Szukaj na tym blogu

24 czerwca 2024

Gdzie są granice głupoty?

 

Może to pytanie trzeba sformułować inaczej? Czy są granice głupoty? Albo gdzie kończy się głupota a zaczyna świadomy sabotaż wobec państwa polskiego?
Od dawna wiadomo że obecnemu premierowi bliżej politycznie do Niemiec niż do polskiej racji stanu. Chyba że on ją tak rozumie.
W mojej ocenie DT obecny rząd formował w ten sposób żeby skumulować w nim wszelkie najgorsze instynkty, nie tylko ludzkie ale i polityczne. To w sumie nic nowego. Króluje cynizm który ma przeciwko sobie totalną bezradność opozycji ukrywaną pod maską demokracji.
Poszczególni ministrowie starają się wprowadzać w życie swoje osobiste fanaberie, cele polityczne swoich partii, albo wręcz cele ponadnarodowe lewicy i jej odmian, no i oczywiście interesy stricte niemieckie. Nie należy też zapominać że priorytetem stała się zemsta na swoich przeciwnikach nie tylko politycznych, ale i osobistych.
Żeby to jakoś spiąć trzeba przyjąć że taka postawa nie wzięła się znikąd. Są tu wcześniejsze zobowiązania wobec swoich mocodawców. Ci którzy pretendują obecnie do miana naszych polityków, to niestety miernoty którym dano do rąk władzę z której korzystają w celu destrukcji, albo korzystają z niej niczym przysłowiowa małpa z brzytwy.
Z jednej strony wmawia się nam że kolejne rządy powinny kontynuować kierunki wytyczone przez poprzedników, zwłaszcza w zakresie polityki międzynarodowej i obronnej. Po prostu dbać o polską rację stanu.
Rzeczywistość jest taka że obecny rząd kwestionuje wszystko jak leci i stara się robić wszystko po swojemu, co nie oznacza absolutnie że lepiej.
Taka postawa jest groźna podwójnie. Raz dlatego że nie jest nam przez to lepiej, a dwa że jesteśmy faktycznie w stanie wojny, nie ma znaczenia że hybrydowej, i w trakcie budowy armii zdolnej nas bronić przed agresją ze wschodu. Zarówno wojna hybrydowa jak i modernizacja armii trwają i trwać będą długo jeszcze.
Tymczasem dla ekipy 13 grudnia priorytetem stały się interesy partii z której się wywodzą oraz zemsta osobista na swoich przeciwnikach politycznych. Korzyści dla państwa polskiego trudno się dopatrzeć.
W tym miejscu trzeba postawić pytanie dlaczego tak się dzieje?
Przyczyn jest więcej niż jedna.
W interesie obcych, zwłaszcza KE inspirowanej przez Niemcy, jest wyhamowanie rozwoju gospodarczego Polski, a tym samym niedopuszczenie do wzrostu znaczenia politycznego.
Nie ma znaczenia czy ekipa 13 grudnia utrzyma się dłużej u władzy. Zanim zostanie odsunięta ma doprowadzić do takiego chaosu żeby przywrócenie ładu trwało latami.
To są koszty polityczne, gospodarcze i społeczne. Widać doskonale ten kierunek po kilku miesiącach rządów ekipy DT. Wszystko oparte jest na manipulacji medialnej.
Znamy sytuację po przejęciu władzy przez koalicję 13 grudnia. Wówczas nie było protokołu rozbieżności z przejęcia odpowiedzialności za państwo. Koalicja 13 grudnia przyjęła zasadę kwestionowania wszystkiego, a w kwestii stosowania prawa złożyła deklarację DT że stosują prawo tak jak je rozumieją. Szybko okazało się że mamy do czynienia z niebywałą hucpą.
W sprawach kluczowych dominuje gra pozorów albo jawna obstrukcja.
W gospodarce osiągnięto deficyt budżetowy znacznie przekraczający 50 mld zł. To z kolei powoduje ryzyko sankcji KE. Pogrożenie palcem już nastąpiło. Nie ma znaczenia że znaleźliśmy się w gronie 6 innych państw, w tym Francji. https://next.gazeta.pl/next/7,151003,31077123,morawiecki-sieje-dezinformacje-ws-procedury-nadmiernego-deficytu.html Akolici koalicji 13 grudnia próbują nieudolnie zwalić winę na poprzedników. Umyka ich uwadze że MM uzyskał zgodę KE na wyłączenie z puli wydatków na zbrojenia.
Kłopotów w gospodarce jest więcej. Trwają zawirowania związane z budową CPK. Nie ma decyzji o zaniechaniu budowy, ale też brak postępu w realizacji projektu. Podobne problemy dotyczą budowy elektrowni atomowych w Polsce. Do tego trzeba dołożyć zaniechanie regulacji Odry, problemy z budową portu kontenerowego w Świnoujściu. Tą listę można ciągnąć dalej.
Anarchizacja przebiega na różnych płaszczyznach. Jedne działania są nagłaśniane, a inne realizowane niejako w cieniu.
Takim spektakularnym posunięciem było postawienie w stan likwidacji TVP i PR. W rewanżu KRRiT wstrzymuje przekazywanie wpływów z abonamentu. Nie ma chętnych do rozstrzygnięcia sporu.
Zagrywka Sienkiewicza napotyka na trudności realizacyjne. W tej sytuacji autor wyemigrował do Brukseli, a sądy nie znajdują czasu na rozstrzygnięcie sporu prawnego, czy zagranie ministra kultury jest zgodne z prawem.
To co się dzieje w gospodarce nie można skwitować jednym zdaniem. Rządzący skoncentrowali się na wymianie obsad rad nadzorczych i stanowisk decyzyjnych w poszczególnych strukturach gospodarki. Na to nakłada się widoczny regres w gospodarce nie tylko europejskiej. Skutki są widoczne. Maleją wpływy do budżetu, poszczególne firmy zwijają się i wzrasta bezrobocie. Oczywiście trudno mówić o nowych inwestycjach.
Najwięcej zamieszania powoduje swoimi posunięciami Bodnar. Jego decyzje, zwłaszcza personalne, będą miały skutki długofalowe. Bodnarowi nie ma kto uświadomić że inne zadania realizuje RPO, czy Fundacja Helsińska, a inne minister sprawiedliwości w rządzie III RP.
Istota problemu sprowadza się do tego że zmiany na kluczowych stanowiskach w prokuraturze muszą być potwierdzone przez prezydenta RP. Z tym Bodnar ma problem.
Niestety, działanie wbrew obowiązującemu prawu nie spotyka się ze skutecznym sprzeciwem. Samo biadolenie że Bodnar źle postępuje to za mało. Nie ma kto egzekwować prawa?
Poza tym na różnych poziomach trwają wojenki między sędziami. Czemu to ma służyć? Powszechnie wiadomo że sędziego można powołać, a później można mu co najwyżej skoczyć na pukiel.
Degrengolada struktur państwa postępuje w sposób zastraszający.
Do tego grona dołączył minister od obrony.
W związku z aferami na granicy z Białorusią ktoś przytomny zadał pytanie dlaczego w tych sprawach zabiera głos Kosiniak i Kamysz jeśli sprawy dotyczące granicy państwa należą do kompetencji ministra spraw wewnętrznych który jest z PO i profilaktycznie siedzi cicho i przygląda się co będzie dalej? Samodzielność decyzyjną ministra obrony narodowej, w dodatku wicepremiera, nadzoruje karbowy z PO, w randze wiceministra, były rzecznik rządu premier od przekopania miejsca katastrofy Tu-154M nr boczny 101, na jeden metr w głąb ziemi.
MON za obronę granicy odpowiada w czasie wojny i stanu wyjątkowego, a tego póki co w Polsce nie ma. Na ingerencję prokuratury w postępowanie żołnierzy na granicy nie ma zdecydowanej reakcji mimo że prawo nie reguluje postępowania w zaistniałej sytuacji ni to wojny, ni pokoju. Trudność polega na tym że w tym bajzlu giną ludzie, a ilość okaleczeń nie jest nawet znana.
O winie żołnierzy decydują zeznania ludzi którzy nie wiadomo jakim prawem przebywają w strefie granicznej. Tych nikt nie pociąga do odpowiedzialności karnej, nie mówiąc o ich usunięciu ze strefy buforowej. Dopiero w ostatnich tygodniach zaczyna się coś robić w kierunku dostosowania prawa do realiów służby na granicy polsko-białoruskiej. Zwraca się również uwagę że służbę tam powinny pełnić jednostki wyspecjalizowane, specjalnie szkolone, a nie wysyłani z rozdzielnika żołnierze wojsk pancernych, lotnictwa itp.
Medialnie nagłaśniane jest postępowanie minister szkolnictwa https://pl.wikipedia.org/wiki/Barbara_Nowacka . Rewolucja kulturalna w Chinach jest chyba wzorcem jej postępowania. To wygląda na amok.
W składzie obecnego rządu roi się od osobników którzy wszelkimi dostępnymi środkami chcą realizować swoje fobie. Tu jak na dłoni widać politykę personalną DT. Osobiście za nic nie odpowiada, jedynie jako premier za tzw. całokształt.
Dzisiejszy skład rządu to mieszanka dyletantów i ludzi z chorobliwie rozbudowanym ego.
Było i jest takie powiedzenie: im mniejszy placyk, tym większy kacyk.
Premier swoje zainteresowanie podległym rządem ogranicza do pustych deklaracji, czasem gniewnych pomruków, a tak naprawdę czujnie rozgląda się skąd wieją wiatry. Próbuje być dobrym na każdą pogodę. Po kilku miesiącach funkcjonowania tego rządu widać wszystkie jego deficyty.
Wydaje się że wszystko mu tzn. premierowi, sprzyja. To tylko pozory.
Koalicja 13 grudnia to koalicja strachu. Jej udziałowcy dawno zdali sobie sprawę że wycofanie się to niepowetowane straty, zarówno partyjne jak i personalne. O ile dzisiaj z zapamiętaniem zwalczają poprzedników, o tyle mają pełną świadomość że po zmianie warty wielu z nich czeka nie tylko Trybunał Stanu.
Sejm stał się areną wojny międzypartyjnej. Marszałek Sejmu jako przypadkowy polityk dał się wkręcić w rozgrywki cwańszych od siebie i trudno przewidzieć czym ten brak wyobraźni się dla niego skończy. Nie powinien zapominać że jest marszałkiem rotacyjnym. Obojętnie co to znaczy. Na ile poważnie traktować jego aspiracje do kandydowania na urząd prezydenta RP? Szanse na wybór zależą od tego jacy będą kontrkandydaci. Wyścig zacznie się już jesienią.
Priorytetem koalicji 13 grudnia stało się negowanie dokonań poprzedników, rozwalenie systemu nauczania i walka z Kościołem. Mają za nic stanowione prawo, bo bezkarność zapewnia im KE i politycy niemieccy. Co uda im się na tym zbudować i jakie będą konsekwencje dla Polski?
Narasta zagrożenie wynikające z wdrażania przez KE paktu migracyjnego. Próbki możemy już obserwować na naszych ulicach. Do tego dokłada się postępowanie policji niemieckiej która wedle własnego uznania dokonuje push backów. Czy znajdziemy w sobie dość siły żeby powstrzymać ten najazd współczesnych Hunów?

17 czerwca 2024

Kto kogo ogrywa?

 

Dziwny jest ten świat. A jednak się kręci.
Zalewa nas szum informacyjny. W ten sposób zatracamy umiejętność rozróżnienia rzeczy ważnych od pilnych. Co w końcu dla nas jest ważne a co pilne?
Ważne, według mnie, są rzekome zmiany na scenie politycznej.
To nie pomyłka. Jeśli ktoś mówi że następują zmiany to nie jest równoznaczne z tym że one faktycznie następują, W dodatku że są po naszej myśli, czy tylko zauważalne.
Po jesiennych wyborach parlamentarnych przeżywam szok.
Wcześniej już zauważyłem że sprawy idą w złą stronę.
Ciągle nie mam pewności czy wynika to z nieporadności udawanej czy wrodzonej?
Na scenie politycznej od ponad 30 lat trwa karuzela, głównie stanowisk. Ona nie wynika z tarć między poszczególnymi ugrupowaniami politycznymi, ale bardziej z manipulacji inspirowanej z zewnątrz.
Na bieżąco widzą to nieliczni, a dla ogółu staje się to widoczne po czasie.
Taka sytuacja ma miejsce od samego początku, czyli okolic transformacji ustrojowej.
Rządzący w czasach PRL-u oddali władzę nie dlatego że musieli, ale dlatego że chcieli.
To wynikało z ich kalkulacji. Po latach opinię że „komuna w Polsce upadła” uzupełniono że „na cztery łapy”. Politycy którzy zaistnieli na scenie politycznej III RP znaleźli nowych sponsorów, a ich poczynania zniknęły w słowotoku nowomowy.
Przez lata karmiono nas papką że przez lata PRL-u na ziemi polskiej nie było nic poza mieszkańcami. Dlatego można było oddać i rozdać chętnym wszystko za bezcen, za poklepywanie po plecach, bywanie na salonach europejskich i za przysłowiowe szklane paciorki.
Umykało jednak uwadze większości że w ferworze tego rozdawnictwa powstało wiele fortun których właściciele nawet dzisiaj mieliby poważne problemy z wyjaśnieniem ich legalizacji.
Sama opinia jest o tyle dziwna że nawet wroga nam propaganda uznawała że Polska gospodarka w tamtych latach mieściła się, pod względem rozwoju gospodarczego, w najgorszym przypadku w środku państw europejskich, a tak naprawdę w ich czołowej dziesiątce.
Wielcy tego świata widzą dla Polski inne miejsce. Mamy być gospodarczym skansenem, rynkiem zbytu dla produkcji krajów wyżej od nas rozwiniętych gospodarczo, a także źródłem wykwalifikowanej ale taniej siły roboczej.
Politykom polskim wskazał miejsce ówczesny prezydent Francji Chirac https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-slowa-jacquesa-chiraca-ktorych-polacy-nie-zapomna,nId,3224548#google_vignette
Prezydenci się zmieniają, ale stosunek do Polski pozostaje bez zmian. Mają ułatwione zadanie bo rzekoma klasa polityczna w Polsce z samodzielnością decyzyjną ma niewiele wspólnego.
Tak się pechowo dla Polski składa że od lat nie mamy męża stanu z prawdziwego zdarzenia. Podejmowane decyzje polityczne i gospodarcze mają w tle suflerów spoza Polski.
Zjadliwie można powiedzieć że ze wszystkich kierunków geograficznych.
Taka degrengolada trwa latami. Obowiązywała zasada żeby politycy rządzący i opozycyjni nie robili sobie wzajemnie krzywdy.
Osiem lat odsunięcia od władzy pogrobowców komuny swoje zrobiło. Na to nałożyła się polityka KE która zmierza do ostatecznego zdominowania UE przez Niemcy.
Nie jest dla nikogo tajemnicą że ekipa która po wyborach przejęła władzę w Polsce jest jedynie posłusznym wykonawcą poleceń płynących z Berlina. To przybiera coraz bardziej żałosne formy.
Przez lata istnienia III RP wypracowany został system prawny, funkcjonujący może z pewnymi ułomnościami, ale honorowany przez władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.
Po jesiennych wyborach parlamentarnych uległo to zasadniczej zmianie.
Koalicja 13 grudnia bez krępacji obwieściła że będzie stosowała prawo tak jak oni je rozumieją.
Dotychczas obowiązywało prawo w jego literalnym znaczeniu, a wątpliwości rozstrzygał Trybunał Konstytucyjny.
Powstała obecnie sytuacja jest kontynuacją ciągu zapoczątkowanego chaosem wokół wyboru uzupełniającego sędziów TK jesienią 2015 roku, pod koniec kadencji rządu PO-PSL. Przedłużeniem jest zamieszanie wokół Krajowej Rady Sądownictwa i personalne rozgrywki wewnątrz TK i Sądu Najwyższego. W kolejce czeka NSA.
Od grudnia 2023 tj. od utworzenia rząd DT szerzy anarchię w państwie. Wprowadza nowe porządki prawne według własnego uznania. Trwa to już kilka miesięcy.
Problem polega na tym, że te nowe porządki wprowadzane są z pominięciem uprawnień zwłaszcza prezydenta RP. Tymczasem reakcja prezydenta Dudy sprowadza się do wygłaszania komunałów że on z takim postępowaniem się nie zgadza.
Przypomnę więc że prezydent RP jest osobą nr 1 w Polsce i społeczeństwo oczekuje od niego że będzie stał na straży przestrzegania porządku prawnego w państwie. Jeżeli jest to ponad jego siły powinien zrzec się urzędu nie czekając na koniec kadencji.
Nie będę wprost pisał co o tym sądzę, ale na pewno nie służy to wzmocnieniu autorytetu Polski na arenie międzynarodowej.
Inna sprawa że te zewnętrzne organizacje też się zeszmaciły.
Kluczowym dowodem jest stanowisko KE w sprawie uruchomienia wypłaty środków z KPO dla Polski. Ponad dwa lata blokowano ich wypłatę ponieważ w ocenie urzędników KE Polska, a ściślej rząd MM nie realizował kamieni milowych warunkujących ich wypłatę.
Po 13 grudnia 2023 doszło do zwolnienia funduszy bez zmian w polskim systemie prawnym. Wyszło na jaw że KE zadowala zmiana rządu na uległy jej żądaniom. Chyba że za takie uznamy zmiany personalne, w dodatku z elementarnym naruszeniem obowiązującego prawa.
KE bez żenady stwierdziła że teraz już można /zwolnić wypłaty z KPO/ bo w Polsce doszło do zmiany rządu na jej powolny.
Przykładów tej nonszalancji jest znacznie więcej. Wykonawcy są pewni swej bezkarności.
Czołowi aktywiści tego bezhołowia już ewakuowali się do Brukseli. O Bodnarze przebąkuje się że ma ochotę zostać sędzią TS UE. Od lat poluje na atrakcyjne stanowisko w strukturach unijnych obecny szef MSZ.
Zagadką pozostaje urzędujący premier. Przyjmuję za pewnik, że im bardziej zaprzecza że się nigdzie nie wybiera, tym pewniejsze jest że dokładnie tak zrobi. Niemcy nie zostawią go na lodzie. Chyba że uznają że to zgrana karta.
Skala szkód jakie ten rząd dokonał przez minione pół roku jest trudna do jednoznacznej oceny.
To nie tylko szkody doraźne. Nie można zbyć milczeniem szkód długoterminowych.
Tu palmę pierwszeństwa dzierży przyklepanie paktu migracyjnego. Zrobiono to w sposób perfidny, charakterystyczny dla poczynań tej ekipy. Nie zaprotestowano tam gdzie protest mógł być skuteczny. Protestowano dopiero gdy wszystko było już przesądzone. Typowy Rejtan.
Do czego prowadzi ta polityka widzimy już.
Pakt migracyjny ma obowiązywać od 2026 roku. Tymczasem Niemcy bezceremonialnie zwożą do Polski uchodźców z Azji i Afryki których wyłapują na swoim terytorium. Nie wysilają się żeby udowodnić że ci ludzie wjechali do Niemiec z Polski.
Rząd DT rżnie głupa i udaje że nic nie wie. Z jednostronnych informacji /niemieckich/ wynika, że tym sposobem relokowano do Polski co najmniej 3,5 tysiąca tych niechcianych. Mówi się że może ich być nawet 7 tysięcy. Trudno to sprawdzić bo „przechowywani” są w koszarach i ośrodkach zamkniętych dla osób postronnych.
Warto teraz zapytać jak się czują Polacy którzy zlekceważyli referendum mogące zablokować skutecznie zlot tych niechcianych z krajów Trzeciego Świata.
Dzisiaj nikt nie chce wyraźnie powiedzieć ilu z tego desantu na Europę trafi do Polski. Gwarantuję że nie są to setki, ani tysiące. W czarnych scenariuszach jest mowa o 3-5 milionach rocznie. Oni będą ubogacali ulice Europy.
Ilu zostanie przydzielonych Polsce? Ilu potrzeba żeby w Polsce wprowadzić chaos podobny do istniejącego w Niemczech, Francji czy Szwecji? Pojedyncze przypadki można już zobaczyć w naszych mediach.
To nie koniec złych wiadomości. Swoje trzy grosze dołożył Jacek Saryusz Wolski "Jestem państwu winien szczerość". Gorzka powyborcza analiza Saryusza-Wolskiego o europejskiej prawicy | Niezalezna.pl Jest gorzej niż źle to za mało powiedziane.
Co mają do powiedzenia wszelkiej maści znafcy europejskiej sceny politycznej?
Trzeba oswoić się z myślą że o zmianach na lepsze można tylko pomarzyć. Inaczej mówiąc, lepiej już było.
Niepoprawni optymiści mówią że koalicja 13 grudnia rozleci się od środka. Czy to tylko pobożne życzenie? W koalicji dochodzi do coraz większych tarć spowodowanych rozbieżnością interesów partyjnych, ale czy doprowadzi to do rozłamu? Mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe.
Trwa swoista licytacja między lewicą a Trzecią Drogą o to komu uda się przepchnąć jakiś swój pomysł polityczny.
Obiektywnie trzeba przypomnieć że „miłosierdzie Boskie i głupota ludzka nie znają granic”.
Te pomysły są nie tylko bezsensowne co zwyczajnie głupie. Ostatnim przykładem jest próba powrotu do handlowych niedziel. Trudno wskazać jakie korzyści osiągnie się z tego tytułu, ale jest okazja żeby obie formacje były na topie. Jakoś umyka uwadze tych polityków że w rozwiniętej Europie wolne niedziele i święta nikomu nie uwierają.
Tak naprawdę trzeba się zastanowić czy tych polityków, czy raczej politykierów, nie toczy schizofrenia bezobjawowa.
Za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna.
Na granicy z Białorusią usiłujemy powstrzymać stada amatorów życia na cudzy koszt, ściślej na nasz koszt. UE do której tak nam było spieszno, stara się nas wycyckać jak wcześniej robili to
z koloniami w Afryce i Azji. A w III RP w sumie nieliczna grupa, podobno naszych przedstawicieli, pracowicie demontuje państwo polskie. Bo oni chcą zrealizować jakieś idee fixe.
Może najpierw powinno się skierować ich na rzetelne badania psychiatryczne, a przynajmniej powinny ich zweryfikować służby specjalne?
Na koniec powiem wyraźnie że to co się dzieje w Polsce nie jest żadną rewolucją. To próba rozwalenia struktur państwa polskiego przy jawnym wsparciu KE i Niemiec!
Groźne jest jednak to że odbywa się to przy biernej postawie opozycji.
Samo kwękanie że źle się dzieje świadczy o słabości III RP.
Wystarczyło nieco ponad 30 lat! Nie ma znaczenia czy stracimy suwerenność i staniemy się landem. Koszty będziemy i tak ponosili wszyscy bez wyjątku!

07 czerwca 2024

Quo vadis Patria?

 

Czwartek obfitował w burzliwe wydarzenia. Można powiedzieć sensacja goniła sensację.
Rzecz w tym czy będą wnioski, a jeśli tak to jakie?
Przed niedzielnymi wyborami interesuje mnie jak ta sytuacja wpłynie na preferencje wyborców?
Czy jako Naród jesteśmy w stanie przeciwstawić się skutecznie zalewającej nas zewsząd obłudzie i zakłamaniu?
Wypada zacząć od tego że ekscesy z udziałem nachodźców na granicy z Białorusią trwają już na tyle długo, że w mediach spowszedniały, a na miejscu utrwalają bezradność Straży Granicznej, Policji i Wojska. Bezradność będącą nie skutkiem nieudolności tych formacji, ale przepisów prawa, a raczej ich interpretacji przez ich przełożonych.
Przez cały dzień słuchałem radia i tv przynoszących kolejne szczegóły o warunkach w jakich broniona jest granica polsko-białoruska. Nie wszystko mnie zaskakuje. Dlaczego?
Może nie zrobię tego metodycznie, ale chaotycznie. Jednak nie zrezygnuję.
Z czym właściwie mamy do czynienia?
Po jednej stronie mamy państwo o nazwie III RP, oficjalnie Rzeczpospolita Polska, z jego strukturami władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. To państwo broni się przed inwazją Białorusi, czy ZBiR-u? Ciemnoskórzy sprowadzeni z Azji są tylko wykonawcami.
Pismaki twierdzą że na granicy toczy się wojna hybrydowa. Wojna to wojna tyle że nie ma tu jeszcze czołgów, dział, lotnictwa wojskowego i pól minowych. Są za to ofiary, nawet śmiertelne.
Problem polega na tym że mamy za sobą prawo którego nie potrafimy/nie umiemy/nie chcemy egzekwować na tej granicy. Brzmi to absurdalnie, ale taka jest prawda.
Nie ma żadnej supertechniki, są za to deski, gałęzie, kamienie, proce itp., a po naszej stronie praktycznie gołe ręce i wściekłość na dowódców że nie pozwalają działać jak ich szkolono.
Frustracji dopełnia incydent sprzed tygodni gdy żołnierze podczas interwencji na granicy oddali strzały ostrzegawcze. Zrobili bo mieli prawo. Jednak żandarmeria była innego zdania. Od tamtego czasu kilku żołnierz siedzi w areszcie i czeka. Właściwie nie wiadomo na co. Poważnie? Niestety tak jest.
Wygląda to na sen wariata. Spokojnie. Jest znacznie gorzej.
W mediach pojawiają się wypowiedzi tych którzy pilnują granicy. Słuchając tego włos się jeży i jednocześnie ręce opadają.
Od dawna mam wyrobione zdanie na temat dowódców wysokich szczebli i polityków. Są pewni swej bezkarności i stać ich na głoszenie dowolnych głupot.
Problem polega na tym że te głupoty z uznaniem są odbierane przez pewną część społeczeństwa, ale skutki tych głupot poniesiemy wszyscy, bez wyjątku.
W sprawie śmierci żołnierza mam pytanie dlaczego zginął?
Moja odpowiedź jest krótka. Bo przełożeni zabronili mu bronić się tym czym mógł. Teoretycznie nie był bezbronny.
Wszystko wskazuje na to że właściwych winnych nie poznamy, bo odpowiedzialni za zaistniałą sytuację szukają kozła ofiarnego. Ma nim zostać prokurator Janeczek.
Czy PAD go obroni?

06 czerwca 2024

Skandal czy paranoja?

 

Zdarzenie na granicy miało miejsce w marcu 2024, a sprawę ujawniono dopiero wczoraj.
Teraz szef MON roni krokodyle łzy.
Co powiedział szef MON o zatrzymanych żołnierzach? (msn.com)
Wcześniej nie wiedział? Co w tej sprawie zrobił przez miniony czas?
Jeżeli się nie zgadza z postępowaniem prokuratury powinien w geście protestu wyjść z rządu.
Tego nie zrobił, a więc obłudy ciąg dalszy.
Żandarmeria Wojskowa jest strukturą wewnętrzną MON!

Na to trzeba nałożyć sprawę o której też głośno co najmniej od wczoraj.
Za sprawą Niemiec mamy informację że w tym roku służby niemieckie zawróciły do Polski około 3 500 uchodźców którzy nielegalnie przekroczyli granicę.
Przy okazji kilka pytań dodatkowych:
1. gdzie są ci uchodźcy? To nie jest grupka zabłąkanych ludzi, ale co najmniej małe miasteczko?
2. na jakiej podstawie Polska przyjęła tych uchodźców?
Bo tak pasowało Niemcom?
Bo uchodźcy lądowali na Okęciu czy innych lotniskach w Polsce i dalej udali się do Niemiec?
Niemców nie obowiązuje prawo?
Według tego prawa uchodźcy obciążają państwo w którym przekraczają granicę UE.
Od strony wschodniej i południowej, zanim dotrą do Polski, muszą znaleźć się na terenie Federacji Rosyjskiej, Litwy, Białorusi, Ukrainy, Słowacji i Czech.
Pakt migracyjny ma obowiązywać dopiero od 2026 roku!!!
Rzeczywistość jest taka że Polska kontroluje granicę wschodnią i odcinek północny /granica z Rosją/. Pozostałe odcinki granic są granicami wewnętrznymi UE i nie wiadomo jakimi szlakami uchodźcy dotarli na teren Niemiec?
Skuteczność ochrony granic jest taka jaka jest.
Jeśli ktoś ma wątpliwości, proszę zapoznać się ze statystykami w państwach które mają zewnętrzne granice UE.
3. nie od rzeczy jest też pytanie co w tej sprawie zrobił Zwierzchnik Sił Zbrojnych?
Też przez minione miesiące nie wiedział?

Poza protokołem, moim zdaniem, sprawa była znana rządzącym, politykom i mediom.
Odpalono ją teraz nieprzypadkowo. 

02 czerwca 2024

Dzień Dziecka

 

Nawiązuję do komentarza BTWSelena.
Dotknęłaś ciekawego tematu.
Na ten temat każdy może zabrać głos korzystając z własnych doświadczeń bądź z obserwacji wokół siebie.
Mogę zabrać głos w obu przypadkach.
Co się w moim postrzeganiu zmieniło? Poza relacją rodzice-dzieci doszła relacja dziadkowie- wnuczęta.
Te ostatnie pojawiły się kilka lat temu i dorastają na naszych oczach. Po kolei żłobek, przedszkole, szkoła podstawowa /trwa/.
Moje dzieci pozostaną moimi do końca mojego życia.
Z upływem czasu coś się zmieniło, a przynajmniej powinno zmienić.
Jako rodzice mieliśmy obowiązek zapewnić im wejście w dorosłe i samodzielne życie.
Wywiązaliśmy się na miarę swoich możliwości.
Później nastąpiły zgrzyty. Młody człowiek inaczej niż my rozumie swoją dorosłość.
Po pierwsze nie może się doczekać. Po drugie chce z tej dorosłości wybierać tylko smakowitsze kąski. Po trzecie chce mieć dużo, a najlepiej wszystko tu i teraz, nie bacząc na swoje możliwości.
W stosunku do naszej młodości zmieniło się bardzo wiele. W moim przypadku starsi często rozmawiali o wojnie i okresie międzywojennym. Mniej chętnie o „ciemnych” stronach tych lat.
Dzisiaj rozmowy o minionej wojnie to pełna abstrakcja. To odległa historia.
Jednak stabilizacja życiowa też jest w pewnym sensie abstrakcją. To stało się za sprawą tzw. transformacji ustrojowej.
W dzisiejszych czasach praca jest dobrem ulotnym. Dzisiaj jest a jutro może jej nie być.
Jednocześnie mało kto ma takie warunki życiowe że nie musi budować swej przyszłości na kredytach. Kto chce ten może. To jego ryzyko.
Z tym ryzykiem też nie jest tak czarno- biało. Zdarza się że urywa się praca, a kredyt pozostaje.
Nie każdy może liczyć na wsparcie rodziny. Co wtedy?
Problemem staje się założenie rodziny. Do tego potrzebna jest stała praca i mieszkanie.
Możliwe są odstępstwa, ale każde z nich wiąże się z ryzykiem.
Mieszkanie można wynajmować albo mieszkać u rodziców.
O pracy już wspominałem.
Nie wszystko daje się uporządkować, a świadczy o tym rosnąca liczba rozwodów, a z drugiej strony tzw. wolnych związków, czy związków nieformalnych,
Są znane gorsze rozwiązania. Świadczą o tym statystyki policyjne.
Dyskusje w gronie rodzinnym, czy rówieśników toczą się wokół spraw przyziemnych.
Nie ma miejsca na dyskusje o polityce, nawet tej szeroko rozumianej. Dlatego łatwo o manipulacje.
Na czym tu polega? Zawsze w takim środowisku znajdzie się ktoś uważany za autorytet.
On wie najlepiej, a w ogóle wie wszystko. Nigdy nie ma jednak pewności jakie są jego intencje.
Czy swój ogląd świata „sprzedaje” jako ten który widzi? Czy realizuje świadomie czyjś plan?
Odbiorcy rzadko zadają sobie pytanie skąd pochodzą kolportowane informacje.
Często nie mają pojęcia jak je zweryfikować.
Wszelka dyskusja staje się bezprzedmiotowa, bo argumentem koronnym jest stwierdzenie że to czy tamto przeczytałem/usłyszałem i tu pada nazwa owego źródła.
Ze ścianą nie porozmawiasz. Tu nawet nieadekwatne jest określenie interlokutora jako „zakuty łeb”.
To grillowo-piwne towarzystwo nie ma zielonego pojęcia o świecie w którym żyje. Ich pojęcie nie ma nic wspólnego z otaczającą rzeczywistością. 
Sporo czasu upłynie zanim dotrze do nich że zostali oszukani. Tylko z każdym kolejnym krokiem maleją szanse na zejście z tej ścieżki.

Opowiadanie że żyjemy w trudnych czasach jest dzisiaj truizmem. To widzi każdy, nawet ten niezbyt rozgarnięty. Na wyciąganie wniosków stać nielicznych.
Będzie to widoczne bardzo czytelnie w nadchodzących wyborach. Do Brukseli wyjadą w zdecydowanej większości wystawieni na listach partyjnych na jedynkach. Nie ma znaczenia co sobą reprezentują. Wielu z nich będzie szkodzić Polsce. Ich wyborcy im wybaczą bo widocznie tak trzeba.
Większość elektoratu nie potrafi łączyć kropek, czyli uchwycić związki przyczynowo-skutkowe.
Ta niewiedza jest kosztowna.
Z dziećmi, tymi w wieku żłobkowym, przedszkolnym i szkolnym jest inny problem.
One bezgranicznie ufają rodzicom i ogólnie dorosłym.
Do czasu.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...