Szukaj na tym blogu

18 września 2024

Powódź i co dalej?

 

Ciekawi mnie jak będzie się rozwijała sytuacja powodziowa w sferze debaty publicznej?
Ze swej strony mogę powiedzieć że kolejni rządzący są wyjątkowo odporni na naukę.
Z chwilą wejścia na stanowisko państwowe uważają, nie wiem na jakiej podstawie, że posiedli wiedzę, niedostępną dla reszty pospólstwa i to upoważnia ich do wszystkiego, zwłaszcza do bezkarnego popełniania błędów kosztem społeczeństwa.
Z racji położenia geofizycznego Polska narażona jest na wszelkie klęski żywiołowe.
W dodatku przez okrągły rok.
Dlatego dziwi mnie że kolejne ekipy rządzące ciągle są zaskakiwane i nie potrafią, a może nie chcą,
w sposób racjonalny, rozwiązywać problemów z tym związanych.
Klęski żywiołowe dotykają nas nie powiem stale, ale względnie często, tyle że w skali lokalnej.
Nawet zima tysiąclecia nie dotknęła 100% obszaru Polski. Jednak rządzący dotąd nie zdołali nadać tym zjawiskom ram prawnych.
Zimą czy latem zdarzają się powodzie. Mamy klęski suszy, upałów czy fale pożarów.
Lokalnie przechodzą gradobicia, trąby powietrzne. Wszystko to traktowane jest jako dopust Boży.
Jednoznacznie stwierdzam że, za sprawą przyrody, tych klęsk uniknąć się nie da.
Wystarczy rozejrzeć się po sąsiadach którzy podobno są lepiej zorganizowani niż my, a też często nie dają rady.
Można jednak minimalizować skutki. Jedną z metod jest przeciwdziałanie. Mankamentem są koszty. Póki nic się nie dzieje stada malkontentów wmawiają nam niecelowość takich działań, a wręcz marnotrawstwo pieniędzy publicznych.
Przeciwdziałanie nie jest działaniem doraźnym. Trwa latami.
Poza działaniami stricte fizycznymi konieczne są prace legislacyjne.
Polska znalazła się w trudnej sytuacji ponieważ zabrakło wyobraźni. Decydenci liczyli na Opatrzność Boską. Ta widocznie ma dzisiaj inne priorytety.
W końcówce rządów ZP znowelizowano ustawę o obronności i bezpieczeństwie Państwa i przyjęto
w marcu 2022 ustawę o obronie Ojczyzny https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20220000655
W kolejności podjęto prace nad ustawą o obronie cywilnej.
Ustawa, ze względu na złożoność materii, nie zdążyła wejść pod obrady Sejmu.
Jednocześnie nie wprowadzono przepisów przejściowych, co należało zrobić ponieważ w ustawie
o obronie Ojczyzny wykreślono zapisy dotyczące obrony cywilnej.
Sprawą zajął się wreszcie rząd DT który niedawno przyjął projekt ustawy na podstawie zmienionych,
w stosunku do projektu rządu MM, założeniach. https://www.prawo.pl/samorzad/ustawa-o-ochronie-ludnosci-nowe-zalozenia,525482.html
Ustawa ma wejść pod obrady Sejmu. Kiedy wejdzie w życie? Nie wiadomo. To taki gorący kartofel
z którym kolejne rządy nie potrafią sobie poradzić.
Sprawa stała się głośna podczas trwającej powodzi. To nie tylko sprawa podziałów kompetencyjnych.
Poważnym problemem pozostaje usuwanie skutków powodzi. Budżet nie przewiduje kwot adekwatnych do poniesionych strat. Nawet na potrzeby bieżące.
Żałośnie wygląda możliwość pomocy ze strony KE. W budżecie KE na ten cel przewidziano 1 mld euro dla wszystkich krajów poszkodowanych powodzią. Powódź trwa, a na liczenie strat jeszcze za wcześnie.
Czy coś tu zmieni wizyta szefowej KE planowana na czwartek? Wątpię. Słowa otuchy nic nie kosztują. W tym politycy mają wprawę.
Po co nam taka Unia? Zabierać, utrudniać życie to tak, ale pomóc? Zawsze coś wykombinują żeby nas oszwabić.
My tymczasem tkwimy w bagienku ogólnej niemożności i buty w wykonaniu premiera i jego świty.
Jak długo jeszcze będziemy zmuszeni słuchać że premier, jako wynajęty przez naród urzędnik, będzie jednostronnie, wbrew prawu, decydował komu będzie udzielał informacji o bieżącym funkcjonowaniu państwa?
Mnie najbardziej martwi, że gdy opadnie woda, w systemie kierowania państwem nie zmieni się nic. Rząd ani jego ministrowie w żadnym razie nie podadzą się do dymisji. Oni nie rozumieją na czym polega ich wina. Dlatego nie może ich dotknąć żadna kara bo za nic nie odpowiadają.
Po prostu są.
Zawieszenie w czynnościach burmistrza zalanego miasteczka to przysłowiowe kpiny z pogrzebu.
Brakuje jeszcze komunikatu że Tusk /znowu/ się wściekł. Powód nie ma żadnego znaczenia. 

16 września 2024

Nie chcem ale muszem

 

Mało zaglądających tu więc spokojnie mogę pisać kontrowersyjnie.
Takie przemyślenia miałem już w końcówce kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi 2023.
Obserwując przebieg kampanii zastanawiałem się czy ZP planowo nie zamierza tych wyborów przegrać?
Brzmi to absurdalnie, ale ...
Krótko po wyborach podał się do dymisji sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski którego jako jednego z pierwszych obciążono odpowiedzialnością za uzyskany wynik wyborczy ZP.
Można powiedzieć że stało się to zbyt późno, bo niezadowolenie z jego zaangażowania w kampanię znane było wcześniej. Zarzucano mu że zbyt mało było go w terenie.
Zarządzał kampanią zza biurka w Warszawie. Był jeszcze ciekawszy zarzut. Poseł większą wagę przywiązywał do prywaty. https://www.money.pl/gospodarka/dymisja-czolowego-polityka-pis-tyle-zarobila-jego-zona-6955969109842464a.html
Nawiasem mówiąc nie jest to problem jednostkowy. Media szczególnie lubią ten wątek przy każdej zmianie rządzących. Miło jest liczyć pieniądze w cudzej kieszeni. Szczegół polega na tym że następcy robią dokładnie to samo. W końcu zasada TQM skądś się wzięła.
Być może Sobolewski został kozłem ofiarnym.
Wcześniej mówiło się że ZP ma małe szanse na wygranie wyborów po raz trzeci z rzędu, bo w Polsce nikomu to się jeszcze nie udało. Wydawało się że to opinia na wyrost, ale po zastanowieniu, nie pozbawiona podstaw.
Stało się inaczej. ZP wybory do Sejmu wygrała, ale przegrała bo nie miała z kim zawiązać koalicji. Samodzielnie nie byli w stanie przeciwstawić się tej reszcie, czyli dawnej opozycji.
Nazwano to pięknie że ZP nie ma zdolności koalicyjnej.
Przepraszam, a z kim miała tą koalicję zawrzeć?
Kto nie ma sklerozy niech sobie przypomni jakie koalicje zawierano po 1989 roku i co z nich wynikało?
Zgoda co do jednego. Najchętniej do koalicji przystępował PSL. Uwielbiają być „języczkiem u wagi”.
To ich znak rozpoznawczy. Zawsze potrafią do maksimum wykorzystać te kilkanaście mandatów do Sejmu i Senatu. Absolutnie nie przeszkadza im że w takiej koalicji nie mają żadnej mocy sprawczej, poza tym że robią za hamulcowych, cokolwiek to znaczy.
Chodzi zawsze o jak najdłuższe przetrwanie przy korycie.
ZP rządziła drugą kadencję po wyborach wygranych jesienią 2019 roku.
Na wiosnę 2020 roku Polska znalazła się w strefie objętej pandemią covid-19.
Przypomnę że podobnie jak cały świat nie byliśmy przygotowani organizacyjnie na taką sytuację. Zabrakło procedur i sprzętu do walki z pandemią. W pierwszych miesiącach nie było również leku który pozwalał skutecznie leczyć chorych. Nie było skutecznych metod leczenia. Było sporo zgonów spowodowanych niefachowym stosowaniem respiratorów.
Szerzyła się psychoza o wysokiej zachorowalności i śmiertelności wśród chorych.
Psychozę podsycano informacjami ze świata.
Czas zweryfikował te obawy, ale na żywo wyglądało to inaczej.
Przykładowa synteza informacji o skutkach covid-19 zawarta jest tu https://ans-elblag.pl/assets/upload/files/biblioteka/2023/Spis%20treści,%20wstęp%20Gospodarka%20pandemia.pdf
Sposobem na walkę z pandemią stało się ograniczenie migracji ludności.
To spowodowało poważne zmiany w organizacji życia codziennego. Zamknięto zakłady produkcyjne, uczelnie, szkoły, przedszkola, biura. Wprowadzono pracę zdalną /dla pracowników biurowych/, naukę zdalną dla uczniów i studentów.
Wyraźnie trzeba przypomnieć że ograniczenia wprowadzane przez rząd MM nie były wymysłem ZP ale dostosowaniem się do zaleceń czy wręcz nakazów WHO, KE czy też krajowej służby zdrowia.
Niedowiarkom polecam przypomnienie sobie za pomocą odnośnych informacji w sieci.
To było dmuchanie na zimne bo odwoływano się do historii sprzed wielu lat gdy pandemia grypy pochłonęła na świecie miliony ofiar. Rozpiętość danych w odniesieniu do covid-19 wynika z braku jednolitych kryteriów kwalifikacji zgonów.
W Polsce kryło się za tym wyższe wynagrodzenie dla placówek służby zdrowia.
Grozę sytuacji, po dzień dzisiejszy, pogłębia się przez dodawanie do ofiar covida zmarłych na inne choroby, którym nie wykonano na czas planowanych zabiegów.
W tym samym czasie oddziały szpitalne przeznaczone wyłącznie dla chorych na covid-19, z pełną obsadą medyczną, stały puste. Często przywoływanym przykładem był szpital polowy zbudowany na PGE Narodowym w Warszawie. Szpitale tymczasowe kosztowały budżet prawie 1 mld zł.
Pandemia w Polsce została przez MZ uznana za zakończoną w połowie maja 2022 roku.
Poważnym utrudnieniem w skali światowej stało się zerwanie łańcuchów dostaw, co spowodowało poważne zakłócenia w produkcji wielu zakładów uzależnionych od kooperantów. Szczególnie dotkliwie odczuł to przemysł farmaceutyczny, a także elektroniczny.
Zawiodła KE która również nie była przygotowana na zaistniałą sytuację. Tu szczególnie odczuwalny był bezwład decyzyjny.
W takiej sytuacji poszczególne państwa UE ratowały się na własną rękę. Wychodziło to różnie.
Nagłość sytuacji spowodowała że odstąpiono od procedur. Liczyła się skuteczność pozyskiwania pożądanego towaru.
Dzisiaj łatwo jest rzucać oskarżeniami pod adresem ówczesnych decydentów.
Najłatwiej robić to z pobudek politycznych.
Nie wszystkich i nie wszędzie traktuje się jedną miarą. W tym miejscu trzeba przypomnieć zarzuty stawiane Ursuli von der Leyen dotyczące zakupu szczepionek przeciwko covid-19 w firmie zatrudniającej jej męża. https://www.rp.pl/zdrowie/art40827401-komisja-europejska-naruszyla-unijne-zasady-w-tle-umowy-na-szczepionki
W Polsce mamy do czynienia z zemstą polityczną pozbawioną podstaw merytorycznych.
Ciekawi mnie o czym będziemy rozmawiać gdy, zgodnie z obecnymi prognozami, dojdzie do nowej epidemii covid-19.
Niedawno mówiono że covid-19 to już historia, a od jakiegoś czasu w mediach słychać że covid-19
w wersji zmutowanej znowu ruszył na łowy i jego apogeum może nastąpić gdzieś za miesiąc.
Co wtedy?
Niemrawo bo niemrawo, ale KE przypomniała sobie że trzeba coś zrobić dla ratowania gospodarek poszczególnych państw UE. Remedium miały się okazać środki finansowe zgromadzone w funduszu znanym powszechnie jako KPO, a na poziomie KE jako Next GenerationEU. https://pl.wikipedia.org/wiki/Next_Generation_EU
Prace nad tym projektem rozpoczęto w lipcu 2020 roku, a pierwsze wypłaty nastąpiły w drugim półroczu 2021 roku. W grudniu 2021 na 27 państw UE wypłatę pierwszych rat otrzymało 18 państw. Niestety, nie było wśród nich Polski. https://oko.press/te-kraje-dostaly-juz-pieniadze-z-funduszu-odbudowy-ue-polska-nadal-zero
KE blokowała wypłaty aż do grudnia 2023 roku. Faktycznie z przyczyn politycznych.
Z dzisiejszej perspektywy łatwo powiedzieć że był to ewidentny błąd premiera MM który dał się ograć cwaniakom z Brukseli i Berlina.
Pierwsze kwoty zwolniono w grudniu 2023, już za rządów koalicji 13 grudnia, a ich wypłata nastąpiła
w kwietniu 2024 roku.
Podkreślić należy że nastąpiło to bez jakichkolwiek zmian w funkcjonowaniu krajowego wymiaru sprawiedliwości. To był podstawowy powód blokowania wypłat rządowi MM.
Dla odmiany obecna ekipa będzie miała problem z wydatkowaniem i rozliczeniem kwot przyznanych Polsce. Według aktualnych ustaleń kwoty z KPO trzeba rozliczyć do końca I półrocza 2026.
Rząd DT obiecuje że będzie negocjował z KE przedłużenie terminu. https://magazynbiomasa.pl/rzad-bedzie-sie-starac-o-wydluzenie-terminu-wykorzystania-pieniedzy-z-kpo/ Cóż, pożyjemy, zobaczymy co z tych obietnic zostanie.
Faktem pozostaje że zapłacimy za obsługę całej przyznanej kwoty tzn. dotacji i pożyczki.
Tak się pechowo składa że nieszczęścia chodzą parami.
W lutym 2022 wybuchła wojna na Ukrainie.
Problem Polski polega na tym że mamy bezpośrednią granicę z Ukrainą. W dodatku dość długą /ponad 535 km/, z wygodnymi połączeniami drogowymi i kolejowymi. Siłą rzeczy tędy nastąpił exodus Ukraińców z obszarów objętych wojną i tędy idą wszelkie dostawy sprzętu wojskowego i nie tylko.
To trwa już trzeci rok.
O skali ruchu ludności ukraińskiej trudno mówić jednoznacznie bo szwankuje dostęp do informacji od służb granicznych. Według danych szacunkowych przez Polskę przewinęło się blisko 9 mln Ukraińców, z tego około 1,5 mln zatrzymało się u nas na dłużej, podjęło pracę zarobkową, uczestniczy w obowiązku szkolnym i studiuje, a także korzysta ze świadczeń socjalnych na równi z obywatelami Polski.
Jest to duże obciążenie dla budżetu państwa bo nie otrzymujemy rekompensaty z KE.
Nie mamy też informacji czy są jakieś zobowiązania międzyrządowe o rozliczeniach po zakończeniu działań wojennych.
Są za to informacje które wystawiają złe świadectwo politykom ukraińskim.
Wojna się skończy i nastanie czas odbudowy ze zniszczeń wojennych. Od dawna trwają rozmowy
komu zostanie udostępniony rynek. Jakoś nie widać miejsca dla firm z Polski chyba, że jako podwykonawcy dla firm niemieckich.
Co do Ukraińców przebywających w Polsce to widać coraz częściej ich krótkowzroczność która przejawia się w postawie roszczeniowej wobec nas.
Niewiele lepsi są ukraińscy politycy, z prezydentem Zełenskim włącznie.
Ostatnio mieliśmy okazję wysłuchać żenującej wypowiedzi byłego już ministra spraw zagranicznych Ukrainy.
Wielu z nas dziwi się że mimo olbrzymiej pomocy udzielanej Ukrainie i Ukraińcom nie udaje się uregulować elementarnych spraw dotyczących przeszłości stosunków polsko-ukraińskich, dotyczących okresu II wojny światowej. W szczególności dotyczy to ekshumacji ofiar tzw. rzezi wołyńskiej.
Zmiana rządu w grudniu 2023 wygenerowała nowe problemy, przede wszystkim wewnętrzne. Rozgorzała na dobre wojna polsko-polska. Stało się to za sprawą rządu DT który z jawnym poparciem KE demoluje Państwo Polskie. Metody nie są zbyt wysublimowane.
Koalicja 13 grudnia ma w Sejmie większość, ale nie ma większości konstytucyjnej. Ma przeciwko sobie również obecnego prezydenta RP. W takich realiach nie ma szans na wprowadzanie rewolucyjnych zmian na drodze ustawowej. Skoro nie może, idzie na skróty. Jasno określił to DT. Stosuje prawo tak jak je rozumie. To jest klasyka nowomowy, czyli w tym przypadku czyste bezprawie. Z jednej strony końca tego bezprawia nie widać, a z drugiej brak zdecydowanej reakcji ze strony prezydenta RP i organów odpowiedzialnych za przestrzeganie porządku prawnego w państwie. Rządzący liczą że zdobędą pełnię władzy na wiosnę 2025 po wygraniu wyborów prezydenckich. Skąd ta pewność?
Może tych wyborów nie robić skoro wszystko wiadomo?
Ze swej strony konsekwentnie powtarzam że na posłach PSL spoczywa wyjątkowa odpowiedzialność polityczna. Od nich zależy jak długo ta koalicja jest w stanie funkcjonować i szkodzić nam wszystkim. Kurczowe trzymanie się stołków nie może być celem samym w sobie.

09 września 2024

Zabawa w chowanego?

 

Tydzień zaczynam od starych/nowych przemyśleń.
Jakoś nikomu nie chce przejść przez gardło że za słodkim gaworzeniem szefa koalicji 13 grudnia
o stosowaniu prawa jak on je rozumie kryje się po prostu zamach stanu tyle, że bez wyprowadzenia wojsk z koszar.
Z tym rozumieniem prawa jest problem bo DT jest z wykształcenia historykiem i o niuansach prawa
nie musi mieć pojęcia. Od tego ma w rządzie fachowców których sobie wybrał.
Odliczamy kolejne miesiące narastającego chaosu i upadku gospodarki III RP.
Są spore szanse że doczekamy okrągłej rocznicy, czyli roku tej beztroski.
Tu może być rozbieżność w ocenie, bo ta ekipa działa na zasadzie wyścigu z czasem.
Starają się narobić jak najwięcej szkód zanim ktoś ich zastąpi. Dzisiaj nie wiadomo kim będzie ten „ktoś” bo poprzednicy są w rozsypce, a ponadto zajęli się sobą, bo wcześniej nie mieli na to czasu.
Do oceny pozostaje ustalenie czy upadek III RP jest kontrolowany /przez kogo?/ czy puszczony
na żywioł?
Dla uspokojenia czytających dodam że zawirowania mają miejsce w gospodarce światowej,
a dotykają również Polskę na zasadzie reakcji łańcuchowej.
Dla statystycznego Kowalskiego najbardziej odczuwalny jest wzrost bezrobocia. Prawie codziennie dowiadujemy się o kolejnych zwolnieniach grupowych, realizowanych już albo planowanych
w najbliższym czasie. Nie ma lepszej metody oceny rzeczywistości niż organoleptyczna.
Jeśli wyjdziemy z domu, na spacer czy zakupy, możemy zobaczyć sklepy, czy sklepiki z wywieszką „sprzedam”, „likwidacja sklepu” itp.
Równolegle wzrasta inflacja. Tu nie pomaga manipulacja medialna w postaci komunikatów GUS. Wystarczy na co dzień porównywać rachunki płacone w osiedlowym sklepiku czy najbliższym hipermarkecie, jaki on by nie był. Skutków inflacji nie zrekompensują podwyżki wynagrodzeń,
ani 12 czy 13 emerytura jaką otrzymują emeryci /nie wszyscy/. Inflacja postępuje szybciej.
Mówiąc o koszyku zakupów nie można pominąć podwyżek które mają miejsce w wydatkach towarzyszących /koszty energii, opłaty mieszkaniowe, wydatki szkolne w rodzinach posiadających dzieci/.
Dla „zrównoważenia” ekipa 13 grudnia urządziła trwające non stop igrzyska.
Parlament jest na bezterminowym urlopie, bo według parlamentarzystów tworzenie prawa jest bezprzedmiotowe skoro PAD wszystko uwala. Trzeba dotrwać do wiosennych wyborów.
Wtedy wszystko się zmieni. Skąd ta pewność?
Żeby nikt nie zarzucał parlamentarzystom że biorą pieniądze tylko dlatego że naród ich wybrał, ochoczo rzucili się na tworzenie sejmowych komisji do zwalczania wszelkich nieprawidłowości
w sprawowaniu władzy, autorstwa poprzedników. Efektów nie widać, poza tym że niektórym członkom tych komisji udało się wylansować na tyle że z Sejmu czy Senatu przenieśli się do PE.
Co byśmy nie powiedzieli tam są wyższe apanaże.
W ostatnich dniach karierę medialną robi zamieszanie wokół zmian przeszłych i przyszłych w wymiarze sprawiedliwości.
W mojej ocenie zakrawa to na zaawansowaną chorobę umysłową pomysłodawców. To nie jest tylko wchodzenie w kompetencje prezydenta RP.
W wykonaniu DT jest to polityka wielopiętrowa. Celem jest dyskredytacja wszystkiego i wszystkich. Najlepiej przy milczącym poparciu wielbicieli.
Może jednak dziwić że ten ludek nie dostrzega że jest w kolejce do kopnięcia w doopę.
Musi tylko poczekać na swoją kolej.
Teraz doskonale widać że opowieści o upadku komuny były przedwczesne. Ona wraca ze zdwojoną siłą. Tego wszyscy chcieli?
Niewielkim pocieszeniem jest świadomość że pomysłodawcy i wykonawcy tego bezhołowia, prędzej czy później, trafią pod sąd. Lepiej było w porę reagować.

08 września 2024

Ile jest Polaka w Polaku?

 

Zadałem pytanie co jest jeszcze do spieprzenia?
Lista jest niepokojąco długa, ale nie idźmy tą drogą.
Dzisiaj pytanie jest inne, mianowicie ile jest Polaka w Polaku? Jak to? Tak to!
W granicach administracyjnych Polski mieszka blisko 40 milionów Polaków, czyli posiadających unikalny PESEL. Poza granicami Polski mieszka co najmniej 10 milionów /może więcej/ posiadaczy polskich paszportów /w tym te podwójne/.
Wielu uważa że to kwota zdecydowanie zaniżona.
Ci są uprawnieni do głosowania w wyborach parlamentarnych organizowanych w Polsce,
ale z tego prawa korzysta niewielu.
Cechą wspólną jednych i drugich jest posługiwanie się językiem polskim w mowie i piśmie.
Tu już mam wątpliwości, bo kilka lat temu czytałem w mediach że w Izraelu wydawano polskie paszporty bez należytego sprawdzenia wnioskującego. Inaczej mówiąc, paszporty przyznawano osobom które z Polską nie miały nic wspólnego, a paszport potrzebny był im do swobodnego poruszania się wewnątrz strefy Schengen.
Inne, szanujące się państwa, podchodzą do przyznawania obywatelstwa bardziej restrykcyjnie.
O co mi chodzi z Polakami?
Rzadko, a raczej wcale nie dochodzi do sytuacji żeby obcokrajowiec działał na szkodę swej Ojczyzny. Chyba że jest wyjątkowo zdegenerowany, albo ma problemy z samookreśleniem.
Dowodem pierwszym może być Parlament Europejski. Tam wszyscy posłowie, poza polskimi, mimo zrzeszania się we frakcjach, pilnują interesów państwa z którego uzyskali mandat.
Są pod tym względem konsekwentni w działaniu.
Wyjątkiem i to specyficznym są europosłowie z Polski. Nie tylko głosują wbrew interesom Polski, ale stać ich na forsowanie własnych rezolucji, ewidentnie szkodliwych dla Polski.
Otwarte pozostaje pytanie dlaczego tak robią? Z przekonania, z głupoty, czy z powodów merkantylnych?
W polskim Sejmie gorzej niż w wieży Babel. Mówią wszyscy, ale nikt nikogo nie słucha.
Wystarczy nie dopuścić interlokutora do głosu.
Ekipa 13 grudnia nie zauważyła że za wschodnią granicą trwa wojna. W każdym razie nie jest to dla nich jednym z priorytetów. Za to z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy „naprawia” wszystko co zostało po poprzednikach.
Żeby było poważniej wszystkie decyzje poprzedzone są audytami. Tylko że decyzje zapadają zanim audytorzy pojawiają się „na miejscu zbrodni”. Zresztą, kto zwraca uwagę na takie drobiazgi? Śmieszność, a raczej tragedia, polega na tym że ten kabaret odbywa się za pełną aprobatą KE,
co automatycznie jest potwierdzeniem intencji tejże wobec poprzedniego rządu MM który posądzano o wszystkie nieszczęścia tego świata.
Pochwała bezprawia. Gorzej chyba być nie może. Jednak głowy za to nie dam.
Spróbujmy potraktować zagadnienie zdroworozsądkowo, może raczej logicznie.
Kto z nas ma rację? Ci którzy utożsamiają się z ZP czy ci z obecnej koalicji 13 grudnia?
Od wyborów z czerwca 1989 roku próbujemy odbudowywać znaczenie Polski na mapie Europy.
Stabilnych skutków raczej nie ma. Raz jest lepiej, raz gorzej.
Warto przyjrzeć się detalom.
Polska pod względem powierzchni, liczby ludności i potencjału gospodarczego plasuje się w pierwszej 10 w Europie. Jako gospodarka zajmuje 6 miejsce. Jednak nie przekłada się to na pozycję polityczną. W strukturach KE i innych, zrzeszających państwa europejskie, nie jesteśmy od lat dowartościowani, ale też nasi władcy o ten prestiż międzynarodowy Polski walczą raczej niemrawo. Wystarczają im korzyści osobiste. Nie muszą być stricte materialne.
Wiele wskazuje na to że podobnie będzie w obecnej kadencji PE. Uzgodnienia trwają.
Urzędujący premier okazuje się, bez ogródek, pacynką w rękach Berlina i Brukseli.
Dlaczego tak się zachowuje? To jedna ze słodkich tajemnic III RP.
To co robi podlane jest bezgranicznym cynizmem. 
Często się mówi że on się mści. Wobec tego pytam za co? Za swój nieudany życiorys? Za porażki partii którą kieruje?

Moim zdaniem cynizm wynika z absolutnego przekonania że w kraju nikt mu nie podskoczy.
Dlatego może sobie pozwolić na częste powtarzanie że prawo stanowione w III RP jego nie dotyczy. Rzeczywiście, dotychczas nikt nie jest w stanie wyprowadzić go z błędu.
Konsekwentnie obciążam winą za ten stan rzeczy urzędującego prezydenta III RP.
Według obowiązującej hierarchii stanowisk premier jest dopiero czwartą osobą w państwie /prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier/.
Dodatkowo, prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych. Tego poparło ponad 10 milionów Polaków biorących udział w wyborach. Natomiast pozostali zostali wybrani wewnątrz kilkusetosobowych grup które mają większość w Sejmie i Senacie.
W tej kadencji Sejmu mamy do czynienia z sytuacją że premier pochodzi z partii która ma mniejsze poparcie niż największa partia opozycyjna. Za to jest politycznie wygodny dla KE, a także dla Berlina którego głos jest decydujący w demokracji według której funkcjonuje UE.
Wszystko razem potwierdza, w mojej ocenie, że Polska tylko na papierze jest suwerennym państwem.
Rzeczywistość jest rozczarowująca. Można wręcz powiedzieć że kto wcześniej wstaje ten rządzi.
Po jesiennych wyborach parlamentarnych powstała koalicja 13 grudnia która miała tylko jeden cel, odsunięcie ZP, a szczególnie PiS od władzy. Cel został zrealizowany, ale co dalej?
Wkrótce mija 9 miesiąc ich rządów. Co istotnego w tym czasie zrobił rząd firmowany przez Donalda Tuska?
Do nieróbstwa dostosował się Sejm i Senat, o czym od czasu do czasu przypominają nam wprost posłowie i senatorowie. Tego nieróbstwa nie da się przykryć argumentacją że po co tworzyć nowe prawo skoro PAD wszystko będzie blokował? Poszła w kąt argumentacja że istnieje tryb odwoławczy. Lepiej pozorować pracę, bo wszystko się zmieni po wygraniu przez koalicję 13 grudnia wyborów prezydenckich które mają odbyć się wiosną 2025.
Tylko gdzie jest gwarancja że właśnie ich kandydat wygra?
Trzeba jasno powiedzieć że ten rząd powstał na kłamstwie.
Pozostaje otwarte pytanie jak długo da się na tym paliwie jechać? Sondaże poparcia zdają się wskazywać trend spadkowy. Dochodzą nowe elementy których nie można ignorować.
W kampanii wyborczej argumentem obecnej koalicji 13 grudnia było pozyskanie zablokowanych przez KE kwot z KPO. Jaka jest rzeczywistość? Powiem wręcz mizerna.
Nie chodzi o moje oczekiwania.
Z pieniędzy należnych Polsce zwolniono ponad 48 mld zł, z należnych 256 mld zł /informacja z końca kwietnia br./ . Mają być wnioski o wypłatę jeszcze do końca roku. Euforii nie ma zwłaszcza że wraca stara polityka KE że jedną ręką daje a drugą zabiera poprzez nakładane kary za nierealizowanie czegoś tam z jej nakazów. https://www.rp.pl/prawo-dla-ciebie/art40242471-tsue-naklada-kare-na-polske-nie-pomogly-argumenty-o-uchodzcach-z-ukrainy
https://www.money.pl/gospodarka/tsue-ogromna-kara-dla-polski-wynik-zaniechan-rzadu-pis-7005848266808192a.html
Jak widać nie ma żadnej taryfy ulgowej dla rządu DT. Kary płacone są z naszych budżetowych pieniędzy. Tu nie zmieniło się nic.
Czas biegnie i maleją szanse na zagospodarowanie przyznanych środków, zapłacić musimy za wszystko co nam przyznano. Takie podpisaliśmy uzgodnienia. Od tego nawet DT się nie wymiga. Zresztą jemu wcale nie zależy.
Z doświadczeń poprzednich lat wiemy że problemem będzie rozliczenie zagospodarowania przyznanych funduszy.
W opowieściach o KPO wprowadzany jest, nie wiem czy celowo, element dezinformacji.
Na poziomie KE przyznane kwoty podawane są w euro, a informacje medialne raz w euro,
raz w złotych. Chyba żeby oczarować czytelnika mnogością przyznanych kwot.
Nie można też przejść obojętnie wobec przeznaczenia tych kwot. Obecna ekipa dokonała zmian,
za zgodą KE, w ich przeznaczeniu. https://www.prawo.pl/podatki/komisja-europejska-zaakceptowala-zmiany-w-polskim-kpo,527806.html
Komentarz do zmian to temat sam w sobie. Na pewno najważniejsze jest pytanie w jakim stopniu środki z KPO wpłyną na rozwój polskiej gospodarki? Trzeba pamiętać że ten fundusz KE utworzyła dla rozruszania gospodarki po zapaści covidowej.
O c19 już zapomniano, a tu czeka nas niespodzianka. Powtarzane są informacje o poważnym wzroście zachorowań na kolejną mutację i przewidywane jest maksimum zachorowań w drugiej połowie października. Nie wiadomo czy to tylko strachy na Lachy.
Co do samego KPO to złośliwi mówią że pieniądze z naszej puli w przytłaczającej części pójdą na wsparcie gospodarki niemieckiej która robi bokami. Pisanie o szczegółach to materiał na kolejną notkę.
Pora na coś w rodzaju podsumowania.
W mojej ocenie Polacy jako naród zatracili instynkt samozachowawczy.
Podstawowym przejawem jest wadliwe usytuowanie hierarchii ważności spraw którymi powinien zajmować się rząd,Sejm i Senat. Do tego dochodzi bierna postawa prezydenta RP który nie działa zdecydowanie, a swoje stanowisko ogranicza do wpisów na X /dawniej tt/.
Rząd z kolei postawił na igrzyska dla mas. Niby ma większość w parlamencie, ale niewiele z tego wynika, bo nie jest w stanie zrealizować żadnego swego pomysłu do końca.
Wynika to z obowiązującego w III RP systemu sprawowania władzy.
Ostateczne decyzje o wejściu w życie ustaw zależą od podpisu prezydenta. Do odrzucenia weta PAD ta koalicja ma za mało głosów. Po prostu koalicja 13 grudnia nie ma większości konstytucyjnej. Pozostaje jej dryfowanie, a zamiast rządzenia wrzucanie coraz bardziej idiotycznych pomysłów którymi ma się zajmować opinia publiczna.
Ich naprawdę interesuje czy rotacyjny marszałek wykoleguje konkurenta z lewicy?
Sprawowanie rządów sprowadza się do systematycznego łamania prawa. Ma to miejsce od pierwszych dni po przejęciu władzy.
Poprzednia ekipa czyli ZP to nie był zespół świętych, ale tylko idiota może przyjąć narrację że za wszelkimi naruszeniami prawa /żadne nie jest jeszcze potwierdzone prawomocnym wyrokiem niezawisłych sądów/ stoją zorganizowane grupy przestępcze. Tu nie ma sensu podejmowanie jakiejkolwiek debaty jeśli równolegle koalicja 13 grudnia bezczelnie chroni swoich przestępców którym wcześniej postawiono skutecznie prokuratorskie zarzuty. To nie tylko przypadek Lolo Pindolo o sprawie którego mówi się już ponad 10 lat!
Rośnie grupa ochranianych którzy schowali się bezpiecznie w kolejnej kadencji naszego parlamentu,
a także PE.
Na otrzeźwienie nie ma co liczyć.
Do tego musimy zdać sobie sprawę że PiS nie jest zdolny obecnie do powrotu do władzy.
Zajęci są sobą, zwłaszcza rozgrywką o przejęcie prezesury. Poza tym podejmowane są próby zmiany organizacji i funkcjonowania. To wymaga spokoju i czasu. Tego czasu nie ma bo w perspektywie kilku miesięcy są wybory prezydenckie od których ma zależeć przyszłość Polski.
Jest też element kluczowy jakim są pieniądze potrzebne na każdej wojnie, również wewnętrznej. Sprawa kluczowa, bo tym razem do rozgrywek włączyła się apolityczna PKW. Temat nie jest zamknięty, ale zastanawiam się czy mamy do czynienia z testowaniem czy rzeczywiście prawo to są tyko kolejne świstki papieru?
Pytanie naprawdę jest inne: czy obecna ekipa rządząca jest aż tak pewna swej bezkarności?
Kto im to zagwarantował?


02 września 2024

Co by tu jeszcze spieprzyć panowie?

 

Dzisiaj wszystkiego po trochu. Wdziera nam się chaos informacyjny.
Nie wiadomo co jest ważne a co pilne.
Rozpoczął się nowy rok szkolny, ale pozostały stare problemy. Dokładniej pozostały stare, ale przybyły nowe. Jakie? Chociażby taki, z serii nic co dane, nie będzie zabrane.
W ub. roku szkolnym uczniom IV klasy podstawówki dano bezpłatnie laptopy. W tym roku już nie bo ni ma piniendzy. Za to wprowadzono podręcznik do historii dla klasy VIII, napisany przez zespół polsko-niemiecki. Nie czytałem go, a swoje komentarze opieram na wypowiedziach publikowanych w sieci.
Jak to możliwe że w podręczniku polskim są inne treści niż w niemieckim? To pisali razem, czy polscy autorzy pisali swoją wersję, a niemieccy swoją? A może niemieccy dokonywali autoryzacji wersji polskiej?
Pewnie z czasem pikantnych szczegółów będzie przybywać.
Myślę że ten rząd zbyt ochoczo kopie dołki pod sobą. Uprawianie polityki kosztem dzieci jeszcze nigdy władzy na zdrowie nie wyszło. Zobaczymy jak będzie teraz. Teraz jest testowanie jak daleko można się posunąć.
Rzecz dotyczy nauki religii w szkole. Nie rozumiem jak może margines jakim na szczęście jest w Polsce lewactwo, narzucać swoją garbaciznę umysłową większości społeczeństwa?
Jakby nie kombinować, wierzących i praktykujących w Polsce jest ciągle ponad 50%!
Wychodzę z założenia że im więcej głupot ta ekipa popełnia, tym szybszy jej koniec.
Tak czy inaczej Trybunał Stanu powinien być „pod parą”. Sądy powszechne również.
Zastanawia mnie coś innego. Doniesienia ze świata o różnych protestach społecznych.
W zależności od liczby mieszkańców takiego państwa, w demonstracjach bierze udział od 0,5 mln ludzi wzwyż.
Jak to się dzieje w Polsce? Przypomnę że protesty rolników, medyków, nauczycieli, gromadzą kilka tysięcy, kilkadziesiąt, rzadko kilkaset tysięcy uczestników. To jest podobno wyraz solidarności narodu. Świadczy o sile danej grupy zawodowej.
Jest nas blisko 40 milionów. Jaki wniosek? Albo, w ocenie społeczeństwa, nie ma powodów do demonstrowania swego niezadowolenia, albo to społeczeństwo uważa że problemy, o ile są, same się rozwiążą. No dobrze, ale dlaczego w Marszu Niepodległości też tych tłumów nie ma?
50 czy 100 tysięcy uczestników to wszystko na co nas stać?
Od kilku godzin na czerwonym pasku leci info o zatrzymaniu kolejnego przedstawiciela grupy przestępczej. Czyli co, jeden gang zwalcza drugi?
Czy my naprawdę jesteśmy takimi głąbami że łykamy bezkrytycznie każdą głupotę serwowaną przez koalicję 13 grudnia?
Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju. Co się z nami dzieje? Nie wszystko da się zwalić na szybkość przekazywania informacji we współczesnym świecie.
Rzecz dotyczy nieszczęśliwych wypadków jakie mają miejsce wśród nas. Chodzi o wypadki drogowe, wypadki podczas turystyki górskiej, pobytów nad wodą, a także niestety te które mają miejsce w zaciszu domowym. Myślę że wszyscy wiedzą o co mi chodzi. Co jest przyczyną, bo skutki widzimy.
Mimo wszystko jestem optymistą. Przyjdzie czas że to bezprawie zostanie ukrócone. Tylko wtedy egzekutorom nie może zadrżeć ręka i głos. Zarzuty powinny być stawiane na podstawie obowiązującego dziś prawa. Bez żadnych modyfikacji. Żeby nie było posądzania o manipulację.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...