Szukaj na tym blogu

25 stycznia 2025

Problem z Polską, czy polski problem?

 

Znaleźliśmy się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
Rządzącym marzy się reset, oczywiście na ich warunkach.
Oczywiście, biorąc pod uwagę realia to niemożliwe.
W sprawie wyborów prezydenckich chcą za wszelką cenę mieszać mając świadomość że nic z tego
nie będzie.
W tej sprawie zabrała głos I Prezes Sądu Najwyższego i stwierdziła jednoznacznie że procedura jest opisana szczegółowo i nie ma podstaw do jej zmiany. https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art41721711-malgorzata-manowska-o-wyborach-bedzie-orzekac-izba-kontroli-innej-opcji-nie-ma
Ingerencja z zewnątrz /TS UE i KE/ jest bezprawna. Jest to wyraźnie zapisane w traktacie unijnym.
Dla odmiany humbugiem jest twierdzenie koalicji 13 grudnia że Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN jest nielegalna. Dokumentu potwierdzającego takie stanowisko nie ma i nie było.
Przez systematyczne powtarzanie przez koalicję że obecny stan prawny jest niezgodny z prawem unijnym nic się nie zmieni.
Brakuje jednak konsekwentnego powtarzania przez opozycję że racja jest po naszej stronie.
Koalicja 13 grudnia celowo brnie w kłamstwo, bo taki jest jej interes polityczny.
Coraz bardziej widać że do resetu musi dojść, ale dopiero wtedy gdy strony sporu uświadomią sobie
że doszły do ściany i dalej lawirować się nie da.
Reset nie może być powierzchowny, musi dotyczyć zmian od konstytucji poczynając poprzez zmianę zapisów dotyczących praw, obowiązków i odpowiedzialności wszystkich struktur państwa.
To zadanie długoterminowe i odpowiedzialne.
Przypomnę, kilka lat temu gdy zaczęto mówić o potrzebie napisania nowej wersji konstytucji pojawiła się opinia że na jej napisanie trzeba przeznaczyć minimum dwa lata, ale wcześniej trzeba powołać zespół ekspertów którzy będą w stanie pogodzić interesy wszystkich stron.
Taki projekt powinien być poddany konsultacji społecznej, a przyjęty w referendum.
Nie ma więc mowy o jakimkolwiek pudrowaniu konstytucji z 1997 roku. Przy jej przyjmowaniu powiedziano że powinna być zmieniona po około 20 latach. Ten czas minął.
Dopiero po zmianie konstytucji można przystąpić do zmian obowiązującego prawa.
Pozostaje jednak pytanie jak się zachować w okresie przejściowym?
Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją w której koalicja 13 grudnia zachowuje się jakby miała rządzić
do końca świata, a nawet dzień dłużej. Zdają się zapominać że mają tylko większość konstytucyjną,
a koalicja w każdej chwili może się rozpaść. W dodatku z byle powodu.
Obszarów konfliktowych jest sporo. Jak długo będzie skuteczna koalicja strachu?

Dzisiaj obowiązuje gra pozorów. Rządzący idą na rympał.
PKW wykracza poza swoje kompetencje. Ma wydać decyzję o ważności wyborów, o wypłacie dla komitetów wyborczych, o wypłacie subwencji. Tymczasem w tych decyzjach pojawia się dywagowanie czy SN jest kompetentny czy nie?
Ta sama PKW olała protesty wyborcze które mogły mieć znaczący wpływ na wynik wyborów parlamentarnych 2023.
Proszę zwrócić uwagę na zapis w uchwale SN z dnia 11 stycznia 2024 pkt. 6 str. 5 https://sejmsenat2023.pkw.gov.pl/sejmsenat2023/statics/PKW_AKTUALNOSCI/uploaded_files/1705106116_i-nsw-1237-23.pdf
https://konkret24.tvn24.pl/polityka/wybory-2023-rekordowa-liczba-protestow-w-sprawie-wyborow-i-referendum-dane-sadu-najwyzszego-st7460378
Co gorsze nikt tego jednoznacznie nie potępia!
Nie ma jednoznacznego stanowiska czy w naszym porządku prawnym obowiązuje zapis tego prawa, czy opinia rzekomego autorytetu który nie ponosi żadnej odpowiedzialności za głoszone poglądy. Samych autorytetów namnożyło się niczym królików i przez to się zdewaluowały.
Są wykorzystywane koniunkturalnie.
W obecnej sytuacji brakuje nam rzeczywistego autorytetu który byłby poparty przez większość społeczeństwa. Taka osoba powinna, mocą swego autorytetu, jednoznacznie stwierdzić jakie są granice prawa krajowego i jak głęboka może być ingerencja struktur unijnych i międzynarodowych
w sprawy wewnętrzne Polski.
W sposób drastyczny ujawniło się to po przejęciu rządów przez koalicję 13 grudnia.
Przez dwie kadencje rządów ZP KE i TS UE młotkowali Polskę za rzekomy brak praworządności. Zaznaczam, że pojęcie to w prawie unijnym nie jest zdefiniowane.
Po zmianie rządu w listopadzie 2023 wątek praworządności w Polsce zniknął jak za machnięciem leszczynowej różdżki.
W porządku prawnym III RP nie uległo zmianie nic. Za to mocy nabrało bezprawie w wykonaniu rządu DT. KE i TS UE zamilkły. Zatkało ich, czy taka jest umowa z DT?
Bez odpowiedzi, póki co, pozostaje stanowisko KE, TS UE i innych światowych struktur prawnych
i politycznych, wobec postępowania rządu DT.
Czyżby akceptowali jawne bezprawie?
Ingerencja USA jest mało prawdopodobna.
Już jest płacz naszych polityków że Trump nie zmienił decyzji Bidena w sprawie dostępności dla Polski czipów potrzebnych do prac na AI.
Brak zaufania nie uległ zmianie. Kiedy spakuje się kierownik ambasady polskiej w USA?
Może Trump zmieni zdanie wobec zachowań Tuska?
Jest jednak akcent optymistyczny. Przynajmniej ja go widzę.
Prezydent Trump w swoim wystąpieniu telewizyjnym w Davos dał do zrozumienia że wersal się skończył. Nie ma darmowych obiadów. Europa poniesie również koszty odbudowywania się gospodarki USA. Po decyzjach podjętych w dniu inauguracji prezydentury Europa musi dokonać samookreślenia. Czy jest w stanie pójść na otwartą konfrontację z USA?
Powodów nie brakuje.
To wycofanie USA z porozumień paryskich /klimatycznych/. Zasadnicza zmiana w polityce migracyjnej polegająca na masowej deportacji nielegalnych imigrantów. To także powrót do energetyki opartej
o kopaliny /węgiel kamienny, gaz ziemny/ kosztem OZE.
Potężne nakłady finansowe na rozwój AI.
Zagrożenie wojną celną z Chinami, a być może z UE.
Otwarty temat to NATO.
Dla Trumpa sprawą prestiżową jest doprowadzenie do zakończenia wojny na Ukrainie. Jak to zrobi? Będzie próbował. Dla niego to sprawa biznesowa. Uważa za niecelowe inwestowanie w tą wojnę. Zobaczymy w jakim zakresie będą bruździć UE /głównie Niemcy i Francja/ oraz Wlk. Brytania.
Na własną rękę nie mają szans, a o wspólników coraz trudniej.
Nie zapominam oczywiście o pytaniu dla nas kluczowym, jak w nowej rzeczywistości odnajdzie się rząd DT?

20 stycznia 2025

Didaskalia?

 

Parę moich uwag po lekturze tekstów na SN /Magazynier i K-Bedryczko/
Nie uważam się za eksperta, ale ...
Od porwania i śmierci AM minęło sporo czasu, nawet jak na kryteria historyczne.
Jako pewnik mogę przyjąć że nic więcej się nie dowiemy. Nie ma takiej potrzeby.
Jeśli pojawi się coś nowego to tylko dla zaciemnienia istoty sprawy.
Tak się składa że to wszystko rozgrywało się na moich oczach /w chwili porwania AM byłem już dorosłym człowiekiem/. Sprawę traktowałem i traktuję jako jedną z wielu.
Zasadnicze pytanie jakie dzisiaj można i trzeba zadawać brzmi: komu to było potrzebne i czy osiągnął cel?
W mojej ocenie odpowiedź jest tak. Tylko co to oznacza? No właśnie.
Lata 70 to był okres ekspansji komunizmu na Europę. Co przynajmniej mnie wkurzało to wspieranie finansowe komunistów we Włoszech i Francji. Wiedziałem że żyją na wyższej stopie niż my.
Kto dzisiaj pamięta że wzorem święta Trybuny Ludu były podobne imprezy w Paryżu i Rzymie? /L'Humanite i L'Unita/ .
Na ich organizację płaciła m.in. Polska. Nasze media z tym się nie kryły.
Po zabójstwie AM Włochy można powiedzieć wyhamowały ten zwycięski pochód komunizmu. Podkreślam, wyhamowały, bo świat zachodni ma inne niż my podejście do ideologii komunizmu.
Oni nawet opowieści rosyjskich dysydentów traktowali z przymrużeniem oka.

Ukraina to inny problem. Można powiedzieć ogólnoświatowy. W dodatku nie jeden, a kilka a nawet kilkanaście.
Po pierwsze rozwód z Rosją dla nikogo nie należy do łatwych.
W toczących się dyskusjach zauważam skłonności do spłycania problemu, albo tendencyjnego pomijania istotnych szczegółów.
Co byśmy nie powiedzieli o Rosji to trzeba przyznać że prowadzi politykę długofalową.
Podboje terytorialne prowadzą od wieków. Mają świadomość że doklejanie kolejnych terytoriów to nie to. Dlatego konsekwentnie mieszają podbite narody.
My to szczególnie widzimy na terenach graniczących z Polską i znajdujących się w pobliżu naszych granic. Inna sprawa że te tereny ze swej natury nigdy nie były jednorodne narodowo.
W okresie trwania ZSRR „ulubionym” zajęciem kacyków z Kremla były przesiedlenia.
Mało państw na świecie ma takie możliwości żeby miotać ludźmi na tysiące kilometrów.
Dzisiaj zbierają owoce, bo Ruscy są wszędzie i to w ilościach znaczących, czy to na Białorusi,
w Pribaltice czy na Dalekim Wschodzie.
W omawianym tekście jest sporo ciekawych i w sumie nowych informacji.
Nas faktycznie zalewa szum informacyjny.
O wielu aspektach nasze media rozprawiają niechętnie, ale „ulica” swoje wie.
A więc jednak wszechogarniająca korupcja. To przybrało takie rozmiary, że Trump zapowiedział powołanie komisji Kongresu która ma rozliczyć sposób wykorzystania pomocy udzielanej Ukrainie.
W sumie nie dziwi ocena militarna mijających lat wojny. Przeraża jednak skala strat ludzkich po obydwu stronach konfliktu.
Na tym tle mam pytanie jaka jest realna wiedza o sytuacji na Ukrainie u PAD i rządu /zarówno obecnego jak i poprzedniego/. Jak między sobą oceniają celowość dotychczasowej pomocy udzielanej Ukrainie?
Na koniec jeszcze jedno. Ocena religijności Ukraińców.
Dla mnie to szok. Niestety, to może być szczera prawda. W końcu kilka pokoleń indoktrynacji swoje robi.
Sprawa ma dla mnie drugie dno. W sytuacji obecnej beznadziei wraca stare „jak trwoga to do Boga”. Mniejsze znaczenie jak ten Bóg się nazywa.

Co do meritum. Po przeczytaniu tekstu K-B mam zupełnie inne spojrzenie na zapowiedź Trumpa odnośnie wojny na Ukrainie. Z drugiej strony, co mu się uda? Widać narastający opór tych co jeszcze się na tej wojnie za mało dorobili.
Jednocześnie nie tracę z pola widzenia tego komentarza:
Jakie będą priorytety polityki zagranicznej Trumpa? Jakie miejsce zajmie w nich Europa?

Przed chwilą Donald Trump został zaprzysiężony jako 47 prezydent USA.
Teraz będę z uwagą obserwował co się będzie działo z jego obietnicami wyborczymi i deklaracjami składanymi w przemówieniu inauguracyjnym. 

13 stycznia 2025

Kim są Polscy Polacy?

Kto i dlaczego próbuje robić z nas idiotów czy innych osobników ograniczonych umysłowo? To nie jest sprawa ostatnich godzin, dni, tygodni, miesięcy ale lat całych. Pojawia się niczym deus ex machina przy różnych okazjach.

Przykład na zasadzie pełnego przypadku. Dotyczy kopalni węgla kamiennego.
KE wszelkimi sposobami stara się nam wmówić że węgiel kamienny jest passe bo ... i tu następuje litania powodów. Dlatego na Polsce wymuszane jest zamykanie kopalni tego węgla, a także zniechęcanie do budowy nowych.
Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego coś ma być szkodliwe dla nas a dziwnym trafem nie szkodzi innym.
O co tu naprawdę chodzi?
Niemcy od lat zamykali u siebie kopalnie węgla kamiennego /podobnie jak elektrownie atomowe/ bo jego wydobycie uznali za nieopłacalne ekonomicznie. Równolegle rozwijali wydobycie węgla brunatnego, budując nowe kopalnie nawet na terenach będących pod ochroną, nie tylko z powodów przyrodniczych.
https://energetyka24.com/gornictwo/niemcy-odkrywka-oszczedzi-las-hambach-ale-zrowna-z-ziemia-6-wiosek
https://pigsw.pl/ochrona-przyrody-po-niemiecku-wycinka-legendarnego-lasu/
O tym że taka polityka zalatuje hipokryzją nie muszę przekonywać.
Pierwsza rzecz dotyczy strony technicznej zamykania kopalń węgla kamiennego.
W Niemczech nieczynne kopalnie są zalewane wodą. W razie potrzeby wodę można wypompować i wznowić wydobycie.
W Polsce te kopalnie są likwidowane w sposób trwały poprzez zasypywanie szybów.
Taki jest podobno nakaz KE.
Teraz najciekawszy szczegół tej polityki.
Od kilku lat w mediach pojawiają się informacje że obcy kapitał ubiega się o koncesje na wydobywanie węgla kamiennego w Polsce. Najbardziej znana medialnie to sprawa Bogdanki gdzie zamierzała się ulokować firma rodem z Australii.
Teraz wyskoczyła sprawa złoża Dębieńsko na Śląsku na które ostrzą sobie zęby Niemcy.
Pierwsze pytanie, z czym mamy do czynienia po stronie naszych decydentów? Z bezmyślnością?
Z głupotą? Z pazernością? /podejrzenie łapówki/ czy tylko działaniem na szkodę interesu narodowego?
Sprawa Bogdanki opisana jest tu
https://tubalecznej.pl/informacje-leczynskie/miliardowa-kara-dla-polski-chodzi-o-zloza-w-okolicy-bogdanki/KDF2BoE42v1AgXL6Jgz0
Podstawowe, według mnie, pytanie dlaczego Polska przyjęła do rozpatrzenia ten wniosek?
Złoże graniczy przez ścianę z eksploatowanym złożem kopalni Bogdanka.
Kopalnię zawsze lokalizuje się tak żeby zapewnić wydobycie na lata, a nie zamknięcie po wyczerpaniu złoża. Poza tym przyznanie koncesji stoi w jaskrawej sprzeczności z interesami Polski.
Tak na marginesie, czy ktoś z decydentów zostanie w tej sprawie pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności? Zakładam że nie.
Od lat w III RP podkreśla się znaczenie naszej suwerenności państwowej.
Dlaczego więc decydenci podejmują decyzje na szkodę interesu narodowego? Ta polityka ma już swoją długoletnią tradycję.
Jeszcze z czasów PRL ciągnie się sprawa budowy w Polsce elektrowni atomowej. Pierwsze podejście
/Żarnowiec/ zostało zaniechane z powodu kryzysu gospodarczego który doprowadził do upadku PRL-u.
W kolejnych latach na temat budowy elektrowni atomowej, czy nawet atomowych /kilku/ gada się i wydatkuje bezproduktywnie miliardy złotych. Do tej pory /III RP/ to 6-8 mld które poszły w błoto.
Efektem jest brak docelowej lokalizacji, wykonawcy, dostawcy urządzeń, szkolenia personelu do pracy w tych elektrowniach, a przede wszystkim źródeł finansowania.
Wiadomo że jeśli nie przejdziemy do konkretów, za jakieś 10 lat będziemy ponownie miewali 20 stopień zasilania który teraz nazywa się blackoutem.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Awaria_zasilania Poza tym znaczenie ma czas trwania budowy inwestycji. W wersji optymistycznej to 8-10 lat, ale praktycznie to dwukrotność wynikająca z obserwacji budowy w różnych państwach nie tylko europejskich. Podobnie z kosztami inwestycji. Nigdy nie udało się zmieścić jej w planowanym budżecie.
Antidotum na nasze problemy energetyczne mają być oze
https://pl.wikipedia.org/wiki/Odnawialne_źródła_energii Mniej się przypomina że oze mają być stabilne tzn. zapewniać uzupełnienie potrzeb bieżących. Z tym jest gorzej. Stabilność zapewniają jedynie elektrownie jądrowe.
Wniosek końcowy jest oczywisty. Jeśli nam zabraknie prądu, będziemy go kupować u tych którzy będą go mieli w nadmiarze. Tylko że oni będą dyktowali ceny sprzedaży.
W punkcie wyjściowym wraca pytanie dlaczego? Dlaczego niczym pelikany łykamy durną propagandę KE o zielonym ładzie i podobnych pierdołach?
Mamy własne złoża węgla kamiennego i brunatnego. Dlaczego, z jednej strony rezygnujemy z wydobycia, a z drugiej strony wpuszczamy do Polski obcy kapitał który chce wydobywać węgiel i wyprowadzać zyski z Polski, zostawiając nam całą resztę, czyli szkody górnicze i pochodne narzucane przez KE?
Tych absurdów ekonomicznych jest o wiele więcej. Część z nich jest pochodną wojny na Ukrainie.
Utrudnienia w transporcie kolejowym i drogowym na kierunku wschód-zachód i granica z Ukrainą- porty morskie wynikają z usłużności naszych rządów wobec Ukrainy. Odbywa się to kosztem naszej gospodarki. W skrajnym przypadku doprowadzono do upadłości PKP Cargo.
W „uznaniu” Ukraińcy do spółki z DB Cargo przejmują przewozy towarowe w Polsce.
Gdzie tu logika?
Bez należytego rozgłosu realizowane jest przygotowanie do transportu zbóż z Ukrainy do naszych portów morskich. Była też kolportowana wersja że zamiast portów polskich zboże będzie transportowane do portu na Litwie. Pomysłodawcy zapomnieli powiedzieć którędy to zboże dotrze z Ukrainy na Litwę.
Tak czy inaczej problem dotyczy wywozu kilku milionów ton rocznie, a to oznacza blokowanie przewozów kolejowych i drogowych kosztem potrzeb gospodarki polskiej.
Tu dochodzimy do kolejnego problemu jakim jest dostępność polskich portów do przewozu towarów masowych i kontenerowych, a także płynnych i gazowych.
Okazuje się że od lat nabrzeża portowe sprzedawane są obcym. Nie chodzi o ich udostępnianie. Powtarzam, nabrzeża są sprzedawane na wyłączność. W ten sposób właścicielem są m. in. Chiny. Ostatnio sporo zamieszania spowodowała informacja o udostępnieniu nabrzeża w porcie szczecińskim firmie niemieckiej
https://forsal.pl/biznes/aktualnosci/artykuly/9707851,niemiecki-koncern-przejal-kontrole-nad-polskim-operatorem-portu-w-szcz.html
Od lat powtarza się że Niemcy osiągają metodami pokojowymi to czego nie udało się im podczas II wojny światowej.
Porty polskie są konkurencyjne dla portów niemieckich w basenie Morza Bałtyckiego.
Mieliśmy budować port kontenerowy w Świnoujściu. Mieliśmy regulować Odrę. Mamy w Świnoujściu gazoport. Mamy też od lat problemy z Niemcami o tory wodne na Zalewie Szczecińskim.
Rządzący nie potrafią, nie mogą, czy nie chcą, wyciągać wniosków?
Polityka Niemców względem Polski sprowadza się do marginalizacji naszej roli na morzu, w tym przypadku w basenie Bałtyku. Czego nie mogą zrobić bezpośrednio, wykorzystują KE.
Wystarczy przypomnieć sprawę dofinansowania Stoczni Szczecińskiej. https://orka2.sejm.gov.pl/IZ5.nsf/main/306BD314
W tym czasie Niemcy dofinansowali stocznię w Rostocku. KE nie dojrzała tu żadnego naruszenia prawa.
Po przystąpieniu Szwecji i Finlandii do NATO zapanowała euforia że Bałtyk stał się morzem wewnętrznym NATO. Życie szybko to skorygowało. Zaczęły się mnożyć przypadki dywersji w infrastrukturze ulokowanej na dnie Bałtyku. Początkowo uważano że to przypadkowo uszkodzono kable podmorskie. Później rurociągi. Okazało się jednak że stoi za tym flota cieni.
Rosja nie daje za wygraną. Szkodzi ile się da.
Zastanawiające dla mnie jest dlaczego kolejne rządy III RP są tak nieskuteczne w odbudowie Marynarki Wojennej? Mamy około 500 km wybrzeża morskiego. Mamy porty pełnomorskie.
Mamy flotę handlową. Faktem jest że nie jesteśmy potęgą morską. Ale dlaczego tak łatwo ustępujemy obcym?
Ta bierność, czy bezradność dotyczy nie tylko gospodarki morskiej.
Po transformacji ustrojowej kolejne rządy III RP specjalizują się w działaniach pozornych.
Bezsporny prymat dzierży ekipa związana z nazwiskiem DT. Od samego początku tj. od 1989 roku jedyne co potrafią to trwonić dorobek poprzedników. Tu nie chodzi o brak odwagi czy wyobraźni. Przyjęto z góry założenie że mamy być, zwłaszcza dla Niemiec, rynkiem zbytu dla ich produkcji, dostawcą taniej siły roboczej i miejscem wypoczynku dla niemieckich emerytów.
Ten brak wyobraźni i odwagi ma wszelkie znamiona sabotażu decyzyjnego.
Łatwo powiedzieć że się nie da, że nas nie stać itd. Nie przemawia do rozumu że w okresie międzywojennym podejmowaliśmy śmiałe decyzje gospodarcze. Zabrakło nam czasu.
Dzisiaj koalicja 13 grudnia robi wszystko żeby obcy, przy biernej postawie rządu, transferowali zyski do swoich central. Żeby wykupywali kolejne zakłady produkcyjne by je następnie likwidować w ramach zwalczania konkurencji gospodarczej.
Te poczynania, w całej okazałości uwidaczniają się w kampanii wyborczej 2025.
Kandydat na prezydenta z ramienia koalicji 13 grudnia nie ma nam nic do zaoferowania.
Nie ma w nim woli walki.
Obserwuję go od dawna. Owszem ma ochotę zostać prezydentem III RP, ale najlepiej żeby mu przyniesiono nominację na tacy. Nie zdziwię się jeśli w końcu, wzorem poprzednich wyborów prezydenckich wymienią go na lepszy model.
Tymczasem rządzący cały swój wysiłek i energię skupiają na szukaniu dziur w całym.
„Dzięki” temu brakuje czasu i energii na kontynuacji prac rozpoczętych przez poprzedników.
Ich cechą szczególną jest pamięć wybiórcza. Zapominają że byli u władzy 8 lat temu i sprawowali ją też 8 lat.
Trzeba też obiektywnie przyznać że poprzednikom zabrakło determinacji w porządkowaniu wielu dziedzin naszego życia. To nie tylko wymiar sprawiedliwości.
Dzisiaj część polityków zwana dla niepoznaki prawicą, ponosi konsekwencje braku przewidywalności. Według mnie przekombinowali.
Jedni i drudzy mają cechę wspólną. To brak skuteczności w działaniu.
Ponad rok rządów koalicji 13 grudnia za nami. Nie ma dnia żeby rządowe media w likwidacji nie informowały o wykryciu kolejnych afer autorstwa poprzedniej ekipy. To klasyka gonienia króliczka.
Przez ten rok nie doprowadzono do żadnego procesu sądowego i prawomocnego skazania sprawców. Za to co krok mamy przypadki które ośmieszają dzisiejszą władzę. Nie zmienia to faktu że ta władza działa na szkodę nas wszystkich i żyje w przekonaniu swej bezkarności.
Poglądowym przykładem nieudolności, a może jednak świadomego działania na szkodę interesu narodowego jest rosnący deficyt budżetu.
Dzisiaj nie mamy wiedzy w czyjej kieszeni lądują te zniknięte pieniądze?


05 stycznia 2025

O co chodzi?

 

Witam w Nowym Roku 2025.

Nawiązuję do komentarzy pod poprzednim wpisem.
Pytanie trzeba odwrócić. Czyje interesy reprezentują kolejne rządy III RP?
Patrząc na efekty tych rządów odpowiedź może zastanowić niejednego.
Powodów do zadowolenia nie mamy zbyt wiele. Powiedzieć że wcale, to gruba przesada.
Jeżeli popadniemy w tony malkontenckie to trzeba to rozwinąć.
W mojej ocenie zbyt często dochodziło do preferowania interesów obcych ze szkodą dla interesu Polski i Polaków
Problem dotyczy czegoś innego. Z czego wynika takie działanie rządzących?
Czy rzeczywiście z tego że oni tak rozumieją interes Polski i Polaków?
Z tym bym polemizował i to poważnie.
Do wyjaśnienia jest kluczowa sprawa, czym kierowali się przy podejmowaniu decyzji?
Wiedzą, doświadczeniem życiowym, czy wytycznymi otrzymywanymi z ośrodków zewnętrznych?
W ten sposób wchodzimy w obszar teorii spiskowych.
Trudno nam uwierzyć że kolejne rządy i prezydenci podejmowali i podejmują decyzje strategiczne dla państwa w oparciu o posiadaną wiedzę, w najlepiej pojętym interesie nas wszystkich.
Jest coś co to wszystko spaja. To poczucie bezkarności. Od 1989 roku nie było przypadku skutecznego pociągnięcia do odpowiedzialności polityka za działanie na szkodę państwa polskiego.
Przecież to nie oznacza automatycznie że nie było powodu.
Powody były i to od samego początku. Tylko że III RP skonstruowano tak że osoby decyzyjne zostały na samym początku ubezwłasnowolnione przez stanowiony system prawa.
Mówi się że III RP powstała w wyniku umowy społecznej. To kto z kim się umawiał i gdzie to jest spisane? A może poza jawnym zapisem jest część tajna, znana tylko wybrańcom?
Wszystkie wersje są możliwe. Dlaczego? Tu można zrobić uzupełnienie wedle własnego rozeznania rzeczywistości.

Grzech pierworodny III RP polega na tym że nie dokonano powszechnej weryfikacji dopuszczonych do sprawowania funkcji publicznych w państwie, czyli w parlamencie, w kolejnych rządach i wszystkich strukturach państwa.
W pierwszych latach istnienia III RP o tym mówili głośno nieliczni. Nie dopuszczano ich do głosu i tym sposobem winnym zapewniono bezkarność i udział w sprawowaniu władzy.
Przed społeczeństwem ukryto informacje o zasadach tworzenia w PRL sieci współpracowników SB i wywiadu oraz kontrwywiadu wojskowego. Podobnie ukryto informacje o zasadach ewidencji tych współpracowników oraz archiwizacji ich dorobku. Było to o tyle istotne że archiwa były nie tylko w Polsce, ale w Moskwie, a co jeszcze ciekawsze, również w Berlinie. To wynikało z zasad współpracy służb w tzw. bloku wschodnim.
Te ostatnie znalazły się w posiadaniu RFN. Chaos pierwszych miesięcy tworzenia III RP spowodował że część archiwów służb trafiła w ręce prywatne i przyczyniła się na wiele lat do gry teczkami, czyli zwyczajnego szantażowania polityków z pierwszych szeregów, czy jak kto woli, ówczesnych elit.
Po wielu latach przeżyliśmy jeszcze jeden szok gdy ujawniono że część tych archiwów jest w posiadaniu USA.
Nasza historia najnowsza obf
ituje w wiele pikantnych szczegółów. Dla mnie takim jest sesja wyjazdowa Knesetu w Krakowie, gdy niczym pannę na wydaniu oceniano ówczesnego kandydata na prezydenta RP. To było jak na współczesność dawno.
Dzisiaj jest niewiele lepiej. Pamiętamy jak szefowa KE wysyłała niczym chłopca na posyłki, obecnego premiera z zadaniem zaprowadzenia porządku w krnąbrnej Polnische Volksrepublik.
Reakcja była przewidywalna. DT zwarł pośladki, ochoczo wrzasnął Jawohl i zabrał się do dzieła. Nawet pozwala sobie na regularne łamanie prawa stanowionego w III RP. Jest pewien swej bezkarności.
Cechą wspólną tego postępowania jest możliwość ewakuacji pod immunitet parlamentarny, najlepiej unijny. Teraz też są pogłoski że premier i minister od sprawiedliwości /jak my ją rozumiemy/ mają już upatrzone dziuple.
Jak to jest z tą samodzielnością decyzyjną kolejnych rządów III RP?
O czym my rozmawiamy? Jaka samodzielność?
Jakie inauuguracyjne podróże zagraniczne odbywały kolejne rządy? Mam przypomnieć?
Problemy są z utrzymaniem dobrych relacji i współpracy z sąsiadami, tymi mniejszymi od nas.
Nie klei się na północnym wschodzie, na południu, a także w Trójkącie Weimarskim.
Wszędzie nasz udział sprowadza się do możliwie największego wykorzystania Polski dla własnych partykularnych celów. Naszym przywódcom nie zależy, czy nie potrafią, albo nie chcą? Dlaczego?
Lepiej wisieć u klamki w Berlinie, czy Waszyngtonie?

Tak się złożyło że kolejna prezydencja Polski w UE jest wykonywana przez PO/KO. Jednak to nie jest sprawa partyjna, a tym bardziej prywatna kogokolwiek. Wobec tego fochy premiera idą na nasz wspólny polski rachunek i ja się na to nie zgadzam. Powinniśmy być w zgodzie z tym co deklarujemy. Chyba że trzeba brać poprawkę na nowomowę. Tylko że ta nowomowa ma już wieloletnią tradycję sięgającą PRL-u. Co innego mówimy, co innego myślimy a co innego robimy. Dzisiaj wyszło na to że uroczysta inauguracja prezydencji to było odwalenie pańszczyzny. Odmówiono udziału przedstawicieli którzy powinni tam być bo taki jest cywilizowany zwyczaj. Innych zaproszono, ale tak żeby sami zrezygnowali, a jeszcze inni, widząc co się dzieje, popadli w chorobę dyplomatyczną. Faktem jest że jest smród który rozniósł się co najmniej na Europę. Kierownik „uśmiechniętej Polski” nie znalazł uznania w oczach komitetu organizacyjnego zaprzysiężenia prezydenta Trumpa i nie dostał zaproszenia na uroczystość. Znalazł się w jednym szeregu z prezydentem FR i przywódcą Białorusi. Powód do dumy czy tylko samozadowolenia?
To ma być zadatek do przyszłych relacji z USA?

Za kilka dni powinna ruszyć oficjalna kampania wyborcza do wyborów prezydenckich 2025.
Poprzedza ją gra nerwów. Od strony formalno-prawnej nie można już nic zrobić bo zabrakło czasu.
Na odwołanie wyborów nie można pozwolić bo zabraniają przepisy. Tymczasem rządzący kombinują co zrobić żeby unieważnić wybory gdyby wygrał je nie ich kandydat.
Mijający rok rządów koalicji 13 grudnia powinien nam uświadomić że zagranica będzie wobec wydarzeń w Polsce ślepa i głucha, co demonstrują od ponad roku. Oni będą reagować jeśli rozwój wydarzeń pójdzie nie po ich myśli. Zanim to może nastąpić swoją robotę będą wykonywać polskojęzyczne media które siedzą w kieszeni sponsorów i właścicieli ulokowanych poza Polską.

31 grudnia 2024

Mija rok 2024 i co dalej?

 

Czy mijający rok pozwala na podsumowanie poczynań koalicji 13 grudnia wobec społeczeństwa polskiego?
Z jednej strony to dopiero rok. Ale z drugiej jest świadomość że poczynione dotychczas szkody są olbrzymie. Dlatego jak najbardziej na miejscu jest pytanie dlaczego jest taka mizerna reakcja społeczna? Czyżby ludzie nie mieli świadomości w jakim kierunku zmierzamy?
A może protesty są medialnie wyciszane?
Myślę że uprawnione jest porównanie obecnej sytuacji z historią ostatnich kilkunastu lat na Białorusi. Tam też na początku była euforia i wielkie nadzieje że ... właśnie co?
Początkowo na czele państwa stanął człowiek akceptowany przez społeczeństwo białoruskie.
Był nim Stanisław Szuszkiewicz. Na lepszego kandydata Białorusinów nie było stać.
Niepewność co do dalszego kierunku rozwoju nowego państwa trwała zaledwie trzy lata.
W tym miejscu warto przypomnieć że UE nie była zainteresowana wyciągnięciem pomocnej dłoni w kierunku Białorusi. Nie opłacało im się. Chodziło o to że wówczas UE musiałaby zbyt dużo zainwestować w Białoruś.
Tymczasem Federacja Rosyjska nie zasypiała gruszek w popiele. Już w 1991 roku udało się stworzyć zalążek neo-ZSRR o nazwie Wspólnota Niepodległych Państw.
Od 1994 roku państwem kieruje autokrata, b. kierownik sowchozu Aleksander Łukaszenka.
Nastąpiło ponownie całkowite uzależnienie polityczne, gospodarcze i militarne Białorusi od Rosji.
Dla Polski oznacza to wydłużenie granicy na której mamy bezpośredni kontakt z Federacją Rosyjską. To nie jedyna zmiana.
Dlaczego o tym przypominam?
W tamtych latach politycy europejscy zlekceważyli albo przespali moment w którym Białoruś mogła zostać politycznie w Europie. Teraz możemy jedynie „podziwiać” skutki.
Jakie stąd wynika odniesienie do obecnej sytuacji w Polsce?
Pierwsze jest takie że wyjście Polski spod kurateli Rosji następowało z dużymi oporami.
Poważnym sukcesem było ostateczne wyprowadzenie z Polski wojsk radzieckich co nastąpiło za rządów Jana Olszewskiego. https://ipn.gov.pl/pl/historia-z-ipn/120896,28-lat-temu-wycofala-sie-z-Polski-ostatnia-rosyjska-jednostka-bojowa-Swinoujscie.html
Fizyczne wycofywanie zakończyło się pod koniec 1994 roku.
Ciągoty Rosji do odzyskania wpływów w strefie należącej po II wojnie światowej do ZSRR trwają po dzień dzisiejszy. Dowodem jest wojna na Ukrainie. Rosja nie kryje się z tym że to nie będzie koniec wprowadzania własnych porządków w tej części Europy.
Swoją politykę wobec tzw. bliskiej zagranicy, Rosja realizuje również metodami pokojowymi.
Olbrzymie nakłady przeznaczane są na propagandę.
Innym kierunkiem jest współpraca gospodarcza oparta na dostawach kopalin, głównie ropy i gazu, wcześniej węgla. Mankamentem była niestabilność dostaw uzależniona od widzimisię Rosji.
W ramach restrykcji nakładanych na Rosję, głównie przez UE, zdecydowana większość państw europejskich zrezygnowała z rosyjskiego gazu, ropy i węgla.
Embargo jest częściowo skuteczne bo wyłamały się państwa które są w przymusowej sytuacji /nie mają alternatywnych możliwości zaopatrywania się u innych dostawców/.
Wiadomo że takich zmian nie dokonuje się na pstryknięcie palcami. To wymaga czasu.
W samej UE też brakuje konsekwencji i jednolitego działania państw członkowskich. Niby żąda się solidarności w przestrzeganiu restrykcji, a z drugiej strony wobec niektórych dopuszcza się taryfę ulgową.
To dotyczy nie tylko Węgier. Ostatnio dołączyła tu Słowacja.
Rzadziej mówi się o działaniach obejściowych podejmowanych nie tylko bezpośrednio przez Federację Rosyjską. To nie tylko tzw. flota cieni. https://windward-ai.translate.goog/glossary/what-is-the-shadow-fleet/?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=rq
Eksperci twierdzą że samych tankowców pływających pod obcymi banderami jest co najmniej 300,
a łącznie flota cieni liczy średnio około 1000 jednostek pływających.
Sporo kontrowersji wywołuje eksport do Rosji artykułów przemysłowych podwójnego zastosowania.
Te działania obejściowe są na tyle skuteczne że Rosja mimo utrudnień jest w stanie już trzeci rok kontynuować wojnę na Ukrainie i nie zanosi się żeby ją przegrywała.
O dalszym przebiegu wojny zadecyduje prezydent-elekt Trump.
Przestrzegam przed kolejnym rozczarowaniem, zmiany nie nastąpią z dnia na dzień. Decyzja należy do Federacji Rosyjskiej, a z tej strony gałązki oliwnej nie widać.
Dane szczegółowe o stanie handlu zagranicznego z Federacją Rosyjską są znane specjalistom, ale to co jest powszechnie dostępne potwierdza że mimo restrykcji Rosja daje sobie radę. Jest to zasługą dwulicowej postawy Niemiec, Francji i jeszcze paru innych państw którym żal definitywnie wziąć rozwód z tak atrakcyjnym finansowo klientem.
W dyskusji publicznej poruszane są różne wątki ale zawsze przeważa poprawność polityczna, a tak naprawdę strach przed posądzeniem Bóg wie o co.
Jesteśmy krajem frontowym wobec trwającej wojny na Ukrainie. Za sprawą prezydenta i kolejnych rządów udzielamy wszelkiego możliwego wsparcia walczącej Ukrainie. Nie jest to pomoc symboliczna. Mówi się że stanowi ona około 5% naszego PKB.
Ta sytuacja powoduje że coraz częściej słychać pytanie dlaczego pomoc udzielana jest tak beztrosko, bez żadnych gwarancji rekompensaty? Władze Ukrainy nie idą na żadne ustępstwa w sprawach żywotnych dla interesów Polski. Poczynając od ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej.
Wojna trwa prawie trzy lata ale nigdzie nie trafiłem na informację do czego zobowiązane jest państwo przyjmujące uciekinierów/uchodźców z państwa objętego działaniami wojennymi.
Przypomnę że w Polsce przebywa na stałe około 1,5 mln Ukraińców /osób starszych, dzieci, inwalidów, ale też osób w wieku poborowym i w wieku produkcyjnym/.
Polskę jako kraj tranzytowy potraktowało ponad 8 mln Ukraińców.
Wszystkich udało się jakoś rozlokować bez budowy obozów przejściowych czy obozów dla przesiedleńców. Przebywającym na stałe zapewniono daleko posuniętą pomoc, nie tylko socjalną.
To wszystko doprowadziło do sytuacji że Ukraińcy mają wobec Polski postawę roszczeniową, uważają że im się to wszystko należy bo oni walczą też o nasze bezpieczeństwo.
Ze swej strony przypomnę /nie ja to wymyśliłem/ że zdecydowana większość Ukraińców przebywających jako uchodźcy w Polsce to przedstawiciele tzw. klasy średniej. Stać ich na wynajem mieszkań i to o całkiem przyzwoitym standardzie. Jeżdżą dobrymi samochodami, a ostatnio pojawiają się informacje o sporych biznesach uruchamianych w Polsce. To sieci handlowe, a także zaawansowane przejmowanie polskiej infrastruktury transportowej.
To ostatnie za sprawą przejmowania, do spółki z DB Cargo, polskiego PKP Cargo które konsekwentnie doprowadza do upadku obecny zarząd wspierany przez rząd DT.
Wsparcie dla Polski ze strony KE czy organizacji pomocowych, agend ONZ, jest raczej śladowe. Natomiast nieustannie artykułowane są oczekiwania KE odnośnie przyjmowania przez Polskę uchodźców ekonomicznych z Azji i Afryki. Tylko że to nie Polska wywołała problem masowego exodusu tych ludzi do Europy.
Tematem drażliwym staje się pomijanie udziału przedstawicieli Polski w rozmowach pokojowych na temat przyszłości Ukrainy. Z drugiej strony Polsce przekazuje się do wykonania decyzje /czyje?/ dotyczące wywozu z Ukrainy płodów rolnych na zasadach godzących w interesy gospodarcze Polski. Tu prawdopodobnie tkwi praprzyczyna upadku PKP Cargo.
Przyszłość też nie rysuje się różowo. Ukraina ubiega się o przyjęcie do UE i NATO.
Teoretycznie są to sprawy odległe w czasie. Trudno jednak nie zauważyć że KE ma skłonność do chodzenia na skróty, zwłaszcza jeśli jest to wygodne dla Niemiec.
Ukraina jest krajem o dużym potencjale rolniczym. Wpuszczenie rolnictwa ukraińskiego na rynki europejskie odbędzie się kosztem polskiego rolnictwa /nie tylko/. Warunkiem jest przestrzeganie zasad konkurencyjności, a więc produkcji rolnej uwzględniającej jednakowe wymagania dla państw UE i Ukrainy.
Pozostaje pytanie o kierunki rozwoju Polski w nadchodzącym 2025 roku. To nie do końca wróżenie z fusów.
Po roku rządów koalicji 13 grudnia można pozwolić sobie na jakieś uogólnienia.
Miniony rok to nieustanna karuzela kadrowa na intratnych stanowiskach, od rządu poczynając.
Rząd z kolei koncentrował się na nieustannej krytyce poprzedników oraz informowaniu czego, z sobie tylko znanych powodów realizować, czy kontynuować nie będziemy.
Widocznym skutkiem tych poczynań jest deficyt budżetu dochodzący do 300 mld zł.
Trwa ogólnopolskie zastanawianie się jak do tego doszło? Odpowiedź jest zaskakująco prosta.
Każdy biznes ma to do siebie że przynosi dochód jeśli działa. Tymczasem koalicja 13 grudnia przyjęła jako zasadę wygaszanie większości przedsięwzięć zapoczątkowanych przez poprzedników.
Nic się nie opłaca i na wszystkie inwestycje brakuje pieniędzy. To już było. To credo ministra JVR. Koalicja wzięła sobie do serca nauki Belki „jedno kłamstwo przykrywać drugim”.
Efekt jest taki że 2/3 ankietowanych negatywnie ocenia miniony rok rządów koalicji 13 grudnia.
Metoda od awantury do awantury nie sprawdza się.
W tej sytuacji trudno mówić o prognozach na 2025 rok. Na pewno nie będzie fajerwerków.
W kraju powinny się odbyć wybory prezydenckie. Wcześniej odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne w Niemczech, a jeszcze wcześniej zostanie zaprzysiężony prezydent USA.
Od 1 stycznia Polska obejmuje przewodnictwo w Radzie Europy.
Jak sobie poradzi Polska? Trudno wieszczyć. Na pomoc z zewnątrz nie możemy liczyć. Co innego zaszkodzić. Jedyne co może nam pomóc to samopomoc. Czy górę weźmie zbiorowa mądrość narodu? Przekonamy się wkrótce.
Na Nowy Rok 2025 życzmy sobie wszystkiego najlepszego i niech się spełni.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...