Szukaj na tym blogu

28 listopada 2022

Dla kogo problemem są reparacje wojenne?

Zastanawiam się nad skutecznością działań podejmowanych przez Polskę wobec Niemiec w sprawie odszkodowań za zbrodnie III Rzeszy.
Nie kwestionuję ich zasadności.
Pytanie jest proste: dlaczego tak późno? To nie dotyczy PiS, ale wszystkich poprzednich rządów III RP.
Oni też sprawowali władzę w imieniu Polski i Polaków i sprawa odszkodowań nie powinna być im obca.
Patrząc na reakcje opozycji po opublikowaniu raportu Mularczyka to zdziwienie powinno szybko minąć.
Tak jak w wielu innych sprawach opozycja jest podzielona.
Część łaskawie nie protestuje i będzie biernie obserwować co z tego wyniknie. Część nawet popiera działania rządu MM, ale z przyczyn partyjnych otwarcie nie poprze. Jest niestety jeszcze część najgorsza która głosi że roszczenia Polski wobec Niemiec są bezprzedmiotowe bo … Tu następuje cała litania argumentów które mają potwierdzać ich stanowisko. Umyka ich uwadze opinia że w Polsce trudno znaleźć osoby pośrednio czy bezpośrednio nie poszkodowane przez działania wojenne III Rzeszy Niemieckiej.
Czyżby otrzymali już reparacje, ale w innym trybie?
Kogo ci politycy właściwie reprezentują?
Z dotychczasowych wystąpień i publikacji zdążyliśmy się dowiedzieć że sprawa nie jest prosta, do załatwienia od ręki. Są opinie że proces dochodzenia swych praw zajmie Polsce dziesięciolecia, a więc jest to działanie na rzecz kolejnych pokoleń Polaków.
Powodów upominania się o swoje jest wiele, ale też kwota roszczeń jest gigantyczna. W końcu chodzi o ponad pięć lat niszczycielskich działań III Rzeszy Niemieckiej wobec Polski i Polaków.
Tu widać analogie do trwającej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainie. Zabijać, kraść i niszczyć wszystko czego nie da się wywieźć.  
Zestawienie /skrócone/ dokonań Niemiec hitlerowskich wobec Polski zawarte jest tu https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1413057%2Craport-o-stratach-poniesionych-przez-polske-w-wyniku-agresji-i-okupacji
Zwracam uwagę, że najczęściej mówiliśmy dotychczas o stratach ludzkich. Ich dopełnieniem są straty materialne, w tym utrata dóbr kultury i dzieł sztuki. Te wywiezione ciągle ujawniają się w różnych zakątkach świata a figurują w katalogach polskich zbiorów kultury.
Nie wszystkim znane były straty w bankowości i ubezpieczeniach.
Olbrzymią kwotę stanowią straty Skarbu Państwa. 
Ważną pozycję stanowią szacunki strat PKB. Wojna skończyła się w 1945 roku ale jej skutki odczuwaliśmy przez kolejne dziesięciolecia.
Zsumowanie tych strat wg wyceny na koniec 2021 roku daje kwotę 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych. Kwota ta będzie z upływem czasu waloryzowana.
W raporcie zwraca się uwagę na brak drogi sądowej dla ofiar, co jest skutkiem dyskryminacyjnego ustawodawstwa Republiki Federalnej Niemiec.
Polska domaga się od Niemiec również pełnego i systemowego uregulowania statusu Polaków i osób polskiego pochodzenia na terytorium Niemiec.  

Na początku października br. MSZ przesłał Niemcom raport notą dyplomatyczną. Pierwsza reakcja szefowej MSZ Niemiec była taka że dla Niemiec temat nie istnieje. Niemcy jednak nie przedstawili żadnego dokumentu potwierdzającego ich stanowisko.
Do dzisiaj Polska nie otrzymała oficjalnego stanowiska rządu niemieckiego w sprawie ww. noty.
W dniu 23.11 wiceminister SZ Arkadiusz Mularczyk  poinformował media że Polska wyśle notę dyplomatyczną do wszystkich krajów UE i NATO oraz Rady Europy https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1487614%2Cmularczyk-polska-wysle-note-dyplomatyczna-do-wszystkich-krajow-ue-i-nato 

Na obecnym etapie postępowania zmianie uległo nazewnictwo stosowane w raporcie Mularczyka.
Słowo „reparacje” zastąpiono terminem „odszkodowania” ponieważ z przyczyn prawnych reparacje nie obejmują wszystkich roszczeń Polski.
Dalszy bieg wydarzeń pokaże czy Niemcy zmienią zdanie i przystąpią do poważnych rozmów z Polską, czy zmuszeni będziemy sięgnąć do procedur sądowych.
Na dzisiaj Polska dysponuje dowodami że o przedawnieniu nie może być mowy.
Istotne jest też pytanie czy ktoś z wielkich tego świata poprze skutecznie Polskę?
Niemcy nie mają szans żeby się wykpić twierdzeniem że jakieś odszkodowania Polakom wypłacili.
To co zostało wypłacone np. w ramach fundacji „Pojednanie” to w stosunku do kwoty o jaką ubiega się Polska, są przysłowiowe pieniądze na waciki.

Pozycję negocjacyjną Polski utrudnia postawa rodzimej opozycji która twierdzi że po ewentualnym dojściu do władzy odstąpi od wszelkich roszczeń wobec Niemiec.
Postawa taka jest nie tylko skandaliczna. Świadczy według mnie o bufonadzie opozycji która uważa że z takimi poglądami zyska poparcie elektoratu i powrót do władzy.
O ile zostanie dotrzymany termin wyborów parlamentarnych wkrótce przekonamy się czy ich plany się ziszczą. Czy wystarczy hasło programowe „każdy, byle nie PiS”. Innego nie ma bo opozycja tak go schowała że sama nie może go znaleźć. Dla niepoznaki głosi że nie może go ujawnić z obawy przed przejęciem go przez obecnie rządzących. Kafka czy Mrożek wiecznie żywi.

A co z Niemcami? Są w bardzo niezręcznej sytuacji.
Aspirują do przywództwa w Europie. Chcą być arbitrem praworządności dla całej Europy.
W kwestii odszkodowań za zbrodnie III Rzeszy nie mają jednolitego stanowiska. Wypłacili je dotychczas niewielu poszkodowanym, a najwięcej … swoim czyli obywatelom Niemiec  https://polskieradio24.pl/5/1223/artykul/3025815,jak-inne-kraje-walczyly-o-reparacje-i-odszkodowania-za-ii-wojne-swiatowa-przypadki-grecji-i-wloch

Dla odmiany spojrzenie opozycji na problem odszkodowań https://konkret24.tvn24.pl/polityka/kaczynski-niemcy-wyplacili-odszkodowania-70-panstwom-a-nam-w-gruncie-rzeczy-nic-historycy-to-nieprawda-ra1113282-6113388

Na razie jesteśmy na etapie że mamy słowo przeciwko słowu. Jednak nie jest to dla Polski sytuacja bez wyjścia. Zgodnie z prawem międzynarodowym nasze roszczenia nie ulegają przedawnieniu.
Niemcy mają tego pełną świadomość, ale dobrowolnie zdania nie zmienią.

Wiele wskazuje na to że temat odszkodowań zajmie poczesne miejsce w najbliższej kampanii wyborczej do parlamentu.

20 listopada 2022

Z KPO wiąże się sprawa ETS

Na pierwszy rzut oka ETS to cud, miód i jeszcze malina https://climate.ec.europa.eu/eu-action/eu-emissions-trading-system-eu-ets_pl
Tylko że pierwszy rzut oka jest często mylący. Na ww stronie jest rozdział Zagwarantowanie uczciwych zasad funkcjonowania europejskiego rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla
którego nie ma komu przetłumaczyć mimo że wisi na stronie w języku polskim.
Nie sądzę żeby tam były mało istotne informacje. Tym bardziej że nieuzbrojonym okiem widać że ta uczciwość KE na wodzie pisana.
Tu i tu mamy do czynienia z tresurą opornych.
To dotyczy postępowania KE nie tylko wobec Polski. https://nowedotacjeunijne.eu/kpo/
Dla mnie i sądzę że dla wielu Polaków sprawa jest trudna do zrozumienia, a tym bardziej do zaakceptowania.
Do rozważenia jest kilka możliwych wariantów:
- co faktycznie ustalono w lipcu 2020 roku w Brukseli? Do czego zobowiązał się premier MM?
- jakie były ustalenia w sprawie „kamieni milowych”?
- co i na jakiej podstawie KE dodała do lipcowych ustaleń z Brukseli i zostało to przyjęte przez rząd MM do wykonania, a warunkuje dostęp do środków z KPO?
Sprawę KPO udało się tak zagmatwać, że niewielu orientuje się o co faktycznie idzie gra.
Po doświadczeniach minionych miesięcy trzeba przyjąć, że postępowanie KE jest kontynuacją polityki realizowanej od co najmniej 2015 roku, gdy do władzy, w wyniku demokratycznych wyborów doszła Zjednoczona Prawica. Wyraźnie zaznaczyła to szefowa KE https://www.bankier.pl/wiadomosc/KE-Polska-nie-dostanie-pieniedzy-z-KPO-jesli-nie-przywroci-niezaleznosci-sadow-8410887.html  która bez owijania w bawełnę reprezentuje interesy Niemiec.
Czy KE postawi na swoim?
Ważniejsza dla Polski jest odpowiedź na pytanie jakie mamy pole manewru?
Wielu komentatorów za obecny stan spraw obciąża ministra ZZ. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Zwłaszcza po wysłuchaniu dyskusji Marka Jurka i prof. T. Grosse w programie Wildsteina w TVP Info
„O co chodzi” https://www.tvp.info/64198239/17112022-1730
Na co zwrócili uwagę występujący w programie?
KE kwestionuje suwerenność Polski oferując pieniądze za praworządność w ich rozumieniu.
Mechanizm praworządności nie ma podstaw traktatowych.
Na wejściu Polski do UE więcej zarobili inni /Niemcy, Francja, Włochy/ nie Polska.
Tak wynika z opracowania profesorów T. Grosse i Z.Krysiaka.
Gdzie Polska może, walcząc o swoje, blokować prace KE? To np. polityka klimatyczna, tworzenie kolejnego FO dla Ukrainy.
W interesie Polski, w ocenie dyskutantów, jest rezygnacja z KPO ponieważ Polska będzie płatnikiem netto od 2023 i przez 30 lat będzie spłacać pieniądze swoje i żyrować pieniądze innych członków UE.
Istnieje realne zagrożenie że nie zdążymy wydać wszystkich przyznanych pieniędzy. Państwa które już otrzymały pieniądze wydają je od 2021roku.
Według Marka Jurka pakt fiskalny https://pl.wikipedia.org/wiki/Pakt_fiskalny nie dotyczy Polski ponieważ dotyczy strefy euro. Podobnie konwencja stambulska, w związku z polityką KE wymaga ponownych negocjacji.
Najciekawsza dla mnie opinia dotyczy tego że Premier MM nie miał upoważnienia Sejmu do deklaracji złożonej w Brukseli w lipcu 2020. 
Dziwi mnie że tych wątków nie podnoszą inni dyskutanci. Faktem jest że opozycja nie jest tym zainteresowana.
Może warto skorzystać z doświadczeń Orbana? Węgrom KE też bruździ od dawna. https://twitter.com/dominikacosic/status/1537758656900612096
Z tej informacji wynika że z KE należy rozmawiać korzystając z argumentów wyłącznie dla niej zrozumiałych. Węgry przyjęły metodę blokowania prac KE dla zasady. Wzajemny szantaż.
Ważne że skuteczny.  
KE musi przepchnąć kilka ważnych spraw wymagających zgody wszystkich państw członkowskich.
Tego obejść się nie da.
Pierwsze z brzegu to pomoc dla Ukrainy, czyli znalezienie pieniędzy, bagatela 18 mld euro w planie na 2023 rok i wprowadzenie podatku od korporacji.
Polska od dłuższego czasu próbuje uporządkować sprawy wokół ETS. Wypowiadałem się już na ten temat. Zwrócę uwagę że premier, prezydent i parlament zatrudniają tabuny prawników którzy w tej sprawie powinni wesprzeć merytorycznie stanowisko premiera. Mogę przyjąć że KE jest głucha na zdanie Polski. Ale co na to pozostali członkowie UE? Im jest wszystko jedno?
Po COP27 i spotkaniu G20 widać, że nie wszystko idzie po myśli KE i fanów walki z ociepleniem klimatycznym. Są głosy że KE chce wziąć na siebie ciężar walki z ociepleniem klimatycznym.
To oznacza wprowadzenie kolejnych podatków dla państw UE. Znowu się bezkrytycznie zgodzimy?  
Czy mamy liczyć na cud, czyli opamiętanie się urzędników KE?
Nie można zapominać że zidiocenie tych urzędników idzie znacznie dalej. W zanadrzu mają fit for 55 https://pl.wikipedia.org/wiki/Gotowi_na_55

13 listopada 2022

Nadchodzą wybory i to nie jedne.

Prawdopodobnie zostanie przesunięty termin wyborów samorządowych. Powodem są względy organizacyjne po stronie PKW. Decyzja w rękach prezydenta RP.
Uwagę komentatorów zaczyna skupiać przewidywany przebieg kampanii wyborczych, a one faktycznie są już w toku. Wielu twierdzi że kolejna kampania wyborcza zaczyna się po oficjalnym ogłoszeniu wyników poprzednich wyborów.
Czyja argumentacja pozwoli na wygranie tych wyborów?
Dla mnie ważniejsza jest odpowiedź na pytanie jaka będzie polityka ekipy która wygra wybory?
Polityka zarówno wewnętrzna jak i zagraniczna.
W ugruntowanych demokracjach ta polityka jest w miarę stabilna i przewidywalna, niezależnie od formacji rządzącej. Jak to wygląda u nas widać, słychać i czuć.
Pytanie uważam za istotne bo nawarstwiają się problemy które na pewno same się nie rozwiążą a będą miały kluczowe znaczenie dla społeczeństwa.
Tematem  wyjściowym na dzisiaj jest wojna na Ukrainie i jej skutki również dla Polski.
Podstawową niewiadomą jest odpowiedź na pytanie jak długo potrwa wojna?
Dzisiaj przeważa opinia że mogą to być nawet 2-3 lata bo to wojna na wyniszczenie.
Osobiście nie wykluczam niespodzianek.
Odpowiedź dodatkowo komplikuje nadchodząca zima. Jaka ona będzie?
Skala zniszczeń infrastruktury na Ukrainie jest tak duża że należy oczekiwać ponownej fali uciekinierów z Ukrainy. Jako pewnik można przyjąć, że znaczna ich część pozostanie w Polsce.
Jak na to zareagują Polacy?
Ktoś tym steruje.
Na dzisiaj po stronie konkretów jest systematyczna i trwająca dewastacja infrastruktury Ukrainy.
Szacuje się ją na ponad 40% i końca zniszczeń nie widać bo wojna trwa.
W tym szaleństwie, po stronie Rosji, jest metoda na wypracowanie korzystnej pozycji negocjacyjnej do przyszłych rozmów z Ukrainą.
Są przesłanki że toczą się rozmowy zakulisowe. Robią to USA.
Tu widać perfidię świata zachodniego który z jednej strony dąży do maksymalnego osłabienia gospodarczego Rosji, a z drugiej strony nie pozwala Ukrainie na osiągnięcie spektakularnych sukcesów. Takie sukcesy zmusiłyby Rosję, w ocenie analityków zachodnich, do eskalacji działań wojennych na Ukrainie, a tego wszyscy się boją.
Uczciwie mówię, że nie rozumiem tej argumentacji, Rosja jest nieprzewidywalna.
A może rozumiem aż za dobrze?
Po buńczucznych zapowiedziach Rosja dała do zrozumienia, że nie skorzysta z broni atomowej. Przyczyniły się do tego prawdopodobnie Chiny których przywódca wypowiedział się niedawno, że nie życzy sobie takiej wojny w Europie. Ważniejsze są względy gospodarcze.
Pozostaje więc wojna konwencjonalna w której Rosji o sukcesy coraz trudniej.
Wiele wskazuje na to, że Rosja szuka „sponsora” który zaaranżuje rozmowy z Ukrainą. Tylko czego takie rozmowy miałyby dotyczyć? Ochotników, czy użytecznych idiotów, do pośrednictwa nie brakuje. Ostatnio wychylił się Macron, według którego Ukraina nie powinna się zbytnio stawiać, bo popiera ją poniżej 50% państw. Wobec tego nie powinna się ociągać i zasiąść do stołu negocjacyjnego.
Macron nie jest pierwszym i na pewno nie ostatnim który zerwał kontakt z rzeczywistością.
Rosja ciągle blefuje, a rzeczywistość jest dla niej coraz bardziej brutalna.  
Po drugiej stronie, czyli państw sprzyjających Ukrainie pojawiło się pytanie kto na tej wojnie więcej traci? Pytanie jest jak najbardziej na miejscu i na czasie.
Rosja do tej wojny przygotowała się, na swój sposób, dobrze. Przygotowania trwały dość długo i były wielokierunkowe, a jednak nie wszystko idzie po myśli Kremla. Żaden cel nie został osiągnięty.
Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie co dalej?
Pamiętajmy też o negatywnym wpływie na światową gospodarkę, trwającej blisko dwa lata, pandemii covid-19. Zresztą, pandemia nie skończyła się, ona tylko przyczaiła się.
Wojna która po kilku dniach miała zakończyć się defiladą zwycięskich wojsk rosyjskich w Kijowie trwa nadal. Gdyby nie pomoc USA, Wlk. Brytanii i Polski, mówilibyśmy o niej od dawna w czasie przeszłym.
To największe zaskoczenie dla moskiewskich strategów.
Inni też pomagają, ale ich pomoc pozostawia wiele do życzenia. Często jest to pozoracja pomocy,
a faktycznie gra na zwłokę. Dobre wyniki osiąga w tej konkurencji KE.
Przyznana pomoc finansowa nie jest równoznaczna z przelaniem deklarowanej kwoty na konto Ukrainy.
Szczególnie ciekawie wygląda to w przypadku deklarowanej przez KE pomocy finansowej w 2023 roku. Obiecano 18 mld euro których fizycznie KE nie ma. https://www.ukrinform.pl/rubric-economy/3611230-ue-planuje-przekazac-ukrainie-pierwsze-trzy-z-18-mld-euro-pomocy-juz-na-poczatku-stycznia.html
https://www.tvp.info/64422415/pomoc-dla-ukrainy-niemcy-blokuja-pomoc-z-unii-europejskiej
KE zamierza zaciągnąć pożyczkę którą mają żyrować wszystkie państwa UE. Niemcy kombinują jak wyłączyć się z tej pomocy. 
Mamy więc narastającą inflację i światowy kryzys energetyczny spowodowany bezkrytycznym zaufaniem do regularnych dostaw gazu rosyjskiego.
Politycy europejscy zapomnieli o zasadzie ograniczonego zaufania.
Sankcje są mało skuteczne, a ponadto obróciły się też przeciwko tym którzy je nałożyli na Rosję.
Zakaz importu ropy, gazu i węgla kamiennego z Rosji do UE spowodował kryzys energetyczny, a w Rosji mimo ograniczenia eksportu, spowodował olbrzymi wzrost dochodów Gazpromu i innych spółek branży energetycznej. Warto zwrócić uwagę że kraje OPEC nie są zainteresowane zwiększeniem wydobycia i eksportu ropy i gazu, o co zabiegają USA.
Żeby nie popadać w euforię. Wojna na Ukrainie trwa już dziewiąty miesiąc, Ukraina ciągle walczy bo otrzymuje pomoc w sprzęcie głównie z USA i Wlk. Brytanii. Nie można pominąć pomocy z Polski.
Mało wiemy o innych formach pomocy.
Ale … przemysł zbrojeniowy pracuje ciągle według etatu pokojowego, czyli na pół gwizdka.
Kolejne dostawy na Ukrainę będą szły z produkcji bieżącej a nie z zapasów magazynowych.
Co ważniejsze dostawy dojdą do skutku w 2023 roku.
Wojna poczeka?
Wracam do spraw polskich.
Przy pierwszej fali uciekinierów, na początku agresji Rosji na Ukrainę, była nadzieja, że Polska uzyska wsparcie finansowe KE. Koszty pobytu krótko i długoterminowego Ukraińców w Polsce /to już 9 miesiąc/  liczone są w miliardach złotych. Tymczasem KE dotychczas przyznała Polsce pomoc w wysokości blisko 700 mln zł i obiecuje kolejne 200 mln zł. https://www.gov.pl/web/mswia/prawie-700-mln-zl-z-ue-na-wsparcie-dla-uchodzcow-z-ukrainy
To i tak postęp bo początkowo KE proponowała Polsce przeksięgowanie pieniędzy wcześniej przyznanych w planach wieloletnich na inne cele. Krótko mówiąc, na KE zawiedliśmy się po raz kolejny.
Gdy zaczęła się wojna, w lutym 2022, nie można było negocjować z KE warunków przyjęcia uciekinierów z Ukrainy, gdy setki tysięcy czekały na przejściach granicznych. W dodatku była to zima w pełni.
Dzisiaj wielu Polaków zastanawia się czy jedynym wynagrodzeniem będzie wdzięczność Ukraińców i dobra prasa dla Polski w obcych mediach?
Wokół Ukrainy problemów jest więcej. Dostawy uzbrojenia są kluczowe, ale potrzebna jest pomoc finansowa. Z tym jest jednak poważny problem. Przyznanie wsparcia finansowego, a przekazanie Ukrainie obiecanych kwot to dwie różne sprawy. Niechlubną rolę w blokowaniu pomocy finansowej odgrywają Niemcy. Oficjalnie obawiają się że Ukraina nie będzie w stanie spłacić w przyszłości zaciągniętych kredytów.
Dopełnieniem złej woli KE wobec Polski jest dalsze blokowanie wypłat z KPO. Duże nadzieje wiążemy z negocjacjami następcy Szymańskiego.
Mniejszą wagę przywiązuję do wypowiedzi prezesa PiS, że Polska skończyła z polityką ustępstw wobec nie kończących się żądań KE. 
UE jest podobno wspólnotą państw europejskich. To dziwna wspólnota. Obowiązuje w niej prawo dżungli.
Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Wobec tego polecam https://wpolityce.pl/gospodarka/617998-niemcy-i-francja-podniosa-konkurencyjnosc-swych-gospodarek
W uzupełnieniu „wyjaśnienie” opozycji https://konkret24.tvn24.pl/najnowsze/niemcy-dostaja-miliardy-a-polska-ochlapy-czego-kaczynski-nie-mowi-6172585
To jest typowe rżnięcie głupa przez opozycję. Doskonale wiedzą „gdzie jest haczyk?”.
To właśnie odmowa udzielenia pomocy publicznej spowodowała upadek polskiego przemysłu stoczniowego aby mógł bez przeszkód rozwijać się niemiecki m.in. w Rostocku.
Widać jak na dłoni, że nie wystarczy mieć kasę na wsparcie zagrożonych upadłością zakładów.
Trzeba jeszcze mieć przychylnego komisarza w KE, który zrozumie powagę sytuacji.
Tu nie ma żelaznych kryteriów. Liczy się tylko widzimisię komisarza, albo wytyczne szefowej KE, co na jedno wychodzi. Zawsze stoi za tym Berlin i jego interesy.
Tak w praktyce wygląda równouprawnienie w UE.
Jak dotychczas nie potrafimy skutecznie bronić się przed taką interpretacją wspólnoty państw UE.
Można spytać czy jest to problem tylko Polski czy również pozostałych państw unijnych? Czy wszyscy zgadzają się na żyrowanie dobrobytu Niemiec, często kosztem własnego społeczeństwa?
Na takie pytania chciałbym usłyszeć odpowiedź nie tylko prezesa PiS.
Tych pytań jest znacznie więcej. Poczesne miejsce powinno zająć pytanie co jest naprawdę ważne dla Polski i Polaków? Wiąże się to ze stanowiskiem opozycji wobec postępowania rządu MM w warunkach trwającej wojny na Ukrainie i wychodzenia z kryzysu pocovidowego.
Sama krytyka dla krytyki to zdecydowanie za mało. Dziecinadą jest też totalne dyskredytowanie polityki wewnętrznej i zagranicznej rządu MM.
Przeciwwagą, po stronie opozycji, jest brak programu dla Polski. Nie można traktować poważnie, jako programu, odsunięcia PiS od władzy. Opozycja apeluje żeby ją wybrać, a oni wtedy pokażą co potrafią. Może warto odświeżyć sobie pamięć i przypomnieć „osiągnięcia” opozycji sprzed 2015 roku?
To tylko 7 lat wstecz.
Warto podjąć poważną dyskusję o celowości działań podejmowanych przez obecnie rządzących.
Nie chodzi mi bynajmniej o dzielenie włosa na czworo. Chodzi o strategię.
Świat przyspieszył i to zdecydowanie. Jeśli chcemy nadążyć, musimy podejmować poważne wyzwania. Takim jest wykorzystanie położenia geograficznego Polski, które jednocześnie jest położeniem geopolitycznym w Europie.
Planowane i realizowane inwestycje napotykają i napotykać będą na opór zarówno ze strony opozycji, jak i państw ościennych, zwłaszcza Niemiec oraz Brukseli. Opór Brukseli będzie inspirowany z Berlina.
Do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Niewielu spośród Polaków zdaje sobie sprawę że w infrastrukturze komunikacyjnej ciągle likwidujemy pozostałości po zaborach. Dlatego takie znaczenie ma budowa połączeń kolejowych i drogowych w układzie północ-południe. To leży nie tylko w interesie Polski.
Budowa CPK dla jednych to gigantomania. To ludzie o małej wyobraźni i wielkich kompleksach.
To są kosztowne przedsięwzięcia i bardziej trzeba się zastanawiać czy na to wszystko znajdziemy zabezpieczenie finansowe. W II RP budowa Gdyni i COP też była wyzwaniem.
Nie mam przekonania do inwestycji w energetykę jądrową, ale to temat na oddzielne opowiadanie. Ponosimy konsekwencje zaniechań z co najmniej 40 minionych lat. Jednocześnie nie stać nas na własne zdanie. Możliwe jest że go nie mamy.
Wielką niewiadomą jest zachowanie się Ukrainy po zakończeniu działań wojennych. Co zostanie z naszych dobrych obecnie relacji wzajemnych? Czy sympatie Ukrainy pójdą za pieniędzmi na odbudowę zniszczeń wojennych?

08 listopada 2022

Czemu służą media publiczne?

Zabieram się do tego niechętnie, ale co za dużo to niezdrowo.
Będzie więc o mediach zwanych rządowymi, a które są podobno mediami publicznymi.
Sądziłem, jak widzę bezpodstawnie, że trochę się to unormuje po zmianie prezesa TVP.
O co mi chodzi? O programy publicystyczne.
Spróbuję jak to się mówi po literkach.
Zdarza mi się dość często słuchać, bo oglądać nie ma co, takie programy w TVP Info.
Przykład 1: jest emisja programu który jest nagle przerywany  w pół słowa, planszą PILNE, po czym jest relacja live z prezydentem RP, premierem, dowolnym ministrem ...
Bardzo często w takim wystąpieniu nie ma nic ważnego, a nawet istotnego. Za to w przerwanym programie zaproszony gość miał naprawdę coś interesującego do przekazania. To PILNE można z powodzeniem wyemitować z opóźnieniem kilku minut i nic by się nie stało.
Mogę przyjąć że ucierpiałaby miłość własna tego „ważniaka”.
Przykład 2: na fali covid-19 upowszechniły się programy w których wszyscy albo część, poza prowadzącym, uczestniczą w programie przez łącze internetowe lub telefon. Zdarza się że mówca nagle znika z wizji, albo fonii i winne są „usterki na łączach” albo „usterki techniczne”. 
Tylko dlaczego zdarza się to wtedy gdy treść wypowiedzi jest nie pomyśli prowadzącego program?
 Przykład 3: /dotyczy radia i tv/ emisja odcinka programowego powinna odbywać się w wyznaczonym czasie. Media publiczne są finansowane z budżetu. Jeśli się je ogląda/słucha, okazuje się że priorytet mają reklamy, a właściwie bloki reklamowe. Do rzadkości należy dzisiaj punktualne rozpoczęcie programu /zgodnie z ramówką/. Wyjątek stanowią „dzienniki”.
Jednak, program nie tylko zaczyna się, ale i kończy. I tu jest kolejna maniera prowadzących.
Obojętnie czy to debata, czy rozmowa z zaproszonym gościem, prowadzący „uprzejmie” informuje „została minuta”, albo sekundy i … przez minuty do kolejnego programu lecą reklamy.
Według mnie to pazerność zarządów tv i radia. W końcu te apanaże z czegoś się biorą.

Jednak mnie bawi zupełnie coś innego.
TVP jak nazwa wskazuje, powinna swój czas antenowy poświęcać Polsce i sprawom polskim.
Tymczasem dzisiaj prowadzący dziennik wieczorny w TVP Info poinformował że około północy rozpoczyna się relacja live z wyborów uzupełniających do Izby Reprezentantów i Senatu USA!
Tymczasem na programy/debaty o Polsce i Polakach regularnie brak czasu.
Szkoda go marnować, bo wszyscy wszystko wiedzą.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...