińców z Polski do Niemiec. Nie można zweryfikować tych informacji. Być może wyjeżdżają, ale z tą masowością byłbym ostrożny. Z Ukrainy do Polski jest blisko, warunki były lepiej niż dobre. Do tego bariera językowa była łatwa do pokonania.
Niemcy kuszą wyższymi zarobkami, ale czy to zrekompensuje inne niedogodności?
Skoro poruszam różne wątki, jeszcze coś. Mało się u nas mówi o zróżnicowaniu stanowisk poszczególnych państw UE wobec Ukrainy. Tymczasem jest tu wiele spraw które same się nie rozwiążą. Nie chodzi bynajmniej o roszczenia terytorialne.
Kością niezgody są mniejszości narodowe. O ile nie wszyscy podnoszą ten problem, o tyle nieprzejednane są Węgry.
Co jakiś czas wypowiada się na ten temat Orban. Nie ogranicza się wyłącznie do wypowiedzi, ale zdecydowanie jest negatywnie nastawiony do udzielania pomocy Ukrainie. Warunkuje ją uregulowaniem praw mniejszości węgierskiej zamieszkującej zachodnią Ukrainę. Jest tych Węgrów ponad 150 000.
https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C4%99grzy_na_Ukrainie
https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-orban-o-ukrainie-w-unii-musimy-odpowiedziec-na-bardzo-trudne,nId,7056933
Podłoże konfliktu jest podobne albo identyczne jak w przypadku mniejszości narodowych w krajach postsowieckich. Trzeba też się zgodzić, że ignorowanie praw mniejszości rosyjskiej na Ukrainie było jedną z realnych przyczyn wojny zapoczątkowanej w 2014 roku. Tylko tu była to jedna z przyczyn, ale nie najważniejsza.
To składa się na szerszy problem jakim są przyszłe rozmowy na temat wejścia Ukrainy do NATO i UE. Same deklaracje to za mało. Zejście do negocjacji zmusi do odpowiedzi na konkretne pytania warunkujące jakikolwiek postęp. Wobec trwającej wojny o żadnych konkretach nie może być mowy. 


24 września 2023

Ukraina ante portas

Wiele wskazuje na to że prezydent Ukrainy i przedstawiciele rządu ukraińskiego włączyli się w kampanię wyboczą do parlamentu III RP. Trzeba to wyraźnie powiedzieć, z zamiarem szkodzenia aktualnie rządzącym. Nie ma podstaw żeby posądzać ich o bezmyślność.
Skoro tak to trzeba postawić pytanie co chcą przez to osiągnąć?
To nie jest pojedyncza wypowiedź strony ukraińskiej, ale ciąg w wykonaniu prezydenta, premiera i poszczególnych ministrów. Nie można więc mówić o przypadku.
Dotychczasowym ukoronowaniem jest ostentacyjne wyjście z sali obrad ZO ONZ Zełenskiego w trakcie wystąpienia prezydenta RP Andrzeja Dudy.
https://www.magnapolonia.org/zelenski-wsciekl-sie-na-dude-i-wyszedl-w-trakcie-jego-przemowienia/ To nie tylko teatralny akcent aktora Zelenskiego. W końcu to „sługa narodu”.
Trwają intensywne dociekania o motywy takich zachowań Ukraińców. Czy to samodzielne działanie, czy ktoś nimi steruje z zewnątrz?
Prezydent Ukrainy chyba czuje że zaplątał się we własne nogi bo trwa intensywne lawirowanie w sprawie spotkania do którego nie wiadomo czy doszło, czy naprawdę nie doszło?
Chodzi o spotkanie do którego miało dojść w Nowym Jorku podczas sesji ZO ONZ.
Pojawiające się komunikaty są w treści diametralnie różne.
Jasna deklaracja Dudy w sprawie spotkania z Zełenskim. Sam wyznał, jak było (msn.com) Jednoznacznie trzeba przyjąć że do spotkania nie doszło. Wcześniej taką deklarację składał prezydent Litwy który próbuje wystąpić w roli mediatora między Polską a Ukrainą.
22.09.2023 Zełenski w Białym Domu o Polsce mówi inaczej.
Czy Wołodymyr Zełenski boi się, że traci Polskę? Wymijająca odpowiedź prezydenta Ukrainy (msn.com)
Święte oburzenie Ukraińców zakrawa na groteskę jeśli widzimy że prezydent Ukrainy wjeżdża do Polski i wyjeżdża kiedy mu pasuje. Zełenski był w Polsce, ale nie spotkał się z polskimi władzami. „Jest wyraźny sygnał” (msn.com)
Coraz więcej zaczyna się mówić o podziałach politycznych w obecnych władzach Ukrainy.
Ciekawą ocenę wystawił prof. Górski w PR.
https://www.radiopik.pl/3,111860,prof-gorski-w-rozmowach-z-ukraina-musimy-twardo-
Wniosek nasuwa się jeden, miłość w relacjach Polski i Ukrainy, lansowana przez prezydenta Dudę i premiera Morawieckiego jest miłością jednostronną, nie powiem że naiwną. Ukraińcy wykorzystują ją koniunkturalnie. Powstaje przy tym pytanie jak dalece im się to opłaca, czy opłaci? Czego oczekują w zamian? Oczywiście nie od Polski?
Przypomina się o niewygodnych dla Ukrainy szczegółach z historii najnowszej.
Dotyczy to współpracy z Niemcami.
http://pressmania.pl/prof-grzegorz-gorski-jaki-nowy-porzadek-wykluwa-sie-na-naszych-oczach-13/
Przypomina się też że politycy ukraińscy nie potrafią wyciągać wniosków ze swej przeszłości.

Problem z eksportem zboża jest tylko pretekstem. W sprawie trudno doszukać się logiki w naszym pojęciu. Kraje frontowe, zwłaszcza Polska, są w sferze rolnictwa samowystarczalne. Nie wozi się drzewa do lasu. Poza tym, transport lądowy stanowi małą część w porównaniu do transportu morskiego.
Powtarzam się ale dlaczego państwa wspierające Ukrainę nie udrożnią szlaków morskich na Morzu Czarnym?
Statek /masowiec/ zabiera 5-10 tys. ton zboża; ciężarówka 15-20 ton, a wagon to chyba 40 ton, a skład pociągu nie może mieć więcej niż 50 wagonów. Poza tym jest ograniczony dostęp do wagonów krytych przystosowanych do przewozu ładunków sypkich.
Transport drogowy nie jest przygotowany doprzewozu takiej ilości ładunków masowych.
Kto ma za to płacić? Polska nie może tych zobowiązań brać na siebie w nieskończoność.

W tych rozważaniach trzeba brać pod uwagę, co podnoszą często media, że wojna na Ukrainie nie skończy się szybko. To mogą być lata. Chyba że pojawią się nagle nowe okoliczności.
Jakie? To jest kluczowe pytanie. Kontrofensywa nie wyszła i za kilka dni, czy tygodni, utknie z powodu warunków pogodowych związanych z nadejściem jesiennych opadów.

Warto wspomnieć o jeszcze jednej sprawie. W sprawie skargi Ukrainy do WTO Polskę, Węgry i Słowację ma reprezentować komisarz z KE. Tak wynika z kompetencji KE w sprawach handlu UE z państwami spoza UE.
Uważam że źle to Polsce wróży bo KE jest przeciwna embargo nałożonego przez Polskę.
Może się mylę. Poza tym nie znam stanowiska Polski w tej sprawie. Jedyna nadzieja w tym, że Ukraina pójdzie po rozum do głowy i wycofa swą skargę z WTO.
Faktem jest że Ukraina podpisała umowę stowarzyszeniową z UE. https://pl.wikipedia.org/wiki/Stosunki_Ukrainy_z_Uni%C4%85_Europejsk%C4%85 .
Umowa zakłada m. in. wsparcie wolnego rynku.
Skoro tak to produkty rolne z Ukrainy muszą odpowiadać wymaganiom fitosanitarnym identycznym z wymaganiami narzuconymi tej produkcji z obszarów należących do UE.
Przypomnę więc że z Ukrainy wywożono
zboże techniczne. https://www.money.pl/gospodarka/zboze-techniczne-w-mace-takie-ziarna-nadaja-sie-do-spalenia-w-piecu-6887330302552992a.html

Proszę zapoznać się z tym komentarzem
Ukraina stawia na Niemcy i ściera się z Polską. Dlaczego Zełenski zmienił front? (msn.com)
To jest real politik.
Wiele wskazuje na to że jeśli dotychczas nie otrzymaliśmy żadnej rekompensaty za udzieloną pomoc Ukrainie to raczej jej już nie otrzymamy. Pozostaje nam ochłonąć i zająć się własnymi problemami których nam nie brakuje. https://www.money.pl/gospodarka/wojna-ekonomiczna-miedzy-polska-i-ukraina-skorzystalby-tylko-putin-6943936083761920a.html

A co z Ukrainą? Nie wiem. Wiem za to że Niemcy są mistrzami w składaniu obietnic których nie mają zamiaru realizować.
Czy Ukraina zdaje sobie sprawę jak ma wyglądać odbudowa kraju ze zniszczeń wojennych?
Kto to będzie finansował?
Ze wstępnych informacji wynika że będzie to pomoc międzynarodowa w formie funduszy którymi będzie zarządzać kto?
Straty Ukrainy szacowane są dzisiaj na blisko bilion euro.
Czy zapadnie decyzja o odbudowie zanim zakończą się działania wojenne?
Dzisiaj nie ma zgody co do tego jak miałoby wyglądać to zakończenie działań. Koniec wojny na jakich warunkach? Rozejm czy zamrożenie działań, na jakim etapie?
Na koniec jeszcze jedno pytanie, czy dla przyszłości stosunków wzajemnych Polski i Ukrainy będzie miał znaczenie wynik wyborów parlamentarnych w Polsce 15 października?

20 września 2023

Czy opozycja totalna to tylko użyteczni idioci?

Dyskusję medialną o relokacji nielegalnych imigrantów z Afryki i Azji mogę skwitować krótko:
Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”.
Słuchając tych pseudo dyskusji odnoszę wrażenie że przy stole siedzą boty albo sztuczna inteligencja. Osobiście uważam że to obraza dla określenia inteligencja.
Jeśli wypowiedź nie jest zgodna z faktami tym gorzej dla faktów. Można tak długo jeszcze.
Opozycja żyje w świecie alternatywnym w którym nie ma potrzeby rozróżniania między uchodźcami
z terenów objętych działaniami wojennymi, prześladowanymi we własnym kraju,
a osobami które próbują wtargnąć do Europy, z pominięciem przejść granicznych, bez dokumentów osobistych, albo z dokumentami sfałszowanymi. Motywem ich działania jest chęć poprawy swoich warunków bytowych, a w dalszej kolejności rozszerzenia ich na rodzinę.
W Polsce ta imigracja ma dwa wymiary. Przyjmujemy uchodźców z Ukrainy o której wiadomo że od prawie dwóch lat objęta jest wojną. Równolegle Białoruś regularnie „podrzuca” nam „uchodźców” z Azji
i Afryki. Tyle że ci ludzie próbują przechodzić do Polski przez zieloną granicę zamiast przez oficjalne przejścia graniczne i tam składać wnioski o azyl.
W tym miejscu wypada odpowiedzieć na kilka istotnych pytań.
1. Czy Białoruś graniczy bezpośrednio z jakimkolwiek państwem w którym toczy się wojna?
2. Czy na Białorusi toczy się wojna, bądź mają miejsce prześladowania tych uchodźców z Azji i Afryki
i dlatego muszą oni szukać schronienia gdzieś dalej na zachodzie Europy?
W świetle obowiązującego prawa ci ludzie są uchodźcami gdy przekroczyli granice i znaleźli się na Białorusi. Odpowiedzialność za nich spada na władze Białorusi.
Wejście ich do Polski wymaga spełnienia kilku warunków. Przede wszystkim musimy wiedzieć kogo mamy przyjąć.
Dzisiaj z góry wiadomo że ci ludzie przychodzą w złych zamiarach. Niszczą swoje dokumenty tożsamości, a także wielu z nich niszczy swoje linie papilarne żeby uniemożliwić identyfikację.
Wiadomo że wielu z nich mieszkało w Rosji jako studenci i teraz są wykorzystywani w wojnie hybrydowej. Nic nie wiadomo o ich przeszłości.
W retoryce KE dominuje pustosłowie. Hasłem przewodnim jest „solidarność”. Tylko na czym ma ona polegać? Decyzje podejmowane są jednostronnie, a odpowiedzialność za skutki ma spadać na wszystkie państwa UE.
W kwestii „solidarności” szczytem hipokryzji mogą popisać się Niemcy. Według ich retoryki solidarne mają być wszystkie państwa UE, ale nie dotyczy to Niemiec które wobec desantu uchodźców socjalnych z Afryki na Lampedusę i przewidywanego ich marszu poza Włochy, jednostronnie zawieszają pakt migracyjny. Krótko mówiąc, nie chcą mieć nic wspólnego z tą aferą.
KE powinna udzielić wsparcia finansowego państwu przyjmującemu uchodźców wojennych. Polska która od lutego 2022 przyjęła ponad 8,5 mln uchodźców z Ukrainy, z czego blisko 1,4 mln pozostaje tu do dzisiaj, nie otrzymała dotychczas ani eurocenta pomocy z KE. Podobnie jest z pozostałymi państwami frontowymi.
Dla „równowagi” do Europy wpuszczono miliony uchodźców z Azji i Afryki, którzy wtargnęli nielegalnie, przez zieloną granicę. W przeważającym stopniu są to uchodźcy socjalni, w dodatku bez dokumentów tożsamości albo z dokumentami sfałszowanymi. Ich weryfikacja jest praktycznie niemożliwa. Ci ludzie nie są zainteresowani podejmowaniem pracy. Z tych milionów pracę zarobkową podjęło, według oficjalnych danych, zaledwie kilkanaście tysięcy.
KE próbuje „rozwiązać problem” poprzez relokację. Krótko mówiąc, nawet państwa odległe od granic zewnętrznych UE mają przyjąć określone ich grupy, a w razie odmowy mają ponieść karę w wysokości 20 000 euro za każdą osobę. Nie wiadomo czy to opłata jednorazowa, czy np. roczna? Problem nabrał nowego znaczenia w związku z najazdem uchodźców z Afryki na włoską Lampedusę. Jedyną dotychczas reakcją UE jest zamknięcie granicy francusko-włoskiej i zapowiedź zaostrzonych kontroli na granicy
z Niemcami.
Elementem demagogii po stronie totalnej opozycji jest twierdzenie o niezasadności budowy muru na granicy polsko-białoruskiej.
Nikt nigdy nie twierdził że mur zabezpiecza w 100% przed niepożądanymi gośćmi. Ma to tylko w znacznym stopniu utrudniać przekroczenie zielonej granicy. Póki co nikt jeszcze nie rzucił hasła że do tych uchodźców trzeba strzelać. Poza tym mur nie stoi na całej granicy z Białorusią. Jest rzeka i są bagna którędy uchodźcy próbują przedostać się do Polski. Nie są w stanie zrobić tego sami.
Korzystają z pomocy miejscowych przewodników i służb białoruskich którzy razem nieźle na tym zarabiają. Widocznie ryzyko się opłaca. Z informacji przekazywanych przez Straż Graniczną wynika że przemytem uchodźców zajmują się międzynarodowe gangi.
Poza tym jest inny problem, uchodźcy przenikają do Polski z innych kierunków, z Litwy, Słowacji, Czech, które nie są dla Polski państwami stanowiącymi zewnętrzną granicę UE. Ich wyłapywanie nie jest na terenie Polski w 100% skuteczne. Dlatego Niemcy zamierzają relokować tych których złapią u siebie.
Ich nie interesuje jak ci uchodźcy dotarli do Polski.
Trzeba też wyraźnie powiedzieć że mamy do czynienia z dochodowym interesem którego zdaje się nie widzieć KE. Można zadać pytanie jaki KE ma w tym interes?
Moja odpowiedź jest że KE ma doskonały przegląd sytuacji, ale interes KE polega na kolejnych próbach uszczęśliwiania na siłę poszczególnych państw członkowskich tymi nierobami.
Chodzi o zaburzenie składu narodowościowego państw europejskich. To nie tylko ten powód.
Ten element napływowy niesie z sobą wiele więcej problemów. Są materiałem dla świata przestępczego. Są wrogo i agresywnie nastawieni do miejscowych. Tworzą gangi handlujące narkotykami. Nie tylko.
A ostatnio walczącymi na ulicach między sobą.
Pamiętajmy że uchodźcy pochodzą z różnych państw Azji i Afryki. Ich „zasługą” jest wzrost przestępczości z którą coraz gorzej radzi sobie miejscowa policja. Do tego trzeba dodać różnice kulturowe i religijne. Z tym jest związany brak tolerancji dla innych wyznań i zachowań w miejscach publicznych.
Naprawdę nikogo nie dziwi że ci biedni uchodźcy są ubrani w przyzwoity odziewek? Mają smartfony,
są poinstruowani gdzie mają się zgłaszać do kolejnych punktów kontaktowych dla kontynuowania przerzutu?
Z drugiej strony media co jakiś czas podają jakie są koszty przerzutu przykładowo do Niemiec.
Skąd ci gołodupcy mają te tysiące dolarów czy euro? Z oszczędności? Wolne żarty!
Od lat mówi się że potrzebującym trzeba pomagać w miejscu ich zamieszkania, ale to jest zbyt proste i oczywiste. Wtedy tej pomocy nie widać.
W całym procederze widać przewrotność urzędników KE.
Z tym desantem można sobie poradzić, ale trzeba chcieć.
Pierwsza możliwość to maksymalnie utrudnić start. Jak to zrobić? Zlikwidować środki transportu wodnego. W poprzedniej fali z terenu Turcji media informowały że w miejscu startu można było w przypadkowo założonym sklepie kupić okazyjnie ponton którym kilka osób mogło dopłynąć do pierwszej greckiej wyspy.
Po drugie miejscowa straż graniczna może zabronić wypłynięcia w morze. Co jednak zrobić jeśli ta straż ma udziały w gangu przemytników?
Pozostaje jeszcze działanie kluczowe. Skoro uchodźcom uda się wylądować na europejskim lądzie, straż graniczna, po sprawdzeniu dokumentów, a także przy ich braku, powinna odsyłać delikwentów do miejsca startu. Trzeba jeszcze rozwiązać problem ewentualnego kolejnego powrotu, żeby amator podróży nie działał jak Wańka-wstańka.
Tymczasem KE próbuje zagadać temat i rozłożyć odpowiedzialność za swoje postępowanie na wszystkie państwa członkowskie UE.
Pytanie otwarte czy i w jakim stopniu im to się uda?
Jeśli chodzi o naszą totalną opozycję to uważam że dyskusja z nimi nie ma sensu.
Powód podałem na wstępie. Nie wiem czy pomogłoby organizowanie grupowych wycieczek na Lampeduzę i inne centra pobytowe tych biedaków którzy ani myślą o podjęciu pracy na miarę swoich umiejętności.
Za to wiedzą jak korzystać z dobrobytu innych. Nie powiem frajerów.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...