Szukaj na tym blogu

05 marca 2023

Inne spojrzenie

Na to o czym piszemy można spojrzeć z innej perspektywy.
My żyliśmy w spokojnych czasach. To jest w dużym stopniu określenie umowne.
W Europie konflikty w których ginęli ludzie miały miejsce z dala od nas i nie przenosiły się poza granice Grecji, Irlandii Płn., Kraju Basków i incydentalnie, jako akty terroryzmu w Niemczech, we Włoszech,
w Wlk. Brytanii. Był to czas wojny w Wietnamie, w Kambodży i wielu krajach Afryki.
Powiew wojny poczuliśmy serio dopiero podczas wojny na Bałkanach. To były już lata 90-te.
Byliśmy ustabilizowani zawodowo i życiowo. Nie byliśmy jednak przygotowani na inny sposób myślenia o otaczającym świecie. Mam na myśli pokolenie powojenne, bo ci co doświadczyli na własnej skórze okropieństw II wojny mieli inne zdanie.
W euforię wprawiała nas świadomość wyrwania się z kręgu satelitów Moskwy.
Wydawało nam się że będziemy mogli spokojnie rozwijać się gospodarczo, czyli mówiąc wprost,
gonić Zachód i podnosić swój standard życiowy. Trochę czasu minęło zanim społeczeństwo, nie tylko polskie, zorientowało się, że plany Zachodu są cokolwiek inne. To oględnie powiedziane.
Namnożyło się wówczas fałszywych proroków. Okazało się po czasie że to agentura, jawna i ukryta, ale zawsze wroga Polsce. Skutkiem jej działania był i jest nadal negatywny PR na arenie międzynarodowej.
Destrukcyjna opozycja nie zrezygnowała z tego po dzień dzisiejszy.
W aspekcie ekonomicznym daliśmy się uwieść rojeniom lektora WSNS który wciskał nam pomysły innego cwaniaka z kręgów zachodnich. To miał być eksperyment na żywym organizmie.
Eksperyment  tym łatwiejszy do realizacji że rządzili nami wówczas przypadkowi politycy, bez niezbędnej wiedzy i doświadczenia. Kiedyś mówiono o takich że są z awansu społecznego.
Dzisiaj mówi się o nich pogardliwie „styropianowa opozycja”. W dodatku znaczną jej część stanowiła agentura SB,
Zamiast naprawiać to co zostało źle zrobione w ramach PRL-u, ówcześni rządzący skoncentrowali się na trwonieniu majątku narodowego, rozdając go często za przysłowiową złotówkę.
To jawne szkodnictwo nigdy nie zostało ukarane. Wnoszone akty oskarżenia sądy odrzucały uzasadniając to znikomą szkodliwością społeczną czynu.  
Ten sabotaż, czy dywersja wobec społeczeństwa, doprowadził do drenażu oszczędności społeczeństwa, hiperinflacji, później denominacji, bezrobocia porównywalnego z krachem lat 30-tych, masowymi upadłościami przedsiębiorstw, deprecjacji szkolnictwa itd.
Polacy to mimo wszystko dziwny naród. Wszystkie upodlenia znieśliśmy spokojnie, koncentrując się na odbudowie gospodarki. Poza sporadycznymi przypadkami nie udało się wyprowadzić ludzi na ulice.
Tymczasem kolejne rządy robiły swoje, czyli kontynuowały destrukcję prostą metodą jaką jest chaos prawny. Kolejne ustawy obrastają nowelizacjami, a do tego mamy przepisy wykonawcze i coś co zainteresowanych doprowadza do białej gorączki. To coś to interpretacje.
Interpretacja prawna sama w sobie nie jest zła. Problem w tym że w wydaniu polskim jest wiążąca tylko w obszarze administracyjnym dla którego została wydana. W tych samych bądź podobnych sprawach interpretacje w różnych Urzędach Skarbowych są diametralnie różne.
Naczelnik US to dzisiaj car i bóg wszechmogący.
Chaos sprzyja przekrętom. Mamy trwający latami wysyp afer i brak rozstrzygnięć sądowych.
Działania pozorne państwa polegają na braku skutecznych działań dla ukrócenia trwających latami praktyk w rodzaju reprywatyzacji kamienic w ośrodkach miejskich, czy unormowania praw własności na terenach nazwanych Ziemiami Odzyskanymi.
Młodzi mają w zasadzie dwa wyjścia. Dostosować się do reguł gry albo walczyć o swoje.
Ta druga postawa przez lata była skazana na porażkę. Powód prozaiczny, zerowe wsparcie ze strony państwa które było generatorem większości tych szkodliwych pomysłów.
W ofercie były studia wyższe w rodzaju MBA po których można było znaleźć zatrudnienie na kasie
w Biedronce, umowy śmieciowe, samozatrudnienie, albo stawki godzinowe niezmienne od lat.
To był czas emigracji zarobkowej, na przysłowiowy zmywak albo do prac sezonowych /zbiory truskawek, szparagów/. Atrakcyjne finansowo miejsca pracy na miejscu były zastrzeżone dla swoich. Liczyły się układy. Co się zmieniło od czasów PRL-u gdzie królowało hasło „nie matura, lecz chęć szczera …”?
Na polski rynek wpuszczono kapitał obcy, do bankowości, do ubezpieczeń, do handlu, do przemysłu itp. Wszędzie bez niezbędnych regulacji prawnych. Skutki widać wokół gołym okiem. Kapitał obcy przejmował polskie zakłady produkcyjne po to żeby je zlikwidować, bo stanowiły konkurencję dla podobnych, ale zlokalizowanych w tzw. starej Europie. Łaskawszym wyjściem stało się uruchamianie w Polsce montowni samochodów, sprzętu agd itp.
W biały dzień transferowane są zyski firm z siedzibami poza Polską. Firmy korzystają z wakacji podatkowych które trwają bez końca, bo właściciele korzystają z prymitywnego sposobu obchodzenia prawa, polegającego na zmianie właściciela. 
Rozważania o latach minionych doprowadziły mnie do interesującego spostrzeżenia.
Naprowadziła mnie na to ta notka http://ziemski.szkolanawigatorow.pl/polski-wymiar-brexitu
Opisując dowolne społeczeństwo wyróżnia się zasadniczo, z punktu widzenia statusu majątkowego, trzy warstwy https://pl.wikipedia.org/wiki/Klasa_%C5%9Brednia  wśród nich klasę średnią.
Często mówi się o elitach https://pl.wikipedia.org/wiki/Elita
Trudno znaleźć w Polsce wspólny mianownik między klasą średnią i elitą.
Jak na mój gust za dużo tu eufemizmów, a także logicznego ciągu informacyjnego. Nie ma zgody miedzy autorami poszczególnych tekstów. Najlepiej samemu przekopać się przez to wszystko i zbudować własną wersję. To jednak wymaga czasu.
Na roboczo skłonny jestem uznać, że nie mamy klasy średniej, ale też nie mamy elit.
Nie bardzo też widzę podstawy do połączenia w Polsce en bloc klasy średniej i elity społecznej.
Spróbuję to uzasadnić.
Według przywołanego hasła z docenta wiki Elity mają często zasadniczy wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei w społeczeństwie.  
Na pewno elicie trzeba przypisać jakieś kryteria wyróżniające. Repertuar jest spory. https://pl.wikipedia.org/wiki/Elita#Rodzaje_elit
Elity są zwykle powiązane ze statusem majątkowym. Jest to związek jednokierunkowy.
Nie ma szans należenia do elit bezrobotny, czy mówiąc wprost gołodupiec.  
No a co z klasą średnią? Według wszelkich znaków na niebie i ziemi powinna być. Tylko kto się do niej kwalifikuje?
Tu dopiero jest jazda bez trzymanki. Trudno połączyć ogień z wodą.
Oto co tej sprawie ma do powiedzenia docent wiki https://pl.wikipedia.org/wiki/Klasa_%C5%9Brednia
Prościej się nie da? Nie przytaczam opisów z innych źródeł, bo jest jeszcze śmieszniej.
Według mnie trzeba zapytać kto kreuje elity? One same? Czy do elit może należeć aferzysta?
Przy takim postawieniu sprawy jest olbrzymie pole do manipulacji medialnej.

26 lutego 2023

Ustalanie granic to pojęcie z gatunku nowomowy.

Granice istnieją. Są akceptowane albo nie. Wyznaczane są po to żebyśmy wiedzieli że jesteśmy u siebie w domu, a w konsekwencji czego i dlaczego musimy ich bronić, nawet za cenę własnego życia.
Wojny mają na celu zmianę istniejących granic. Raczej nie następuje to dobrowolnie. Próby zmiany granic nie są podejmowane wobec strony silniejszej. To oczywiste. Nikt rozsądny nie porywa się z motyką na słońce.
Słabszym bezpieczeństwo granic państwowych gwarantuje prawo międzynarodowe. Odpowiada za to ONZ oraz organizacje o mniejszym zasięgu np. w Europie OBWE. Poza tym istnieją sojusze militarne, dające uczestnikom gwarancje wzajemne. Takim sojuszem jest w Europie NATO.
Nie odnoszę się teraz do skuteczności tych gwarancji.
To co obserwujemy obecnie na Ukrainie pokazuje rozbieżność między teorią a praktyką, a bardziej niedoskonałość stanowionego prawa, czy raczej skuteczność jego egzekwowanie.
Problem z Rosją polega na tym, że zwłaszcza w XXI wieku ich dyplomacja wprowadziła do praktyki politycznej pojęcie russkogo mira https://pl.wikipedia.org/wiki/Russkij_mir  
Tak naprawdę to raczej rozbudowali temat.
Punktem wyjścia jest przeświadczenie Putina że nie było nic doskonalszego na tym świecie, niż ZSRR. Dlatego też najgorsze co mogło Rosję spotkać to rozpad tego tworu. Winą za  to obciąża Jelcyna.
Ale, póki on /Putin/ żyje, nie spocznie nim ten ZSRR nie zostanie odbudowany. Nie ma dla niego znaczenia że republiki które pożegnały się z ZSRR nie są zainteresowane powrotem do tego związku.
Co zrobić żeby zmieniły zdanie?
Za tym kryje się bezwzględna agresja wobec wszystkich państw sąsiadujących z Federacją Rosyjską. Mogą istnieć tylko jako satelity FR.
Samo określenie „russkij mir” można tłumaczyć dwojako, jako ruski świat i ruski pokój.
Ruski świat traktowałbym raczej jako przejaw megalomanii. Groźniejszy jest ów ruski mir.
Przez lata było to, jako zjawisko, raczej lekceważone. Tymczasem Putin jechał na tym konsekwentnie.
Ofiarą padały małe państwa, zwłaszcza tzw. republiki zakaukaskie. Zapamiętaliśmy Czeczenię.
Bezkarność rozzuchwala, ale jednocześnie apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Pogróżki Rosji wobec sąsiadów adresowane są dzisiaj nie tylko wobec państw tzw. Pribaltiki.
Przystąpienie ich do NATO i UE oraz perspektywa przyjęcia do NATO Finlandii i Szwecji powoduje,
że te pogróżki tracą na wadze, ale w żadnym razie nie wolno ich lekceważyć.  
Przez lata było małe zainteresowanie sytuacją państw powstałych wzdłuż południowej granicy Rosji.
Rosji udało się owinąć wokół palca przywódców tych państw którzy wywodzili się z grona sekretarzy KPZR z czasów ZSRR. Z upływem czasu sytuacja ulega tu zmianie na niekorzyść Rosji. Te państwa zaczynają szukać innych, atrakcyjniejszych, wspólników dla swych interesów.
Takim wspólnikiem, z oczywistych względów stały się Chiny i Indie.
Rosja nie daje za wygraną. Bruździ tam ile się da.
Putin na własnej skórze odczuwa skutki spadku znaczenia Rosji na arenie międzynarodowej. Nakładane na Rosję sankcje za wywołanie wojny na Ukrainie powodują wzrost zainteresowania Rosji współpracą gospodarczą z byłymi azjatyckimi republikami związkowymi.
Ostatnio szanse na utrzymanie tej współpracy maleją.
Ulubionym sposobem demonstracji buty Putina było ostentacyjne spóźnianie się na spotkania z mężami stanu. Nawet w Watykanie z tego nie zrezygnował. Ale przyszła kryska na Matyska. https://dorzeczy.pl/opinie/326905/chamenei-w-rozmowie-z-putinem-nato-i-tak-rozpoczeloby-wojne.html
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/kazachskie-ksiazatko-rzucilo-wyzwanie-putinowi-bedzie-rzadzic-do-2030-r/b3w9ln0
https://www.wprost.pl/swiat/10907947/kazachski-polityk-ujawnil-jak-potraktowano-putina-w-trakcie-szczytu-w-astanie-byl-zdezorientowany.html  
Mijający rok wojny na Ukrainie spowodował że Rosja znowu pokazała swoje prawdziwe oblicze.
Rosja etnicznie nie jest monolitem. To zbieranina narodów
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rosja#Statystyki_demograficzne
A ilu jest dzisiaj Rosjan w Rosji? Tu można zobaczyć na czym polega matactwo propagandowe https://pl.wikipedia.org/wiki/Rosjanie#Demografia
Może prościej, kim jest etniczny Rosjanin? Co ma wspólnego ze Słowianami?
Propagandzie Putina udało się jedno. Mur nienawiści w kontaktach z Ukrainą jest niebotyczny.
Czy w ogóle jest teraz możliwa jego neutralizacja?
Dzisiaj pozostaje aktualne pytanie: czy koalicja państw wspierających Ukrainę jest w stanie rzucić Rosję na kolana?
Trzeba rozróżnić nasze chciejstwo od realiów.
Z jednej strony pomoc finansowa i sprzętowa USA, Wlk. Brytanii, Polski, a z drugiej deklarowana pomoc, realizowana z wielkimi oporami i do tego protesty społeczeństwa niemieckiego przeciwko wysyłaniu broni na pomoc walczącej Ukrainie. https://niezalezna.pl/476465-niemcy-nie-chca-wspierac-ukrainy-antywojenny-protest-w-berlinie-z-politycznym-akcentem-wideo
Dla pełnej oceny zdarzenia trzeba znać odpowiedź na pytanie ilu wśród protestujących stanowili Rosjanie, a ile lewacy niemieccy?
Sam fakt protestu pod tymi hasłami potwierdza tylko obłudę Niemiec.
Ulubionym zajęciem Niemców i ich akolitów jest zachęcanie Ukrainy do rozpoczęcia rozmów pokojowych z Rosją, oczywiście bez jakichkolwiek warunków wstępnych. Jakoś nikt nie zadaje Niemcom pytania czy gotowe byłyby do takich rozmów gdyby przedmiotem negocjacji było terytorium Niemiec?
Niemców trzeba pytać o wiele innych wątpliwości. Zacząć trzeba od ich pamięci. II wojna światowa skończyła się zaledwie 77 lat temu. Żyją jeszcze niemieccy świadkowie tamtych dni. Czy Niemcy już zapomnieli czego doświadczyli ze strony zwycięskiej Armii Czerwonej? Czy chcą tym samym powiedzieć, że Armia Czerwona nie ma na koncie zbrodni wojennych?
Sami Rosjanie są głosicielami teorii że zwycięzców się nie sądzi.
Faktem jest że w Norymberdze przed Trybunałem nie stanął żaden obywatel ZSRR. Nie dowodzi to że żołnierze radzieccy byli uosobieniem cnót wszelakich.
Gwoli ścisłości trzeba przypomnieć że wielu zbrodniarzy wojennych w służbie III Rzeszy uniknęło odpowiedzialności karnej za popełnione zbrodnie wojenne. Mieli wyjątkowe szczęście, czy był to skutek parasola ochronnego rozwiniętego przez RFN?


23 lutego 2023

Zamiast podsumowania wizyty prezydenta USA

Zanim to nastąpi parę słów nie powiem że dla otrzeźwienia.
Jestem wyznawcą zasady że polityk mówi prawdę gdy się pomyli. Inaczej mówiąc ważna jest szczerość intencji.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego jak nas traktują w świecie.
Kto naszym przyjacielem, a kto wrogiem, a kto traktuje nas wyłącznie instrumentalnie.
Zacznę jednak od naszych luminarzy.
Co powiedzieć o urzędującym premierze który wysyła swoje dzieci do chederu /mówił o tym w jednym z wywiadów/, a sam przykładnie w pierwszym rzędzie występuje na uroczystościach kościelnych.
Z przekonania czy służbowo?
I tak jest znaczna poprawa, bo w minionych latach mieliśmy członków rządu z podwójnymi paszportami.
Wrócę jednak do pytania postawionego na początku. Kto nam przyjacielem a kto wrogiem i dlaczego?

Wypada odwołać się do przeszłości sprzed wieków. Wydawało się że mamy to za sobą, zwłaszcza po zakończonej II wojnie światowej. Jednak nasi dzisiejsi sąsiedzi preferują układy sięgające czasów rozbiorowych. Czechy, Słowacja, Węgry, to pozostałość Austro - Węgier.
W mojej ocenie to oportuniści czystej wody. Dyplomaci mówią że to pragmatyzm.
Najmniej powodów do narzekania mamy na Węgrów. W sytuacjach krytycznych zawsze pomagali na miarę swoich możliwości. Zwłaszcza gdy inni się na nas wypinali.
Przyjaźń dobrosąsiedzka ze Słowacją i Czechami, poza oficjalną na poziomie rządów, istnieje na poziomie lokalnym i to nie w całej rozciągłości. Najlepiej przekonać się o tym w rozmowach z mieszkańcami rejonów przygranicznych.

Dobrym przykładem jest Słowacja.
Słowacy do dzisiaj uważają że cały Spisz i Orawa jest ich.
W dawnych latach miałem okazje uczestniczyć w spotkaniu ze Stanisławem Marusarzem.
Opowiadał, jako kurier tatrzański, o swoich „kontaktach” z hlinkowcami. Tylko swojej sprawności fizycznej i szczęściu zawdzięczał życie.
Do niechlubnej historii Słowacji trzeba zaliczyć że we wrześniu 1939 roku stali się trzecim agresorem Polski.
W czasie wojny Słowacy najpierw podjęli współpracę z III Rzeszą,
Pod koniec wojny w sierpniu 1944 roku na Słowacji wybuchło powstanie narodowe, krwawo stłumione przez Niemców.
Słowacy szybko ustalili skąd wieje wiatr historii i w rezultacie nie ponieśli większej kary, podobnie jak Węgry, za kolaborację z III Rzeszą Niemiecką. Nie dotyczyło to ks. Tiso https://pl.wikipedia.org/wiki/Jozef_Tiso
W laurce wystawionej temu panu https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%A1n_%C4%8Carnogursk%C3%BD zapomniano napisać że na początku III RP przyjeżdżał do Polski, bez zaproszenia, agitować za przynależnością Spisza i Oraw w całości do Słowacji.

Wspominam o tym wyrywkowo bo państwa małe i słabe, w sposób naturalny są chorobliwie ambitne na punkcie swego samostanowienia. Dopiero kiedy ta narracja zaczyna im się rwać niczym stare gacie, starają się szukać współpracy z silniejszymi. Tu zwracam szczególną uwagę na afronty czynione mniejszościom narodowym zamieszkującym takie państwa. To dotyczy mniejszości polskiej zamieszkującej wszystkie państwa graniczące obecnie z Polską.
Dzisiaj Słowacja uspokoiła się, zajęta bardziej wewnętrznymi sprawami gospodarczymi, wynikającymi ze skutków trwającej za miedzą wojny na Ukrainie.

Ciekawym przypadkiem są Czechy. Wykorzystują każdą okazję żeby nam obsikiwać nogawki.
Zatargi z Polską zaczęli o Zaolzie zaraz na początku II RP. https://www.bryk.pl/wypracowania/historia/xx-wiek/19812-polska-po-i-wojnie-swiatowej-ustalanie-granic.html  Komisje międzynarodowe arbitralnie ustaliły granice ze szkodą dla interesów Polski. Wcześniej były ustalenia o wyznaczeniu granicy w oparciu o kryterium etniczne.
Kiedy Polska upomniała się o swoje w 1938 roku oskarżyli nas o udział w rozbiorze ich państwa.
Sprawa wróciła po zakończeniu II wojny światowej. Wówczas ZSRR zagroził, że stracimy Szczecin.
Dbający niezmiernie o własne środowisko naturalne Czesi zatruwają /zanieczyszczenia przemysłowe/
od lat polskie lasy w Górach Izerskich /to zasługa Zagłębia Ostrawsko-Karwińskiego/. Powód jest prosty. Częsty południowy wiatr spychający zanieczyszczenia na północ, czyli do … Polski. https://www.tygodnikprzeglad.pl/dymy-na-polska-strone/
Problemów transgranicznych z Czechami mamy więcej. Niektóre mamy na własne życzenie jako skutek braku odpowiedzialności urzędniczej po stronie rządu polskiego. Najbardziej znana sprawa dotyczy skutków istnienia kopalni węgla brunatnego w tzw. worku turoszowskim.
Dość późno media przyniosły informacje że za tym kryją się partykularne interesy Niemiec.
Smaczku sprawie dodaje to że właścicielem kopalń, po stronie niemieckiej był i jest nadal były premier Czech Babisz, a to pośrednio świadczy że do awantury doprowadzono w imię prywaty. Zmiana władzy w Czechach /prezydent i premier/ daje szansę na częściową przynajmniej normalizację sytuacji.  
Wypada przypomnieć że należymy do UE, NATO, Grupy Wyszehradzkiej, a także B-9.
Powinniśmy ze sobą współpracować. Oczywiście. Tylko co to za współpraca jeśli nie można, zgodnie z harmonogramami, realizować wspólnych inwestycji infrastrukturalnych?  Przykłady? Proszę bardzo.
Budowana jest droga S3, od Szczecina do przejścia granicznego w Lubawce. Po stronie czeskiej ma być skojarzona z autostradą D11 /w budowie/ https://www.rynekinfrastruktury.pl/mobile/s3-dojedzie-do-granicy-kilka-lat-przed-czeska-d11-78082.html Zakończenie budowy po polskiej stronie będzie tylko połowicznym sukcesem, bo po czeskiej stronie jeszcze kilka lat będziemy podróżowali starymi drogami. Stratni będą głównie Czesi, bo zwiększony ruch transportowy będzie szybciej niszczył im drogi.
Niewiele lepiej układa się współpraca ze Słowacją. Takim wspólnym projektem jest budowa  drogi S19 która stanowi część poważniejszej inwestycji infrastrukturalnej znanej jako via Carpatia.  https://pl.wikipedia.org/wiki/Via_Carpatia
Jest to zadanie złożone, bo docelowo ma łączyć Kłajpedę z Salonikami. Na odcinku polskim trasa ma przebiegać od przejścia granicznego w Budzisku /Litwa/ do przejścia granicznego na Słowację w Barwinku
Trasa przebiega częściowo po drogach już istniejących, które są modernizowane do standardów autostrady lub drogi ekspresowej. Inwestycje tego rodzaju są współfinansowane z pieniędzy unijnych.
Praktyka pokazuje jednak że państwa mają własne priorytety i w rezultacie poszczególne odcinki przez lata są drogami donikąd. Brak koordynacji prac.

Pora zająć się wschodnią granicą Polski.
Tu mamy, jak to się mówi „rozmaitości w jednym flaczku”. Wzdłuż granicy mamy Litwę, Białoruś i Ukrainę. Od północy spory odcinek granicy z Federacją Rosyjską.
Przez lata zaskakiwały mnie nasze współczesne relacje z Litwą.
Na czoło wysuwały się sprawy mniejszości polskiej.
Polska i Litwa należą do UE i obowiązują je regulacje unijne. Do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego Polska nie zgłosiła problemu do rozstrzygnięcia na poziomie Brukseli.
Zmiany na stanowiskach prezydentów i premierów, po obydwu stronach, doprowadziły po latach do normalizacji sytuacji.
Na tym nie koniec.
Nie można zapomnieć o rafinerii w Możejkach.
Jednak to wszystko przebija numer związany z realizacją programu NATO Baltic Air Policing https://pl.wikipedia.org/wiki/Baltic_Air_Policing  w którym lotnictwo polskie uczestniczy od 2004 roku. Samoloty stacjonują w bazie w Szawlach. Po jednej z pierwszych misji realizowanych przez lotnictwo polskie Litwini wystawili Polsce rachunek za koszty pobytu w bazie.
O współpracy czy jej braku, na granicy z FR można dużo i długo. Rosjanom od lat mieszają się wątki. Nigdy nie zdobędą się na obiektywizm, bo ich zawsze ma być na wierzchu.
Od roku sprawy dodatkowo się pogmatwały z powodu wojny na Ukrainie.

Kolejnym sąsiadem jest Białoruś.
Nie wiem właściwie co o nich napisać. Nigdy nie byli do nas przyjaźnie nastawieni chociaż sporo nam zawdzięczają. Naród który od wieków ma problemy z samookreśleniem. Po okresie RON trafili pod skrzydła Imperium Rosyjskiego. Krótko mieli szansę na realną samodzielność, ale Łukaszenka załatwił im bliską współpracę z Putinem. Ciekawe na jak długo? For ever?
Władze białoruskie znalazły sposób na leczenie swoich frustracji. Ofiarą padła mniejszość polska. 
Znowu obserwujemy pod tym względem od lat bezradność polskich władz.
Władze białoruskie stosują szerszy repertuar szykan. Można dyskutować czy to tylko ich własna inicjatywa, czy to pełna koordynacja z Rosją. Takim zabiegiem były trwające miesiącami próby przerzucania przez granicę „uchodźców” z Azji i Afryki, sprowadzanych samolotami do Mińska. Skończyło się zbudowaniem bariery mechaniczno-elektronicznej na ponad 150 km odcinku granicy
z Białorusią. Łukaszenka jednak przelicytował. Aktualnie zamykane są kolejne przejścia drogowe na granicy z Białorusią. To działanie dwustronne i nie wiadomo kto na tym więcej straci. Białoruś ma mniejsze pole manewru, bo podobna akcję podjęła Litwa ograniczając tym samym poważnie wymianę gospodarczą z Europą. .

Wypada nie pominąć milczeniem relacji z Ukrainą.
Teraz tej oceny dokonuję przez pryzmat trwającej wojny.
Nie ma się co krygować. Gdyby Polska nie udostępniła swego terytorium problemy Ukrainy byłyby
o wiele większe niż są. Z jednej strony to droga ucieczki milionów uciekinierów z terenów objętych działaniami wojennymi. Dotychczas to prawie 10 milionów które przekroczyły granicę, ale z tego około 1,5 mln pozostaje w Polsce. Reszta albo wróciła na Ukrainę, albo pojechała dalej na zachód.
Z drugiej strony, przez Polskę idą na Ukrainę dostawy uzbrojenia z Europy i USA.
To najkrótsza i najbezpieczniejsza droga.
Doraźnie zyskaliśmy uznanie Ukraińców i nie tylko. Jednak u wielu Polaków pozostaje niedosyt.
To oględnie powiedziane.
Za naszymi relacjami ciągnie się cień II wojny światowej na ziemiach należących do II RP.
Mamy inną ocenę tych wydarzeń zarówno po polskiej jak i ukraińskiej stronie.
Tu również nie popisują się od lat władze polskie. Pamiętamy trwające latami awantury o polską część Cmentarza Łyczakowskiego. Pamiętamy o braku zgody na poszukiwanie i ekshumacje masowych grobów ofiar rzezi wołyńskiej i mordów organizowanych przez UPA. Ale wielkim afrontem wobec pamięci ofiar jest mianowanie wiceministrem spraw zagranicznych ambasadora Ukrainy w Berlinie Andrija Melnyka. https://dorzeczy.pl/kraj/337534/bronil-bandery-ambasador-melnyk-ze-stanowiskiem-w-msz-ukrainy.html
Prezydent Ukrainy realizuje swoją politykę, ale nie powinien tego robić tak ostentacyjnie.
To źle rokuje na przyszłość naszych stosunków dwustronnych. Współpraca nie polega na zamiataniu niewygodnych spraw pod dywan.

Została sprawa granicy z Niemcami.
Przy powierzchownej znajomości naszych relacji dwustronnych można by powiedzieć że nie ma się do czego przyczepić. Ale. Właśnie chodzi o to ale.
Niemcy od lat utrwalają nas w przekonaniu że im więcej wolno, a poza tym im się więcej należy niż pozostałym. Ta postawa była prze lata akceptowana przez kolejne rządy III RP.
Wszystko ma swój kres. Arogancja i nachalność polityków niemieckich przekroczyła te akceptowalne granice. Znowu, przyczyniła się do tego w znacznym stopniu wojna na Ukrainie.
Przez lata widzieliśmy miłosne uściski na linii Berlin-Moskwa. Jednak co za dużo, to niezdrowo.
Skoro wspólnota jaką jest UE, postanowiła sankcjami wymusić na Rosji wyhamowanie jej agresywnych zapędów, z sankcji nie wypada się Niemcom wyłamać.
Teoretycznie szafa gra. Jednak skuteczność sankcji jest wątpliwa. Świadczy o tym chociażby uchwalanie kolejnego już 10 pakietu. Obłuda polega na tym, że nawet te uchwalone pakiety są cichcem obchodzone, o czy często informują media.

Mało kogo dziwi postawa Niemiec które są zainteresowane jak najszybszym zakończeniem wojny na Ukrainie, po to by wrócić do relacji biznesowych z Rosją.
Polska ma ból głowy w odniesieniu do relacji z Niemcami, z innych powodów. To są relacje na poziomie KE. Frustracja po stronie polskiej jest tym większa że przeciwko sobie mamy również część europosłów wybranych z Polski, co samo w sobie stanowi curiosum. Ta szkodliwa działalność jest realizowana konsekwentnie przez całą kadencję, a nie jako wybryki dotyczące pojedynczych spraw.
Nie ma więc cienia wątpliwości, że polski mandat europosła nie zobowiązuje do niczego jego posiadacza.
W ten sposób zachowana jest ciągłość historyczna Targowicy.

16 lutego 2023

Futurologia to nie żart

Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo.
Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji.
W jakimś stopniu problem rozstrzygnie się w najbliższym czasie. Dokładniej, chodzi o efekty militarne i polityczne zapowiadanej od dawna ofensywy wojsk rosyjskich we wschodniej Ukrainie.
W mojej ocenie teraz chodzi o reputację walczących stron na arenie międzynarodowej. To jest próba sił.
Rosja rzuca na szalę wszystko co ma aktualnie do dyspozycji.  
W ocenie analityków ma dziś niewiele. Przede wszystkim „mięso armatnie” czyli rezerwistów niezbyt chętnych do walki. Do tego niezbyt wyszkolonych, a co najważniejsze, niezbyt dobrze uzbrojonych i zabezpieczonych logistycznie.
Atutem koronnym jest ich ilość. Szacuje się że do walki Rosja skieruje dodatkowo nawet do 500 tysięcy żołnierzy.
Do tego Rosja walczy nieczysto. Narusza prawo międzynarodowe w  wielu punktach.
Stosuje terror wobec ludności cywilnej. Używa broni zakazanej konwencjami międzynarodowymi.
A co po drugiej stronie?
Do euforii daleko, ale wzrasta determinacja, nie tylko po stronie walczących Ukraińców.
Wzrasta realne poparcie państw wspierających Ukrainę.
Obserwujemy swoisty wyścig z czasem. Czy deklarowana pomoc militarna dotrze na Ukrainę zanim wygasną walki?
Jestem spokojny co do jednego. Jeśli Rosja przegra, wykonawcy zbrodni wojennych nie trafią pod trybunał wojenny, jakkolwiek byśmy go nazwali. Może jakieś płotki.
Proszę sobie uzmysłowić kogo postawiono przed takim sądem po 1945 roku, poza procesem w Norymberdze? Były „okazje” w Azji, Afryce czy Europie /Bałkany/.
Dzisiaj wojna trwa w najlepsze. Ale wręcz batem trzeba zmuszać niektóre państwa europejskie do pomocy Ukrainie.
Co wielu dziwi jest spora grupa państw, nawet w Europie, patrząca przychylnym okiem na poczynania Rosji na Ukrainie. Motywy takich postaw są różne. Nie zawsze jest to oportunizm.
Za to tworzy się kolejka chętnych do odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych.
Cynizm polega na tym, że pieniądze na odbudowę nie będą pochodziły z poszczególnych państw.
Będą to kredyty i pożyczki /przez kogo żyrowane?/ których wydatkowanie będzie nadzorowane.
Właśnie, przez kogo?
Słychać że ostrzą sobie na to zęby Niemcy. I mają duże szanse.
Jeśli tak się stanie, Polska niewiele na tym skorzysta.
Bardzo wymowna jest ta mapa wskazująca obszary na których poszczególne państwa będą realizowały odbudowę. https://www.money.pl/gospodarka/odbudowa-ukrainy-juz-wiadomo-na-czym-skupi-sie-polska-6787489467996736a.html
Żeby ożywić te rozważania postawię pytanie: jak długo nr 1 będzie na Ukrainie Zełenski?
Co się zmieni po jego odejściu?
Wojna to jeden problem, a korupcja drugi. A może odwrotnie?
Jeżeli tam będą przerabiane takie pieniądze /mówi się że na odbudowę będzie potrzebne nawet 750 mld $/ to trzeba być wyjątkowo naiwnym żeby nie podejrzewać korupcji.
A teraz futurologia z drugiej strony.
Putin wiecznie żywy? Prawda czy fałsz?
Kiedyś już ruszyłem ten wątek. Jakie motywy zdecydują kto go zastąpi? Jak to wpłynie na wojnę na Ukrainie?
Tu są co najmniej dwie opcje. Następcą będzie ktoś z otoczenia Putina, albo dla zmyły ktoś w rodzaju Nawalnego. Co z tego będzie miała Polska?
Polecam studzić gorące głowy. Nic dobrego.
Nawalny nie ma dobrego zdania o Polsce. Tym bardziej nie ma najbliższe otoczenie Putina.
Taka jest prawda.
Najgorsze co może nas spotkać to sytuacja gdy USA dojdą do wniosku że Rosja została tak osłabiona militarnie i gospodarczo że można jej stawiać warunki nie do odrzucenia.
USA Niemców się nie wyrzekną. Nigdy.
Polska jest dla USA partnerem przejściowym. Teraz wykorzystują nasze położenie geopolityczne.
Taka jest polityka światowa.
To nie koniec tych czarnych scenariuszy.
Dla nas najważniejsze powinno być własne podwórko.
Jesienią mają się odbyć wybory parlamentarne.
Teoretycznie ich wynik powinien zależeć od nas, wyborców. To jest wariant optymistyczny.
Rzeczywistość jest bardziej złożona.
Przeciętny wyborca nie głosuje rozumnie. Nie jest do tego przygotowany.
Na końcowy wynik wyborów składa się wiele czynników. Wśród nich jest frekwencja wyborcza. Ta zaś zależy od pogody, a także podejścia wyborców. Niebezpieczne jest propagowanie tezy, że od nas nic, albo niewiele zależy. Na to odporny jest tzw. żelazny elektorat. Gdzie on jest?
Na „ustawianie” wyborców wpływa, niestety, zagranica która wspiera totalną opozycję. Taki destruktorem są instytucje KE, propaganda niemiecka i nie zapominajmy o rosyjskiej.
To wszystko powoduje że wyniku końcowego wyborów nie możemy być pewni.
Jeśli chodzi o mnie to od lat nie potrafię rozgryźć przyczyn nieskuteczności Państwa Polskiego.
Chodzi mi o nieskuteczność polityki wewnętrznej.
Snuje się od lat rozważania z których nic konstruktywnego nie wynika.
Teoretycznie obowiązuje trójpodział władzy. Niestety niewiele z tego wynika. Tworzymy prawo którego się nie przestrzega i nie egzekwuje.
W ten obraz wpisuje się również prezydent RP.
Trwa zamieszanie wokół TK. Dlaczego prezydent w tej sprawie milczy? Odesłanie ustawy nowelizującej podziały kompetencyjne wewnątrz wymiaru sprawiedliwości, dokonane pod dyktando KE, ten chaos powiększy. To nie pierwszy przypadek takiego postępowania. W czyim interesie to robi?
Nie ma dnia żeby media nie przynosiły informacji o wykryciu kolejnych afer, o kolejnych zatrzymaniach sprawców. I co z tego? Więzienia powinny pękać w szwach od skazańców odbywających prawomocne wyroki. Dobra zmiana kończy drugą kadencję. Jeśli nie teraz to kiedy?


W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...