Szukaj na tym blogu

02 września 2024

Co by tu jeszcze spieprzyć panowie?

 

Dzisiaj wszystkiego po trochu. Wdziera nam się chaos informacyjny.
Nie wiadomo co jest ważne a co pilne.
Rozpoczął się nowy rok szkolny, ale pozostały stare problemy. Dokładniej pozostały stare, ale przybyły nowe. Jakie? Chociażby taki, z serii nic co dane, nie będzie zabrane.
W ub. roku szkolnym uczniom IV klasy podstawówki dano bezpłatnie laptopy. W tym roku już nie bo ni ma piniendzy. Za to wprowadzono podręcznik do historii dla klasy VIII, napisany przez zespół polsko-niemiecki. Nie czytałem go, a swoje komentarze opieram na wypowiedziach publikowanych w sieci.
Jak to możliwe że w podręczniku polskim są inne treści niż w niemieckim? To pisali razem, czy polscy autorzy pisali swoją wersję, a niemieccy swoją? A może niemieccy dokonywali autoryzacji wersji polskiej?
Pewnie z czasem pikantnych szczegółów będzie przybywać.
Myślę że ten rząd zbyt ochoczo kopie dołki pod sobą. Uprawianie polityki kosztem dzieci jeszcze nigdy władzy na zdrowie nie wyszło. Zobaczymy jak będzie teraz. Teraz jest testowanie jak daleko można się posunąć.
Rzecz dotyczy nauki religii w szkole. Nie rozumiem jak może margines jakim na szczęście jest w Polsce lewactwo, narzucać swoją garbaciznę umysłową większości społeczeństwa?
Jakby nie kombinować, wierzących i praktykujących w Polsce jest ciągle ponad 50%!
Wychodzę z założenia że im więcej głupot ta ekipa popełnia, tym szybszy jej koniec.
Tak czy inaczej Trybunał Stanu powinien być „pod parą”. Sądy powszechne również.
Zastanawia mnie coś innego. Doniesienia ze świata o różnych protestach społecznych.
W zależności od liczby mieszkańców takiego państwa, w demonstracjach bierze udział od 0,5 mln ludzi wzwyż.
Jak to się dzieje w Polsce? Przypomnę że protesty rolników, medyków, nauczycieli, gromadzą kilka tysięcy, kilkadziesiąt, rzadko kilkaset tysięcy uczestników. To jest podobno wyraz solidarności narodu. Świadczy o sile danej grupy zawodowej.
Jest nas blisko 40 milionów. Jaki wniosek? Albo, w ocenie społeczeństwa, nie ma powodów do demonstrowania swego niezadowolenia, albo to społeczeństwo uważa że problemy, o ile są, same się rozwiążą. No dobrze, ale dlaczego w Marszu Niepodległości też tych tłumów nie ma?
50 czy 100 tysięcy uczestników to wszystko na co nas stać?
Od kilku godzin na czerwonym pasku leci info o zatrzymaniu kolejnego przedstawiciela grupy przestępczej. Czyli co, jeden gang zwalcza drugi?
Czy my naprawdę jesteśmy takimi głąbami że łykamy bezkrytycznie każdą głupotę serwowaną przez koalicję 13 grudnia?
Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju. Co się z nami dzieje? Nie wszystko da się zwalić na szybkość przekazywania informacji we współczesnym świecie.
Rzecz dotyczy nieszczęśliwych wypadków jakie mają miejsce wśród nas. Chodzi o wypadki drogowe, wypadki podczas turystyki górskiej, pobytów nad wodą, a także niestety te które mają miejsce w zaciszu domowym. Myślę że wszyscy wiedzą o co mi chodzi. Co jest przyczyną, bo skutki widzimy.
Mimo wszystko jestem optymistą. Przyjdzie czas że to bezprawie zostanie ukrócone. Tylko wtedy egzekutorom nie może zadrżeć ręka i głos. Zarzuty powinny być stawiane na podstawie obowiązującego dziś prawa. Bez żadnych modyfikacji. Żeby nie było posądzania o manipulację.

31 sierpnia 2024

Rocznice, rocznice, rocznice ...

 

Jak pisałem wcześniej, wchodzimy w sezon rocznicowy i toczymy od lat te same dyskusje.
Postępu, w sensie wnioskowania, brak.
W przeciwieństwie do września 1939 roku czy Powstania Warszawskiego'44 żyje jeszcze wielu uczestników i naocznych świadków tamtych dni. Dlatego nie jest łatwo ściemniać.
Mimo tego nieustanne próby trwają od lat.
Ciekawa sprawa, dlaczego w medialnym przekazie historycznym brakuje zachowania ciągłości wydarzeń lat 80 i 90? Czy tylko TW Bolek jest zwornikiem? Ostatnio zachowuje się niczym mimoza i odmówił udziału w uroczystościach rocznicowych w Gdańsku.
Spór podstawowy dotyczy ustalenia, co wspólnego poza nazwą, ma „Solidarność'80” z tą reaktywowaną po stanie wojennym?
Mimo otwartości, braku cenzury itp. nie ma chętnych do debaty na ten temat. Ciągle próbuje się załatwić sprawę na okrągło.
Tymczasem, tu jest prapoczątek tego do czego doszliśmy po wyborach jesiennych 2023.
Na listach koalicji 13 grudnia i obecnej opozycji są ludzie którzy uważani są za aktywnych uczestników tamtych wydarzeń. Pomijam pytanie co konkretnie wówczas dla tej „Solidarności” robili? Ile mieli wówczas lat? Ważniejsze jest jednak pytanie jak potoczyły się ich dalsze losy?
Takich informacji trudno szukać w jednym miejscu.
Z pobieżnego przeglądu dostępnych materiałów widać że jeżeli do 44 lat dodamy ówczesne lata to żywi uczestnicy mogą mieć od 62 lat wzwyż. Wielu z nich przeniosło się na cmentarze.
Z żyjącymi los obszedł się różnie. Wielu tkwi konsekwentnie w polityce. Złośliwie powiem że nic innego nie potrafią. Można powiedzieć że zrobili tam kariery. Część, po zorientowaniu się co jest grane, zajęła się działaniami przyziemnymi w biznesie. Najliczniejsza jest grupa tych o których zapomniano.
Moim zdaniem, tam jest najwięcej tych którzy włożyli serce i zdrowie w walkę o lepsze jutro nas wszystkich. Nie wolno zapomnieć, że wśród uczestników tamtych wydarzeń byli też obecni z obowiązku służbowego.
Kolejne rocznice Sierpnia mają to do siebie że nagle ktoś przypomina sobie o istnieniu zasłużonych i wtedy są ordery i odznaczenia, honorowe miejsca na okolicznościowych akademiach itd. Na co dzień już bywa różnie. Składane przez polityków od lat deklaracje nie przekładają się w czyny. To norma.
Tych autentycznie zasłużonych jest wśród żywych coraz mniej, ale ich zgorzknienie tym co widzą wokół siebie narasta.
Ciekawi mnie jak przykładowo oceniają wprowadzenie do szkół podręcznika najnowszej historii stosunków polsko-niemieckich pisanej pod dyktando niemieckie.
Idąc tą drogą powinniśmy przystąpić do pisania podobnego podręcznika wspólnie z historykami ukraińskimi. Podejrzewam jednak że na taką propozycję nie przystanie Ukraina.
Tymczasem jutro 85 rocznica wybuchu II wojny światowej. Zanosi się na kolejny popis buty i chamstwa ekipy rządzącej. Jakim prawem zawłaszczają taką rocznicę? Dlaczego cofnięto przyznaną akredytację dziennikarzom TV Republika? Bo na Westerplatte będzie osobiście premier? To jego prywatna impreza?
Dlaczego sądy są tak niemrawe?
Według mnie sprawa jest zerojedynkowa, ale sądom brakuje odwagi żeby powiedzieć białe jest białe, a czarne jest czarne.
Pytań jest więcej, ale ekipa 13 grudnia ma świadomość że zabrnęli tak daleko że nie ma już odwrotu. Idą w zaparte jak na lemingów przystało.
Jest jednak coś czego absolutnie nie rozumiem. Na ZP głosowało jesienią prawie 8 mln wyborców. Czyżby uważali że uaktywnią się dopiero w kolejnych wyborach? W międzyczasie można im bezkarnie robić na głowę? Może lepiej otwarcie przyznać się że źle wybrali i odpowiada im status quo?

28 sierpnia 2024

Kto nami rządzi?

 

W publicystyce z lubością powtarzane jest określenie „klasa polityczna”.
Co to takiego?
Coś co ma klasę uważane jest za coś wyjątkowego, godnego uznania i szacunku.
To jak to jest z klasą polityczną? Jest coś takiego w naszej rzeczywistości?
Wątpię i to bardzo. Dlaczego?
Definicja encyklopedyczna brzmi zachęcająco
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/klasa-polityczna;3922695.html
A jak wygląda proza życia?
Z tym już gorzej.
Skąd się bierze owa „klasa polityczna”? Czy nie jest to jakieś grono samozwańców?
Wracam do definicji PWN:
klasa polityczna,  ogół ludzi biorących stale aktywny udział w życiu politycznym i zajmujących się, aktualnie lub potencjalnie, sprawowaniem rządów.
W mojej ocenie, jeśli ktoś tu rządzi to raczej przypadek.
Do polityki w III RP idą ludzie bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego, a często bez minimalnego doświadczenia życiowego. Nazwisk oszczędzę.
Żeby zostać posłem trzeba skończyć 21 lat, senatorem 30 lat, a radnym 18 lat w dniu wyboru.
Większość posłów i senatorów to ludzie z doświadczeniem politycznym, przypisani do konkretnej formacji politycznej. Małe szanse mają wywodzący się z samorządu lub startujący jako niezależni.
Ci ostatni szybko uświadamiają sobie że tylko w jedności siła i wstępują w szeregi partii która najlepiej rokuje. Własne przekonania stają się mniej istotne.
W innym miejscu autor poucza
https://studia.pl/zawod-posel/
Teoria sobie, a praktyka sobie. Elektorat nie jest w stanie pojąć dlaczego „wybrańcy narodu” tak szybko się alienują. Uważają że jeśli już to mają zobowiązania wobec partii do której należą, a partia kieruje się interesem tylko sobie znanym. Przede wszystkim liczy się interes osobisty. Świadczą o tym informacje przekazywane mediom przez policję, prokuraturę i akty oskarżenia kierowane do sądów.
Zastrzeżenie podstawowe dotyczy niewydolności sądów. Od postawienia zarzutów do prawomocnego wyroku sądowego mijają lata. Zapadające wyroki są tematem samym w sobie.
Warto też przypomnieć o istotnym szczególe.
System sprawowania władzy w III RP oparty jest na jej trójpodziale. Zgodnie z tym poseł/senator który staje się członkiem rządu powinien zrzec się mandatu. Powinien i co z tego?
Dawno temu był zamiar wprowadzenia tej zasady w życie. Na zamiarze się skończyło.
Korzyści z immunitetu są zbyt oczywiste, a stanowisko w rządzie tego nie daje.
Za to poseł/senator/członek rządu uczestniczy aktywnie w tworzeniu prawa którego ma przestrzegać. Nie trzeba być geniuszem żeby nie kojarzyć że jest zainteresowany by to prawo nie było na co dzień zbyt uciążliwe.
System prawny jest pod wieloma względami niespójny.
Poseł/senator jest przypisany do okręgu wyborczego z którego został wybrany.
Powinien w pierwszej kolejności działać w parlamencie w interesie swoich wyborców. Co ma zrobić gdy zostanie członkiem rządu? Wtedy powinien działać w interesie całego narodu!
Wrócę do tego o czym na początku. Jakim wymaganiom formalnym powinien odpowiadać członek rządu? Pytanie zasadne wobec tego co obserwujemy szczególnie w ostatnich miesiącach.
Punktem wyjścia jest praktycznie zero odpowiedzialności prawnej osoby powołanej na stanowisko rządowe. Świadczy o tym dotychczasowe zaangażowanie Trybunału Stanu.
Odpowiedzialność istnieje ale tylko gdy postawi się zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Póki co nie dotyczy to rządu DT. Co to to nie.
Za obecnych rządów mamy do czynienia z karykaturalną sytuacją gdy prokuratura, pod byle pozorem, zarzuca poszczególnym podejrzanym udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Tu nasuwa się bezwiednie pytanie, czy Qń albo Lolo Pindolo działali też w zorganizowanej grupie przestępczej, czy raczej na własną rękę? O ile mnie pamięć nie myli, mieli wspólników którym prokuratura postawiła zarzuty i którzy, o zgrozo, przyznali się!
Wielu z nas zadaje sobie pytanie dlaczego do rządu DT trafiły konkretne osoby?
Pierwszym kryterium jest klucz partyjny. Ponieważ rząd tworzy koalicja trzeba każdemu coś dać, stosownie do procentowego w niej udziału. Tu powstaje pytanie czy koalicjant dysponuje odpowiednimi kandydaturami? Odpowiedź nie powinna zaskakiwać. Są partie dla których znalezienie się w rządzie jest bardzo dużym zaskoczeniem /z ledwością przekroczyli próg wyborczy/. Kogo więc delegują?
Nie wedle kompetencji, ale wedle zasług, nie zawsze dla partii, częściej dla prezesa czy przewodniczącego. Wybrańcy, siłą rzeczy, dobierają sobie do współpracy ludzi ze swego środowiska.
Kogo i za co nagradzają? Podobno nawet za roznoszenie ulotek w kampanii wyborczej.
W ten sposób powstaje armia szkodników. Ich credo to „państwo to my”.
Nic sobie nie robią z tego że ich wypowiedzi publiczne są przedmiotem heheszek.
Jak bumerang wraca pytanie co komu wolno? Otóż to.
Jednych zaliczono do zorganizowanej grupy przestępczej za wręczanie OSP promes na nowe wozy strażackie, a drudzy od lat organizują campusy współfinansowane przez, powiem wprost, rząd niemiecki, a premier w nagrodę ma odebrać kolejne wysokie odznaczenie niemieckie.
Hipokryzja i obłuda krańcowa. Zero samokrytyki i autorefleksji.
Dawno przestałem reagować na powiedzenie, że ciemny lud wszystko kupi.
Lud swoje wie i zawsze wystawia rachunek za swoje krzywdy. Jest po prostu cierpliwy.
Do czasu. Zaznaczam że nie chodzi wyłącznie o wybory parlamentarne.
A propos wyborów.
Obiektywnie, od lat mamy do czynienia z kołowrotkiem wyborczym. Na zmianę wybory parlamentarne, wybory samorządowe, wybory do PE, wybory prezydenckie.
Pomiędzy tym zdarzają się przedterminowe wybory parlamentarne i lokalnie wybory uzupełniające.
Z czasem to może stać się nudne.
Aktualnie jesteśmy między kolejnymi wyborami. Skończyły się jedne, a w perspektywie kilku miesięcy mamy wybory prezydenckie. Znany jest mniej więcej ich przewidywany termin.
Nie znamy za to kandydatów którzy zdecydują się stanąć w szranki. Wiemy za to kogo wyborcy nie chcą widzieć na listach kandydatów. Konsekwentnie nie operuję nazwiskami.
Trzeba się jednak pogodzić z tym że potencjalny wygrany nie spełni naszych oczekiwań.
To taka przypadłość wyborów powszechnych.

p.s. 1. Uzupełnieniem do powyższego powinna być opinia o klasie urzędniczej, ale to temat na oddzielny wpis.
2. Rzadko podpieram się cudzą pracą, ale tu doskonale pasuje jako wzbogacenie mojego
https://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/100-bajerow-na-100-dni-nie-pyklo-czas-na-cela-oraz-igrzyska

25 sierpnia 2024

Komu i do czego potrzebna historia?

 

Media rządowe znalazły sobie wdzięczny temat do bicia piany.
Chodzi o podręcznik szkolny do nauczania historii. Niestety, dla nas temat jest poważny i tak powinien być traktowany.
Tu moje zdanie jest jednoznaczne.
Na poziomie szkoły podstawowej i średniej przekaz historyczny powinien być autoryzowany
/po prostu napisany/ przez polskich autorów. Tzw. podręczniki wspólne mogą być stosowane co najwyżej na poziomie studiów /dla poszerzenia wiedzy studentów/.
Moja argumentacja jest prosta. Jeśli dostajemy wspólnika do napisania historii stosunków wzajemnych to ma on jeden cel zasadniczy. Chce nam wcisnąć swoją wersję tej historii.
W rezultacie mamy to co mamy.
Z dostępnych materiałów wiemy że podchody w tym kierunku trwają od dawna.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/11064,1,historia-europy-czy-mozliwy-jest-wspolny-podrecznik.read
Z tej relacji wynika że pomysł został zapoczątkowany w 1972 roku, a więc jeszcze gdy istniała NRD.
https://www.dw.com/pl/blaski-i-cienie-polsko-niemieckiego-podręcznika-do-historii/a-62341496
Mniej się mówi o tym czy podobne działania mają miejsce w odniesieniu do relacji między innymi państwami.
Niemcy twierdzą, że taki podręcznik napisali wspólnie z Francuzami. Jak został przyjęty?
https://www.dw.com/pl/wspólny-podręcznik-do-historii-dla-uczniów-z-polski-i-niemiec/a-19347656
Na pewno w czasach ZSRR napisano wspólny podręcznik dla wszystkich republik.
W PRL obowiązywały podręczniki pisane przez polskich autorów. Obiektywizm przekazu to odrębna sprawa.
Pomysł niemiecki jest bardzo prosty w swych intencjach. Niemcy konsekwentnie dążą do wybielania się wobec Polski i nie tylko, wbrew faktom historycznym. Starają się nam narzucić swoją interpretację tych faktów. Dziwi więc łatwość z jaką realizują swoje niecne zamysły.
Trzeba niezwykle dużo złej woli żeby przyjąć do wiadomości że intencje III Rzeszy wobec Polski były inne, ale niestety, wyszło jak wyszło. Polska była, według tej narracji, winna wybuchu II wojny światowej. W Polsce były obozy koncentracyjne. Polska uczestniczyła w holocauście Żydów.
Tak można długo jeszcze.
Z opisu w mediach dowiadujemy się że kompletny podręcznik składa się z 4 tomów, obejmujących czasy od starożytności do czasów współczesnych.
Trzy pierwsze tomy obejmujące historię wzajemną zostały przyjęte bez poważniejszych zastrzeżeń. Jednak i tam są kwestie sporne.
Nie wypowiadam się merytorycznie ponieważ tych podręczników nie znam.
Problem powstał w związku z czwartym tomem obejmującym okres od 1939 roku do początków XXI wieku.
Z publikowanych informacji wynika że za rządów ZP podręcznik zakwestionował recenzent prof. Grzegorz Kucharczyk, a ostateczną decyzję podjął minister Czarnek. Dlatego podręcznik nie został dopuszczony do użytku szkolnego.
Zawartość merytoryczna tomu nie uległa zmianie, za to obecna minister edukacji B. Nowacka zdecydowała o jego dopuszczeniu do stosowania.
https://www.dw.com/pl/wspólny-podręcznik-do-historii-dla-uczniów-z-polski-i-niemiec/a-19347656
https://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/9541336,polsko-niemiecki-podrecznik-do-historii-dopuszczony-do-szkol-pis-go-b.html
Jakie są komentarze? Czym się kierowała?
https://www.dw.com/pl/blaski-i-cienie-polsko-niemieckiego-podręcznika-do-historii/a-62341496 Entuzjazmu nie widać po obydwu stronach, zarówno polskiej jak i niemieckiej.
Dziwię się jednak zadowoleniu polskich autorów tego podręcznika. Co oni faktycznie osiągnęli?
Moim zdaniem podręcznik na poziomie szkoły podstawowej powinien być napisany wyłącznie przez autorów polskich. Nie wiem czy ten, komentowany, można go zalecić w szkole średniej.
Zacząć się powinno od studentów historii i kierunków pokrewnych. Mogą go traktować jako materiał pomocniczy.
Spójrzmy na sprawę historii z innej strony. Obrazy podsuwa nam codzienność.
Przykład z Wrocławia gdzie obchodzono 100-lecie Polskiego Radia. To nie przejęzyczenie.
Sęk w tym, że 100 lat temu Wrocław to Breslau, w dodatku w granicach III Rzeszy Niemieckiej. Wrocław stał się polskim miastem w 1945 roku, w wyniku zmian granic po zakończeniu II wojny światowej. Z prostego wyliczenia wynika że za rok Polskie Radio Wrocław może obchodzić
80-lecie istnienia. To też nie odpowiada prawdzie, bo rozgłośnia regionalna zaczęła nadawanie z Wrocławia 29 września 1946 roku.
Jest też problem formalny wynikający z postawienia 29.12.2023 roku Radia Wrocław, decyzją ministra Sienkiewicza, w stan likwidacji. Decyzja jest pozbawiona podstaw prawnych, ale do dzisiaj nie została wycofana.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Radio_Wrocław
W czyim interesie dokonywana jest ta manipulacja? Oczywiście w interesie niemieckim.
Dziwi mnie dlaczego przykładają do tego rękę Polacy. W jakim stopniu imprezę współfinansowali Niemcy?
W 2016 roku obchodzono 70-lecie Radia Wrocław
https://www.radiowroclaw.pl/articles/view/58762/70-lat-Radia-Wroclaw-Tak-zaczynalismy-Historia
Co się stało przez kolejne 8 lat? Organizatorzy mają trudności w dostępie do archiwów?
Dziwi mnie brak reakcji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Czyżby już uznano że Niederschlesien wrócił do Heimatu? Może Vaterlandu?
Problem jako taki pojawia się coraz częściej i dotyczy nie tylko Wrocławia.
Od lat powtarzane są ekscesy w Gdańsku. Za najbardziej dotychczas żenujące uważam wystąpienie wiceprezydenta Gdańska Grzelaka
https://www.radiomaryja.pl/informacje/skandaliczne-slowa-na-temat-ii-wojny-swiatowej-wiceprezydenta-gdanska/ Żenujące jest też to że Grzelak nie został dotąd pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Nawet nie został odwołany ze stanowiska.
Osobiście mam wątpliwości czy minister Nowacka przeczytała ze zrozumieniem feralny podręcznik. Raczej podpisała bez zastanowienia podsunięty na biurko papier. Ona ma inne priorytety.

Póki co zło rośnie w siłę.
Propaganda niemiecka od lat szkaluje Polskę i Polaków, zwłaszcza w odniesieniu do wydarzeń dotyczących II wojny światowej.
Nie miejsce tu na opisywanie szczegółów. Jednak nie możemy się zgodzić żeby sprawcy i realizatorzy zbrodni wojennych tłumaczyli nam o co w tej wojnie chodziło.
Kto był ofiarą, a kto katem.
Dlaczego dzisiaj Niemcy jako spadkobierca III Rzeszy odmawiają wypłacenia Polsce reparacji wojennych, a także zwrotu zagrabionych dóbr kulturalnych?
Dlaczego w Niemczech obowiązuje po dzień dzisiejszy prawo stanowione w III Rzeszy?
Dlaczego władze niemieckie które kreują się na przyjaciół Polski i Polaków, nie przepuszczają żadnej okazji żeby szkodzić politycznie i gospodarczo Polsce?
Te i podobne pytania muszą być powtarzane konsekwentnie, chociażby po to żeby nie dopuścić do samozadowolenia Niemców którzy wszelkimi sposobami dążą dzisiaj do przywództwa w całej Europie.

22 sierpnia 2024

Kto wie co jest grane?

 

Świat się bardzo skomplikował. To fakt.
Zmiany klimatyczne wprowadzają element przypadkowości.
„Prostsza” sprawa ma miejsce w polityce światowej.
Trwa przegrupowanie sił i nikt nie chce dobrowolnie ustąpić. Czy teraz trwa przesilenie?
Nie sądzę. Nikt spośród pretendentów nie czuje się na siłach żeby arbitralnie narzucać swoje warunki
i je egzekwować. Z drugiej strony w tej lidze przybywa graczy, a wszyscy razem nie są w stanie uzgodnić między sobą na kogo postawić.
W mojej ocenie, na przegranej pozycji znalazła się Europa. O skupieniu sił nie ma mowy bo jest wewnątrz niej za duża rozbieżność interesów. Próba dominacji Niemiec oparta jest na chciejstwie.
Inne państwa europejskie, z Wlk. Brytanią włącznie, też niewiele znaczą. Powodem są zakłócenia wewnętrzne, głównie na tle rasowym.
Podobne problemy przeżywają w USA.
Rosja sama generuje problemy których nie jest w stanie rozwiązać.
Wśród potencjalnych dominatorów są oczywiście Chiny, Indie i jednak Afryka oraz Ameryka Południowa.
Pomiędzy tymi wszystkimi państwami trwają targi o to kto z kim i przeciwko komu?
No i oczywiście za jaką cenę?
W orbicie zainteresowań są szlaki handlowe /kontrola nad nimi/; dostęp do rynków surowcowych
i do rynków zbytu. Dla części ważny jest eksport wartości religijnych.
Jeśli weźmiemy pod uwagę to co powyżej to zapytam o wnioski.
Przynajmniej ja mam z tym problem.
Nie działają nawet odwracacze uwagi.
Takim miały być letnie Igrzyska Olimpijskie rozgrywane we Francji. Jakoś to nie wypaliło, przynajmniej w przypadku Polski. Sukcesów sportowych jak na lekarstwo.
Za to po IO klasyka gatunku. Szukanie winnych, rozgrywki personalne, a zawodnicy prześcigają się w wyciąganiu na światło dzienne potknięć organizatorów Otylia Jędrzejczak nie podpisze listu Radosława Piesiewicza! I nie jest pierwsza (msn.com)
O to naprawdę chodzi w wojnie po igrzyskach. PiS, PO i największa tajemnica (msn.com)
Wyjechał w delegację na igrzyska jako działacz. Co tam robił? (msn.com)
Nie przywołuję tego bo szkoda mi czasu. Kto chce znajdzie albo już zna.
Po IO mieliśmy w Polsce obchody Święta Wojska Polskiego i rocznicy cudu nad Wisłą.
Najwięcej komentarzy doczekała się defilada wojskowa na Wisłostradzie w Warszawie.
Są powody do zadowolenia i dumy.
Radość staje się ograniczona gdy uświadomimy sobie że to tylko próbka tego co mamy i co mamy mieć w najbliższych latach.
Jak to wygląda na tle całego wojska? Czy zdążymy zbudować silną armię zanim Rosja przejdzie od słów do czynów?
To nie są płonne obawy. Traktat NATO to jedno, a ruszenie nam z pomocą, w razie potrzeby,
to drugie.
Wartość bojową wojsk sprawdza się w polu. Od tej strony najlepiej wygląda armia ukraińska.
Ponad dwa lata wojny robi wrażenie. Tam brakuje tylko sprzętu i amunicji, a tego nie da się produkować w skali umożliwiającej bieżące uzupełnianie potrzeb. Sojusznicy są zaś humorzaści. Niby pomagają, a nie pomagają. Bardziej zależy im żeby wojska rosyjskie nie dostały zbytnio w doopę.
Wrócę jednak do naszego wojska. Chociażby do szarzyzny służby na granicy polsko-białoruskiej.
Zamiast snuć kolejne opowieści z mchu i paproci zadam proste pytanie: dlaczego po dwóch czy blisko trzech latach tej wojny z przebierańcami nasyłanymi z Białorusi nie wyposażono wojska stosownie do występujących zagrożeń? Brak odpowiedzi. To może prostsze pytanie: dlaczego do pilnowania tej granicy nie wydzielono specjalnych oddziałów, a wysyłane są oddziały według grafika, bez odpowiedniego wyposażenia i przeszkolenia?
Gdyby tak było, sierżant Sitek może by nie zginął. Kto za to odpowiada?
Jeszcze z innej beczki.
Domorośli mędrcy, czyli znawcy handlu bronią uważają że MON powinien ulokować bez mała 100% zamówień na uzbrojenie w przemyśle krajowym. Co racja to racja. Tylko jak odnoszą się do tego? https://www.rp.pl/biznes/art40994401-jak-nie-kupilismy-amunicji-u-niemca-czyli-fabryki-w-polsce-glupcze
Wojna na Ukrainie wywołała olbrzymie zapotrzebowanie na amunicję artyleryjską kalibru 155 mm. Swoje, w sumie skromne zapasy przekazaliśmy wojskom ukraińskim. Zdolności produkcyjne przemysłu krajowego oceniane są na około 30 tysięcy pocisków rocznie. MON zgłasza zapotrzebowanie na około 1 milion pocisków. Za ile lat ten kontrakt będzie zrealizowany?
Teraz wywołano aferę bo poprzedni rząd MM podjął decyzję o budowie na Śląsku nowej fabryki amunicji, a obecny rząd blokuje jej budowę. Czyżby liczyli na zakupy u Niemców?
Z Niemcami mamy problemy od lat. Warto przypomnieć że „dzięki” nim mamy na uzbrojeniu czołgi
Leopard. W swej „dobroduszności” Niemcy odmówili nam licencji na produkcję amunicji o zwiększonej donośności /dokładnie chodziło o produkcję ładunku miotającego do tych pocisków. Podobno jesteśmy członkiem NATO. Tylko co z tego wynika?
Na tym miałem skończyć, ale wczoraj wyskoczył nowy problem o nazwie afront rządu DT wobec wizyty premiera Indii w Polsce.
Doszło do wizyty szefa rządu Indii, trzeciego co do wielkości państwa na świecie. Ostatnia taka wizyta miała miejsce 43 czy nawet 45 lat temu. Relacje gospodarcze z tym państwem powinniśmy traktować priorytetowo. Tymczasem premiera Indii na lotnisku w Warszawie witał wiceminister spraw zagranicznych Teofil Bartoszewski. Premier na urlopie /to najbardziej mu odpowiada, poza harataniem w gałę/, minister Sikorski też się gdzieś zapodział. Tu żadne tłumaczenia nic nie pomogą, bo do wizyty tej rangi nie dochodzi z dnia na dzień.
To jest skandal. Co do tego nie ma wątpliwości.
Nie mam jednak złudzeń, że bez konsekwencji dla DT.
Ten ostatni szykuje się do odebrania kolejnego odznaczenia niemieckiego za sprawne wykonywanie poleceń płynących z Berlina.
Tak wygląda dzisiaj suwerenność III RP.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...