Szukaj na tym blogu
12 września 2020
Jak to jest z naszą suwerennością? Na czym ona faktycznie polega?
Jesteśmy państwem suwerennym, czy bliżej nam do bantustanu?
W czasach PRL-u było to w miarę klarowne. Wskazówki nadchodziły albo wprost z Moskwy, albo przekazywał je ambasador z ul. Belwederskiej.
Teraz tych „dyrygentów” przybyło. Moskwa nie odpuściła, zmieniła tylko przekaz, ale do głosu doszedł Berlin, doszła Bruksela, czasem Watykan, a przede wszystkim Waszyngton.
I tu znowu najczęstszym przekaźnikiem stał się ambasador w Warszawie. „Niezręczność” polega na tym, że nie ma 100% pewności czy realizuje on politykę USA, czy tylko albo przy okazji prywatę?
Podnoszona w mediach sprawa wyjaśnienia źródeł finansowania stacji TVN pozostaje bez echa, bo ambasador jest w zażyłych stosunkach z właścicielem Discovery i zakazał „grzebania w papierach”.
Ten wątek mieści się w haśle repolonizacja mediów. Wydaje się że długo jeszcze pozostanie to tylko hasłem.
Na naszym rynku pojawiła się firma Uber. W kilku krajach Europy zachodniej zakazano jej działania.
W Polsce nie udało się. https://pl.wikipedia.org/wiki/Uber_(przedsi%C4%99biorstwo)
Nas można okradać w majestacie prawa.
Nie możemy się doczekać ustawy reprywatyzacyjnej. Dotychczasowe próby kończą się po ingerencji ambasad USA lub Izraela. Gdzie ta nasza suwerenność?
W historii najnowszej Polski w dalszym ciągu królują „białe plamy”. Nie tylko dlatego że brakuje materiałów źródłowych. Te „białe plamy” dotyczą zwłaszcza okresu II wojny światowej, a także lat powojennych.
W narracji mediów zaczyna się pojawiać nowy wątek. Zaczyna się pokazywać skutki dywersyjnych czy tylko bezmyślnych pomysłów szkodliwych dla Polski w wielu dziedzinach.
Klinicznym przypadkiem stała się posłanka do PE Róża wielu nazwisk.
Nie znalazłem dotychczas logicznego wytłumaczenia dlaczego z taką zajadłością szkodzi Polsce?
Nie jest w tym odosobniona, ale inni działają chyba z innych pobudek.
Czasem zastanawiam się czy nasze służby specjalne mają rozeznanie źródeł finansowania osób, czy organizacji, działających w Polsce, ale ewidentnie na jej szkodę. Chodzi przede wszystkim o wszelkiej maści fundacje. Jest raczej pewne że w większości nie są finansowane wyłącznie ze źródeł krajowych, a skoro tak muszą być zadaniowane. Widać to jaskrawo na przykładzie organizacji o profilu ekologicznym. Poniedziałkowy protest na ul. Świętokrzyskiej nie odbył się w związku z kolejną awarią Czajki, tylko w sprawie która może się zdarzyć za kilkadziesiąt lat, ale nie Polska będzie głównym i jedynym sprawcą.
Podobna w stylu jest afera wokół hodowli zwierząt futerkowych.
Jeżeli Polska wprowadzi drastyczne ograniczenia w hodowli nie oznacza to automatycznie, że tej hodowli nie będzie na całej kuli ziemskiej. Poza Polską liczącymi producentami są w Europie Duńczycy, a na świecie Chiny. Kto przejmie nasz rynek? Eskimosi?
Argumentacja przedstawiona przez młodzieżówkę PiS którą popiera prezes nie jest absolutnie przekonywująca. Między bajki wkładam argumentację, że dzięki temu PiS zyska za kilka lat znaczną ilość głosów młodych. Jeżeli już to obecny szef tej młodzieżówki wylansuje się na jakiś wygodny stołek w strukturach partyjnych. Historia zna takich przypadków na pęczki.
Poważniej brałbym pod uwagę pytanie ile dzięki tej ustawie PiS straci zwolenników i głosów w najbliższych wyborach?
Zwolennicy ustawy są zdania, że bez zmrużenia oka można spisać na straty grupę hodowców zwierząt futerkowych oraz ludzi przez nich zatrudnianych /łącznie około 15 000 ludzi/.
Podobnie szerokim gestem można potraktować utylizację odpadów poubojowych, wykorzystywanych w hodowli norek.
Mamy już w Polsce niemiecką firmę która jest w gotowości do przejęcia tego segmentu rynku.
Jakoś nikomu nie przeszkadza, że jedna z najgłośniejszych medialnie organizacji proekologicznych, czyli Greenpeace, oddział w Polsce zarząd w całości opanowany jest przez Austriaków. https://www.greenpeace.org/poland/dowiedz-sie/o-nas/nasz-zespol/
Moim zdaniem, sprawa hodowli zwierząt futerkowych wkracza na złą drogę. Źle określono priorytety. Dobro ludzi powinno być postawione wyżej niż dobro zwierząt. Umyka uwadze, że wysoka pozycja polskich producentów futer to efekt bardzo wielu lat pracy i doświadczenia. Teraz próbuje się to bezpowrotnie zniszczyć.
Pisząc ten tekst zacząłem zastanawiać się o co chodzi z tymi „braćmi mniejszymi”?
Proszę więc poczytać http://wiez.com.pl/2018/02/09/zwierzeta-nasi-mniejsi-bracia/
tekst z 1998 roku.
Takie zdanie:
Wprawdzie Talmud powiada, że „zwierzęta mają swój język” i wprawdzie jest rzeczą niemal powszechnie wiadomą, iż zwierzęta są zdolne do pewnego rodzaju emocji, zwłaszcza przywiązania, chociaż należałoby tu brać pod uwagę psychologiczny mechanizm projekcji, to jednak teza ekologistów zwana „zoopersonalizmem”, głosząca, że zwierzęta na równi z ludźmi są osobami i mają takie same jak człowiek prawa, jest nieporozumieniem i dowodzi nie dowartościowania zwierząt,
ale degradacji człowieka.
Wobec tego kto i po co robi nam wodę z mózgu?
10 września 2020
Trwa tasowanie kart.
Skoro mam dywagować, to trzeba zrobić specyfikację spraw rozgrzebanych przez dobrą zmianę, których końca nie widać.
Dlaczego zlekceważono wybór RPO? Według wiewiórek jest to PiS na rękę. Bodnar czasem się przydaje. Co prawda nie wiem do czego.
Wiele wskazuje, że PiS nieźle się pośliźnie na ustawie o zwierzętach futerkowych. Pytanie tylko w którym momencie to nastąpi? Z jakim skutkiem dla dobrej zmiany?
Pomijam taki „drobiazg’, kto podpuścił prezesa? Chciał przypodobać się swej młodzieżówce?
A co z wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej? Wystarczy o tym nie mówić w mediach?
Wdzięczny temat to przewały w wykonaniu ludzi namaszczonych przez PiS na różne atrakcyjne finansowo stanowiska. Za szybko uwierzyli że im wszystko wolno? Takie rozczarowanie.
Z polityką kadrową PiS był na bakier od zawsze. Zadziwia ta karuzela stanowisk. https://to.com.pl/ostroleka-nowe-wladze-elektrowni-c-edward-siurnicki-odwolany-janusz-kotowski-w-zarzadzie/ar/c1-14128821
Przy tym śmiesznie wygląda pohukiwanie i grożenie palcem w wykonaniu prezesa.
W sumie chodzi o to żeby tych „naznaczonych” wycofać jak najszybciej z pierwszego szeregu, gdzie są najbardziej widoczni.
Opozycja, jak zwykle wyskakuje z inicjatywą powołania kolejnej komisji sejmowej ad hoc.
Im naprawdę chodzi o jedno, są do zrobienia „interesy” niedostępne dla nich.
Na tym tle z zainteresowaniem obserwuję ZSL. Jak długo wytrzymają?
Tu ciekawostką są poczynania marszałka województwa mazowieckiego. Taki skromny i pryncypialny człowiek.
http://prawdaoplatformie.blogspot.com/2008/12/jak-spka-max-film-pozbawia-warszaw.html
W przełożeniu na prosty i zrozumiały język, restrukturyzacja ma na celu odstawienie na boczny tor tych którzy zawiedli i nagrodzenie tych najbardziej zaufanych.
Kto tu mówi o kompetencjach?
Sprawy które są do załatwienia najpierw trzeba chcieć załatwić, a nie marudzić że się nie da.
Dzisiaj w kościele na Starym Mieście była odprawiona Msza św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak gorzkie memento zabrzmiał fragment homilii „ tylko prawda was wyzwoli”.
Po 10 latach nie wiadomo co się stało, czy nie można nam tego powiedzieć wprost?
Takim wstydliwym tematem są też tzw. Fundusze norweskie. https://mfiles.pl/pl/index.php/Fundusze_norweskie
Teoretycznie jest to cud, miód, malina. Trochę inaczej wygląda to w szczegółach.
Polsce nie robi to różnicy, bo pecunia non olet.
Naprawdę? Ważniejsze że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby?
Pewnie to i owo pominąłem, ale przecież nie piszę sprawozdania.
07 września 2020
Koniec wakacji i co dalej?
W świecie rocznic i jubileuszy wszelakich nigdy nie sądziłem, że przyjdzie mi
żyć w czasach terroru medialnego.
Mamy pandemię która nie przyniosła gwałtownego przyrostu zachorowań, a tym bardziej zgonów. Za to doprowadziła do poważnej dezorganizacji gospodarki i życia publicznego.
Na razie obserwujemy skutki doraźne, ale przyjdzie niebawem czas na ocenę skutków długotrwałych. Pesymiści już pytają skąd weźmiemy brakujące w budżecie około 100 mld złotych?
Nie zaliczam się do grona optymistów twierdzących że przez pandemię „przejdziemy suchą nogą”. Tak dobrze nie ma. Nie żyjemy na Księżycu, wśród państw europejskich również objętych pandemią skutki są już odczuwalne, a to na pewno przełoży się na relacje wzajemne z Polską, zwłaszcza gospodarcze.
W pewnej skali widać to już w ruchu turystycznym i branżach związanych np. transport, zwłaszcza lotniczy.
Doraźnie ratują nas działania osłonowe podejmowane przez rząd, ale to nie jest wieczne. Rząd już obwieścił, że drugiego lockdownu nasza gospodarka nie jest w stanie znieść.
Obiecana pomoc UE jest na wodzie pisana. Ciągle brak konkretów. Nie wiadomo kiedy ta pomoc nadejdzie. W jakiej wysokości i na jakich warunkach?
Biurokracja UE nie spieszy się. Oni mają zagwarantowane pensje, a inni niech sobie radzą.
Mamy pandemię która nie przyniosła gwałtownego przyrostu zachorowań, a tym bardziej zgonów. Za to doprowadziła do poważnej dezorganizacji gospodarki i życia publicznego.
Na razie obserwujemy skutki doraźne, ale przyjdzie niebawem czas na ocenę skutków długotrwałych. Pesymiści już pytają skąd weźmiemy brakujące w budżecie około 100 mld złotych?
Nie zaliczam się do grona optymistów twierdzących że przez pandemię „przejdziemy suchą nogą”. Tak dobrze nie ma. Nie żyjemy na Księżycu, wśród państw europejskich również objętych pandemią skutki są już odczuwalne, a to na pewno przełoży się na relacje wzajemne z Polską, zwłaszcza gospodarcze.
W pewnej skali widać to już w ruchu turystycznym i branżach związanych np. transport, zwłaszcza lotniczy.
Doraźnie ratują nas działania osłonowe podejmowane przez rząd, ale to nie jest wieczne. Rząd już obwieścił, że drugiego lockdownu nasza gospodarka nie jest w stanie znieść.
Obiecana pomoc UE jest na wodzie pisana. Ciągle brak konkretów. Nie wiadomo kiedy ta pomoc nadejdzie. W jakiej wysokości i na jakich warunkach?
Biurokracja UE nie spieszy się. Oni mają zagwarantowane pensje, a inni niech sobie radzą.
W tej sytuacji w przestrzeni medialnej zajmujemy się sprawami może mniej
istotnymi.
Zależy jak na to patrzeć. Faktem pozostaje że jest ich sporo.
Przykład pierwszy z brzegu to zapowiadana restrukturyzacja rządu premiera MM.
Intencja jak najbardziej słuszna, tylko co się za tym kryje? Według deklaracji samego premiera oraz prezesa PiS chodzi o zredukowanie liczby ministerstw w rządzie. W praktyce oznacza to ograniczenie stanu posiadania partii tworzących Zjednoczoną Prawicę. Ani Gowin, ani ZZ nie są skłonni zrezygnować z tego co dotychczas wyrwali. Przy usztywnieniu stanowisk grozi to wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi. Widać jaka to w praktyce „dobra zmiana”.
Wszystko się chyba dobrze /dla koalicji/ skończy, bo w obecnym układzie, zarówno partia Gowina jak i ZZ, są pozbawione dotacji które w całości należą się PiS. Pozostawione same sobie szybko „zmarłyby z głodu” i zniknęłyby ze sceny politycznej.
Zależy jak na to patrzeć. Faktem pozostaje że jest ich sporo.
Przykład pierwszy z brzegu to zapowiadana restrukturyzacja rządu premiera MM.
Intencja jak najbardziej słuszna, tylko co się za tym kryje? Według deklaracji samego premiera oraz prezesa PiS chodzi o zredukowanie liczby ministerstw w rządzie. W praktyce oznacza to ograniczenie stanu posiadania partii tworzących Zjednoczoną Prawicę. Ani Gowin, ani ZZ nie są skłonni zrezygnować z tego co dotychczas wyrwali. Przy usztywnieniu stanowisk grozi to wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi. Widać jaka to w praktyce „dobra zmiana”.
Wszystko się chyba dobrze /dla koalicji/ skończy, bo w obecnym układzie, zarówno partia Gowina jak i ZZ, są pozbawione dotacji które w całości należą się PiS. Pozostawione same sobie szybko „zmarłyby z głodu” i zniknęłyby ze sceny politycznej.
Poza redukcją ilości ministerstw nic nie słyszałem ilu pracowników „zwijanych”
ministerstw dostanie wypowiedzenie? A ilu zostanie wchłoniętych przez te które się ostaną?
Skutki ewentualnej restrukturyzacji /o ile dojdzie do skutku/ będą widoczne za rok, dwa, albo i później.
To wymaga wielu zmian w dotychczasowym porządku prawnym. Pewne jest że statystyczny Kowalski niewiele, albo nic z tego miał nie będzie. Jak zawsze.
Skutki ewentualnej restrukturyzacji /o ile dojdzie do skutku/ będą widoczne za rok, dwa, albo i później.
To wymaga wielu zmian w dotychczasowym porządku prawnym. Pewne jest że statystyczny Kowalski niewiele, albo nic z tego miał nie będzie. Jak zawsze.
Od kilku miesięcy panuje głucha cisza wobec osoby prezesa NIK. Wydaje mi się że
wobec powtarzających się informacji o niegospodarności w poszczególnych
ministerstwach NIK powinien wkroczyć do akcji i rozwiewać wątpliwości. O konsekwencjach
nie wspominam, bo raporty NIK to jedno, a wyciąganie wniosków z nich to drugie.
To są sprawy ważne, ale mnie doskwiera bardziej postępująca anarchizacja życia
publicznego.
Nie będę odkrywczy jeśli za to będę winił głównie aktyw LGBT z jednej strony, ale z drugiej MSWiA.
Jak wielu z nas zastanawiam się jakie są przyczyny tolerancyjności policji, prokuratury i sądów, wobec notorycznego naruszania prawa. Nie sądzę, że tylko poprawność polityczna odbiera decydentom rozum.
W swej naiwności uważałem, że PESEL jednoznacznie identyfikuje każdego obywatela III RP. Tymczasem okazuje się że ględzenie cwaniaka o ksywie Margot ma niezwykłą moc sprawczą.
Nie będę odkrywczy jeśli za to będę winił głównie aktyw LGBT z jednej strony, ale z drugiej MSWiA.
Jak wielu z nas zastanawiam się jakie są przyczyny tolerancyjności policji, prokuratury i sądów, wobec notorycznego naruszania prawa. Nie sądzę, że tylko poprawność polityczna odbiera decydentom rozum.
W swej naiwności uważałem, że PESEL jednoznacznie identyfikuje każdego obywatela III RP. Tymczasem okazuje się że ględzenie cwaniaka o ksywie Margot ma niezwykłą moc sprawczą.
Kiedyś nie przywiązywałem do tego większej wagi, ale po 2015 roku zauważyłem
pewien prosty mechanizm. Wystarczy parę razy pokazać się w tv w programie
„gadające głowy”, zabrać w sposób zauważalny głos i ma się zapewniony etat w
dobrej zmianie. Przykładów aż nadto.
W ten sposób można jeszcze długo.
W ten sposób można jeszcze długo.
Problem większości z nas polega na tym, że widzimy to co chcemy widzieć, a nie
to co mamy przed sobą. Szutowski jest cwańszy niż to się wielu wydaje. Może już
po najbliższych wyborach parlamentarnych załapie się do Brukseli, a może na
początek tylko do Sejmu?
Nie pierwszy i na pewno nie ostatni.
Tak się złożyło że wokół tego wątku trwa ciekawa dysputa tu
http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/ksiazki-dla-dzieci-i-komunizm-reaktywacja-czyli-obrona-margota-psie-serce-i-ilia-iwanow
Nie pierwszy i na pewno nie ostatni.
Tak się złożyło że wokół tego wątku trwa ciekawa dysputa tu
http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/ksiazki-dla-dzieci-i-komunizm-reaktywacja-czyli-obrona-margota-psie-serce-i-ilia-iwanow
Pomiędzy tym wszystkim przewija się problem trudny, na pierwszy rzut oka, do
jednoznacznego rozstrzygnięcia: które problemy pojawiają się „spontanicznie”?
które są wrzutami z zewnątrz,
a które są realizowane na zlecenie rządzących, czyli typowe „odwracacze uwagi”?
To ostatnie a propos „desantu” niemieckiego LBGT w Słubicach. Czy polska policja nie była w stanie temu przeciwdziałać, czy takie było zapotrzebowanie?
Temat z dzisiejszego dnia to „posiedzenie” klimatologów na jezdni ul. Świętokrzyskiej w Warszawie. Awaria Czajki ich nie interesuje, bo to za daleko od centrum Warszawy.
Rząd i jego agendy dbają jedynie o przekaz medialny i często nietrafione komentarze.
a które są realizowane na zlecenie rządzących, czyli typowe „odwracacze uwagi”?
To ostatnie a propos „desantu” niemieckiego LBGT w Słubicach. Czy polska policja nie była w stanie temu przeciwdziałać, czy takie było zapotrzebowanie?
Temat z dzisiejszego dnia to „posiedzenie” klimatologów na jezdni ul. Świętokrzyskiej w Warszawie. Awaria Czajki ich nie interesuje, bo to za daleko od centrum Warszawy.
Rząd i jego agendy dbają jedynie o przekaz medialny i często nietrafione komentarze.
Tak im pasuje.
30 sierpnia 2020
Teoretyczne państwo czyli III RP.
Trudno w to uwierzyć, ale coś w tym jest.
Nie mam jeszcze 100 lat, ale już sporo przeżyłem.
Istotne jest, że staram się samodzielnie myśleć i nie łykać bezkrytycznie papki serwowanej przez wszelakie media.
Inaczej jednak patrzy się na otaczającą rzeczywistość mając 20-30 lat, a inaczej w wieku 70+.
W okresie Solidarności’80 byłem tym młodym i naiwnym. Ulegałem magii wielkich liczb.
10 milionów członków tej Solidarności robiło wrażenie na wszystkich. Na mnie też.
Miałem jednak w sobie dużą dozę sceptycyzmu i zawsze zadawałem dodatkowe i niewygodne dla pytanych pytania.
10 milionów ludzi to dużo, ale te 10 milionów z gołymi rękami miało przeciwko sobie wojsko, milicję i służbę bezpieczeństwa.
Te 10 milionów nie było na tyle zdesperowanych żeby testować na serio czy wojsko wystąpi przeciwko nim. Milicja i służba bezpieczeństwa to co innego.
Partia, ta przewodnia siła narodu, miała w zanadrzu jeszcze jeden argument. To możliwość uzyskania bratniej pomocy innych państw bloku komunistycznego. Tego świadomi Polacy się naprawdę bali.
Nie mieliśmy złudzeń, że Niemcy z NRD i ich NAL, podobnie jak Czesi, chętnie nam „pomogą”. Ruscy byli na miejscu. Im potrzebny był tylko rozkaz.
Trzeba też pamiętać, że wówczas Kościół studził gorące głowy.
Starsi Polacy zbyt dobrze pamiętali okropieństwa II wojny światowej, wydarzenia z Poznania’56, węgierski październik, czy wydarzenia grudniowe na Wybrzeżu 1970 roku. Ci starsi też mieli pełną świadomość tego że zagranica nam nie pomoże. Gorące kasztany z ogniska najlepiej wyciągać cudzymi rękami.
To wszystko się sprawdziło. Zachód nie wyszedł poza słowa otuchy i wsparcie finansowe.
Pomoc materialna docierała do wybrańców.
Znałem to wszystko bez mała z pierwszej ręki.
Wcześniej były strajki. Tym razem masowe. Strajkowały miliony. W pierwszej fazie to wszystko odbywało się spontanicznie.
Młodzi dzisiaj nie mają zielonego pojęcia w jakich warunkach to się odbywało.
Jedyne środki łączności to telefony i dla niewielu dalekopisy. Rozpowszechnianie informacji, poza przekazem słownym, umożliwiały powielacze. Problemem był dostęp do nich i brak papieru.
Nie muszę mówić, że to wszystko było pod ścisłym nadzorem SB. Nie powinno więc dziwić, że wśród kierownictwa strajków ujawniono później tak liczną agenturę tych służb.
Szczegóły, zwłaszcza dzisiaj, są dla wielu zaskakujące. Stocznia Gdańska przejęła na siebie splendor /właściwie to zawłaszczyła/ tego co nazwano wydarzeniami Sierpnia’80.
Tylko wcześniej były inne strajki w lipcu. Chociażby w WSK Świdnik i w Lublinie.
Mało kto zwraca uwagę na to, że stosunkowo szybko kierownictwo strajku w Stoczni Gdańskiej
i negocjacje z rządem przejął „desant” z Warszawy. W tym czasie trwały „utrudnienia komunikacyjne”. Więc władze państwowe podstawiły w Warszawie samolot rządowy który dostarczył niezwłocznie do Gdańska tych zaufanych działaczy opozycyjnych. Dzisiaj nazywają ich kawiorową opozycją.
Później już było z górki. Jak to mówią „agent na agencie agentem poganiał”.
Karnawał Solidarności skończył się wraz z nastaniem stanu wojennego. Nie wygasła jednak Solidarność”. Zeszła do podziemia. Część działaczy wyemigrowała mając bilet w jedną stronę. Władza miała swój interes w tym żeby wszystkim chętnym wydać paszport na wyjazd do dowolnego państwa świata kapitalistycznego. Później okazało się że w tym tłumie „emigrowała” również agentura. Powstały kanały przerzutowe którymi do podziemnej Solidarności płynęła gotówka i sprzęt poligraficzny. Okazało się że nadzór nad tym sprawowała SB. Przykładowo kierownikiem ośrodka w Brukseli był Jerzy Milewski TW Franciszek https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Milewski ,
w III RP minister ON.
Do Polski docierała także pomoc materialna dla społeczeństwa polskiego. Ta pomoc była organizowana spontanicznie, a dystrybucją w kraju zajęli się ludzie związani z Kościołem.
Stan wojenny się skończył. Była Magdalenka, Okrągły Stół. Do władzy doszła „kawiorowa opozycja”.
Przepływów finansowych z czasów podziemnej Solidarności nie rozliczono po dzień dzisiejszy. Czasem pojawia się pytanie o źródła fortun opozycjonistów, ale pytania pozostają bez odpowiedzi. Są zwyczajnie ignorowane.
W Solidarność’80 zaangażowało się około 10 milionów Polaków. Po reaktywacji w 1988 roku zostało ich około 3 miliony.
Po drodze dokonano zmian w wyniku których z tego co było latem 1980 roku została tylko nazwa i TW Bolek.
Z aktywu związkowego wyłoniły się siły polityczne rządzące po dzień dzisiejszy III RP.
Ta kilkutysięczna grupa ma powody żeby chwalić przemiany ustrojowe.
A co mają miliony pozostałych?
Na pewno niejeden zastanawia się czy warto było?
Nie chcę być złośliwy, ale z moich obserwacji wynika, że wypinanie piersi do orderów jest odwrotnie proporcjonalne do zasług dla tego ruchu związkowego i nie tylko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?
Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna. RL to nie robo...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...