Szukaj na tym blogu

28 października 2024

Modernizacja Sił Zbrojnych III RP.

 

Tematem wartym szerszego omówienia jest przebudowa Sił Zbrojnych RP.
Po transformacji ustrojowej wojsko traktowano jak cały polski przemysł. Po co nam to?
Szkoda na to pieniędzy. Są inne, ważniejsze wydatki.
Takim poglądom sprzyjał reset Obamy.
Pieniądze z wyprzedaży majątku narodowego, w ramach transformacji ustrojowej, nie wiadomo kiedy i gdzie się rozeszły, a armia zaczynała istnieć w stanie szczątkowym.
Niedawno ujawniono wstydliwy szczegół doktryny obronnej z czasów pierwszego rządu Tuska,
że w razie ataku Rosji na Polskę mieliśmy tworzyć linię obrony na Wiśle. Innymi słowy, mieliśmy oddać bez walki całą Polskę Wschodnią!
Sytuacja zaczęła się zmieniać pod wpływem wydarzeń za naszą wschodnią granicą.
Utworzono WOT i zaczęto zwiększać liczebność Wojska Polskiego. Początkowo raczej na papierze.
Wszystko zaczęło nabierać przyspieszenia po 2015 roku, po Majdanie na Ukrainie.
Zaczęto zdawać sobie sprawę że pokój światowy i pokój w Europie są przejściowe.
Przypomnę że w czasach PRL-u Polska miała dość rozbudowany przemysł zbrojeniowy, produkujący jednak sprzęt na podstawie licencji udzielanych przez ZSRR. Rzadziej były to opracowania własne. Faktem pozostaje że produkowaliśmy u siebie.
Mieliśmy linie produkcyjne i wyszkolonych fachowców. W niektórych obszarach mieliśmy produkcję rozwiniętą ponad potrzeby własne. Ten nadmiar był przeznaczony na potrzeby wojsk Układu Warszawskiego oraz na eksport na tzw. rynki trzecie.
Zyski z eksportu stanowiły znaczącą pozycję w budżecie państwa.
Po 1989 roku eksport uległ załamaniu. Częściowo przyczyniła się do tego polityka zagraniczna ministra Skubiszewskiego który, jak na nuworysza przystało, bardzo rygorystycznie i bezkrytycznie, pilnował przestrzegania listy negatywnej ONZ, czyli państw do których nie wolno sprzedawać broni ofensywnych. Inne państwa UW czy RWPG nie były tak pryncypialne. Chociażby Czechosłowacja,
czy później Czechy które eksportowały uzbrojenie przez port w Szczecinie.
Odradzanie polskiego przemysłu zbrojeniowego następuje powoli. Mamy własne konstrukcje nowoczesnego sprzętu i uzbrojenia które stanowi również przedmiot eksportu.
Kupujemy i rozwijamy licencje. To wszystko nie następuje z dnia na dzień.
Poważnym utrudnieniem jest brak fachowców których nie przygotowują żadne szkoły.
W modernizacji uzbrojenia Wojska Polskiego dużą rolę odgrywa przypadek.
Budowę w Polsce stanowiska rakiet Patriot opóźnił pierwszy rząd Tuska.
Do kolejki kupujących F-35 weszliśmy bo USA wykreśliły z niej Turcję, po zakupie rosyjskiego systemu rakietowego S-400. Wcześniej Polska zrezygnowała z oferty USA wejścia w program produkcji F-35.
Przyspieszenie modernizacji wyposażenia wojsk spowodowało że to uzbrojenie trzeba kupować
u obcych ponieważ krajowy przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie wyprodukować w tak krótkim czasie wymaganej ilości uzbrojenia, a ponadto wielu asortymentów po prostu nie potrafi.
Chyba wszyscy zdążyli zauważyć że zakupy u obcych kuleją i nie zawsze dlatego że mamy trudności finansowe. Ostatnio o tych problemach można poczytać tu https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/opoznienie-wielomiliardowego-kontraktu-amerykanie-glownym-rozgrywajacym-ws-fa-50-dla-polski,885559.html?
To jest poważny argument na forsowanie produkcji u siebie, a nie oglądanie się na obcych i ich widzimisię.
Jakość uzbrojenia producentów europejskich jest często problematyczna bo nie jest ono zweryfikowane na polu walki. Doświadczają tego wojska ukraińskie które mogą testować uzbrojenie zarówno producentów europejskich jak i USA.
Najwięcej rozczarowań dostarcza uzbrojenie niemieckie przekazywane Ukrainie.
My przy okazji przekonaliśmy się że tanio nie znaczy dobrze. Chodzi o wielokrotnie opisywany prezent od Bundeswehry jakim są czołgi Leopard. Otrzymaliśmy je tanio, ale modernizacja, remonty, zakupy części zamiennych i amunicji której nie możemy sami produkować bo Niemcy nie chcą udostępnić technologii, powodują że taniość stała się iluzoryczna.
Innym problemem staje się logistyka. Trzeba zredukować do minimum ilość typów sprzętu bojowego.
Przykładowo mamy czołgi produkcji własnej, mamy zmodernizowane Leopardy i czekające na modernizację, mamy K2 i Abramsy. Tego nie ma w żadnej armii świata. Nawet w USA!
Dla naszych potrzeb ważne jest żeby uzbrojenie było dostosowane do realnego pola walki jakim jest terytorium Polski. Poza tym, ze względu na ilość tego uzbrojenia jesteśmy zainteresowani offsetem,
a także możliwością serwisowania i remontów własnymi siłami.
Trwająca wojna na Ukrainie zmusza naszych sztabowców do nowego spojrzenia na współczesne pole walki, a w ślad za tym na potrzebę aktualizacji doktryny obronnej, a kto wie czy nie na zmianę priorytetów w zakresie modernizacji uzbrojenia. Coraz bardziej widać że na współczesnym polu walki mniej widoczny jest żołnierz, a przewagę uzyskuje się celnością i zasięgiem skutecznego rażenia celów przeciwnika.
Wojna o której wyżej wskazuje że nie wystarczy mieć nowoczesne uzbrojenie. Trzeba mieć zapewnioną ciągłość dostaw amunicji. Właśnie to stało się piętą Achillesową szczególnie armii europejskich które nie są w stanie szybko zwiększyć produkcji amunicji artyleryjskiej np. kalibru 155 mm. Wojna trwa ponad dwa lata, a europejscy członkowie NATO nie zdołali przestawić własnego przemysłu zbrojeniowego na produkcję czasu „W”.
Ten przykład jaskrawo pokazuje jak w praktyce może wyglądać obrona Europy przed zakusami Rosji gdyby doszło do wyeliminowania ze składu NATO USA. Sprawa jest bardzo delikatna bo przywódcom światowym różne głupie pomysły chodzą po głowie.
Dla nas najgroźniejsze w skutkach będzie powierzenie przez USA przywództwa wojskowego Niemcom które obecnie nie są do tego przygotowane, zarówno politycznie jak i militarnie.
USA z kolei mają inne priorytety i coraz częściej dają do zrozumienia że ich interesy nie muszą pokrywać się z interesami europejskimi. USA są coraz bardziej zirytowane zbyt małym zaangażowaniem finansowym europejskich członków NATO. https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/koniec-wojny-w-sprawie-ukrainy-amerykanie-mysla-glownie-trumpem,885721.html?
Na tym tle szczególnej uwagi wymagają działania obecnego rządu DT. Na ile należy traktować je serio, a na ile są to działania pozorne, czy wręcz destrukcyjne. Od tych przykładów aż się roi.
To pytanie dotyczy obsady zarządów spółek Skarbu Państwa i rad nadzorczych, zwłaszcza w przemyśle zbrojeniowym. Nie ma żywszych reakcji w przypadku branż może niekontrowersyjnych,
ale inaczej sprawa wygląda w przypadku przemysłu zbrojeniowego.
Jak można przejść obojętnie wobec informacji że radna sejmiku świętokrzyskiego, zajmująca się zielenią miejską, weszła do zarządu zakładów zbrojeniowych Mesko, a następnie powołano ją na prezesa zarządu? https://www.radiomaryja.pl/informacje/partyjna-obsada-spolek-skarbu-panstwa-prof-k-szczucki-okazuje-sie-ze-to-platforma-obywatelska-jest-grupa-rekonstrukcyjna-polskiej-zjednoczonej-partii-robotniczej/
Powiem coś niepopularnego, ale poprzedniczka też nie była lepsza https://www.pulshr.pl/zarzadzanie/nowa-prezes-mesko-nie-ma-branzowego-doswiadczenia-nie-szkodzi-spojrzmy-na-to-troche-holistycznie,106677.html?mp=promo
Ta „choroba” nie ma końca. Dzisiaj w jednym z programów TV Republika b. poseł PSL Jacek Soska powiedział że przy zmianie władzy każdorazowo jest do przejęcia około 20 tysięcy stanowisk w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu Państwa.
Rzadko się zdarza żeby te osoby pociągano do odpowiedzialności karnej za błędne decyzje.
Jedyną wymierną karą jest zwolnienie z zajmowanego stanowiska.
Do czego prowadzi dyletanctwo widać po kilku miesiącach rządów koalicji 13 grudnia.
Wiele kręci się jeszcze siłą rozpędu, ale trend jest jednoznaczny. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wiarygodnosc-ekonomiczna-Polski-sukcesywnie-sie-pogarsza-To-przeklada-sie-na-niestabilnosc-gospodarki-8832573.html
Jako oczywistą oczywistość traktuje się utrzymywanie zapasów zwłaszcza amunicji i to wszystkich kalibrów stosowanych przez naszą armię. O ile dajemy radę z amunicją strzelecką i małych kalibrów,
o tyle problemem jest amunicja artyleryjska kalibru 155 mm, obecnie najbardziej popularna.
Wojna na Ukrainie pokazuje że jej zużycie na polu walki jest bardzo duże, a zdolności produkcyjne poszczególnych państw raczej skromne. W pierwszych miesiącach wojny zużyto posiadane zapasy,
nie tylko ukraińskie. Później też nie było lepiej.
Wniosek, zwłaszcza dla NATO, jest taki że trzeba pilnie budować nowe linie produkcyjne, nie tylko dla odtworzenia zapasów.
Polska podejmuje kroki dla uruchomienia własnej produkcji amunicji kalibru 155 mm. Są to jednak zamiary rozłożone w czasie na lata. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Co-z-budowa-fabryki-amunicji-artyleryjskiej-w-Polsce-Gen-Skrzypczak-Teraz-jestesmy-w-jarzmie-gigantow-z-Europy-8800383.html
W tych rozważaniach trzeba pamiętać że Polska powierzchniowo jest krajem średniej wielkości i nie bardzo można liczyć że będą warunki do kontynuowania produkcji w toku trwających działań wojennych. Jako pewnik trzeba przyjąć że wróg już w pierwszej fazie wojny będzie dążył do unieszkodliwienia, a raczej zniszczenia, wszelkiej infrastruktury krytycznej.
Zanim nadejdzie jakakolwiek pomoc trzeba liczyć wyłącznie na siebie.
Z dotychczasowych poczynań rządu DT można wysnuć wniosek że zagrożenie bezpieczeństwa Polski jest raczej iluzoryczne. Ważniejsze dla nich jest zwalczanie opozycji i ucieczka we wszelkie tematy zastępcze które w porównaniu do tych militarnych są bezkosztowe. Przynajmniej doraźnie.

24 października 2024

Gierek wiecznie żywy.

 

Wtedy było „Pomożecie? Pomożemy!”
Teraz zdania w społeczeństwie są zróżnicowane.
Rządzący nie chcą dać nam zapomnieć o otaczającej rzeczywistości. Powody są różne.
Czasem to chęć „przykrycia” niewygodnych wątków, a czasem bezczelne rozmijanie się z realizacją obietnic wyborczych składanych swoim wyborcom.
Po blisko roku rządów koalicji 13 grudnia /dokładnie ponad 10/ widać że niektóre „gorące” tematy wystygły i trzeba grzać nowe. Jednak te wygaszane okazują się przysłowiową kiszką z wodą.
Rewolucyjne zamiary były związane z powołaniem sejmowych komisji śledczych.
Od razu było widać że ich celem nie było dążenie do poznania prawdy, ale chodziło o paliwo polityczne w rozgrywce z poprzednio rządzącą ekipą ZP.
Na podkreślenie zasługuje fakt że do tych sejmowych prokuratorów nie dociera żadna logiczna argumentacja. Wzorują się chyba na chińskiej rewolucji kulturalnej z drugiej połowy XX wieku,
a może na stalinowskim prokuratorze A. Wyszyńskim który zasłynął powiedzeniem „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”.
Po blisko roku prac sejmowych komisji śledczych końca ich prac nie widać. Nie widać też wymiernych efektów miesięcy prac komisji. Te które poznaliśmy są niewspółmierne do poniesionych kosztów posiedzeń komisji.
Wątpię żeby w aferze wizowej zapadły wyroki skazujące. Odpowiedzialny wiceminister został odwołany ze stanowiska. Media wrogie obecnie rządzącym przywołują statystyki wydawanych aktualnie wiz. Kolejne komisje, po zmianie rządu będą miały co robić.
Czy dalej rządzi tu przypadek?
Innym przypadkiem jest rozpętana przez ekipę 13 grudnia afera wokół wykorzystania przez poprzedników systemu Pegasus.
Wobec interesów partyjnych całkowicie przepadł interes państwa.
Z dostarczonych komisji dowodów wynika że wszystkie zakładane podsłuchy miały akcept sądu.
Nikt jednak nie zgłasza pretensji wobec sędziów że podpisywali zgody nie mając pojęcia czego dotyczą. Przyznał się do czegoś takiego nawet słynny sędzia Tuleya. https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art39874451-sedzia-igor-tuleya-mozliwe-ze-zgodzilem-sie-na-pegasusa
Na ile zasadna jest afera rozpętana przez koalicję 13 grudnia dowiemy się o ile wnioski z prac komisji trafią do sądu i zapadną prawomocne wyroki skazujące winnych.
Zanim to się stanie mogę mówić o biciu piany medialnej.
Inny problem związany jest z wykonywaniem zapisów statutowych Funduszu Sprawiedliwości.
Takiego nasilenia złej woli po stronie rządzących nie notowaliśmy od bardzo dawna.
Póki co widzimy triumf bezprawia.
Warto przypomnieć jakie było i jest przeznaczenie tego funduszu. https://lexlege.pl/kkw/art-43/
https://warszawapraga.so.gov.pl/artykul/120/58/fundusz-pomocy-pokrzywdzonym-oraz-pomocy-postpenitencjarnej
https://mamprawowiedziec.pl/czytelnia/artykul/krotka-historia-funduszu-sprawiedliwosci
Od blisko roku powtarzane jest pytanie: o co chodzi w aferze z funduszem sprawiedliwości?
Z tym wyjaśnieniem nie zgadzam się:
Afera Funduszu Sprawiedliwości dotyczy niezgodnego z prawem, niezgodnego z celami Funduszu, uznaniowego, służącego wyłącznie jednemu środowisku partyjnemu, a także służącego osobistym korzyściom dysponowania wielomilionowymi dotacjami państwowymi.”
Moim zdaniem bardziej rządzącym obecnie chodzi o to dlaczego oni a nie my?
Może warto przyjrzeć się bliżej kryteriom rozdziału środków pieniężnych z FS przez ekipę ministra Bodnara?
Ponadto jest to rozgrywka międzypartyjna i personalna, mająca na celu postawienie w stan oskarżenia byłego ministra Z. Ziobro i ewentualnie jego najbliższych współpracowników.
Minister Bodnar&Co w dążeniu do celu zapomina że sami gromadzą dowody na postawienie ich przed Trybunał Stanu, a tych pomniejszych przed sądem karnym za notoryczne łamanie prawa.
Lista tych naruszeń systematycznie wydłuża się. Umyka uwadze że robią dokładnie to samo co zarzucają poprzednikom tyle że bardziej prymitywnie.

Minister Bodnar idzie na całość. Nie dość że osobiście popełnia delikt konstytucyjny, to nie reaguje na łamanie prawa przez członków rządu DT i samego premiera.
Uważają że im wolno wszystko. Ciekawe, czy ten pogląd podzieli sąd przed którym prędzej czy później staną?
Istotne pytanie, czy wszystkie szkody popełnione przez tą „zorganizowaną” grupę przestępczą da się naprawić?
Codziennie słyszę nowe informacje o pogłębiającej się zapaści naszej gospodarki.
Nasuwa się pytanie czy jest to zbieg niekorzystnych okoliczności które nękają nie tylko Polskę i Europę, czy jednak celowe działanie mające sprowadzić Polskę do roli petenta na salonach Europy? Żeby tylko. Wiele wskazuje że jest to zamiar dalej idący. Pojawiają się komentarze że ekipa DT ma sprowadzić Polskę do landu który docelowo ma być wcielony do eurokołchozu zarządzanego przez Niemcy.
Powtarza się pytanie jaką rolę w tej grze odgrywa DT? Jest rozgrywającym, czy tylko rozgrywanym? Chodzi o fakty, a nie o ich interpretację przez zainteresowanego i jego otoczenie.

19 października 2024

Neo czy paleo?

 

Zwróciłem uwagę że ostatnio toczą się w sieci dwie ożywione dyskusje na bardzo odległe w czasie tematy.
Jedna dotyczy współczesności.
Nas, a przynajmniej mnie, ze względów oczywistych interesuje to co dotyczy sytuacji w Polsce.
Ten wątek związany jest z przebiegiem powodzi na Dolnym Śląsku.
W miarę jak fala powodziowa przesuwała się w kierunku morza zainteresowanie mediów rządowych powodzią malało. To było do przewidzenia.
Praca u podstaw, czy jak kto woli, szarzyzna dnia codziennego, nigdy nie była przedmiotem szerszego zainteresowania. Nie zmieni tego krytykowana powszechnienie maniera obecnego premiera robienia show z obrad rządu czy sztabu kryzysowego.
Moim zdaniem rząd ma wykonywać swoje obowiązki bez rozgłosu, za to ma być skuteczny w działaniu.
Z tym w praktyce jest gorzej, bo rząd DT stara się szumem medialnym przykryć swoje niedoróbki w trakcie zabezpieczania przed skutkami powodzi która była zapowiadana przez służby krajowe, jak i komunikaty z KE, a także sąsiadów z południa.
Gdyby brać za dobrą monetę apele premiera DT i jego otoczenia można by skoncentrować się wyłącznie na działaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi. Przynajmniej w trzech najbliższych miesiącach proponowanych przez DT.
To i tak trzeba zrobić. Inaczej się nie da. Tylko że DT&Co z jednej strony apelują o wspólne działanie,
a z drugiej nie zamierza ani na krok zejść z drogi zapoczątkowanej 13 grudnia 2023 roku.
Czy to tylko rozdwojenie jaźni? Czy raczej kurczowa realizacja zadań wyznaczonych przez Berlin? Raczej to drugie.
W walce ze skutkami powodzi mamy do czynienia ze schizofrenią, objawową czy bezobjawową,
to nie ma większego znaczenia.
Przygotowano nowelizację prawa które ma pozwolić na szybkie udzielenie pomocy poszkodowanym,
a także metodyczne usuwanie zniszczeń infrastruktury spowodowanych powodzią.
Jak to będzie wyglądało w praktyce przekonamy się wkrótce. Jest o co walczyć bo przykładowo według obecnego stanu prawnego pomoc finansowa poszkodowanym ma być opodatkowana, a to w skrajnych przypadkach oznacza że od kwoty pomocy trzeba będzie oddać 32% otrzymanej pomocy!

Nad ekipą 13 grudnia gromadzą się czarne chmury. I to nie od dzisiaj.
Niedawno odnotowaliśmy ich czarny piątek. Chodzi o decyzję Izby Karnej Sądu Najwyższego która uznała za bezprawne powołanie przez ministra Bodnara prokuratora krajowego bez akceptacji prezydenta RP. SN uznał że prokuratorem krajowym jest nadal prokurator Barski. Tym samym pozbawione mocy prawnej są wszystkie decyzje procesowe firmowane przez prokuratorów-uzurpatorów Korneluka i Bilewicza. Mimo jednoznacznej decyzji Izby Karnej SN prokuratorzy-uzurpatorzy nie pozwalają na powrót do pracy prokuratora Barskiego. Można powiedzieć że konsekwentnie pracują na postawienie im zarzutów karnych, co jednoznacznie wynika z art. 14 ustawy
Prawo o prokuraturze. https://www.sejm.gov.pl/sejm10.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=D65AMZ
https://sejm.gov.pl/INT10.nsf/klucz/ATTD7BJGN/%24FILE/i02934-o1.pdf
Przywołane przykłady bezprawia nie są jedynymi. Różnica polega na tym że otwiera się droga skarg do instytucji międzynarodowych. To droga długotrwała i na to liczą rządzący.
Narasta chaos prawny z którego cieszą się przestępcy.
Skutki finansowe pokrywać będziemy wszyscy, bo uczestnicy procesów będą dochodzili swoich praw wobec Skarbu Państwa.

Drugim prztykiem w nos była decyzja WSA w sprawie oddalenia wniosku prokuratury o areszt dla posła Romanowskiego https://www.pap.pl/aktualnosci/sprawa-aresztu-posla-romanowskiego-jest-decyzja-sadu
Obie decyzje sądów wiosny nie czynią. Zaogniają tylko spór kompetencyjny w którym minister Bodnar uzurpuje sobie prawo do podejmowania decyzji personalnych będących w kompetencji prezydenta RP.
Prokuratorzy Bodnara postępują coraz bezczelniej, ponawiając wniosek o areszt dla posła Romanowskiego.
Jaki będzie finał? Nie wiem. To jest rozgrywka kompetencyjna między sądami a prokuraturą.
W poszczególnych przypadkach zapadają różne decyzje.
Tak się dzieje w sprawie zgody czy jej braku na organizowanie w Warszawie w dniu 11 listopada Marszu Niepodległości.
Obserwatorzy zadają sobie pytanie jaki będzie finał?
Powszechna opinia jest taka że niezależnie od ostatecznej decyzji sądu Marsz odbędzie się.
Władza nie jest w stanie zablokować marszu 100 tysięcy, a może i więcej demonstrantów.
Każde utrudnienie gwarantuje zwiększoną frekwencję. Taka jest natura Polaków.
Ekipa 13 grudnia nie pozwalałaby sobie na takie zachowanie gdyby nie miała poparcia Berlina i KE.
Z drugiej strony na szali jest autorytet i prestiż urzędu prezydenta RP.
Jak długo można ignorować stanowisko TK, SN, NSA czy WSA?
Twierdzenie że minister sprawiedliwości anarchizuje porządek prawny w III RP nie robi już większego wrażenia. Oczekiwanie przez ekipę 13 grudnia na zwycięski wynik wiosennych wyborów prezydenckich niczego nie zmienia.
Co będzie jeśli wybory pójdą nie po myśli obecnie rządzących? Będą kwestionowali ich legalność?

Dzisiaj możemy obserwować pokaz bezradności opozycji. Ściśle ZP a jeszcze ściślej PiS.
Okazuje się że mieć rację to za mało. Trzeba ją wyegzekwować, a z tym jest kłopot.
W podobnej sytuacji znalazł się prezydent RP. Tylko PAD ma możliwości przecięcia tego węzła gordyjskiego. Niestety ciągle waha się i czeka nie wiadomo na co.
Różnica polega na tym że PAD nie ma za kim schować się przed odpowiedzialnością.
Jest ustawowym strażnikiem Konstytucji!

Czy najbliższe dni przyniosą przesilenie czy będziemy brnąć?
Myślę że do ogłoszenia wyników wyborów w USA nic się nie stanie. To już trochę ponad dwa tygodnie. 

Na drugim biegunie toczy się od dłuższego czasu w mediach dyskusja o podłożu historycznym, dotycząca początków państwowości Polski. Można powiedzieć że to sprawa dla historyków.
Pozornie tak to wygląda. Jednak nie do końca.
O co dokładnie chodzi można przeczytać w serii notek na SN https://pioter.szkolanawigatorow.pl
To nie jedyny autor ciekawych informacji o początkach państwowości polskiej.
Komentatorzy przywołali przykładowo https://pioter.szkolanawigatorow.pl/korona-chrobrego#372655 wydawnictwo dostępne na rynku wydawniczym.
Istota tej dyskusji sprowadza się do tego że mamy trudności z ustaleniem faktów historycznych dotyczących początków państwa polskiego. Historycy przyjęli jako pewnik fakty znane z dostępnych im źródeł. Wynikały one z dostępności do archiwów.
Rzecz w tym że te fakty są dostępne również w archiwach dotychczas przez historyków nie spenetrowanych.
Zgryźliwie ktoś napisał że na temat napisano co najmniej 50 książek, a 51 jest kompilacją owych 50. Umiejętność korzystania z zasobów archiwów jest ograniczona znajomością języków tzw. mało chodliwych”, czy raczej zapomnianych.
W Polsce problem ma nieco inny wymiar. Zasoby archiwalne przez wieki były niszczone i grabione. Dlatego w wersji oryginalnej zachowało się ich stosunkowo niewiele.
Są wnioski dalej idące. Prace polskich historyków, zwłaszcza w XIX wieku opierano na materiałach autorów niemieckich, a od dawna wiadomo że historia jest przedłużeniem polityki.
Historię Polski od zamierzchłych czasów Niemcy starali się przedstawiać w niekorzystnym świetle po to żeby eksponować znaczenie państwowości niemieckiej.
W środowisku polskich historyków nie ma chętnych do zgłębiania tematu. Profesura żyje z kuponów,
a pracownicy na dorobku nie są w stanie się przebić. Rezultaty są takie że mimo szumnych zapowiedzi niewiele albo nic się nie zmienia. Lepiej iść na łatwiznę. Nie ma szans wyjść poza utarte schematy.

Tak „sprzedawana” wiedza historyczna przekłada się na kompleksy trawiące polskie społeczeństwo.
Nie wszyscy odczuwają potrzebę szukania prawdy historycznej.
Z tego nie ma chleba.
A sama satysfakcja i poczucie dumy z bycia Polakiem to trochę za mało.
Co z tego że nie dla każdego z nas? 

12 października 2024

Co tu podsumowywać?

 

Ciekawe kto i co powie w rok po wyborach?
Przypadkowo, przed tym terminem odbywają się konwencje PiS i PO/KO.
Jesteśmy świeżo po. Teraz dopiero zacznie się tłumaczenie z polskiego na nasze.
Tzw. opiniotwórcze media usiłują kreować rzeczywistość.
Umyka ich uwadze że obie formacje komentują minioną rzeczywistość z różnych pozycji.
PO jako partia władzy, a PiS jako najsilniejsza partia opozycyjna. W dodatku partia która wygrała wybory, ale je przegrała bo nie miała z kim zbudować większości parlamentarnej.
Istotne pytanie które nie pada dotyczy tego czy PiS był przygotowany na przegraną?
Moim zdaniem nie. Oceniam to po łatwości z jaką ekipa 13 grudnia demoluje Państwo Polskie.
To państwo nie ma ugruntowanych podstaw prawnych, a może i organizacyjnych.
Stąd deklaracja prezesa Kaczyńskiego że pora podjąć prace nad nową konstytucją III RP.
Zamiar chwalebny, ale ciekawi mnie jak to będzie z realizacją? Kto przyłączy się do tych prac?
Z minionych lat pamiętam że prace nad projektem konstytucji zajmą około dwóch lat. Tego nie można zrobić na kolanie.
Dzisiaj nie sprawdzają się na swych stanowiskach najważniejsze osoby w państwie.
Zauważalną prawidłowością stał się powszechny brak poszanowania stanowionego prawa.
Część polityków nadużywa swoich praw, a część boi się skorzystać z przysługujących uprawnień. Skutki widać gołym okiem. Komentatorzy też nie mają swego zdania. Powtarzają zasłyszane komunały, często nieskażone znajomością tematu.
Ekipa rządząca zachowuje się jak podwórkowa żulia.
Z dzieciństwa pamiętam takie sytuacje podwórkowe gdy w konflikcie między uczestnikami dochodziło do scysji, słabszy używał skutecznego argumentu „jak przyjdzie mój starszy brat ...”
Teraz też obserwujemy coś z tego. Tupet i arogancja rządzących nie wynika z ich siły politycznej ale z przekonania że mają bezgraniczne poparcie KE, a zwłaszcza Berlina.
Umyka ich uwadze że to poparcie jest koniunkturalne tzn. jest jeśli dotyczy żywotnych interesów Niemiec. Natomiast ci którzy powinni z urzędu reagować na wszelkie łamanie prawa czekają na Godota. Prawie 10 miesięcy rządów i brak skutecznej reakcji, nie tylko prezydenta RP.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się dlaczego tak się dzieje?
Pierwsza myśl jest taka że nie ma możliwości wyegzekwowania decyzji.
W dyskusji często przywołujemy konstytucję z 1997 roku tylko że niewiele z tego wynika.
Wedle prawa prezydent RP jest najważniejszą osobą w państwie, ale służby mogą wejść bez pytania o zgodę do jego domu i nikomu z odpowiedzialnych za ten eksces włos z głowy nie spadł.
Byle chłystek kontestuje decyzje prezydenta RP i znowu, bez reakcji.
Mamy organa które ostatecznie oceniają funkcjonowanie porządku prawnego. Jednak coraz więcej domorosłych ekspertów którzy mącą ludziom w głowach. Na dzisiaj nie ma takiego który przywołałby to towarzystwo do porządku.
Regulacje prawne zawierają terminy realizacji określonych czynności. Albo te regulacje są dziurawe, albo świadomie są ignorowane. Jak widać, znowu bez konsekwencji.
Zło zaczyna się na samym początku drogi tzn. w PKW. Albo przewodniczący PKW ma za dużą swobodę podejmowania decyzji, albo kieruje się złymi intencjami. To dotyczy przebiegu wyborów, a także decyzji po wyborach.
W obecnym stanie rzeczy między bajki wkładam opowieści o konieczności resetu. Nie ma takiej opcji. Wszelki reset to sankcjonowanie bezprawia.
Ekipie 13 grudnia uderzyła do głowy woda sodowa. Zamiast zająć się wypełnianiem obowiązków przypisanych do zajmowanego stanowiska służbowego, całą energię kierują na pokazanie jacy źli byli poprzednicy. Znowu zapominają że robią to samo tylko jeszcze więcej. Spieszą się bo mają świadomość że ich czas szybko minie? Czy mają świadomość że nie wszyscy zdążą się w porę ewakuować w bezpieczne miejsca? Wódz ma wprawę, gdy się zacznie palić grunt pod nogami pierwszy zwieje. Chyba że zdradzą go mocodawcy. Oni też mają swoje problemy.
Dzisiaj mamy inny problem. To co robi i zamierza robić ekipa rządząca jest działaniem na szkodę Polski i nas wszystkich. W wielu sprawach są to zmiany nieodwracalne, a w pozostałych sporo czasu upłynie zanim to i owo da się odkręcić.
Działania destrukcyjne to w pierwszej kolejności działania opóźniające nasz rozwój gospodarczy.
Konkretnie dotyczy to budowy CPK, portu kontenerowego w Świnoujściu, regulacji Odry, budowy elektrowni atomowych.
Nie mniej ważnym zadaniem jest rozbudowa i modernizacja naszych Sił Zbrojnych.
Jest to zadanie wieloletnie i wielokierunkowe. Jednym z kluczowych elementów jest posiadanie i rozbudowa własnego przemysłu zbrojeniowego.
Widać to teraz na przykładzie wojny na Ukrainie.
Prowadząc wojnę obronną trzeba mieć wyszkolone i wyposażone wojsko, ale też trzeba mieć szeroko rozumiane zaplecze logistyczne, dobrze zaopatrzone magazyny, własny serwis uzbrojenia, zapasy części zapasowych, amunicji itd. Trzeba liczyć się z tym że pierwsze uderzenia przeciwnika idą na zniszczenie zakładów produkcyjnych i baz remontowych w przemyśle obronnym.
To wszystko ma rację bytu tylko wtedy gdy o słuszności walki o swoje będzie przekonane społeczeństwo.
Znowu odwołam się do sytuacji na Ukrainie.
Po ponad dwóch latach trwania wojny Ukraina ma problemy z pozyskaniem uzupełnień dla wojsk walczących na froncie. Wielu Ukraińców woli uciekać zagranicę niż iść na front. Wolą przeczekać.
Dla znacznej części potencjalnych poborowych problem sprowadza się do tego skąd wziąć pieniądze na łapówki dla urzędników wydających zaświadczenia o niezdolności do odbycia służby wojskowej.
O skali zjawiska świadczą informacje które przedostają się do mediów. https://wiadomosci.wp.pl/dramat-mobilizacji-w-ukrainie-koniec-entuzjazmu-korupcja-i-pliki-dolarow-7079513211653056a
Co do dzisiejszych konwencji to, moim zdaniem, nie doszło do wielkiego zjednoczenia prawicy.
Nastąpił tylko powrót do tego co już było. ZZ w PiS już był, czyli nastąpił powrót syna marnotrawnego. Co z tego dalej wyniknie? Nie wiem. Różowo nie jest bo wewnątrz do zgody daleko. Dodatkowym utrudnieniem jest to że przeszli do opozycji a nie wiem jak byli do tego przygotowani. Co innego oficjalne deklaracje, a co innego opinie na użytek wewnętrzny.

07 października 2024

O roku ów ...

 

W rozmowach między Polakami, czasem zwanymi nocnymi rozmowami Polaków, mówi się że pewne grupy polityków szukają wsparcia w Berlinie, Waszyngtonie, Brukseli czy Watykanie.
Takie podejście nie jest samo w sobie złe. Samotni jesteśmy łatwym łupem dla sąsiadów.
Chodzi o istotny detal. Ceną za wsparcie nie może być działanie na szkodę interesów Polski.
Z tym mamy do czynienia teraz. Działaniem na szkodę jest nawet spowalnianie prac w uruchomionych inwestycjach. Tymczasem mamy do czynienia również z ostentacyjnym skreślaniem inwestycji o znaczeniu strategicznym.
W każdym działaniu istotne są motywy. Przejęcie władzy po wyborach które odbyły się blisko rok temu spowodowało że częstym kryterium stała się zasada że negowane jest wszystko co zostało zapoczątkowane przez rząd ZP.
Teraz pojawia się pytanie w czyim interesie działa rząd DT?
Słyszę coraz więcej głosów negujących politykę tego rządu.
Uwaga zasadnicza dotyczy rozbieżności między deklaracjami składanymi w kampanii wyborczej
a ich realizacją w ramach rządu koalicji 13 grudnia. Obiecanki zawarto w 100 obietnicach.
Było tak https://100konkretow.pl/wszystkie-konkrety/
Po 100 dniach rządów było tak https://demagog.org.pl/analizy_i_raporty/100-konkretow-tuska-po-100-dniach-ile-zrealizowano/?cn-reloaded=1
15 października minie rok po wyborach, a 13 grudnia rok po utworzeniu rządu przez DT.
Obiektywna ocena jest jednoznaczna. Ten rząd jest uosobieniem zła i nieudacznictwa.
Nie ma większego znaczenia że rządy koalicji 13 grudnia zbiegły się z narastającym w świecie kryzysem gospodarczym. Nie ma większego znaczenia że południowo-zachodnia część Polski została dotknięta katastrofalną powodzią.
Nawiasem mówiąc takie powodzie od 1997 roku zaczęły nawiedzać nas cyklicznie, w odstępach nieco ponad 10 lat.
Ciekawostką jest że przez te lata niewiele zrobiono żeby zminimalizować skutki możliwych powodzi. Nie dlatego że żałowano funduszy na ten cel! Powodem jest głupota ludzka. Zmanipulowani przez ekoterrorystów ludzie, mieszkańcy zagrożonych powodzią terenów, byli przeciwni budowie zbiorników retencyjnych i polderów na terenach zagrożonych powodzią.
Skutek jest taki że zbiornik Racibórz ocalił miasto Racibórz i Wrocław, a przerwana tama zniszczyła Stronie Śląskie i kilka innych miasteczek i wsi.
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,189664,31349708,kto-grzebal-przy-tamie-w-stroniu-slaskim.html https://www.money.pl/pieniadze/odbudowywal-stronie-slaskie-po-powodzi-z-1997-roku-mowi-ile-zajmie-to-tym-razem-7075237304937312a.html
Łączne straty po powodzi są dopiero szacowane, ale już dzisiaj mówi się że mogą sięgnąć 40 mld złotych a odbudowa zniszczeń może potrwać nawet 10 lat. W odbudowie nie pomoże nam nikt, zwłaszcza KE.
DT szedł do władzy jako mąż opatrznościowy, Donald Wszechmogący. Wyborów nie wygrał, co trzeba stale przypominać. Udało mu się zmontować koalicję pod hasłem TQM. Nic innego jej nie spaja.
DT obiecał swoim wyborcom nie tylko Inflanty. Najbardziej nośna była obietnica natychmiastowego dostępu do funduszy KPO które bezpodstawnie blokowała KE poprzedniemu rządowi ZP.
Po wyborach następuje blamaż za blamażem. Z dużej chmury mały deszcz.
Z należnych pieniędzy z KPO udało się wyrwać zaledwie 27 mld złotych, co stanowi około 10% należnej kwoty. Z każdym kolejnym dniem maleją szanse że Polska otrzyma całą kwotę,
a bardziej że zdąży te pieniądze zużyć i rozliczyć się z KE. To jest pikuś. Mały pikuś.
Powódź spowodowała nieplanową wizytę szefowej KE na terenach powodziowych.
Z wizytą ekipa DT wiązała nadzieję uzyskania ekstra środków pomocowych.
A tu zonk! Ursula von der L ... łaskawie zezwoliła na przełożenie przez Polskę posiadanych pieniędzy /KPO/ z lewej do prawej kieszeni. No może z prawej do lewej. Efekt ten sam.
Kolejnym sukcesem międzynarodowym DT miało być uzyskanie dla Polski stanowiska komisarza w KE i to dość znaczącego. Wybór padł na zaufanego człowieka DT czyli Piotra Serafina. https://www.pap.pl/aktualnosci/wazne-stanowisko-dla-polskiego-kandydata-piotr-serafin-zostanie-komisarzem-ds-budzetu
Z jednej strony ważna persona, bo będzie bezpośrednio podlegał szefowej KE. Z drugiej szybko okazało się że ten komisarz będzie tylko kierownikiem biura bo wszystkie jego decyzje będą weryfikowane przez specjalnie utworzone kolegium. Takim wymogiem nie będą objęci pozostali komisarze.
Z upływem czasu okazuje się że DT zasługuje na miano anty Midasa.
Pozostaje do wyjaśnienia czy to przypadek czy działanie zamierzone.
Coraz więcej kontrowersji wywołuje skład personalny rządu DT.
Znowu pytanie czy to przypadek czy zamierzone działanie? Raczej to drugie.
Gołym okiem widać że DT ma bezgraniczne poparcie Berlina i KE.
Trzeba być niesprawnym umysłowo żeby nie widzieć ich reakcji na kolejne posunięcia premiera koalicji 13 grudnia.
W tym miejscu nieśmiało pytam czy DT to taki „samochwała w kącie stała”. Jeszcze niedawno przechwalał się że „mnie nikt nie ogra”.
Mnie się wydaje że jest ciągle ogrywany jak małe dziecko, ale on musi robić dobrą minę do złej gry.
Nie ma wyjścia z przyjętej drogi.
Od momentu zaprzysiężenia swego rządu przyjął zasadę realizowania celu narzuconego przez obcych. Za wszelką cenę. Dlaczego? Nie mam możliwości zajrzenia do jego głowy.
Zaczął w styczniu od siłowego przejęcia mediów rękoma Rympałka.
Dziwię się że do tej pory nikt nie nazwał tego po imieniu. To jest zamach stanu. /sorry, ja tylko cytuję/. Tu widać jak na dłoni politykę Berlina i KE. Najbardziej zasłużeni w pierwszym etapie przewrotu zostali profilaktycznie ewakuowani na fotele parlamentarne do PE. Pecha miał Bobas który musiał zrezygnować z ciepłej posadki i wrócić do kraju. Otrzymał trudne zadanie, ale póki co zamiast szukać sprzymierzeńców, przysparza sobie wrogów wśród powodzian.
https://wpolityce.pl/polityka/708892-kanthak-kierwinski-jest-jak-naplucie-w-twarz-powodzianom
Od strony formalnej ten rząd nie zrobił nic. Nawet nie wysilił się na jakąkolwiek deklarację, a mimo tego Bruksela uznała że III RP, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, stała się państwem prawa!
To kpina w żywe oczy z naszej inteligencji.
Patrząc na wyczyny kierowników poszczególnych resortów widać że mamy do czynienia albo z kompletnymi dyletantami, albo realizatorami jakiegoś większego planu. Żeby nazywać rzeczy po imieniu trzeba dysponować konkretami. W przeciwnym razie są to pomówienia.
Jaka jest prawda?
Faktem jest że świat przeżywa kryzys gospodarczy tylko że dotyka on poszczególne państwa w różnym stopniu.
DT przejął państwo w dość dobrej kondycji. Po kilku miesiącach widać że udało mu się sprowadzić je na równię pochyłą.
Skutki powodzi dopiero odczujemy. Tymczasem z kolejnych informacji jakie do nas docierają wynika że w kasie ministra finansów widać dno. Pieniędzy brakuje na wszystko. Doraźnie najbardziej odczuwalny jest ich brak w służbie zdrowia. Kłopot polega na tym że nie wiadomo ile dokładnie brakuje. Wypowiedzi minister zdrowia /nauczycielki języka polskiego/ i jej zastępcy, różnią się minimalnie,
ale inne źródła twierdzą że brakuje nie 2, czy 5 mld zł, ale co najmniej 15 mld zł, bo do zapłacenia będą rachunki za III i IV kwartał.
Maleją drastycznie wpływy do budżetu z Orlenu, następują masowe zwolnienia w Poczcie Polskiej, likwidowane jest PKP Cargo itd. Itd.
Kryzys nie dotyczy wszystkich. Już Urban głosił że rząd zawsze się wyżywi. Dlatego może pozwolić sobie na zakup kilkudziesięciu limuzyn. Dlatego masowo obsadza swoimi wszelkie intratne finansowo stanowiska w spółkach Skarbu Państwa.
Moim zdaniem obowiązuje nie tylko TQM. Oni mają pełną świadomość że nie będą tam wiecznie. Dlatego muszą się nachapać póki mogą. Nie mają przy tym skrupułów.
Zupełnie inny problem stworzył minister sprawiedliwości, prokurator generalny w jednej osobie.
Zgodnie z podziałem kompetencji ma stać na straży porządku prawnego. Tymczasem sam łamie prawo. Eksmitował urzędującego prokuratora krajowego i wbrew obowiązującej procedurze wyznaczył własnego kandydata, pomijając uprawnienia prezydenta RP. To nie jest tylko wybryk.
Ta decyzja pociąga za sobą poważne skutki prawne dla społeczeństwa, a dla sprawcy chaosu gwarantuje stanięcie przed Trybunałem Stanu. Dlatego minister sprawiedliwości liczy że w razie zagrożenia premier wyśle go jako sędziego do składu TS UE.
Jedyne co mnie w tej sytuacji naprawdę martwi to że nikt z tego towarzystwa nie stanie przed sądem
i nie zostanie prawomocnie skazany. Dalej obowiązuje zasada „ryba psuje się od głowy, ale skrobie się ją od ogona”. Już teraz otwarcie rząd mówi że czekają nas lata zaciskania pasa. Oczywiście nam, bo dla rządu zawsze starczy. Naszym kosztem.
Z powyższego jest jeden wniosek, kiepski dla nas jako elektoratu.
Powtarzam za jednym z komentatorów którego wypowiedzi słuchałem w radio jadąc samochodem.
Ten pan twierdzi że układ sił politycznych w Polsce jest obecnie taki że żadne z ugrupowań politycznych zasiadających w Sejmie nie jest zainteresowane przejęciem władzy.
Grillowanie koalicji 13 grudnia będzie trwało.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...