Szukaj na tym blogu

03 marca 2025

Armia nasza jest zwycięska ...

 

Tekst powstaje najczęściej kilka dni. Zdarza się że w tym czasie pojawiają się informacje które nadają nowy sens temu co piszę niżej.
Taki ciekawy, przynajmniej dla mnie, wątek dotyczący zbrojeń.
Teraz sprowadzony do relacji USA-Europa, a dokładniej, kto ma gwarantować bezpieczeństwo militarne Ukrainie i dlaczego USA?
Uściśliłbym to, kto jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwo militarne Ukrainie?
Zupełnie innym jest pytanie kto będzie chciał to zrobić?

Po piątkowej wpadce Zełenskiego w Gabinecie Owalnym sprawa pokoju/rozejmu na Ukrainie zaczyna mieć inny wymiar. Czyja opinia okaże się wiążąca dla dalszych ustaleń?

Wygląda to groteskowo, jeśli przyjrzymy się z bliska, co dzisiaj reprezentują sobą poszczególne armie europejskie.
Odkładam na bok opowieści o utworzeniu wspólnej armii europejskiej. To już było.
Przy innej okazji czytałem że odbudowa poszczególnych armii narodowych, dla odtworzenia ich pełnych zdolności bojowych, to co najmniej 10 lat konkretnych działań a nie bezproduktywnych deklaracji.
W tej analizie nie wolno pomijać zdolności produkcyjnych przemysłu zbrojeniowego państw europejskich. W szczególności trzeba przypominać pięknoduchom z koalicji 13 grudnia którzy fantazjują że Polska powinna zakupy uzbrojenia realizować w Europie, a nie w USA.
Przy obecnych zdolnościach produkcyjnych przemysłu zbrojeniowego Europy i zapotrzebowaniu na uzbrojenie, realizacja zamówień to wiele lat, a zagrożenie wojną nie chce czekać.

Sporadycznie mówi się o tym że wojna na Ukrainie to poligon doświadczalny dla producentów broni i testowania nowych taktyk prowadzenia wojen pełnoskalowych.
Po trzech latach wojny jest wiele ciekawych wniosków, zarówno dla taktyków jak i producentów broni.
W tej wojnie nie wyszedł element zaskoczenia. Dokładniej, nie wyszedł wojskom rosyjskim.
Miało być zdobyte z marszu lotnisko pod Kijowem, w Hostomelu
https://defence24.pl/sily-zbrojne/desant-na-hostomel-anatomia-porazki-rosji-analiza
Po tygodniu walk planowano defiladę zwycięskich wojsk rosyjskich w Kijowie.
Co z tego wyszło? Wiemy. Mniej wiemy o działaniach „niewidzialnej ręki” która uchroniła Ukrainę przed nieuchronną klęską.
W komentarzach pojawiają się informacje o walorach bojowych i eksploatacyjnych uzbrojenia stosowanego przez wojska ukraińskie. Przy tej różnorodności stosowanego sprzętu mniej się mówi o obsłudze. Czy Ukraińcy są tacy super że z marszu dają radę z każdą nowinką sprzętową która przychodzi im z pomocą? Chyba nie pora na żarty. Może bardziej zasadne byłoby pytanie kto, poza armią ukraińską, naprawdę walczy o niepodległość Ukrainy?
Zwrócę też uwagę że dzisiaj armia ukraińska ma uzbrojenie którym nie ma kto walczyć.
Brakuje żołnierzy. Wspominał o tym Trump podczas piątkowego spotkania z Zełenskim.
O uzbrojeniu wojsk rosyjskich jest więcej wypowiedzi w tonie lekceważącym. Niesłusznie.

Po jednej i drugiej stronie karierę robią drony, a ogólnie środki bezpilotowe. Dają możliwość atakowania celów głęboko poza linią frontu. Jest to broń dokładna, w sensie rażenia wybranych celów, o zróżnicowanym zasięgu ataku. Poza tym dość tania w produkcji, w porównaniu do samolotów, śmigłowców czy rakiet.
Dyskusja dotyczy również tego co się zmieni na współczesnym polu walki?
Przykładem jest artyleria która może razić cele na odległościach znacznie ponad 50 km, a więc bez ich widoczności wzrokowej, poza horyzontem.
Wszystkie obserwacje są skrzętnie wykorzystywane przez producentów broni, a to z kolei wpływa na kolejne zamówienia klientów i potencjalne zyski ze sprzedaży.
Wojna pokazuje również słabe ogniwa w jej logistyce.
Nie bądźmy hipokrytami. Na wojnie się zarabia. Głównie producenci uzbrojenia.
Zwłaszcza ci których broń odnosi sukcesy na polu walki. To się przekłada na nowe zamówienia i kolejne zyski ze sprzedaży.
Pacyfistów to denerwuje, ale broń jest też towarem. Jako taka podlega zasadom marketingu.
Jedną z form są targi broni i wyposażenia wojskowego.
Polska organizuje takie targi międzynarodowe w Kielcach. Polskie zakłady zbrojeniowe uczestniczą w takich targach na świecie.
Zbiegiem okoliczności w ostatnim czasie coś w tej prezentacji zaczyna szwankować. Dlaczego?
Nie jesteśmy już zainteresowani?
https://defence24.pl/przemysl/idex-2025-polska-obecnosc-na-targach-w-abu-zabi
Siermiężnie. Na tyle nas tylko stać?
Takim słabym punktem wojny okazała się produkcja amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm.
https://defence24.pl/polityka-obronna/standardowy-pocisk-155-mm-w-nato-nie-istnieje
Ukraina, cała Europa i USA nie nadążają z produkcją wobec skali zużycia tej amunicji na froncie. Rosja produkuje jej więcej niż przeciwnicy, czyli „reszta świata”.
Naiwnym uświadomię że wyprodukowanie takiego pocisku artyleryjskiego to robota nie jednego, ale wielu zakładów produkcyjnych. Żeby było ciekawiej, producenci składowych tego pocisku zazdrośnie strzegą swych tajemnic technicznych i technologicznych.
Pierwszym z brzegu przykładem są oczywiście Niemcy którzy prawie za darmo przekazali nam prze laty swoje stare Leopardy. Jednak za żadne skarby nie udostępnili po dzień dzisiejszy technologii produkcji prochu wieloskładnikowego który zapewnia odpowiedni zasięg strzału. Wszystko to dzieje się wśród „przyjaciół”. Jesteśmy przecież razem w NATO i UE.

Wojna ujawnia problemy związane z logistyką wojsk. To dotyczy zaopatrzenia, serwisu uzbrojenia, a także jego gotowości bojowej.
Dzisiejszy dzień przyniósł nowinkę z branży lotniczej, dotyczącą naszego lotnictwa wojskowego.
https://niezalezna.pl/polska/polskie-f-16-bez-serwisu-rzadowi-tuska-zabraklo-pieniedzy/538571
W komentarzach zwraca się uwagę że dotyczy to w sumie niewielkiego wydatku, a w perspektywie mamy przyjęcie na wyposażenie lotnictwa samolotów F-35.
MON tego nie ogarnia? Liczy na cud?
Wszystko to wpływa na producentów uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Zwłaszcza na warunki zawierania kontraktów.
Tylko czy wszyscy z tych doświadczeń korzystają?
Jeśli odnieść to pytanie do produkcji w Polsce to mam poważne wątpliwości.
Jednak nie można wszystkiego rozpatrywać wyłącznie w kategoriach czarno-białych.
Wyznacznikiem są możliwości finansowe. Niestety, tu jesteśmy na przegranych pozycjach.
Pod obecnymi rządami koalicji 13 grudnia, na podwójnie przegranych.
Raz, dlatego że KE nas nie lubi. Pieniądze przeznaczone na produkcję uzbrojenia w KE przechwytują w większości firmy niemieckie.
Dwa, że szkodliwa dla Polski polityka rządu DT sprowadza się do blokowania wszelkich inwestycji, bo „pinindzy nie ma i nie bendzie”. Tymczasem inni nie mają skrupułów.
Jest okazja, trzeba zarabiać.

Na miarę naszych możliwości od samego początku pomagamy, również sprzętowo, Ukrainie. Nasze zasoby nie są nieograniczone. Sprzęt przekazany Ukrainie uzupełniamy zakupami krajowymi i u producentów zagranicznych. Rzecz w tym że zdolności produkcyjne nie równoważą na bieżąco ubytków. Dostawy zakupów rozłożone są na lata. Poza tym za przekazany Ukrainie sprzęt nie otrzymaliśmy rekompensaty. Nie ma winnych?
Nie będę używał słów niecenzuralnych, ale na pewno nie zyskuje na popularności w Polsce prezydent Ukrainy świadomie dezawuujący skalę pomocy udzielanej przez Polskę Ukrainie.
W dodatku pomocy wszechstronnej.
Zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej nie maleje. Dlatego musimy się zbroić i rozbudowywać swoje siły zbrojne. Na pomoc sąsiadów i NATO raczej trudno liczyć. Deklaracje to nie to samo co realne wsparcie. Nie jestem złośliwy, ale w razie potrzeby, pomoc NATO otrzymamy, kto wie kiedy? Na pewno nie natychmiast.
Nie wiem dlaczego wielu naszych polityków ma problemy ze zrozumieniem że utworzenie armii liczącej 200 czy docelowo 300 tysięcy żołnierzy, różnych rodzajów wojsk, to zadanie na lata.
Po pierwsze wymaga to zapewnienia odpowiednich nakładów finansowych, dokonania zakupów i systematycznego szkolenia wojsk. Zapominamy że np. Finlandia swoje wojska tworzyła w tym czasie gdy myśmy byli pod kuratelą ZSRR.
Warto przypomnieć że Polska miała tradycje, sięgające okresu międzywojennego, w zakresie produkcji uzbrojenia. Te tradycje były kontynuowane w czasach PRL-u.
Regres nastąpił w początkach III RP. Wedle doktryny obronnej z początku III RP nic nam się nie opłacało. Nawet utrzymanie własnej armii, którą udało się zredukować z ponad 450 tysięcy do około 90 tysięcy, w dodatku z rezygnacją z zasadniczej służby wojskowej. Idąc za ciosem likwidowano zakłady przemysłu zbrojeniowego, albo oddawano je w obce ręce.
Doktryna doktryną ale o wojsku decydowali wówczas pacyfiści oraz wojskowi dyletanci.
Otrzeźwienie nastąpiło w związku z wydarzeniami na Ukrainie, na początku XXI wieku.
Szkoda straconego czasu i szkoda fachowców którzy rozeszli się po świecie w poszukiwaniu pracy
 
Inni w tym czasie nie próżnowali.
Dzisiaj ponosimy koszty tego infantylizmu, a może bardziej szkodnictwa wobec interesu narodowego. Sygnałów z zewnątrz nie brakowało.
Federacja Rosyjska handlowała na potęgę ropą naftową i gazem ziemnym, a zyski ze sprzedaży nie szły na poprawę warunków życia społeczeństwa, ale na modernizację i rozbudowę potencjału swoich wojsk. Dostawcami byli Niemcy, Francja i wiele innych państw.
Dla UE i NATO stanowimy tzw. flankę wschodnią, ale za tym nie idą żadne konkrety w sensie wsparcia Polski.
Zabezpieczenie granicy z Białorusią i enklawą królewiecką budowaliśmy bez wsparcia KE.
Od lat trwa dyskusja na temat współistnienia Polski z Ukrainą. Dużo się na ten temat mówi, ale nie widać konkretów. Dotyczy to współpracy militarnej, gospodarczej i uporządkowania polityki historycznej.
Wojna kiedyś się skończy. Pozostaje aktualne pytanie jakie będą wówczas relacje między Polską
a Ukrainą?
Rokowania na dzisiaj są słabe. Zmiana możliwa po zmianie na urzędzie prezydenta Ukrainy. Prezydent Zełeński postawił na dobre relacje z Niemcami. Dlatego nie ma miejsca na dobre relacje z Polską.
W tym rozumowaniu jest luka.
Polska ma większe szanse na przetrwanie niż Ukraina. Los Ukrainy zależy od wyniku trwającej wojny,
a ściślej od warunków na jakich ta wojna zostanie zakończona/przerwana.
W handlu międzynarodowym liczy się rachunek ekonomiczny. Transport , a konkretnie koszty z tym związane, odgrywają istotną rolę.
Ukraina ma swoje położenie geopolityczne i w związku z tym ma określone kierunki transportu tego co oferuje do sprzedaży i tego co kupuje.
Tak się składa że Polska odgrywa dla Ukrainy znaczącą rolę.
Istnieją dla Ukrainy szlaki alternatywne, ale ich wykorzystanie wymaga czasu i nakładów finansowych. W interesie Ukrainy leży więc utrzymanie przyjaznych, a przynajmniej poprawnych relacji.
Z tym jest jednak kłopot. Dzisiaj próbuje to klecić urzędujący prezydent RP, ale jaka będzie przyszłość po najbliższych wyborach?
Dzisiaj trzeba zadać sobie pytanie czy piątek w Gabinecie Owalnym w Białym Domu to był epizod czy jakiś punkt zwrotny w relacjach wielostronnych USA- Ukraina- UE? Miniony weekend pokazał jakie są możliwości Europy. Nie tylko UE bo do gry włączyła się Wlk. Brytania.
Nie jestem aż tak naiwny żebym uwierzył że społeczeństwo amerykańskie bez zmrużenia oka akceptuje wydatkowanie setek miliardów corocznie na rzecz „reszty świata” na dość kontrowersyjne cele. USAID to wierzchołek góry lodowej.
Osobnym wątkiem jest pomoc walczącej Ukrainie. Jakie zobowiązania ma USA wobec Ukrainy?
Z drugiej strony jaka jest efektywność pomocy USA? Za Trumpem powtórzę: kto zajumał co najmniej 100 mld USD? Dlaczego pomoc USA dla Ukrainy ma być bezinteresowna?
Przez trzy lata wojny Zełeński żerował na krzywdzie jaka spotkała Ukrainę. To działało. Po zmianie władzy w Waszyngtonie następuje przegląd zobowiązań i wydatków USA. Dotyczy to również pomocy udzielanej Ukrainie. Trump uznał że należy się rekompensata. Podał swoją cenę którą Ukraina zaakceptowała. Zełenski zachował się niepoważnie w momencie gdy trzeba było złożyć podpis pod umową.
Nam pozostaje obserwowanie jakie ruchy będą podejmowane żeby wybrnąć z sytuacji niewygodnej przede wszystkim dla Ukrainy. Znacznie poważniejsze, przynajmniej dla mnie, jest pilnowanie żeby nasi politycy nie zaakceptowali udziału Polski w misji stabilizacyjnej na Ukrainie. Obojętnie co się będzie za tym kryło. Polska stanowi fragment granicy zewnętrznej NATO i UE.
Ma z tym związane zadania i nie powinna brać na siebie nowych.
W tych ocenach przestrzegam przed ględzeniem lewicy która snuje swoje opowieści z mchu i paproci w całkowitym oderwaniu od realiów.
Dotychczasowa praktyka w UE jest taka że zobowiązania to ma Polska, ale jeśli chodzi o korzyści to są lepsi od nas. Tu nic się nie zmienia od wielu, wielu lat.
Dla porządku przypomnę że Ukraina nie ma szans na przystąpienie do NATO. Przynajmniej póki trwa wojna. Na przyjęcie do UE nie zgadza się dzisiaj kilku jej członków. Każde państwo z innego powodu. Czy to oznacza że Ukraina jest w sytuacji bez wyjścia?
Poza tym wszystkim uważam że prezydent Ukrainy jest dzisiaj ostatnią osobą która może stawiać jakiekolwiek warunki negocjacyjne. Jego czas minął.

27 lutego 2025

Tusku musisz?

 

Znaleźliśmy się w punkcie który nie wiadomo gdzie nas doprowadzi.
Rok z okładem minął od zmiany władzy w III RP. To ponad jedna czwarta kadencji parlamentu.
Nie pora na jakiekolwiek podsumowanie, ale można oceniać kierunki działań rządzących i opozycji.
Rządzący, chociaż wyborów nie wygrali, zdołali się skrzyknąć i przejęli władzę.
Nie jednoczyła ich wspólnota interesów politycznych, ale zwykłe TQM.
Dobre samopoczucie psuje im ostatnio informacja medialna, puszczona o zgrozo przez TVN, że ich jednym ze sponsorów były, a może dalej są, służby rosyjskie.
Ku zaskoczeniu obserwatorów sceny politycznej to zadziałało.

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda po stronie opozycji. Wybory przegrali na własne życzenie.
Miała to być ich trzecia kadencja. Wybory miały być czczą formalnością. Tak to wyglądało w przekazie medialnym. W realu wyszło deczko inaczej.
Na dobrą sprawę nie wiem czy wewnątrz ZP doszło do jakichś rozliczeń personalnych.
Z tego co pamiętam, jeszcze w trakcie kampanii wyborczej wypadł z gry odpowiedzialny za kampanię, taki misiowaty gość. Nazwiska już nie pamiętam.
Na tym koniec.
Ostatnio dowiadujemy się z mediów że zaangażowano duże środki finansowe ze źródeł obcych po to żeby uwalić PiS. Źródła były różnorodne. Szczegół dotyczy tego że były tam środki od naszego największego sojusznika zza Wielkiej Wody. Poważnie.
No to ja się pytam jak to możliwe? ZP było u władzy! Mieli do dyspozycji wszystko. Służby, media, wymiar sprawiedliwości, nawet sprzyjającego prezydenta RP!
Wszystko na nic. Nastąpiło brutalne zejście z obłoków na ziemię.
Czy te tysiące partyjniaków nie miało świadomości że władza nie jest dziedziczna?
Kto tam był koniem trojańskim? Kto zdradził?
To pytanie jest jak najbardziej na miejscu gdy patrzę na bezradność obecnej opozycji.
Zostało im pojękiwanie jaka to krzywda im się dzieje.
Może i mają rację. Przynajmniej częściowo. Zapominają jednak że spotyka ich to na podstawie porządku prawnego który po sobie zostawili.
Mamy demokrację, konstytucję, akty wykonawcze i co z tego?
Wyszedł taki jeden na mównicę i szczerze stwierdził że stosuje prawo tak jak je rozumie.
Nie wiem co chciał przez to powiedzieć. Ma taką siłę sprawczą?
Pamiętam za to że dawno temu wypsnęło mu się „że polskość to nienormalność”. To co on tu robi? Notoryczny szkodnik? Nie czekają na niego gdzie indziej?

Przez całe swoje długie życie żyłem w przekonaniu że prawo ma być stosowane literalnie.
Ma dotyczyć każdego obywatela Państwa Polskiego. W razie wątpliwości decyduje zdanie Trybunału Konstytucyjnego. O winie i niewinności człowieka mają decydować niezawisłe sądy, a nie partyjne sądy kapturowe.
Jeśli rządzący uważają że obecne prawo nie przystaje do potrzeb, mogą je zmienić w drodze uchwalenia nowej ustawy lub nowelizacji ustawy istniejącej. Na pewno nie w drodze rozporządzenia czy dekretu, czy nie daj Boże, ustnego polecenia.
W Polsce nie ma wojny ani stanu wyjątkowego. Tylko wtedy konstytucja dopuszcza drogę na skróty.

Od ponad roku Sejm i Senat są na wakacjach. Za co parlamentarzyści biorą pieniądze?
Dlaczego rolą Sejmu, od ponad roku stało się jedynie uchylanie immunitetów posłom opozycji? Jednocześnie dalej utrzymywany jest status świętych krów parlamentarzystów koalicji 13 grudnia,na których już drugą czy trzecią kadencję czeka prokurator?
Za to w Sejmie obrodziło specjalnymi komisjami śledczymi które mają wykazać jak ta poprzednia władza była zła, niegospodarna, a w dodatku pazerna. Po roku przesłuchań potencjalnie winnych nie sporządzono żadnego aktu oskarżenia, ba nie sformułowano racjonalnych zarzutów!
Co istotnego zmieniło się w pozycji Polski na arenie międzynarodowej? Czyje interesy naprawdę reprezentuje urzędujący premier? Czy wszystkie wyczyny tego zestawu rządzących mamy zrzucić na karb braku doświadczenia, czy głupoty politycznej?
A może jednak jest tu coś znacznie poważniejszego?

Moim zdziwieniom nie ma końca.
Rządzący robią co chcą, a opozycja ogranicza się do roli sprawozdawcy status quo.
Czemu ma służyć ucieczka do fascynacji wydarzeniami w USA po objęciu urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa? Że on nas wybawi z kłopotów? Nie wierzę. Ma swoich dosyć i nie zawsze może liczyć na zrozumienie i wsparcie wśród swoich. Podjął się wielkiego zadania i nie wiadomo ile z tych planów da radę zrealizować. Sprawy polskie może jedynie wykorzystać do realizacji własnych celów. Widać to na przykładzie rozmów w sprawie Ukrainy.
My tymczasem jesteśmy w gorącym okresie kampanii wyborczej. W maju mamy wybrać nowego prezydenta, bo urzędujący już nie może kandydować.
Dzisiaj nie wiemy ilu ostatecznie chętnych wystartuje bo trwa zbieranie podpisów, a nie wszyscy zdołają zebrać wymagane 100 tysięcy głosów poparcia. Realnie do walki stanie około 5-6 bo reszta nie ma większych szans. Nie ma też co liczyć na czarnego konia. Póki co, wśród kandydatów nie widzę też indywidualności.
Co dalej?
Warto zwrócić uwagę na wysyp informacji jakimi metodami koalicja 13 grudnia doszła do władzy.
Czy coś z tego wynika? Według mnie nic. I to jest źródło naszych nieszczęść narodowych.
Nie tylko teraz, ale od dziesięcioleci, a może od wieków. Zalew informacji powoduje że odbiorcy przestają racjonalnie reagować. Reakcja społeczeństwa jest na poziomie reakcji na plotki opowiadane przy rodzinnym, niedzielnym obiedzie.
Realnym zagrożeniem dla naszej przyszłości jest postępowanie obecnej ekipy rządzącej.
Ich władza pochodzi z demokratycznego wyboru Polaków, ale postępują jak syndyk masy upadłościowej. Prościej mówiąc, organizacji będącej w likwidacji.
Tak to wygląda dla postronnego obserwatora.
Przez miniony rok obserwujemy systematycznie to samo.
Na poziomie międzynarodowym bezkrytyczne przyjmowanie do realizacji pomysłów i wytycznych płynących z Brukseli albo Berlina. Wsparcia finansowego jak nie było tak nie ma.
Obietnice premiera składane przed wyborami pozostały obietnicami. Obiecane pieniądze z KPO, przekazywane Polsce, to tylko kroplówka. Pieniądze ekstra, przeznaczone przez KE na rozwój przemysłu obronnego UE, przechodzą Polsce koło nosa.
Według deklaracji Tuska Polska pod jego rządami miała odzyskać należne jej miejsce w Europie. To kolejna fantasmagoria.
Od początku tego roku Polska przewodniczy Radzie UE.
Tusk prezydencję sprowadził do rywalizacji z PAD o reprezentowanie Polski wobec zagranicy. Cierpi na tym reputacja Polski na arenie międzynarodowej. Objęcie prezydencji okazało się przysłowiową kichą z wodą.
Dalej jest tylko gorzej. Zacietrzewienie Tuska ma wszelkie oznaki choroby.
Po objęciu urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa obserwujemy ignorowanie tego rządu przez administrację USA. Są to sprawy świeże, więc nie ma potrzeby ich przywoływania.
Większym zagrożeniem jest sytuacja wewnętrzna Polski.
Cały wysiłek rządu idzie na dezintegrację społeczeństwa.
Moją frustrację pogłębia fakt że nie ma przysłowiowego światełka w tunelu.
Nie jest też pocieszeniem obecna sytuacja w Rumunii.
Czy zdążymy wyciągnąć wnioski dla siebie?

21 lutego 2025

Jaka przyszłość Ukrainy?

 

Trwają rozmowy w sprawie dalszych losów wojny na Ukrainie.
Jak to się mówi, na stole są dwie drogi dojścia do zakończenia/przerwania tej wojny.
Jedna droga, autorstwa USA, jest drogą biznesową, na zasadzie coś za coś.
Pierwszą wersję tej transakcji odrzucił prezydent Ukrainy, ale ostatnio pojawiają się informacje że rozważana jest inna wersja tego samego.
Z drugiej strony sprawą zajmuje się KE, co prawda w okrojonym składzie, w dodatku z pominięciem roli Polski która w tym półroczu sprawuje prezydencję w Radzie UE.
Zajął się tym prezydent Francji który zwołał w Paryżu szczyt na którym, po niby burzliwych rozmowach nic nie ustalono. https://dorzeczy.pl/swiat/692878/szczyt-dezintegracji-w-paryzu-oslabienie-ukrainy-i-podzialy-w-ue.html Osiągnięto za to coś innego. W całej rozciągłości pokazano dezintegrację UE
w sprawie przyszłości Ukrainy. Rozbieżność interesów nie pozwala na skuteczną pomoc Ukrainie.
Gdzie są słabe punkty?
Podstawowy to co innego się mówi, a co innego robi.
Dotychczas USA udzielały Ukrainie wsparcia sprzętowego i finansowego.
Ekipa Trumpa stara się zweryfikować skuteczność dotychczasowej pomocy USA. Okazuje się że według posiadanej przez USA wiedzy spora część pomocy nie trafia pod właściwy adres.
Chodzi o skalę korupcji.
Trump chce zmienić zasady wsparcia Ukrainy. Dotychczas była to pomoc bez zobowiązań ze strony Ukrainy. Trump zaproponował Ukrainie możliwość rekompensaty w postaci dostępu do kopalin metali ziem rzadkich. Początkowo Zełeński propozycję odrzucił, ale rozmowy trwają.
Wszyscy uczestnicy dyskusji mają pełną świadomość że Ukraina bez wsparcia USA nie ma żadnych szans na końcowy sukces. Przytacza się porównanie że pomoc USA stanowi około 50% pomocy udzielanej przez Europę.
Jest też opinia że wojna na Ukrainie to sprawa Europy i powinna być rozwiązana w Europie.
Jest to niewykonalne wobec braku jednolitego frontu państw europejskich, zwłaszcza obstrukcji ze strony Niemiec.
Wspomniałem że są prowadzone rozmowy na szczeblu dyplomatycznym na temat warunków
i możliwości zawieszenia/przerwania/zakończenia wojny. Póki co niewiele z nich wynika bo,
z oczywistych powodów, strony nie są skłonne do ustępstw. Jednocześnie żadna strona nie jest w stanie przechylić na swoją stronę szali zwycięstwa.
Na dzisiaj rozważana jest opcja ustalenia linii demarkacyjnej, rozgraniczającej tereny zajęte przez Federację Rosyjską od reszty Ukrainy. Szacunkowo linia demarkacyjna miałaby ponad 1000 km.
Pytanie dotyczy tego jak liczne powinny być siły rozjemcze. Jest bardzo duża rozbieżność ocen. Przywódcy europejscy mówią o kontyngencie rzędu 30 tysięcy żołnierzy, a wojskowi mówią o co najmniej 180 tysiącach.
Teraz przechodzimy do drugiego problemu, z jakich narodowości mógłby składać się taki kontyngent? Tu zaczynają się przysłowiowe schody. Rosja odrzuca możliwość wykorzystania wojsk NATO. Pozostaje więc ONZ lub OBWE.
To nie wszystko. Znający problem przypominają że po pierwsze, wojska muszą być rotowane co najmniej raz w roku, po drugie mają zapewnione zajęcie na kilka lat. Przykładem są wojska ONZ na Wzgórzach Golan.
Kto to sfinansuje? Poza tym, zdaniem wojskowych, misja musi być wspomagana przez USA.
Chodzi głównie o zabezpieczenie osłony powietrznej.
Warto zwrócić uwagę że w tych ocenach wszystko skupia się wokół braku zaufania do zachowań Federacji Rosyjskiej. Na to zwracają uwagę komentatorzy oceniający działania Trumpa.
Według nich Trump bezpodstawnie wierzy w deklaracje Putina.
Ciekawy pogląd lansuje Ziemkiewicz. Według niego Trump chce doprowadzić na Ukrainie do zaległych wyborów prezydenckich. W tych wyborach powinno dojść do wyeliminowania Zełeńskiego i wszystkich oligarchów z nim związanych.
Kto ma szanse wygranej? Jeden z odsuniętych przez Zełeńskiego, generał Załużnyj.
W tych ocenach zwrócę uwagę na zachowanie polityków polskich, zwłaszcza urzędującego premiera. Przyzwyczaił nas że prawdę mówi gdy się myli.
Ostatni jego wyczyn dotyczy możliwości wysłania naszych żołnierzy na Ukrainę.
Premier doskonale wie że jest to niemożliwe ze względów formalnych więc jego zarzekanie się nie ma najmniejszego sensu.
Polska mogłaby wysłać regularne wojsko tylko w wyniku porozumienia międzynarodowego na poziomie UE lub ONZ. W ramach NATO jest to niemożliwe ze względu na sprzeciw Rosji.
Z tych rozważań wykluczam udział ochotników którzy walczą na własne ryzyko i odpowiedzialność. Powyższe rozważania mają charakter stricte teoretyczny. Kanałami dyplomatycznymi sonduje się możliwości rozwiązania problemu jakim jest wyniszczająca wojna na Ukrainie.
Z jednej strony jest buta Rosji, a z drugiej desperacja Ukrainy która nie chce stracić ponad 20% swego terytorium, Nie chcą dopuścić żeby poniesione straty były tylko krwią wsiąkniętą w piach. Bez realnego wsparcia z zewnątrz to kolejny węzeł gordyjski. 


20 lutego 2025

Nowe porządki? Czyli co?

 

Przyglądam się temu teatrzykowi rozgrywanemu na naszych oczach i zastanawiam się co z tego ma wyniknąć?
Trump robi swoje, a Europa, a raczej jej najważniejsi przywódcy stroszą piórka. Tylko że z tego stroszenia nic nie wynika. Poza szumem medialnym.
Jeśli USA wstrzymają pomoc, Ukraina w krótkim czasie padnie. Komu ma na tym zależeć?
Bezwładność decyzyjna Europy poraża. Od gadania nie wzrośnie potęga militarna Europy.
Kolejne sankcje nakładane na Rosję to śmiech na sali. Co jakiś czas dowiadujemy się jak Niemcy, czy Francja omijają sankcje, bo interesy gospodarcze są dla nich ważniejsze.
Trzeba dobrze odczytać prawdziwe cele przywódców Europy, głównie Niemiec i Francji.
Jest parę punktów zagadkowych. Dotyczą Polski.
Doszło do spotkania PAD z przedstawicielem prezydenta Trumpa ds. Ukrainy. W Europie nie będzie rozmawiał z żadnym innym przywódcą państwa.
Co się za tym kryje? Brzydko mówiąc, lekceważenie Europy, a właściwie jej przywódców, przez Trumpa.
Jakie gwarancje może dzisiaj dać Ukrainie Europa? Już dwa razy dawała. Efekty znamy.
Trzy lata wojny na Ukrainie pokazały że Rosja tej wojny nie wygrała tzn. nie osiągnęła takiej przewagi żeby dyktować warunki rozejmu czy pokoju.
Zapomnieliśmy już że Ukraina otrzymywała broń której długo nie mogła użyć przeciwko Rosji bo to przerodziłoby się w konflikt światowy?
Wszystko zależy od postawy USA.
Jednak Rosja rozwinęła swój przemysł zbrojeniowy, zwłaszcza produkcję amunicji artyleryjskiej na skalę nieosiągalną dla Europy. Dzięki temu sukcesywnie niszczy infrastrukturę Ukrainy, a także utrzymuje w strachu społeczeństwo ukraińskie. Ponadto Rosja korzysta z pomocy swych sojuszników m.in. Korei Północnej. O ilu tajnych interesach jeszcze nie wiemy?
Ukraina nie ma wystarczająco skutecznej obrony przed atakami z powietrza.
Przy okazji zapytam jakie państwo ma taką skuteczną obronę? Co to znaczy skuteczna obrona? Optymistom przypomnę jak wyglądała skuteczność „Żelaznej kopuły” podczas ostrzału Izraela przez Hamas w 2023 roku.
Jeżeli z wystrzelonych na Ukrainę 100 dronów i rakiet przynajmniej jeden osiąga cel, ostrzał spełnia swoją rolę. Rzeczywistość jest taka że tych trafień jest więcej.
Trwający ostrzał ma również charakter działań terrorystycznych. Ma na celu obniżenie morale społeczeństwa.
Mamy świadomość że prowadzone są rozmowy dyplomatyczne na temat zaprzestania wojny na Ukrainie. Jednak, przynajmniej dotychczas, z rozmów niewiele wynika, a wojna trwa.
Rosja nie ma zamiaru ustąpić. Podobnie jak Ukraina. Każda z walczących stron ma swoją motywację ale też określone zasoby do trwania przy swoim.
Nie mamy rzetelnej wiedzy na temat możliwości kontynuacji wojny przez obie strony.
Wiemy, a raczej przypuszczamy, że Ukraina o własnych siłach długo nie pociągnie.
Deklarowane wsparcie UE to budowanie zamków na lodzie. Opowiadać można wiele. Gorzej z realizacją. Przykład Niemiec jest tu wymowny.
Natomiast Rosja może nie osiągać spektakularnych sukcesów na frontach, ale może prowadzić działania nękające.
Z tego, przynajmniej dla mnie wynika, że zasadnicze znaczenie będzie miało stanowisko USA.
Jednak dla USA jest to problem do rozwiązania „po drodze”.
Priorytetem na dzisiaj są sprawy wewnętrzne USA, a w relacjach międzynarodowych koegzystencja z Chinami. W tej rozgrywce ważne jest jaką rolę będzie w stanie odgrywać Federacja Rosyjska? Konkretnie, po której stronie się zadeklaruje?
Moim zdaniem to przeciąganie liny będzie trwało długo. Konflikt zbrojny to ostateczność.
Do tego co napisałem trzeba dołożyć rozbieżność interesów po stronie sojuszników USA, zwłaszcza tych z NATO.

Przeciętny komentator czy tylko czytający komentarze ma powierzchowną wiedzę o przebiegu, ale także podłożu konfliktu między Rosją i Ukrainą. Rzadko trafiają się jakieś syntetyczne informacje.
Motyw przewodni to próba odbudowy ZSRR. Do tego doszedł powód wynikający z ...? Właśnie. Dlaczego przywódcy Ukrainy chcieli wprowadzić jeden język urzędowy dla całej Ukrainy?
W dodatku w sytuacji gdy w jej wschodniej części, obejmującej w przybliżeniu połowę terytorium, ponad 70% ludności posługuje się na co dzień językiem rosyjskim
Ukraińskiego nie znał biegle Zełenski podczas obejmowania urzędu prezydenta Ukrainy.
Skutki trwającej wojny znamy tylko z przekazu telewizyjnego. Nie wiemy co się za tym kryje.
Jeśli Rosja chce utrzymać zajęte tereny nie powinna stosować taktyki spalonej ziemi.
Wschodnia część Ukrainy, obecnie w większości zajęta przez Rosję to tereny przemysłowe, a także zasobne we wszelkie kopaliny, od węgla kamiennego i rud żelaza poczynając.
Posiadanie ich przez Rosję to spełnienie powiedzenia o psie-ogrodniku.
Za ile lat Rosja przywróci dla swej gospodarki zajęte tereny wschodniej Ukrainy?
Na koniec powiem że ocenianie dzisiaj posunięć Trumpa przez środowiska mu wrogie uważam że nie ma żadnego uzasadnienia. Rozmowy jeszcze się nie rozpoczęły. Teraz trwa walka kogutów. Uczestniczy w niej również prezydent Ukrainy. Na co on w rzeczywistości liczy?
Przecież on nie ma 100% poparcia nawet wśród Ukraińców!
Poza tym trzeba pamiętać że w lutym 2022 roku Niemcy byli zdziwieni że Ukraina postawiła się Rosji.
Z kolei USA pomagały Ukrainie bo to osłabiało Rosję która ma być wykorzystana w rozgrywce z Chinami. Co się zmieniło po trzech latach?

16 lutego 2025

Ukraina a sprawa polska

 

Wzrasta niepewność wobec dalszych losów Ukrainy. To za sprawą kolejnych wypowiedzi Trumpa i jego administracji. Nie wiadomo co się kryje za tymi wypowiedziami.
Ogólny sens jest taki że wojnę trzeba szybko zakończyć. Szczegół dotyczy tego na jakich warunkach? Przeważa opinia że Ukraina musi pogodzić się ze stratami terytorialnymi.
Pytanie, co to oznacza? Zmienia się forma wyrażania oczekiwań poszczególnych uczestników tej debaty.
Mnie to stanowisko nie dziwi. Ukraina o własnych siłach nie jest w stanie odzyskać utraconych ziem. Na skuteczną pomoc z zewnątrz nie może liczyć. Pomoc w sprzęcie i pomoc finansowa to nie to samo co wsparcie fizyczne.
Ukraina od dłuższego czasu ma problemy z naborem uzupełnień do armii.
Przy okazji uwidacznia się jakie są realne możliwości UE. Tym którzy nie wiedzą, czy udają że nie wiedzą, przypomnę o pomyśle europejskim znanym jako UZE https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Zachodnioeuropejska Dzisiaj UE nie ma nawet wspólnej polityki obronnej.
Realna siła wojskowa całej UE świadczy o skali skutecznej pomocy walczącej Ukrainie.
Nazywając rzeczy po imieniu, Europa skupiona wokół Niemiec nie widzi dla siebie interesu w pokonaniu Federacji Rosyjskiej.
Po trzech latach wojny UE nie jest w stanie uruchomić przemysłu obronnego na miarę potrzeb frontu na Ukrainie. Bezpośredni udział wojsk NATO nie wchodzi w rachubę ponieważ Ukraina nie jest w żaden sposób związana z NATO.
Na to nałożyła się chwiejna polityka prezydenta Ukrainy który zaczął się uważać za pępek świata i dyktować swym sojusznikom zobowiązania wobec Ukrainy.
Warto też przypomnieć o lekceważeniu roli Polski, co w polityce Ukrainy widoczne jest od co najmniej dwóch lat. Ważniejsze dla Zełenskiego są Niemcy które dla Ukrainy niewiele, poza deklaracjami, robią
i to od samego początku SOW, jak ją nazwał eufemistycznie Putin.
Przy innych okazjach słyszeliśmy że zdaniem zwłaszcza Niemiec, USA mogą/powinny wystąpić z NATO. Teraz okazuje się że o losach Ukrainy mogą zdecydować bezpośrednie rozmowy USA-Rosja,
z pominięciem Ukrainy i UE. Takie stanowisko USA nie wzięło się z niczego.
Póki co jest to absolutna gdybologia z której niewiele albo nic nie wynika. To przesada.
Jakiś kierunek może zostać wyznaczony w niedzielę na trwającej w Monachium Konferencji Bezpieczeństwa.
Warto odnotować że prezydent Ukrainy uświadomił sobie że losy Ukrainy w tej wojnie zależą od postawy USA bo postawa KE jest jedynie deklaratywna.
Urzędujący prezydent USA podchodzi do pomocy udzielanej Ukrainie czysto biznesowo.
Uważa że pomoc nie może być bezinteresowna. Inaczej mówiąc, coś za coś.
Ekwiwalentem za udzielaną pomoc ma być dostęp do metali ziem rzadkich w które obfitują ziemie Ukrainy.
W rozważaniach na temat co dalej? brana jest pod uwagę możliwość trwałych strat terytorialnych Ukrainy.
Jeżeli mamy poważnie traktować obowiązujący w Europie porządek prawny niemożliwe jest przyjęcie Ukrainy do NATO i UE. Nie do NATO bo na Ukrainie trwa wojna. Nie do UE bo procedura akcesyjna trwa lata i kraje członkowskie nie zgodzą się na drogę na skróty.
Warto mieć w pamięci casus Turcji która w 1999 roku uzyskała status kandydata i postępów negocjacyjnych brak.
Rozmowy o zakończeniu wojny napotykają na podstawową trudność polegającą na braku jednolitego stanowiska państw członkowskich UE. Rozmowy te nie wychodzą poza ogólniki, a Ukrainie potrzebna jest natychmiastowa i realna pomoc. Dlatego w rozmowach o zakończeniu wojny USA nie przewidują na obecnym etapie udziału ani UE ani Ukrainy. Wynika z tego że Ukrainie zostanie przedstawiony jakiś projekt który będzie zmuszona przyjąć. Pozostawiona sama sobie nie będzie w stanie dalej walczyć.
Rozejm czy traktat pokojowy musi mieć czyjeś gwarancje. Kto będzie gwarantował?
To są podobno sprawy do dogadania.
Niepokoją mnie ciągoty „oświeconej Europy” do wciągnięcia Polski do wojny na Ukrainie.
Według nich Polska powinna wystawić kontyngent wojsk do obsługi linii demarkacyjnej.
Nie ma znaczenia jak liczny. Moim zdaniem Polska nie powinna w żadnym razie na to się zgodzić. Podstawowym powodem powinna być nasza bezpośrednia granica z Ukrainą.
Jak wspomniałem wyżej wkrótce miną trzy lata wojny na Ukrainie. Wymierne efekty tych trzech lat to zmniejszenie populacji mieszkańców Ukrainy o około 8 milionów. To emigracja o której nikt nie wie w jakiej skali jest emigracją bez powrotu. To około milion ofiar wojny.
Te dane są szacunkowe, bo dokładnych danych nie ma, a jeśli są nie są ujawniane. Do tego trzeba doliczyć rannych i trwale okaleczonych, również psychicznie.
Straty materialne to zapaść gospodarcza Ukrainy, zniszczona infrastruktura, zniszczone tereny rolne. Na dzisiaj nie ma szacunków co do kosztów rozminowania/rekultywacji terenów objętych działaniami wojennymi.
A co ze społeczeństwem Ukrainy? Prawdy nie znam i nie mam szans na poznanie.
Wiedza wyrywkowa to za mało. Nie sądzę żeby temu społeczeństwu było obojętne czy wojna będzie trwała, czy zostanie zakończona. Obojętnie czy nastąpi to w wyniku rozejmu czy trwałego pokoju. Trzeba mieć świadomość że skutki wojny dotyczą całego terytorium Ukrainy. Ostrzał terrorystyczny prowadzony przez Rosję obejmuje całe terytorium Ukrainy, bez żadnych ograniczeń czyli ze szkołami i szpitalami włącznie. Trzeba mieć również świadomość tego że na dzisiaj są znikome szanse na pociągnięcie do jakiejkolwiek odpowiedzialności za zbrodnie wojenne i samo wywołanie wojny przez Rosję. Tak urządzony jest współczesny świat.
Ze swej strony mogę powiedzieć że jako Polacy zostaliśmy wyleczeni z bezkrytycznego pomagania potrzebującym. Ukraińcy mogą za to podziękować prezydentowi Zełenskiemu i jego politykom.
Chciałbym również żebyśmy w przyszłości nie powtarzali starych błędów.
Ciekawi mnie jaka padłaby odpowiedź ze strony ukraińskiej na pytanie czy w przypadku zaatakowania Polski przez Federację Rosyjską udzieliliby nam pomocy? 

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...